Wydał wyrok śmierci na hollywoodzkiego gwiazdora, dopingował naukowców do uprawiania roślin na pustyni czy wreszcie pozamykał wszystkich swoich inżynierów w łagrach. A to wcale nie są jeszcze NAJGŁUPSZE z pomysłów Józefa Stalina.
Pod koniec lat 20-tych Stalin zaplanował przyspieszenie rewolucji. Pierwsza pięciolatka miała zlikwidować bogate chłopstwo, a resztę zrzeszyć w kołchozach. Postanowiono także znacznie zwiększyć wydajność przemysłu. Robotników należało więc zmusić do pracy ponad normę, nie biorąc jednak pod uwagę faktu, że wykonywali oni ją na starych, pamiętających jeszcze carską epokę, maszynach. Przemęczeni, głodni ludzie i wyeksploatowane urządzenia – to z pewnością groziło wieloma wypadkami. A te z kolei mogły skutkować niepokojami społecznymi.
Czerwony car miał jednak „genialną” wymówkę i jeszcze bardziej błyskotliwy pomysł jak zaradzić tym problemom: „przyczyną przyszłych nieszczęść będą (…) sabotażyści. Fachowcy i specjaliści, wykształceni jeszcze za cara. Oczywiście nienawidzą dyktatury proletariatu. I szkodzą”. Stalin trafnie postawił na ślepą nienawiść ciemnych mas do ludzi wykształconych i inteligentnych. Znalazł też ujście w tej nienawiści: w ulubionym słowie tłumu „bij”.
Inżynierowie twoim wrogiem!
Czekiści pod wodzą funkcjonariusza służb specjalnych ZSRR najwyższego szczebla, Gienricha Jagody, z ochotą wzięli się więc za realizację stalinowskiego pomysłu. Masowe aresztowania dotknęły profesorów, ekonomistów, specjalistów w dziedzinach nauki i techniki. Państwowa propaganda informowała społeczeństwo, że w kraju działa potężna, podziemna, „przemysłowa” organizacja terrorystyczna licząca 200 tysięcy członków. I gotowa jest do przejęcia władzy! Efektem tego „polowania na czarownice” był szereg pokazowych procesów. Niektóre z nich zostały starannie wyreżyserowane przez samego Stalina. A jak zareagował prosty lud? Oczywiście oburzeniem, domagając się na wiecach rozstrzelania podłych szkodników.
Nie trzeba chyba dodawać, że skutki tego posunięcia były opłakane dla sowieckiej gospodarki. W fabrykach i kopalniach zabrakło doświadczonych specjalistów. Ponieważ zarządzanie placówkami przejęli ludzie niewykształceni, dochodziło do przestojów w produkcji. Stalin jednak i na to znalazł antidotum – rozkazał dowozić kadrę kierowniczą do zakładów z więzień – a na nocleg odstawiać ich tam z powrotem!
Towarzysz Stalin ruguje nieprzyzwoite sceny
Seks w państwie radzieckim nie istniał, przynajmniej teoretycznie. Zgodnie z oficjalną linią partii prawdziwy bolszewik musiał mieć czyste, niczym nieskalane myśli. To jednak nie przeszkadzało licznym szychom z otoczenia Stalina oddawać się z upodobaniem cielesnym uciechom, niekiedy dość perwersyjnym. Sam dyktator oprócz dwóch żon miał liczne kochanki. Wśród jego wybranek znalazła się i gosposia, z którą ponoć łączył go intymny związek do końca życia.
Dla potrzeb propagandowych Stalin był jednak skromnym, pruderyjnym komunistą. Nawet widok nagich kolan jego córki Swietłany, czy jej zbyt wyzywające spojrzenie na fotografiach, przyprawiały go o wściekłość. Wódz w tych sprawach ingerował również w kino, które uważał za „najważniejszą ze wszystkich sztuk” (rzecz jasna ze względu na bycie głównym narzędziem w utrwalaniu jego posągowego wizerunku).
Pewnego razu sowieckiego dyktatora tak zbulwersował „zbyt namiętny” pocałunek w pierwszej scenie uroczej komedii muzycznej „Wołga, Wołga”, że rozkazał ją wyciąć. Jego urzędnicy, chcąc przypodobać się wodzowi, poszli jeszcze dalej i zakazali jakichkolwiek pocałunków we wszystkich radzieckich filmach!
Podobnie było z drugą częścią ekranizacji o Iwanie Groźnym pt. „Spisek bojarów” w reżyserii Siergieja Eisensteina z 1948 roku. Stalin, który mocno identyfikował się z carem, czuł się zniesmaczony sceną pocałunku Iwana. Podobnie, jak w przypadku poprzedniej kinowej produkcji, uznał ją za zbyt długą i polecił wyciąć. Sam film wzbudził jednak takie kontrowersje w partyjnych kręgach, że odłożono go na półkę i pokazano oficjalnie dopiero w 1958 roku.
Cenzura dyktatora nie ograniczała się tylko do kina. Kiedy podczas opery „Eugeniusz Oniegin” jedna z jej głównych bohaterek, Tatiana, pojawiła się na scenie ubrana tylko w koszulę nocną Wódz miał wykrzyknąć: „Jak kobieta może pokazywać się mężczyźnie w takim stroju?” Nietrudno się domyślić, że w następnych przedstawieniach reżyser zmuszony był ubrać kobietę w nieco bardziej purytański strój.
Ogrodnicza pasja dyktatora
Jednym z hobby Stalina było pielęgnowanie ogrodu. Spędzał w ten sposób praktycznie każdą wolną chwilę. Do pracy na grządkach zmuszał również swoich partyjnych towarzyszy. Dyktator uważał się wręcz za eksperta w tej dziedzinie. Obok swoich licznych dacz, czyli małych domków letniskowych, polecił zbudować szklarnie, w których sadził… cytrusy. Uwielbiał też róże. Jako zdeklarowany wyznawca „łysenkizmu” uważał, że każda roślina zdolna jest przystosować się do nowych, nawet ekstremalnych warunków. Jak stwierdził Simon Ings w swojej najnowszej książce „Stalin i naukowcy”:
W 1946 roku z wyjątkową pasją skupił się na cytrynach, zlecając ich sadzenie nie tylko na wybrzeżach Gruzji, gdzie radziły sobie całkiem nieźle, ale także w takich miejscach jak Krym, gdzie błyskawicznie wyniszczyły je zimowe mrozy.
Wodza wcale to jednak nie zniechęciło, wprost przeciwnie. W 1949 roku radzieckie gazety doniosły, że uczeni znaleźli sposób, aby zamienić piaszczystą pustynię Kara-kum w kwitnącą plantację bawełny. Podobne próby czyniono już dwadzieścia lat wcześniej, kiedy zbudowano sieć kanałów irygacyjnych doprowadzających do pustyni wodę z wielkich rzek: Amu–darii i Syr–darii. Całe przedsięwzięcie zakończyło się fiaskiem, ponieważ woda, zanim dotarła do plantacji, wyparowywała bądź wsiąkała w piaszczystą glebę. Zaczęło też wysychać Jezioro Aralskie, które dziś wygląda jak pustynia.
Co ciekawe, pogląd, że rośliny można zmusić do życia w nowych dla nich warunkach, próbowano przetestować w praktyce również w stalinowskiej Polsce. W Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Puławach pojawiły się poletka ryżowe. Nasze pegeery również przygotowywały się do podjęcia upraw ryżu na dużą skalę. Niestety, eksperyment był kosztowny, zbiory marne, a na fali odwilży po 1956 roku w ogóle zrezygnowano z tych doświadczeń. I w ten sposób straciliśmy niepowtarzalną okazję, by stać się światową potęgą w produkcji ryżu.
Pierwszy kowboj Hollywood na celowniku towarzysza Stalina
Wiadomo już, że Józef Stalin był wielkim wielbicielem kina. Jego zamiłowanie miało ponadto dość sprecyzowane granice. Uwielbiał on oglądać zwłaszcza filmy historyczne i klasyczne amerykańskie westerny. Był jednak pewien aktor, którego dyktator rzekomo serdecznie nienawidził. A był nim sam John Wayne: znany, zaangażowany politycznie prawicowiec, popierającym antykomunistyczne działania senatora Josepha McCarthy’ego.
Nikita Chruszczow twierdził że Stalin rozkazał zlikwidować ówczesną ikonę Hollywood. Sowieckie służby w 1951 roku miały nawet wynająć w tym celu dwóch płatnych zabójców. Pewnego dnia pojawili się oni w biurze Johna Wayne’a, podając się za agentów FBI. Nie przewidzieli jednak, że ich zamiary zostały rozszyfrowane przez prawdziwych funkcjonariuszy amerykańskiego kontrwywiadu. Szybko zostali więc aresztowani. Obaj mieli potem poprosić o azyl w Stanach Zjednoczonych.
Jeśli wierzyć Chruszczowowi, takich prób zgładzenia Wayne’a było co najmniej kilka. Czekiści zaprzestali polowania na niego dopiero po śmierci Stalina. Wtedy to władzę w Związku Radzieckim przejął właśnie Nikita Chruszczow i anulował wyrok śmierci, wydany na aktora przez czerwonego cara.
Wielki wódz odkrywa prawdę odkrytą
Przywódca Związku Radzieckiego był bardzo oczytany i posiadał ogromną bibliotekę. Znał się więc na wszystkim. W sprawach związanych na przykład z higieną „odgadnął”, w których miejscach w Moskwie należy postawić publiczne toalety. Znał również skład mydła najlepszego do użytku przez klasę robotniczą. Wiedział również, ile narzędzi będzie potrzebnych do obsługi czołgu T-34. Ba, umiał nawet rozwikłać tak zawiły problem, jak określenie parametrów łopatek sprężarki turbinowej silnika lotniczego AM-35! Mało? Stalin był ponoć również „wybitnym” lingwistą. Boris Bażanow, jeden z jego sekretarzy twierdził że Wódz:
jest niedokształcony i nie jest w stanie powiedzieć nic rozsądnego i rzeczowego na temat dyskutowanych problemów. (…) Jego przemówienia zawierają mało treści. Mówi z trudem, dobiera słowa wodząc oczami po suficie. Żadnych prac nie pisze; to co uchodzi za jego dzieła, to wystąpienia i przemówienia, wygłaszane przy rożnych okazjach – później sekretarze tworzą ze stenogramów coś w rodzaju literatury.
Ale te wszystkie ułomności nie przeszkodziły w pojawieniu się w 1950 roku drukiem jego pracy zatytułowanej „Marksizm a zagadnienia językoznawstwa”.
Dla jasności, „największy językoznawca świata” – jak wtedy określali go współcześni mu pochlebcy – znał tylko dwa języki: ojczysty gruziński i rosyjski, w którym mówił z wyraźnym gruzińskim akcentem. W związku z publikacją lingwistycznych wynurzeń Wodza, przez ZSRR przewaliło się wówczas istne szaleństwo. Jego tezy okrzyknięto historycznymi, pojawiło się na ich temat mnóstwo prac naukowych, odbyto wiele sesji, również w naszym kraju. Tymczasem, cytując profesora Leszka Kołakowskiego, Stalin po prostu odkrył że:
francuscy kapitaliści mówią po francusku, a francuscy robotnicy także po francusku, nie zaś w innym języku oraz, że Rosjanie przed 1917 rokiem mówili po rosyjsku, a po 1917 roku także po rosyjsku, nie zaś w innej mowie.
Ze Stalina był rzeczywiście błyskotliwy intelektualista, nieprawdaż?
Bibliografia:
- Boriew Jurij, Prywatne życie Stalina, Oficyna Literacka Rój, Warszawa 1989.
- Castleden Rodney, Krwawi mordercy, maniacy szaleni i nienawistni – Od starożytności do czasów współczesnych, Bellona, Warszawa 2008.
- Ings Simon, Stalin i naukowcy, Agora, Warszawa 2017.
- Kenez Peter, Odkłamana historia Związku Radzieckiego, Bellona, Warszawa 2008.
- Köhler Piotr, Łysenkizm w botanice polskiej, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki”, tom 53/2 2008.
- Kołakowski Leszek, Główne nurty marksizmu tom 3, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009.
- Mawdsley Evan, Czas Stalina, Bellona, Warszawa 2012.
- Montefiore Sebag Simon, Stalin. Dwór czerwonego cara, Wydawnictwo MAGNUM, Warszawa 2004.
- Radziński Edward, Stalin, Wydawnictwo MAGNUM, Warszawa 2003.
- Stalin Józef, Marksizm a zagadnienia językoznawstwa, Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski), Warszawa 2005.
- Szczepański Tadeusz, Stalin i filmowcy, plik pdf. dostęp 4 listopada 2017.
KOMENTARZE (18)
Stalin uczęszczał do seminarium duchownego. Musiał więc znać łacinę i grekę. Argument, że znał jedynie rosyjski i gruziński wypada przy tym dość blado.
Słuszna uwaga, tylko pytanie w jakim stopniu je opanował i czy po 50 latach cokolwiek z tego pamiętał? W publikacjach, z których korzystałem, nie było żadnej wzmianki na ten temat, natomiast przewijała się informacja o znajomości tylko tych dwóch języków. Zresztą nawet gdyby Stalin posługiwał się również łaciną i greką, to i tak nie zmienia to istoty jego „odkrycia”.
idiotą to jest autor tego bzdeta,a nie Stalin;ponadto foto okładki książki „autora” he..he.. przedstawia Berlin po zajęciu przez RKKA!!!!
Czuwajcie towarzyszu, obrońco Stalina. Bądźcie czujni jak Leszek Miler.
Słaby tekst. Mało faktów, same plotki, brak oparcia w źródłach.
Stalin był bardzo sprytnym politykiem i zmierzał do objęcia władzy absolutnej, aby to osiągnąć musiał znaleźć kozła ofiarnego. Ten kozioł nie tylko pozwolił usprawiedliwić w oczach delegatów porażki polityki Stalina ale pozwolił również na fizyczną eliminacje jego wrogów.
Tendencyjny i trochę zakłamujący rzeczywistość artykuł. Czytałem Dwór czerwonego cara i młode lata despoty autorstwa montiefiore i nie mogę się zgodzić z tym artykułem. Zostały w nim pomieszane fakty i przypuszczenia.
Z całym szacunkiem Panie Rafale, ale Stalin nie był sprytnym politykiem, był bezwzględnym mordercą, który w imię władzy absolutnej nie zawahał się poświęcić życia milionów własnych obywateli. Brutalna siła jest oznaką ludzi prymitywnych, zakompleksionych, nie potrafiących osiągnąć własnych celów w żaden inny cywilizowany sposób.
Pozdrawiam.
Szanowny Panie
Stalin był mordercą ale idiota nie byłby wstanie przejąć władzy po Leninie, unieszkodliwić swoich partyjnych towarzyszy, przeprowadzić industrializację oraz być liderem ogromnego supermocarstwa. Do tego trzeba dodać ambitną i sprytną politykę międzynarodową (pakt z Hitlerem pomyślany jako długi konflikt gdzie bolszewicy obserwują zniszczone strony i w odpowiednim momencie „wyzwalają” Europę). A to że był brutalny to tylko pokazuję że był fanatycznym bolszewikiem. Ideologia stworzona przez Marksa i Engelsa a wprowadzona w życie przez Lenina nie należała do pokojowych i tolerancyjnych. I podporządkowany tej ideologii rozumiał że trzeba wybić pewnych ludzi aby zapanowała szczęśliwość (w komunistycznym sensie). Gospodarz był psychopatą ale nie głupcem
Szanowny Funky, autor nie nazwał w tekście Stalina idiotą ani głupcem. Opisał jedynie jego idiotyczne pomysły. Uważa Pan, że wymienione w tekście działania zasługują na słowa uznania albo przynajmniej nie powinny być wyśmiewane i nazywane głupimi? Nikt nie zaprzecza, że Stalin niestety był sprytnym strategiem, inaczej nie zbudowałby takiego imperium. To nie znaczy jednak, że jego pomysły były mądre… Pozdrawiamy.
@Jg, @Rafał: Szanowni Panowie, autor oparł się na wielu źródłach, które mogą Panowie znaleźć w bibliografii. Wspomniany przez Pana Rafała „Dwór czerwonego cara” również jest wśród wymienionych tekstów – autor artykułu zapoznał się i z tą pozycją. Pozdrawiamy.
W Colchester UK ma swoją ulicę ten bohater.
Poszukaj Google map
Colchester Stalin road
Pomysły Stalina pobił na głowę skromny polski profesor Balcerowicz, który postanowił rozwinąć gospodarkę w kraju pozbawionym przez niego popytu!
@Anna Dziadzio Autor napisał że brutalna siła jest oznaką ludzi ”prymitywnych, zakompleksionych, nie potrafiących osiągnąć własnych celów w żaden inny cywilizowany sposób.” A to już sugeruję że daleko mu do dobrego stratega, a czy miał idiotyczne pomysły? oczywiście że tak. Gospodarz był bolszewikiem hardkorowym i wszystko podporządkował tej ideologii.
Pozdrawiam
Szanowny Panie, rozumiem że według Pana takie stwierdzenie może to sugerować, jednak nie możemy krytykować Autora za ewentualne sugestie, jeśli nie to miał na myśli. Bardzo dziękuję za włączenie się w dyskusję – zawsze warto się „kłócić” i „spierać” w sposób merytoryczny i tak kulturalny. Cieszymy się, że mamy takich czytelników. Pozdrawiamy.
Nie ma się co łudzić, że pierwszy kraj rządzony przez robotników i chłopów był otoczony przez samych przyjaciół i ludzi życzliwie nastawionych. Sam Stalin tak działał, na ile pozwalały mu uwarunkowania zewnętrzne i wewnętrzne, a te na pewno do sprzyjających nie należały.
Można się śmiać z jego doświadczeń z cytrynami i wielu innych, ale należy pamiętać, że w tak niesprzyjającym otoczeniu udało mu się skopiować broń i napędy nuklearne czy wysłać pierwszego człowieka w kosmos. To tylko kwesta ceny jaką przyszło za to zapłacić, ale przecież Rosja to bardzo bogaty kraj …
Stalin był nie tylko intelektualistą, ale i geniuszem wie te, każdy kto zna historie nawet w stopniu podstawowym i nie zmieni tego prymitywna Goebbelsowska propaganda płatnych neonazistowskich troli
Że Stalina był taki intelektualista i geniusz ze w przyplywie tego geniuszu zrobił z jeziora Aralskiego pustynię. Po prostu geniusz. Ale najlepiej wyszła geniuszowi krzyżówka Ludzi Radzieckich z …Szympansami. Cud ze za to nie dostał Nagrody Nobla.
Tak, a poza tym największym zbrodniarzem w historii ludzkości.