Ciekawostki Historyczne
Dwudziestolecie międzywojenne

Rzeź katolików w Hiszpanii

Za potępianie faszyzmu biskup Fidel García Martínez miał zostać skompromitowany. Po Hiszpanii rozeszła się fama, że duchowny regularnie gości w burdelach.

Nagonka na duchownego nie pozostawiała wątpliwości – zbereźnik w sutannie zażywał uciech cielesnych w ramionach prostytutek. Dopiero kilkadziesiąt lat później, w 2008 roku, na jaw wyszła ponura prawda. Duchowny padł ofiarą intrygi ludzi generała Franco.

Socjalistyczna Republika Hiszpanii

Fidel García Martínez był księdzem w hiszpańskiej prowincji Asturia w czasach, gdy państwo hiszpańskie znalazło się na jednym z najostrzejszych zakrętów swojej historii. To tu europejskie totalitarne mocarstwa – komunistyczny Związek Radziecki i nazistowskie Niemcy – urządziły sobie poligon lub, jak kto woli, wojnę korespondencyjną, w której życie straciło ponad 300 tysięcy ludzi.

W latach 30. ubiegłego wieku wraz z rozrostem klasy robotniczej w Hiszpanii coraz mocniej (nie bez udziału sowieckiej agentury) rezonowała ideologia komunistyczna. Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza wyczuła szansę na obalenie ustroju i zaprowadzenie komunizmu na wzór ZSRR. Z polskiej perspektywy brzmi to jak absurd, ale takie były zamierzenia hiszpańskich komunistów. Bez mrugnięcia okiem przełykali radziecką propagandę, w której to Kraj Rad był państwem mlekiem i miodem płynącym.

Rewoltę spacyfikowały oddziały generała Francisco Franco, jednak był to dopiero początek piekłafot.Pascual Marín /CC BY-SA 3.0

Rewoltę spacyfikowały oddziały generała Francisco Franco, jednak był to dopiero początek piekła

W 1934 roku wybuchły bunty robotnicze. Komuniści skierowali ostrze rewolucji nie tylko przeciw Kościołowi, jako jednemu z symboli dotychczasowego porządku, ale i samej religii. Chcieli przemocą zetrzeć ją z hiszpańskiej ziemi. Zabrali się więc do zabijania ludzi, którzy nie wyrzekli się swej wiary. Teresa Kowalik i Przemysław Słowiński, autorzy książki „Sobowtóry – od Nerona do Putina”, piszą:

Zginęło 1,4 tysiąca osób, rewolta doprowadziła do zniszczenia 58 świątyń i zbiorowego morderstwa zakonników Zgromadzenia Męki Jezusa Chrystusa z Turón. Dzień po wybuchu buntu, wczesnym rankiem 188 5 października, w czasie odprawiania codziennej porannej mszy w szkolnej kaplicy, placówka została zaatakowana przez rozszalałą tłuszczę komunistyczną. Napastnicy poszukiwali broni i choć jej nie znaleźli, uwięzili kapłana oraz asystujących mu siedmiu braci zakonnych.

Kiedy wszyscy odmówili przystąpienia do rewolucji, zostali cztery dni później rozstrzelani. Potrzebne były dwie salwy plutonu egzekucyjnego. Po drugiej zabójcy podeszli do zakonników i dobijali ich strzałami z pistoletów. Niektórych dobito uderzeniami kolb karabinów w głowę. Ciała ograbiono z ubrań.

Czytaj też: Jerzy Kaczmarek. Bond z PRL

Zobacz również:

Poligon dla mocarstw

Rewoltę spacyfikowały oddziały generała Francisco Franco, jednak był to dopiero początek piekła. Dwa lata później komunistyczna koalicja Front Ludowy wygrała w Hiszpanii wybory. Kraj ogarnęła rewolucyjna fala przemocy, zaczęły się zabójstwa przeciwników politycznych, podpalanie kościołów, napaści na siedziby partii i prasy prawicowej. Przeciwko komunistom zawiązał się spisek w armii. Iskrą, która rozpaliła ogień wojny domowej, było zamordowania przez członków Gwardii Republikańskiej jednego z liderów prawicowej opozycji parlamentarnej, José Calvo Sotelo. Na trzy kolejne lata Hiszpania podzieliła się na dwa obozy.

Jednocześnie stała międzynarodowym „poligonem” przed nadciągającą wojną światową. Po stronie republiki było państwo Stalina. Do Hiszpanii popłynęła broń, sprzęt i „specjaliści” – dywersanci, oddziały specjalne, agentura. Po stronie komunistów walczyły też tzw. Brygady Międzynarodowe, a więc oddziały zbrojne ochotników (w sumie 34 tys. żołnierzy z 54 krajów świata, w tym polska Brygada Międzynarodowa im. Jarosława Dąbrowskiego, potocznie zwana dąbrowszczakami).

Pomocy Franco udzieliły natomiast faszystowskie Włochy oraz nazistowskie Niemcy (do walki wysłano Legion Condor).

Czytaj też: Sterty szkieletów na hiszpańskim wybrzeżu. W pobliżu Walencji znaleziono masowy grób ofiar wojny domowej

Komu bił dzwon?

Kto był dobry, a kto zły w tej wojnie? Przy kim była prawda, a przy kim kłamstwo? Na takie pytanie nie sposób odpowiedzieć. Za obiema stronami stały mroczne totalitarne reżimy. Obie dopuszczały się zbrodni wojennych, jednak być może za sprawą zachodnich intelektualistów i artystów, którzy dali się uwieść marksizmowi, dziś często przypisuje się „rację” republikanom. Hiszpańskich komunistów popierał m.in. francuski filozof, noblista Jean Paul Sartre, a także pisarze – George Orwell i Ernest Hemingway.

Antykatolickie manifestacje w Madrycie podczas wojny domowejfot.Bundesarchiv, Bild 146-1972-056-26 / CC-BY-SA 3.0

Antykatolickie manifestacje w Madrycie podczas wojny domowej

W masowej wyobraźni wojna domowa w Hiszpanii ma „wizerunek” nakreślony przez dzieło Komu bije dzwon, Hemingwaya. Główny bohater, walczący po stronie republiki Amerykanin Robert Jordan, był ucieleśnieniem idealistycznej postawy. Prawda o dokonaniach tych, którzy szli do walki w imię światowego pokoju, sprawiedliwości i równości, była jednak znacznie bardziej okrutna. Szlak bojowy republikanów pełen był zbrodni na ludności cywilnej, w szczególności na katolikach. Ci, którzy nie wyrzekli się publicznie Chrystusa, byli zabijani i mordowani niebywale okrutnie. Teresa Kowalik i Przemysław Słowiński podkreślają:

Liczba męczenników za wiarę wynosi więc około 10 tysięcy. Tylu nie zamordował nawet Neron w starożytnym Rzymie. Dochodziło do niewyobrażalnych bestialstw. Ludzi palono żywcem, czerwoni wrzucali „faszystów” na wybiegi dzikich zwierząt w ogrodach zoologicznych w Madrycie i Barcelonie. Urządzali korridy (okrutne same w sobie), w których zamiast byków zabijali księży. Sędziwych kapłanów wleczono po ulicy za tramwajami.

Pewnego starego wikariusza rozebrano, poddano torturom i obcięto mu członki, wkładając do ust genitalia. Innego po trochu rozstrzelano, celując po kolei w poszczególne organy, by nie umarł od razu. Wielu potraktowano jak byki na korridzie, a niektórym wyjęto oczy lub wykastrowano. Brytyjski historyk i pisarz Hugh Thomas tak skomentował rzezie dokonywane przez republikanów na katolikach: „Nigdy w historii Europy, a może nawet i świata, nie widziano tak ucieleśnionej nienawiści do religii i jej wyznawców”.

Czytaj też: Największe zbrodnie generała Franco [18+]

Biskup antyfaszysta

Hiszpański Kościół katolicki poparł generała Franco i siły narodowe, mimo że nacjonaliści wykazywali mało miłości bliźniego. Mieli na swoim koncie tysiące zamordowanych i wygnanych z kraju lub wsadzonych do obozów koncentracyjnych wzorowanych na niemieckich. Częstą praktyką było też odbieranie dzieci republikanom, fałszowanie ich danych i umieszczanie w rodzinach zastępczych.

Po wygranej wojnie domowej generał Franco na kilkadziesiąt lat przejął władzę w Hiszpanii. Choć nacjonaliści (podobnie jak druga strona) popełnili masowe zbrodnie, to część historyków podkreśla, że ich zwycięstwo uchroniło nie tylko Hiszpanię, ale i całą Europę przed koszmarem komunizmu. Dyktatura Franco trwała do jego śmierci w 1975 roku. Generał zdołał przywrócić społeczeństwu jedność – kosztem masowej emigracji przeciwników politycznych (kilkaset tysięcy zwolenników republiki opuściło Hiszpanię). Generał nie dopuścił do udziału kraju w drugiej wojnie światowej, jak i do wybuchu kolejnej rewolucji, do której dążyli marksiści z Frontu Ludowego.

Kościół katolicki w encyklice „Z palącą troska”, wydanej w 1937 roku przez papieża Piusa XI, oficjalnie potępił niemiecki nazizm i politykę Hitlera.fot.Alberto Felici/domena publiczna

Kościół katolicki w encyklice „Z palącą troska”, wydanej w 1937 roku przez papieża Piusa XI, oficjalnie potępił niemiecki nazizm i politykę Hitlera.

Wspomniany na początku biskup Martínez przeżył wojnę domową. Jak cały hiszpański episkopat, poparł frankistów. „Długo się co prawda wahał, lecz jego rozterki zakończył w końcu zwierzchnik Martíneza, arcybiskup Barcelony Manuel Irurita y Almándoz, mówiąc: »Tu można być tylko za albo przeciw. Tak postanowił cały episkopat«. Ostatecznie frankiści nie gwałcili przecież zakonnic, nie podrzynali gardeł księżom i nie grali w piłkę nożną czaszką biskupa Astorgi Joana Bautisty Grau y Vallespinósa” – podkreślają autorzy książki „Sobowtóry – od Nerona do Putina”.

Duchowny nie zamierzał jednak w nieskończoność i bez żadnych warunków żyrować reżimu frankistowskiego i jego sojuszników. Gdy widmo krwawej wojny zawisło nad Europą, Kościół katolicki w encyklice „Z palącą troska”, wydanej w 1937 roku przez papieża Piusa XI, oficjalnie potępił niemiecki nazizm i politykę Hitlera. Dokument uważa się za najgłośniejszy manifest antynazistowski Kościoła Katolickiego w okresie przedwojennym. Następcy Piusa XI, Piusowi XII w czasie wojny zabrakło odwagi, by potępić głośno nazizm i hitlerowskie zbrodnie na Żydach.

Wbrew zakazom

Oczywiście encyklika była czytana i komentowana także w innych krajach katolickich. Trafiła również do pochłoniętej wojną domową Hiszpanii. Generał Franco, jako sojusznik Hitlera, znalazł się w kłopotliwej sytuacji. Nie mógł pozwolić, by słowa papieża rezonowały wśród ludności i żołnierzy. Teresa Kowalik i Przemysław Słowiński piszą:

Nazajutrz po ogłoszeniu przez papieża encykliki ostrzegającej świat przed niebezpieczeństwem ekspansji nazizmu generał Franco wydał rozkaz jej utajnienia we wszystkich diecezjach na terytoriach, które zdążył zająć w ciągu 10 miesięcy wojny domowej. Jego żołnierze byli w większości katolikami i caudillo doskonale zdawał sobie sprawę ze szkody, jaką słowa Piusa XI mogą wyrządzić morale jego wojsk. Prowadził przecież wojnę pod hasłem „obrony chrześcijaństwa przed bezbożną republiką”.

Z ambon w hiszpańskich kościołach milczano więc o słowach papieskich. Tak postąpili wszyscy hierarchowie, oprócz biskupa Martíneza. Na jego polecenie encyklika Piusa XI została ogłoszona we wszystkich kościołach jego diecezji i dodatkowo jeszcze wydrukowana w biuletynie diecezjalnym. Na tym nie koniec – w czasie wojny, gdy biskupom niemieckim brakowało odwagi, by wyrazić swój sprzeciw, Martinez opublikował list pasterski, zatytułowany „Instrukcja duszpasterska w sprawie niektórych modnych błędów”. List zawierał potępienie zarówno nazizmu, jak i komunizmu, a biskup wystąpił w nim w obronie godności człowieka wobec państwa.

Czytaj też: Ilu niemieckich duchownych służyło Hitlerowi?

Lubieżny klecha

W 1947 roku Franco narzucił Hiszpanii powrót do monarchii, a siebie obsadził w roli dożywotniego regenta. „Monarchia katolicka” – bo tym miała być Hiszpania, zniosła rozwody cywilne, lekcje religii były obowiązkowe, a kler odzyskał wszystkie ziemie i przywileje zniesione przez Front Ludowy. „Niepokorny” ksiądz Martínez ostentacyjnie nie wziął udziału w referendum w sprawie monarchii. Niezależny duchowny powoli stawał się męczącą zadrą dla systemu, zwłaszcza że cieszył się dużą popularnością. W takich to okolicznościach nagle wybuchł skandal obyczajowy z biskupem w roli głównej. 

Częstą praktyką było też odbieranie dzieci republikanom, fałszowanie ich danych i umieszczanie w rodzinach zastępczych.fot.domena publiczna

Częstą praktyką było też odbieranie dzieci republikanom, fałszowanie ich danych i umieszczanie w rodzinach zastępczych.

Oto do opinii publicznej i kontrolowanych przez reżim mediów, zaczęły docierać plotki i donosy na temat wizyt duchownego w luksusowym domu publicznym w Barcelonie. Nie był to zresztą jedyny przybytek cielesnych uciech, który rzekomo wybrał ksiądz. Miał zażywać rozkoszy także w towarzystwie prostytutek w Sewilli, a nawet w Paryżu. Choć wierni nie dawali początkowo temu wiary, nagle zaczęli pojawiać się rzekomi świadkowie pobytu księdza w burdelach. Dziewczęta do towarzystwa rozpowiadały o zachciankach i upodobaniach biskupa. W szerzeniu plotek i nagonki na duchownego nie przeszkadzał fakt, że nieposkromionym apetytem na kobiece wdzięki miał się cechować już wówczas 72-letni staruszek.

Ostatecznie o sprawie zrobił się tak głośno, że prowadzeniem się Martíneza zajęła się komisja kościelna. Wezwany do wyjaśnień biskup nie bronił się ani nie zaprzeczał. 28 sierpnia 1952 roku odszedł na emeryturę. Kilkanaście lat spędził w klasztorze jezuitów w Deusto, w prowincji Vizcaya, a ostatnie lata życia w rezydencji kapłańskiej w Logroño, gdzie w atmosferze milczenia i zapomnienia zmarł 10 lutego 1973 roku, dożywszy sędziwego wieku 93 lat.

Prawda wychodzi na jaw

W 2008 roku opublikowana została książka ukazująca smutną prawdę. Biskup padł ofiarą spisku i intrygi ludzi Franco, a plan zdyskredytowania duchownego narodził się już w 1937 roku, gdy ksiądz odczytywał publicznie antynazistowską encyklikę papieską. Autorami publikacji byli emerytowany sędzia Sądu Najwyższego w Madrycie Antonio Arizmendi oraz historyk Patricio de Blas. Teresa Kowalik i Przemysław Słowiński piszą:

Pomysł, jak wziąć odwet i skompromitować biskupa, który okazał nieposłuszeństwo wobec Franco, został podsunięty hiszpańskim służbom przez gestapo. Wśród zaufanych agentów policji politycznej znaleziono człowieka tak bardzo podobnego do biskupa Fidela Garcíi Martíneza, że po drobnej charakteryzacji mógł on z powodzeniem grać rolę ordynariusza diecezji Calahorra y La Calzada. To sobowtór, a nie prawdziwy biskup odwiedzał drogie burdele Barcelony, Sewilli i Paryża. Szczególnie upodobał sobie barceloński dom publiczny „dla prawdziwych koneserów” La Coronella. Włóczył się po podejrzanych zaułkach Saint Denis, Clichy i Pigalle, bywał także w znanych paryskich kabaretach.

Według autorów książki sam Franco miał poznać akta dotyczące sprawy Martineza dopiero w latach 60. ubiegłego wieku. Nakazał wówczas ich utajnienie, jednak równocześnie wysłał do biskupa swego Ministra Sprawiedliwości z przeprosinami i nieoficjalną wysoką rekompensatą finansową. Duchowny jednak nie zgodził się na widzenie z ministrem, a pieniędzy nie przyjął.

Bibliografia:

  1. Marek Jan Chodakiewicz, Zagrabiona pamięć. Wojna w Hiszpanii (1936–1939), Fronda, 2010.
  2. Bogdan Koszel, Hiszpański dramat, „Agencja-Arkadia”, 1991.
  3. Teresa Kowalik, Przemysław Słowiński, „Sobowtóry – do Nerona do Putina”, Fronda, 2021.
  4. Niemiecki historyk o milczeniu Piusa XII ws. Holocaustu: bał się jeszcze większych prześladowań, DW 02.06.2019 (dostęp: 23.11.2021).

KOMENTARZE (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Harding

Jeśli nawet nie mogąc doczekać się niebiańskich rozkoszy, zażywałby w zamian ziemskich, to i tak to jego sprawa.

Zobacz również

Zimna wojna

Ukradł tożsamość, by wyprowadzić w pole Niemców. Kim był „James Bond z PRL”?

W latach 70. wywiad PRL wykorzystał życiorys żyjącej osoby, by wysłać na Zachód jej sobowtóra. Pod fałszywymi danymi szpieg Janusz Kaczmarek trafił do RFN.

25 listopada 2021 | Autorzy: Teresa Kowalik

Druga wojna światowa

Mieli „podpalić Europę” na rozkaz Churchilla, byle tylko powstrzymać Hitlera

Służba w Special Operations Executive, uważał Churchill, wymaga charakteru, chęci do realizowania szlachetnej sprawy i pirackiej brawury. Pragnął, by agenci SOE pokazali Francuzom i innym...

30 sierpnia 2021 | Autorzy: Sonia Purnell

Krwawy dyktator, który uważał Hitlera za zbawcę Afryki

Rdzenna ludność Afryki po wielu latach kolonializmu miała prawo marzyć o lepszych dniach. Jednak okrucieństwa białego człowieka, których doznała Afryka, były niczym w porównaniu ze...

21 września 2019 | Autorzy: Agnieszka Jankowiak-Maik

Dwudziestolecie międzywojenne

Największe zbrodnie generała Franco [18+]

Setki tysięcy ofiar. Bezwzględna eksterminacja przeciwników politycznych. Publiczne egzekucje. Obozy koncentracyjne. To wszystko należy zapisać na konto generała Francisco Franco. I choć obecnie wielu nie...

29 listopada 2016 | Autorzy: Paweł Stachnik

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.