15 minut po ataku III Rzeszy granicę Polski przekroczyła jeszcze jedna armia. Trzecim – obok Niemiec i ZSRR – agresorem we wrześniu 1939 roku była Słowacja.
„Jesteśmy dumni, że przyjaźń słowacko-niemiecką mogliśmy przypieczętować walką i krwią Słowaków” — oświadczył w przemówieniu 3 października 1939 roku słowacki minister propagandy Alexander Mach. 21 sierpnia ten sam polityk zapowiedział krwawy odwet na Polakach i wysunął wobec Polski roszczenia terytorialne. Młoda republika słowacka stanęła u boku Hitlera nie tylko ze względu na węgierski rewizjonizm, ale i w nadziei na zajęcie polskiej części Spisza i Orawy.
Wielki błąd Polaków
Przypomnijmy, że w 1920 roku alianci zachodni podzielili sporne polsko-słowackie terytorium na część polską oraz słowacką. Z 71 wsi Polacy uzyskali 27, dlatego jako pokrzywdzeni w swoim mniemaniu myśleli o konieczności korekty granicy. Taka okazja się nadarzyła w 1938 roku, kiedy doszło do rozbioru Czechosłowacji. Wówczas na mocy porozumienia Pragi i Warszawy zawartego 30 listopada 1938 roku, po polskim ultimatum, sporna Jaworzyna Spiska oraz fragmenty kilku innych miejscowości i góralskie hale, łącznie o powierzchni 226 kilometrów kwadratowych, przypadły Polsce.
Korzyści gospodarcze z tego tytułu były żadne, a straty polityczne duże. Przyjaźni dotąd Polsce słowaccy politycy oraz część słowackiej opinii zmieniła front i przeszła do obozu proniemieckiego. Był to ewidentny błąd polskiej polityki zagranicznej. Politycy słowaccy uznali odzyskanie ziem zajętych przez Polskę za istotny cel republiki. Byli przekonani, że dzięki Niemcom odzyskają Jaworzynę Spiską oraz anektują polski Spisz i Orawę. I tak się stało po zakończeniu kampanii polskiej, na mocy porozumienia z Niemcami 21 listopada 1939 roku.
Obszar państwa słowackiego został powiększony o 770 kilometrów i 35 tysięcy mieszkańców. Była to więc wielkość powiatu. Natomiast Słowacy podczas negocjacji z Rzeszą nie byli zainteresowani aneksją Podhala ani polskimi wioskami na południowych stokach Karpat, gdyż obawiali się polskiej irredenty. Zajęcia Spisza i Orawy nie nazywali aneksją, ani też nie uważali się za okupantów. Rządząca republiką Słowacka Partia Ludowa uważała się za spadkobierców tych słowackich polityków, którzy stali na stanowisku, że wszystkie ziemie znajdujące się na północy Korony św. Stefana muszą należeć do Słowacji.
Dlatego też podział Spisza i Orawy w 1920 roku uznali za krzywdzący. Według nich granica historyczna między dawną Galicją a Królestwem Madziarów winna była stać się granicą słowacko-polską. Czyli argument historyczny odegrał istotniejszą rolę od etnicznego, gdyż w 1939 roku większość mieszkańców polskiej części Spisza i Orawy uważała się za Polaków. Jednak nie zawsze łatwo było o czytelną deklarację narodową, gdyż różnice między kulturami polską i słowacką nie były wyraziste.
Słowacka indoktrynacja
W 1939 roku żołnierzy wkraczających z południa słowacka mniejszość powitała przyjaźnie, natomiast w Jurgowie urządzono nawet „pogrzeb Polski”, paląc polskie dokumenty urzędowe. Władze słowackie uznały, że zdobyczne ziemie należy poddać szybkiej slowakizacji. Taką robotę przede wszystkim mieli wykonać kapłani o słowackiej opcji narodowej. Dlatego z parafii usunięto polskich kapłanów. Jednych internowano w klasztorach, a innych deportowano do Generalnego Gubernatorstwa (GG). Pozostali ci, którzy złożyli przysięgę na wierność państwu słowackiemu.
Miejsce polskich kapłanów zajęli słowaccy sprowadzeni z głębi republiki, którzy zakazali używania książeczek do nabożeństwa w języku polskim i śpiewania polskich pieśni. Polskie śpiewniki i książeczki do nabożeństwa spłonęły na stosie. Słowaccy kapłani konsekwentnie usuwali z kościołów świadectwa polsko-łacińskiej kultury religijnej. Organizowali pielgrzymki do słowackich sanktuariów maryjnych. Drugim frontem walki stało się szkolnictwo. Język polski został zakazany w szkołach, a polscy nauczyciele usunięci. Zastąpili ich słowaccy. Szkoła i kościół stały się filarami slowakizacji.
Zwolniono polskich urzędników, a ich miejsce zajęli słowaccy. Natomiast nowe prawodawstwo wprowadzano w tempie niespiesznym i stopniowo. Polscy działacze narodowi i urzędnicy zostali zmuszeni do przeniesienia się do GG. Wśród nich była Józefa Mikowa, polska działaczka z Orawy, zwana Królową Orawy, która po przyjeździe do Krakowa aktywnie działała w konspiracji. W 1942 roku została zamordowana przez Gestapo. Na granicy z GG stanęli słowaccy policjanci i żandarmi współpracujący z niemiecką policją i paramilitarną organizacją o nazwie Hlinkova Garda (Gwardia Hlinki), wzorowaną na niemieckiej SA. Mieszkańcy okupowanych ziem byli indoktrynowani także za pośrednictwem bezpłatnej, masowo kolportowanej prasy.
Czytaj też: Najwięksi antysemici? Słowacy dopłacali Niemcom za Holokaust
Wojenna koniunktura
Jednak Słowacy, inaczej niż Niemcy, nie stosowali terroru wobec polskich środowisk, gdyż uważali górali spiskich i orawskich za „swoich”, którym należy się tylko pomoc, aby mogli powrócić do słowackiej macierzy. W tym „powrocie” niebagatelną rolę miała odegrać polityka gospodarcza Bratysławy. Politycy słowaccy wywołali sztuczną koniunkturę dzięki m.in. przeprowadzeniu wymiany złotego na koronę słowacką na bardzo dogodnych dla mieszkańców warunkach. Wprowadzili stosunkowo niskie podatki, a produkty rolne skupowali po wysokich cenach ustalanych przez państwo. Mimo systemu kartkowego sklepy były nieźle zaopatrzone, a wartość kaloryczna produktów o wiele wyższa niż produktów, które były dostępne dla polskich mieszkańców GG.
Słowacja skorzystała z wojennej koniunktury. Dzięki temu szybko się poprawiała sytuacja materialna jej ludności. Niemcy inwestowali w infrastrukturę komunikacyjną oraz przemysł zbrojeniowy i przetwórczy. Górale zainteresowani dobrymi zarobkami wędrowali do miast. Wielu rodzinom, polskim i słowackim, po obu stronach granicy znaczące korzyści przynosił szmugiel towarów prowadzony na dużą skalę. Ze Słowacji przerzucano towary, których brakowało w GG lub były drogie. Tradycje te przetrwały w kolejnych dziesięcioleciach, w czasach Polski Ludowej.
Czytaj też: Czy Polska musiała przegrać? Analiza września 1939 roku
Antyżydowska nagonka
Po polskiej stronie Tatr panowały bieda i przemoc. Gdy Polska krwawiła i walczyła o przetrwanie, Słowacja kwitła. Musiało to wpłynąć na postawy społeczne, emocje i orientację narodową tamtejszych mieszkańców. U progu 1945 roku już zdecydowana większość górali z Orawy i Spisza uważała się za Słowaków. Ci, którzy przed wojną byli Polakami, teraz podczas okupacji stali się „wojennymi” Słowakami, by po wojnie, w ciągu kolejnych lat, znów zacząć się określać jako Polacy. W wypadku osób o słabo zakorzenionej świadomości narodowej wichry dziejów miały istotny wpływ na ich etniczne wybory. Podobne zjawisko, choć nie w takiej skali, wystąpiło na Podhalu.
Na Spiszu i Orawie, tak jak i w republice słowackiej, krwawe represje spadły na ludność żydowską. Rząd słowacki prowadził radykalną politykę antysemicką, dostosowując antyżydowskie ustawodawstwo niemieckie do prawa słowackiego. W awangardzie propagandy antysemickiej znalazła się Gwardia Hlinki, a gwardziści byli znani ze stosowania fizycznej przemocy wobec Żydów. „Nas nie obałamucają głupie zdania, że żyd to też człowiek. Żydzi są zastępcami i agentami diabłów. Żyd nie jest stworzeniem bożym, ale diabłem, dlatego żyd to nie człowiek, choć do człowieka podobny” — mogliśmy przeczytać w ulotce z 1940 roku wydanej przez Gwardię Hlinkową. Żydów pozbawiono prawa do własności i ograbiono.
Poczynając od 1942 roku, Słowacy uczestniczyli w eksterminacji Żydów. Byli oni deportowani do obozów zagłady w Rzeszy, głównie do Auschwitz. Żydowskie majątki przejęli w pierwszej kolejności gwardziści i członkowie rządzącej partii ludackiej. W ich ręce trafiły domy, sklepy, warsztaty rzemieślnicze, tartaki, karczmy i mienie ruchome. Aryzacja doprowadziła do wzmocnienia słowackiego drobnomieszczaństwa o nazistowskim obliczu.
Ruch oporu
Opór Żydów, a także Polaków był skromny pod względem skali. Dopiero pod koniec wojny powstały niewielkie polskie organizacje konspiracyjne, takie jak „Limba” na Orawie. Natomiast Spisz i Orawa odegrały istotną rolę w dziejach polskiego podziemia w GG. Po pierwsze, przez słowackie doliny i przełęcze przebiegały szlaki kurierskie, a bez pomocy Słowaków korzystanie z nich byłoby w istocie niemożliwe. Po drugie, Spisz i Orawa stały się zapleczem żywnościowym dla polskich partyzantów operujących na południu Polski, a także i dla mieszkańców GG. Górale na Spiszu i Orawie chętnie sprzedawali nadwyżki żywnościowe polskim partyzantom, aczkolwiek byli też i tacy partyzanci, którzy grabili miejscowych.
Pod koniec wojny wzmogła się aktywność oddziałów AK na Spiszu i Orawie. Zdarzało się, że zajmowały one urzędy słowackie i wieszały na nich polskie flagi, rozbrajały posterunki straży granicznej, ale też napadały na słowackich chłopów. Jednym słowem oddziały AK przygotowywały się do odzyskania polskiej części Spisza i Orawy.
W 1945 roku okupacja słowacka dobiegła końca, aczkolwiek słowackie oddziały zbrojne nie akceptowały polskich rządów. „Na terenie Spisza i Orawy ludność słowacka silnie uzbrojona napada na ludność polską, terroryzując ją i rabując, wobec czego Polacy zmuszeni są chronić się na terenie powiatu nowotarskiego” — pisał w 1945 roku komendant powiatowy MO w Nowym Targu. Charakterystyczne dla Spisza i Orawy było to, że posterunki MO reprezentujące władze komunistyczne wspierali żołnierze AK i BCH oraz polscy górale, którzy choć nie akceptowali władz komunistycznych, to jednak milicjantów traktowali jako „swoich”, bo przywracali granice sprzed września 1939 roku.
Napięcie nieco opadło po podpisaniu w lipcu 1945 roku umowy z Pragą na temat granicy, która znów biegła tak jak w 1920 roku.
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Andrzeja Chwalby „ Polska krwawi. Polska walczy. Jak żyło się pod okupacją 1939-1945″(Wydawnictwo Literackie 2024)
Polecamy video: Czy mogliśmy zatrzymać Niemców w 1939 roku?
KOMENTARZE (4)
Mój ojciec, mieszkaniec spornych terenów, trafił w 39. do niewoli słowackiej jako żołnierz armii Kraków. Budował pierwsze biurowce, „drapacze chmur” w Bratysławie, choć większość niezwykle życzliwie nastawionych do jeńców – Polaków, mieszkańców Bratysławy, używała zwykle wtedy dawnej niemieckiej nazwy Preszburg (nazwę Bratysława de facto narzucili Czesi, kojarzyła się więc z czeską dominacją).
Zwykli Słowacy byli też przeciwni eksterminacji Żydów, stąd np. księża słowaccy na wielką skalę udzielali im chrztów by ich uratować. Nie zostało to, mając podtekst religijny, docenione po wojnie przez państwo Izrael, stąd stosunkowo mało jest słowackich drzewek pamięci, co jest dla Słowaków niewątpliwie bardzo krzywdzące.
Rząd słowacki owszem sam wystąpił z inicjatywą wysiedlenia Żydów (ale dopiero w 41.), zastrzegł sobie jednak „łagodne traktowanie” deportowanych, nawet wysyłając delegatów komisji powołanej w tej sprawie, do Auschwitz by to sprawdzić. Słowacki kościół uznawany często bezpodstawnie za skrajnie antysemicki, ryzykując wiele, wniósł oficjalny sprzeciw co do deportacji przechrzczonych Żydów. Słowacja wiele razy zadawała też pytanie Niemcom o traktowanie swych Żydów, czy np. zostały im zapewnione normalne mieszkania i… praca. Przez premiera Tukę w 44. o mocno antysemickim nastawieniu, gdy nie dopuszczono do udziału kolejnej komisji w wizytacji obozów śmierci, pod naciskiem opinii publicznej ale i ks. Tiso, została w tej sprawie wysłana do Berlina oficjalna interpelacja, czym niewątpliwie ryzykował on wiele, a być może i życiem – został m. in. i za to, zdymisjonowany.
Należy dziękować autorowi zaś za to, że docenił wsparcie, a było ono trudne do przecenienia, jakiego udzielali zwykli Słowacy ale i niektóre organizacje, nawet te oficjalne, polskiej partyzantce.
Nie wykopujmy więc przeciw Słowakom „topora”, nie twórzmy niepotrzebnych animozji – konfliktów…
Ja twierdził bowiem mój ojciec, co mnie kompletnie zaskoczyło, większości mieszkańców terenów przygranicznych było kompletnie obojętne po której stronie granicy się znajdą, bowiem b. często „Słowacy wżeniali się w polskie rodziny, a Polacy w słowackie…”
Węgry obecnie kolaborują z Putlerem bo liczą na przef1raną Ukrainy i otrzymanie od ruskich Zakarpacia, na które mają też chętkę Słowacy, ale Orban liczy na to że słowacy tylko się będą oblizywać ze smakiem ale nic nie dostaną tylko Węgry jako wiernopoddańczy merdający piesek putina
Warto zwrócić uwagę na na pazerność na ziemię Słowaków co upodabnia ich do Czechów. Ponadto Słowaków mnie interesowało kto z jakim krajem się identyfikował tylko mówili o jakichś granicach dawnych Węgier ale nawet słowem nie wspomnieli o Starostwach Spiskich należących do Korony/Polski w latach 1412-1769 i zajętych przez Austrię jeszcze przed pierwszym rozbiorem RON w roku 1772. Natomiast w roku 1938 WP zajęło niewielkie fragmenty Spiszu i 2 wsie na Orawie razem jakieś 226 km. kw. powierzchni i około 6000 ludności. Za to apetyt Słowaków był dużo, dużo większy bo zajęli 770 km. kw. powierzchni zamieszkane przez 35 000 ludności. Jakby już nie posiadali Słowacy mniejszości Węgierskiej która stanowiła aż …40% mieszkańców Słowacji. Co do propolskiego nastawienia Słowaków to można mieć co do tego wątpliwości, bo ludzie mający 40% mniejszość narodową nie powinni sobie robić wroga z kraju który ma tylko marginalne pretensje terytorialne w stosunku do Słowacji i wspiera Słowacje jako niezależne i niepodległe państwo. Zresztą sprawa Słowacji ma chyba również drugie dno, bo Beck został zapewniony przez Hitlera że Słowacja zostanie …Polskim protektoratem, tak samo jak Czechy protektoratem Niemieckim, ale po zajęciu Protektoratu Czech i Moraw Hitler w roku 1939, zmienił zdanie i nie było już mowy o Słowackim protektoracie dla Polski. Natomiast ta niby życzliwość do Polski w wykonaniu Słowaków polegała na tym że liczyli Słowacy na to, że Polska uchroni ich przed rewizjonizmem terytorialnym Węgier, co było o tyle złudne że Węgrzy na swojego arbitra w stosunku do Słowacji wybrali Hitlera który w czasie 2 arbitraży Wiedeńskich poparł Węgrów a nie Słowaków. To co zajęła 2 RP w roku 1938 w porównaniu do tego czego żądała Polska w latach 1918-1924 to był praktycznie margines bo Polska pogodziła się już wtedy z większością strat terytorialnych na korzyść Słowacji. I właśnie tym trudniej zrozumieć współpracę Słowacji z 3 Rzeszą w ataku na Polskę 01.09.1939 roku. Natomiast co do wysiedlania żydów ze Słowacji to była ona jedynym krajem w Europie który …dopłacał Niemcom do każdego wywiezionego do Birkenau żyda, i to w czasie kiedy żydzi na Węgrzech żyli w miarę spokojni aż do roku 1944. Zresztą rozprawę ze swoimi żydami rozpoczęła Słowacja już w roku 1938 kiedy Słowacy wypędzili do części Słowacji oddanej – Węgrom 7500 żydów, co przypomina wypędzenie żydów z Niemiec do Polski w tym samym 1938 roku. W roku 1939 poszło już Słowakom z górki bo na podstawie antyżydowskich ustaw skonfiskowali mienie swoich żydów a nawet lokaty w bankach, co przypomina działania Niemiec – Hitlera. Natomiast od roku 1941 zaczęło się wywożenie żydów ze Słowacji do obozu zagłady w Birkenau do każdego wywiezionego żyda dopłacała Słowacja – Niemcom 500 marek. W rezultacie takiej polityki Słowacji w obozie Birkenau zginęło w latach 1942-1944, aż 80% Słowackich żydów. Wśród wszystkich państw kolaborujących z III Rzeszą najwięcej żydów zginęło właśnie Słowackich.
Jestem zszokowany tym paszkwilanckim artykułem, miejscami pełnym infantylnych treści, w sporej części zapełnionym kłamstwami, popełnionym jakby nie było przez profesora historii UJ! Nie pamiętam tak propagandowego i załganego artykułu na tym portalu, trzymajcież redaktorzy jakiś poziom, przynajmniej ten z poprzednich czasów! Czytając ten artykuł, poczułem się jakbym żył w czasach Sanacji, przed wybuchem wojny :)))