Nie byłoby „Drakuli” Brama Stokera bez legend z naszej części Europy. To w nich autor powieści znalazł wampiry i sposoby na walkę z nimi. A może nawet prototyp bogatego możnowładcy, który po śmierci zamienił się w upiora?
Literacki hrabia Drakula twierdzi, że z pochodzenia jest Seklerem i potomkiem wodza Hunów – Attyli. Autor powieści, irlandzki pisarz Bram Stoker, liczył pewnie, że huńskie korzenie upiora z Transylwanii dodadzą jeszcze tej postaci grozy i tajemniczości. Jednak człowiek, którego przydomkiem nazwał wampira – Drakula – miał inne pochodzenie. To hospodar wołoski Wład III Palownik, z miejscowej dynastii Basarabów.
Co ciekawe, jego babką była zapewne Ryngałła Anna, siostra cioteczna Władysława Jagiełły i wdowa po mazowieckim księciu Henryku. Wład był poniekąd „naszym człowiekiem” – także z racji wspólnych interesów politycznych. Wraz z władcami państwa polsko-litewskiego jego ród obiecywał bronić chrześcijańskiej Europy przed muzułmańską Turcją, czego dowodem była przynależność do elitarnego Zakonu Smoka.
Ojciec Drakuli służył swoją radą i wojskami Władysławowi Warneńczykowi przed nieszczęsną bitwą pod Warną, a starszy brat – Mircza – wziął w niej udział.
W Rumunii ten historyczny Drakula jest bohaterem narodowym. Nikt, poza wrogami politycznymi z epoki, nie łączył go tam z diabelskimi mocami, choć bez wątpienia rządził krwawo i brutalnie. Na Zachodzie zaś, gdy w 1897 r. Stoker wydał „Drakulę”, wołoski hospodar był praktycznie nieznany. Słyszeli o nim tylko fachowcy. Stoker nim nie był. Miał jednak odpowiedniego przyjaciela.
Tajemniczy profesor Vambery
Zdaniem biografów pisarza, o Drakuli usłyszał on prawdopodobnie dzięki Árminowi Vámbéry’emu – podróżnikowi i turkologowi, pochodzącemu z żydowskiej rodziny ze Słowacji. Miał on opinię erudyty, był poliglotą (znającym m.in. wiele języków słowiańskich), a także… brytyjskim szpiegiem działającym na szkodę Rosji.
Dodajmy, że Vambery wiedział co nieco o Polsce i znał się z Henrykiem Sienkiewiczem. Wypowiedział się nawet na temat wywłaszczania Polaków w Wielkopolsce przez Niemców. W liście do Sienkiewicza nazwał to „barbarzyństwem” i „gwałtem”. Pocieszał, że niemieckie wysiłki odniosą skutek odwrotny od zamierzonego: „Naród polski nie upada – im silniejszy jest nacisk z zewnątrz, tem większy odpór i siła od wewnątrz. Szlachetnemu ogniowi wolności i samodzielności nie będą mogły nigdy zaszkodzić duchy ciemności”.
Czy o nieco innych duchach ciemności rozmawiał Vámbéry ze Stokerem? Tak sądzą biografowie pisarza, choć notatki pozostawione przez autora nie dają podobnej pewności. Ba, nie mówią nawet tak podstawowej rzeczy, jak to skąd Stoker dowiedział się o historycznym Drakuli! Vámbéry – podróżnik i erudyta – wydaje się jednak najbardziej oczywistym źródłem.
Krwawe legendy Słowacji
Czy Vámbéry interesował się wampirami? Zanim powstał „Drakula”, przez dobrych kilkadziesiąt lat drukowano inne, mniej dziś znane mroczne powieści o krwiopijcach. A już od XVIII wieku Zachód zalewały plotki o upiorach grasujących na wschodzie Europy – głównie na terenach z ludnością pochodzenia słowiańskiego. Vámbéry pochodził ze Słowacji. Co więcej, urodził się i wychowywał jakieś sto kilometrów od rezydencji słynnej wampirzycy – „krwawej hrabiny z Čachtic” Elżbiety Batory. Jak miałby o tym nie wiedzieć?
Ba, niewykluczone nawet, że uczony ze Słowacji zainteresował się tematem także ze względu na swoje… nazwisko. Czy nie przypomina ono pochodzącego z południowej Słowiańszczyźny określenia „wampir” albo polskiego, archaicznego „wąpierz”?
Istnieją nazwy własne o podobnej etymologii, a nawet nazwiska (w Polsce np. odpowiednio nazwa Wąpiersk oraz nazwisko Wąpierski). Mogły być one swoistą „pamiątką” po mrożących krew w żyłach legendach czy plotkach sprzed wieków. Nawet jeśli pochodzenie nazwiska Vámbéry było inne, znający słowiańskie języki uczony mógł zwrócić uwagę na to podobieństwo i je przebadać.
Zakładając, że Vámbéry poszerzał swoją wiedzę o upiorach z Europy Wschodniej, to także od niego mógł Stoker uzyskać informacje o pastorze Helwingu – prawdopodobnym prototypie łowcy wampirów Van Helsinga z „Drakuli”. O tym powiązaniu piszę więcej w książce „Bardzo polska historia wszystkiego”.
Dunin jak Drakula
W historycznych relacjach o rzekomych wampirach z Europy Wschodniej krwiopijcami są zwykle powstali z grobu, nieszczęśni wieśniacy. Wampir-arystokrata, tak częsty w horrorach, w ludowych opowieściach stanowi ewenement. Wyjątkiem jest hrabina Batory (notabene siostrzenica polskiego króla Stefana Batorego, rodem z Siedmiogrodu – czyli Transylwanii, ojczyzny książkowego Drakuli).
Stoker zapewne o niej wiedział, przez wieki otaczała ją zła sława. Tyle że była kobietą, a on potrzebował krwiopijcy-mężczyzny. Kto wie, czy nie zasłyszał wtedy legendy o pewnym bogatym wampirze z rodu niegdyś sławnego w całej Rzeczypospolitej…
Źródłem informacji mógł być ponownie Vámbéry – zwłaszcza jeśli znał prace naukowe Helwinga z XVIII wieku i jeśli śledził publikacje etnograficzne ze stulecia XIX. Prace Helwinga, choć skoncentrowane na doniesieniach z Mazur, zawierały bowiem także informacje o „wampirach” z innych terenów, m.in. z Ukrainy. Publikacje etnograficzne opisywały zaś legendę wspomnianego upiora z Polski rodem.
Bazyli Dunin-Borkowski, bo o nim mowa, był synem pułkownika wojska polskiego. Jego ojca, za zasługi podczas walk o Smoleńsk, król Władysław IV Waza obdarzył majątkiem pod Czernihowem. Tak ród Duninów, mający wśród przodków m.in. średniowiecznych możnowładców, zyskał ukraińską gałąź. Bazyli żył w czasach, gdy Kozacy marzyli o większej samodzielności, a o Ukrainę rywalizowały Polska i Rosja. Jego bliscy zginęli podczas powstania Chmielnickiego. Po rozejmie andruszowskim (1667) Czernihów i okolice znalazły się po stronie rosyjskiej. Dunin-Borkowski robił karierę i pieniądze u boku hetmana Iwana Mazepy (który ponoć kupił to stanowisko u Rosjan, ale za pieniądze pożyczone właśnie od Bazylego).
Wampir z Ukrainy
Został pułkownikiem wojska kozackiego i generalnym oboźnym. Lecz opinii nie miał najlepszej. „Zarzucano mu przesadne skąpstwo, złośliwość, tyranizowanie poddanych, gwałcenie kobiet” – pisał prof. Miron Korduba. – „Wśród ludu powstało podanie, że był »upiorem« i służył djabłom. Hojnemi darami na cerkwie pragnął zapewnić spokój swej duszy”.
Według owych ludowych podań, Bazyli Dunin-Borkowski parał się alchemią, jadał mięso w Wielki Piątek, podpisał pakt z diabłem, przed śmiercią nawet się nie wyspowiadał, a po śmierci w 1702 roku… wrócił z zaświatów jako upiór atakujący ludzi. „Został pochowany w soborze Trójcy Świętej.
Następnego dnia zobaczono jednak, że jedzie w sześć karych koni Czerwonym Mostem: za woźnicę, forysia, lokaja i trzech towarzyszy miał w powozie diabły” – pisał etnograf Mykoła Markewycz. Czy ta scena nie przypomina pojawienia się diabelskiego powozu w Transylwanii na kartach „Drakuli” Stokera?
Na dodatek, jak dopowiadały kolejne wersje legendy o Bazylim, po jego śmierci w Czernihowie dochodziło do niewytłumaczalnych zgonów i zaginięć. Ofiar było kilkadziesiąt. Sprawą zainteresował się więc miejscowy prawosławny arcybiskup – Jan Maksymowicz. Miał opinię męża mądrego i świętego (nie przypadkiem kanonizowano go sto lat temu). To rzekomo za jego sprawą do klasztoru pofatygowała się odpowiednio wyposażona ekipa pogromców upiorów.
I tak Dunin skończył identycznie książkowy wampir Drakula. „Natychmiast otworzono trumnę; upiór leżał tam rumiany, z otwartymi oczami; przebito go osinowym kołkiem” – zapisał etnograf Markewycz. W bardziej rozwiniętej wersji tej legendy, zwłoki zabrano następnie ze świątyni i pochowano w odległym miejscu nad rzeką. Ta niebawem wylała i zabrała grób upiora…
Od śmierci Dunina-Borkowskiego do publikacji „Drakuli” minęło prawie 200 lat. Czy legenda z Czernihowa mogła stać się jedną z inspiracji Stokera? To niewykluczone, jeśli jego informatorem był Vámbéry. A już na pewno legenda ta dowodzi, że w kreowaniu wampirów nasz region Europy był mocarstwem.
Źródła:
- Ilona Czamańska, Drakula. Wampir, tyran czy bohater?, Wydawnictwo Poznańskie, 2003. „Dzwonek Częstochowski”, kwiecień 1908, s. 98.
- Adam Węgłowski, Bardzo polska historia wszystkiego, Znak Horyzont 2015.
- Miron Korduba, Dunin-Borkowski Bazyli [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. II, 1936.
- Mykoła Markewycz , „Zwyczaje, wierzenia, kuchnia i napoje Małorosjan” („Обычаи, поверья, кухня и напитки малороссиян”), 1860.
O „wampirze” Bazylim po raz pierwszy usłyszałem pracując w „Focusie Historia”, podczas rozmowy ze współcześnie żyjącą krewną rodziny Duninów. Niniejszym bardzo Jej dziękuję za informację.
KOMENTARZE (5)
Taka ciekawostka jeśli chodzi o Drakulę i jego związki z Polską: w filmie Herzoga pt. Nosferatu (remake niemego filmu z l. 20-tych, tytuł Nosferatu wziął się stąd , że autorzy nie mieli praw autorskich do sfilmowania powieści Stokera) w jednej scenie chłopka z Transylwanii przynosi książkę o wampirach i mówi po polsku.Nie wiem czy był to błąd reżysera , czy „poeta miał coś na myśli”.
Nasza słowiańska kultura dostarcza masy inspiracji, a jej wierzenia i świat podań są nie mniej rozbudowane niż mitologia zachodnich kultur. Nic dziwnego, że gdy już ktoś w niej zaczerpnie i zbuduje dobrą historię, ta się sprzedaje. Obecnie możemy obserwować, jak świetnie naszą pierwotną kulturę promuje Wiedźmin.
btw „jadał mięso w Wielki Piątek” – do dzisiaj w niektórych zakątkach naszego ciemnogrodu to potworna zbrodnia :D
Staropolskim określeniem Wampira-Wapierza jest słowo Upiór ,czyli ktoś kto lata – u piór.
Jaaa moj nasz 2dom po krakowie!!!:)Taak jadam do dzis mieso w piatki;p Pozdrawiam
Równie dobrze Stoker mógł znaleźć inspiracje pośród pamfletów z dawnych czasów które zachowały się w Wiedniu, ale ta wersja jest bardzo przyjemna.