Wiadomo, że dla bolszewików rewolucja była ważniejsza niż ludzkie życie. Ale w ich stosunku do tego narodu widać coś więcej niż zwykłą pogardę. Dziełem zniszczenia, jakiego dokonali, kierowała zwykła nienawiść. Dlaczego obywatele tej republiki nie mieli wstępu do socjalistycznego raju?
Rewolucja lutowa obaliła carat, a rewolucja październikowa przywiodła do władzy bolszewików. Kiedy jednak w imperium zachodziły historyczne zmiany, jego dotychczasowe części postanowiły zawalczyć o niepodległość. Jedną z nich była Ukraina.
Mimo szumnych haseł o samostanowieniu narodów, Sowieci w żadnym wypadku nie zamierzali się na to zgodzić. Bolszewicy jeszcze przed rewolucją z pogardą odnosili się do idei ukraińskiego państwa. Ostatecznie przywódcy partii wychowywali się w rosyjskim imperium, gdzie w szkołach, gazetach i rozmowach Ukrainę nazywano „Małorosją” lub, po prostu, „Rosją południowo-zachodnią”.
„Zboże, zboże, zboże!”
Przekonanie o nierozerwalnym związku Ukrainy z Rosją nie było jedynym powodem, dla którego Armia Czerwona u progu 1918 roku ruszyła na Kijów. Włodzimierz Lenin doskonale wiedział, że ukraińskie dostawy zboża to „być albo nie być” rewolucji. Radziecką ludność, a przede wszystkim walczących żołnierzy trzeba było przecież wykarmić.
Nie bez znaczenia był też fakt, że eksport zboża mógł zapewnić komunistom dodatkowe źródło pieniędzy. Wiedząc o tym, Lenin słał histeryczne telegramy na front ukraiński:
Na miłość boską, podejmijcie najbardziej energiczne i rewolucyjne kroki, by wysyłać zboże, zboże i zboże!!! W przeciwnym wypadku Piotrogród może zdechnąć. Specjalne pociągi i oddziały. Zbiór plonów i zsyp. Pociągi pod strażą. Codzienne meldunki. Na miłość boską!
Osobą odpowiedzialną za „zaopatrzenie w południowej Rosji” był wówczas Józef Stalin. „Nie pożałujemy nikogo, ani siebie, ani innych, by zdobyć zboże” – odpowiadał przywódcy bolszewików.
Ukraina okradziona
Do klęski głodu na Ukrainie w latach 1921-1923 przyczyniło się wiele czynników: susza, pomór bydła, wyniszczająca wojna… Masowe rekwizycje żywności, brutalnie egzekwowane przez bolszewików, znacznie pogorszyły jednak i tak złą sytuację. Historycy są zgodni co do tego, że gdyby nie one, ukraińscy chłopi mogliby w dużej mierze przetrwać dzięki zgromadzonym zapasom. Niestety posiadanie ich oznaczało , że dana osoba była kwalifikowana jako „kułak”. I miała przeciwko sobie całą machinę radzieckiej propagandy.
„Czerwonoarmiści i rosyjscy agitatorzy (…) szli od wsi do wsi, wyszukując najgorzej sytuowanych, najmniej obrotnych, najbardziej oportunistycznych chłopów” – opowiada Anne Applebaum w książce „Czerwony Głód”. Z takich ludzi tworzono tak zwane kombiedy, czyli komitety niezamożnych chłopów. Miały one pomagać bolszewikom, wskazując potencjalne ofiary rekwizycji. W ten sposób Sowieci osiągnęli dwa cele. Mogli sprawniej odbierać Ukraińcom zboże, a na dodatek doprowadzili do „walki klas” na terenie ukraińskiej wsi, dzieląc i antagonizując różne grupy chłopstwa.
Rekwizycje były bardzo brutalne, a stosunek żołnierzy radzieckich do ukraińskich chłopów – nacechowany pogardą i nienawiścią. „Bolszewicy w ogóle nie liczą się z ludnością, zachowują się jak na terenach okupowanych, w pełnym znaczeniu tego słowa” – pisał chorąży Stepan Lwiwskyj do naczelnika Wojskowej Komisji Likwidacyjnej Ukraińskiej Republiki Ludowej w tajnym raporcie z 30 grudnia 1920 roku. I relacjonował:
„Pluję na to, że głodują, niech umrze 75 proc. ludności, a nie umrze – rostrzelamy” – mówił mi komunista Latypow – „wtedy 25 proc. będzie pokorniejsze. Nam potrzebna sama Ukraina, ludność nam niepotrzebna”.
Gradacja pogardy
Na początku lat 20. głodowała nie tylko Ukraina. Żywności brakowało we wszystkich republikach radzieckich. Ich sytuacja nie była jednak taka sama. Choć bolszewicy wcześniej tak mocno podkreślali przynależność „Małorosji” do imperium, teraz bezwzględnie odbierali głodującym Ukraińcom ostatnie ziarna, by oddać je głodującym Rosjanom.
Nierówność mieszkańców socjalistycznego raju potwierdziła decyzja Politbiura z września 1921 roku. Nakazało ono ukraińskiemu komitetowi do spraw głodu przekazać wszelkie pozostałe jeszcze „nadwyżki” zboża do wybranych rosyjskich obwodów. Lenin tym ostrzej domagał się zresztą ukraińskiego zboża, im większe były niedobory żywności. W listopadzie 1921 roku nakazał wprost stosowanie „surowych metod rewolucyjnych”. Jak pisze Anne Applebaum w książce „Czerwony Głód”:
Lenin wydał jasne rozkazy komitetom rekwizycyjnym i komniezamom: „W każdym miasteczku bierzcie od piętnastu do dwudziestu zakładników, a jeśli nie wypełnią kwot, postawcie ich pod murem”. Gdyby ta taktyka nie przyniosła pożądanych efektów, należy ich rozstrzelać jako „wrogów państwowych” .
Jednocześnie, gdy Ukraina umierała z głodu, władza sączyła swoją propagandę. Na ulicach plakaty wzywały, by „pomóc głodującym nad Wołgą”, tak jakby tylko tam zmagano się z klęską. Wśród pozostałych mieszkańców czerwonego imperium szerzono nienawiść do Ukraińców. Przekonywano, że to opór ukraińskich kułaków sprawia, że obywatelom w innych częściach kraju puchną brzuchy, wypadają włosy i zęby, a ich najbliżsi umierają powolną, okropną śmiercią.
Wymazana tożsamość
Ukrainę okradano tymczasem nie tylko ze zboża – ale też z tożsamości. Sowieci robili to niezwykle cynicznie. Masową falę głodu wykorzystali na przykład do walki z Cerkwią. W 1922 roku Lenin pisał do Wiaczesława Mołotowa, wówczas działacza Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii (bolszewików) Ukrainy, że głód stanowi wyjątkową okazję do przejęcia własności kościelnej:
Teraz i tylko teraz, gdy na dotkniętych głodem obszarach dochodzi do ludożerstwa, gdy na drogach leżą setki, jeśli nie tysiące trupów, możemy (a więc i musimy) z największą i bezkompromisową energią odbierać majątek kościelny i bez wahania ukrócić każdy opór. Teraz i tylko teraz zdecydowana większość chłopów będzie po naszej stronie […].
Na całej Ukrainie brygady kolektywizacyjne rekwirowały ikony, złote krzyże, przetapiały kościelne dzwony. Świątynie przerabiano na przykład na spichlerze lub po prostu niszczono. W eparchii (odpowiedniku katolickiej diecezji) kijowskiej, gdzie w 1917 roku było 1710 cerkwi, zostały zaledwie dwie parafie. Z powierzchni ziemi zniknęły niemal wszystkie świątynie zbudowane w specyficznym dla ukraińskiej kultury stylu kozackiego baroku.
Nie był to przy tym efekt uboczny walki z religią, a celowe działanie. Sowieci zamierzali niszczyć wszystko, co kojarzyło się z ukraińską historią i nie pasowało do tego, co wspólne dla Rosjan i Ukraińców. Postanowiono między innymi całkowicie wymazać ukraińskość z historycznej stolicy „Małorosji” – Kijowa. W efekcie w drugiej połowie lat 30. wyburzono kilkadziesiąt bezcennych zabytków architektonicznych. Z miasta zniknęły też pomniki i grobowce ukraińskich osobistości literackich i politycznych.
Stopniowo likwidowano też ukraińską autonomię kulturową. Lenin zgodził się początkowo na wprowadzenie ukraińskiego w szkołach i urzędach oraz na druk książek i gazet w tym języku. Miał nadzieję, że pomoże to rozpowszechniać marksizm i szerzyć bolszewicką propagandę.
Jak można się domyślić, skutek był odwrotny. Rozkwit ukraińskiej kultury uznano jednak wkrótce za przejaw groźnego dla władzy sowieckiej nacjonalizmu. A pokolenie ukraińskich artystów i naukowców, którzy działali w latach 20. i na początku 30., przeszło do historii pod nazwą „Rozstrzelanego odrodzenia”.
Eksterminacji inteligencji towarzyszyła eksterminacja słów i idei. Do tej ostatniej bolszewicy przystąpili w sposób systematyczny w pierwszej połowie lat 30. 15 grudnia 1934 roku opublikowano listę zakazanych autorów, nakazując, by wszystkie ich książki usunięto z bibliotek, księgarń, instytucji edukacyjnych i magazynów. W sumie opublikowano cztery takie listy.
Hołodomor. Ostateczne rozwiązanie kwestii ukraińskiej?
Działania wymierzone w Ukraińców nabrały rozpędu na przełomie lat 20. i 30. XX wieku. Zaczęło się od tego, że 10 listopada 1929 roku Komitet Centralny w Moskwie postanowił „przyspieszyć proces kolektywizacji gospodarstw wiejskich”. Na Ukrainę wysłano około 25 tysięcy działaczy partyjnych, by zakładali kołchozy i przekonywali chłopów do dołączania do nich.
Ludzie ci nie znali i nie rozumieli wsi. Przesiąknięci rosyjską propagandą, do chłopów odnosili się z pogardą i podejrzliwością. Wierzyli, że niedobory żywności w miastach rzeczywiście były podyktowane ich reakcyjnym nastawieniem i chciwością. I nie wahali się podejmować coraz bardziej drastycznych kroków, by wypełnić plan partii i ukarać tych, którzy zaburzali jego wdrożenie.
W wyniku ich działań najbardziej zaradni i pracowici chłopi zostali usunięci z ukraińskiej wsi. Łącznie w latach 1930-1933 ponad dwa miliony ukraińskich chłopów wysłano na Syberię, do północnej Rosji, do Azji Środkowej i innych słabo zaludnionych obszarów Związku Radzieckiego. Większość nigdy nie wróciła. Do tego dołączyły kolejne rekwizycje. „Masowe konfiskaty odbywały się w całym ZSRR, ale na Ukrainie graniczyły z fanatyzmem” – opowiada Applebaum w książce „Czerwony Głód”. Brutalność komunistycznych metod zszokowała nawet przebywającego na Ukrainie korespondenta „Prawdy”. W prywatnym liście do kolegi pisał:
Przeszukują zazwyczaj nocą, przeszukują bezlitośnie, śmiertelnie poważnie. Tuż przy rumuńskiej granicy jest wieś, gdzie dosłownie w każdej chacie rozwalili kuchnię. (…) Bardzo rzadko znajdowali jakąś konkretną ilość; zazwyczaj przeszukiwania kończyły się konfiskatą kilku ostatnich okruchów chleba.
Sowieci zabierali nie tylko zboże. Odbierano chłopom zwierzęta gospodarskie, które jeszcze nie trafiły do kołchozów. Zrywano owoce z sadów, zbierano nasiona i warzywa z przydomowych ogródków, rekwirowano masło, mleko, miód, a nawet całe ule. Zagarniano wszystko, co nadawało się do jedzenia. Z rąk płaczących gospodyń wydzierano ostatni garnek cienkiej zupy, jedyny posiłek całej rodziny. Czasem tylko po to, by wylać jego zawartość tuż przed chatą.
Jednocześnie, by chronić resztki kołchozowych zapasów, zaostrzono prawo. „Dekret pięciu kłosów”, wydany 7 sierpnia 1932 roku, czynił wroga ludu z każdego, kto „ukradłby” stamtąd choć odrobinę zboża. W ciągu pięciu miesięcy w oparciu o tę ustawę skazano na śmierć aż 4,5 tysiąca osób, a ponad 100 tysięcy zesłano do obozów pracy. Czasem patrolujący pola Sowieci zabijali wygłodniałych Ukraińców na miejscu – zarówno mężczyzn, jak i kobiety i dzieci.
Głód z lat 1932-1933 dotknął też inne części czerwonego imperium. Ale nie ma wątpliwości, że sytuacja Ukrainy była wyjątkowa. „Miliony ludzi błąkają się nago, głodując w lasach, na dworcach, w miastach i wsiach Białorusi, żebrząc o kawałek chleba” – raportowała grupa białoruskich robotników. Zgłaszali, że uciekający z obszarów klęski Ukraińcy stali się nie lada problemem. W odpowiedzi władze radzieckie wprowadziły… system wewnętrznych paszportów, uniemożliwiając głodującym opuszczanie wsi.
Liczba ofiar katastrofy rosła w zatrważającym tempie. W styczniu 1933 roku z kijowskich ulic uprzątnięto czterysta trupów; w lutym ta liczba wzrosła do 518, a w marcu już po pierwszych ośmiu dniach miesiąca było ich już 248. Tyle wynoszą dane oficjalne. A przecież większość zbierających ciała nie zawracała sobie głowy liczeniem. Skalę dramatu dobitnie pokazuje średnia długość życia osób urodzonych w 1933 roku na Ukrainie. Dla kobiet było to przeciętnie 8 lat, dla mężczyzn – 5 lat.
Do dziś nie wiadomo, ile ludzi zginęło w wyniku Wielkiego Głodu. Różni badacze wskazują na liczby od 4 do nawet 10 milionów ofiar. Jedno jest pewne – na skutek „Hołodomoru” ukraiński ruch narodowy na dziesięciolecia całkowicie znikł z sowieckiej polityki i życia społecznego.
Bibliografia:
- Anne Applebaum, Czerwony Głód, przeł. Barbara Gadomska, Agora 2018.
- Elektroniczne Archiwum Hołodomoru, Ukraiński Panstwowy Serwis Archiwalny.
- Wasilij Grossman, Wszystko płynie, przeł. Wiera Bieńkowska, Wydawnictwo W.A.B. 2010.
- Jarosław Hrycak, Historia Ukrainy 1772-1999, przeł. Katarzyna Kotyńska, Instytut Europy Środkowo-Wschodniej 2000.
- Agnieszka Korniejenko, Rozstrzelane odrodzenie, Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Przemyślu 2010.
- Podsumowanie międzynarodowej konferencji naukowej „Hołodomor 1932-1933: straty ukraińskiego narodu”, Uniwersytet Kijowski 10.10.2016.
- Władysław A. Serczyk, Historia Ukrainy, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 2001.
KOMENTARZE (38)
Autorka sprytnie ukrywa narodowość „bolszewików”.
Drogi komentatorze, pewnych rzeczy w historii nie trzeba powtarzać. Dobrze wiemy, gdzie narodził się bolszewizm. Ale nie wolno utożsamiać ideologii z narodowością – to nie są synonimy. Nie chodzi tu o ukrywanie czegokolwiek, ale o prawdę historyczną. Pozdrawiamy.
Wiadomo, że byli to polacy (specjalnie z małej)
yep… a i siebie na wzajem tez Polacy mordowali pod dyktando innych… co za groteska.. chyba w kazdym narodzie.. mowmy tez o elicje Zydowskiej za ktorej przyzwoleniem biedota maszerowala do gazu… statki z ludzimi – uratowanymi dziecmi w wiekszosci – wrocily z USA – z USA kraju dla potrzebujacych… coz co ludzie nie zrobia dla korzysci materialnych/ tzw. religii/ innego rodzaju $$ polulizmu…
Wskaż mi choć jednego prezydenta-żyda w historii USA a potem płacz
To byli żydzi,nie Polacy.
Buhahaha ha kolejne rusofobskie bajki dla prawackich ćwierćmózgów. w 1989r Ukraina 52 miliony ludności w 2018r.42 mil. Buhahahaha
żydówa apellbaum zapomniała dopisać ze władze bolszewi miały pochodzenie spod znaku gwiazdy 6 ramiennej
Wiadomo, że Świerczewski, Dzierżyński, Kon, Wyszyński i inni to byli Żydzi xD
No, Kon to akurat rzeczywiście żyd.
Czy Świerczewski, Dzierżyński lub Koń, urodzeni na ziemiach RON pod Rosyjskim zaborem, a nie Polski, która była tylko częścią RON, drugą była Litwa, kiedykolwiek mieszkali na terenie odrodzonej 2 RP ? Dzierżyński i Kon, dotarli z Bolszewickim wojskiem w którym służył Świerczewski do Białegostoku w 1920. Z polską się nigdy nie identyfikowali i nie uważali za Polaków tylko za bezpanstwowych Bolszewików.
jednak głód nie przetrzebił ukraińców za mocno skoro potrafili kilka lat później pacyfikować polskie wioski
Wy, chodźbyście dostawali 5000 kcal/dziennie, nie bylibyście w stanie nawet ubić muchy.
Nie cudzołóż!
Masakr Polaków dopuścili się Ukraińcy z Wołynia i Małopolski Wschodniej czyli o zgrozo, ci których II RP może i traktowała pogardliwie ale jednocześnie uratowała przed ludobójstwem. Z różnych wspomnień wynika za to że Ukraińcy z terenów ZSRR często ratowali naszych rodaków przed bandami UPA. Więc niech mi nikt nie mówi że historia to nie jest wielki zbiór absurdów.
Wołyń to było polskie terytorium, a nie ZSRR.
Przeciez Ukraina to twor bolszewicki. Na gruzach sowieckiej Ukrainy powstala Samoistna i to z terytorium anektowanych przez Stalina ziem Polski, Wegier i Rumunii oraz z ukradzionym przez Chruszczowa Krymem.
Tak było xD
Pierwsza sprawa to taka że o ile ,,naziści” są sztucznym pojęciem bo w najbardziej łagodnej formie powinno być niemieccy narodowi socjaliści o tyle nie można słowa bolszewik i Rosjanin uważać za synonim bo bolszewizm to była ideologia internacjonalistyczna. Jak ktoś sobie chociaż trochę poczyta to się dowie że tylko część bolszewików mordująca Rosjan i niszcząca Rosję była Rosjanami bo najbardziej fanatyczne bolszewickie jednostki były złożone z Łotyszy a spora część przywódców partii i czeka to byli Żydzi i Polacy a w niektórych rejonach Chińczycy i ,,czerwoni” z całego świata. W Niemczech nie było mowy żeby w NSDAP był ktoś niebędący przedstawicielem rasy panów.
Po drugie to zanim zaczniemy płakać nad Ukrainą (żal mi ich, lubię ukraińskie dumki i mam ukraińską wyszywankę-rubaszkę, ponadto w rodzinie mam Ukraińców) to pamiętajmy że niestety ale sami sobie są winni. Ukraińcy są jak Bohun- szalenie odważni, waleczni i romantyczni, mają serce na dłoni ale też są impulsywni, dzicy i często działają intuicyjnie w sposób nieprzemyślany. Przecież popatrzmy na to że Ukraina w 1918 miała więcej możliwości na stworzenie silnej armii i państwa niż Polska. Za czasów Skoropadskiego mogli pod niemieckim patronatem utworzyć to wszystko co Polacy z takim mozołem i poświęceniem tworzyli od jesieni 1918, Ukraińcy mieli to niemal na tacy. Ale skoro się nie chciało myśleć co będzie w przyszłości, kiedy Niemcy poszli to atamani się rzucili walczyć o władzę między sobą, nie potrafiono wybrać w sposób należyty mniejszego zła czyli Polski- no cóż, nieznajomość zasad polityki nie chroni przed jej konsekwencjami. I popatrzmy dalej- ZSRR zniszczył kozackiego ducha, spowodował ludobójstwo Ukraińców, likwidacje tradycyjnej ukraińskiej wsi i kultury a te za przeproszeniem barany z OUN i UPA nadal za wroga równego bolszewii uznawały Polskę. Przecież logiczne po tym wszystkim było szukanie dialogu z RP za wszelką cenę, po to żeby ratować co się da. Ale hieroji zaczęli ludobójstwo w myśl hasła ,,rizaty Lachiw” znów nie myśląc co dalej. Więc nie tylko na część Ukraińców spadł polski odwet ale brutalna pacyfikacja zachodniej Ukrainy przez NKWD spotkała się z aprobatą Polaków. Czytałem że na ziemiach odzyskanych Polacy bardzo chętnie pomagali wyłapywać Ukraińców którzy chcieli uciekać przed bolszewikami. Nie dziwie się naszym rodakom. I wydaje mi się że Ukraińcy dalej się nic, totalnie nic nie nauczyli, i naród ten jest skazany na niekończące się, cykliczne majdany, nędzę, korupcję i zaborczą politykę Rosji. Niestety ale naród nie znający swojej historii, nie umiejący wyciągać z niej wniosków będzie skazany na niekończące się powtarzanie tego błędnego koła. I oby dla nas ,,Lachów” Ukraina była przestrogą.
Panie Jaremo, bardzo dziękuje za to pierwsze wyjaśnienie – chociaż jedna osoba, która zgadza się, że ideologia i narodowość to nie są elementy tożsame. Co do Ukrainy, nie mogę jednak przemilczeć Pana stwierdzenie, że nie dziwi się Pan naszym rodakom… Nic nie usprawiedliwia bestialstwa. Pozdrawiam.
Pani Aniu, ja nie napisałem że ideologia i narodowość to dwie inne sprawy. Różnica między bolszewizmem i narodowym socjalizmem jest taka że pierwsza ideologia jest internacjonalistyczna a druga jest jak najbardziej nacjonalistyczna, wręcz rasistowska. Mam nadzieje że Pani wyczuwa tą różnicę. Naprawdę nie chodzi tu o jakąś taryfę ulgową dla Rosjan i niechęć do Niemców.
Nic nie usprawiedliwia bestialstwa, ok. Ale pamiętajmy że tych ludzi można wytłumaczyć w tym sensie że ich niechęć do Ukraińców nie wzięła się z kosmosu i jeśli ktoś nie widział rodaków porąbanych siekierami to powinien trochę zamilczeć i przemyśleć czy w tamtych realiach będąc w oku cyklonu zachowałby się wyrozumiale i nie chciał brać odwetu choćby symbolicznego. Jak już kiedyś napisałem- żyjemy w czasach pokoju o oby tak było ale wtedy widząc bestialstwa Niemców cz Ukraińców prawdopodobnie odpowiedziałbym tym samym bo taka jest niestety natura ludzka. Proszę pamiętać że tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono.
Drogi Panie Jaremo, zdecydowanie zrozumiałam, że chodziło Panu o ten jeden wypadek – pamiętam naszą dyskusję dotyczącą nazizmu. Co do drugiej części – dziękuję za wyjaśnienie i dopowiedzenie. Pod ostatnim zdaniem się podpisuję. Ale właśnie dlatego nie powinniśmy chyba w ogóle oceniać tamtych wydarzeń pod kątem moralnym. Bo gdy wydaje nam się, że dobro potrafimy zakwalifikować i je oceniamy zawsze wysoko, ze złem w czasie wojny zawsze będziemy mieć problem. Pozdrawiam.
ty chciałbyś zemsty na wszystkich Ukraińcach…ja jestem antyfaszystką od zawsze, a licencjat piszę o akcji Thunderclap i uważam Bomber Command za terrorystów…Pozdrawiam.
No ale skąd u Ciebie połączenie wielkiego głodu z wydarzeniami na Wołyniu ? Polacy się mscili po wydarzeniach na Wołyniu wskazując Ukraińców bolszewikom? Wołyn był grubo po tych wydarzeniach.
To była likwidacja KLASY, a nie narodu. Bolszewicy narodowość używali instrumentalnie, gdy było im to potrzebne. Wielki głód objął też tereny Rosji, nie tylko Ukrainy. Ta ludobójcza akcja była skierowana wobec kułaków jako klasy, a nie Ukraińców jako narodu. Co nie umniejsza oczywiście strasznej tragedii tych ludzi.
W Niemczech za Hitlera niemożliwe było żeby polski, francuski czy żydowski narodowy socjalista prześladował niemieckiego przeciwnika NSDAP. W ZSRR taka sytuacja była dość częsta (Polak
lub Żyd bolszewik zabijał białego Rosjanina). Więc nie możemy pod tym względem stawiać znaku równości między dwoma ideologiami.
A odnośnie działań zbrodniczych to wiadomo że zabójstwo z premedytacją i zabójstwo w afekcie lub w samoobronie to i tak zabójstwo. Ale trochę inaczej się to w sądzie klasyfikuje. O ile agresja ludzi skrzywdzonych nie ze swojej winy i chcących wyrównania rachunków krzywd jest możliwa do wyjaśnienia i pewnego zrozumienia to zbrodnie popełnione w imię ideologii z pełną świadomością klasyfikują się tylko i wyłącznie do wyrażnego potępienia. Inaczej- ofiary różnych represji nie myślą logicznie i nie mają już takiego rozeznania Jeśli mają w pewnym momencie możliwość do odwetu nawet na dzieciach z narodowości swoich wcześniejszych oprawców to prawdopodobnie ten odwet wezmą, Zło ma to do siebie że wciąga kolejne kręgi ludzi. Widać to w filmie ,,Wołyń” gdzie Polak dowodzący grupą odwetową w jednej z wcześniejszych scen mówi na targu że ,,my z Ukraińcami dobrze żyjemy” a w scenie mordu ,,teraz zobaczysz co oni robią z naszymi dzieciami”. Więc zwykły człowiek najprawdopodobniej widział na własne oczy zbrodnie ukraińskie, być może nawet na własnej rodzinie, złapał za siekierę, skrzyknął mu podobnych i poszedł z nimi dokonać sprawiedliwości na oślep, na wszystkim co ma związek w Ukraińcami. Jeśli ktoś chce zrozumieć ten mechanizm to polecam taki film estoński ,,nasza klasa”.
Drogi Panie Jaremo, czasem nie mogę się nadziwić Pana dojrzałości, spokoju i merytoryczności w każdym komentarzu. Mając często całkowicie inne poglądy od tych, które prezentują nasze teksty, zawsze dokonuje Pan krytyki z własnego punktu widzenia, zachowując tolerancję wobec strony przeciwnej. I po raz kolejny – wpis, za który dziękujemy, bo nie boi się Pan poruszać kontrowersyjnych tematów i o nich mówić. Serdecznie pozdrawiam.
Ojej bo się rozpłynę:) Ale co ja osiągnę tym że będę wyzywał i jak co niektórzy na tym portalu obrażał? nic, tylko tyle że zrobię z siebie pośmiewisko a tego typu ludzi się potem nagrywa i na Youtube ma potem dzieciarnia zabawę. Jako flegmatyka naprawdę trudno mnie wyprowadzić z równowagi ale ogólnie myślę że rzeczowa dyskusja dwóch ludzi o innych poglądach jest po prostu ciekawa a odnośnie tematu to opieram się tu na psychologii jednostek i narodów a o psychologii w odróżnieniu od kapitana Jajca z ,,Pułkownika Kwiatkowskiego” ja akurat muszę mieć pojęcie.I znów Pozdrawiam
Panie Jaremo, nie każdy ma takie zdanie (zapewne widział Pan jedną z ostatnich „dyskusji” na portalu…).. Zgadzam się, że taka dyskusja jest najciekawsza. I kto wie, zawsze jest szansa – jeśli oczywiście jesteśmy w rozmowie otwarci na stronę przeciwną – że pewne elementy naszego myślenia ulegną zmianie lub chociaż zostaną zweryfikowane :)
Pani Aniu, ja w rozmówcy nie widzę strony przeciwnej tylko rozmówcę mającego inne zdanie. Możemy mieć inne zdanie na temat bieżącej polityki albo dajmy na to sensu powstania w Warszawie ale możemy zmienić temat i mieć ten sam pogląd w jakieś innej sprawie np. ochrony środowiska, sztuki, kinematografii albo czegoś tak przyziemnego jak gotowanie. Ja nie chce się tu z nikim sprzeczać bo zdrowia szkoda. A poglądy, no cóż, kilkanaście lat temu miałem raczej inne i kopii nie ma co kruszyć o nie a takie dyskusje traktuje dość swobodnie. Jak zostanę politykiem to wtedy będę z pianą na ustach gardłował i kłamał jak z nut:)
Drogi Panie Jaremo, jakie „kłamał”… Będzie Pan po prostu zręcznie dobierał słowa ;)
Niestety ale do polityki to trzeba być wygadanym, twardoskórym i apodyktycznym chamem. Chociaż co do tego ,,gadane” to mój ulubiony polityk znów ostatnio zabłysnął światłymi myślami o tym jak zakładał Nowoczesną. A co do doboru słów- ,,zielona wyspa”. ,,druga Irlandia”, ,,druga Japonia”, ,,dobra zmiana”…. można to różniście interpretować.
Drogi Panie Jaremo, jak jednak pokazuje rzeczywistość „światłe myśli” niektórych polityków odpowiadają myśleniu wielu obywateli… Pozdrawiam :)
Dziwnie to wygląda, gdy wódz rewolucji, ateista i bolszewik, wzywa miłości Boskiej
,,Po pierwsze zobaczyłem, że po raz pierwszy jeziora które były w Olsztynie są z powrotem w mieście a kiedyś były poza”
,,To był 2015 rok. To tak jak dzisiaj tylko minus 3”
,,Ja miałem często pretensje do mnie”
no trochę jeszcze znalazłoby się złotych myśli. Ale ok., zamykam ten temat bo zaraz się zrobi za politycznie.
Drogi Panie Jaremo, proszę oszczędzić autorów tych naprawdę złotych myśli… ;) Dziękujemy i pozdrawiamy :)
Nie lubię komunistów ale szkoda że tak mało wytlukli tych ukraińców
KOMPLETNE BREDNIE NIE MA NA TO ŻADNYCH DOWODÓW ŻE GŁÓD BYŁ WYWOŁANY CELOWO TYM BARDZIEJ ABY ZNISZCZYĆ UKRAIŃCÓW , WRĘCZ PRZECIWNIE SĄ DOWODY JAK STALIN ŚCIĄGAŁ ZBOŻE Z INNYCH REGIONÓW ZSRR I NAWET KORESPONDENCJIA STALINA Z SZOŁOCHOWEM JAK STALIN REAGUJE I RATUJE. KOLEKTYWIZACJA MIAŁA NA CELU ULEPSZENIE PRODUKCJI ROLNEJ W CELU WYŻYWIENIA MAS, KTÓRE MASOWO ZACZĘŁY NAPŁYWAĆ DO BŁYSKAWICZNIE ROZRASTAJĄCYCH SIĘ MIAST GDZIE W TEMPIE KOSMICZNYM ROZWIJAŁ SIĘ PRZEMYSŁ. W OWYM CZASIE NA WSI RADZIECKIEJ ŻYŁO 120 MIL. Z CZEGO 10 MIL. KUŁAKOW A 110MIL.BIEDOTY KUŁACY CHCIELI ZACHOWAĆ SWÓJ STAN POSIADANIA I GNEBIENIA CHŁOPÓW GDZIE NP. NA WIOSNĘ SPRZEDAWALI IM ZAPASY PO WIELOKROTNIE ZAWYŻONYCH CENACH CZYLI ZABIERALI BIEDNYM OSTATNIE BYDŁO CZY ZIEMIĘ BIEDNI SIĘ ZIEDNOCZYLI W KOŁCHOZACH NATOMIAST KUŁAKOM TO SIĘ NIE PODOBAŁO I NAPADALI NA BIEDNYCH CHŁOPÓW I KOŁCHOZY TWORZYLI MASOWE BANDY SKŁADAJĄCE SIĘ Z TYSIĘCY ZBIRÓW WYBIJALI BYDŁO I PODPALALI PLONY I ZABIJALI BIEDNYCH CHŁOPÓW A STALIN RATOWAŁ SYTUACJĘ SĄ NA TO DOKUMENTY. MÓWIĄC KRÓTKO STALIN RATOWAŁ LUDNOŚĆ PRZED GŁODEM A NIE GO TWORZYŁ PONATTO LICZBY SA ZAWYŻONE BO WIELU UKRAIŃSKICH KUŁAKÓW ZOSTAŁO WYWIEZIONYCH I WIELU UKRAIŃCÓW W KOLEJNYM SPISIE PODAWAŁO SIĘ ZA ROSJAN TAK JAK W POLSCE PODAWALI SIĘ ZA POLAKÓW.NATOMIAST ZA GŁÓD Z POCZĄTKU LAT 20TYCH CAŁKOWICIE ODPOWIADAJĄ PAŃSTWA BURŻUAZYJNE KTÓRE ZAATAKOWAŁY W CZASIE REWOLUCJI ROSJĘ RADZIECKA I DOPROWADZIŁY DO BIEDY I NĘDZY LUDNOŚĆ CYWILNĄ POLSKA TEŻ OD TYLCA NAPADŁA I MA NA SUMIENIU MILIONY ZMARŁYCH Z GŁODU