Pożerali dzieci swoich wrogów. Żyli niczym zwierzęta. Pod ich wpływem zmieniły się nawet modlitwy. W kościołach wołano z przerażeniem: „Przed strzałami Węgrów obroń nas, Panie!”. Ale ile właściwie jest prawdy w tym image'u Madziarów?
Trzeba przyznać, że koczowniczy Węgrzy, którzy do Środkowej Europy przybyli w IX wieku, sporo zrobili, by zapracować na swój paskudny wizerunek. Karierę na starym kontynencie zaczęli, jak głosi legenda, od podstępu. By zademonstrować swoje „pokojowe” zamiary, wysłali bogate dary dla władcy Wielkich Moraw – państwa zajmującego obszar dzisiejszych Czech, Słowacji i części Węgier.
Znalazło się w nich między innymi 12 białych koni, 12 wielbłądów, 12 chłopców kumańskich i 12 ruskich dziewcząt. W zamian prosili jedynie o dwa dzbanuszki wody z Dunaju i wiązkę ziół. Szybko uzyskali zgodę na osiedlenie się na terenie Wielkich Moraw. Dostali palec i zaraz postanowili odrąbać rękę. Zamiast pokojowej koegzystencji, nastąpiła krwawa bitwa, dzięki której dzicy Madziarowie zajęli całą Kotlinę Panońską. I wcale nie zamierzali na niej poprzestawać.
Efekt pierwszego wrażenia
Węgrzy okazali się ludem wyjątkowo energicznym. Większą część X wieku spędzili wojując z całą ówczesną Europą. Wyprawiali się do Italii, na tereny dzisiejszych Niemiec, do południowej Francji… Opisując jeden z najazdów na Saksonię, który nastąpił w okresie panowania Henryka I, mnich z Nowej Korbei, Widukind, skarżył się:
Znowu do Saksonii wkroczyli Węgrzy, palili miasta i osady krew rozlewając i siejąc wielkie wyludniające spustoszenie. (…) Taka była to (sromota) szkodliwa w owe dni, że i klasztory ucierpiały, lecz o tym zmilczmy, żeby nie rozgłaszać (powtarzać) o tych nieszczęściach.
O kolejnych atakach wspominał też tzw. Annalista korbejski. Pod rokiem 919 odnotował: Węgrzy srogo złupili Saksonię i z wielkimi łupami i jeńcami płci obojga wycofali się do swych ziem. Bóg się na nas zgniewał.
Odnosili też, przynajmniej początkowo, spore sukcesy. Udało im się zmusić do płacenia trybutu książąt niemieckich, włoskich, a nawet cesarza bizantyńskiego. O ich pozycji świadczy fakt, że – jak relacjonował Widukind – Henryk I, wziąwszy do niewoli jednego z książąt węgierskich, zamiast okupu wolał… obietnicę dziewięcioletniego pokoju!
Ekspansję Węgrów powstrzymano dopiero w drugiej połowie X wieku. Kres najazdom na ziemie niemieckie położyła bitwa na Lechowym Polu w 955 r., gdzie zostali rozbici przez wojska Ottona I. Druga poważna klęska nastąpiła w 970 r., kiedy Bizantyjczykom sprzymierzonym z Rusinami, Bułgarami i Pieczyngami udało się powstrzymać węgierską inwazję. Wymowny jest jednak już sam fakt, że cesarz bizantyjski, by obronić się przed węgierską inwazją, wzywał na pomoc wszelkich dostępnych sojuszników.
Zła prasa?
Wokół niezwykłej aktywności wojennej Węgrów w tym pierwszym stuleciu zaczęły narastać niestworzone legendy. Występują niekiedy jako budzący grozę okrutnicy, zostawiający za sobą jedynie zgliszcza i sterty ciał. Węgierskie hordy miały podpalać każdą miejscowość, która znajdowała się na ich drodze. Byli podobno „plemieniem przerażającym i okrutnym”, bestiami „łaknącymi krwi i pożerającymi ludzi”. Jeszcze w pochodzącej z XI wieku Pieśni o Rolandzie określano ich jako „pomiot szatana”.
Zabijali wszystkich mężczyzn, do niewoli biorąc tylko młode kobiety i dzieci. Byłyby to ekscesy wykraczające znacznie poza zakres „zwykłych” wojennych zniszczeń… Tyle tylko, że wcale nie wiadomo, czy ten ugruntowany w literaturze obraz jest prawdziwy.
To prawda, że kroniki i roczniki, poczynając od pierwszej notatki, zapisanej w 862 r. przez Hinkmara z Reims, pełne są informacji o węgierskich wyprawach. Szczególnie wypomina się Węgrom splądrowanie klasztoru w Sankt Gallen, gdzie mieli zarąbać toporem alemańską arystokratkę Wiboradę, później kanonizowaną przez papieża Klemensa II. Jednak Idzi Panic – profesor Uniwersytetu Śląskiego i specjalista w dziedzinie wczesnej historii Madziarów – twierdzi zdecydowanie, że opinie o wyjątkowym okrucieństwie są dla Węgrów… niesłusznie krzywdzące!
Ich działania wojenne, choć intensywne, wcale nie wykraczały jego zdaniem poza przyjęte standardy. Jak pisał, „przynosiły one Węgrom obfite łupy, ich armia w trakcie działań wojennych dopuszczała się grabieży, jednakże ich sposób postępowania na terytorium przeciwników w niczym nie różnił się od postępowania wojsk feudalnych”.
Zdaniem Panica Węgrzy wręcz… wyróżniali się pozytywnie na tle epoki, bo szanowali na ogół terytoria swoich sojuszników. Co więcej, historyk podważał też rzekomo pewne informacje o ich pierwszej bitwie w Europie. Sugerował, że Madziarowie naprawdę przybyli do Wschodniej Panonii na zaproszenie władców wielkomorawskich, a osiedlenie przynajmniej początkowo miało charakter pokojowy.
Nowi Hunowie
Może ten jeden detal rzeczywiście został pomylony w kolejnych stuleciach. Nie zmienia to jednak faktu, że Węgrzy niemal od samego początku mieli paskudną prasę. Ich sposób prowadzenia walki i tryb życia kojarzyły się współczesnym z najazdami huńskimi z przełomu IV i V wieku. Nowi przybysze zasiedlali też te same tereny, na których istniało kilka wieków wcześniej państwo Attyli. Pokrewieństwo dwóch ludów szybko przyjęto praktycznie za pewnik.
Nie było to bynajmniej skojarzenie pochlebne, co widać choćby w opisie wyglądu pierwszych Węgrów, porównywanych właśnie do Hunów i Awarów. Co składało się, zdaniem pisarzy bizantyjskich, na tę fizjonomię?
„Przedstawiają ich wzrostu średniego, rysów twarzy odrażających, z oczyma wklęsłemi, i głosem podobnym do ryku dzikich zwierząt. Obyczaje ich wystawiają też jako dziwnie szorstkie i barbarzyńskie” – referował historyk J. Boldenyi. „Przesadny ten obraz jest świadectwem ślepej nienawiści, lub łatwowierności kronikarzy” – dodawał jednak od razu.
Równie pogardliwie o pochodzeniu Węgrów wypowiadał się Widukind, nazywając ich „pozostałościami Hunów”. Zarówno jednych, jak i drugich wywodził zaś od Gotów, a dokładniej – od gockich kobiet, oskarżonych o czary i skazanych przez wodza Gotha na wygnanie. „Czarownice” miały ukryć się w lasach, gdzie urodziły dzieci i zapoczątkowały ród „żyjący wedle zwyczajów zwierzęcych, grubiański i nieustępliwy”.
Teza o pokrewieństwie huńsko-węgierskim była w średniowieczu na tyle rozpowszechniona, że podawał ją także nasz dziejopisarz, Gall Anonim. Tereny dzisiejszych Węgier, jego zdaniem, były kiedyś słowiańskie, ale później zajęli je „Hunowie, czyli Węgrzy”.
Ta wczesnośredniowieczna intuicja zamieniła się zresztą w szeroko dyskutowaną hipotezę naukową. Jej potwierdzenia szukano między innymi w badaniach lingwistycznych. Pierwszą poważną jej konkurencją stała się dopiero teza o pochodzeniu ugrofińskim, która pojawiła się około wieku XVIII.
Średniowieczny spin
Co ciekawe, sami Węgrzy, przynajmniej w średniowieczu, nie odrzucali całkowicie huńskiego powinowactwa. Przeciwnie – próbowali hańbiące pogłoski obrócić na własną korzyść! Pozornie niechlubny rodowód wykorzystywano do uzasadniania węgierskiej władzy na zajętych ziemiach.
Pierwsza kronika węgierska, pochodzące z XII wieku Gesta Hungarorum, uznawała Attylę za przodka Arpada, założyciela rodzimej dynastii. Wniosek nasuwał się sam. Skoro Węgrzy byli spadkobiercami wielkiego wodza, to zajmując Wschodnią Panonię nie tyle najeżdżali obce tereny, co raczej wracali na stare śmieci!
Z biegiem czasu zaczęto celowo wybielać wizerunek samego praprzodka, podkreślając jego męstwo, mądrość i umiarkowanie. Przywiązano się do niego do tego stopnia, że kiedy pojawiła się hipoteza ugrofińska, to zrazu wzbudziła ostre protesty. Uznano ją za próbę… umniejszenia znaczenia Węgier!
Oto PR-owy majstersztyk tysiąclecia. Madziarowie uwierzyli, że lepiej uchodzić za spadkobierców wielkiej orientalnej kultury (czyli – nomen omen – Hunów!) niż jakiegoś tam ludu pasterskiego. I fakt, że Attyla był mordercą, grabieżcą, a może nawet pierwszym terrorystą w dziejach, wcale już im nie przeszkadzał…
Bibliografia:
- Jan Dąbrowski, Ostatnie lata Ludwika Wielkiego. 1370-1382, Kraków 1918, Akademia Umiejętności w Krakowie nakładem funduszu Nestora Bucewicza.
- Dzieje Węgier pod względem historycznym, artystycznym, literackim i społecznym, red. J. Boldenyi, L. Rogalski, K. W. Wójcicki, Warszawa 1963 (nakł. Aleksandra Nowoleckiego).
- Pál Engel, The Realm of St. Stephen. A History of Medieval Hungary, 895-1526, transl. Pálosfalvi, Tauris 2001
- Wacław Felczak, Historia Węgier, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1983.
- Ryszard Grzesik, Hungaria-Slavia-Europa Centralis. Studia z dziejów kultury środkowoeuropejskiej we wczesnym średniowieczu, Slawistyczny Ośrodek Wydawniczy Instytutu Slawistyki PAN 2014.
- Ryszard Grzesik, Polska Piastów i Węgry Arpadów we wzajemnej opinii (do 1320 roku), Slawistyczny Ośrodek Wydawniczy Instytutu Slawistyki PAN 2003.
- Paul Lendvai, The Hungarians. A Thousand Years of Victory in Defeat, transl. A. Major, Princeton University Press 2003.
- Tadeusz Olszański, Nobel dla papryki, Studio Emka 2011.
- Idzi Panic, Początki Wegier. Polityczne aspekty formowania się państwa i społeczeństwa węgierskiego w końcu IX i w pierwszej połowie X wieku, PTH Cieszyn 1995.
- Jerzy Snopek, Węgry. Zarys dziejów i kultury, Rytm 2002.
- Widukind: Dzieje Sasów oraz Roczniki korbejskie i Roczniki hildesheimskie, przeł. G. K. Walkowski, Euro-Omni 2013.
KOMENTARZE (18)
Czy to tekst o współczesnej putinowskiej Rosji?
Gratuluje ciekawego artykulu
Bardzo fajny artykuł! :)
Bardzo fajne, ale zapewne nieprawdziwe. Biorąc pod uwagę, że większość Węgrów ma słowiańskie geny, które siedzą w środkowej Europie od kilku tysięcy lat co najmniej, traktowanie Węgrów jako przybyszów z Azji jest nieco zabawne. Nawet z ugrofinami nie wyszło, bo ugrofińskich genów mają więcej Polacy niż oni (a więcej Rosjanie). Ot, jeszcze jedna pomyłka historyczna, którą mam nadzieję ktoś kiedyś odkręci.
Pani Lavinko, słowiańskość albo ugrofińskość to nie kwestia genów, a jedynie języka. Węgrzy mają język ugrofiński, jak sam człon „ugro” wskazuje.
Panie Liwoch, Słowianie to grupa etniczna.
Przyjemny tekst, szybko się czyta.
Drogi Czytaczu, dziękujemy w imieniu Autorki i Redakcji :)
…co by nie powiedzieć to w Europie jest to jedyny kraj gdzie Policja ma napisane na samochodzie Renderseg – nawet w Finlandi jest Politi :)
Renderseg oznacza porzadek.
właściwie porządek to „rend”, „őr” to strażnik a „ség” to końcówka, tworząca rzeczowniki abstrakcyjne zatem „rendőrség” to coś jakby „straż porządku”
” I fakt, że Attyla był mordercą, grabieżcą, a może nawet pierwszym terrorystą w dziejach ” –
niesamowita konstrukcja myślowa pani historyczki.
Jak wiadomo, pierwszym terrorystą w dziejach ludzkości był Kain, a ogólnie w dziejach stworzenia – Szatan. Trzeba pisać ab ovo.
Atylla (Atillla) to popularne imię męskie wśród Węgrów.
Potomkami dzikich Hunów są pisowcy
Za ten wyjątkowy komentarz uzyskujesz plakietkę „Dyzia Odkrywcy”
Braaaawo!!
Lepiej być Hunem niż kolejnym pachołkiem Niemiec przysłanym z Berlina jak Gauleiter Tusk i jego wyznawcy z PO oraz potomkowie komunistów z Moskwy zwani Lewicą. W roku 1918 przywieźli Niemcy z Berlina swojego agenta – Piłsudskiego, tak samo jak w roku 2022 przywieźli z Berlina swojego agenta – Tuska. PO co wysyłają Niemcy swoich agentów do Polski ? Tylko po to żeby szkodzili, blokowali rozwój gospodarczy Polski, oraz do niszczenia Polskiego społeczeństwa i walki z kościołem. Silna Polska to problemy gospodarcze dla Niemiec, natomiast słaba Polska jest realizacją Niemieckiej polityki – Mitteleuropy, czyli rynku zbytu, dostarczania surowców oraz półproduktów i rezerwuaru taniej, wykwalifikowanej siły roboczej. Opposition Fuhrer Tusk już raz w latach 2007-2015 doskonale realizował interesy Niemiec.
oj , oj , zapędziłeś się w tym tłumaczeniu maluczkim na czym polega polityka , pominąłeś najbardziej podstawową sprawę na świecie a w Europie także , iż problemem jest zażydzenie władz we wszystkich państwach , Tusk jest przedstawicielem europejskich , Kaczyński amerykańskich , a my autochtoni , czy to Węgrzy , czy Polacy nie mamy już nic do powiedzenia …..to już jest finito