Grecy i Rzymianie nie mieli zbyt wielu powodów, by dobrze pisać o Kartaginie. Przy tylu stoczonych wojnach trudno się dziwić, że zarzucali swoim rywalom wszystko, co najgorsze, nie zawsze licząc się z faktami. Ale wygląda na to, że nie wszystkie przekazane przez nich historie są wyssane z palca.
„Takie ofiary ocaliły już wcześniej Kartaginę. Może odpowiedni dar zadowoliłby Baala Hammona?” – mówi jeden z bohaterów powieści Bena Kane’a „Hannibal. Wróg Rzymu”. Drugi odpowiada mu:
W przeciwieństwie do ciebie ja nie potrafiłbym zabić czyjegoś dziecka, żeby prosić o coś boga. Nigdy też nie mógłbym ofiarować swojego. Nie tak jak inni. Taka ofiara jest barbarzyństwem.
Podobne wątki pojawiają się od lat także w innych historycznych powieściach, między innymi w słynnej „Salambo” Gustave’a Flauberta z 1862 roku. Kartagińczycy nie cieszą się dobrą prasą. Można podejrzewać, że spora część kierowanych przeciwko nim oskarżeń to efekt greckiej i rzymskiej propagandy. Czy składanie ofiar z dzieci to też tylko plotka?
Tako rzecze Diodor
O okrutnych punickich praktykach wspominał kilkakrotnie grecki historyk i podróżnik Diodor Sycylijski, żyjący w pierwszym wieku przed naszą erą. Najbardziej znamienny jest zwłaszcza jeden fragment jego opisu Kartaginy:
W środku miasta stała brązowa podobizna Kronosa z wyciągniętymi rękami o dłoniach skierowanych ku ziemi, tak aby każde położone na nich dziecko staczało się do specjalnego dołu wypełnionego ogniem.
Dlaczego autor wymienia Kronosa, znanego z greckiej mitologii? Grecy identyfikowali z tym znanym sobie bogiem fenickiego Baala Hammona. Było to jedno z najważniejszych bóstw czczonych w Kartaginie, małżonek bogini płodności Tanit. Chronił mieszkańców, gwarantował im powodzenie i dostatek.
Diodor urodził się jednak dopiero kilkadziesiąt lat po zniszczeniu Kartaginy przez Rzymian. Istniała tam już wówczas rzymska kolonia. Tymczasem żyjący w II wieku przed naszą erą i pamiętający wojny z Kartagińczykami kronikarz i polityk Polibiusz nie odnotował podobnych praktyk.
Nie wspominał o nich także Tytus Liwiusz, piewca rzymskich zwycięstw żyjący u progu naszej ery. A napomknął przecież choćby o szczególnej ofierze z ludzi w Wiecznym Mieście, złożonej po przegranej bitwie pod Kannami w 216 roku przed Chrystusem. Rzymianie poświęcili wówczas bogom dwie pary cudzoziemców – Greków i Galów. Pogrzebali ich żywcem w nadziei odwrócenia losów II wojny punickiej.
Bębny zagłuszające lament
Czyżby więc Diodor fantazjował? Nawet jeśli, to nie był sam. Jeszcze przed nim o ofiarach Kartagińczyków z dzieci wspominał żyjący w IV–III wieku przed Chrystusem Grek Klejtarchos. Ten popularny, choć kontrowersyjny historyk opisał dzieje podbojów Aleksandra Macedońskiego. Wygląda zresztą na to, że Sycylijczyk właśnie od niego przejął swój opis – obydwa są bardzo podobne.
Ciekawe wzmianki o kartagińskim okrucieństwie pojawiają się też w nieco późniejszych dziełach. Rzymski pisarz z I wieku naszej ery, Pliniusz Starszy, opisywał składane przez rywali Wiecznego Miasta ofiary z ludzi. Nie pisał jednak nic o dzieciach. Podobna relacja znalazła się u greckiego historyka Plutarcha, żyjącego na przełomie I i II wieku. Odnotował on, że wokół posągu bóstwa panował niesamowity hałas od fletów i bębnów, którymi zagłuszano ludzki lament. Do tego chrześcijański autor z przełomu II i III wieku, Minucjusz Feliks, dopowiadał, że na placu słychać było płacz przerażonych dzieci, które usiłowali pocieszać rodzice.
Trzeba jednak wziąć pod uwagę możliwość, że wszyscy ci autorzy czerpali z „zatrutego źródła”. Klejtarchos mógł puścić wodze wyobraźni, jego fantazje odkopał Diodor, a cała reszta, nie namyślając się wiele, poszła za nim.
Ogień dla Molocha
Warto poszukać wobec tego wskazówek także gdzie indziej. Przetrwały na przykład zapiski, że ofiary z ludzi praktykowano wśród Kananejczyków. Zamieszkiwali oni wschodnie wybrzeże Morza Śródziemnego, a więc tereny, z których przybyli założyciele Kartaginy, Fenicjanie.
O zbrodniach ludu Kanaan wspomina między innymi Stary Testament. Pełen jest napomnień Jahwe i proroków, by wystrzegać się takich praktyk:
Zbudowali też miejsce kultu (…) i tam składali w ofierze całopalenia swoich własnych synów i własne córki, czego im nigdy nie nakazywałem i o czym nigdy nawet nie myślałem (…);
Ktokolwiek spośród synów Izraela albo spośród przybyszów, którzy osiedlili się w Izraelu, da jedno ze swoich dzieci Molochowi, będzie ukarany śmiercią (…);
Nie będziesz dawał dziecka swojego, aby było przeprowadzone przez ogień dla Molocha, nie będziesz w ten sposób bezcześcił imienia Boga swojego.
W tekstach tych pojawia się oczywiście nie Baal Hammon czy jego boska małżonka Tanit, lecz tajemniczy Moloch. Prawdopodobnie nie jest to jednak imię konkretnego bóstwa, a jedynie opacznie przetłumaczone określenie boga (melek) lub na ofiarę złożoną w ogniu (molk).
Tę wskazówkę wciąż można byłoby jednak podważyć. Ostatecznie nie wszystkie źródła są wiarygodne i można je różnie odczytywać.
Przedwcześnie zmarłe czy zabite?
Nie mniej dyskusyjne okazały się znaleziska archeologiczne. Na ziemiach kananejskich na pozostałości wskazujące na składanie ofiar z dzieci natrafiono na przykład w Jerychu. Z kolei w ruinach Kartaginy w 1921 roku wykopano urny ze spalonymi szczątkami dzieci, zmieszanymi z popiołami zwierząt ofiarnych. Podobnych odkryć dokonano też na kartagińskich cmentarzyskach na Sycylii i Sardynii.
Wydawałoby się, że to przesądza sprawę, ale nawet wówczas sprawa nie stała się oczywista. Jeszcze w 2010 roku naukowcy z Uniwersytetu w Pittsburghu argumentowali, że odkryte pochówki to przede wszystkim szczątki dzieci, które urodziły się martwe lub zmarły po urodzeniu. Potem zostały skremowane.
Badacze wskazywali też, że nawet jeśli czasem składano w ofierze żywe maleństwa, to rzadko i nieregularnie. Ich zdaniem na przekonanie o okrutnych zwyczajach Kartagińczyków wciąż rzutowało przede wszystkim kilka wątpliwych opisów starożytnych historyków oraz cytaty ze Starego Testamentu.
Ta przychylna mieszkańcom afrykańskiego miasta interpretacja została podważona w 2013 roku. Na łamach czasopisma „Antiquity” stanowczo wystąpiła przeciw niej grupa naukowców na czele z profesor Josephine Quinn, oksfordzką specjalistką od kultury fenickiej. Przede wszystkim wskazali oni, że naukowcy z Pittsburgha przeszacowali liczbę dzieci urodzonych bez życia i zmarłych w niemowlęctwie.
Zdaniem Quinn, popioły dzieci nie przez przypadek zmieszane były z reszkami zwierząt ofiarnych. Brytyjska profesor zwróciła też uwagę na kartagińskie inskrypcje. Na jednym z nagrobków widać kapłana niosącego dziecko, wyglądające na żywe. Pozostawione napisy mówią też o tym, że składający ofiarę Kartagińczycy „słyszeli głos” bogów, czyli ta ofiara była miła bóstwom. „Jeśli zebrać wszystkie dowody – archeologiczne, epigraficzne i literackie – to są one przytłaczające” – podkreśliła w jednym z wywiadów archeolożka.
Nie wiemy, czy Kartagińczycy zawsze składali w ofierze własne dzieci, traktując to jako zaszczyt i poświęcenie w imię większego dobra. Być może w tajemnicy kupowali obce, chcąc oszczędzić swoje pociechy? Za tym drugim rozwiązaniem opowiadał się między innymi sam Diodor Sycylijski.
Możemy jednak być pewni, że cała ta opowieść nie jest tylko dziełem wrogiej propagandy. W Kartaginie naprawdę zginęły w ofiarnych paleniskach tysiące dzieci. Rocznie kilkadziesiąt, może nawet setka, w zależności od tego, jak „kryzysowe” były czasy. Dokładnej liczby może nigdy nie poznamy.
Dlaczego więc tak trudno w to uwierzyć? „Lubimy sobie myśleć, że wiele nas łączy ze starożytnymi i że byli tacy jak my. Prawda jest jednak taka, obawiam się, że nie byli” – stwierdziła profesor Quinn.
Inspiracja:
Inspiracją dla powstania artykułu była najnowsza książka Bena Kane’a pt. Hannibal. Wróg Rzymu, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.
Bibliografia:
- Jarosław Molenda, Ofiary z ludzi, Bellona 2013.
- Anna Błońska, Nie składali regularnych ofiar z dzieci, KopalniaWiedzy.pl, 18.02.2010.
- Paolo Xella, Josephine Quinn, Valentina Melchiorri, Peter van Dommelen, Phoenician Bones of Contention, „Antiquity” 2013.
- – Maev Kennedy, Carthaginians sacrificed own children, archaeologists say, „The Guardian” 21.01.2014.
KOMENTARZE (4)
Ofiary z dzieci w Kartaginie, a jak wyglądało składanie ofiar ze swych dzieci w judaizmie ( Abraham i jego syn Izaak) fakt że nie zakończona, ale Abraham był gotów poświęcić swego syna, czy to nie religia krwawa.
To co napisałeś nie ma nic wspólnego z religią, a zdecydowanie bardziej z fanatyzmem samego wierzącego.
Biorąc pod uwagę współczesną hekatombę dzieci nienarodzonych, idącą w miliony rocznie wcale mnie nie dziwią podejrzenia co do Kartagińczyków.
I mowią Ci co mordowali tysiacami czy milionami ?Grecy Wymordowali Trojan , Spartanie mordowali chore dzieci , Rzymianie wymordowali mieszkanców Kartaginy ( dzieci starców kobiety mezczyzn ) , Zmuszali gladiatorow do walki na smierc i zycie , Przez niewolnictwo ginelo mase niewolnikow ( nawet małe dzieci ),Po pokonaniu Sparatakusa wymordowano 6 tys niewolnikow – powstancow , I ci rzeznicy chcą wypowiadac sie o Kartaginie ? Chyba sobie żarty robią lub