Rządzili przez niemal 200 lat. W tym czasie Polska przeżywała swój złoty wiek. Ale bilans rządów poszczególnych Jagiellonów wypada – łagodnie mówiąc – kiepsko.
To druga – po Piastach – najważniejsza dynastia w dziejach Polski. Kilkanaście lat po śmierci Kazimierza Wielkiego w 1370 roku tron objęli pochodzący się z Litwy Jagiellonowie. Mogłoby się wydawać, że wszyscy co do jednego byli wybitnymi królami. Wszak pod ich panowaniem państwo polsko-litewskie osiągnęło szczyt potęgi.
W XVI wieku rosło jego znaczenie polityczne i militarne – a także powierzchnia. Do Korony przyłączano kolejne tereny, tak że w końcu stała się jednym z największych krajów w Europie. Również pod względem rozwoju naukowego i kulturowego Polska przeżywała swój złoty wiek. Mimo to pojawiają się głosy, że żaden z władców wywodzących się z tego rodu nie był szczególnie utalentowany. Sławomir Leśniewski w swojej najnowszej książce „Jagiellonowie. Złoto i rdza” pisze:
Paradoksalnie, żaden z Jagiellonów nie okazał się wielkim wodzem, może najbliżej takiego miana był Jagiełło, a jedynie kilku z nich ujawniło talenty polityczne i organizacyjne; przy czym, w moim przekonaniu, tylko wspomniany Władysław II Jagiełło i Kazimierz Jagiellończyk zasłużyli sobie na miano wybitnych monarchów. W przypadku pozostałych bilans ich rządów budzi wątpliwości.
Ale czy faktycznie „zasłużyli” sobie na tę krytyczną ocenę? Przyjrzyjmy się „czarnym owcom” z domu Jagiellonów.
Zabity w kwiecie wieku
Najstarszy syn Władysława Jagiełły, Władysław III Warneńczyk, właściwie nie miał okazji się wykazać. W chwili wstąpienia na tron w 1434 roku miał zaledwie 10 lat i był marionetką w rękach biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego, który nawet nie próbował ukrywać swoich politycznych ambicji. Liczył, że zostanie regentem w imieniu małoletniego monarchy (zgodnie z porozumieniem z Jedlni z 1430 roku syn Jagiełły miał być koronowany dopiero po 14. urodzinach). Akurat w tej kwestii się przeliczył, ale mimo że władzę zwierzchnią przejęła rada królewska i wyznaczeni przez nią tutorowie, to Oleśnicki wciąż posiadał szerokie wpływy.
To on był jedną z osób odpowiedzialnych za to, że w 1440 roku Władysław zasiadł na tronie Węgier. Można więc powiedzieć, że poniekąd pośrednio przyczynił się do jego przedwczesnego, tragicznego zgonu. Jak podsumował moment wyboru Warneńczyka na władcę węgierskiego Ludwik Kolankowski: „Króla na tę drogę popchnięto i doprowadzono go nią do zguby, a jego ojczyznę na skraj przepaści”.
Faktem jest, że Władysław opuścił Polskę – by już do niej nie wrócić. A zanim cztery lata później zginął podczas bitwy pod Warną, zdążył uwikłać ojczyznę w wojnę z Turcją. Wiedziony wizją samego siebie jako bohatera, dzielnego obrońcy chrześcijaństwa przed niewiernymi (a także popychany do antytureckiej krucjaty przez legata papieskiego Cesariniego) zdecydował się z garstką rycerzy na szarżę na stanowisko sułtana Murada II. Jak miało się okazać – samobójczą.
„Władysław miał wpojone do głowy, że jest krzyżowcem, a jego dziejowa misja zostanie wypełniona tylko wtedy, gdy pokona Turków. I wydawało mu się, że nadszedł właśnie ten moment. Że spełnia to, co ślubował” – komentuje prof. Jerzy Sperka. Efekt był taki, że zginął w wieku zaledwie 20 lat.
Nauka poszła w las
Co ciekawe, nie był jedynym Jagiellonem, który skończył w ten sposób (i w tym samym wieku!). Śmierć na polu bitwy (pod Mohaczem) 100 lat później spotkała również Ludwika II Jagiellończyka, syna bratanka Warneńczyka, który panował w Czechach, Węgrach i Chorwacji. Cóż, najwyraźniej przedstawiciele tej wielkiej dynastii nie uczyli się na własnych błędach…
Zresztą to samo można powiedzieć jeszcze co najmniej o kilku – tym razem polskich – królach wywodzących się z rodu Jagiellonów. Jak wylicza w książce „Jagiellonowie. Złoto i rdza” Sławomir Leśniewski: „Jan Olbracht, Aleksander i ostatni z dynastii Zygmunt II August, przed sprawami państwa często dawali pierwszeństwo przyziemnym przyjemnościom oraz uciechom stołu i łoża, co przyspieszyło ich śmierć i mogło mieć wpływ na brak potomka. W przypadku dynastów to rzecz niewybaczalna”.
Po młodszym bracie Warneńczyka – Kazimierzu IV Jagiellończyku (który bynajmniej nie palił się do przejęcia schedy po Władysławie, acz kiedy w końcu zgodził się przyjąć koronę, okazał się wyjątkowo sprawnym władcom, według niektórych wręcz najlepszym w historii Polski) – przyszła pora na jego synów. Niestety, w tym akurat przypadku jabłko upadło daleko od jabłoni.
Czytaj też: Zadufany w sobie polski król popełnił fatalny błąd. Jak zginął Władysław Warneńczyk?
Królestwo rozpusty
Jan Olbracht, który zasiadł na tronie po śmierci ojca w 1492 roku, przeszedł do historii jako dość nieudolny, ale za to wyjątkowo rozpustny władca. Folgował swoim zachciankom: nie żałował sobie jedzenia, alkoholu ani rozkoszy cielesnych. Szybko wpędziło go to w chorobę. I to nie jedną. Olbracht cierpiał na kiłę, a że niepowodzenia na gruncie polityczno-militarnym topił w kieliszku, wkrótce popadł też w alkoholizm.
Od niesławnej wyprawy na Mołdawię w 1497 roku, podczas której „wyginęła szlachta”, władca znajdował się na równi pochyłej, która w końcu wpędziła go do grobu. Poniekąd także – jak w 1444 roku jego wuj – pożegnał się ze światem w wyniku klęski w walce z niewiernymi. Andrzej Tokarczyk podsumował jego rządy słowami: „Sądzę, że jego szczęściem było to, że nie panował dłużej, gdyż on w tych ostatnich latach życia nie zachowywał się tak, jak przystało na monarchę”.
Również jego brat i następca, Aleksander Jagiellończyk, nie zapisał się w dziejach Polski złotymi zgłoskami. Aczkolwiek przynajmniej, jak pisze Sławomir Leśniewski w książce „Jagiellonowie. Złoto i rdza”:
Miało się jednak okazać, że ów mało inteligentny Jagiellon, słabo rozpoznawalny wśród pozostałych spokrewnionych z nim dynastów, niczego zbytnio nie zepsuł. Miał bowiem rzadko spotykaną u rządzących cechę — zdawał sobie doskonale sprawę z własnych intelektualnych niedomogów i potrafił korzystać z pomocy ludzi światłych. (…) Przytoczenie znanego powiedzenia o ślepej kurze, której się trafiło ziarno, byłoby w tym miejscu może nie do końca uprawnione, ale w pewnej mierze odzwierciedla to, co się stało za rządów tego pozbawionego wyrazistego oblicza władcy.
Aleksander popełnił jednak dynastyczną „zbrodnię” – nie pozostawił następcy. Po jego śmierci korona przeszła w ręce kolejnego z braci, Zygmunta. I był to początek końca rodu Jagiellonów.
Tak umiera dynastia
Zygmunt I Stary rządził wprawdzie długie lata, ale z drugą żoną, Boną Sforzą, doczekał się tylko jednego syna, Zygmunta Augusta (z pierwszą, Barbarą Zápolyą, miał same córki). Drugi królewicz – Olbracht – urodził się i zmarł tego samego dnia, 20 września 1527 roku, po wypadku jego matki w czasie polowania. Bona miała być wówczas dopiero w piątym miesiącu ciąży, więc chłopczyk nie miał szans na przeżycie. Jak się okazało – był ostatnim legalnym dzieckiem urodzonym w polskiej gałęzi dynastii Jagiellonów.
Bona po tym feralnym porodzie nie mogła mieć już więcej dzieci. Z powodu niepłodności cierpiał także Zygmunt August, choć akurat w jego przypadku o niemożności spłodzenia dziedzica przesądziła choroba weneryczna, którą zaraził się w młodości od jednej z dwórek matki. Zygmunt August, koronowany jeszcze za życia ojca, w pełni zasłużył bowiem na miano króla rozpusty. Jak czytamy w książce „Jagiellonowie. Złoto i rdza”:
Ważne miejsce zajmowały w jego życiu kochanki, z którymi miał do czynienia już od wielu lat. Prawdopodobnie już wówczas, jako kilkunastoletni chłopiec, mógł być zarażony chorobą weneryczną. Całkiem niewykluczone, że rękę przyłożyła do tego matka, która z dość powszechną ówczesną praktyką ułatwiła mu seksualną inicjację, podsuwając mu atrakcyjne dwórki. Jest nawet znane nazwisko jednej z nich — Diana di Cordona — która jako jedna z pierwszych miała zostać kochanką młodziutkiego Zygmunta.
W efekcie interesowi dynastycznemu nie przysłużyło się żadne z trzech małżeństw Zygmunta Augusta (z czego pierwsze i ostatnie były kompletnie nie udane, a drugie, choć zawarte z wielkiej miłości, skończyło się przedwczesną śmiercią „wielkiej nierządnicy litewskiej” – jak określano królową Barbarę Radziwiłłównę). Skutek był taki, że wraz ze śmiercią monarchy w 1572 roku dynastia Jagiellonów wymarła.
Czytaj też: Śmierć Barbary Radziwiłłówny – przykra choroba, zamach czy… klątwa?
Do jutra
Wprawdzie władzę po bracie przejęła – jako król Polski – Anna Jagiellonka, ale ona również nie doczekała się ona potomstwa (nie bez wpływu na to był fakt, że na ślubnym kobiercu stanęła dopiero po 50.). Wprawdzie po śmierci męża, Stefana Batorego, zdołała doprowadzić do przekazania korony swojemu siostrzeńcowi, Zygmuntowi III Wazie, jednak ponieważ w tamtych czasach nazwisko, herby i tytuły dziedziczono po mieczu, nie był on już w oczach mu współczesnych Jagiellonem.
Tymczasem pozornie potężna Rzeczpospolita Obojga Narodów zaczynała chwiać się w posadach. W książce „Jagiellonowie. Złoto i rdza” Sławomir Leśniewski komentuje:
Jagiellonowie nie potrafili wytworzyć wysokiej kultury politycznej ani zmusić się do solidności w rządzeniu krajem na miarę Piastów. Zbyt łatwo zaprzepaścili dobrą koniunkturę międzynarodową, umożliwiającą jego wewnętrzne uporządkowanie i zlikwidowanie chociażby państwa krzyżackiego jako takiego, a potem księstwa pruskiego. (…) Niefrasobliwie otworzyli nazbyt wiele nie samych tylko politycznych frontów i większości z nich nie zdołali zamknąć z korzyścią dla kraju.
Owa niemoc bądź nieumiejętność usuwania problemów znalazła symboliczny wyraz w przezwisku nadanym Zygmuntowi Augustowi, który nazbyt często zwykł mawiać: do jutra, kunktatorsko klucząc i odkładając niecierpiące zwłoki sprawy na później. Być może słynne polskie powiedzenie „jakoś to będzie”, jakże charakterystyczne i destrukcyjne w swojej istocie, stanowi jeden z elementów schedy pozostawionej przez króla „dojutrka” i Jagiellonów.
Cóż, by sparafrazować słowa Pawła Jasienicy z „Polski Jagiellonów”: te polityczne cienie, które położyły się na złotym wieku historii Polski, miały już nie zniknąć. Za to dwieście lat po upadku dynastii Jagiellonów z map Europy zniknęła sama Polska.
Bibliografia:
- Sławomir Leśniewski, Jagiellonowie. Złoto i rdza, Wydawnictwo Literackie 2024.
- Paweł Jasienica, Polska Jagiellonów, Prószyński i S-ka 2012.
- Karolina Stojek-Sawicka, Plagi królewskie, Bellona 2018.
- Mirosław Maciorowski, Beata Maciejowska, Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana, Wydawnictwo Agora 2018.
Polecamy video: Klątwa Jagiellończyka?. Seria tajemniczych zgonów po otwarciu grobu polskiego króla…
Ilustracja otwierająca tekst: Lucas Cranach Młodszy/domena publiczna
KOMENTARZE (4)
Ps. Jagiellonowie jak Jagiellonowie, lecz to, co nastąpiło później:
l. 1772 – 1793 – 1795; 1/17 września 1939; 1944 – 1945/PKWN; 1945 – 1989/PRL/komuna/socyalizm/; 1989/Magdalenka/tzw. „okrągły stół”; 1989 – 2024/bajzel…
Zgroza
Real Life of Truth
… PRL bis, UE…
W zasadzie to można powiedzieć dobre słowa tylko o 3 Jagiellonach. Władysław Jagiełło okazał się dobrym wodzem w wojnie z Krzyżakami, których potęgę zniszczył w bitwie pod Grunwaldem, był także dobrym politykiem, ale jednocześnie jego rozdawnictwo ziem królewskich poprowadziło skarb Korony do kłopotów finansowych. Kazimierz Jagiellończyk najlepszy władca z tej dynastii zastał skarb Korony spustoszony zarówno przez rozdawnictwo Jagiełły jak i zastawianie dóbr królewskich przez Władysława Warneńczyka na wojnę w interesie …Węgier. Ale pomimo tego potrafił wygrać kolejna wojnę z Krzyżakami która definitywnie przetrąciła im kark, odzyskać dla Korony ziemie na północy i zachodzie Korony, utracone jeszcze przez dynastie Piastów. Kazimierz Jagiellończyk pomimo tego że nie był jakimś wybitnym wodzem to jednak potrafił postawić na swoim, do tego był naprawdę świetnym politykiem, niestety z jego synów tylko jeden zasługuje na pamięć. Tym synem był Zygmunt Stary, który jako król dzięki współpracy z ruchem egzekucyjnym doprowadził stan finansów Korony do równowagi oraz odzyskał większość dóbr zastawionych jeszcze przez …Warneńczyka. Niestety wszystko to zmarnował ostatni z Jagiellonów – Zygmunt August, który zamiast inwestować w gospodarkę i obronność – Korony i Litwy, gromadził drogie kamienie i dzieła sztuki, oraz złoto. To wszystko co zgromadził August przepadło jednak w chwili jego śmierci i zostało rozgrabione przez jego dworzan, to właśnie za zrabowane Zygmuntowi Augustowi skarby mogli prowadzić bracia Mniszkowie swoje „Dymitriady” przeciw Moskwie.
Czy to za Jagiellonów obce armie zalewały co i rusz Rzeczypospolitą „na miarę Piastów” czy Wazów?
Zostawiały zgliszcza z Gniezna, splądrowały Kraków, zajęły Warszawę?
A Jagiellonowie nawet odbili 3 małe księstwa śląskie !!! (fakt nie wiadomo po co bo …ciągle poszerzając granice swego panowania…
Owszem Kazimierz Jagiellończyk, król bardziej niż miałki, nijaki, którego jedyną większą zasługą były długie rządy stabilizujące kraj, a który doprowadził do realnie katastrofalnego dla naszej przyszłości „stanięcia nad Ugrą”, zajmując się prawie non stop nonsensowną wojną nie do wygrania w Prusach…
…
Anatomia kłamstwa – studium przypadku.
Nasi pozytywistyczni i obecni neopozytywistyczni historycy: „Władysław, przekonany przez wysłannika papieskiego, kardynała Juliusza Cesariniego, parł do walnej konfrontacji.” (cyt. Ciekawostki historyczne)
Krytyczni ale rzetelnie – nie „hiper”; zachodni badacze: „Hunyadi, nieco bardziej dalekowzroczny niż jego „koledzy”, był przekonany, że właśnie teraz, gdy podpisano pokój, nadszedł czas (???!!!) na uderzenie na Turków i że 10 lat pokoju pozwoli Muradowi jedynie wzmocnić (…) tak swoją pozycję jak i swojej dynastii. Hunyadi wymógł także na królu obietnicę, że zostanie królem Bułgarii jeśli odrzuci traktat i będzie kontynuował walkę. Wojnę zawdzięczamy więc głównie pysze węgierskiego watażki. O wojewodzie węgiersko-siedmiogrodzkim powszechnie bowiem mówiono, że woli rządzić jako cesarski administrator – bez króla.” (…)