Szulernia w Pałacu Prezydenckim i gwałty w stolicy podczas wojny domowej. Ale też wspaniałe zwycięstwa, podboje i dalekosiężne plany, od których drżeli sułtani i carowie. Rzeczpospolita Obojga Narodów była fascynującą krainą kontrastów...
Jak zawsze wszystkie pozycje w TOP10 zostały oparte na publikowanych przez nas artykułach. Tym razem postanowiliśmy pokazać, jak ciekawą i wielowymiarową historię miała I Rzeczpospolita.
Aż trudno uwierzyć, że:
10. Hetman Jan Sobieski chciał obalić króla
W 1672 roku część szlachty chciała osadzić na polskim tronie księcia Karola de Longueville. Na prywatnej audiencji prymas Mikołaj Prażmowski zaproponował królowi, aby sam abdykował.
Michał Korybut Wiśniowiecki nie zgodził się, więc Jan Sobieski wprowadził do stolicy 14 chorągwi wojska, które nie stroniło od gwałtów i rabunków. Żołnierze napastowali też bezradną gwardię królewską. Malkontenci ogłosili manifest, w którym deklarowali, że przybyli do Warszawy, aby usunąć króla. Wśród oskarżeń znalazły się zarzuty nieodpowiedniego stroju królewskiego, złego traktowania królowej oraz… nieprzystojnych zabaw z chłopcami.
Plany stronnictwa Jana Sobieskiego przerwała nieoczekiwana śmierć Karola. Prymas Prażmowski miał powiedzieć, że: wolałby, iżby połowa Ojczyzny mojej zginęła niźli jeden kawaler de Longueville. Sobieski nie wiedział, że był to dla niego najlepszy możliwy rozwój sytuacji. Niedługo został królem i bohaterem narodowym (przeczytaj więcej na ten temat).
9. Husaria upadła przez… kozły?
W epoce husarii wykorzystywano do obrony przed konnicą wozy jadące w rzędzie, obsadzone uzbrojonymi ludźmi. Gdy tabor zatrzymywał się, wozy spinano łańcuchami i kopano wokół rowy. Moskwicini jeszcze w XVII wieku chętnie używali ścian z desek z otworami strzelniczymi, które chroniły ludzi także w czasie marszu.
W zachodniej Europie wymyślono co innego. Tak zwane kozły hiszpańskie, dzięki swej konstrukcji i niewielkiej masie, można było przenosić po polu bitwy. Nie dawały się też roztrącać tak, jak to można było uczynić z szeregiem wbitych w ziemię krótkich pik.
Kozły hiszpańskie zostały użyte przez Szwedów w bitwie pod Kliszowem w 1702 roku. Powstrzymały szarżę polskich husarzy i pancernych. To nie ogień zmodernizowanej broni palnej, jak chcą wierzyć niektórzy, lecz właśnie kozły pozwoliły piechocie skutecznie stawić czoła husarzom (przeczytaj więcej na ten temat).
8. Zwycięstwo pod Kircholmem zostało dobrze wyzyskane
O bitwie pod Kircholmem zwykle mówi się w kategorii niewykorzystanego zwycięstwa. A gdyby nazwać tę bitwę odsieczą Rygi – bo tym w istocie była – od razu perspektywa ulegnie zmianie. W 1605 roku dzisiejsza łotewska stolica była drugim miastem Rzeczpospolitej. Zwycięstwo nad Szwedami sprawiło, że Ryga została ocalona.
Kilka lat po Kircholmie hetman Chodkiewicz prowadził tajne rokowania z władzami Rewla, dzisiejszego Tallina, i ustalił już z nimi warunki przejścia pod panowania Rzeczpospolitej! Sęk w tym, że ta miała nowy kierunek ekspansji – Moskwę. Nie ma co ukrywać, Rosja dawała więcej możliwości niż północna Estonia.
Samą Rygę utraciliśmy w 1621 roku, gdy wojska Rzeczpospolitej pod Chocimiem stawiały opór wielkiej tureckiej armii. Szwedzi wbili nam wtedy nóż w plecy (przeczytaj więcej na ten temat).
7. Nasze wojska były znacznie mniejsze, niż sądzimy
Polskie armie wydają się znacznie większe, niż były w rzeczywistości. Stukonna rota husarii bowiem to taki oddział, na który ze skarbu państwa wypłacono sto stawek żołdu, a nie taki, który liczył stu kawalerzystów. Po pierwsze, oficerowie – zupełnie legalnie – pobierali dla siebie dodatkowe stawki żołdu. W efekcie przynajmniej co dziesiąty jeździec istniał tylko na papierze.
Po drugie, żołd nie przekładał się na realną liczbę żołnierzy, zwłaszcza gdy zalegano z jego wypłatą. Nie odejmowano wtedy rannych, chorych, niezdolnych do służby, zabitych ani dezerterów. Po dłuższej kampanii w stukonnej rocie husarii mogło zostać zaledwie 20 jeźdźców.
W bitwie pod Domanami w 1655 roku polski podjazd liczył etatowo od dwóch do dwóch i pół tysiąca jeźdźców, a realnie: nieco ponad tysiąc. Podczas walk ulicznych w Mohylewie w tym samym roku spośród pięciuset „etatowych” kawalerzystów w szranki stanęło zaledwie stu pięćdziesięciu. Ale nawet przetrzebione oddziały polskiej husarii raz po raz zwyciężały w boju (przeczytaj więcej na ten temat).
6. Omal nie rozbiliśmy Turcji w przymierzu z Persami
Jan III Sobieski po zwycięstwie pod Wiedniem w 1683 roku planował generalną rozprawę z Imperium Osmańskim. Postanowił w tym celu zawrzeć przymierze z Persją.
Szach cieszył się z klęski swego największego wroga i odezwał się do polskiego posła: Powiedz twemu Panu, że gdy tylko zdobędzie Konstantynopol, ja sam wraz z moim dworem i wszystkimi urzędnikami w mojem państwie, zaraz przyjmę chrześcijaństwo! Potem kazał podać wina i upił się na cześć polskiego króla.
W 1685 roku do Persji dotarli kolejni wysłannicy Sobieskiego. Kusili szacha wizją przejęcia Mekki, co miało przynieść ogromne dochody z opłat od pielgrzymów. Persowie zaczęli gromadzić wojska nad granicą turecką, ale po kilku tygodniach zawiesili przygotowania. Turcy pozyskali bowiem dla swojej sprawy wielkiego wezyra. Polscy posłowie usłyszeli wówczas, że religia nie pozwala Persom wystąpić przeciw Turkom (przeczytaj więcej na ten temat).
5. Omal nie pojmaliśmy Iwana IV Groźnego
Pewnego sierpniowego dnia 1581 roku Iwan IV zażywał wypoczynku w Staricy nad Wołgą. Nagle spokój zburzył meldunek o pojawieniu się w okolicy chorągwi polsko-litewskich. Przerażony car patrzył z murów na płonące wsie i chutory. Pod ręką miał zaledwie 700 strzelców. Z taką garstką niewiele mógł wskórać.
Sprawcą popłochu był hetman polny litewski książę Krzysztof Radziwiłł. Podczas gdy siły polsko-litewskie oblegały Psków, starał się nie dopuścić do koncentracji wojsk przeciwnika. Jego oddział, liczący sześć tysięcy koni, szedł na wschód przez lasy i bagna.
Książę Radziwiłł rozpuścił swoich ludzi w trzech kolumnach, dając im rozkaz grabieży. To właśnie wówczas jeden z zagonów dotarł w sąsiedztwo Staricy. Przed niewolą uratował Iwana zbieg, który naopowiadał Polakom o rzekomej potędze otaczającej kniazia. Radziwiłł wrócił pod Psków, w niecałe trzy miesiące przemierzając aż tysiąc czterysta kilometrów po marnych drogach (przeczytaj więcej na ten temat).
4. Sztokholm był nasz
Sparta miała trzystu, my dwunastu! Sztorm wyrzucił ich na wybrzeże koło Sztokholmu w nocy z 30 na 31 sierpnia 1598 roku. Byli zziębnięci i przemoczeni, ale ich przywódca, Samuel Łaski, postanowił zdobyć miasto.
Polacy weszli do stolicy Szwecji przy akompaniamencie grzmotów i zajęli ratusz. Z samego rana wezwali patrycjat, by oznajmić przejęcie miasta przez króla Polski! Tak oto jeden jedyny raz Sztokholm trafił w nieskandynawskie ręce.
Zygmunt III Waza wprawdzie od sześciu lat był królem Szwecji, ale tron wymykał mu się z rąk z powodu działań ambitnego stryja, Karola. Choć oficjalnie Zygmunt jechał uporządkować sprawy w Szwecji, w praktyce była to wyprawa wojenna Rzeczpospolitej. Nasza flota zajęła Kalmar, a potem sztorm odłączył część wojska… w tym statek z Łaskim na pokładzie (przeczytaj więcej na ten temat).
3. Pałac Prezydencki był jaskinią hazardu
Książę Marcin Lubomirski, bigamista, mason i zdrajca, poświęcał się swym pasjom: teatrowi, operze i grze w karty. Wynajął Pałac Radziwiłłów w Warszawie (dzisiejszy Pałac Prezydencki) i zrobił z niego jaskinię hazardu. Odbywały się tam bale, koncerty, zabawy karnawałowe.
Reputacja księcia sięgała daleko poza granice Polski – nawet w Paryżu wciągnięto go do rejestru szulerów. Kariera Lubomirskiego w tej branży skończyła się w 1783 roku, gdy sądownie zakazano mu gier hazardowych, a władze zabroniły mu sprzedaży alkoholu.
Książę szybko znalazł nowe zajęcie. Zorganizował trupę teatralną, a dyrektorem mianował Wojciecha Bogusławskiego, ojca polskiej sceny narodowej. W show-biznesie Lubomirski czuł się jak ryba w wodzie, a w historii kulturalnej Warszawy zapisał się złotymi zgłoskami, zapewniając mieszkańcom stolicy rozrywkę na wysokim poziomie. Niestety, rozrzutność księcia nie znała granic i ostatecznie zbankrutował (przeczytaj więcej na ten temat).
2. Zdrajca Branicki był o włos od śmierci z rąk Casanovy
W 1765 roku słynny Casanova przybył do Warszawy i z miejsca pokłócił się z Franciszkiem Ksawerym Branickim. Powodem była tancerka, dawna kochanka Włocha, a obecna Branickiego. Magnat wyzwał Casanovę na pojedynek. Podczas walki na pistolety Włoch poprosił, by Branicki strzelił pierwszy. Magnat, straciwszy parę sekund na celowanie, wystrzelił, ale nie sam. Casanova wypalił w tym samym momencie.
Branicki upadł. Kula trafiła go pod siódmym żebrem. Słudzy Branickiego usiekliby Casanovę, gdyby hrabia nie nakazał im uszanować Włocha. Miał powiedział Casanovie: Zabiłeś mnie pan. Niech pan ucieka, bo grozi panu szubienica.
Po kilku miesiącach Branicki przyjął go serdecznie. Okazało się, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Obaj panowie byli dla siebie bardzo mili. Hrabia nie żywił urazy, będąc wdzięcznym za honorowy pojedynek. Casanova zaś wyraził, jakim zaszczytem była dla niego ta walka (przeczytaj więcej na ten temat).
1. Środek na potencję odebrał nam wybitnego wodza
Na początku stycznia 1646 roku hetman wielki koronny Stanisław Koniecpolski brał udział w ważnej naradzie w Warszawie. Proponował w sojuszu z Rosją zlikwidować Chanat Krymski, osadzić na moskiewskim tronie polskiego królewicza, a po załatwieniu Tatarów opanować Mołdawię, Wołoszczyznę, może i Siedmiogród…
Tydzień po warszawskiej naradzie 52-letni Koniecpolski ożenił się z 25-letnią Zofią Opalińską. Szczęście hetmana nie trwało długo. Hetman nie zachował umiaru w stosowaniu konfortatywy (ówczesnego odpowiednika „niebieskiej tabletki”) i zażył dawkę przeznaczoną na kilka razy. Zmarł kilka tygodni po ślubie.
Rzeczpospolita straciła wielkiego wodza w najgorszym momencie. Po śmierci Koniecpolskiego brakowało dowódcy jego formatu. Plany likwidacji Chanatu Krymskiego spaliły na panewce. Dwa lata po zgonie hetmana Kozacy podnieśli bunt (przeczytaj więcej na ten temat).
KOMENTARZE (3)
Calkowity brak kompetencji p Wolnickiej
Ni wiem skad ta pani bierze swe informacje
GW spada na dno
Lipa na ch..e wstyd względem prawdy…. Ktoś gdzieś pisał ktoś gdzieś napisał a legenda „Robi robotę,
Co za kretyn wypisuje te bzdury mijające się z prawda?