Rewolucja październikowa stała się wzorem dla kolejnych pokoleń buntowników. Próbowano powtórzyć ją w najróżniejszych częściach globu. Według niektórych jej organizacja pozostawiała jednak wiele do życzenia. Dlaczego więc zakończyła się sukcesem?
„Claude Anet, oficjalny francuski dziennikarz w Petersburgu, był szczerze zdziwiony, że ci absurdalni Rosjanie zrobili rewolucję zupełnie inną od tej, o której czytał w starych książkach” – zapisał Lew Trocki w „Historii rewolucji październikowej”. Bolszewicki przywódca podkreślał, że rano 25 października (7 listopada według kalendarza gregoriańskiego) 1917 roku, tuż po przejęciu władzy przez jego partię, w mieście panowała cisza i porządek.
Telefony działały, a żurnalista znad Sekwany mógł spokojnie wyjść z domu i przejść się po mieście.
Wielu historyków, zarówno zwolenników, jak i przeciwników komunizmu, opisywało dokonany przez przywódce partii bolszewickiej Lenina i jego towarzyszy przewrót jako wyjątkowo dobrze, wręcz profesjonalnie przygotowany. I przeprowadzony – jak sami zainteresowani pewnie by to ujęli – zgodnie z regułami sztuki. Bo przecież sam Trocki zapewniał, że „powstanie jest sztuką i jak każda sztuka rządzi się swoimi prawami”.
Ten mit „nienagannie zorganizowanej” rewolucji nie wszystkich jednak przekonuje. Jednym z wątpiących jest Victor Sebestyen, autor książki „Lenin. Dyktator”, który twierdzi, że bolszewicy „niemal sfuszerowali swoją rewolucję”. I dodaje: „mogli z łatwością przegrać, gdyby w pewnych kluczowych momentach spotkali się z nieco silniejszym oporem”. Czy rzeczywiście legendarny proletariacki zryw XX wieku zwyciężył bardziej dzięki szczęściu, niż strategii?
„Nie byłoby rewolucji…”
Pierwszą porażką bolszewików był niewątpliwie fakt, że ich spisek, jak podkreśla Sebestyen, „był najgorzej chronioną tajemnicą w historii”. Choć Lenin wielokrotnie na łamach swoich pism przekonywał, że działalność rewolucyjna powinna być prowadzona w konspiracji przez niewielką grupę zawodowców, w przypadku jego własnego powstania coś poszło nie tak. Brytyjski historyk opowiada:
Każdy w Piotrogrodzie słyszał, że bolszewicy przygotowują przewrót. Dyskutowano o tym w prasie przez dziesięć poprzedzających go dni. Główna prawicowa gazeta „Riecz” („Mowa”) ujawniła nawet datę, 25 października [7 listopada – przyp. A.W.], a lewicowa „Nowaja Żizń” („Nowe Życie”), prowadzona przez pisarza Maksyma Gorkiego, przestrzegała bolszewików przed użyciem przemocy i „dalszym rozlewem krwi w Rosji”.
Przygotowujący się do zbrojnego wystąpienia czerwoni mieli szczęście, że pogłosek o ich planach nie traktowano całkiem poważnie. Gdyby tak się stało, a politycy Rządu Tymczasowego zarządziłby mobilizację i ściągnął do miasta więcej wojska, może bunt zostałby stłumiony w zarodku?
Jakby tego było mało, już w pierwszych godzinach rewolucji październikowej o mało nie doszło do aresztowania jej wodza. Wieczorem 24 października (6 listopada) Lenin postanowił bowiem przemieścić się ze swojego schronienia w robotniczej dzielnicy Petersburga do Instytutu Smolnego. Mieściła się tam siedziba Piotrogradzkiej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich.
Przyszły dyktator chciał z bliska czuwać nad przebiegiem wydarzeń, a tymczasem niewiele brakowało, by na miejsce w ogóle nie dotarł. Zwycięstwo proletariatu zawisło na włosku, gdy niedaleko celu dwójka młodych oficerów zapytała go o dokumenty. Wymknął się im tylko dzięki pomysłowemu koledze, który zaczął… udawać pijanego. Co mogło się stać, gdyby w tym momencie szef bolszewików został zatrzymany? Jak komentuje Sebestyen w książce „Lenin. Dyktator”:
Marksiści nie powinni wierzyć w szczęśliwy traf, przypadek albo zbieg okoliczności, tylko raczej wyjaśniać swoje życie za pomocą szerszych sił historycznych. Ale drugi z najbardziej wpływowych przywódców bolszewickich w 1917 roku, Lew Trocki, stwierdził po prostu, że gdyby Lenin został aresztowany, zastrzelony albo nie byłoby go w Piotrogrodzie, nie byłoby rewolucji październikowej.
Nie ma takiego numeru
Incydent w drodze do Smolnego nie wyczerpał jednak limitu kłopotów i nieporozumień, które miały miejsce tej pamiętnej nocy. Przede wszystkim długo nie można było ustalić, czy rewolucja rosyjska w ogóle się rozpoczęła. Zawinił najprawdopodobniej wyjątkowo nieprecyzyjny terminarz powstania. W efekcie nawet gubernator Petersburga, rozsyłający do stron konfliktu delegacje z prośbą o wiadomości, nie mógł się połapać, czy jego miasto już jest, czy jeszcze nie jest zagrożone.
Niewiele więcej wiedzieli sami organizatorzy rewolucji. Zemścił się na nich brak wojskowego doświadczenia i odpowiedniej kadry oficerskiej. Jednym z głównych dowódców sił powstańczych był… zdemobilizowany po zatruciu gazem bojowym porucznik carskiej armii.
Jego plan, by opanować system telefoniczny i za pośrednictwem specjalnego numeru informować przebywających w Smolnym przywódców przewrotu o przebiegu akcji, okazał się dobry tylko w teorii. W praktyce spełzł na niczym, a planowo „zawsze wolny” numer 148-11 albo nie działał, albo był zajęty. W efekcie walczący musieli wysyłać gońców.
Najgorsze jednak było to, że nie wszystkie siły sprzyjające bolszewikom zdołały na czas pojawić się w Petersburgu. Marynarze z floty kronsztadzkiej, cenne wsparcie dla sprawy rewolucji, przybyli… o dzień za późno.
Wielka Improwizacja
Wiele wskazuje na to, że duża część nocy nie przebiegała według wyznaczonego planu. O tym, jak bardzo „zawodowi” rewolucjoniści nie byli przygotowani na zwycięstwo, świadczy rozmowa, do której doszło między nimi po wschodzie słońca 25 października (7 listopada).
Przekonani, że zdołali opanować miasto, zaczęli się zastanawiać… jak powinni nazywać się członkowie nowego rządu. „Aby tylko nie ministrami!” – uznał Lenin. Ostatecznie zdecydowano się na Radę Komisarzy Ludowych, ponieważ określenie to „okropnie pachnie rewolucją”!
Jak to się stało, że mimo tylu potknięć Petersburg został zdobyty praktycznie w ciągu jednej nocy? Victor Sebestyen w książce „Lenin. Dyktator” podsuwa możliwe wytłumaczenie:
Zwyciężyli, ponieważ druga strona, Rząd Tymczasowy i jego stronnicy – koalicja centroprawicy, liberałów i umiarkowanych socjalistów – była jeszcze bardziej niekompetentna i podzielona, poza tym nie traktowała bolszewików poważnie do momentu, gdy było już za późno. Ale główny powód ich zwycięstwa był taki, że większości ludzi nie obchodziło, która strona zwycięży. W rzeczywistości niewielu zdawało sobie sprawę, że dzieje się coś istotnego, aż było już po wszystkim.
Przewrót nastąpił, gdy miasto było pogrążone we śnie. o godzinie 2.10 w nocy z 7 na 8 listopada bolszewicy zdobyli Pałac Zimowy. Na tym etapie nikt jeszcze nie przeczuwał, co niesie ze sobą nowa władza. Także dla bolszewików był to dopiero początek przejęcia władzy i walki o panowanie w imperium. W kolejnych latach jeszcze nieraz podkreślali za Leninem, że „nie można pozostać wiernym rewolucji, nie traktując powstania jako sztuki”. Ale może chodziło im o sztukę improwizacji?
Bibliografia:
- John Reed, Ten Days That Shook the World, Blackmask 2000.
- Victor Sebestyen, Lenin.Dyktator, Prószyński i S-ka 2018.
- Lew Trocki, Rewolucja październikowa, cz. 2, Bibljon 1934.
KOMENTARZE (4)
jednym słowem teoria chaosu :)
W przyszłości ten największy narodowowyzwoleńczy zryw wolności jaki był na świecie będzie czczony przez społeczność międzynarodową bardziej niż obecnie przez Francję ich Rewolucja Francuska.
Narodowowyzwoleńczy? Zryw wolności? Ty chyba komunistą-bolszewikiem jesteś, że takie brednie piszesz?
Czytając ten artykuł mam wrażenie , że mam do czynienia z idiotami którzy m.in. np. nie słyszeli o tzw. „sprawie Korniłowa” .