Porzekadło głosi, że w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Co jednak, gdy w czasie wojny na miłość nie ma miejsca wcale? A przynajmniej na taką, która nie mieści się w głowie wojskowym i cywilnym stróżom moralności?
Jeszcze przed wojną zapisy regulujące pobór do armii amerykańskiej zawierały wzmiankę o niezdolności do służby osób ze skłonnościami homoseksualnymi. Do 1943 roku regulacje te zyskały legislacyjne umocowanie. Argumentowano, że obecność homoseksualistów w wojsku wprowadzałaby dyskomfort w szeregach heteroseksualnych żołnierzy.
Z tego powodu homoseksualni mundurowi albo zostawali wydaleni z armii albo trafiali na oddziały psychiatryczne szpitali wojskowych, gdzie służyli jako obiekt do badań. Jedna z takich obserwacji, przeprowadzona na prawie półtora tysiącu pacjentów, dowiodła, jakoby homoseksualistów wyróżniał… brak torsji, gdy lekarz zagląda im do gardeł z użyciem szpatułki.
Autorzy tego specyficznego pomysłu zaproponowali, by stosowano ów test w badaniach kandydatów do służby. Ale nie tylko. Miał on być również jednym z kryteriów weryfikujących i w innych zawodach, „w których należy eliminować seksualnych dewiantów”. Doświadczenie to zapoczątkowało, zakrojone na ogromną skalę, czystki wśród pracowników służb federalnych już po wojnie.
Sanitariusza nikt nie pyta o orientację
Mimo nieprzychylnej polityki dowództwa, homoseksualistów w armii nie brakowało: wielu czuło się powołanych do walki z nazistami wiedząc o prześladowaniach, zsyłaniu do obozów i mordowaniu. Na polu walki żołnierze o odmiennej orientacji szybko zdobywali szacunek i akceptację kolegów. George Dohmann, sanitariusz, który zaciągnął się w wieku zaledwie 18 lat i przeżył lądowanie w Normandii oraz bitwę o Ardeny, wspominał:
Nikt nie pytał o orientację, gdy krzyczano „Sanitariusz”! Szło się w bój i robiono to do czego zostałeś wyszkolony i czego od ciebie oczekiwano.
Dziś nie jesteśmy w stanie dokładnie oszacować, ilu amerykańskich gejów zginęło na frontach drugiej wojny światowej i prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy. Mamy jednak pewność, że armia amerykańska nagradzała najwyższymi odznaczeniami wszystkich żołnierzy, którzy zasłużyli się w boju. Także tych o homoseksualnej orientacji.
Lobotomia dla Turinga
Podobnie jak w innych krajach Europy, także w Wielkiej Brytanii obowiązywało prawo zakazujące stosunków homoseksualnych. W armii groził za nie sąd wojskowy, więzienie i wydalenie ze służby. Brytyjczycy byli przekonani, że geje nie tylko nie nadają się do służby ze względu na tchórzostwo, ale sama ich obecność w szeregach armii zniszczy morale. I choć brytyjska armia próbowała poddawać rekrutów selekcji, filtrujące mechanizmy często zawodziły.
Za kraj walczyli więc także „chorzy na perwersje seksualne”, jak nazywali ich brytyjscy lekarze. Gejów nie brakowało także w tajnych służbach. Należał do nich zatrudniony w MI6 Guy Burgess, jeden z pięciu członków tzw. Cambridge Five – szpiegów zwerbowanych przez radziecki wywiad. Jak czytamy w najnowszej książce Andrew Lownie’go Anglik Stalina:
Jak wynika z dokumentów zgromadzonych w jego aktach personalnych NKWD, już latem 1934 roku Aleksander Orłow, oficer wywiadu radzieckiego, uznał, że zdecydowanie warto go zwerbować. W Moskwie wiedziano, że na Wyspach homoseksualizm jest ścigany przez prawo, przez co tamtejsi homoseksualiści byli zmuszeni starannie ukrywać część swego życia, tworząc ściśle zamknięte i nieprzenikalne środowisko, w którym obowiązywała wzajemna lojalność, toteż spenetrowanie go mogłoby bardzo się opłacić. Uznano zatem, że wiedza Burgessa o środowisku pederastów – jak również jego kontakty – byłyby niezmiernie użyteczne.
Po wojnie Brytyjczycy wznowili represje wobec gejów, a w 1945 roku oficer Public Morality Council odnotował, że „policja ponownie prowadzi kampanię przeciwko winnym temu ohydnemu przestępstwu”. Homoseksualizm uznawano nie tylko za przestępstwo, ale także za chorobę, którą leczono za pomocą elektrowstrząsów i lobotomii. Takiej „terapii” poddany został m.in. Alan Turing, słynny matematyk i kryptolog, który złamał szyfr Enigmy. Prawdopodobnie zapadł on następnie na depresję, w której skutek popełnił samobójstwo. Homoseksualna orientacja pozostała w Wielkiej Brytanii przestępstwem aż do lat 60-tych.
Zaraza toczy naród niemiecki
Dla nazistów geje i lesbijki byli symbolem korupcji Weimaru i lewicy. Himmler podkreślił to w przemowie adresowanej do dowództwa SS 18 lutego 1937 roku, w której nazwał ich zagrożeniem demograficznym i grzmiał, że naród niemiecki może zostać „wyniszczony przez tę epidemię”. Obawiano się inwigilowania elit politycznych przez zdemoralizowanych, niegodnych zaufania i nieodpowiedzialnych homoseksualistów. Takie jednostki należało bezwzględnie usuwać.
Prześladowania homoseksualistów swój szczyt osiągnęły wraz z czystką w Oddziałach Szturmowych NSDAP, którą Hitler przeprowadził 30 czerwca 1934 roku (tzw. Noc Długich Noży). Niekryjący się ze swoją orientacją szef sztabu, Ernst Röhm, początkowo zaufany i przyjaciel Hitlera, nie uniknął egzekucji. I choć czystka ta miała zdecydowanie wymiar polityczny, bo jej celem było utorowanie sobie drogi do władzy, to prześladowania wcale się nie skończyły.
Niewielu gejów pozostawiono w spokoju. Jednym z prześladowanych był reżyser i choreograf Hanns Niedecken-Gebhard, odpowiedzialny za oprawę otwarcia olimpiady w 1936 roku. Pozostałych deportowano do obozów na mocy artykułu nr 175, a pierwszy odnotowany transport takich więźniów przybył do obozu w Fuhlsbüttel już w 1933 roku.
Tam poddawano ich eksperymentom, takim jak ten, który prowadził jesienią 1944 duński endokrynolog dr Carl Vaernet w Buchenwaldzie. Za zgodą Himmlera wszczepiał on więźniom męskie hormony, aby wytłumić popęd seksualny. Próbowano ich także „reedukować”, choćby poprzez stosunki ze zmuszanymi do prostytucji więźniarkami. Jedynym sposobem, by homoseksualny więzień mógł żywy opuścić obóz, było poddanie się kastracji.
Akty sprzeczne z naturą
Choć kodeks karny z czasów napoleońskich nie zawierał wzmianki o sodomii, a w latach poprzedzających wojnę nie było prawa, które karałoby homoseksualistów, wraz z ustanowieniem pronazistowskiego rządu Vichy wprowadzono do kodeksu karnego pojęcie „aktów sprzecznych z naturą”. Był to element kampanii „narodowej rewolucji” organizowanej wokół trzech idei: pracy, rodziny i ojczyzny.
Celem owej rewolucji miało być naprawienie moralnego rozkładu społeczeństwa, winnego haniebnej porażki Francji. Zgodnie z tą polityką rząd współpracował przy wywózce homoseksualistów do obozów zagłady. O tym, jak traktowano tam francuskich gejów możemy dowiedzieć się z książki zatytułowanej I, Pierre Seel, Deported Homosexual: A Memoir of Nazi Terror. Jej autor, Pierre Seel, to jedyny francuski gej, który przeżył obóz i zdecydował się o tym opowiedzieć.
Po wyzwoleniu Francji rząd De Gaulle’a utrzymał wcześniejsze prawo, toteż powracający z obozów do domu francuscy geje ryzykowali ponownym aresztowaniem. Po wojnie homoseksualizm wraz z gruźlicą, prostytucją i alkoholizmem uznano za plagę społeczną. Postępowi i rewolucyjni Francuzi aż do lat 80-tych uznawali orientację homoseksualną za chorobę.
Geje czyli faszyści
Rewolucja seksualna, jaka towarzyszyła rewolucji październikowej, była krótkotrwała i już na początku lat 30-tych ulegała znacznemu wyciszeniu na rzecz stalinowskiej polityki prorodzinnej. Rosnąca wrogość rządu sowieckiego wobec homoseksualistów zaowocowała nowym prawem, artykułem 154a, zmienionym później na 121 z dnia 17 grudnia 1933 roku. Na jego podstawie za mużelożstwo groziło pięć lat ciężkich robót w przypadku dobrowolnych stosunków i osiem za ich wymuszenie bądź stosunki z osobą małoletnią.
Prasa ruszyła z homofobiczną kampanią, a Maksym Gorki sławił na stronach Prawda i Izwiestija „triumf proletariackiego humanitaryzmu”, podkreślając, że legalizacja homoseksualizmu zrodziła faszyzm. Jak na ironię, w tym samym czasie naziści w Niemczech rozpoczęli prześladowania gejów, oskarżając ich o sprzyjanie komunistom. Homoseksualizm stał się w ZSRR przestępstwem przeciwko państwu, stawianym na równi z aktywnością kontrrewolucyjną, sabotażem czy szpiegostwem.
Gejami zajmowały się często agencje bezpieczeństwa i tajne służby. Szantażowano ich więzieniem i zmuszano do współpracy. Sowieci chętnie pozyskiwali jako szpiegów także homoseksualistów z innych krajów, jak w przypadku wspomnianego Guya Burgessa. Głównym kryterium było tu nie tylko zatrudnienie na wysokim stanowisku, ale i sama orientacja, która pozwala na skuteczny szantaż.
Już w styczniu 1934 roku w Moskwie, Leningradzie, Charkowie i Odessie ruszyły masowe aresztowania. Do lat 80-tych do więzień trafiało rocznie około tysiąca homoseksualistów. W sowieckich łagrach pojawiła się kategoria mężczyzn nazywanych opuszczenije, znajdujących się na samym dole hierarchii więziennej, którzy zaspokajali seksualne potrzeby reszty. Artykuł 121 używany był także często do przedłużania wyroków czy trzymania w ryzach dysydentów. Do więzienia na jego podstawie trafili m.in. reżyser Siergiej Paradżanow czy poeta Gennady Trifonow.
Nieco inna była sytuacja znanych osób, jak na przykład Eisensteina, popularnego artysty operowego Siergieja Lemeszewa, pianisty Swiatosława Richtera i wielu tancerzy baletowych. Władza przymykała oko pod warunkiem, że byli dyskretni. Również Guy Burgess, któremu poświęcił swoją książkę Anglik Stalina Andrew Lownie, był na tyle ważny dla Sowietów, że tolerowano jego poczynania, przynajmniej do czasu. Jak pisze autor, Guy:
(…) będąc homoseksualistą, koniecznie potrzebował kogoś do pary. W końcu znalazł go sobie, lecz wtedy wezwano go na dywanik do kontrwywiadu. A tam usłyszał: – Nie obchodzi nas, co wyrabialiście w Londynie, ale u nas takie praktyki zakazane są przez prawo. Zostaniecie ukarani, jeśli nie dacie sobie z tym spokoju.
Burgess przejął się rozmową i faktycznie dał sobie spokój z ostentacyjną rozwiązłością, która kłuła w oczy Sowietów. Nie zrezygnował jednak z hulaszczego stylu życia, który ostatecznie go wykończył. Zmarł w 1951 roku w Moskwie z powodu ostrej niewydolności wątroby.
Bibliografia:
- Bérubé A., Coming Out Under Fire. The History of Gay Men and Women in World War II, The University of North Carolina Press, Chapel Hill 2003.
- Biedroń R., Piętno różowego trójkąta, “Polityka” 2003 nr 34.
- Bronski M., A Queer History of the United States, Beacon Press, Boston 2011.
- Duberman M.B., Vicinus M., Chauncey Jr. G. (red.), Hidden From History: Reclaiming the Gay and Lesbian Past, Penguin Books, London 1991.
- Giza J.S., Morasiewicz W., Z zagadnień popędów w obozach koncentracyjnych. Przyczynek do analizy tzw. KZ-syndromu, „Przegląd Lekarski” 1973, nr 1.
- Haggerty G.E. (red.), Gay Histories and Cultures, Garland Publishing, Inc., New York and London 2000.
- Lownie A., Anglik Stalina. Szpiegowska historia wszech czasów, Bellona, Warszawa 2017.
- Seel P., I, Pierre Seel, Deported Homosexual: A Memoir of Nazi Terror, Basic Books, New York 2011.
- Tamagne F., A History of Homosexuality in Europe, vol. I & II, Berlin, London, Paris 1919-1930, Algora Publishing, New York 2006.
- Weseli A., Homoseksualiści i homoseksualizm w KL Auschwitz-Birkenau w świetle oświadczeń byłych więźniów obozu, “Przegląd Historyczny” 2007, nr 3.
KOMENTARZE (31)
Podawanie rozyjskich wyrazow w transkrypcji angielskiej swiadczy o tym, ze autor tekstu jest gimazjalista. Szkoda ze nie uzyl transkrypcji mandzurskiej.
Gimnazjalista może być inteligentny. Autor artykułu jest po prostu idiotą.
Pana komentarz jest poniżej jakiegokolwiek poziomu. To zwyczajna obelga nie podparta żadnym argumentem.
I ty, kolego, mówisz o „poziomie”?
Kwestia transkrypcji została już poprawiona. Dziękujemy za zwrócenie na to uwagi.
ciekawe jest to że raz jest epoka w której na homoseksualizm i inne uboczenia przymyka się oko a raz je mocno penalizuje i prześladuje
dziś mamy nową epokę… w której nie tyle co jest to obojętne ale wręcz zupełnie normalne, co oczywiście normalne nie jest , takie uboczenia rodzą się nie bez przyczyny, otóż najczęściej wynikają z braku miłości w rodzinie, patologii, braku ojca itp… nie znam geja który by miał ojca w stałej rodzinie, z lesbijkami jest trochę inaczej im właśnie brakuje matczynej miłości albo są zafascynowane ojcami i byciem mężczyzną – stąd tzw. popularne chłopczyce lesbijki
jeżeli homoseksualizm jest normalny to pedofilia zeofilia również, a także alkoholizm, narkomania i inne wybryki które gubią człowieka, ale jasne wmawiajmy sobie dalej ; jeżeli tak to ja się uznam za cesarza „bo w końcu taki się urodziłem” i takie czuje wewnętrzne potrzeby…
trochę logiki a cały ten homoseksualizm wyda się zarazem śmieszny jak i przykry
Szanowny Panie, porównanie homoseksualizmu do zoofilii i alkoholizmu nie jest ani najtrafniejsze, ani jakkolwiek merytorycznie uzasadnione. W tym komentarzu wykazał się Pan wyjątkową nietolerancją nie mającą jednak nic wspólnego z treścią artykułu, tylko oddającą Pana osobiste poglądy.
Ten Pan bardzo dobrze porównał to zboczenie
Moim zdaniem większym zboczeniem jest interesowanie się, co robią dorośli ludzie między sobą.
Zarówno zoofilia, jak i homoseksualizm są formami zaspokojenia popędu seksualnego. Niczym więcej. Podobnie jak pedofilia, nekrofilia, koprofilia i setki innych „orientacji”. Inaczej mówiąc: homoseksualizm jest taką samą dewiacją jak zoofilia i pedofilia oraz pozostałe. Trzeba mieć mocno zryty beret aby dewiację nazywać orientacją i zrównywać je z seksem między kobietą i mężczyzną.
To wyłącznie Pana zdanie, a nie fakt. I prosimy powstrzymywać się od obelg, nigdzie oficjalnie homoseksualizm nie jest uznany za „dewiację” ale za „orientację seksualną”. Ma Pan prawo do własnego zdania, ale nie ma Pan prawa obrażać na naszym portalu innych. Następnym razem będziemy zmuszeni do usunięcia Pana komentarza.
Do pani Anna Dziadzio z dnia 16.02.2018. Wiem, że to dawno było napisane, minął ponad rok, ale niedawno trafiłem na ten portal.
Na jakiej podstawie Pani twierdzi, że „nigdzie oficjalnie homoseksualizm nie jest uznany za „dewiację” ale za „orientację seksualną”? A sułtan Brunei, jakie wprowadził prawo? Za akty homoseksualne – kamienowanie.
Proponuję uzupełnić swoją wiedzę dlaczego zmieniono homoseksualizm jak chorobę, na homoseksualizm jako tzw. „orientację seksualną”.
Heteroseksualizm również jest formą zaspokojenia popędu i niczym więcej.
Krytykowanie autora postu za to że wyraża swoją opinię trąci totalitarną cenzurą.
Na jakiej podstawie pani redaktor twierdzi że porównanie homoseksualizmu do zoofili jest chybione? Czyżby pani redaktor sugerowała że zoofilia nie stanowi mniejszości seksualnej?
Nie mylić tolerancji z poprawnością polityczną. W naturze osobniki homoseksualne są bezwzględnie tępione jako bezwartościowe przez inne osobniki tego gatunku. Obecnie rzecz nie dotyczy tolerancji lecz wyrzucenia 2 mln lat doświadczeń rodzaju Homo do kosza w imię poprawności politycznej. Choćbyście pękli nie uda się pseudonaukowymi bzdurami ukryć prawdy. Homoseksualizm jest chorobą, potwornym zboczeniem lub strasznym nałogiem. Ludzie bawiący się w to są słabasami nie panującymi nad własnymi słabościami i odruchami.
Pan wykazuje się brakiem wiedzy na ten temat lub ma jakiś problem.
Artykuł ok. Ale to 3 naszych polskich matematyków złamało ENIGMĘ. Pozdrawiam
z Wikipedii:
„Po raz pierwszy szyfrogramy zakodowane przy pomocy Enigmy udało się rozszyfrować polskim kryptologom w grudniu 1932 roku w Pałacu Saskim w Warszawie mieszczącym siedzibę Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Prace Polaków, głównie Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego pozwoliły na dalsze prace nad dekodowaniem szyfrów stale unowocześnianych maszyn Enigma najpierw w Polsce, a po wybuchu wojny we Francji i Wielkiej Brytanii.”
Turing korzystał z dokonań naszych matematyków w swych badaniach nad łamaniem udoskonalanych przez Niemców szyfrów enigmy…
Szanowny Panie/Pani – Wikipedia nie jest najrzetelniejszym źródłem wiedzy. Sprawa rozszyfrowania Enigmy jest nieco bardziej zagmatwana. Zasługuje zdecydowanie na odrębne omówienie.
Byc moze nie jest to zrodlo najlepsze, ale bardzo czesto majace racje. Turing wykorzystal wiedze zdobyta od polskich matematykow. Bez tych danych nie doszedlby do swoich sukcesow. Zlamanie szyfru Enigmy to sprawa szeroka. Wersji szyfrow bylo wiele, ale podstawy pod dekryptaz polozyli Polacy. Uwazam, ze stwierdzenie iz to Turing zlamal szyfr Enigmy jest za daleko posuniete. Wykorzystujac zdobyte informacje, dokladajac sporo wlasnej inwencji stworzyl narzedzie do szybkiego dekryptazu wiadomosci w pozniejszych wersjach Enigmy. Rozwinal metodologie dekryptazu dla pozniejszych szyfrow, to tez byla by prawda. Splendor zlamania szyfru przypisalbym polskim matematykom.
Drogi Przemko, racja. Jednak jak wspomniałam w poprzednim komentarzu, nie chodzi o to, że nie zgadzam się z informacjami tam zawartymi, ale że – dokładnie jak Pan to napisał – sprawa jest bardziej skomplikowana i zasługiwałaby na osobny artykuł, który wyjaśniałby dokładnie kto, kiedy, dlaczego i jak. W przypadku Enigmy nie mamy bowiem do czynienia z jednym człowiekiem, któremu bez żadnej pomocy z zewnątrz udało się złamać szyfr. Pozdrawiam :)
Zastanawiam się, ilu homofobow i kryptohomofobow zyje w tym kraju. I kiedy ci ludzie nareszcie dorosna, aby zajac wlasnym kantem tylka i leczyc swoje frustracje i problemy na sobie i w sobie, a nie 'bic geja’, bo tak w Polsce wypada. Rany, jak to mozliwe, ze ludzi tak irytuje drugi czlowiek. Jestesmy inni jak kazdy.
Drogi Anonimie, tekst dotyczy traktowania homoseksualistów podczas II wojny światowej, ze skupieniem na innych krajach niż Polska. Dziękujemy jednak za podzielenie się z nami refleksją dotyczącą czasów współczesnych i bardzo ważne zdanie, które znalazło się na końcu wpisu. Serdecznie pozdrawiamy.
Artykuł jest tendencyjny. W tekscie nie wspomniano ani słowem o homoseksualnych skłonnościach Hitlera który dość nieudolnie próbował ukrywać swoją dewiację za fasadą niby związku z Ewą Braun. To fakt że homoseksualne odchylenia Hitlera są powszechnie znane, lecz pisząc o homoseksualiźmie w kontekscie niemieckiego nazizmu warto by było o tym choćby słowem wspomnieć. Takie same odchylenia miał inny niemiecki degenerat, architekt holokaustu Reinhard Hydrich. O ile niechęć autorki do publikacji informacji nt. Hyedricha jest zrozumiała – wystarczy spojrzeć na jego zdjęcie – to ukrywanie informacji o innych dewiantach z SS jest zupełnie niezrozumiała. Tak jak niezrozumiała jest autocenzura lewicowych dziennikarzy ukrywających fakt że mundury dla SS szył znany niemiecki homoseksualista Hugo Boss.
Szanowny Panie Arturze, tekst nie traktuje o tym, kto w danym kraju miał skłonności homoseksualne, ale jak homoseksualistów traktowano. Wspominanie o tych, którzy swoje skłonności ukrywali, a o których możemy domniemywać nie ma nic wspólnego z głównym tematem tekstu. Przeciwnie – byłoby odchyleniem od głównego wątku. Pozdrawiam.
Momencik, to Turing sam złamał Enigmę? A takich trzech panów to nic nie robiło? Redakcjo kochana…
Homoseksualizm jest jedną z chorób psychicznych. Osoby chore należy izolować. tak jak chorych na choroby zakaźne. powinna istnieć lista zawodów zabronionych dla dewiantow. Człowiek chory na gruźlicę może zostać kucharzem, opiekunem dzieci…
A jaka jest różnica czy żołnierz który sprzeda kulkę wrogowi jest gejem czy nie :-) Choć muszę przyznać że jest za dużo seksualizacji w mediach oraz homoseksualizm jest trochę zbyt bardzo promowany, ot kolejna orientacja i tyle :-)
nic ci do tego co dwóch ludzi (facetów lub kobiet) w tym samym wieku robi ze sobą w prywatnym czasie
Ciebie nalezy izolowac uposledzony czlowieku
Szyfr enigmy zlamali polacy
Takie okrutne represje przechodzili biedni homoseksualiści, a jednak nic to nie dało. Skoro homoseksualizm nie jest chorobą to znaczy, że jest świadomym wyborem. Ktoś, kogo kogo pociąga seksualnie osoba tej samej płci jest zwyczajnym zboczeńcem. W naszych czasach niestety dewiacje się mnożą głównie za sprawą działania mediów, zlewaczałych publicystów i gejowskiego lobby, które otumania tych mniej myślących ( najczęściej nastolatków) za pomocą hollywoodskich produkcji i generalnie przemysłu rozrywkowego.