Ciekawostki Historyczne
Dwudziestolecie międzywojenne

„Na trupie podporucznika leżały zwłoki sierżanta, na nich kaprala”. Krwawa polsko-polska bitwa nad Berezyną w 1920 roku

Kiedy polskie wojska urządziły się w Kijowie, bolszewicy natychmiast zaczęli przygotowywać się do ataku. Żołnierze Wojska Polskiego byli gotowi bronić się do ostatniej kropli krwi. Nie wiedzieli jednak, że na północnym froncie, nad Berezyną, będą musieli walczyć... także ze swoimi rodakami. 

Wśród walczących z rodzącą się Rzeczpospolitą o robotniczo-chłopską sprawiedliwość znaleźli się przedstawiciele wielu narodowości. Obok Chińczyków, Niemców, Łotyszy, Finów i Ukraińców byli tam także Polacy. W warunkach wojennych bratobójczych starć nie dało się uniknąć. W 1919 roku dochodziło do nich dość często. Pułki Zachodniej Dywizji Strzelców Polskich starły się z polskimi kawalerzystami i piechurami pod Lidą, Baranowiczami i o Wilno.

Kiedy 9 czerwca 1919 roku jednostka została przemianowana na 52 Dywizję Strzelców i straciła swój narodowy charakter, spotkania polsko-polskie stały się rzadsze. Jednak nadal się zdarzały. Najbardziej brutalne i krwawe z nich miało miejsce 23 maja 1920 roku nad Berezyną.

Kontrofensywa

Jeszcze kiedy Wojsko Polskie zbliżało się do Kijowa, Włodzimierz Lenin zwrócił się do czerwonoarmistów ruszających na front przeciw Polsce. Mobilizował ich do zdecydowanej walki z „obszarnikami i kapitalistami polskimi”:

Teraz mówimy: towarzysze, potrafiliśmy dać odprawę straszniejszemu wrogowi, potrafiliśmy pokonać własnych obszarników i kapitalistów – pokonamy również obszarników i kapitalistów polskich! Powinniśmy wszyscy złożyć tu dzisiaj przysięgę, złożyć uroczyste przyrzeczenie, że wszyscy, jak jeden mąż, staniemy murem, żeby nie dopuścić do zwycięstwa polskich jaśnie panów i kapitalistów.

Niech żyją chłopi i robotnicy wolnej, niepodległej republiki polskiej! Precz z polskimi jaśnie panami, obszarnikami i kapitalistami! Niech żyje nasza robotniczo-chłopska Armia Czerwona!

Lenin zagrzewał czerwonoarmistów do bezpardonowej walki z „obszarnikami i kapitalistami polskimi”.fot.domena publiczna

Włodzimierz Lenin wiosną 1920 roku zagrzewał czerwonoarmistów do bezpardonowej walki z „obszarnikami i kapitalistami polskimi” (zdjęcie poglądowe).

Celem nadchodzących posiłków było odrzucenie Polaków z Ukrainy i otwarcie drogi na zachód, do Warszawy, a potem Berlina. 14 maja 1920 roku jako pierwsze ruszyły na Białorusi wojska Tuchaczewskiego. Dowódca szybką i nie do końca przygotowaną kontrofensywą chciał odciążyć własne armie walczące na południu i równocześnie „rozbić i odrzucić polską armię w pińskie błota”.

Po dwóch tygodniach ofensywy radzieckie wojska posunęły się o 150 kilometrów w głąb polskich pozycji, tworząc szeroki łuk skierowany na południowy zachód. Na drugim skrzydle „smoleńskich wrót”, nad Berezyną, 16 Armia otrzymała rozkaz sforsowania rzeki i natarcia w kierunku miast Berezyna i Dokszyce. W razie powodzenia ruch ten spowodowałby odcięcie polskich armii na Froncie Litewsko-Białoruskim od południowego skrzydła, które walczyło na linii Dniepru i u ujścia Soży.

W pierwszej fazie operacji czerwonogwardziści zamierzali zająć strategiczne miejscowości nad Berezyną. Tam chcieli przygotować bazy tyłowe dla Oddziału Berezyńskiego Dnieprzańskiej Flotylli Wojennej. Jego okręty nie tylko dostarczały zaopatrzenie, ale także wspierały atakujących ogniem dział. Pułki radzieckich strzelców wspomagał także oddział desantowy, składający się z polskich bolszewików.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Po drugiej stronie rzeki

Naprzeciw radzieckiej armii stał 64 grudziądzki pułk piechoty. Był to stosunkowo młody oddział, który zaczęto formować 16 sierpnia 1919 roku w Inowrocławiu z pomorskich ochotników. Od początku 1919 roku przechodzili oni granicę niemiecką, by wstępować w szeregi Wojska Polskiego na terenie Wielkopolski. Początkowo pułk składał się z jednego batalionu piechoty, samodzielnej kompanii i sztabu. W styczniu 1920 dołączył do niego Batalion Murmańczyków, wsławiony walkami z bolszewikami na dalekiej północy Rosji.

Pełne zaskakujących zwrotów akcji wojenne zmagania na rzekach Kresów Wschodnich w książce Sławomira Zagórskiego "Białe kontra Czerwone" (Znak Horyzont 2018).

Pełne zaskakujących zwrotów akcji wojenne zmagania na rzekach Kresów Wschodnich w książce Sławomira Zagórskiego „Białe kontra czerwone” (Znak Horyzont 2018).

W tym okresie żołnierze nosili jeszcze niemieckie mundury, na kołnierzach których przypięty był dawny herb województwa malborskiego – czerwony orzeł na złotej tarczy. Gdy jednostkę rozwinięto do pełnego trzybatalionowego składu, ze wszystkimi służbami, wysłano ją na Kaszuby, nad granicę z Niemcami. Nudna służba graniczna trwała trzy miesiące.

Wreszcie 30 kwietnia 1920 roku pułk wyruszył wraz z 63 toruńskim pułkiem piechoty do Łunińca. Pierwszy bój pomorscy żołnierze stoczyli 8 maja pod Jełaniem. Potem, podążając za wycofującym się wrogiem, dotarli nad Berezynę. Zdobyli Horwal, w którym pułkowi saperzy utworzyli przyczółek mostowy. Następnie, współpracując z inżynierami Flotylli Pińskiej, rozpoczęli remonty zdobytych parowców.

Żeby utrzymać przeciwnika w niepewności i zasięgnąć języka, piechurzy każdej nocy wysyłali patrole za linię frontu. Kierowali je głównie w okolice wsi Wielka Olba, gdzie Sowieci gromadzili zapasy, przygotowując się do kolejnej fazy ofensywy. 24 maja po raz pierwszy mogli się przekonać, jak brutalnego przeciwnika mają przed sobą. Jak zapisał w kronice działań 64 grudziądzkiego pułku pułkownik Konrad Rogaczewski:

Dnia 24 maja 1920 roku patrol tej samej kompanji w sile 12 szeregowych, wysłany do Wielkiej Olby, nie zastał tam nieprzyjaciela. W powrotnej drodze patrol wpadł w zasadzkę i został rozbity. Ocalał tylko jeden szeregowiec, któremu udało się zbiec z niewoli. Okazało się, że patrol obrał do powrotu tę samą drogę, co w marszu naprzód, wskutek czego udało się nieprzyjacielowi wciągnąć go w zasadzkę. Wysłana pogoń już nie zdołała doścignąć nieprzyjaciela, by odbić jeńców.

Berezyna na zdjęciu z 1915 roku.fot.domena publiczna

Berezyna na zdjęciu z 1915 roku. Pięć lat później nad rzeką toczyły się zażarte walki pomiędzy żołnierzami Wojska Polskiego a polskimi czerwonoarmistami.

Wówczas jeszcze dowództwo nie wiedziało, że przyszło im walczyć z czerwonymi Polakami.

Inny patrol wysłany tej samej nocy na radzieckie tyły miał więcej szczęścia i nawet pojmał jeńców. Ci nad ranem zeznali, że przygotowywany jest atak na polskie pozycje, rozmieszczone pod Szyrchówką, Wielką Olbą i Wittówką. Strzelcy otrzymali rozkaz zdobycia Horwala i mostu, który na początku maja wybudował pluton techniczny.

Rzeczywiście, wczesnym rankiem okręty radzieckiej flotylli wysadziły zapowiadany desant naprzeciw pozycji 4 kompanii 64 pułku. Następnie dwa uzbrojone statki podeszły pod miejscowość, otwierając ogień. Cztery pozostałe zaczęły ostrzeliwać pozycje piechoty, przygotowując pole do szturmu strzelców.

„Chodź psiakrew na bagnety”

Pociski radzieckich okrętów rozrywały się w bagnistych, podmokłych okopach, zasypując naszych piechurów kępami trawy, kamieniami i błotem. Pomorzanie pierwszy raz spotkali się z tak silnym ostrzałem artyleryjskim. Ogień prowadzony z kanonierek „Gromowoj”, „Goriaczyj”, „Gromkij” i dozorowca dosłownie przydusił ich do ziemi. W tym czasie kompania desantowa powoli podchodziła pod polskie pozycje. Jak referował później Rogaczewski:

Po raz pierwszy spotkał się tu bataljon z natarciem przeciwnika na bagnety. Jak się później okazało, był to pułk komunistów polskich. „Ja Antek, Ty Antek – chodź psiakrew na bagnety” – z takim i tem podobnemi okrzykami zwarły się oddziały z sobą. Już zaczął nieprzyjaciel ustępować, kiedy poprzez bagnisty las na flankę kompanji 4-ej wpadł na silny oddział sowiecki, który przechylił szalę zwycięstwa na korzyść nieprzyjaciela. Kompanja, otoczona olbrzymią przewagą z trzech stron, broniła się do upadłego.

Ogień radzieckich kanonierek przygwoździł polskich żołnierzy. Zdjęcie poglądowe z książki "Białe kontra czerwone".fot.materiały promocyjne

Ogień radzieckich kanonierek przygwoździł polskich żołnierzy. Zdjęcie poglądowe z książki „Białe kontra czerwone”.

Obie strony walczyły bez pardonu. Toczoną na śmierć i życie batalię opisałem w wydanej właśnie książce „Białe kontra Czerwone. Polscy marynarze w wojnie z bolszewikami”:

Mimo silnego ognia artylerii, będąc otoczonymi, piechurzy nie poddali się. Zginął dowódca kompanii, ppor. Prabucki; dowódca plutonu, sierż. Marian Butkiewicz i prawie cały skład kompanii. Piechurzy bronili się w okręgu, odpierając zażarte ataki „desantników” i dźgając bagnetami na oślep.

Komuniści nie pozostawali im dłużni. Kotłowały się ciała, lała się krew, słychać było przekleństwa i złorzeczenia. Bił się Polak przeciwko Polakowi. Najbrutalniej, jak się tylko dało. Dopiero odwód brygady, wspierany ogniem artylerii, odrzucił oddział desantowy flotylli.

Pole bitwy przedstawiało zatrważający widok. „Na trupie podporucznika Prabuckiego leżały zwłoki sierżanta, na nich kaprala, na tych znowu trupy całej drużyny. Tak poległ żołnierz pomorski w obronie wspólnej macierzy, chociaż może jeszcze nie władał dobrze językiem polskim” – opisywał ze smutkiem Rogaczewski. „U wszystkich poległych były orzełki czerwone (odznaka pułkowa) kilka razy przebite i przygwożdżone bagnetami do szyi”.

W zaciętej walce z bolszewikami poległ między innymi dowódca 4 kampanii podporucznik Prabucki. Na ilustracji nekrolog zamieszczony w "Kurjerze Poznańskim". Przekręcono w nim nazwisko sierżanta Butkiewicza.fot.domena publiczna

W zaciętej walce z bolszewikami poległ między innymi dowódca 4 kampanii podporucznik Prabucki. Na ilustracji nekrolog zamieszczony w „Kurjerze Poznańskim”. Przekręcono w nim nazwisko sierżanta Butkiewicza.

Kolejne uderzenia odwodowych pododdziałów spowodowały odrzucenie desantu do rzeki, skąd strzelców odebrały okręty flotylli rzecznej. W kolejnych dniach pomorskie pułki nadal walczyły w obronie pozycji nad brzegiem Berezyny.

Dopiero ogólna sytuacja na froncie spowodowała, że 31 maja polskie placówki zostały zwinięte i piechota wycofała się na zachód. Tymczasem polska kompania desantowa Oddziału Berezyńskiego została rozwiązana, a strzelcy trafili do innych oddziałów czerwonej gwardii.

Bibliografia:

  1. Sławomir Zagórski, Białe kontra Czerwone. Polscy marynarze w wojnie z bolszewikami, Znak 2018.
  2. Konrad Rogaczewski, Zarys historji wojennej 64-go Grudziądzkiego Pułku Piechoty, Wojskowe Biuro Historyczne 1929.
  3. Aleksander Tomaszewski, Zarys historji wojennej 63-go Toruńskiego Pułku Piechoty, Zakłady Graficzne „Polska Zjednoczona” 1929.
  4. Aleksander B. Szirokorad, Великая речная война. 1918–1920 годы, Вече 2006.
  5. Гражданская война. Боевые действия на морях, речных и озерных системах, t. 3 : Юго-Запад, red. A.A. Sobolew, Leningrad 1925.
  6. Melania Sobańska-Bondaruk, Wiek XX w źródłach. Wybór tekstów źródłowych z propozycjami metodycznymi dla nauczycieli historii, studentów i uczniów, PWN 2002.

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Skrzydlata husaria nad Krzyżopolem. Jak polscy lotnicy bombowi pokonali bolszewików?

Pod koniec maja 1920 roku wydawało się, że losy Krzyżopola i Wapniarki są już przesądzone. Bolszewicy dysponowali straszliwą bronią – pociągami pancernymi, stalowymi kolosami, dosłownie...

13 grudnia 2020 | Autorzy: Łukasz Sojka

Dwudziestolecie międzywojenne

Bitwa warszawska – 5 niezwykłych faktów

Bitwa warszawska została uznana przez Edgara Vincenta D'Abernona za 18. przełomową bitwę w dziejach świata. Zwycięstwo nad Armią Czerwoną nie tylko obroniło polską niezależność, ale...

15 sierpnia 2019 | Autorzy: Agnieszka Jankowiak-Maik

Dwudziestolecie międzywojenne

Cena niepodległości. Ilu Polaków zginęło walcząc o granice II Rzeczpospolitej?

Listopad 1918 roku, gdy Polska na nowo pojawiła się na mapie Europy, stanowił dopiero początek krwawej i nierównej walki o przebieg przyszłych granic. Ilu Polaków...

5 maja 2018 | Autorzy: Bartosz Borkowski

Dwudziestolecie międzywojenne

Wielki Głód na Ukrainie. Żadnego kraju bolszewicy nie potraktowali z taką brutalnością i zbrodniczą nienawiścią

Wiadomo, że dla bolszewików rewolucja była ważniejsza niż ludzkie życie. Ale w ich stosunku do tego narodu widać coś więcej niż zwykłą pogardę. Dziełem zniszczenia,...

28 lutego 2018 | Autorzy: Katarzyna Barczyk

Dwudziestolecie międzywojenne

Nigdy wam tego nie zapomnimy. Brytyjski premier próbował sprzedać Polskę w 1920 roku

David Cameron chce się pozbyć Polaków z Wielkiej Brytanii. Nic dziwnego - taka postawa ma na Wyspach wiekową tradycję. Jeden z poprzedników Camerona, David Lloyd George, też...

29 czerwca 2015 | Autorzy: Rafał Kuzak

Dwudziestolecie międzywojenne

Kiedy NAPRAWDĘ zaczęła się wojna polsko-bolszewicka?

Wojna pomiędzy II Rzeczpospolitą a Rosją Radziecką nie została nigdy wypowiedziana, niełatwo zatem określić, kiedy dokładnie miała swój początek. Do niedawna przyjmowano, że konflikt wybuchł 14 lutego 1919...

20 czerwca 2015 | Autorzy: Roman Sidorski

KOMENTARZE (6)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pelena

IPN-owski faszysta i faszystowski kundelek popisuje się fałszywą wiedzą skierowaną przeciwko naszym przyjaciołom Rosjanom i żołnierzom Armii Czerwonej naszym wyzwolicielom w II wojnie światowej. Polacy w 1920 byli imperialistycznymi zaborcami będącymi na usługach Zachodu.

    Jruskichtrolli

    Gwałcicielom i mordercom z inwazyjnej armii czerwonej.

    Dyktatura prawdy

    Jakie masz dowody że ten aryarty pisał pies o poglądach faszystowskich? Jakie masz dowody że armia Czerwona nas wyswoliła? Jakie masz dowody że w 1920 Polacy było czyimiś zaborcami w dodatku „imperialistycznymi” (cokolwiek to znaczy)? Co złego widzisz w Zachodzie?

    Anonim

    Czerwona Armia Zdradziecka to wasi przyjaciele towarzyszu z PZPR. Zachciało się czerwonym ,chamom ,bolszewikom rewolucji światowej w 1920 ,to dostali po ryju od Polskich chłopów i robotników. Ruscy odważni byli tylko wtedy kiedy napadli na Polskę z Niemcami – 1772-1793-1795-1815-1939. Natomiast w 1920 napadli sami a jakie to skończyło każdy wie. Rosjanie nigdy nie byli „przyjaciółmi” Polaków ,tylko zawsze wrogami którzy współpracowali z innymi wrogami Polaków – Niemcami. Rosjanie nie są nawet Słowianami tylko mieszańcami Mongołów i Finów.

neo123

Mordowanie komunistów to nie przestępstwo – to obowiązek! Poza tym ktoś kto uważa że komuna jest ok nie powinien być nazywany człowiekiem. Ameby mają wyższe IQ.

Anonim

Tak to Sowieci wyzwolili Polskę obserwując przez parę miesięcy z Pragi jak szwaby mordują warszawiaków i palą Warszawę

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.