Ciekawostki Historyczne
Średniowiecze

Bitwa na Psim Polu

O bitwie na Psim Polu pisał mistrz Wincenty Kadłubek. Wiele jednak wskazuje na to, że batalii, zaliczanej do największych zwycięstw polskiego oręża... nie było!

„Skoro tylko więc zaświtało, z obu stron wybiegają naprzód lekkozbrojni, różniąc się zarówno liczbą, jak odwagą. Naprzeciw siebie ustawiają szyki bojowe. I o ile [siły] Niemców zwiększa ich liczebność, o tyle Polaków śmielszymi czyni większa odwaga” – pisał o bitwie na Psim Polu mistrz Wincenty Kadłubek. Czy jednak… w ogóle miała ona miejsce?

Po co ta wojna?

Istnienie niezależnego i silnego państwa Piastów było faktem trudnym do zaakceptowania dla władców Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Jedynym wyjątkiem w tej kwestii zdawał się krótki okres rządów Ottona III, który wyraźnie wskazywał na bardziej partnerskie traktowanie sąsiada zza Odry. Generalnie jednak I Rzesza wolała widzieć u swych wschodnich granic zależnego od niej lennika, który mógł być jednocześnie rozgrywany jako przeciwwaga w stosunkach z innymi państwami tego regionu – Czechami oraz Węgrami.

W owych dążeniach do ukrócenia samodzielności państwa piastowskiego władcy Niemiec najczęściej ograniczali się do zabiegów politycznych. Prowadzenie wojen było bowiem kosztowne i nie zawsze przynosiło spodziewane skutki – przynajmniej w stosunku do poniesionych nakładów. W efekcie nie od razu chwytano za miecze. Ale latem 1109 roku król Henryk V był przekonany, że innego wyjścia nie ma.

Prowadzący od 1107 roku samodzielne rządy twardej ręki piastowski książę Bolesław III stał się nie lada problemem dla Rzeszy.fot.Jan Matejko/domena publiczna

Prowadzący od 1107 roku samodzielne rządy twardej ręki piastowski książę Bolesław III stał się nie lada problemem dla Rzeszy.

Historycy do dzisiaj żywo dyskutują o powodach jego najazdu na państwo Bolesława przez potomnych zwanego Krzywoustym. Władca Niemiec i bez zawracania sobie głowy sprawami wschodnimi miał się wówczas czym przejmować. Trwał przecież spór z papiestwem o inwestyturę, którego pozytywne dla Henryka rozstrzygnięcie wymagało ogromnego zaangażowania. Ponadto, jak podkreślają znawcy tematu, Henryk nie miał jeszcze dostatecznie ugruntowanej pozycji w swoim państwie. Cały czas bowiem musiał liczyć się z tendencjami decentralistycznymi, żywymi zwłaszcza po okresie zmagań o władzę z ojcem Henrykiem IV. Natomiast zaodrzańskie sprawy „to interesowały bardziej wschodnich feudałów Rzeszy aniżeli ich zachodnich odpowiedników” – zaznacza historyk Mariusz Samp.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Niesforny Bolesław

Tym razem było inaczej. Prowadzący od 1107 roku samodzielne rządy twardej ręki piastowski książę Bolesław III stał się nie lada problemem dla Rzeszy. Nowy władca zintensyfikował energiczne działania (zapoczątkowane jeszcze podczas walk z bratem Zbigniewem o tron) w celu podporządkowania Pomorza – terenów będących od zawsze obiektem zainteresowania władców niemieckich. Ponadto zaczął prowadzić niezwykle prężną – i skuteczną – politykę wobec Węgier oraz Rusi, tworząc solidne zaplecze polityczne dla własnych rozgrywek na arenie międzynarodowej. To z kolei pozwoliło mu nawet na ingerencje w wewnętrzne sprawy cesarskiego lennika – królestwa Czech. I jakby tego było mało, w sporze o inwestyturę niesforny Bolesław opowiedział się po stronie papiestwa.

Wszystko to mogło w perspektywie doprowadzić do zrzucenia przez państwo Piastów lennej zwierzchności cesarstwa i w konsekwencji do nadszarpnięcia cesarskiego autorytetu w regionie. Tego było już za wiele dla do tej pory cierpliwego władcy Niemiec. Należało jak najszybciej ostudzić gorącą głowę polskiego księcia, o którym Gall Anonim pisał, że „rozpierała go żądza rycerskiej sławy i orężnych czynów”. Henrykowi potrzebny był tylko pretekst.

Czytaj też: Chrzest pod piastowskim butem, czyli jak Bolesław Krzywousty podbił Szczecin

Wielka wyprawa

Ten nadszedł jesienią 1108 roku, gdy na dworze Henryka pojawił się pokonany w bratobójczej wojnie domowej i wygnany z Polski książę Zbigniew. Przywrócenie mu współrządów (do których z racji starszeństwa miał mocne prawo) gwarantowałoby osłabienie nazbyt śmiało poczynającego sobie Bolesława. Ponadto król Niemiec bardzo potrzebował sukcesów wobec opozycyjnej części feudałów. Zwłaszcza po jego nieudanej wyprawie na Węgry (w czym swój udział miał oczywiście książę Bolesław). W tej sytuacji zabiegi wygnańca o pomoc spotkały się z życzliwym przyjęciem ze strony Henryka.

Na dworze Henryka pojawił się pokonany w bratobójczej wojnie domowej i wygnany z Polski książę Zbigniewfot.domena publiczna

Na dworze Henryka pojawił się pokonany w bratobójczej wojnie domowej i wygnany z Polski książę Zbigniew

Po zdecydowanym odrzuceniu przez piastowskiego władcę żądań przyjęcia Zbigniewa na łono dynastii, oddania mu połowy państwa oraz wypłaty 300 grzywien trybutu lub przekazania tyluż rycerzy do królewskiej dyspozycji klamka zapadła. Nadszedł czas na ostateczne rozstrzygnięcia. Najprawdopodobniej z początkiem sierpnia 1109 roku spod Erfurtu ruszyła wielka wyprawa niemieckiego rycerstwa. Historyk Karol Olejnik podkreśla nawet, że miała ona zapewne „charakter expeditio generalis [pospolitego ruszenia – przyp. aut.], co zdarzało się jedynie wyjątkowo, w sytuacji gdy zamierzona wyprawa miała na celu realizację najbardziej żywotnych interesów cesarstwa”.

Na podstawie źródeł z epoki badacze szacują, że Henrykowi udało się zmobilizować nawet 10 tys. zbrojnych, co jak na owe czasy było wielkością niebagatelną i rzeczywiście świadczy o wielkiej determinacji niemieckiego władcy. Dodatkowo do jego sił miał dołączyć parotysięczny kontyngent Czechów. Ci jednak mocno spóźnili swój marsz. Pojawili się dopiero we wrześniu pod Głogowem.

Czytaj też: Bohaterska obrona Głogowa. Jak niewielka warownia powstrzymała najazd niemieckiego króla?

Wielki zawód

To właśnie tam Henryk doczekał się jako takiego sukcesu. Owszem, ekspedycja karna przeciwko niesfornemu Bolesławowi miała wszelkie szanse powodzenia, tym bardziej że w momencie najazdu sam książę był uwikłany w walki z Pomorzanami. Szybko jednak okazało się, że zawczasu przygotował na ewentualność niemieckiego ataku. W efekcie rycerstwo Rzeszy musiało z mozołem przedzierać się przez naturalnie obronną granicę z nielicznymi dogodnymi przejściami. Na dodatek napotykane grody warowne okazywały się nie do zdobycia.

Henrykowi udało się zmobilizować nawet 10 tys. zbrojnychfot.Codex Jenesis Bose/domena publiczna

Henrykowi udało się zmobilizować nawet 10 tys. zbrojnych

W tej sytuacji nieco nadziei dało Henrykowi zaskoczenie obrońców Głogowa. 24 sierpnia pojawił się pod jego murami. Zdobycie podgrodzia okazało się jednak jego jedynym sukcesem. Prowadzone przez jakieś trzy tygodnie próby zdobycia grodu wobec mężnego oporu Głogowian oraz partyzanckich działań Bolesława przyniosły Henrykowi tylko straty w ludziach i podkopały tak potrzebny mu autorytet. W efekcie władca niemiecki zwinął oblężenie. Ruszył w górę Odry w stronę Wrocławia – stolicy śląskiej prowincji.

Wielka włóczęga

I tym razem pochód królewskich wojsk nie należał do łatwych. Książę Bolesław, wykorzystując sprzyjające warunki terenowe w postaci gęstych lasów i bagien, nieustannie szarpał niemieckie oddziały. Sam dysponując o wiele słabszymi siłami (historycy szacują je na 3–4 tys. rycerzy, których mógł wystawić na śląskim froncie walk), doskonale wiedział, że nie sprosta w polu niemiecko-czeskiej armii.

Za to prowadzona przez księcia wojna podjazdowa oraz odwetowe ataki bezlitośnie łupionej przez najeźdźców miejscowej ludności musiały się dać mocno Henrykowi we znaki. Jeszcze bowiem zanim przybył on pod mury Wrocławia, wystosował do Bolesława postulat, że za cenę 300 grzywien trybutu zrezygnuje z dalszych działań wojennych. (Jak podejrzewają historycy, głównym celem Henryka było dotarcie do Krakowa). Wobec zdecydowanej odmowy ze strony polskiego księcia Henryk „podstąpił pod miasto Wrocław, gdzie jednak nic więcej nie zyskał, jak [tylko] trupy na miejsce żywych” – pisał Gall Anonim.

Próby zdobycia Głogowa przyniosły Henrykowi tylko straty w ludziach i podkopały tak potrzebny mu autorytetfot.domena publiczna

Próby zdobycia Głogowa przyniosły Henrykowi tylko straty w ludziach i podkopały tak potrzebny mu autorytet

Do dzisiaj trwają spory o to, czy król podjął regularne oblężenie śląskiej stolicy, czy też, mając w pamięci głogowskie doświadczenia, darował sobie szturmowanie zapewne potężnych umocnień Wrocławia. Dość powiedzieć, że Henryk „[…] przez dłuższy czas udając, jakoby szedł na Kraków – kręcił się wokoło nad rzeką, raz tu, raz ówdzie, w nadziei, że w ten sposób napędzi strachu Bolesławowi i zmieni jego postanowienie”.

Czytaj też: Dlaczego Bolesław Krzywousty doprowadził do rozbicia dzielnicowego?

Wielka batalia?

Bolesław pozostał jednak przy swoim. Natomiast wędrówka Henryka po ziemi śląskiej miała mu wreszcie przynieść długo wyczekiwane walne starcie z wojskami księcia. Co więcej, według XIII-wiecznego dziejopisa Wincentego Kadłubka unikający do tej pory otwartej konfrontacji Bolesław miał nawet sam zachęcać króla do walki słowami: „Gotów będąc do bitwy odkładasz ją, a ja jestem świadkiem twego tchórzostwa”.

W efekcie w bliżej nieokreślonej lokalizacji i terminie miało dojść do wielkiej batalii. Niezwykłym męstwem i sztuką wojenną mieli się w niej wykazać Ślężanie (zapewne rycerstwo ziemi śląskiej), którzy, atakując tyły wojsk Henryka i pozorując ucieczkę, odciągnęli część jego sił, niwelując tym samym przewagę liczebną nieprzyjaciół.

W bliżej nieokreślonej lokalizacji i terminie miało dojść do wielkiej batalii.fot.Marcin Bielski/domena publiczna

W bliżej nieokreślonej lokalizacji i terminie miało dojść do wielkiej batalii.

Gdy ci polegli, inni spieszą im z pomocą i [też] padają. I tak jedni po drugich [giną], aż wreszcie niemal wszystkie w tyle stojące wojska zwracają się [przeciw nim]. Skutkiem tego nie tyle środkowe, ile pierwsze mieszają się szyki; nie znając bowiem przyczyny zamieszania sądzą, że swoi uciekają, a nie ścigają, toteż [sami] niemal w ucieczce się rozpierzchają – czytamy o skutkach manewru Ślężan w kronice Kadłubka.

Na zdezorientowane królewskie oddziały uderzyć miał sam Bolesław. Wpierany nawałnicą zatrutych strzał Partów (!) rozbił wrogie siły, których nędzne „resztki pozbierała smutna Lemania, życie cesarza za łaskę, a ucieczkę za tryumf poczytując” – kontynuuje mistrz Wincenty. I jakby tego było mało, to na skrwawionym polu bitwy pojawić się miała pożerająca trupy wielka sfora psów. Od nich miejsce to miano nazwać Psim Polem.

Czytaj też: Bitwa pod Cedynią. Mityczne zwycięstwo Polaków nad Niemcami w 972 roku

Wielka ściema

Kadłubkowy barwny i sugestywny opis wielkiej batalii (gdzieś zapewne na Śląsku, bo konkretów brak) musiał robić wrażenie na jemu współczesnych. Mało tego, jego wizja (dodatkowo ubarwiona następnie przez Długoszowe wywody) przez setki lat kształtowała świadomość historyczną Polaków. Zwłaszcza wobec powtarzających się konfliktów polsko-niemieckich i w okresie PRL-u, kiedy to ostrze państwowej propagandy było skierowane w stronę zawsze podejrzewanych o reakcjonizm Niemców (rzecz jasna tych złych – Zachodnich).

Niestety, wiele jednak wskazuje na to, że rozmiary batalii należy zdecydowanie pomniejszyć lub też zupełnie o niej zapomnieć. Historyk Karol Olejnik podkreśla bowiem, że „Krzywousty nie po to stosował taktykę defensywną, nie po to blokował trakty drogowe, atakował przeciwnika w zasadzkach, ścigał jego oddziały aprowizacyjne, aby podejmować ryzyko walnej bitwy w polu”. Jednocześnie część badaczy nie kwestionuje stoczenia jakiejś zwycięskiej dla polskiej strony potyczki z zagonem wojsk królewskich, która u Kadłubka rozrosła się do pogromu całej armii Henryka V.

Wiele wskazuje na to, że rozmiary batalii należy zdecydowanie pomniejszyć lub też zupełnie o niej zapomniećfot.domena publiczna

Wiele wskazuje na to, że rozmiary batalii należy zdecydowanie pomniejszyć lub też zupełnie o niej zapomnieć

Jak donosi Anonim

Nad rzetelnością mistrza Wincentego każe się jednak zastanowić to, że swoją kronikę tworzył niemal wiek po opisywanych wydarzeniach, nie stroniąc przy tym od udowodnionych przez historiografów konfabulacji i antycznych zapożyczeń. Być może opierał się na jakiejś lokalnej tradycji, która przekazała szczegóły wielkiej bitwy. Wątpliwości w tej kwestii podsyca fakt, że relacjonujący niemal na żywo wojnę z królem Rzeszy Gall Anonim w ogóle nie wspomina o bitwie. Przecież należałoby się spodziewać, że nadworny kronikarz Bolesława Krzywoustego nie omieszkałby opisać zwycięskiego starcia, skoro potrafił podkreślać nawet najmniejszy sukces swojego pryncypała. Co więcej, o bitwie na piastowskiej ziemi milczą również ówczesne źródła niemieckie. A zazwyczaj nie wzbraniały się one przed opisami nawet przegranych przez teutońską stronę batalii.

Niewyjaśniona do końca pozostaje również kwestia nazwy miejsca książęco-królewskich zmagań. Kadłubkowa etymologia jest bowiem dla niektórych badaczy mocno naciągana. Owszem, istnienie w czasach mistrza Wincentego osady o tej nazwie nie budzi wątpliwości. Również wałęsające się na pobojowisku psy nie były zapewne niczym nadzwyczajnym. Jednakże źródłosłowu Psiego Pola nauka doszukuje się bądź w istniejącej na tym terenie książęcej psiarni, bądź… w podrzędnej „psiej” jakości okolicznych ziem. W efekcie król Henryk mógł zostać pobity na lichym polu, „trupy tylko wioząc ze sobą jako trybut”.

Bibliografia

  1. Gall Anonim, Kronika polska, tłum. R. Grodecki, Wrocław 2003.
  2. Kosmasa Kronika Czechów, tłum. M. Wojciechowska, Wrocław 2006.
  3. Mistrz Wincenty Kadłubek, Kronika polska, tłum. B. Kürbis, Wrocław 2003.
  4. Olejnik K., Głogów 1109, Warszawa 1999.
  5. Samp M., Cel strategiczny króla Henryka V w dobie zmagań z państwem polskim w 1109 roku, „Colloquium. Edukacja – Polityka – Historia” 2018, nr 3.
  6. Samp M., Od Głogowa do Wrocławia – zarys działań wojennych schyłkowej fazy zmagań polsko-niemieckich z 1109 roku, www.infolotnicze.pl [dostęp: 8.06.2022].
  7. Samp M., Stan obronności polskiej granicy zachodniej przed wybuchem wojny polsko-niemieckiej 1109 roku, „Kwartalnik Opolski” 2018, nr 2/3.

Zobacz również

Średniowiecze

Chrzest pod piastowskim butem, czyli jak Bolesław Krzywousty podbił Szczecin

Oddający się mrocznym obrzędom słudzy Trygława, musieli odrzucić swojego fałszywego bożka, deklarując wiarę w jednego prawdziwego Boga – Jezusa Chrystusa. Inaczej czekała ich śmierć z...

13 września 2021 | Autorzy: Marcin Moneta

Średniowiecze

Ostatni bastion Zachodu. Czy Polska rzeczywiście była przedmurzem cywilizacji?

Mordujący kalekie dzieci pruscy barbarzyńcy, Turcy i Tatarzy niosący islamską nawałnicę, brutalni poganie z Litwy – to przed nimi Polska broniła Europy, stając się przedmurzem...

16 października 2019 | Autorzy: Maria Procner

Średniowiecze

Skutki rozbicia dzielnicowego. Czy bez testamentu Krzywoustego Polska stałaby się w XIII wieku mocarstwem?

Co by było, gdyby Bolesław Krzywousty nie podzielił Polski między synów? Lub gdyby książę senior Władysław okazał więcej zdecydowania i pokonał młodszych braci? Krakowski historyk...

12 lutego 2019 | Autorzy: Paweł Stachnik

Średniowiecze

Czy palatyn Sieciech naprawdę rządził Polską?

Satrapa i intrygant pożądający korony? A może raczej wierny stronnik władcy, dążący do umocnienia książęcej władzy i realizacji planów? Historycy do dzisiaj spierają się o...

15 grudnia 2018 | Autorzy: Agnieszka Bukowczan-Rzeszut

Średniowiecze

Kazimierz Odnowiciel – najbardziej niedoceniany polski władca?

W dzieciństwie był świadkiem wielkich triumfów swojego dziadka i ojca, ale potem na własnej skórze odczuł załamanie i krach ich wielkomocarstwowej polityki. To on musiał...

4 grudnia 2018 | Autorzy: Paweł Stachnik

Średniowiecze

Książę Zbigniew. Polski władca, którego wymazano z historii

Wychowywano go na następcę tronu, a jego prawo do rządzenia zostało oficjalnie potwierdzone. Jeszcze za życia ojca otrzymał własną dzielnicę. Po śmierci poprzednika oficjalnie zajął...

31 października 2018 | Autorzy: Maria Procner

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.