Poznaj swój teren, znajdź źródło wody, utrzymuj ubrania w suchości, nie wyziębiaj się… Dobre rady specjalistów od przetrwania można włożyć między bajki, gdy po wielu tygodniach ostatkiem sił wychodzisz z bydlęcego wagonu i słyszysz od bolszewika: budiesz żyt’, paka nie padochniesz.
Mistrz przetrwania w ekstremalnych warunkach Bear Grylls mawia, że nawet w najbardziej nieprzyjaznym miejscu można zrobić coś, żeby poczuć się odrobinę bardziej komfortowo.
Jak utrzymać przy życiu siebie i swoich bliskich w piekle zesłania? Jak zrobić to przy minimalnych zasobach i umiejętnościach, nie znając swojego środowiska i nie będąc mistrzem survivalu? Oto kilka przydatnych wskazówek.
1. Zaprzyjaźnij się z miejscowymi
Wyobraź sobie, że nagle przymusowo dokwaterowano ci kilkuosobową rodzinę. Pochodzi ona z nieznanego kraju, ma zupełnie inne zwyczaje i tradycje, dziwacznie się ubiera i w dodatku wyznaje obcą religię. Od dziś będzie żyć pod twoim dachem. Nie byłbyś z tego zadowolony, prawda? Właśnie w takiej sytuacji postawiono Kazachów i Uzbeków, do których trafiło wiele zesłanych w głąb ZSRR polskich rodzin.
W dodatku NKWD wmówiło miejscowej ludności, że wszystkie Polki to prostytutki… ponieważ noszą bieliznę. Kazaszki czy Uzbeczki nie mogły sobie na tę część garderoby pozwolić. Trudno się dziwić, że mieszkańcy Azji Środkowej wrogo przyjęli zesłańców z Polski.
Trzeba było udowodnić, że różnice wiary i obyczajów wcale nie muszą dzielić, a wszystkie szerzone przez Sowietów pogłoski to stek bzdur i oszczerstw. Miejscowi szybko przekonywali się, że deportowani są normalnymi ludźmi. Jak wspomina pochodząca z Augustowa Grażyna, gdy na własne oczy zobaczyli, że Polacy się modlą, relacje uległy znacznej poprawie, a z niektórymi kobietami udało im się zaprzyjaźnić.
Polacy ufali Kazachom na tyle, że rodzina lwowianki Barbary wybierała mieszkania wyłącznie u nich, a nigdy u Rosjan. Nie chciała żyć z nimi pod jednym dachem. Ponadto, jak czytamy w jej wspomnieniach zawartych w „Dziewczynach z Syberii” Anny Herbich:
Kazachowie bardzo nas interesowali. Ich obyczaje, język, tryb życia. Dla nas, przybyszy z Europy, byli całkowitą zagadką. Szybko się z nimi zaprzyjaźniliśmy. […] Kazachowie zaprosili nas kilka razy na pieczonego barana. Uwielbiałam herbatę, którą pili po jedzeniu. Czaj podawany z mlekiem. Kazachowie dodawali sobie jeszcze do niej… barani tłuszcz. Ja oczywiście nigdy nie dałam się do tego przekonać.
Także miejscowym Polacy wydawali się egzotyczni. Barbara zapamiętała, że jej mamie w trakcie gotowania zawsze towarzyszyła kazachska znajoma, która przyglądała się wszystkiemu z uwagą. Nawzajem obserwowały się podczas codziennych aktywności, rozmawiały ze sobą, choć kompletnie się nie rozumiały.
Rodzina Barbary przyjaźniła się także z Tatarami krymskimi, którzy mieli w chacie kilka płyt Fryderyka Chopina i patefon. Byli bardzo zamożni i gardzili Rosjanami, uważając ich za głupich i ciemnych.
2. Zdobywaj nowe umiejętności
Gra na fortepianie, tenis i konwersacje po francusku nie były nic warte ani w łagrze, ani w kołchozie. Trzeba było szybko zdobyć konkretne umiejętności, dające szanse na przeżycie. Takie, które dawało się przeliczyć na pieniądze lub jedzenie.
Alina, była naftowa dziedziczka, szybko nauczyła się m.in., jak zmieniać polepę w izbie. Rozcieńczała glinę kiziakiem, czyli krowim łajnem, i równo rozsmarowywała. Panienka z dobrego domu nie brzydziła się ubijania łajna gołymi nogami. Wykonywała swoją pracę najlepiej, jak potrafiła.
Wyrobem cegiełek z krowiego łajna ze słomą zajmowała się początkowo również Grażyna, która w wieku zaledwie osiemnastu lat została zdunem. Zaczęło się od asysty przy stawianiu pieca dla własnej rodziny: układała wraz z gospodynią kamienie, ubijała palenisko i pomagała we wmurowywaniu rusztu. Nauczyła się, że do gliny należy dodać potłuczonego szkła, aby konstrukcja była mocniejsza.
„Za postawienie pieca – choć była to potworna harówa – oczywiście nie dostawałam pieniędzy” – wspomina w „Dziewczynach z Syberii”. – „Ludzie płacili jedzeniem. Garścią kaszy, miską zupy. Dzisiaj taka zapłata może wydawać się śmieszna, ale dla mnie wtedy to był majątek.”
Solidny fach w ręku zapewnił dziewczynie przetrwanie na zesłaniu, choć znajomi żartowali z tego jej zajęcia jeszcze przez wiele lat. A wymiana towaru lub umiejętności na jedzenie, był dla wielu zesłańców jedyną możliwością zapewnienia bytu rodzinie.
Zesłani nie tylko sami zdobywali nowe umiejętności, ale również uczyły miejscowych. Barbara zapamiętała, że gdy w miejscowym sklepie pojawiła się prawdziwa ziarnista kawa, Polki nie posiadały się ze szczęścia i brały całe worki. Kazaszki też ją kupowały, ale nie miały pojęcia, jak prawidłowo ją przyrządzać. Gotowały ziarna tak, jak gotuje się fasolę. Dopiero polskie kobiety nauczyły je parzyć kawę.
3. Nie marnuj najcenniejszych zasobów
Zwierzęta w kołchozach i sowchozach były niezwykle cennym zasobem. Hodowano je nie tylko na mięso, ale i do pracy. Niestety, władze nie zawsze wydawały się świadome ich roli. Zaniedbania i ludzka głupota prowadziły do tego, że żywy inwentarz nie był otoczony należytą opieką, a jego los bywał tragiczny.
Sowieci kazali Kazachom hodować świnie, dla których zwierzęta te są nieczyste, a wiara zabrania im kontaktu z nimi. W rezultacie w pewnym kazachskim czambule, obok którego mieszkała zesłana z Białostocczyzny Janka, wszystkie zwierzęta zginęły z głodu, bo nikt nie mógł ich nawet nakarmić. Straszne kwiki cierpiących zwierząt długo prześladowały ją i jej siostrę.
Również Alina wspomina typowo sowiecką głupotę i bałagan, przez które władze kołchozu zmarnowały pewnego roku całe bydło. Nie zebrano siana na zimę i zagłodzono wszystkie zwierzęta. „Leżały zamarznięte na kupie i dopiero na wiosnę zaczęły się rozkładać i straszliwie śmierdzieć. Co to był za odór! Oblano je w końcu benzyną i podpalono. Było to straszliwe marnotrawstwo.” – czytamy w Dziewczynach z Syberii Anny Herbich.
4. Uważaj na adoratorów
Jeśli chcesz zadomowić się na miejscu zesłania, możesz zaryzykować i wyjść za mąż za miejscowego. Plusy to relatywny spokój od Sowietów i dach nad głową. Minusy – trudno przewidzieć, co czeka cię po ślubie.
Gdy pochodząca z Wileńszczyzny Danka trafiła jako dziecko do kołchozu w Uzbekistanie, jeden z mężczyzn oświadczył się jej matce i nie mógł pojąć, dlaczego ta odrzuciła jego ofertę. Przecież zapewniał, że nie zazna z nim biedy, bo ma łóżko, worek ziarna i szkiełko do lampki naftowej, a ona wolała spać pokotem w kołchozie na gołej ziemi.
Później trafiły do innego kołchozu, tym razem w Kazachstanie, gdzie zamieszkały u miejscowych gospodarzy. Bardzo się z nimi zżyły, jednak historia się powtórzyła: tuż przed Bożym Narodzeniem pijany gospodarz oświadczył się mamie bohaterki, którą obleciał blady strach, że gdy gospodyni się dowie, wyrzuci je z domu. Okazało się jednak, że poczciwemu gospodarzowi alkohol za bardzo uderzył do głowy, bo po chwili klęknął przed wiszącym nad łóżkiem obrazem i wyznał miłość także Matce Boskiej.
Grażynę z kolei nieopatrznie spróbowała wydać za mąż własna siostra. Pewnego dnia przypadkowo napotkany Kazach zrobił wielkie oczy na widok urody dziewczyny, a Helena zaproponowała dobicie targu. Chciała mu sprzedać siostrę na żonę. Kazach ucieszył się z propozycji. Gdy dowiedział się, że Grażyna kosztowałaby tylko prosiaka, był gotów natychmiast dokonać zakupu. Negocjacje były żartem tylko dla jednej ze stron. Dziewczyny musiały ratować się ucieczką.
5. Nie daj się złamać
Wszystkie bohaterki Dziewczyn z Syberii łączy jedno – przestrzegały podstawowej reguły survivalu: nie daj się złamać nikomu i niczemu. Bo w sztuce przetrwania tak naprawdę nie ma reguł. Determinacja i wola walki pozwoli przetrwać najgorsze tortury, najcięższą pracę, najtrudniejsze warunki życia, głód i ekstremalne środowisko. Ostateczną stawką jest przecież życie, a to ono jest najcenniejsze. I warto o nie walczyć, choćby ostatkiem sił.
Źródło:
Anna Herbich, Dziewczyny z Syberii, Znak Horyzont, Kraków 2015.
KOMENTARZE (14)
Kobbieta za wybudowanie pieca dostala miskę zupy,i zaraz …”polki brały całe worki” chodzi o kawę nie widzę cienia logiki; nie mając co zjeść kupuję worek kawy?…albo obwinianie Rosjan za to że kazachy zagłodziły świnie!?
„Właśnie zesłali cię za Sybir? Pokażemy ci w 5 punktach co musisz zrobić, aby przetrwać” rozumiem, że ta strona ma dość pozytywny wpływ na kształtowanie świadomości historycznej i tytuł musi być chwytliwy żeby zaciekawić szersze rzesze odbiorców często z niemałymi deficytami intelektualnymi… ale taki tytuł? wszyscy moi dziadkowi byli sybirakami i z ich opowieści czytając ten tytuł naprawdę nie czuję jakbym zagłębiał się w lekturę poradnika surwiwalowego. Równie dobrze mogło by być „miałeś pecha złapali Cię w łapance 5 sposobów jak dotrwać do wyzwolenia w Awuschwitz + bonus edycja dlc marszy śmierci”
Więcej reklam, bo się za dobrze czyta! 5 razy powtórzona reklama tej samej książki to chyba lekka przesada.
dziekujemy rosjanie….
Świetny tekst. Polecam książkę
Polecam żeby autor również zapoznał się z:
Inny Świat – Gustaw Herling-Grudziński
Z zasłyszanych historii rodzinnych jak przeżyć na zesłaniu..
Moja prababka z rodziną zesłani byli na Sybir. Kazano im pracować na grządkach warzywnych (jakies marchewki, ziemniaki i co tam jeszcze). W pierwszych dniach pobytu sumiennie wybierali wszystkie warzywa ale już na samym początku zostali pouczeni przez innych że tak się nie robi. Muszą zostawiać część ziemniaków w ziemi a nocą wychodzić i wybierać je – inaczej umrą z głodu pierwszej zimy. Wniosek – kradzież nie jest niczym złym jeśli pozwala przeżyć :)
Chwala Wielkiej Katolickiej Polsce.
Idiotą?
No ale nie oddaliśmy „nawet guzika”.
Swietny Artykul z persepktywy kobiet. Az chce sie wiecej wiedziec!
Cieszymy się, że tekst się spodobał i dziękujemy w imieniu Autorki i Redakcji. Pozdrawiamy i zachęcamy do lektury najnowszego tekstu o Syberii: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2018/04/07/duszeni-pylem-tonacy-w-mokradlach-konajacy-na-tyfus-jak-naprawde-wygladala-zsylka-na-sybir/.
Wasz BearGyrls zdechłby tam po miesiącu. Tylko modlitwa do Boga uratowała moich dziadków. Pan Jezus im pomógł znaleźć żywnośc.
Moi dziadkowie też prosili pana Boga i on zesłał im worek zboża. I przeżyli.