Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Przedszkolaki w pasiakach? Stalin zsyłał do łagrów nawet kilkuletnie dzieci

Wielkie państwo sowieckie otaczało sieroty po czystkach, dzieci kryminalistów i wrogów ludu wyjątkowo "troskliwą" opieką. Stalin zapewniał im jedzenie, miejsce do spania, polityczną indoktrynację i… ciasne cele w specjalnych więzieniach dla dzieci.

Kiedy w pierwszych miesiącach okupacji do drzwi polskiego domu dobijali się oficerowie NKWD, można było mieć pewność, że ktoś zostanie aresztowany lub wywieziony. Pytania dotyczyły co najwyżej skali interwencji. W przypadku Aliny Vincenz na wywózkę skazano nie całą rodzinę, ale tylko ją jedną. O tym, że jest na liście wiedziała jej ciotka, która sama uciekła, ale nie ostrzegła Aliny. W samej zsyłce nie byłoby – na tle potwornych represji 1940 roku – nic wyjątkowego, gdyby nie jeden drobny szczegół. Alina nie była ani żoną oficera, ani działaczką polityczną, ani nawet… dorosłą kobietą. Była po prostu małym dzieckiem. Po latach, w rozmowie z Anną Herbich, autorką książki „Dziewczyny z Syberii”, wspominała:

Miałam zaledwie dziesięć lat. Naprawdę nie wiem, jakie zagrożenie mogłam stanowić dla wielkiego Związku Sowieckiego. Gdy zbierałam rzeczy, obie z[e służącą] Malcią szlochałyśmy.

Dzieci podczas posiłku w łagrowym sierocińcu (fot. domena publiczna).

Dzieci podczas posiłku w łagrowym sierocińcu (fot. domena publiczna).

Z tobołkiem, w którym było kilka ubrań, konfitury, lalka Iwonka i ukochany miś, Alina wyszła z domu 13 kwietnia 1940 roku. Poza służącą nikt nawet nie mógł jej pożegnać: matka została wywieziona wcześniej, podczas innej fali aresztowań. Ojciec uciekł za granicę. Osamotniona i przerażona dziewczynka trafiła w bezlitosne tryby sowieckiej machiny biurokratycznej.

Panienka wśród bezprizornych

Po wielu perypetiach dowieziono ją do ośrodka dla bezprizornych, czyli dla dzieci ulicy (bezprizornym poświęciliśmy inny nasz artykuł). Takich instytucji w miejscach zsyłki w ZSRR było wiele. Razem z enkawudowskimi domami dziecka i specsierocińcami stanowiły część GUŁAGu – systemu stalinowskich więzień i obozów pracy. Aleksander Sołżenicy w swoim „Archipelagu Gułag” tak skomentował los dzieci podobnych do Aliny Vincenz:

Nawet najbardziej powierzchowne spojrzenie wystarczy, aby stwierdzić, że istnieje reguła: dzieci skazanych też powinny siedzieć, prędzej czy później muszą odwiedzić ziemię obiecaną – Archipelag, często razem z rodzicami.

Kiedy pod koniec lata 1940 roku Alina znalazła się w ośrodku, załamała się. Dziesięcioletnia dziewczynka, do której dotarło wreszcie, że być może nigdy więcej nie zobaczy domu i rodziny, usiadła na swoim tobołku na środku dziedzińca. Zaczęła płakać i… nic. Żaden z pracowników ośrodka się nią nie zainteresował, nikt do niej nie podszedł, nigdzie jej nie skierowano. Kiedy minęło pół dnia, wreszcie się uspokoiła. Jakby czekając na to, aby sama poradziła sobie ze swoimi problemami, zjawili się pracownicy i zaprowadzili do miejsca, gdzie sypiały dziewczynki.

Dzieci osadzone w ośrodku dostawały normalne jedzenie. W przeciwieństwie do dorosłych łagierników, nie musiały harować na nie całymi dniami. Karmiono je chlebem i cienką zupą, albo makaronem okraszonym tłuszczem.

W wielu ośrodkach wyżywienie było całkiem znośne, zwłaszcza dla najmłodszych dzieci. Choć system stalinowski skazywał je na pozbawienie wolności, to przynajmniej w założeniu starano się, aby naprawdę dożywały pełnoletniości lub końca wyroku. Jak pisał Sołżenicyn, malcy dostawali nawet mleko, mięso i masło śmietankowe.

Alina wraz ze swoją służącą "Malcią". Fotografia z książki "Dziewczyny z Syberii".

Alina wraz ze swoją służącą „Malcią”. Fotografia z książki „Dziewczyny z Syberii”.

Takie rarytasy w gułagowej rzeczywistości stawały się obiektem zazdrości innych więźniów, a nawet wychowawców w teorii mających dbać o najmłodszych osadzonych. W praktyce dzieci częściej, zamiast stać na uprzywilejowanej pozycji, stawały się ofiarami jeszcze większych prześladowań:

Jak w tych warunkach wychowawcy mogą opanować pokusę, aby sięgnąć swoją chochlą do kotła małolatków? A jak zapewnić sobie milczenie małolatka? Tylko skopawszy go jak należy. Być może ktoś z tych dawnych małolatków opowie nam jeszcze historię o wiele bardziej ponurą niż dzieje Olivera Twista.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Dzieci śpiewają na chwałę Stalina

W swoim ośrodku Alina była jedyną Polką i to w dodatku córką „wyzyskiwaczy klasy robotniczej”, czyli przedwojennych polskich nafciarzy. Chcąc się jakkolwiek komunikować z innymi dziećmi, dziewczynka musiała ekspresowo nauczyć się rosyjskiego. Dzięki przyswojeniu sobie języka, zrozumiała, czego dotyczą codzienne poranne apele. Bohaterka książki Anny Herbich „Dziewczyny z Syberii” wspomina:

Co rano nadzorcy ustawiali nas w rzędach na podwórku i kazali śpiewać rewolucyjne pieśni. Ja jedyna nie śpiewałam. Było tam coś o „polskich panach” i wszyscy myśleli, że ja nie chcę śpiewać w akcie protestu. I mieli rację.

Już dorosła Alina Vincenz na fotografii z książki "Dziewczyny z Syberii".

Już dorosła Alina Vincenz na fotografii z książki „Dziewczyny z Syberii”.

W czasie, gdy Alina uczyła się życia w ramach radzieckiego systemu „opiekuńczego”, jej matka, która również została wywieziona, walczyła by ją odzyskać. Kobieta doskonale posługiwała się językiem rosyjskim i odważyła się zasypywać NKWD pismami. Próbowała dowiedzieć się, co takiego uczyniło dziesięcioletnie dziecko, by zasłużyć na wyrok…

Alina przenoszona była do kolejnych sierocińców. Dopiero z trzeciego – po długiej i wyczerpującej batalii – odebrała ją matka. Nie wróciły jednak do Polski: po prostu odtąd wspólnie przebywały na Sybirze. Dziewczynka miała szczęście. Dzieci, a już w szczególności dzieci więźniów politycznych, często ginęły w łagrach lub nie opuszczały ich nawet po osiągnięciu pełnoletności. Przenoszone pomiędzy kolejnymi placówkami, zapominające ojczystego języka, a nawet własnego nazwiska, stawały się wyłącznie numerami w ewidencji.

Mali więźniowie

Anne Applebaum, we wstępie do książki Cathy A. Frieson i Siemiona S. Wileńskiego „Dzieci Gułagu”, wspomina swoja spotkanie z pracownicą jednego z ośrodków, w których przebywały dzieci. Pragnąca zachować anonimowość kobieta poprosiła o spotkanie z amerykańską badaczką, by przedstawić jej swoją opowieść o tym, jak państwo otaczało opieką potomków wrogów ludu.

Dzieci dziękują Stalinowi za szczęśliwe dzieciństwo... Radziecki plakat propagandowy.

Dzieci dziękują Stalinowi za szczęśliwe dzieciństwo… Radziecki plakat propagandowy.

Pokazała historyczce niezwykle sugestywne zdjęcie. Widać było na nim grupkę dzieci zebranych wokół choinki i schludnie wyglądające opiekunki. Dzieci jednak wcale nie wyglądały na szczęśliwe. Choć były święta, żadne z nich się nie uśmiechało. Stały smutno, z ogolonymi na łyso głowami. Applebaum skomentowała: „Wyglądały jak mali więźniowie – którymi w rzeczywistości były”.

Sowiecka propaganda mogła przygotowywać zdjęcia sugerujące świąteczną atmosferę i łaskę dobrotliwego systemu. Nie mogła jednak zmusić dzieci, by zapomniały o tym, co rozciąga się zaraz za oknem: o zasiekach i drucie kolczastym, które odgradzały ich od świata wolnych ludzi…

Źródła:

  1. Cathy A. Frieson, Siemion S. Wileński, Dzieci Gułagu, Warszawa 2011.
  2. Anna Herbich, Dziewczyny z Syberii, Znak Horyzont, Kraków 2015
  3. Aleksander Sołżenicyn, Archipelag GUŁag 1918 – 1956, Poznań 2008.

Zobacz również

Druga wojna światowa

Deportacje Polaków przeprowadzone przez Armię Czerwoną

Wykreślenie z prac historycznych nieistniejących ofiar nie zdoła wymazać z naszej pamięci gehenny zesłańców. O historii trzeba jednak pisać uczciwie. Nawet wtedy, gdy dokumenty przeczą polskiej...

20 marca 2017 | Autorzy: Roman Sidorski

Zimna wojna

Młodzież zbyt patriotyczna. Jaki los czekał nastoletnich bohaterów w stalinowskich więzieniach?

Mieli całe życie przed sobą. W głowach ideały, hasła walki o lepsze jutro. Widzieli w dzieciństwie okrucieństwo wojny, na której zginęło wielu ich starszych kolegów....

13 października 2016 | Autorzy: Jakub Kuza

Dwudziestolecie międzywojenne

„Najstraszniejsza tragedia w ludzkiej historii”. Jak prawdziwi komuniści reagowali na pakt Ribbentrop-Mołotow?

W sierpniu 1939 roku po stronie osaczonej Polski niespodziewanie stanęli komuniści z całej Europy. Hańba, zgroza, zdrada! - krzyczeli. Partyjniakom, którzy ślepo wierzyli w proletariackie...

6 sierpnia 2015 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Druga wojna światowa

Golgota Wschodu. Wszystkie ofiary sowieckiej okupacji na jednej infografice

Oficerowie zamordowani w Katyniu, mężczyźni, kobiety i dzieci deportowani na nieludzką syberyjską ziemię lub zesłani do łagrów, członkowie antykomunistycznego podziemia mordowani i zamykani w obozach...

23 czerwca 2015 | Autorzy: Roman Sidorski

Druga wojna światowa

Właśnie zesłali cię na Sybir? Pokażemy ci w 5 punktach co musisz zrobić, aby przetrwać

Poznaj swój teren, znajdź źródło wody, utrzymuj ubrania w suchości, nie wyziębiaj się… Dobre rady specjalistów od przetrwania można włożyć między bajki, gdy po wielu...

27 maja 2015 | Autorzy: Agnieszka Bukowczan-Rzeszut

Druga wojna światowa

Tyfus, szkorbut i tortury. Historia udowodniła, że Polki potrafią przetrwać wszystko!

Pracowały ponad siły i mieszkały w warunkach urągających ludzkiej godności. Z głodu zarastały im usta, a jeśli tylko mogły, jadły nawet padlinę. Przegrywano je w...

20 maja 2015 | Autorzy: Agnieszka Bukowczan-Rzeszut

KOMENTARZE (8)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

DUST DEVIL

Bardzo dobry artykuł, ale niezwykle ciężką historię przekazuje :/

    Savat

    dlatego bacznie obserwujmy ruskich, nigdy nie wiadomo co znowu wymyślą dla władzy i kasy

Anonim

Nie byłem w stanie przeczytać Gulagu Applebaumowej ze względu na krzywdę dzieci…

Rafał

Jak przeczytałem Archipelag GUŁag to miałem stany depresyjne, które pogłębiłem sobie książkami o Kambodży i Korei Północnej. Dobry artykuł.

Prawdziwa historia

uuuuuuuu powoływanie się na świra z chorobą paranoiczną czyli Solzeniczyna ,wystawiło dostateczną laurke temu pseudoartykułowi.Łączenie rodzin było wyrazem wielkiego humanitaryzmu i dobrej woli świadczące o wysokiej moralności kraju RAD i pobłażliwego stosunku do degenetatów i zdrajców ojczyzny.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Szanowny komentatorze, dziękujemy za kolejną merytoryczną krytykę. Pozdrawiamy.

Prawdziwa historia

Ten psychopata Solzenicyn akurat tu napisał prawdę,ale ogólnie był świrem twierdzacym ze w lagrach zginęło 60 milionów ! sic.zaważył PIĘĆDZIESIĘCIOKROTNIE ! (dokumenty zostaly juz dawno odtajnione i w lahrach zginęło nieco ponad milion i to łącznie z kryminalistow i jencami niemieckimi) miał nieźle zryty beret i powoływanie się na tego przychlasta to raczej ryzykowne i zniechecajace (przynanajmniej dla mnie)więc po ca ta ironia.

krasowski

Byłem dzieckiem lagru! Od urodzenia byłem przy matce tylko 3- miesiące a potem w lagrze dla dzieci..Uchta od 1948 rd0 1954 r

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.