Satrapa i intrygant pożądający korony? A może raczej wierny stronnik władcy, dążący do umocnienia książęcej władzy i realizacji planów? Historycy do dzisiaj spierają się o to, kim naprawdę był palatyn Sieciech. Ale jedno nie ulega wątpliwości: jego kariera polityczna musiała być spektakularna.
Gdy w 1079 roku Bolesław Szczodry wraz z żoną i synem musieli uciekać na Węgry, skorzystał na tym nie tylko jego brat, Władysław Herrman, ale przede wszystkim Sieciech z rodu Starżów-Toporczyków, książęcy wojewoda-palatyn. Marcin Bielski w swojej Kronice wprost pisał: „Kochał się Król w Sieciechu Wojewodzie Krakowskim, dla jego szczęśliwych posług i przełożył nań wszystkie sprawy Rzeczypospolitej; za czym zhardział Sieciech, tak iż nikogo sobie nie ważył: i Szlachtę jedne na gardle karał a drugie wywołać dał i mienie im brał.” Czy to możliwe, że zausznik władcy zaszedł aż tak wysoko?
Jak wytresować króla?
Początki politycznej kariery wojewody Sieciecha giną w mrokach dziejów. Tak w książce „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana” opisuje je profesor Jerzy Wyrozumski:
Poznajemy go podczas podboju Pomorza, gdy w imieniu księcia obsadza zdobyte ziemie wiernymi sobie ludźmi. […] Książę powierzał mu też armię – Gall opisuje, że na jej czele spustoszył Morawy.
Wiemy, że Sieciech bił własną monetę. Była to pierwsza w historii Polski moneta prywatna i po raz pierwszy zapisano na niej imię po polsku – Zetkeh. To dowodzi wyjątkowej pozycji, jaką cieszył się urzędnik. W jej zdobyciu pomógł jego niewątpliwy talent polityczny, choć i zadanie nie było zbyt trudne: Herman był ponoć władcą niezbyt ambitnym, łatwo ulegającym wpływom, niechętnym wielkiej polityce.
Z tego powodu młodszy syn Kazimierza Odnowiciela nie cieszył się przez lata najlepszą opinią ze strony historyków. Zestawiano go nie tylko z jego bratem, ale także z synem i następcą – Bolesławem Krzywoustym. Nieliczni starali się o bardziej wyważone sądy; przeważały opinie zdecydowanie krytyczne. Paweł Jasienica wprost nazywał Władysława „popychadłem w rękach swoich i obcych”, a Tadeusz Wojciechowski dodawał, że „Sieciech obracał Hermanem, na którą stronę chciał”.
Także Michał Bobrzyński, Stanisław Smolka, Roman Gródecki czy Jerzy Dowiat pisali, że palatyn sprawował rządy w państwie, prowadząc bezpardonową walkę z tymi, którzy mu się sprzeciwiali, i to niezależnie od stanu. Dziś nazwalibyśmy to „wymianą kadr”. Dawniej pisano ze zgrozą o wywyższaniu nisko urodzonych. Ważne stanowiska państwowe zajmowali „ludzie Sieciecha”: poplecznicy, krewni i pochlebcy, zaś ambitni reprezentanci wpływowych rodów rycerskich byli odsuwani od władzy .
Książęcy poplecznik ograniczał też prerogatywy przedstawicieli władzy centralnej. Jego samego – najwyższego urzędnika państwowego – postrzegano natomiast jako więcej niż tylko wykonawcę woli władcy. Wkrótce niechętni mu, pozbawieni wpływów i dochodów możni zaczęli opuszczać kraj i dołączać do opozycji.
Pięknie zapowiadający się chłopiec
Podobno to Sieciech doprowadził w 1093 roku do wojny domowej między księciem i jego synami. Zanim jednak do tego doszło, palatyn dopuścił się zdaniem wielu straszliwej zbrodni. Stało się to około 1086 roku, po przyjściu na świat Bolesława Krzywoustego. Wydawało się, że sytuacja w kraju jest stabilna. Wprawdzie Władysław miał już dwóch potencjalnych następców, ale starszego, Zbigniewa, którego prawe pochodzenie kwestionowano, usunął z drogi. Wysłał go na nauki w Krakowie, a następnie do klasztoru w Saksonii
W tym samym czasie, gdy ustalono, kto zostanie następcą tronu, podjęto najprawdopodobniej także decyzję o eliminacji trzeciego pretendenta do korony. Był nim Mieszko Bolesławowic, syn zamordowanego na Węgrzech Szczodrego. Przybył on do kraju, gdzie podzielił los ojca. Jak pisał Gall Anonim, „jacyś wrogowie z obawy, by krzywd ojca nie pomścił, trucizną zgładzili tak pięknie zapowiadającego się chłopca”.
Kto stał za zamachem na młodego księcia? Niektórzy twierdzą, że to Władysław chciał się go pozbyć. Inni, że morderstwo zaplanował właśnie Sieciech w porozumieniu z Judytą salicką, drugą żoną władcy. Podobno zmierzali do objęcia tronu polskiego. Ale czy naprawdę to oni zawinili? Na pewno wygodniej było obciążyć winą ich niż samego Hermana…
Gra o tron
Usunięcie Mieszka i odesłanie pierworodnego syna uporządkowało sprawy spadkowe, ale tylko na kilka lat. Wkrótce opozycja możnych zgromadzona na terenie Czech stała się siłą, z którą Władysław Herman musiał się liczyć. Tym bardziej, że wspierał ją książę Brzetysław II, który „wydobył”, jak pisze Gall, Zbigniewa z klasztoru i poparł jego postulat przywrócenia praw dynastycznych. Zaczął nękać sąsiada najazdami, a gdy te nie wywarły oczekiwanego skutku, zdecydował się na kolejny krok. Zbigniew w 1093 roku udał się do Wrocławia, by pozyskać dla swojej sprawy wrocławskiego komesa Magnusa.
Władca otrzymał wówczas stanowczy komunikat: Sieciech ma być usunięty, a Zbigniew przywrócony do swoich praw. Herman dopiero pod przymusem, w obliczu zagrożenia ze strony opozycji, potwierdził pozycję syna i wydzielił mu Śląsk jako osobne księstwo. Magnus został jego palatynem. Brzetysław z kolei wydzielił Krzywoustemu – swojemu siostrzeńcowi – ziemię kłodzką, będącą przedmiotem sporu między zwaśnionymi krajami.
Wydawało się, że wreszcie zapanuje spokój, ale były to jedynie pozory. Sieciech, otwarcie zwalczany przez Magnusa, nie zamierzał siedzieć z założonymi rękami. Zręcznie przeciągnął na swoją stronę część dotychczasowych sojuszników Zbigniewa, a Herman uderzył na Śląsk, pokonał buntowników i zdobył Wrocław. Niedoszłemu następcy tronu udało się zbiec do Kruszwicy, gdzie pozyskał dla swojej sprawy nie tylko kruszwiczan, ale i Pomorzan, z którymi zamierzał stawić czoła wojskom ojca. Do starcia doszło nad Gopłem, gdzie według relacji Anonima:
Tak wiele zaś rozlano krwi ludzkiej i taka masa trupów wpadła do przyległego grodowi jeziora, że od owego czasu wzdrygał się każdy dobry chrześcijanin jeść ryby z owej wody.
Zwycięski ojciec oszczędził jednak syna. Za karę – wyjątkowo łagodną – oddał go na kilka lat pod nadzór… Sieciecha. Potwierdziło to wysoką pozycję książęcego palatyna, ale też na trwałe zniechęciło do niego młodego Władysławowica. Ten ostatni po wyjściu z niewoli sprzymierzył się z bratem Bolesławem i obaj uzyskali poparcie możnowładztwa, by następnie wymóc na ojcu wydzielenie im osobnych dzielnic. A także, rzecz jasna, ostateczne odsunięcie od władzy mąciciela Sieciecha.
Sprawca upadku Rzeczypospolitej?
Nadanie dzielnic synom tylko pozornie uspokoiło sytuację w kraju. Konflikt rozgorzał na nowo najprawdopodobniej znowu za sprawą palatyna. W w grodach leżących w dzielnicach młodych książąt ustanowił własnych komesów, którzy sabotowali ich rozkazy, a co gorsza – nastawiał przeciwko nim ich własnego ojca.
Gall sugeruje też, że Sieciech chciał się pozbyć Zbigniewa i Bolesława, by samemu przejąć władzę. Wykorzystał do tego ponoć samego Hermana, który zastawił zasadzkę na młodszego syna. Przekazał mu, że Czesi szykują się do ataku na jego ziemie. W otoczeniu młodziutkiego księcia pojawiły się jednak wątpliwości. Ostatecznie zamiast zbierać wojska, jak polecił mu ojciec, zawrócił do Wrocławia i wezwał na pomoc brata.
Niedługo później połączone siły braci stanęły pod Żarnowcem naprzeciw oddziałom ojca i Sieciecha. Tego ostatniego już wszyscy mieli na tyle dość, że jedynie stary książę był gwarantem jego bezpieczeństwa. To wówczas Zbigniew i Bolesław wymogli wreszcie na ojcu, by porzucił znienawidzonego poplecznika i obiecał, że go więcej na urząd nie przywróci. Niestety, ten nadal chronił palatyna. Jak pisał Marcin Bielski:
Przyjechali tamie obadwa synowie, y stanąwszy polem z ludźmi swemi, wyprawili Posły do oyca, omawiaiąc mu sio, y pod przysięgą mu to obiecuiąc, że mu są wierni y posłuszni we wszystkim synowie, tylko prosząc, żeby Sieciech więcey nie rządził: powiedaiąc, żc y samy oni bezpieczni nie są od niego […].
Także ubłagany prośbami synowskimi, iako był człowiek miłosierny, obłapił ie y pocałował obudwu, y rzekł wszystko uczynić czego prosili. Obaczywszy to Sieciech, uciekł na swoy zamek Sieciechów: Młodzieńcy chcieli go oba dobywać na zamku. Ale Władysław, rozumiejąc to co mu myślili uczynić, puścił się nocą po Wiśle do Sieciechowa, tylko samoczwart: ostrzegł Sieciecha.
Tego młodym książętom było za wiele. Bolesław wyruszył na Małopolskę, a Zbigniew na ukochane ojcowskie Mazowsze. Nie wiadomo, jaki obrót przybrałby konflikt, gdyby nie zaangażował się weń jako mediator sam arcybiskup Marcin. Poradził staremu księciu, by wygnał Sieciecha, żeby z powodu „iednego człowieka Rzeczpospolita wszystka nie wzięła upadku”.
Palatyn zniknął ostatecznie z książęcego otoczenia dopiero około 1100 roku. Choć powrócił później do kraju, to drzwi do wielkiej polityki pozostały przed nim zamknięte. Władysław, mimo wieku i złego stanu zdrowia, radził sobie z rządami samodzielnie.
Szara eminencja czy dobry urzędnik?
Trudno dziś oceniać wrogie Sieciechowi przekazy Galla Anonima. Kronikarz tworzył przecież na dworze syna Władysława, Bolesława Krzywoustego, i przedstawiał konflikty z jego perspektywy. Kolejne przekazy powielają wiele podanych przez niego informacji. Warto jednak podkreślić, że z czasem rola palatyna była przez dziejopisów coraz bardziej ograniczana. U Kadłubka na przykład rzeczywistym wrogiem państwa jest już Zbigniew. Sieciech wydaje się zaledwie pomniejszym intrygantem, którego z łatwością usuwa kroczący ku przeznaczonej mu władzy Bolesław Krzywousty.
Z kolei w „Kronice wielkopolskiej” urzędnik jest sojusznikiem… starszego syna Hermana. Działa przeciwko staremu księciu i jego następcy. Jego upadek kronikarz podsumowuje jednym zdaniem: „Lecz Bolesław choć bardzo młody, jednak dostatecznie obdarzony roztropnością i oględnością, podchwycił ich matactwa i skazał Sieciecha na stałe wygnanie jako sprawcę zła”. Jak było naprawdę? Do dziś historycy są podzieleni w opiniach. Jak w książce „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana” podsumowuje profesor Jerzy Wyrozumski:
Dla jednych Sieciech to rzeczywiście satrapa, który zdominował księcia, chciał wygubić ród Piasta i objąć władzę. Ale nie brakowało badaczy, którzy widzieli w nim po prostu wiernego stronnika Hermana. Człowieka, dzięki któremu książę realizował swoją politykę.
Bibliografia:
-
Anonima tzw. Galla Kronika czyli Dzieje książąt i władców polskich, oprac. Karol Maleczyński, PAU 1952.
- Julian Bartoszewicz, Historia pierwotna Polski, nakład Kazimierza Bartoszewicza 1879.
- Krzysztof Benyskiewicz, Władysław Herman. Książę Polski 1079-1102, Oficyna Wydawnicza Uniwersytetu Zielonogórskiego 2010.
- Paweł Jasienica, Polska Piastów, PIW 1985.
- Adam Krawiec, Król bez korony. Władysław I Herman, książę Polski, PWN 2014.
- Kronika Polska Marcina Bielskiego, Drukarnia Jakoba Siebeneychera 1829.
- Mirosław Maciorowski, Beata Maciejewska, Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana, Agora 2018.
- Tadeusz Wojciechowski, Szkice historyczne XI w., Gebethner i Wolff 1904.
- Jerzy Wyrozumski, Historia Polski do 1505 r., PWN 1985.
KOMENTARZE (4)
Kronika Wielkopolska raczej nie jest zbyt wiarygodnym źródłem historycznym. Często myli się w wydarzeniach, w których inne źródła swoją większością ustanawiają prawdę. Owa kronika sama często wymyśla niedorzeczne wydarzenia.
Co za bzdury…!
W 1079 roku „rody rycerskie” w Polsce…?!
…jest co najmniej kilka definicji kim był i jakie atrybuty musiał posiadać rycerz. Np. SJP podaje, że rycerz to: członek warstwy wojowników zobowiązanych do służby wojskowej.
Wg tej definicji nawet wojowie Mieszka to zatem także byli rycerze.
Powszechnie mówi się jednak, że w Polsce dopiero pod koniec XII wieku niektórzy wojowie mieli już coś na kształt pierwszych herbów – „kreskowych” znaków herbowych, a więc byli już takimi prawie rycerzami, co prawda nie „pasowanymi” jeszcze ale…
Jednak mamy „co innego”, gdy chodzi o początki powstania stanu rycerskiego. Powszechnie przyjmuje się bowiem za tenże początek stanu – rodów rycerskich panowanie Kazimierza Odnowiciela. Otóż on to jako pierwszy na szeroką skalę zaprowadził „uwłaszczanie” członków swojej drużyny obdarzając ich majątkami ziemskimi, dając więc początek rodom rycerskim – warstwie rycerskiej. W 1079 więc owe rody już istniały – takie bowiem miały stare „Roots”. Błędu więc nie ma.
A dowody na powyższe znaleźć można – np. przypominając sobie przed zakupem wyżej promowanej książki, treści ostatniego, chyba nie tylko dla mnie świetnego – polecam lekturę – „Pocztu polskich królów i książąt” S. Rosika i P. Wiszewskiego z 2005 r.; tamże a także w zwykłych podręcznikach do historii.
Sieciech był seniorem rodu Starżów a więc o koronę nie musiał zabiegać bo ją miał jako Król Wiślan.Polska powstała jako połączenie Krajów Polan i Wiślan w celu obrony przed zakusami Cesarza. Logicznie rzecz biorąc to Sieciech był ojcem Bolesława 3 bo Władysław Herman był homoseksualistą podstawionym przez Papieża w celu osadzenia natronie swojego potomka. Przecława z rodu Prawdzic nie mogła istnieć bo herb taki pojawił się 200 lat później.