Podczas II wojny światowej Węgry dołączyły do państw Osi, by walczyć po stronie III Rzeszy. Hitler długo zabiegał o ten sojusz. Jak zdołał do niego doprowadzić?
Zacznijmy od tego, że Węgry niewielkim wysiłkiem wypracowały sobie nietypową pozycję w stosunkach z nazistowskimi Niemcami. Jeszcze w grudniu 1937 roku Hitler kusił węgierskiego ministra spraw wewnętrznych Miklosa Kozmę perspektywą szerokiego antybolszewickiego sojuszu. Węgry miały pełnić funkcję przeciwwagi dla demokratycznej Czechosłowacji, nastawionej niezmiennie antyniemiecko i proradziecko, wspieranej do tego przez zachodnich rywali III Rzeszy.
Węgry wydawały się naturalnym kandydatem na najważniejszego sojusznika Hitlera w regionie. Ambicje tego kraju były nie mniejsze niż niemieckie i zakładały aneksję ziem przyznanych po I wojnie światowej Rumunii, Jugosławii, Austrii i Czechosłowacji. Retoryka rewizji traktatu trianońskiego na Węgrzech okazywała się nie mniej popularna niż wezwania do rewizji traktatu wersalskiego w Niemczech.
Rewizja układów po wielkiej wojnie
Pozycja przetargowa Hitlera na tym etapie nie należała jeszcze do najmocniejszych, więc nie może dziwić rozczarowujący dla Niemców wynik rozmów z 1937 roku. Hitler po przełknięciu kilku dyplomatycznych upokorzeń na początku grudnia podkreślił, że na takich państwach jak Polska, Jugosławia czy Węgry nie można polegać, a prawdziwych sojuszników widział nadal tylko we Włoszech i w Japonii.
Dopiero sukcesy dyplomatyczne i militarne III Rzeszy miały przechylić w Budapeszcie szalę na korzyść coraz bliższej współpracy z Niemcami. Węgrzy jako pierwsi starali się skorzystać na tąpnięciu europejskiego ładu. Anschluss Austrii w marcu 1938 roku ostatecznie przekonał węgierskich polityków o możliwości rewizji układów podpisanych po I wojnie światowej. Ponadto nazistowskie Niemcy po wchłonięciu Austrii stały się jednym z sąsiadów Węgier.
Na szczęście dla Węgier Hitler po marcu 1938 roku nadal przychylnie odnosił się do ich ambicji terytorialnych — miałyby przecież one zostać zaspokojone poprzez rozbiór krajów naturalnie skłaniających się ku potęgom zachodnim. Ledwie sześć dni po wkroczeniu Wehrmachtu do Wiednia Hitler roztaczał przed Goebbelsem wizję podziału Czechosłowacji między Niemcy, Węgry i Polskę. Nie miejmy złudzeń, zaangażowanie ze strony zarówno Węgier, jak i Polski było Hitlerowi potrzebne przede wszystkim do celów wizerunkowych, aby ukazać Czechosłowację jako kraj otoczony przez wrogów, pozbawiony wsparcia w regionie i posiadający terytoria niesprawiedliwie przyznane mu po I wojnie światowej.
Rozbiór Czechosłowacji
W czasie kryzysu sudeckiego, kiedy regent Węgier, Miklos Horthy, nie kwapił się do jednoznacznego wsparcia niemieckich żądań i w razie dalszej eskalacji konfliktu do dołączenia do inwazji, usłyszał od Hitlera, że „ten, kto chce siedzieć przy stole, musi też brać udział w gotowaniu”. A jednak Węgrzy przy stole zachowywali wstrzemięźliwość. Na Horthyego nie zadziałała nawet dobrze ugotowana marchewka w postaci obietnicy przyłączenia do Węgier całej Słowacji. Göring po spotkaniu z Horthym za jego plecami nie szczędził mu słów pogardy, nazywając jego zachowanie „całkowicie słabym i tchórzliwym”.
Węgrzy, obawiając się wybuchu europejskiego konfliktu zbrojnego, jesienią 1938 roku nie przedstawili oficjalnie żadnych roszczeń wobec Czechosłowacji. Dla Hitlera mógł to być tylko kolejny dowód politycznej niemocy Budapesztu, ale nie wpłynęło to na rolę, jaką w całym tym widowisku Niemcy przypisali Węgrom. Rozbiór Czechosłowacji miał być faktem: Polska otrzymała Zaolzie, Węgry natomiast, nie biorąc realnie udziału w „gotowaniu”, najadły się do syta, niczym krnąbrny wnuczek na siłę tuczony łakociami przez swoją babcię.
2 listopada 1938 roku w czasie tak zwanego pierwszego arbitrażu wiedeńskiego Niemcy i Włosi zdecydowali o przyznaniu Węgrom szerokiego pasa terytorium południowej Słowacji (po drugiej stronie granicy nazywanej Górnymi Węgrami) i Zakarpacia. W sumie było to niemal 12 tysięcy kilometrów kwadratowych, zamieszkanych przez milion obywateli, spośród których 590 tysięcy było Węgrami.
Czytaj też: Jak wyglądała słowacka okupacja Polski?
Wojna węgiersko-słowacka
Zawód, jeśli idzie o postawę Węgier w czasie kryzysu sudeckiego, rzucał cień na kolejne lata stosunków niemiecko-węgierskich. Hitler, z pewnością rozczarowany pasywnością Horthyego, przekierował swoją uwagę na nowe tory. W marcu 1939 roku, po wkroczeniu Niemców na teren Czechosłowacji, Słowacja utrzymała formalną niezależność pod postacią Pierwszej Republiki Słowackiej, ale praktycznie stała się co najwyżej „Pierwszym Państwem Satelickim III Rzeszy”.
Słowacką marchewkę, dyndającą przed nosem Węgrów, schrupali sami Niemcy, choć na osłodę zostawili Węgrom jej kawałek w postaci Ukrainy Karpackiej. Węgrzy tym razem rzucili się bez obaw na zataczającego się od ciosów sąsiada. W rejonie Rusi Zakarpackiej i Zemplina doszło do zbrojnych starć, które z czasem przerodziły się w regularną, choć niezbyt krwawą wojnę między Węgrami a nowo powstałą Pierwszą Republiką Słowacką. Z zamieszania chcieli jeszcze skorzystać Ukraińcy, ogłaszając niepodległość regionu nazwanego Karpato-Ukrainą. Niejako z rozpędu Węgrzy zdusili tę inicjatywę, zajęli całe terytorium młodego państwa i tym samym powstała nowa, węgiersko-polska granica.
Czytaj też: Ostatni sojusznicy Hitlera. Dlaczego Węgrzy zdecydowali się na pakt z diabłem?
Nowy układ sił
Kiedy pod koniec marca opadł kurz po rozbiorze Czechosłowacji, układ sił w Europie Środkowej kompletnie się zmienił. Niemcom udało się nie tylko osiągnąć własne cele bez zbrojnej interwencji Francji i Wielkiej Brytanii, ale też zapewnić sobie wyjątkowo korzystną pozycję w przypadku wojny z Polską. To właśnie wiosną 1939 roku tworzyły się zręby rozszerzonego sojuszu państw Osi. Węgrzy realizowali swoje ambicje terytorialne, podążając ścieżkami przetartymi przez Hitlera.
W zamian Niemcy oczekiwali przynajmniej wdzięczności, a najlepiej aktywnej partycypacji w swoich planach i lokalnej inicjatywy. Węgrom daleko zaś było do takich gestów. Kiedy Hitler w czerwcu kreślił plany podziału II Rzeczypospolitej, Węgrzy oddali się trawieniu swoich dotychczasowych zdobyczy i odmówili wzięcia udziału w kolejnej wojnie.
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Grzegorza Bobrka „Wojna oczami wroga. Sojusznicy Hitlera” (Wydawnictwo Literackie 2024).
KOMENTARZE (3)
Węgrzy od ponad 100 lat są po złej stronie konfliktów i jak widać dziś też wiernie pielęgnują tradycję poprzez wspieranie Putinowskiej Rosji
Pancio za to Polska włazi w dupę ukrainie która nawet na ekshumację zwłok na Wołyniu nie pozwala. Pomaga ukrainie która za nic nie jest wdzięczna. Kozaki które powinny być ubezwłasnowolnione bez państwa.
I trzeba przyznać, że dobrze na tym wychodzą unikając zniszczeń wojennych oraz eksterminacji ludności ! Polityka zagraniczna, to nie zbiór pobożnych życzeń oraz ckliwych sentymentów. Państwa które kierują się emocjami i sentymentami znikają z mapy.