Wielu władców umarło z godnością. Zygmunt August nie należał do ich grona. Konał toczony chorobą, ogarnięty obsesją posiadania syna i ograbiony na łożu śmierci.
U schyłku życia Zygmunt August ciągał za sobą swoje kochanki z tą najważniejszą na czele: Barbarą Giżanką. A ludzie z jej otoczenia (i nie tylko) bezwstydnie go ograbili, jeszcze zanim zdążył przenieść się na tamten świat.
Ostatni Jagiellon
Zygmunt August miał kiedyś usłyszeć przepowiednię, że – jak w przypadku Władysława Jagiełły – dopiero czwarta żona da mu syna. Elżbieta Habsburżanka i Barbara Radziwiłłówna umarły bezpotomnie. Ze związku z Katarzyną Habsburżanką też się dziecka nie doczekał. Ba, małżeństwa miał na tyle dość, że próbował je nawet unieważnić. W międzyczasie coraz częściej i gęściej otaczał się kochankami. Sam mówił o nich per „sokoły” i twierdził, że kiedyś go zgubią. Nie pomylił się.
Ostatnią ważną kochanicą króla była mieszczka, niejaka Barbara Giżanka. W czasie trwania ich romansu urodziła nawet córkę. Powszechnie uważano jednak, że to nie on jest jej ojcem. Zresztą i tak nie rozwiązywało to „problemu” Zygmunta Augusta, który za wszelką cenę chciał doczekać się syna – następcy tronu. Krążyły nawet opinie, że ożeniłby się nawet z żebraczką, byle mu go dała. Jak pisał m.in. Józef Szujski, władca miał się chwytać wszelkiego rodzaju czarodziejów, wróżbitów, szarlatanów i bab wiejskich, aby tylko dojść do tajemnicy płodności.
Nie zatrzymał tego nawet pogarszający się stan zdrowia króla. Po jednej z przeprowadzek w styczniu 1571 roku Zygmunt August stał się w Nowym Domu sąsiadem Anny Jagiellonki. Oddajmy głos marszałkowi sejmowemu Świętosławowi Orzelskiemu: W tymże zamku, gdzie mieszkała infantka Anna, w jednym łożu leżała Zuzanna, a w drugim Giżanka, trzecia u Mniszcha, czwarta u pokojowego królewskiego Kniaznika, piąta u Jaszowskiego. Od jednej do drugiej przemieszczał się chory, z bandażami na nogach król Polski…
Plany matrymonialne
Ponoć chciał nawet poślubić Giżankę (29 lutego 1572 roku Katarzyna Habsburżanka zmarła). Możni mieli próbować to uniemożliwić, zwyczajnie ją porywając. Te z kolei plany pokrzyżował jednak sam Zygmunt August, wysyłając ją do Tykocina. Wokół niego pozostały osoby z jej otoczenia, m.in. Mikołaj i Jerzy Mniszchowie, z których pierwszy był także protektorem Giżanki. Wręcz osaczyli Zygmunta Augusta niedługo przed jego śmiercią. Udał się wówczas do Knyszyna. Dotarł tam w czerwcu 1572 roku, zabierając po drodze Barbarę Giżankę. (według innej wersji została ona przywieziona do króla później).
Król uciekał z Warszawy przed powietrzem morowym, w którym niektórzy dopatrywali się kary niebios za… złe prowadzenie się władcy. Do Knyszyna zawieziono go krytym wozem. W zawieszonym wewnątrz łożu leżał niczym w kołysce. Dość szybko po przyjeździe zaczął źle się czuć. Kaszlał i gorączkował.
Pewnego dnia odwiedzili go lekarze. Polecili mu, choć sami „znaków śmiertelnych” nie widzieli, pojednać się z Bogiem. Niektórym ludziom z samego tego faktu się poprawiało. Ale najwyraźniej nie Zygmuntowi Augustowi. Zdążył się wyspowiadać i przyjąć ostatnie namaszczenie. Zmarł 7 lipca 1572 roku około godziny 18:00. W Polsce dał się później odczuć wyjątkowo silny niepokój. A jak jeszcze na niebie ukazała się kometa…
Czytaj też: Zygmunt August i Barbara Radziwiłłówna. Jak naprawdę król traktował swoją „ukochaną”?
Rozdziobią nas kruki, wrony i… sępy
To, jak niewiele pomylił się Jan Matejko, malując swój obraz, najlepiej świadczy relacja Świętosława Orzelskiego:
po skonaniu Króla taki okropny widok opuszczenia przedstawiał nieboszczyk, iż nie było czym przykryć nagi trup jego. Dopiero biskup krakowski [Franciszek Krasiński] kazał zrobić całun na ten użytek, a doktor Fogelweder włożył na ciało zmarłego złoty pierścień z kosztownym kamieniem i łańcuch złoty z krzyżem.
Według Seweryna Gołębiowskiego całun ten został kupiony za pieniądze Krasińskiego. Pierścień i łańcuch doktor Fogelweder po prostu podarował… Widząc, co się święci, wraz z jednym z dworzan króla Janem Tomaszem Drohojowskim próbował jeszcze ratować z królewskich skarbów, co się da.
Pod koniec życia Zygmunta Augusta Mniszchowie wywieźli ponoć z Knyszyna ciężkie skrzynie. Już po śmierci króla widziano, jak ich słudzy wynosili z pokoju nieboszczyka trzosy ze złotem. Według różnych źródeł w grabieży miała uczestniczyć też Barbara Giżanka. Widać mało jej było przekazanych jeszcze za życia monarchy 13 000 dukatów, Bronowa oraz kilku wiosek w dożywocie… A dobra wszelakiego musiało być w Knyszynie sporo. Józef Szujski wspominał, że królewska komnata obfitowała:
w kosztowne i pełne gustu sprzęty, w których [Zygmunt August] się kochał, w broń wyborową, szkatułki i zegary. W szkatułkach tych są zbiory klejnotów wielkiéj wartości; według relacyi nuncyusza Bongiovanni, kochał się Zygmunt August w klejnotach i bawił się przesypywaniem przez palce pereł i drogich kamieni.
Deputacje wszczynają śledztwo
Jak podaje Seweryn Gołębiowski, sekretarz królewski przekazał senatowi informację, że król zmarł w wyniku czarodziejskich guseł i jadowitych ziół. Zdecydowano się na wyznaczenie deputacji. Miały zbadać okoliczności śmierci monarchy. A ponadto – przyjrzeć się dochodom królewskim i zbadać, co się dokładnie stało z jego skarbami. Jedna z nich doniosła, że dochody zostały zaplątane i mało co z nich spodziewać się można; druga że w Knyszynie ze skarbu królewskiego nic nie zostało. W leczeniu Zygmunta Augusta uparcie zaś dopatrywano się czarów.
Oczywiście rozprawiano też nad stręczeniem kobiet królowi. Przewijały się nazwiska Mikołaja Mniszcha, Żyda Egidiusa oraz czterech dworzan: Lubonieckiego, Łepkowskiego, Grota i Wypczyńskiego. Mieli oni m.in. sprowadzać królowi Barbarę Giżankę. I ona znalazła się w kręgu podejrzanych. Na jej wstawiennictwie miał wcześniej zyskać np. wspomniany Egidius. Zamieszany według świadków miał być również jej szwagier Krzysztof Szawłowski. Już cztery dni przed śmiercią monarchy wysłał z Knyszyna ciężką skrzynię i worki. Twierdzono też, że Barbara Giżanka wraz z matką miały sprowadzić czarownicę nazywaną Wielki Ożóg. Jeden z członków deputacji, Świętosław Orzelski, postulował nawet, by Giżankę za czary uwięziono i wzięto na tortury.
Czytaj też: Najbardziej absurdalne zarzuty, które stawiano czarownicom
Ręką umierającego króla dokumenty podpisywali…
Bulwersującą sprawą było też wymuszenie na umierającym królu podpisania licznych listów i dokumentów. Świętosław Orzelski wspominał, że:
ci ludzie podli i nikczemnego rodu zdeptali wszelkie urzędy, sami listy królewskie do woli pisali, pieczętowali, do podpisu królowi podawali i rozdawali… Król sam ciężką chorobą złożony i prawie konający, wyraźnym głosem dał świadectwo o wielu listach podpisanych w ten sposób, że prowadzono jego rękę. Czas niejaki przed śmiercią król zupełnie nie był przytomny na umyśle.
Z kolei dworzanin króla Jan Jarzyna stwierdził, że: mu się zwierzył Mikołaj Kiszka, wojewoda podlaski, iż ktoś zmusił króla już na wpół umarłego, prowadząc jego rękę do podpisania kilku listów, i że darowizny na mocy tych listów wydarte przynoszą 50 000 rocznego dochodu. W ten sposób znacząco mieli wzbogacić się Radziwiłłowie. Uzyskali terytorium szawelskie na Litwie, przynoszące aż 30 000 dochodu rocznie.
Kasztelan kamieniecki Hieronim Sieniawski miał po śmierci króla znaleźć pieczęć królewską. Jej stan był opłakany. Była tak zużyta od laku, że nie można było na niej rozpoznać nawet śladu herbu. Nic dziwnego, że szlachta na sejmikach żądała, by co nieboszczyk król JM jako mówią na śmiertelnej pościeli rozdał… aby się cofnęło nazad, nie oglądając się na antydaty. Nawiasem mówiąc, Sieniawski nie wahał się wcześniej, by pożyczyć 20 000 złotych od… Barbary Giżanki.
Czytaj też: Jak bardzo rozpustni byli Radziwiłłowie?
Kompromitujący finał sprawy
Na deputacji sam Mikołaj Mniszech gorąco rozprawiał o zasługach swoich i swojego rodu. Przeciwko Mniszchom wystąpił m.in. Piotr Zborowski. Domagał się wyjaśnień w kwestii próby utrzymania w tajemnicy rzekomego interesu króla z kupcem ormiańskim, który winien był kwotę 5 000 czerwonych złotych. Został jednak zakrzyczany przez stronników Mniszchów. Ich frakcja rosła w siłę. W obronę wziął ich kasztelan Stanisław Szafraniec. Sami Mniszchowie tłumaczyli, że… po prostu wykonywali polecenia króla, od którego dostali wszelkie nadania.
A Barbara Giżanka? Ostatecznie nie została formalnie postawiona w stan oskarżenia. Członkowie deputacji kłócili się między sobą, nie dbając o zachowanie przewidzianych prawem procedur. W efekcie śledztwo po prostu rozeszło się po kościach. Pieniędzy nigdy nie odnaleziono. Winowajcy do końca życia pozostali bezkarni. Znów wiele z naszych przywar narodowych dało o sobie znać. Jak dalece w innym miejscu moglibyśmy być, gdybyśmy potrafili nad nimi zapanować…
Bibliografia
- Borkowska, Dynastia Jagiellonów w Polsce, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2011.
- Gołebiowski, Czasy Zygmunta Augusta. Ustęp z przeszłości, Część I, Wilno 1851.
- Grassmann, M. Piszczatowska, Ceremoniał pogrzebowy króla Zygmunta II Augusta [w:] E. Krajewska-Kułak, C. Łukaszuk, J. Lewko [i in.] (red.), „W drodze do brzegu życia”, tom 12/2014.
- Hejdensztejn, Dzieje Polski: od śmierci Zygmunta Augusta do roku 1594 ksiąg XII., Tom I, Petersburg 1857.
- Jasienica, Polska Jagiellonów, Prószyński i Spółka, Warszawa 2018.
- Maroszek, Knyszyński dworzec królewski, „Białostocczyzna”, nr 3/1993.
- Puchalska, Bo to złe kobiety były. Intrygantki i diablice, Fronda, Warszawa 2017.
- Rudzki, Polskie królowe. Żony królów elekcyjnych, Instytut Prasy i Wydawnictw „Novum”, Warszawa 1987.
- Szujski, Roztrząsania i opowiadania historyczne (pisane w latach 1866-1870), Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1876.
Polecamy video: Klątwa Jagiellończyka?. Seria tajemniczych zgonów po otwarciu grobu polskiego króla…
KOMENTARZE (5)
„Najfajniejsza” w tym wszystkim jest wiara. Wtedy nikt nie zastanawiał się nad racjonalnymi przyczynami śmierci, a szukano nadprzyrodzonych przyczyn. No dziś nie mamy już królów, ale pewnie też śmierć naszych „władców” będzie tłumaczona nadprzyrodzonymi przyczynami. I galopem na Wawel…
NIe szkoda mi go. Swoje dwie zony, Elzbiete i Katarzyne, traktowal okropnie. Podobnie siostry. Mogl im dac posagi , ale wolal wydawac na swoje kochanki. Kiedy jego siostra Katarzyna przebywala w wiezieniu, drazala o swoje zycie, nie kiwnal palcem, zeby jej pomoc. Ironia losu to jej syn, nie syn Zygmunta Augusta, ktorego sie nigdy nie doczekal, zostal krolem.
Straszna jest chciwosc co widac do dzis.
Polacy sami niszcza i rozkradaja swoj kraj.
Przykro ze brakuje juz szlachetnych ludzi.
Wygineli tacy w powstaniach lub zostali usunieci przez wladze rzadzace.
Coz dopoki zlo rzadzi swiatem lepiej nie bedzie.
Strasznie mnie irytuje, ze nie podpisujecie obrazow.
Mniszchowie później organizowali Moskiewskie awantury z fałszywymi Dymitrami. Skąd mieli na to pieniądze ? Z tego co ukradli z majątku króla Korony i WKL – Zygmunta Augusta. Radziwiłłowie dzieki Barbarze też sie dorobili niezłego majątku na Litwie. Natomiast kolejni władcy RON zostali pozbawieni dochodów, które od tego czasu zasilały kieszenie głównie Litewskich magnatów.