Ciekawostki Historyczne
Nowożytność

Żydowska medycyna ludowa

Choroby? Uroki? Pech? Mieszkańcy Europy Wschodniej mieli wiele możliwości. Pomocy mogli szukać zarówno u słowiańskich, jak i żydowskich sąsiadów.

Ani pochodzenie, ani wyznanie nie stały na przeszkodzie, kiedy w grę wchodziły siły nadprzyrodzone. 

Siła zaklęta w języku

Jeszcze 100, 200 lat temu nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że słowa mają moc. Jak wielką? Na pewno na tyle, by trzymać formuły w sekrecie. Szeptania przekazywano więc głównie ustnie, najlepiej w obrębie rodziny. Stanowiło to zabezpieczenie przed utratą magii, co mogłoby się wydarzyć, gdyby wiedzę posiadł ktoś niepowołany. I o ile nacisk na oralność sprzyjał lokalnym uzdrowicielom, o tyle dla naukowców okazał się sporym utrudnieniem. Etnografowie, którzy podejmowali się w XX wieku badań Żydów mieszkających na Wołyniu, najczęściej po prostu udawali chorych, by opisać działania zamawiaczek.

Oprócz dobrych umiejętności aktorskich, opisywanie magii wymagało też… bycia poliglotą. W leczeniu i zaklinaniu liczyły się bowiem nie tylko używane słowa, ale też to, w jakim języku są wypowiadane. Te same formuły występowały po hebrajsku, w różnych wersjach słowiańskich i w jidysz. I, jak to z przekazami ustnymi bywa, często mieszały się ze sobą. W zachowanych żydowskich zaklęciach z terenów wschodnioeuropejskich nie brakuje słowiańskich wpływów. Tak do tradycji oralnej wplątała się chociażby ukraińska inwokacja do dziewanny na pasożyty bydła.

W leczeniu i zaklinaniu liczyły się nie tylko używane słowa, ale też to, w jakim języku są wypowiadanefot.domena publiczna

W leczeniu i zaklinaniu liczyły się nie tylko używane słowa, ale też to, w jakim języku są wypowiadane

Za najpotężniejsze uważano jednak formuły czysto hebrajskie, co zdradza dwie rzeczy. Po pierwsze, fakt ten przeczy współczesnemu stereotypowi, jakoby magia była zajęciem wyłącznie kobiecym. Żydzi mieli swoich znachorów, a Słowianie guślarzy i… owczarzy. Po drugie – język wskazuje na pewną hierarchię wśród żydowskich zamawiaczek i zamawiaczy. Dlaczego? Zgodnie z tradycją hebrajskim posługują się mężczyźni. To do nich należy przeprowadzanie tradycyjnych obrzędów w świętym języku. Mało tego, chociaż nauka alfabetu i modlitw stanowiły obowiązkowy element wychowania każdego chłopca, to nie wystarczało. Tylko zamożni i wytrwali mogli pozwolić sobie na sprawne posługiwanie się hebrajskim. Reszta znała absolutne podstawy, co właściwie stawiało ich bardzo blisko kobiet, mogących używać jedynie miejscowych języków i jidysz.

Czytaj też: Magiczne zioła, zwierzęce jelita i rogi, lateksowe prezerwatywy – antykoncepcyjne cuda od średniowiecza do XX wieku

Zobacz również:

Magia pisma

Nacisk na przekazy ustne nie oznaczał jednak, że nie istniały żadne zapiski na temat magii. Przeciwnie – wiedza z hebrajskich manuskryptów była nawet cenniejsza niż zasłyszane zaklęcia. Księgi i inne zapiski uznawano za tak potężne, że już samo finansowanie Tory i Talmudu traktowano jako receptę na bezdzietność. Natomiast czytanie świętych pism miało poprawić jakość nasienia i stanowiło remedium na wszelkie problemy z małżeńskim pożyciem. Kiedy po uiszczeniu stosownych opłat i przeczytaniu odpowiedniej ilości wersów parze udało się spłodzić potomka, pozostawała kwestia porodu. Kobieta koniecznie w jego trakcie musiała mieć pod głową świętą księgę. Przy czym nie zwracano szczególnie uwagi, jaką. Równie dobrze nadawała się do tego Biblia, psałterze i modlitewniki, co kabalistyczna Sefer Raziel i chasydzka Noam Elimelech.

Wiedza z hebrajskich manuskryptów była nawet cenniejsza niż zasłyszane zaklęcia.fot.Jan Voerman /domena publiczna

Wiedza z hebrajskich manuskryptów była cenniejsza niż zasłyszane zaklęcia

Jak przechowywać tak potężne przedmioty? To było akurat znacznie prostsze, niż mogłoby się wydawać. Obowiązywały dwie zasady. Przed wyjściem z domu nie wolno było zapomnieć o zamknięciu lub zakryciu czymś księgi. W przeciwnym wypadku anioł pozbawi człowieka całej albo części zapisanej wiedzy. Należało też pilnować, by na blacie, na którym leżały święte pisma, nie bawiły się małe dzieci. Inaczej mogłyby zacząć się jąkać.

Właściwie każdy odpowiednio zapisany papier był dobry na choroby. Zwłaszcza na febrę. To przekonanie bardzo silnie zakorzeniło się w świadomości ludzi. Do tego stopnia, że kiedy rosyjskim chłopom udawało się dotrzeć do wykształconych lekarzy… zjadali otrzymane od nich recepty. Mieszkańcy wsi częściej jednak byli zdani na siebie i lokalnych uzdrowicieli. Wtedy bywało, że kradli mezuzy, czyli umocowane przy drzwiach żydowskich domów pojemniki ze zwitkami papieru, na których były zapisane fragmenty Tory.

Czytaj też: „Niszczycielskie pasożyty” i „szkodniki”. Jak przedstawiała Żydów nazistowska propaganda?

Jak trwoga to… gdziekolwiek

Do karczmy chociażby. Bywało bowiem, że ich właściciele współpracowali z miejscowymi uzdrowicielami. Stąd też funkcjonujące w niektórych rejonach powiedzenie: „Stare baby łatwo znaleźć przy szynkwasie”. Ale co lokalne pijalnie miały wspólnego z leczeniem chorób? Wiele ułatwiał łatwy dostęp do ciepłej wody. Podobnie jak długie ławy, może nawet łóżka. W karczmie można było czasem spotkać pracujących zamawiaczy i zamawiaczki, a ich rolę uznawali nawet właściciele ziemscy. Kto miał problem z bezpłodnością albo przeciwnie, oczekiwał na poród, powinien odnaleźć pobożnego Żyda i przesłać mu podarek na tzw. „wykup duszy”.

Narodowość i religia nie miały większego znaczenia. Ludzie w potrzebie chwytają się wszelkich dostępnych metod. A nuż zadziała…? Zarówno wśród Żydów, jak i Słowian za dobrą metodę przepędzania melancholii uznawano upuszczanie krwi z żyły w nodze. Z kolei dolegliwości ze strony układu moczowego leczyło się za pomocą gęsich języków i rzodkiewki. W przypadku krwotoku z nosa najlepiej krwią chorego napisać na jego czole imię boga lub anioła z tradycji kabalistycznej. Miało to w krótkim czasie zamknąć pęknięte naczynia.

W karczmie można było czasem spotkać pracujących zamawiaczy i zamawiaczki, a ich rolę uznawali nawet właściciele ziemscy.fot.Buchhändler – Prag, Jüdisches Museum/domena publiczna

W karczmie można było czasem spotkać pracujących zamawiaczy i zamawiaczki.

Skąd w ogóle tak wiele zaleceń i przesądów odnośnie do zdrowia w tradycjach ludowych? Odpowiedź jest prosta – przez ograniczoną dostępność oficjalnej wiedzy medycznej. Odległość, pieniądze i nawał pracy stanowiły bariery, przez które niewielu mogło sobie pozwolić na kontakt z lekarzem. A Żydzi byli w tym wypadku na jeszcze gorszej pozycji niż reszta społeczeństwa. Według danych zebranych w 1897 roku w imperium Romanowów tylko 24,6% ludności żydowskiej potrafiło czytać i pisać w języku rosyjskim. I jest to uśredniony wynik. O ile w miastach sytuacja wyglądała trochę lepiej, o tyle na prowincji prawie nikt nie znał alfabetu. Szczególnie w polskich guberniach.

Czytaj też: Pięcioletnia ciąża, uzdrowienie wężem i zmartwychwstanie na zawołanie. Ukryte terapie starożytności

Na szczęście i pomyślność

Już dzieci uczyły się ochrony przed nieczystymi siłami. A w przekazywanych potomkom regułach, religia mieszała się z okultyzmem, przesądami i ziołolecznictwem. Dziewczynki wszystkie zasady poznawały nawet wcześniej niż chłopcy, aby prędzej móc odciążyć matki w ich domowych obowiązkach. Wśród obowiązkowej dla dzieci wiedzy znajdowała się m.in. ochrona przed „urocznymi oczami”, nazywanymi też po prostu „złym spojrzeniem”. Codzienną rutyną było rytualne obmywanie paznokci. Równie powszechnie uczono zamówień przed psami. Nie dość, że mogły one ugryźć, to jeszcze były zwierzętami nieczystymi.

W żydowskich przesądach nie brakowało wspomnień o wyznawcach innych religii. Zarówno pozytywnych, jak i takich, które przestrzegały przed niebezpieczeństwem. Ciężarna Żydówka nie powinna przebywać w domach chrześcijan, a na widok księdza lub popa lepiej wykonać gest figi albo rzucić szpilką. Tak na wszelki wypadek, by odpędzić złe moce. Z drugiej strony, pod progiem domostwa warto było zakopać but bogatego goja wypełniony pszenicą. Przyciągało to do rodziny majątek. Zapytanie chrześcijanina o godzinę przynosiło ponoć szczęście, oczywiście pod warunkiem, że ten odpowie. A najlepiej… przyjąć go pod dach podczas burzy. Sprawi to, że pioruny będą omijać dom szerokim łukiem.

Źródła:

  1. Tuszewicki M., Polacy – Żydzi. Kontakty kulturowe i literackie, Kraków 2014.
  2. Tuszewicki M., Nieżydowskie języki magii żydowskiej. O swojskości, obcości i przekładzie [w:] „Przekładaniec” nr 29/2014.
  3. Schwartz H., Tree of Souls: The Mythology of Judaism, Nowy Jork 2004.
  4. Słomka J., Pamiętniki włościanina. Od pańszczyzny do dni dzisiejszych, Warszawa 1983.

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Zobacz również

Pierwszy opis choroby Alzheimera

3 listopada 1906 roku w trakcie posiedzenia Towarzystwa Neuropsychiatrii Południowo-Zachodnich Niemiec w Tybindze niemiecki psychiatra i neuropatolog Alois Alzheimer przedstawił przypadek nieznanej do tej pory...

4 listopada 2022 | Autorzy: Redakcja

Starożytność

Pierwsi terroryści w dziejach? Starożytni żydowscy skrytobójcy zadawali cios w plecy lub trzewia i znikali w tłumie

Mordowali w biały dzień, w gwarnych miejscach. Ofiary zabijali zakrzywionymi nożami – tzw. sica. Po wszystkim odchodzili niezauważeni. Tak działali sykariusze.

3 lipca 2022 | Autorzy: Marcin Moneta

Historia najnowsza

Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady! Może spotkasz... szeptuchę

Kacze mydło, pogańskie rytuały i szeptuchy... Można odnieść wrażenie, że w bieszczadzkich wioskach na pograniczu ukraińsko-polskim czas się zatrzymał.

21 czerwca 2022 | Autorzy: Krzysztof Potaczała

Historia najnowsza

Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w jednym czasie: społeczność amiszów

Kojarzą się nam z mężczyznami noszącymi szerokie kapelusze, kobietami w długich, purytańskich sukniach, drewnianych konstrukcjach domów oraz ortodoksyjnymi, hermetycznymi społecznościami religijnymi żyjącymi gdzieś w Stanach...

21 maja 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

Starożytność

Nieśmiertelne pragnienie nieśmiertelności – historyczne „sposoby” na życie wieczne

Obietnica wiecznego życia gdzieś w zaświatach to było za mało. Ludzie – począwszy od starożytności – pragnęli żyć wiecznie tu i teraz.

12 stycznia 2022 | Autorzy: Piotr Janczarek

Nowożytność

Walka z kołtunem. Medyczna wojna Ludwika Perzyny

W XVIII wieku, wśród ludności wiejskiej, nad medycyną królował zabobon. Na szczęście znalazł się lekarz, który postanowił poprawić poziom wiedzy "pospólstwa".

8 października 2021 | Autorzy: Michał Procner

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.