Ciekawostki Historyczne

To miał być jeden z flagowych projektów komunistów, mający „usprawnić” rolnictwo. Jak chłopi – gnębieni i zastraszani – stawiali opór kolektywizacji w PRL?

To paradoks, ale powściągliwość polskim komunistom w kontekście kolektywizacji zalecał sam… Józef Stalin. Na spotkaniu z nimi w 1945 roku stwierdził:

U nas kolektywizacja stała się możliwa i aktualna dopiero po dwunastu latach władzy radzieckiej. Kolektywizacja gospodarstw chłopskich u was to jest zupełna fantazja (…) Wy chcecie, żeby wszystko było idealnie, żeby chłop wam się zaprzedał duszą i ciałem (…) To, że chłop niechętnie daje kontyngenty, to jest zrozumiałe. Chłop chce brać, a nie dawać. Myśmy siłą zmuszali do kontyngentów. Trzeba, żeby kontyngenty były traktowane jako podatek w naturze.

Cóż, w Polsce w istocie chciano, by chłopi w trybie przyśpieszonym zaprzedali się duszą i ciałem. Nawet jeżeli trzeba by było ich do tego zmusić.

Jak nie po dobroci…

Polskich chłopów próbowano na różne sposoby przekonać do przystępowania do spółdzielni. Aczkolwiek trzeba podkreślić, że nie wszyscy byli absolutnie przeciwni kolektywizacji. Wielu zwyczajnie nie rozumiało, o co w tym wszystkim chodzi. Aby im to „wytłumaczyć”, usiłowano m.in. posłużyć się walką klasową, przeciwstawiając tzw. biedniakom bogatych chłopów, czyli kułaków, których uznano za wrogów systemu i postępu.

To, co zapewne zostało z tamtych lat w ich pamięci, to drastyczne, a zarazem wymyślne metody przeciągania ich na „właściwą” stronę. Uderzające w nich ekonomicznie – i fizycznie. Kiedy zachęty (ulgi dla spółdzielni itp.) nie pomogły, sięgnięto bowiem po bardziej wyrafinowane środki. W późniejszym okresie stosowano je także po to, aby łamać coraz bardziej aktywny opór chłopów.

Praca w rolniczej spółdzielni produkcyjnejfot.NAC/domena publiczna

Praca w rolniczej spółdzielni produkcyjnej

Jak zatem władze PRL zabrały się do kolektywizacji? Stosując naciski ekonomiczne – np. zwiększone obciążenia podatkowe, domiary czy konfiskatę zboża i mięsa – ale nie tylko. Czasem starano się też uderzyć dla przykładu w tych najbogatszych, którym grożono egzekucją majątku. W ten sposób prowadzono tzw. rozkułaczanie. Za ukrywanie zboża lub dostarczenie zbyt małej jego ilości zawsze można było kogoś posłać do więzienia. Korzystano z tej możliwości nawet ze znacznie bardziej błahych powodów.

Zobacz również:

Metoda kija i nieproporcjonalnie mniejszej marchewki

W chłopów uderzano także przez ich rodziny. Inwigilowano bliskich osób, które podejrzewano o rozpowszechnianie wrogiej propagandy. Takimi działaniami zajmowały się chociażby Powiatowe Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego. Opornym chłopom grożono m.in., że ich dzieci zostaną wyrzucone ze szkoły. Z kolei kobiecie, której mąż siedział w więzieniu, zapowiedziano, że zostaną jej podniesione podatki, a ona sama będzie się musiała przenieść na odległą i gorszą ziemię – chyba że zgodzi się przystąpić do spółdzielni. Wówczas jej mąż miał odzyskać wolność.

Zakładano, że do zmiany zdania rodziców będą przekonywać również dzieci, specjalnie w tym celu indoktrynowane w szkołach. Wsie, w których istniały spółdzielnie, były pod względem oświaty uprzywilejowane.

Bywało, że nie patyczkowano się już na samym wstępie rozmów. Do jednej z wsi sekretarz Komitetu Gminnego PZPR przyjechał od razu z prokuratorem, sędzią i naczelnikiem więzienia, strasząc procesami na miejscu. W innej referent Związku Samopomocy Chłopskiej butnie zapowiedział: przywiozę wam tu takich aktywistów, że przed nimi portkami potrzęsiecie. Zdarzały się przypadki grożenia bronią przez MO.

Sabotowanie procesu kolektywizacji było dość powszechne. Chłopi uciekali do miast. Sprzedawali lub porzucali gospodarstwa.fot.NAC

Sabotowanie procesu kolektywizacji było dość powszechne. Chłopi uciekali do miast. Sprzedawali lub porzucali gospodarstwa.

Później nie było wcale lepiej. Pewnemu chłopu postanowiono – pomimo uiszczonej opłaty – uniemożliwić tak założenie prądu, jak i kupna nafty, którą do jego wsi z racji elektryfikacji przestano dostarczać. Presję wywierano również poprzez umowy kontraktacyjne. W dalszym ciągu oporni musieli niekiedy podpisywać oświadczenia o treści: Ja, niżej podpisany, oświadczam, że jestem wrogiem Polski Ludowej i sabotażystą planu 6-letniego.

Czytaj też: Plotkowanie w PRL-u. Za powtarzanie pogłosek można było trafić do więzienia na 5 lat

Spółdzielnie czy… kołchozy?

Być może niektórym ówczesnym decydentom i działaczom rzeczywiście marzyły się kołchozy w Polsce. Ale generalnie skojarzenie to okazywało się wielce niewygodne. A jednocześnie było popularne wśród chłopów. Zresztą władze organizowały nawet wycieczki do „wzorcowo” działających radzieckich kołchozów, aby przekonać Polaków, nie ma się czego bać. Pewien przewodniczący spółdzielni stwierdził, że dzięki Stalinowi zbudowano sprawiedliwy ustrój kołchozowy na wsi. Publicyści pisali zaś, że radzieccy kołchoźnicy nauczyli nas, jak bić kułaków.

Ale chłopi wiedzieli swoje. I wielu z nich utożsamiało spółdzielnie produkcyjne z kołchozami. Wszak dopiero co dostali ziemię w ramach reformy rolnej, a już chce się im ją odebrać, twierdząc, że bez różnicy jest dla nich pracować na pana lub na kołchoz. Inni twierdzili, że od kołchozu wolą więzienie. W kontekście kolektywizacji mawiano: teraz przyjdzie do tego, że będziemy teraz jeść wszyscy z jednego kotła, nikt nic nie będzie miał, to wszystko będzie wszystkich i niczyje, żony będą wspólne.

Działała również „wroga propaganda”. Zdaniem komunistycznych władz repatriant zza Buga opowiadał ludziom, że w ZSRR przy zakładaniu spółdzielni kołchoźnicy uciekali do lasu. Ale nawet towarzysz z PPR w Tarnawatce (woj. lubelskie) twierdził, że widział kołchozy – i olbrzymią biedę w nich. Natomiast zgodnie z antykomunistyczną propagandą wstępem do organizacji kołchozów miało być np. ustalenie cen za zboże.

Czasem na porównywanie spółdzielni do kołchozów nerwowo reagował wymiar sprawiedliwości. Przykładowo fakt, że Przewodniczący Gminnej Rady Narodowej w Starym Zamościu rozesłał zawiadomienie do gromad o spotkaniu, na którym miały być omawiane sprawy społecznych kołchozów, stał się prawdopodobnie przyczyną interwencji oficjela lokalnego PZPR. Wspomniany przewodniczący znalazł się w więzieniu. Ale i chłopi nie pozostawali partii dłużni. Nieznany z nazwiska rolnik stwierdził, iż Uchwały Plenum КС PPR zostały zrozumiane jako wprowadzenie kołchozów. Więc jeżeliby tak miało być, to już się klepie kosy, by tym, którzy przyjdą to wprowadzać poderżnąć grdyki.

Kościół również znalazł się na celowniku

Na zmianach w strukturze własności ziemi w powojennej Polsce stracił także Kościół katolicki. Wystarczy tutaj wspomnieć ustawę o przejęciu dóbr „martwej ręki” z marca 1950 roku, na mocy której doszło do przejęcia około 155 000 hektarów kościelnej ziemi. Jednocześnie, jak pisze Tomasz Skonieczny, już pod koniec lat 40. z polecenia PPR rozpoczęto antyklerykalną agitację. Działania te miały później również znaczenie dla kolektywizacji. Generalnie bowiem zdaniem księży kolektywizacja była zagrożeniem dla egzystencji rolników. Ponadto prowadziła także do osłabienia pozycji Kościoła poprzez naruszenie tradycyjnych norm społecznych.

Plakat propagandowy z okresu rozkułaczaniafot.Artom Kutuzov/domena publiczna

Sowiecki plakat propagandowy z okresu rozkułaczania

W miarę jak w coraz większym stopniu okazywało się, że kolektywizacja nie przebiega po myśli władz, starano się wskazać szkodzących temu procesowi wrogów klasowych. M.in. księży. Do Komitetów Wojewódzkich PZPR donoszono na tych, którzy negatywnie mówili o tym z ambon. Warto tutaj przywołać cytat z artykułu Jana Wnęka: przez dłuższy okres siedzieli misjonarze na gminie Żarnowiec, prowadzili rekolekcje i spowiedzi doprowadzając do tego, że chłopi składali w kościele ślubowanie, że nie dadzą się bałamucić, «szantażować diabłom w ludzkim ciele», którzy przyjeżdżają do wsi.

Czytaj też: Dzieci Gułagu. Stalin zamykał w łagrach nawet niemowlęta, bo ich rodziców uznano za „wrogów Związku Sowieckiego”!

Chłopi nie brali jeńców

I świadczyły o tym nie tylko radykalne wypowiedzi, takie jak stwierdzenie jednego z chłopów z powiatu radzyńskiego: pies ich jeba**ł, jak tak będą robić, to wszyscy oderwą się od partii. Sabotowanie procesu kolektywizacji było dość powszechne. Chłopi uciekali do miast. Sprzedawali lub porzucali gospodarstwa. Ubijali zwierzęta gospodarcze. Albo je ukrywali – tak jak i płody rolne. Zaniżali rozmiar gospodarstwa. Takie np. rady zawierała ulotka rozprowadzana w gminie Annopol (woj. lubelskie): starajcie się nie trzymać więcej bydła i trzody chlewnej, jak tego wymaga konieczność (…). Również z innymi artykułami zróbcie podobnie.

Baner reklamowy Centrali Rolniczej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska"fot.NAC

Baner reklamowy Centrali Rolniczej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”

Na wsiach pojawiały się napisy propagandowe utożsamiające kolektywizację z głodem na wsi. We „wrogą” działalność, w tym porównywanie kolektywizacji do kołchozów, włączali się nawet sołtysi. Działający na rzecz przystąpienia chłopów do spółdzielni aktywiści próbowali dotrzeć do rodziców przez ich dzieci, jednakże nawet te się im przeciwstawiały. Jeden z aktywistów w Wierzbicy (Małopolska) usłyszał od chłopca: tatuś mówili, że wy jesteście komuniści i tylko przyjeżdżacie ludzi tumanić, ale i tak wam się nie uda. Propagatorom kolektywizacji wysyłano też listy z pogróżkami.

Radykalni byli rolnicy z Podlasia, gdzie nie tylko „tumultami” (w których prym wiodły kobiety) zrywano zebrania, ale nawet zastraszano i bito organizatorów kolektywów i podpalano ich zabudowania. W tyle nie pozostawała Małopolska. Przy zaorywaniu miedz miały nawet miejsce przypadki „czynnej obrony”. Chłopi mówili tam wprost: kto wjedzie na moje pole, utnę łeb siekierą. Przy takim nastawieniu nic dziwnego, że kolektywizacja w Polsce poniosła klęskę. A wystarczyło, żeby polscy towarzysze wyjątkowo posłuchali Stalina…

Bibliografia

  1. D. Bednarski, Początki kolektywizacji rolnictwa w Lubelskiem, „Radzyński Rocznik Humanistyczny”, nr 7/2009.
  2. Jezierski, C. Leszczyńska, Historia gospodarcza Polski, Wydawnictwo Key Text, Warszawa 2003.
  3. Kulikowski, Produkcja i towarowość rolnictwa w Polsce: przemiany i zróżnicowania przestrzenne po II wojnie światowej, Prace Geograficzne nr 241, Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania im. Stanisława Leszczyckiego, Polska Akademia Nauk, Warszawa 2013.
  4. Luterek, Reprywatyzacja: Źródła problemu, Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2016.
  5. Markiewicz, Kolektywizacja rolnictwa w województwie białostockim w latach 1948–1956, „Dzieje Najnowsze”, Rocznik XLIII, nr 1/2011.
  6. Mirek, Ustawa o przejęciu dóbr „martwej ręki” – zamach na życie zakonne w Polsce?, „Śląskie Studia Historyczno-Teologiczne”, tom 36, zeszyt 1/2003.
  7. Rochatka, Opór chłopów w powiecie gnieźnieńskim przeciwko kolektywizacji wsi w latach 1948–1956, „Rocznik Historyczny Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego”, nr 34/2018.
  8. Skobelski, Represyjna polityka władz wobec wsi województwa zielonogórskiego w latach forsownej kolektywizacji rolnictwa (1950-1955), „Studia Zachodnie”, nr 3/1998.
  9. Skonieczny, Wpływ kolektywizacyjnej polityki państwa na marginalizację tradycyjnych wartości rodziny w chłopskiej w Polsce w połowie XX wieku, „Wychowanie w Rodzinie”, tom X, nr 2/2014.
  10. Wnęk, Kolektywizacja wsi w województwie krakowskim w latach 1949–1956, „Dzieje Najnowsze”, Rocznik XLIII, nr 2/2011.

 

KOMENTARZE (6)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

niepoprawny politycznie

Nie żeby cokolwiek w kontrze do tego co powyżej, ale…
Skoro właśnie patrzę na piękne, zadbane pola największej kapitałowo w kraju spółdzielni rolniczej gospodarującej akurat i pod moim oknem… I chyba i największej jeśli chodzi i o powierzchnię użytków rolnych (ze względu na różne formy własności podawane są daleko inne liczby ich „wielkich” tysięcy ha). …I która właśnie świętuje swoje 73-lecie istnienia…
Warto wiedzieć, że nacisk na „łączenie się” rolników był jeszcze raz bardzo silny w PRL-u w latach 70., i… I na początku dwutysięcznych (!?) już w wolnej Polsce – tak, tak!
W latach 70. próbowaliśmy naśladować tutaj, co ciekawe kraje zachodnie, Holandię głównie. Permanentnym problemem E. zachodniej była bowiem okresowa nadprodukcja żywności – dzięki spółdzielniom rolniczym chciano ją ograniczyć. Zarówno Holandia jak i zapatrzony w nią Gierek, stosowali tym razem tutaj naprawdę ogromną wręcz gigantyczna marchewkę zachęt ekonomicznych, szczególnie dopłat do centrów logistyczno-handlowych (u nas i u nich powstały np. słynne spółdzielnie ogrodniczo-pszczelarskie, centra skupu – kontraktacji), ale i jednocześnie „kijka” wcale nie tak małego gdy mu się dokładnie przyjrzeć – no bo, jak się np. nie zapiszesz to nie będziesz mógł uczestniczyć w programach pomocowych, a twój towar nasze centra (s)kupią po niższej cenie… Głównie władzom Holandii chodziło jednak o dokładne dane o produkcji rolnej. Spółdzielnie miały bowiem obowiązek prowadzenia pełnej księgowości – sprawozdawczości (co ciekawe państwo z naddatkiem – teoretycznie miało być to tylko najczęściej 10% całości, ale… zwracało i zwraca do dzisiaj, te „koszty organizacyjne”). Na podstawie tych danych wprowadzono „toporne”, socjalistyczne „do bólu” u swych podstaw, kwotowanie produkcji, które ostatecznie się skompromitowało w XXI wieku. Wielkie nieomal „komunizujące” spółdzielnie (zwane) kooperatwami rolnymi, powstały szczególnie w północnych Włoszech absolutnie dominując tamtejsze rolnictwo. W Grecji dopłaty do takiej spółdzielczej kolektywizacji, były tak ogromne, że np. zamiast prawdziwych sadzono „plastikowe” sady, bo skoro zbiory mogły być tylko na papierze, by dostać „swoje”?
W III RP oczywiście nie promowano już w celach „nowoczesnej kolektywizacji”, spółdzielni, a ich „eufemizm” – grupy producenckie, które miały być rzekomo dla rolników takim równorzędnym partnerem dla sieci handlowych. Wielkie sieci jednak były silniejsze i stawiając zwłaszcza warunek – produkujecie tylko dla mnie, a ja wszystko kupię (albo nic w domyśle)… Zrywając w ten sposób rynkowe więzi z wieloma partnerami, mniej opłacalne co prawda ale bezpieczniejsze, grupy producenckie stawały się „niewolniczo” wręcz uzależnione od supermarketów. Owszem grupy producenckie przetrwały. Kolektywizacja XXI w. się zatem udała? Nie, bogate firmy z otoczenia rolnictwa kupowały ziemię zakładając firmy „córki” rolne, dokooptowały do nich – dla bezpieczeństwa nawet dużo ponad 10 rolników, i zakładały taki „GP-kołchoz” by uzyskać zwroty kosztów zakupu komputerów, tuszy, papieru, pieczątek, stróża nocnego, palacza etc…
No i tak z wschodnich jak i zachodnich kołchozów można zawsze było (i teraz także) wyjść, proszę bardzo, tylko że cena – koszt ego wyjścia jest i był ogromny…
Jak widać socjalizm będący najczęściej na bakier z prawami rynku, równie często doprowadza do „błędów i wypaczeń”…

P.S. A ja jako gł. spec. ODR-u musiałem, czując się co najmniej dziwnie, w tym odrealnionym Déjà vu – quasi socjalistycznym cyrku wokół grup producenckich…

Tadeusz

Wypisz wymaluj dzisiejsza Unia, kołchoz europejski

Anonim

Tak było po wojnie że ustalano nie tylko kontyngenty zboża do dostarczenia, ale też wymagano żeby te kontyngenty dostarczyć w terminie i dla komunistów z PZPR nie miało znaczenia że zboże było jeszcze niedojrzałe i nie nadawało sie do koszenia. Mój dziadek wielki „kułak” mający …5 hektarów pola siedział wiezieniu za niedostarczenie na czas kontyngentu. Wszystkie gospodarstwa rolników poniżej 30-50 hektarów nie miały racji bytu, a komuniści chcieli tworząc niewydolne gospodarstwa liczące po kilka-kilkanaście hektarów zmusić rolników do wstepowania do polskiej odmiany kołchozów zwanych PGR-ami. Tak zwani chłopo-robotnicy do pomysł komunistów na zniszczenie prywatnego rolnictwa w Polsce po roku 1945.

niepoprawny politycznie

PGR-y to raczej takie nasze sowchozy. Owszem promowano „oddawanie”, sprzedaż ziemi PGR-om. PGR były jednak również takim rezerwuarem ziemi PFZ-tu, którym w miarę możliwości „wzmacniano” mniejsze gospodarstwa. A gospodarstwa chłopo-robotnicze miały służyć (i dalej służą!) głównie do walki z, do „ukrycia” bezrobocia strukturalnego.
No i Holandię powszechnie przyjmowano za wzorzec do naśladowania początkiem lat 70-tych, także w sowietach. Jednak ten typu holenderskiego, pęd do koncentracji i specjalizacji produkcji w formie kolektywnej – spółdzielni, i quasi kolektywnej: spółek handlowych – promowanie dużych gospodarstw; doprowadził do kryzysu nadprodukcji i degradacji ogromnymi dawkami nawozów i pestycydów, nadmiarem mechanicznych uprawek; ogromnych powierzchni rzędu setek tysięcy ha. Wówczas najpierw w Holandii wystąpiło załamanie zwane eufemistycznie „etapem kryzysu” (koniec lat 70. – do końca lat 80.). W samym końcu lat 80., „nastał absolutny kryzys w rolnictwie holenderskim” – jak pisze jedno z opracowań. To wtedy właśnie „wymyślono” tam rolnictwo ekologiczne, by usunąć maksymalnie dużą ilość gruntów z intensywnej produkcji, a następnie kryzys klimatyczny, by kolejną znaczną część gruntów przeznaczyć pod bioenergetykę – jako pomysł „na przetrwanie” szczególnie dla coraz słabszych na rynku dominacji „sieciówek”, spółdzielni. Zmiany wprowadzano (i wprowadza się) tam często nawet bardziej bezwzględnie niż u nas w latach 50-tych, pacyfikując – bywa, że nawet krwawo – buntujących się rolników. W końcu to już obecnie tylko 2-3% holenderskich wyborców…
Co też ciekawe, to to, że u nas zawsze we wszystkich 3 okresach kolektywizacyjnych zapędów, jako przykład na udane wspólne działanie, przywoływano istnienie w czasach zaborów bardzo skutecznych spółdzielni i kółek rolniczych wielkopolskich i pomorskich – powstałych w reakcji na z kolei terror pruskiego zaborcy.
A co jeszcze ciekawsze obecnie dobrze prosperujące spółdzielnie rolnicze w zdecydowanej większości mają swe korzenie w latach 50….
Jak więc widać choć odrobina „terroru”… :)

    normalny

    1.ODR-y powinny być prywatnymi firmami doradczymi żyjącymi z doradztwa , nie mianowani przez władze
    2.Grupy producenckie to spółki cywilne lub z o.o. które same się rządzą
    3.Dyrektor PGR, Prezes Kołchozu był mianowany przez komuchów z PZPR.
    4.PGR-y i Kołchozy były dotowane z pieniędzy m.in. rolników indywidualnych.
    5itd…..

      niepoprawny politycznie

      Zgoda

Zobacz również

XIX wiek

W ciągu sześciu tygodni zginęły tysiące ludzi, a kraj znalazł się na skraju wojny domowej

Przemarznięci, głodni i zmuszeni do płacenia swoim panom za przywilej pracy chłopi w 1907 roku się zbuntowali – i niemal doprowadzili do wybuchu wojny domowej.

18 listopada 2023 | Autorzy: Paul Kenyon

Zimna wojna

Największa polska impreza propagandowa po II wojnie światowej. Wzięło w niej udział 1,5 mln Polaków!

W 1948 roku we Wrocławiu otworzono Wystawę Ziem Odzyskanych. Monumentalna jak na tamte czasy ekspozycja była jednym z największych osiągnięć propagandy PRL.

31 sierpnia 2023 | Autorzy: Agata Dobosz

Zimna wojna

„Beznadzieja, złodziejstwo, pijaństwo”. Czarna legenda PGR-ów

Dlaczego zlikwidowano Państwowe Gospodarstwa Rolne? Choć kwestia ideologiczna nie była bez znaczenia, decydujący był fakt, że PGR-y miały... pokaźny majątek. Większość ziemi byłych gospodarstwa państwowych...

6 sierpnia 2021 | Autorzy: Piotr Janczarek

Zimna wojna

Fatalne polskie drogi? 70 lat temu dramatycznie brakowało nie tylko szos, ale i samochodów!

Drogi zniszczone, samochodów brak – taka była najkrótsza ocena sytuacji powojennej. A jak żyć bez transportu i komunikacji samochodowej, zwłaszcza gdy sieć kolejowa dopiero mozolnie...

7 listopada 2020 | Autorzy: Kazimierz Kunicki

Dwudziestolecie międzywojenne

Wielki Głód na Ukrainie. Żadnego kraju bolszewicy nie potraktowali z taką brutalnością i zbrodniczą nienawiścią

Wiadomo, że dla bolszewików rewolucja była ważniejsza niż ludzkie życie. Ale w ich stosunku do tego narodu widać coś więcej niż zwykłą pogardę. Dziełem zniszczenia,...

28 lutego 2018 | Autorzy: Katarzyna Barczyk

Zimna wojna

7 lat więzienia za kradzież 18 kur i kalesonów. Najbardziej absurdalne wyroki PRL-u

Żeby trafić za kratki wystarczyło wynieść kilka sztuk cukierków lub kawałek słoniny z zakładu pracy. Jeśli skusił kogoś towar bardziej luksusowy, jak chociażby mięso, to...

7 grudnia 2017 | Autorzy: Małgorzata Brzezińska

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.