Na początku okupacji przeciętnemu szmalcownikowi wystarczyło zaszantażować jednego Żyda, by przez miesiąc żyć jak król! Żydzi zaś płacili każde kwoty, by tylko odroczyć wyrok śmierci. Póki mieli czym.
Teoretycznie osoby narodowości żydowskiej miały szansę przeżyć poza murami getta i wielu faktycznie się to udało. Polaków pomagających im, udostępniających mieszkania czy piwnice, dostarczających pożywienie, często zupełnie bezinteresownie, bynajmniej nie brakowało.
Rzecz w tym, że nawet oni nie byli w stanie obronić zarówno ukrywających się, jak i samych siebie przed szmalcownikami – istną plagą okupacyjnej Warszawy. Za prawo do życia trzeba było tu słono płacić.
Zabrali pieniądze, buty, płaszcz
Dość typową sytuację opisywała w swoich wspomnieniach Władka Meed:
Pani Brzeska, przyjazna, prawa i pełna współczucia Polka, mieszkająca na ulicy Topiel 8 dała schronienie pięciorgu Żydom. Najpierw zamieszkali u niej matka z synem, byłym policjantem. Oboje mieli typowe żydowskie rysy i musieli się przez cały czas ukrywać.
Pewnego dnia zjawili się szmalcownicy. Byli najwyraźniej dobrze poinformowani, bo skierowali się od razu do pokoju, gdzie przebywała starsza kobieta z synem. Napastnicy zabrali pieniądze i biżuterię, a następnie zapewnili wystraszoną gospodynię, że więcej już nie będą jej nachodzić i że Żydzi mogą się ukrywać.
Wykazany na odchodne humanitaryzm przegrał ostatecznie z perspektywą łatwego zarobku. Szmalcownicy wrócili na ulicę Topiel po kilku tygodniach i zrabowali tym razem dosłownie wszystko. Matka, uznawszy, że w tej sytuacji jest dla syna wyłącznie ciężarem, popełniła samobójstwo.
Złapawszy Żyda natychmiast żądali od niego pieniędzy, a jeśli nie miał ich dość, obdzierali ofiarę z płaszcza, butów, wszystkiego, co tylko przedstawiało jakąś wartość. Szmalcowników można było spotkać wszędzie. Grasowali w dzielnicach mieszkaniowych, prześladowali ludzi na ulicach i w fabrykach – uzupełniała swoje wspomnienia Meed.
Nie przesadzała. Gunnar S. Paulsson luźno wyliczył, że tylko w ciągu dwóch lat doszło zapewne do około 50-100 tysięcy aktów szantażu, co daje 2-4 tysiące miesięcznie. Olbrzymi rozstrzał w tych danych wynika właśnie z faktu, iż napady były tak powszechne, że nikt ich już nie liczył.
Pieniądze albo życie!
Do kiedy Żydzi mogli jeszcze poruszać się swobodnie po ulicach, zdarzało się, że napadnięci sami zgłaszali się ze skargą na policję. Zachował się na przykład raport niejakiego Jakuba Adamczyka, policjanta z IX komisariatu PP. Zanotował on pod datą 31 marca 1940 roku:
Będąc w służbie na ulicy Marszałkowskiej, na posterunku I o godz. 9.30 zwrócił się do mnie Żydek Stryk Wolf, (…) i oświadczył mi, że ów osobnik, którego wskazał palcem, zatrzymał wymienionego na ulicy Marszałkowskiej i po zatrzymaniu zmusił go pod groźbą zastrzelenia do udania się z nim do najbliższej bramy.
Po wejściu do omawianej bramy osobnik odwrócił go twarzą do ściany i po niemiecku oświadczył mu, że jest na usługach Gestapo i dobrze wie, że Żydek Stryk handluje dolarami i zmuszony jest odprowadzić go do miejscowego Gestapo. Żydek Stryk odpowiedział mu na to, że dolarami nie handluje i może się nie obawiać. Po tej odpowiedzi osobnik zażądał od Stryka 1000 zł, w przeciwnym razie doprowadzi do Gestapo lub też na miejscu Stryka zastrzeli.
Jak na wiosnę 1940 roku, tysiąc złotych było mocno zawyżoną kwotą. W tym okresie udawało się jeszcze wykupić za kilkaset złotych. Do tysiąca opłata dla szmalcownika wzrosła mniej więcej rok później, choć czasem był to tysiąc rozumiany dość przewrotnie.– Jeśli chcesz, żebyśmy cię puścili zgoda, ale za 3000, po tysiączku na łebka. Wtedy puścimy cie wolno – wspominała jedną ze swoich okupacyjnych przygód Meed.
Po tak zwanej „wielkiej wywózce z getta” nawet pięć czy sześć tysięcy nie wydawało się sumą wygórowaną. Tuż przed wybuchem powstania warszawskiego standardowa opłata ustabilizowała się na poziomie około dwóch i pół tysiąca złotych.
Na łapówkę, na chleb…
Co oznaczało to w praktyce? Bardzo trudno stwierdzić, jaka była wartość nabywcza tych wymuszonych łapówek, bo ceny towarów rosły w tempie najzupełniej absurdalnym. Dla przykładu, kilogram mięsa wołowego w lipcu 1941 kosztował 8,92 złotych, a w lipcu 1943 już dziesięciokrotność tej ceny – 82,89 złote. A była to tendencja stała dla wszystkich produktów spożywczych.
Mowa tu rzecz jasna o cenach czarnorynkowych, ale w przypadku Żydów (Polaków zresztą także) o żadnych innych nie można mówić. Oficjalny, kartkowy przydział żywności przeznaczał dla nich zaledwie 184 kalorie, podczas gdy Polacy otrzymywali 669, Niemcy zaś 2613. By nie umrzeć z głodu, potrzebne były zatem niemałe kwoty i dużo sprytu.
Wykupując swoje życie u szmalcowników, Żydzi nierzadko pozbawiali się środków do podtrzymania wegetacji. Trudno jednak powiedzieć, by mieli w tej kwestii jakiś wybór. Wizja natychmiastowej denuncjacji czy nawet rozstrzelania była w danej sytuacji bardziej realnym zagrożeniem, niż widmo śmierci głodowej.
Jeden zaszantażowany Żyd – pieniądze na cały miesiąc
Szmalcownik z kolei był, jak na warunki okupacji, nieźle ustawiony. Wymuszając tysiąc złotych, odbierał równowartość wszystkich opłat (czynsz, prąd, podatki… etc.) przeciętnego warszawiaka za pół roku. Dla porównania, 1500 złotych miesięcznie zarabiali wówczas absolutni krezusi konspiracji akowskiej – elitarne oddziały dywersji. Nieco mniej, 1200-1400, ówcześni królowie życia – szmuglerzy i przemytnicy żywności.
Przeciętny urzędnik zarabiał wówczas 250-270 zł, a robotnik 1,16 za godzinę, czyli jakieś 232 złote miesięcznie. A mowa tu tylko o mężczyznach – kobiety i młodociani dostawali wielokrotnie mniej. Wychodzi więc na to, że jeden zaszantażowany w 1941 roku Żyd, dostarczał szmalcownikowi przeciętną czteromiesięczną pensję robotnika.
Gangsterzy, menele i zwykłe kanalie
Ukrywający się poza gettem Żyd miał niewielkie szanse na uniknięcie kontaktu ze szmalcownikiem. Proceder ten miał wiele postaci. Istniały wyspecjalizowane gangi, ale nie brakło też pojedynczych szantażystów, zadowalających się drobniejszymi kwotami. Trafiali się też szmalcownicy „okazjonalni”, którzy traktowali to jako łatwą okazję do zaspokojenia bieżących potrzeb.
O tych ostatnich opowiadał Mojżesz Chonczyński. Został zatrzymany wraz z bratem na ulicy Koszykowej przez przypadkowego przechodnia, który oskarżył ich o posiadanie antyniemieckich ulotek i zagroził odprowadzeniem na Gestapo. Zapytał się, ile mamy przy sobie pieniędzy, bo on potrzebuje w tej chwili 200 złotych – zanotował Chonczyński.
Bywało wreszcie i tak, że Żydzi musieli płacić łapówki osobom nie będącym w zasadzie szmalcownikami, a po prostu kanaliami wykorzystującymi swoje stanowisko. Kimś takim był na przykład policjant pełniący służbę przy murze warszawskiego getta, o którym pisała Anna Mróz:
Przez dziurę w murze przechodziły małe dzieci, bo tylko takie mogły się zmieścić w otworze muru, który dzielił Warszawę na getto z jednej strony i tak zwaną stronę aryjską z drugiej strony. Żandarma tego, który miał przedziwnie żydowski długi nos i którego można było przekupić, nazywaliśmy Josef Hacadyk, co po hebrajsku znaczy „prawie święty”.
Nie mógł on zasiąść do śniadania, jeśli nie zastrzelił kilku „karaluchów” jak nazywał dzieci z powodu ich czarnych włosów. Gdy ciała stygły, wtedy z apetytem zjadał śniadanie, a rodziny w getcie nadaremnie czekały na swoich jedynych żywicieli.
Nawet największa szumowina ma jakąś zaletę. Hacadyk miał jedną – był tani. Anna Mróz wraz z mężem zapłacili mu jedynie dwadzieścia złotych za przymknięcie oczu, kiedy nielegalnie dołączą do dwudziestoosobowej ekipy Żydów opuszczających getto do pracy po aryjskiej stronie. Z drugiej strony, niską cenę być może rekompensował sobie ilością łapówek, bo okazji do ich brania z pewnością mu nie brakowało.
Bajońskie sumy
Cena życia była różna w zależności od statusu ofiary. A majętni Żydzi nie byli w Warszawie anonimowi. Wyspecjalizowane gangi, mające w mieście opłacanych informatorów, dokładnie wiedziały, gdzie leży największa gotówka.
Łucja Szpiro pisała, że okupiła się dwoma futrami o łącznej wartości 1500 zł. Od Krystyny Siewierskiej zażądano 200 tysięcy, a po długich targach napastnicy zadowolili się 80 tysiącami. Z kolei od Adolfa Bermana – sekretarza Żegoty, po wojnie zaś deputowanego do Knesetu – domagano się 500 tysięcy, którą to stawkę udało mu się zbić do 200 tysięcy.
Były to jednak wyjątki. Zasadnicze stawki wahały się od tysiąca do kilku tysięcy złotych, bądź ich równowartości w towarze. Dla pozbawionych możliwości zarobkowania Żydów nawet takie kwoty oznaczały praktycznie śmierć – jeśli nie udało im się trafić na pomocną dłoń.
Najgorsza była jednak nie tyle wysokość łapówek płaconych szmalcownikom, co powszechność samego procederu. Żydowski historyk Emanuel Ringelblum, twórca archiwum getta warszawskiego, sam zamordowany w 1944 roku pisał na bieżąco w swoich „Stosunkach polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej”:
Szantażyści i szmalcownicy są wieczną zmorą Żydów po aryjskiej stronie. Nie ma dosłownie Żyda na powierzchni, czy pod powierzchnią, który by nie miał z nimi do czynienia raz, albo kilka razy i nie musiał się od nich wykupywać większą lub mniejszą sumą pieniędzy.
Bibliografia:
- Berg Mary, Dziennik z getta warszawskiego, Warszawa 1983.
- Grabowski Jan, Ja tego Żyda znam. Szantażowanie Żydów w Warszawie 1939-1943, Warszawa 2004.
- Meed Władka, Po obu stronach muru, Warszawa 2003.
- Meroz Anna, W murach i poza murami getta warszawskiego, Warszawa 1988.
- Paulsson S. Gunnar, Utajone miasto. Żydzi po aryjskiej stronie Warszawy 1940-1945, Kraków 2007.
- Ringelblum Emanuel, Stosunki polsko-żydowskie w czasie II wojny światowej, Warszawa 1988.
- Szarota Tomasz, Okupowanej Warszawy dzień powszedni, Warszawa 2010.
- Temkin-Bermanowa Barbara, Dziennik z podziemia, Warszawa 2010.
KOMENTARZE (41)
Polak „potrafi” sprzedać (Matkę i Ojca).
A żyd domaga się pomocy , oczekuje pomocy a w zamian nic by ci nie dał .
Piszę o Polakach, nie o Żydach (nie interesuję mnie).
Bo takich jak ty Polacy i ich cierpienia w ogole NIGDY nie interesuja-tylko ZAWSZE Zydzi.Troll.
Takich jak ty Polacy i ich cierpienia NIGDY nie interesuja-ZAWSZE TYLKO Zydzi.
„Cierp” ciało, jakześ chciało „podupczyć” (zgwałcić).
Już tyle jest historii na temat żydów … Ja chciałbym poczytać o polakach którzy ryzykując swoje życie i swoich rodzin ratowali życie żydom . Bezinteresownie ! Czy żyd zaryzykowałby swoją rodzinę dla polaka? Dla jednego ukrywającego się polaka?
Niech każdy sobie sam odpowie …
Polacy zostali uratowani przez 6 milionów Żydów… W pewnym sensie. Ściągnięcie z całej Europy i likwidacja całej grupy etnicznej to gigantyczne przedsięwzięcie logistyczne. Rozprawę z Polakami zostawiono sobie na później, Żydzi i Romowie mieli pierwszeństwo w kolejce do gazu…
Gdyby w Polsce nie było Żydów, zamiast nich byłoby więcej Polaków. I to ci Polacy zostaliby wymordowani zamiast Żydów. Ale pomordowanymi Polakami nikt na świecie się nie przejmuje i nikt by nic nie wiedział o żadnym Holokauście.
Owszem. Mówi się tak wiele o sowieckich łagrach? Przejmuje się ktoś tak bardzo ofiarami Stalina? A było ich setki razy więcej. Izrael po prostu stał się z czasem potężnym państwem, z którym zaczęto się liczyc, Polacy natomiast stanowili częśc dziczy na wschód od Żelaznej Kurtyny. A o Holokauście zaczęto tak naprawdę mówic dopiero podczas procesu Aichmanna.
Jakie 6 milionów? Poproszę o podanie źródeł.
Napisz jeszcze , że nie było obozów śmierci w Majdanku, Oświęcimiu czy Dachau, a wjadą Ci na chatę. I bardzo dobrze zresztą. W trakcie działań zmierzających do ostatecznego rozwiązania tzw. kwestii Żydowskiej, zginęło ok. 4,000.000 obywateli RP pochodzenia żydowskiego. Brakująca różnica czyli ok. 2,000.000 Żydów, to przedstawiciele tego narodu z całej Europy Dotarło?
Ludzie nie zapominajcie, że nie tylko Żydzi byli mordowani. Polacy masowo byli zabijani przez Niemców, Ukraińców i Rosjan. Straszne, że sami Polacy o tym nie mają pojęcia i myślą, że tylko Żydów zabijano w czasie wojny.
Panie Arku,
w takim razie zainteresuje Pana ten artykuł: http://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/04/07/ilu-polakow-naprawde-zginelo-ratujac-zydow/.
Pozdrawiam
Dobrze prawisz
Żałosne , poczytaj kolego więcej książek o historii , kto wie może Ty też jesteś żydem , naziści gdyby chcieli , sprawiliby abyś nim był.
Oczywiscie-nigdy sie nie zdarzyło aby jakikiolwiek zyd zaryzykowakl cokolwiek
Wojna to czas kiedy najgorsze i najwspanialsze ludzkie instynkty wypływają na powierzchnię
Ludzie ludziom zgotowali ten los…
Antysemityzm w obecnych czasach na szczęście pozostaje w kręgach marginesu społecznego.
Antypolonizm ma się natomiast bardzo dobrze!
Ja bym się nie łudziła… Antysemityzm rozkwita właśnie. Proszę poczytać komentarze powyżej…
typowo agorowski portal i płatni komentatorzy z czerskiej
a fujjjj
Szanowny Panie ramirez,
Portal ciekawostkihistoryczne.pl nie jest częścią spółki Agora. Nie ma również przewidzianego budżetu na opłaty dla komentujących – jeśli ktoś pisze komentarz niezgodny z Pana odczuciem, to zapewniam, że tak samo jak Pan robi to za darmo, w ramach prawa do wyrażania własnej opinii.
Co do tego, czy szmalcownictwo było plagą – znane są liczne relacje zarówno Żydów, jak i Polaków, znane są odezwy Polskiego Państwa Podziemnego, które potępiało takie działania – gdyby faktycznie były to jednostkowe, odosobnione i rzadkie przypadki czy w wojennych czasach zadawano by sobie trud walki z tym procederem? Autor napisał o pladze świadomie, po przeanalizowaniu materiałów źródłowych. Badanie historii własnego narodu, bez uciekania od tematów trudnych, nie jest w naszym odczuciu zdradą tegoż narodu, tym bardziej nie jest wyrazem kompleksów. Raczej ich braku.
Z poważaniem
Katarzyna Barczyk
zadziwiająca jest notka o Pani:
Katarzyna Barczyk – Absolwentka dziennikarstwa i filologii ukraińskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mierzy się z doktoratem w dziedzinie nauk o mediach. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą”. Redaktor „Ciekawostek Historycznych”.
Agonia to Wybiórcza. Przecież każdy kto pisał artykuły wie, że w kontrakctach zawierane są wzmiany o współpracy na „szerokim polu” a nie tylko odnośnie określonego arrtykułu czy też dzieła
Szanowny Panie Ramirez,
W dzisiejszych czasach wiele osób pracuje w oparciu o umowy cywilnoprawne zawierane z różnymi podmiotami, jako freelancerzy. Nie oznacza to, że te podmioty muszą być powiązane w ramach jednej instytucji/mieć tego samego właściciela.
Podmiotem odpowiedzialnym dla portalu Ciekawostkihistoryczne.pl jest Społeczny Instytut Wydawniczy Znak sp. z.o.o., nie spółka Agora. Chodzi mi nie tyle o odparcie Pańskiego zarzutu, bo nie uważam, by praca dla ww. spółki miała być, jak zdaje się Pan sugerować, hańbiąca, lecz o uporządkowanie pewnych faktów.
Z poważaniem
Katarzyna Barczyk
Dlaczego pni wyłączyła mozliwość odpowiedzi na twoją wzmiankę nota bene nie odnoszącą sie ni jak do mojego pytania? czego sie boimy?
Pani Katarzyno, to zbyteczny Wersal. Merytoryczna polemika jest ma miejscu tylko z inteligentnym i światłym przedstawicielem gatunku ludzkiego.
szmalconicy to nie była plaga. Opanujcie sie. były osoby ale plagą bym tego nie nazwał.
Lubicie pluć we własne gniazdo zakompleksieni ludzie. Wpoili wam że Polskość to coś złego.
no chyba że piszecie takie artykuły na zlecenie pracodawcy – Agory. Wówczas to można powiedzieć że jesteście Judaszami :). Ale to chyba u was taka tradycja od 2000 lat
Niesamowite i samowite naraz. Żyje Pan w takiej nienawiści i jakoś Panu lepiej chociaż?
Tekst o jednym a Pan wyżywa się w swoim obsesyjnym wątku.
Współczuję i życzę patrzeć na świat szerzej.
Za prawo i jego przestrzeganie na terenach okupowanych odpowiada okupant. Dla każdego normalnie myślącego człowieka jest oczywistym, że to Niemcy ponoszą odpowiedzialność za zbrodnie bezpośrednio popełnione na podbitych narodach, jak i za system, który na okupowanych terenach wprowadzili. System, który promował ludzi o najgorszych instynktach. Gdyby nie okupacja ich miejsce byłoby na marginesie społeczeństwa, często w więzieniu. To Niemcy zrobili z nich „królów życia”. Następny sowiecki okupant również korzystał z ich usług sowicie ich wynagradzając. Obecnie już trzecie pokolenie „chamów z chama” próbuje nam wmówić, że są elitą i obciążyć cały naród swoim łajdactwem.
Specjalnie w tym tekście rozdmuchuje się tylko margines i patologie związane z czasem wojny. Na pewno nie ma to na celu przekazanie prawdziwego obrazu historii i realiów okupowanej Warszawy.
Będę krańcowo zrozpaczony, jeżeli okaże się kiedyś, że w czasie wojny i po wojnie, z powodu części Polaków – złych, donosicieli, morderców, bandytów, złodziei, antysemitów itp. – zginęło więcej obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, niż w niemieckim zespole obozów śmierci Auschwitz I i II.
W książce Stefana Zgliczyńskiego 'Jak Polacy Niemcom Zydów mordować pomagali’ (2013), a także według Jana T. Grossa, występuje m. in. szacunek - straszna liczba, wieluset tysięcy ofiar żydowskich, wymordowanych przez sąsiadów i współobywateli polskich, w czasie drugiej wojny światowej, a także – o hańbo najbardziej gorzka i straszna – po wojnie, w wyzwolnej już Polsce.
Niedaleko zatem do miliona, najbardziej haniebnie zamordowanych obywateli polskich przez obywateli polskich !!! Historycy pracują.
Zaczynam rozumieć, dlaczego w dzisiejszej Polsce, praktycznie nie istnieją (bo mniej niż jeden promil) obywatele polscy pochodzenia żydowskiego i dlaczego słyszy się jeszcze od części dawnych obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, że ich noga nigdy nie stanie na tej przeklętej ziemi.
Modlę się zatem do Boga i proszę Go o polepszenie narodu polskiego, wybaczenie i lepsze czasy dla ludzi.
Europejski, nie musisz się martwić. Obie pozycje, które przywołałeś nie były napisane przez historyków, tylko marnych publicystów i na ich podstawie nikt rozsądny nie wyciągałby takich wniosków, których się obawiasz. Słusznie, że się ich obawiasz, bo to tylko szkalowanie narodu polskiego, ale z drugiej strony nie ma dla nich żadnych podstaw. Więc nie można mówić, o tym, że Polacy mordowali Żydów (z nielicznymi wyjątkami pojedynczych osób). Do tego bardzo dziwne jest, że nie słyszałeś o obozach koncentracyjnych i holocauście, którego dokonali Niemcy.
Miroslaw Tryczyk – historyk i z Podlasia – pisze o strasznych mordach Polakow na Zydach w swojej ksiazce „Miasta smierci”. Polecam.
Sprawdź co piszesz – Tryczyk nie jest z historykiem i co gorsza nie posiada warsztatu historycznego, o czym przekonuje w tej „twórczości”. Koleś wyskoczył po prostu z tezą i szukał na siłę argumentów ją popierających. Nie do traktowania na poważnie.
Tryczyk ma doktorat z historii
Wiem, że na pewno nie ma. Sprawdź to – nie jest historykiem, tak samo jak Gross nie jest historykiem. I na tym polega „specyfika” tego typu publikacji, że dziwnym trafem nie piszą ich autorzy o odpowiednich kompetencjach, tylko „publicyści”.
Szkoda, że zapominają, że to często sami Żydzi wobec siebie byli potworami. Współpracowali z Gestapo, wydawali się, wyciągali pieniądze. Wspomniany Ringelblum, często pisał, że Niemcy czy Ukraińcy wiadomo dla wszystkich jacy byli, ale żeby swoi wobec siebie byli tak okropni.
I może jeszcze sami założyli obozy koncentracyjne, i sami wchodzili do pieców krematoryjnych i dokonywali samospalenia. Poziom bredni jakie z siebie wypluwasz sięga daleko niżej niż dno piekieł głupoty.
Czy napiszecie artykuł o żydach ratujących Polaków? Nie. bo nie było takiego przypadku ani przed, ani w czasie wojny a tym bardziej po wojnie gdzie żydzi ubrani w mundury NKWD i UB mordowali Polaków