Francuzi to przeklęci tchórze i zdrajcy. Za to są świetnymi kochankami, potrafiącymi zadowolić każdą kobietę. Do tego od zawsze mają wspaniałą, wykwintną kuchnię, oraz stolicę, której zazdrości im świat. Jest tylko jeden szkopuł. To wszystko mity, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.
Jak zawsze wszystkie pozycje w TOP10 zostały oparte na publikowanych przez nas artykułach. Tym razem postanowiliśmy udowodnić, jak wiele z powszechnej wiedzy na temat Francji jest zbudowane na fałszywych przekonaniach. Więcej tekstów, w których obalamy pokutujące w historii mity, znajdziecie TUTAJ.
To nieprawda, że Francuzi:
10. Mieli w Bastylii centrum tortur i ucisku
Bastylia jawi się nam jako miejsce piekielnego okrucieństwa. Ta wizja nijak ma się do rzeczywistości. Mit ponurego więzienia ukształtował się z czasem, aby usprawiedliwić krwawe zamieszki. Za całą podstawę miał sfabrykowane wspomnienia i fałszywe opowieści.
Wśród więźniów Bastylii byli najlepsi pisarze Francji, którzy chętnie robili z siebie ofiary systemu. Kiedy rewolucjoniści zdobyli twierdzę, byli przekonani, że znajdą tam tajne lochy i skrwawione ofiary. Ale nie znaleźli. Zamiast przyznać się do błędu, szli w zaparte, przykładowo przedstawiając koła zębate, część prasy drukarskiej, jako narzędzie tortur.
Tymczasem skazańcy nieraz protestowali, gdy chciano ich uwolnić. Gubernator na utrzymanie każdego otrzymywał takie kwoty, że pobyt w twierdzy dawał szanse na poprawę warunków finansowych całej rodziny osadzonego. Więźniowie mogli się wzajemnie odwiedzać, pozwalano im nawet czasem spędzić dzień w mieście (przeczytaj więcej na ten temat).
9. Nie umieli zorganizować ruchu oporu z prawdziwego zdarzenia
Vercors to naturalna forteca w Alpach Zachodnich. Nic zatem dziwnego, że właśnie ten rejon stał się największą bazą maquis – francuskich partyzantów, należących do Résistance. Zaczęli działać na tych terenach tuż po kapitulacji Francji.
Maquis z Vercors tworzyli liczące do kilkudziesięciu osób ruchliwe oddziały, które nękały Niemców atakami na żołnierzy i infrastrukturę. Najchwalebniejszą kartę swej historii przyszło im zapisać po inwazji alianckich wojsk w Normandii.
W D-Day partyzanci zajęli kluczowe pozycje na płaskowyżu i wywiesili na szczycie Le Moucherotte trójkolorową francuską flagę z krzyżem lotaryńskim: symbol Wolnej Republiki Vercors! Przez półtora miesiąca powstańcy dzielnie bronili się przed Wehrmachtem, nie doczekawszy się pomocy z alianckiej strony (przeczytaj więcej na ten temat).
8. Zawsze mieli wykwintną kuchnię
W średniowieczu podstawą diety francuskich możnych było mięso. Doprawiano je obficie sosem czosnkowym, musztardą lub garum, czyli sosem ze sfermentowanych ryb. Dania chętnie okraszano octem lub sokiem z niedojrzałych winogron.
Podczas uczt zamiast na wykwintność stawiano na zaskoczenie. Jeśli kucharz chciał, by pieczyste wyglądało na surowe, nacierał je proszkiem z krwi wysuszonej na słońcu. Mógł też pociąć struny liry i rzucić je na mięso, tworząc iluzję, że po potrawie chodzą… robaki.
Uczty obfitujące w tłuste mięso w intensywnych czosnkowych sosach miały reperkusje w postaci częstych wzdęć. Uwalniania gazów nawet nie próbowano tuszować. Stąd wzięła się opowieść o diable, który pomylił odgłos wypuszczania gazów z dźwiękiem opuszczającej ciało duszy. Pomyłka wyszła na jaw dopiero w piekle i zepsuła tamtejszą atmosferę (przeczytaj więcej na ten temat).
7. Nie potrafili być wiernym sojusznikiem
Francuski premier Alexandre Millerand podczas wojny polsko-bolszewickiej dał jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru zdradzić Polski. Choć Brytyjczycy przekonywali, że nasz kraj już upadł, francuski premier nie chciał spisać Polski na straty.
Francuz wiedział, że trzeba wybrać między Piłsudskim a Kamieniewem – i zdecydowanie wolał Piłsudskiego. Dlatego brytyjski premier za jego plecami rozmawiał z bolszewikami i zamierzał zataić przed Francuzami sowieckie ultimatum dla Polski, gdyż rząd Milleranda mógłby je odrzucić.
Potwierdzeniem przyjaznego stosunku Francuzów było między innymi wysłanie nad Wisłę setek oficerów w charakterze doradców. W trakcie wojny polsko-bolszewickiej z francuskich magazynów Wojsko Polskie otrzymało tysiące wagonów broni, samoloty, samochody oraz sprzęt artyleryjski (przeczytaj więcej na ten temat).
6. Padli ofiarą klątwy templariuszy
Na początku XIV wieku Francja była w apogeum potęgi. Jednak spalony 18 marca 1314 roku na stosie wielki mistrz zakonu templariuszy Jakub de Molay miał przekląć króla Filipa IV i jego potomków do trzynastego pokolenia.
Na początku listopada 1314 roku 46-letni król dostał ataku apopleksji i po kilku tygodniach agonii zmarł. Jego następca, Ludwik X, odszedł z tego świata półtora roku później. Pięć miesięcy po jego śmierci królowa powiła syna, który żył zaledwie pięć dni.
Po Ludwiku X wstąpił na tron jego młodszy brat Filip V, który zmarł po pięcioletnim panowaniu na dyzenterię. Królem został najmłodszy z braci, Karol IV. 1 lutego 1328 roku odszedł z tego świata w wieku trzydziestu trzech lat, nie pozostawiwszy syna. W ten sposób w ciągu czternastu lat zmarło aż pięciu królów Francji. Dynastia wymarła, ale wszystko wskazuje na to, że śmierć władców nastąpiła z przyczyn naturalnych (przeczytaj więcej na ten temat).
5. Zawsze byli szarmanccy wobec kobiet
Po wyzwoleniu Francji rozpoczęło się wielkie polowanie na kobiety, które ułatwiały sobie życie pod okupacją seksem z Niemcami. Wyciągano je na widok publiczny. Ich głowy dokładnie golono. Na czołach lub plecach malowano im smołą swastyki. Niektóre rozbierano, inne zmuszano do nazistowskiego salutowania.
Wśród ponad dwudziestu tysięcy kobiet, którym ogolono głowy, jawne zwolenniczki nazizmu stanowiły mniejszość. Strzyżono też te, które dokonały aborcji, pozbywając się „dowodu kolaboracji”, oraz mężczyzn, którym udowodniono uprawianie „nieprzyzwoitości” z niemieckimi żołnierzami.
Jednymi z najbardziej zaszczutych kobiet były prostytutki, które nie zwracały uwagi na narodowość swoich klientów. Mszczono się także na osobach zupełnie niewinnych – w miejscowości Villedieu ukarana została młoda dziewczyna, która po prostu sprzątała w niemieckiej komendanturze (przeczytaj więcej na ten temat).
4. Wymyślili bagietki
Francuzi twierdzą, że piekarze Napoleona stworzyli bagietki dla żołnierzy, by długi i cienki posiłek mieścił się w kieszeni spodni. To jednak tylko legenda. Posiłki wojskowe powinny wszak długo zachowywać świeżość, tymczasem bagietka już po kilku godzinach staje się twarda jak kamień. A żołdacy nosili przecież chleb w plecaku, nie w kieszeni!
Twórcami bagietek byli austriaccy wynalazcy pieca, który osiągał temperaturę 205°C. Dzięki temu wnętrze bułki stawało się puszyste i lekkie. Bagietka została przywieziona do Paryża w 1815 roku, gdy żołnierze Habsburgów patrolowali ulice francuskiej stolicy.
Francuzi wcale nie zaczęli z dnia na dzień zajadać się austriackimi bułkami. Tradycja porannej bagietki sięga lat dwudziestych XX wieku. Straty w ludziach podczas I wojny światowej dotknęły cechy piekarskie, a do pracy zaczęto przyjmować osoby o mniejszych zdolnościach kulinarnych. Najprostsze i najszybsze w przygotowaniu pieczywo podbiło francuskie ulice (przeczytaj więcej na ten temat).
3. Zawsze mieli piękną stolicę
Dzisiejszy Paryż wcale nie ma wczesnej metryki. Jeszcze w połowie XIX wieku nad Sekwaną leżało zupełnie inne miasto, które z dzisiejszą stolicą Francji łączy głównie nazwa. Zdaniem przyjezdnych, wyglądało jak zaniedbany folwark, z krętymi uliczkami pełnymi rozsypujących się ruder.
Cesarz Napoleon III zarządził wielką przebudową Paryża, która pod kierownictwem barona Haussmanna trwała w latach 1853-1870. Wyburzono wówczas połowę budynków, a sześćdziesiąt procent powierzchni Paryża zostało całkowicie przekształcone. Haussmann wyznawał kult linii prostej, dlatego usuwał wszystko, co stało mu na przeszkodzie.
On też zarządził budowę nowych parków i ogrodów, w tym Lasku Bulońskiego, który stał się miejscem przechadzek. Paryż miał być czysty i uporządkowany. Długość sieci kanalizacyjnej zwiększyła się sześciokrotnie. Haussmann stworzył zupełnie nowe miasto: nowoczesne, bezpieczne i zdrowe. Dawny Paryż odszedł do historii i mało kto pamięta, że w ogóle istniał (przeczytaj więcej na ten temat).
2. Byli świetnymi kochankami
Podczas pewnej rewizji w komnatach dam dworu Katarzyny Medycejskiej znaleziono imponującej wielkości sztuczne fallusy. Panie, zamiast brać kochanków, wolały co noc oddawać się rozkoszom w samotności… lub z koleżankami.
Wiele na pozór skromnych i cnotliwych panien dworskich prowadziło bujne życie seksualne bez udziału mężczyzn. Często działały we dwie: jedna była wyposażona w kutasa przywiązanego do ciała miękkimi wstążeczkami, wyglądającego zgoła jak prawdziwy narząd.
Zdarzało się nawet, że w pałacowej komnacie dwie znamienite damy całkiem podkasane, opuściwszy gacie, pokładały się jedna na drugą, całowały się kształtem gołębiów, pocierały, podłechtywały nawzajem, figlując i udając jakoby samców. W takich sprawkach brały udział nawet niezaspokojone mężatki (przeczytaj więcej na ten temat).
1. Nie chcieli umierać za Gdańsk
W Polsce pokutuje przekonanie, że nikt we Francji nie był gotowy walczyć dla obrony Gdańska. Tymczasem badania opinii publicznej pokazują, że było zupełnie inaczej.
Już po konferencji monachijskiej we września 1938 roku aż siedemdziesiąt procent respondentów stwierdziło, że jeśli Hitler wysunie kolejne żądania, to Francja powinna odpowiedzieć na nie siłą. W kwietniu 1939 roku czterdzieści pięć procent respondentów przewidywało, że europejski konflikt zbrojny wybuchnie w ciągu kilku miesięcy.
W czerwcu 1939 roku na pytanie „Czy Francja powinna użyć siły zbrojnej, by utrzymać dotychczasowy status Gdańska?” siedemdziesiąt sześć procent respondentów odpowiedziało „tak”. Tylko siedemnaście procent było przeciw. We Francji jednak, w przeciwieństwie do USA, władze nie brały pod uwagę badań opinii publicznej. Tuż przed wojną powstała więc przepaść między społeczeństwem a politykami wybranymi w 1936 roku (przeczytaj więcej na ten temat).
KOMENTARZE (10)
To ci Francuzi.
Ja o Francji wiem, że leży w Europie, że jej hymnem jest Marsylianka i że flaga jest niebiesko-biało-czerwona. To też są kłamstwa?
Pewnie, francuska flaga to biały kwadrat na białym tle, a hymn to „Deustchland über alles, kwiecie elizejskich pól”.
Pod nr 7 powinna być choćby zmianka o Marszałku Ferdinandzie Foch-u( tytułu Marszałka Polski raczej nie dostał za nic, to nie była era ostatniego elekcyjnego króla Poniatowskiego).
Najczęstsza złośliwość na temat Francuskiej waleczności.
„Francuskie czołgi miały jeden bieg do przodu, a dwa do tyłu by szybciej uciekać z pola walki”.
Podczas wojny w 1940, nie było ani jednego przypadku by generał porzucił soją armię w tak haniebny sposób jak nasz bohater z wojny Polsko-Bolszewickiej 1920, który zostawił swoje odziały na pastwę w 1939 r, za taki czyn należała się przysłowiowa „kula w łeb” a nie Szkocka „wyspa węży”.
To prawda, teraz robią z niego bohatera. Kula w łeb i do piachu. A pisali, że nie oddamy jednego guzika
Moje uwagi odnoszą się do przedstawionych poważnych zagadnień a nie głupot typu od kogo bagietka,kiedy zbudowano Paryż,tudzież preferencje seksualne Francuzek,jak by pod tym kątem było inaczej od zarania dziejów do czasów nam współczesnych.Jednakowoż zapomina szanowna”specjalistka” od historii iż w tym wypadku,posiłkuje się seksualnymi praktykami wąskiej,uprzywilejowanej grupy znudzonej arystokracji będącej ponad prawem dla z charakteryzowania całej nacji.Za zachowania homoseksualne w tamtych czasach bez względu na płeć groziły poważne konsekwencje karne dla normalnego zjadacza chleba.
Ale wróćmy do głównego nurtu moich zastrzeżeń .
Bastylia nigdy nie była więzieniem w dosłownym tego słowa znaczeniu,a tego typu usługi oferowała na zasadzie oczekiwania delikwentów na transport do właściwego miejsca „zamieszkania” lub w formie pogrożenia paluszkiem zbyt swawolnym w zakresie swojego postępowania w stosunku do władzy.I stąd bierze się liberalny status tego pseudo-więzienia.
……..ciąg dalszy niżej lub wyżej.
W rzeczywistości była arsenałem,co było przyczyną jej zaatakowania,a na potrzeby motłochu którym się posłużyło środowisko spiskowców arystokratyczno-burżuazyjnch, pod wodzą generała La Fayette,stworzono bajeczkę o konieczności uwolnienia gnębionych więżniów.I rzeczywiście uwolniono kilku złodziei i prostytutek ale przede wszystkim
uzbrojono tłumy naiwniaków po zęby.
Tak naprawdę to Francuzi powinni jako początek Rewolucji przyjmować moment podjęcia brzemiennych w skutkach durnych decyzji Ludwika XVI.Dał się namówić La Fayettowi na wycofanie regimentów regularnego wojska z okręgu paryskiego i zastąpieniu go oddziałami wymienionego ,jak również kategorycznie odmówił,przy aktywnej argumentacji tegoż propozycji dowódcy królewskiej artylerii Napoleona Bonapartego(znajome skądś nazwisko) o skierowanie armat wprost w tłum nacierających na Wersal.I to byłby koniec Rewolucji.
Ten hołubiony przez historiografie bojownik o wolność i demokracje niewiele później dał poznać ludowi o czyją wolność mu chodziło masakrując bezbronny tłum paryski oddziałami Gwardii Narodowej.I tyle ewangelii na dzień dzisiejszy.
Innymi przeinaczeniami zajmę się jak stwierdzę że ktoś ten blog w ogóle czyta
Zaskakujący artykuł.
@jerzyeryk – myślę, że szczęśliwie niewielu czyta te brednie, a Twoje ciekawe
Paryż to kolebka historycznej Francji i głęboko średniowieczne miasto w sensie metryki, z wieloma wspaniałymi zabytkami gotyku francuskiego. Jedno z najbardziej zachwycających miast Europy doby średniowiecza wg wielu podań, a autor twierdzi, że cytuję „Dzisiejszy Paryż wcale nie ma wczesnej metryki. Jeszcze w połowie XIX wieku nad Sekwaną leżało zupełnie inne miasto, które z dzisiejszą stolicą Francji łączy głównie nazwa”. Ależ bzdura! Oczywiście był mocno przebudowany ale ma bardzo starą metrykę i był w swojej historii piękny i wspaniały a tutaj jakiś przykład z XIX wieku tylko ? A wcześniej co ? Artykuł na dwóje!