Podstarzały lowelas, hitlerowski konfident, oficer Armii Czerwonej – lista kochanków Ordonki była długa. Aktorka „seryjnie” zdradzała męża, hrabia Tyszkiewicz przymykał jednak oko na wybryki żony. Czy był aż tak naiwny, ślepo zakochany, a może... zawstydzony, bo poślubił ją mimo sprzeciwu rodziny?
Z początku wielbił ją z ukrycia. W końcu jednak zdecydował się na pierwszy krok – napisał tekst „Uliczki w Barcelonie” do melodii argentyńskiego tanga i zaniósł go dyrektorowi kabaretu Qui Pro Quo. Ten dał go do wykonania Ordonce, która zapragnęła poznać autora uroczej piosenki.
„Okazał się przystojnym, nienagannie ubranym, eleganckim, inteligentnym i elokwentnym mężczyzną, w dodatku najwyraźniej nią zauroczonym. Ordonka przyjęła jego zaproszenie na kolację” – opisuje ich spotkanie Iwona Kienzler w książce „Arystokracja. Romanse i miłości w XX stuleciu”. To był początek wielkiej miłości. A przynajmniej ze strony Michała Tyszkiewicza. Jak się miało wkrótce okazać, słynna aktorka miała do tego związku nieco inne podejście…
Skandaliczny mezalians
Z początku wszystko toczyło się jednak gładko. Zakochany Tyszkiewicz poprosił wybrankę swego serca o rękę, a ona się zgodziła. Wydawało się, że nic nie może stanąć na drodze ich wspólnemu szczęściu. No, może poza najbliższymi hrabiego, którzy ze zgrozą przyglądali się rozwojowi wypadków. Jak wspomina Anna Mieszkowska w najnowszej biografii Ordonówny:
Nikomu w rodzinie nie mieściło się w głowie, że Michał popełni taki mezalians! Flirt, romans z „kobietą z kabaretu” pewnie jeszcze mieścił się w kanonie postępowania przystojnych, wykształconych i przede wszystkim dobrze urodzonych młodych mężczyzn zainteresowanych muzyką, teatrem. Ale ślub?! Tego już było za wiele!
Rodzina Tyszkiewicza długo nie mogła zaakceptować jego wyboru. Nie dość, że narzeczona uprawiała wyjątkowo mało poważany zawód (panie zarabiające na życie na scenie porównywano nawet do pracownic domów publicznych), to jeszcze pochodziła z prostej, kolejarskiej rodziny. Tymczasem miała wyjść za mąż za dziedzica potężnej fortuny kresowych magnatów. Powierzchnia należącego do hrabiego majątku Orniany wynosiła aż 15 tysięcy hektarów!
Ostatecznie jednak Tyszkiewicz postawił na swoim. Poślubił Ordonkę 26 marca 1931 roku w kościele św. Krzyża w Warszawie. Od tego momentu rozpoczął się nowy etap jego życia. Jednak wbrew oczekiwaniom małżeństwo nie przyniosło mu szczęścia, a jedynie… gorycz i liczne rozczarowania.
„Hrabia starał się swojej małżonce dosłownie przychylić nieba, ale Ordonka chyba nie była z nim do końca szczęśliwa, skoro go zdradzała, i to praktycznie przez cały okres ich wspólnego pożycia” – zaznacza Iwona Kienzler w książce „Arystokracja. Romanse i miłości w XX stuleciu”.
Eros z brzuszkiem
Ciągnęło ją do wyżej od niej postawionych mężczyzn ze świata teatru i rewii. Jeszcze przed ślubem „zaliczyła” kilka burzliwych związków ze starszymi mężczyznami – m.in. z aktorem Januszem Sarneckim. Podobno po rozstaniu próbowała popełnić samobójstwo. Jej kolejną miłością, został węgierski konferansjer Fryderyk Járosy. Para miesiącami żyła na kocią łapę w warszawskim hotelu George. Legalizacja związku nie wchodziła w grę, gdyż Járosy był już żonaty i miał dwójkę dzieci.
Z takim emocjonalnym bagażem Hanka Ordonówna (a właściwie Maria Anna Pietruszyńska) wkraczała w związek z uczuciowym i stabilnym hrabią. Trudno powiedzieć, czego od niego oczekiwała. Z dużym prawdopodobieństwem można jednak założyć, że małżonek, okazał się dla niej po prostu….za nudny.
Zamieszkali w posiadłości Tyszkiewiczów na Litwie, ale Ordonkę ciągnęło do sceny. Współpracę zaproponował jej Juliusz Osterwa – jeden z największych ówczesnych aktorów polskich. Miała zagrać u jego boku w Krakowie, w sztuce Szekspira „Wieczór Trzech Króli”. Hanka zgodziła się bez wahania, mimo że oznaczało to półroczne rozstanie z mężem. „Misiu” – jak go pieszczotliwie nazywała – bez słowa puścił żonę do Krakowa.
Być może nie spodziewał się, że pulchny i starszy od Marii o osiemnaście lat Osterwa może stanowić dla niego konkurencję. Jeśli tak, to popełnił poważny błąd. Osterwa potrafił oddziaływać na płeć piękną: „(…) jako mistrz w sztuce uwodzenia, po aktorsku patrzy damom głęboko w oczy, prawi komplementy wibrującym głosem i niby odruchowo ujmuje za rękę – wspominał Tadeusz Wittlin.
Związek Osterwy i Ordonówny szybko stał się tematem plotek – niemal niemożliwe jest więc, że żadna z nich nie dotarła do uszu Tyszkiewicza. Niewykluczone jednak, że hrabia postanowił zamieść sprawę pod dywan. Ostatecznie jego żona zabawiła się podstarzałym gwiazdorem i gdy także on jej się znudził, bez skrupułów go porzuciła. Biedak załamał się i leczył psychiatrycznie. Później amant przy kości zdołał jeszcze namówić Hankę do występu w spektaklu „Eros i Psyche”, gdzie sam wcielił się w rolę greckiego bożka miłości. Na Ordonkę to już jednak nie podziałało.
Miłość na Batorym
Co nie oznacza, że potulnie wróciła do męża. Jej nowym wybrankiem został Igo Sym – późniejszy hitlerowski szpieg i kolaborant. Syn Polaka i Austriaczki uwodził urodą i nienagannymi manierami. Na tym zresztą zbudował aktorską karierę. Swego czasu zagrał z Hanką w filmie „Szpieg w masce”. Potem występowali razem w rewii cyrkowej. Urzeczony Boy-Żeleński pisał o nich: „Ordonka i Sym w tej czy innej postaci tworzą jedną z najmilszych zakochanych par”.
I ten związek nie trwał długo. W 1937 roku aktorka ruszyła na podbój USA. W trakcie rejsu przez ocean transatlantykiem Batory wpadł jej w oko pierwszy oficer – Jan Strzembosz. I trudno się dziwić. Marynarz mógł podobać się kobietom. Miał zawadiacką grzywkę, mocną budowę, lśniące spojrzenie. Po wyjściu na ląd w Nowym Jorku zabrał Hankę na tańce i kolację.
„Spotkali się ponownie miesiąc później, przeżywając upojne dni i jeszcze bardziej gorące noce na pokładzie Batorego. Tymczasem w porcie gdyńskim na artystkę czekał stęskniony małżonek” – opisuje ich romans Iwona Kienzler. Przy pożegnaniu Ordonka zalewała się łzami. Nie przypuszczała, że wkrótce życie przyniesie jej poważniejsze powody do płaczu.
Nadszedł wrzesień 1939 roku, a w życie hrabiny ponownie wkroczył dawny kochanek, o którym zdążyła już zapewne zapomnieć. Igo Sym jednak pamiętał. Co gorsza, po wybuchu wojny okazało się, że od flagi biało-czerwonej woli swastykę. Jako „częściowy” Niemiec i kolaborant uzyskał wsparcie najeźdźców. Dobrze umocowany w nazistowskich kręgach, prowadził m.in. kino „nur für Deutsche”.
Zaczął namawiać znajomych aktorów do gry w hitlerowskich produkcjach propagandowych. Propozycja trafiła także do Ordonki, ale ta odmówiła. Wtedy zawitało do niej Gestapo. Dziś historycy uważają, że za jej aresztowaniem jesienią 1939 roku stał właśnie Sym. Nawet jeśli tak nie było, to nie kiwnął palcem, by pomóc dawnej kochance. Nie zawiódł natomiast jej wierny mąż.
Naiwny czy beznadziejnie zakochany?
„Hrabia poruszył niebo i ziemię, aby wydostać swoją ukochaną z więzienia. W tym celu skorzystał z koneksji łączących jego kuzyna z królem Włoch Wiktorem Emanuelem, który osobiście interweniował w sprawie uwolnienia artystki u samego Hitlera” – wspomina Iwona Kienzler w książce „Arystokracja. Romanse i miłości w XX stuleciu”.
Przez ponad rok małżeństwo wiodło w miarę normalne życie w Wilnie, głównie dzięki temu, że Tyszkiewicz załatwił im litewskie paszporty. Lecz kiedy w 1940 roku ZSRR zajął te tereny, hrabia trafił do więzienia na moskiewskiej Łubiance. Za nim do Moskwy trafiła i Ordonka, która… prawdopodobnie wdała się w krótki romans z oficerem NKWD – niejakim Mikułką. Wiadomo, że spędził u niej noc – rzekomo obiecywał jej pomoc w uwolnieniu męża.
Obietnice okazały się bez pokrycia. Sowieci coraz bardziej naciskali na utalentowaną Polkę, by została obywatelką radziecką. Po tym, jak odmówiła, zesłali ją do Uzbekistanu. W kolonii karnej odesłano ją do ciężkiej fizycznej pracy. Cierpiąca na nawracającą gruźlicę Ordonówna cudem przetrwała ten okres.
Z pomocą znów przyszedł jej Tyszkiewicz, wypuszczony z więzienia na mocy układu Sikorski–Majski. Małżonkowie spotkali się w Aszchabadzie w Uzbekistanie, gdzie hrabia prowadził placówkę opieki społecznej dla polskich uchodźców. Jego żona w tym czasie zaangażowała się w pomoc polskim sierotom na wschodzie. I w tej kwestii mogła liczyć na wsparcie męża. Dla ukochanej i 200 dzieci pod jej opieką zorganizował transport z sowieckiego Uzbekistanu do Bombaju w Indiach.
Powrót marynarza
Nie mógł wiedzieć, że tym samym popycha Hankę w ramiona kochanka. Oto bowiem w Bombaju zacumował polski statek. Ordonka zaprosiła marynarzy do prowadzonego przez siebie sierocińca. Jakież emocje musiały nią targać, gdy do placówki wszedł kapitan jednostki – Jan Strzembosz! Wkrótce romans rozkwitł na nowo i trwał przez kolejnych kilka tygodni.
W tym czasie Tyszkiewicz pochłonięty był pracą w placówce dyplomatycznej w Iranie. Wkrótce zresztą ściągnął tam podupadającą na zdrowiu żonę. Wychodził ze skóry, by zapewnić jej rozrywki i atrakcje – zwiedzili m.in. pałac Szacha, bywali na rautach i w luksusowych lokalach. Hrabia obsypywał też Hankę prezentami i kupował jej drogą biżuterię. Wszystko na nic. Nie umiała go pokochać.
Nie zwracając uwagi na starania męża, na odległość kontynuowała związek ze Strzemboszem. Korespondowali ze sobą przez 8 lat. Tyszkiewicz musiał o tym wiedzieć, gdyż to on przekazywał Ordonce listy. Strzembosz słał je bowiem na adres Poselstwa Polskiego w Teheranie. Mimo to nigdy do nich nie zajrzał, nigdy też nie zrobił ukochanej awantury z tego powodu.
Po wojnie Tyszkiewiczowie zamieszkali w Bejrucie. Jednym z ostatnich miłosnych epizodów w biografii artystki miał być romans, w który wdała się z jednym z lekarzy podczas pobytu w szpitalu w Hajfie. Jak wspomina w swojej książce Iwona Kienzler:
Dla niej nie było to nic poważnego, najprawdopodobniej chciała po prostu zagłuszyć dokuczającą jej tęsknotę za Strzemboszem, ale nieszczęsny mężczyzna zakochał się w pacjentce na poważnie, chociaż miał żonę i czwórkę dzieci. Nie mogąc poradzić sobie z tą skomplikowaną sytuacją, odebrał sobie życie.
W 1950 roku aktorka zmarła przedwcześnie – miała zaledwie 48 lat. Wielokrotnie zdradzany mąż przeżył ją o 24 lata. Po pewnym czasie znalazł sobie nową partnerkę, z którą się ożenił. Do końca swoich dni nie zapomniał jednak o pierwszej żonie. Zorganizował w Londynie wystawę jej obrazów, poświęcił jej też jedną z audycji Radia Wolna Europa. Był żywym dowodem na to, że prawdziwa miłość wybaczy wszystko – nawet kłamstwo, zdradę i grzech…
Bibliografia:
- Adrjański Zbigniew, Kalejdoskop estradowy. Leksykon polskiej rozrywki 1944–1989: artyści, twórcy, osobistości, Bellona 2002.
- Kienzler Iwona, Arystokracja. Romanse i miłości w XX stuleciu, Lira 2018.
- Machalski Franciszek, Z ziemi perskiej do Polski, Księgarnia Akademicka 2016.
- Mieszkowska Anna, Hanka Ordonówna. Miłość jej wszystko wybaczy, Prószyński i S-ka 2019.
- Sempoliński Ludwik, Wielcy artyści małych scen, Czytelnik 1977.
- Słonimski Antoni, Alfabet wspomnień, Państwowy Instytut Wydawniczy 1989.
- Szczublewski Józef, Żywot Osterwy, Państwowy Instytut Wydawniczy 1973.
- Wittlin Tadeusz, Pieśniarka Warszawy. Hanka Ordonówna i jej świta, LTW 1990.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.