Kara śmierci dla każdej kobiety, która napiła się wina, dziwacznie zorganizowana prohibicja u Azteków, imprezowe nawyki Józefa Stalina i tajniki organizowania pubów w średniowieczu. Czego jeszcze nie wiedziałeś o piciu i pijaństwie?
1. W starożytnej Mezopotamii warzeniem piwa i prowadzeniem oberży zajmowały się wyłącznie kobiety
Kodeks Hammurabiego, czyli słynni zbiór praw zredagowany w XVIII w. p.n.e., regulował przeróżne aspekty życia Babilończyków. Znajduje się w nim bardzo ciekawy ustęp poświęcony kwestii piwa i powinności oberżystek. Jak ustalono przed kilkudziesięcioma stuleciami:
108. Jeśli oberżystka jako zapłatę za piwo zboża nie przyjęła, lecz według odważnika zbyt dużego srebro przyjęła, bądź równowartość piwa względem wartości zboża obniżyła i oberżystce tej udowodni się to, do wody wrzuci się ją.
110. Jeśli kapłanka lub arcykapłanka, która w klasztorze nie mieszka oberżę otworzyła, bądź po piwo do oberży weszła, obywatelka ta zostanie spalona.
111. Jeśli oberżystka jeden antałek piwa (60 l) na kredyt dała, w czasie żniw 50 miar zboża odbierze sobie.
Do sumeryjskich oberży uczęszczali głównie mężczyźni, natomiast interesem zawiadywały kobiety, które także zajmowały się warzeniem piwa, choć pod okiem piwowarów. Jak podkreśla Mark Forsyth w książce „Krótka historia pijaństwa” oberże były bardzo szemranymi lokalami. To mroczne, niewielkie bary tuż przy ulicy, w których ludzie mogli się spotykać, knuć, załatwiać mętne interesy i narzekać na rządzących.
2. Aztekowie bywali „pijani jak czterysta królików”
Aztecki panteon, choć szalenie barwny, nie jest, w przeciwieństwie do greckiego, znany szerokim masom. Wśród bogów czczonych w Mezoameryce znajdują się Mayahuel o czterystu piersiach, bogini agawy, z której w tym rejonie świata wyrabia się napoje procentowe, oraz Patecatl, bóg fermentacji.
Połączenie tych dwóch potężnych istot dało, w świetle azteckich wierzeń, interesujący rezultat. Ze związku, który w naturze tworzy alkohol, narodziło się 400 boskich króliczków, Centzon Totochtin. Była to grupa pomniejszych bóstw, stanowiąca personifikację poszczególnych stanów upojenia alkoholowego. Jedno z przysłów indiańskich mówi o tym, że każdy ma swojego królika, czyli swój własny nastrój po spożyciu.
3. Święto jednej z egipskich bogiń polegało na wielkim pijaństwie i przygodnym seksie
Według egipskiej legendy bóg Re poprosił Hathor, by wybiła do nogi krnąbrną ludzkość. Bogini wzięła sobie zadanie głęboko do serca i metodycznie zaczęła mordować. Re w końcu zmienił zdanie w kwestii pozbycia się dwunożnego problemu, jednak Hathor nie chciała przerywać hekatomby.
Bóg wziął zatem siedem tysięcy beczek piwa, które zabarwił na czerwono i rozlał po polach. Hathor myśląc, że to ludzka krew zaczęła je pić i tak się ubzdryngoliła, że zasnęła, przerywając swój morderczy szał. Świętowanie ku czci bogini polegało na piciu na umór, aż do wymiotów, oraz na oddawaniu się żądzy w świątynnym korytarzu.
Opróżniano kolejne czary z winem aż do świętego stanu kompletnego upojenia i przy zachętach kapłana oddawano się erotycznym uniesieniom (jak podkreśla Forsyth na kartach Krótkiej historii pijaństwa, w różnych konfiguracjach, wszyscy ze wszystkimi). Co ciekawe, przyjście na świat 9 miesięcy po święcie Hathor napawało człowieka dumą i otwierało mu drogę do kapłaństwa.
4. W starożytnym Rzymie kobiety nie mogły pić wina
W starożytnym Rzymie normy społeczne spychały kobiety do roli istot podległych mężczyźnie, przez co narzucano im wiele ograniczeń. Jednym z nich był zakaz spożywania wina. Podobno według prawa ustanowionego już przez Romulusa, każda z pań, które złamałyby sankcję podlegała karze śmierci. W praktyce wymiar pokuty dla takiej przestępczyni wyznaczał mąż. Czasem nie żałował przy tym siły. Jak możemy przeczytać w pochodzącej z I wieku n.e. książce „Czyny pamiętne”:
Egnatius Metellus maczugą zatłukł żonę, bo wypiła nieco wina. Nie tylko nikt nie oskarżył go o zbrodnię, ale nikt nawet nie miał do niego pretensji. Wszyscy uznali, że dał doskonały przykład, jak należy karać za złamanie prawa stanowiącego o trzeźwości.
5. Średniowieczny pub rozpoznawało się po kiju
Zanim pojawiły się i upowszechniły szyldy z prawdziwego zdarzenia, zdrożeni podróżni musieli być w stanie jakoś rozpoznać miejsce, w którym mogli zwilżyć gardło. Piwa nie zawsze poszukiwano w karczmach i wyszynkach. Ówczesny trunek różnił się znacząco od tego, jaki znamy. Zawierał alkohol i był pożywny, jednak bardziej przypominał rozwodnioną owsiankę, która nadawała się do spożycia przez bardzo krótki okres.
Warzono go zatem często, także w prywatnych domach, a następnie sprzedawano. Gdy piwo wyprodukowała zwyczajna gospodyni w jakiś sposób musiała dać chętnym znać, że u niej można się napić. Czyniła to umieszczając nad nadprożem tak zwany piwny kij, czyli kij do którego przyczepiała na końcu dowolny wiecheć. Ewentualnie mogła też wystawić przed dom baryłkę z trunkiem i ławeczkę.
6. Australijski system opieki zdrowotnej powstał dzięki oszustwu i pijaństwu
Australia przez długi czas była kolonią karną, do której wysyłano skazańców, by przymusowo pracowali dla dobra brytyjskiego imperium. Za całą infrastrukturę medyczną Sydney służyła szopa. W 1809 roku gubernatorem kolonii mianowano żołnierza, alkoholika i doskonałego oszusta, którego nazwisko brzmiało Lachlan Macquarie. Nowy zarządca postawił sobie za punkt honoru zbudowanie szpitala i zdecydował, że wykorzysta do tego kontrolę sprawowaną nad handlem alkoholem.
Obiecał bogatym osadnikom monopol na rum w zamian za wybudowanie szpitala. Poza tym tylko przedstawiciele rządu mogli wyprzedać już posiadany alkohol. Osadnicy zgodzili się i widzieli w tym złoty interes, nie zdając sobie sprawy, że Lachlan Macquarie ma magazyny pełne trunków. Ostatecznie gubernator zarobił na sprzedaży swojego rumu i jeszcze opodatkował zyski osadników. Australia otrzymała też swój pierwszy szpital, który miał dwa zasadnicze felery – nie miał żadnych toalet oraz… kostnicy.
7. Starożytni Chińczycy chadzali na pogrzeby by się ubzdryngolić
By poradzić sobie z ewentualnym pijaństwem, starożytni Chińczycy ubrali spożywanie alkoholu w całe mnóstwo uregulowań. Swobodne picie było bardzo źle widziane, chyba że odbywało się w ramach jakiejś ceremonii lub rytuału. Do takich okazji zaliczano na przykład pogrzeby. Jak pisze Mark Forsyth:
Narzekano na ludzi, którzy chodzili od pogrzebu do pogrzebu, pochłaniając tyle alkoholu, ile potrafili zmieścić w żołądku, przypuszczalnie roniąc grzecznościowo jedną łzę za zmarłym.
8. Saloony na Dzikim Zachodzie w większości niczym nie przypominały eleganckich barów, jakie znamy z westernów
Amerykanie w pierwszej połowie XIX wieku wyruszali na Dziki Zachód by zarobić, korzystając z budowy kolei, wyrastających jak grzyby po deszczu górniczych miasteczek czy z boomu na futra. Dziewicze krainy, gdzie szukali szczęścia, nie miały odpowiedniej infrastruktury. Gdy zmęczony ciężkim dniem pracy osadnik chciał zwilżyć usta w szklaneczce czegoś mocniejszego (ze względu na odległości i koszty transportu pito raczej mocną whisky niż piwo) kierował swoje kroki do salonu. W tym celu nie przechodził przez masywne drzwi wahadłowe, mając zachodzące słońce za plecami, a raczej szedł… do namiotu, gdzie siadał na najprostszej ławce i dostawał szklaneczkę. Jak możemy przeczytać w książce „Krótka historia pijaństwa”:
Każdy zainteresowany robieniem pieniędzy mógł usłyszeć o nowym górniczym mieście […]. Więc brał pod jedną pachę baryłkę, pod drugą namiot, po czym zjawiał się w nowym miejscu. Tak powstawał saloon. Czasem była to deska na dwóch beczkach, taki bar. […] Często namiotowy barman (jeśli można go zaszczycić tym tytułem) po prostu sprzedawał cały towar i wracał do domu.
9. Stalin trzymał swoje politbiuro w szachu dzięki pijaństwu
Józef Stalin rządził Związkiem Radzieckim brutalnie, twardo trzymając wszystkich, łącznie z najbliższymi współpracownikami. Dyktator bardzo często składał swoim podwładnym oferty nie do odrzucenia – mieli jeszcze tego samego dnia pojawić się na Kremlu i wziąć udział w kolacji, na którą zaproszono całe politbiuro. Kolacja to jednak zbyt łagodne określenie tego, co działo się na tych spotkaniach.
Stalin, który sam spożywał alkohol w niewielkich ilościach, spijał swoich gości na umór i wypuszczał ich dopiero, gdy byli kompletnie zalani, a za oknem świtało. Skala pijaństwa była ogromna – zdarzały się imprezy, w czasie których przed pierwszym daniem wznoszono czystą wódką ponad dwadzieścia toastów! Politrucy po wielu godzinach picia i pilnowania się, by niczym nie obrazić wodza resztką sił powstrzymywali się, by nie usnąć przy stole Josifa Wissarionowicza. Byłoby to samobójstwem. Na te kolacje żalił się Chruszczow. Temu politykowi w trakcie pijatyk Stalin potrafił opróżnić fajkę na łysą głowę.
10. Wśród Azteków picie było zakazane, chyba, że było się starcem
Aztekowie pijali pulque, sfermentowany sok z agawy. Niektórzy uznawali go za źródło wszelkiego zła, a władcy wydawali zarządzenia, zakazujące spożywania alkoholu pod karą śmierci. Groziła ona na przykład kapłanowi, który raczyłby się napojem wyskokowym lub urzędnikowi. Zwyczajny śmiertelnik mógł liczyć na łagodną karę, za jaką uznawano w tym kontekście publiczne golenie głowy i… zburzenie domu należącego do delikwenta.
Pić bez żadnych konsekwencji poza kacem mogli dopiero starcy, którzy posiadali już wnuki. Co ciekawe, jednym z elementów azteckiej ceremonii nadawania imienia było to, że starzy ludzie obojga płci zbierali się, by gremialnie upić się pulque, a osoba odpowiedzialna za polewanie podawała im kolejne porcje, aż uznała, ze wszyscy są równo zalani.
Źródła:
- Forsyth M., Krótka historia pijaństwa, Wydawnictwo Dolnośląskie 2018.
- Hunt D., Girt: The Unauthorised History of Australia, t. 1, Blac Inc. 2013.
- Olko J., Aztekowie, seria Mitologie świata, New Media Concept, Warszawa 2007
- Sebag S., Montefiore, Dwór czerwonego cara, Magnum 2004.
- Toussaint-Samat M., A History of Food, Wiley-Blackwell 2009.
KOMENTARZE (8)
Ale mi królik z wczoraj został..:P
No cóż, w historii ta ,,płynna potrawa” ma duże znacznie, szczególnie w niektórych krajach. W czasie II wś cysterny z wódką dla armii czerwonej były czymś tak normalnym jak transport z amunicją. I coby nie rzec to gdyby nie wódka to bolszewicy nigdy nie pokonaliby Niemców. Zwyciężyli oni Giermańca tylko dzięki magicznej mocy magicznego napoju o mocy co najmniej 40 gradusów oraz miłości do tow. Stalina i ojczyzny proletariatu. Oczywiście miłość ta była wzmocniona przez jednostki NKWD stojące za atakującymi sołdatami. Nie ma się co śmiać ale kto wie czy gdyby nie alkohol to ludzie prowadziliby wojny. Kto bowiem jest na tyle głupi żeby na trzeżwo się iść mordować? Gdyby nie alkohol nie rozwijałaby się sztuka i kultura, wszak wielu twórców było alkoho… a raczej koneserami mocniejszych trunków co spowodowało że niektóre ich dzieła są bez napicia się niezrozumiałe. I co ciekawe to jedyny kontynent gdzie nie pito alkoholu czyli Australia przed przybyciem Europejczyków nie stworzył dobrze rozwiniętej cywilizacji, zaś spójrzmy że w XIX w ponad pół świata należało do zapijaczonych Rosjan i Anglików. O czymś to świadczy
Drogi komentatorze, cenne uwagi. Zachęcamy zatem do lektury zestawienia, które niejako potwierdza Pana opinię :) https://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/12/13/z-procentami-przez-wieki-20-dowodow-na-to-ze-alkohol-rzadzi-swiatem/. Pozdrawiamy serdecznie!
Jakoś Arabowie prowadzili swe podboje bez alkoholu.
Piwo w wiekach średnich nie było raczej konsystencji owsianki bo jest coś takiego jak filtracja i wysładzanie podczas robienia brzeczki piwnej (sama filtracja odbywa się na złożu z młóta), piwo wtedy było mocno wędzone, ciemne i bardziej słodowe niż obecnie ale na pewno nie konsystencji papki(piwo o takiej konsystencji były w starożytnym Summerze).
POCO daleko jechac jeszcze w latach 50 takzwani uczniowie podstawowki w Francji na obiad strzelali sobie seteczke do sschaboweg wszkolnej kantynie
Piszecie w tym artykule że Stalin pił alkohol w niewielkich ilościach a w innym,że upijał się regularnie z kompanami z politbiura…do tego umarł samotnie po jednej z imprez w kałuży własnego moczu..więc może zdecydujecie się na którąś wersję?
Szanowny M.G. gdzie Pan dokładnie widzi sprzeczność? Zarówno w tym artykule, jak i w tym pt. „Jak imprezował Józef Stalin” (zapewne ten właśnie miał Pan na myśli) jest powiedziane, że Stalin nie pił dużo, ale spijał swoich gości. Dopiero w ostatnich latach życia stoczył się na dno alkoholizmu, upijając się regularnie z kompanami z Politbiura. W powyższym artykule mowa jest o wcześniejszych latach. Pozdrawiam serdecznie :)