By poszerzyć granice swojego władztwa, nie stronili nawet od najbardziej drastycznych środków. Wyrżnięte w pień, skąpane we krwi grody i państwa... Jak NAPRAWDĘ walczyli pierwsi Piastowie?
Jak zawsze wszystkie pozycje w rankingu TOP10 zostały oparte na publikowanych przez nas artykułach. Tym razem postanowiliśmy pokazać historię poszerzania granic Polski przez jej pierwszych władców. Więcej informacji o Mieszku I znajdziecie TUTAJ, a o Bolesławie Chrobrym TUTAJ.
Nie podejrzewałbyś nawet, że pierwsi Piastowie…
10. Przywłaszczyli sobie koronę z piór
Pierzasta korona, którą widać na denarze Bolesława Chrobrego, była symbolem władzy nad Morawami. Monetę z wizerunkiem polskiego księcia wybito w celach propagandowych. Chrobry opanował tę krainę prawdopodobnie w 1002 roku, a później dogadał się z miejscowymi elitami, by uznały go za swojego władcę. W kolejnych latach „morawscy wojownicy Bolesława” wspierali go w walkach z niemieckim królem Henrykiem II. Morawy pozostały w granicach państwa Piastów zapewne do 1031 roku (przeczytaj więcej na ten temat).
9. Wiele zawdzięczali trwałemu przyłączeniu Krakowa
Zdobycie Krakowa należało – patrząc z perspektywy tysiąca lat – do najtrwalszych sukcesów pierwszych Piastów. Miał on miejsce między 985 a 1000 rokiem, czyli za panowania Mieszka I lub Bolesława Chrobrego. Już w marcu 1000 roku biskup krakowski został podporządkowany arcybiskupowi gnieźnieńskiemu. Przypuszcza się, że to właśnie zdobycie bogatego Krakowa pozwoliło Chrobremu na zgromadzenie funduszy, dzięki którym mógł zorganizować zjazd gnieźnieński. A przy okazji olśnić przepychem cesarza Ottona III i jego otoczenie (przeczytaj więcej na ten temat).
8. Używali podstępów do poszerzania granic
Bolesławowi Chrobremu zdarzało się stosować fortele godne sienkiewiczowskiego pana Zagłoby. W 1005 roku przekupił ludzi, którzy mieli poprowadzić niemiecką armię przez tereny położone między Łabą a Odrą. W efekcie zamiast najkrótszą trasą, wojownicy króla Henryka II maszerowali kilkanaście dni przez bagna i pustkowia. A polski władca skwapliwie wykorzystał to, by ich pokonać i umocnić swoją władzę za Odrą (przeczytaj więcej na ten temat).
7. Stosowali metody rodem z państwa policyjnego, by utrzymać w ryzach nowe ziemie
Formujący się za panowania półlegendarnego Siemomysła i jego syna Mieszka I kraj należałoby uznać za państwo policyjne, albo wręcz dyktaturę wojskową. Oddziały podporządkowane księciu trzymały w ryzach poddanych, którzy żyli dotąd w małych, izolowanych społecznościach. Drużyna wojowników, na co dzień stosująca przemoc, była złowrogą siłą, postrzeganą raczej jako okupant niż organ władzy (przeczytaj więcej na ten temat).
6. Dzięki intrygom zdobyli czeski tron
Bolesławowi Chrobremu udało się wprowadzić na czeski tron dwóch kandydatów, którzy przypominali raczej bomby z opóźnionym zapłonem. Najpierw był to alkoholik Władywoj, potem psychopata Bolesław III Rudy. Polski książę liczył na zaognienie wojny domowej na południu. I nie pomylił się. Sami czescy możnowładcy poprosili go o pomoc w walce z Rudym. Chrobry zaprosił krewniaka do Krakowa na rozmowy, a w nocy, po wystawnej uczcie, uwięził go i oślepił. Nazajutrz wjechał do Pragi, której mieszkańcy ogłosili go swoim władcą (przeczytaj więcej na ten temat).
5. Do jednego z największych ich sukcesów doprowadziły pogróżki…
22 lipca 1018 roku armia Bolesława, prowadzona na Kijów, stanęła nad rzeką Bug. Z obozu przeciwników za rzeką słychać było nocą wyzwiska pod adresem polskiego władcy. Budy, wojewoda ruskiego księcia Jarosława, odgrażał się nawet: „Przebiję oszczepem twój tłusty brzuch”. Na te słowa Chrobry wdrapał się na rumaka i popędził przez bród, by pomścić obelgę. W ślad za nim ruszyli wojowie, którzy zmasakrowali zaskoczonych Rusinów. Budy zginął, a trzy tygodnie później Bolesław wkroczył do Kijowa (przeczytaj więcej na ten temat).
4. …oraz kometa
Gdy polski książę Bolesław Chrobry zmierzał ku Kijowowi, podążał szlakiem wytyczonym przez kometę. Zapewne uznał ją za znak przychylności od samego Boga. 13 sierpnia 1018 roku jej blask był największy. Wojska Bolesława stały właśnie wtedy na przedpolach Kijowa. „Włochatą gwiazdę” najpewniej odczytywały jako zapowiedź sukcesu, który czekał je nazajutrz. I rzeczywiście, Chrobry odniósł triumf, do którego nie byli zdolni nawet cesarze Bizancjum (przeczytaj więcej na ten temat).
3. Wymordowali Nadobrzan
O tym, że pierwsi Piastowie zmierzali do sukcesu po trupach, niech świadczy fakt, że po plemieniu mieszkającym nad rzeką Obrą zostały jedynie zgliszcza. Nie znamy imienia ani jednego ich władcy, nie zachowała się nawet ich nazwa. Ci Nadobrzanie (jak się ich umownie określa), którzy ocaleli z rzezi, zostali przesiedleni. Jako niewolnicza siła robocza pracowali przy wznoszeniu nowych piastowskich grodów w Poznaniu, Gnieźnie, Gieczu czy Bninie (przeczytaj więcej na ten temat).
2. Przenieśli stolicę do Pragi
Praga była w X wieku metropolią z prawdziwego zdarzenia. Leżała na ważnym szlaku handlowym między arabską Hiszpanią a Orientem. Nic dziwnego, że po podboju Czech w marcu 1003 roku Bolesław Chrobry najprawdopodobniej chciał tam przenieść stolicę. Czytając kronikę Thietmara można odnieść wrażenie, że przez ponad rok centrum dowodzenia polskiego władcy znajdowało się nie w Gnieźnie, a nad Wełtawą. Praga stała się najważniejszym grodem w poszerzonej terytorialnie Polsce (przeczytaj więcej na ten temat).
1. Dzięki podbojom pozyskiwali niewolników na handel
Są podstawy, by przypuszczać, że Piastowie zbudowali państwo w oparciu o… handel żywym towarem. Na ziemiach, które im podlegały, znaleziono wielką ilość srebrnych monet arabskich, które mogły pochodzić właściwie tylko z handlu niewolnikami. Był to jedyny polski towar, jaki mógł zainteresować arabskich nabywców. Jego podaż zapewniały piastowskie podboje. Wygląda też na to, że nawet przyjęcie w 966 roku chrześcijaństwa nie skłoniło Piastów do porzucenia intratnego zajęcia. Tylko w 1030 roku Polanie uprowadzili w niewolę na terenie między rzekami Łabą a Soławą aż 9065 chrześcijan (przeczytaj więcej na ten temat).
KOMENTARZE (3)
„Na ziemiach, które im podlegały, znaleziono wielką ilość srebrnych monet arabskich, które mogły pochodzić właściwie tylko z handlu niewolnikami.”
To oczywista nieprawda lub co najwyżej jej ułamek.
Jest to twierdzenie literalnie pochodzące z najnowszej książki prof. Przemysława Urbańczyka „Zanim Polska została Polską”. Popiera tą tezę również np. prof. Henryk Samsonowicz. „To, że Mieszko i jego następcy mogli zajmować się tak paskudnym biznesem, jak handel ludźmi, sprzedawaniem kobiet do haremów czy mężczyzn do wojska i do pracy na dworach, pozostaje sprawą jakby wstydliwą” dodaje w wywiadzie dla PAP (2016) profesor choć asekuracyjnie stwierdza, że jest to raczej „uczony domysł”, niż pewnik, ale…
Ale pyta: „Bo co innego można było eksportować z ziem odrzańsko-wiślanych, żeby dostawać w zamian srebro i broń? Czy aż tyle warte były miód, sól, futra, wosk, sprzedawane przez państwo Piastów? Brzmi to jak żart”.
Skoro jednak Pan profesor pyta to trzeba mu jednak odpowiedzieć!
Zgoda wymienione przez prof. Urbańczyka towary to za mało – niewątpliwie i na pewno. Ale…:
1. Na dowód prawdziwości „niewolniczych” tez przedstawiana jest często mapa Europy z zaznaczonymi znaleziskami arabskich dirhemów z „In the footsteps of Rurik”, Dan Carlsson, Adrian Selin 2012. Ale… O ile chodzi o Wielkie Morawy, Czechy Przemyślidów to mamy źródła jasno mówiące – przesłanki, o intensywnym handlu niewolnikami (być może byli tutaj monopolistmi zazdrośnie strzegącymi swego rynku zbytu). Co do Piastów są tylko domysły. Intrapolacja, że skoro Przemyślidzi mogli to czemu i nie Piastowie?, jest obok „srebrnych” skarbów, które mogły być innego pochodzenia niż z handlu niewolnikami, jednak jedyną pewna przesłanką w przypadku Polski Piastów.
2. Patrząc na możliwą demografię w IX i X w. – bardzo niskie zaludnienie naszych ziem odwzorowane przez np. archeologię lotniczą pokazującą ubogą, może po za Kujawami (nazwa oznacza wyróżniającą się na leśnym „tle” bezleśną – pola uprawne – „pustkę”) tzw. agro-strukturę – pokrycie uprawami. Na zachodzie mieliśmy wojowniczych Połabian, na północy tzw. Pomorzan którzy długo „bili” Piastów i ich najeżdżali, Prusów i… Bałtyk, na wschodzie wyższych cywilizacyjnie i militarnie Waregów, na południu Czechów et consortes owszem licznych, ale bitnych – samych zajmujących się handlem niewolnikami. Nie tylko potężnego, ale i żadnego istotnego źródła niewolników ja po prostu nie widzę by te „tony srebra w ziemi” za nich zyskać…
3. Spór na temat IX -X wiecznych srebrnych skarbów w Polsce już od blisko 100 lat absorbuje historyków. A najwięcej tych skarbów jest na obszarze obecnego Pomorza Zachodniego, Meklemburgi, dawnego szlaku wareskiego, wybrzeżach Skandynawii i dopiero dalej Wielkopolski.
Dostępna jest w necie na ten temat w znacznej części ciągle aktualna praca „Chronologia napływu najstarszej monety arabskiej na terytorium Europy”, W. Łosińskiego z 1988. Otóż uogólniając w VIII w. i na pocz. IX część kruszcu mogła pochodzić ze szlaku wareskiego – Rusi. „Jest [jednak] również inna, niemniej prawdopodobna możliwość…” która „…może mianowicie wskazywać na istnienie pośrednika w wymianie między Rusią a Słowiańszczyzną nadbałtycką. Pośrednikiem tym byłby kupiec normański…” „Sprawa nie jest jednoznaczna, nadal obracamy się tu w sferze domysłów i hipotez…” „Wszystko to zdaje się eliminować Słowiańszczyznę nadbałtycką z listy liczących się importerów srebra arabskiego w połowie IX w., to jest w II fazie przenikania monet kufickich [rodzaj arabskich] do krajów strefy nadbałtyckiej. Na liście tej ostałaby się jedynie Skandynawia (…).” „Analiza struktury skarbów z tego obszaru nie dała niestety jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy ten najstarszy potok srebra orientalnego przenikał bezpośrednio z osiedli północnej Rusi, czy też dotarł on dzięki pośrednictwu Normanów. Sprawa ta budząca od dziesięcioleci nie słabnące zainteresowanie pozostaje zatem nadal otwarta.” „Wszystko to zdaje się przemawiać za tym, że zarówno w początkach, jak i około połowy IX w. moneta arabska na ziemie Słowian nadbałtyckich docierana przede wszystkim dzięki pośrednictwu Normanów.” „…u schyłku IX, a najpóźniej w początkach X w. dotarła na wybrzeża słowiańskie kolejna fala srebra kufickiego…” „W tym czasie na ziemie wczesnośredniowiecznej Polski kruszec srebrny przenikał nie tylko drogą morską, ale i szlakami lądowymi prowadzącymi z Rusi Południowej.” „Pomijając sprawę dość prawdopodobnej, choć zapewne SPORADYCZNEJ penetracji kupca arabskiego do krajów basenu Morza Bałtyckiego, dwa zagadnienia wybijają się tu na plan pierwszy, a mianowicie kontakty Skandynawii i Słowiańszczyzny Zachodniej z wczesnośredniowieczną Rusią oraz związki pomiędzy mieszkańcami północnych i południowych wybrzeży Bałtyku.” „W tym czasie szerokim strumieniem docierało ono [srebro arabskie] do krajów skandynawskich i to nie tylko przez Starą Ładogę, ale i z rejonu Gniezdowa szlakiem Dźwiny. Wszędzie tam jest poświadczona archeologicznie obecność żywiołu skandynawskiego.” Stamtąd „skandynawskie” – bo bardzo przecież często „znakowane runami”, monety arabskie za pośrednictwem głównie słowiańskich kupców np. rugijskich lub bornholmskich, docierały na Pomorze i dalej do Wielkopolski.
Z jakim towarem eksportowym pochodzącym z Pomorza, Wielkopolski miały one – srebrne monety arabskie – związek – dalej znalezione skarby, czy z niewolnikami?
K. Czonstke „Biżuteria słowiańska z wczesnośredniowiecznych skarbów bornholmskich.” (2009/10) : „Typy biżuterii [obok ceramiki naczyń np. typu Feldberg-Kędrzyno czy Fresendorf-Wolin lub Menkendorf-Szczecin] również wykazują nawiązania do terenów Słowiańszczyzny, a zwłaszcza Połabia, Meklemburgii, Pomorza i Wielkopolski. [!!!…]” „Ich doskonałej [!!!] jakości wyroby podbijały skandynawskie rynki i wpłynęły na zmianę sytuacji ekonomicznej Bornholmu.”
…………………
– a więc te „doskonałej jakości wyroby [które] podbijały skandynawskie rynki” pochodziły z obszarów doskonale skorelowanych z miejscami znalezisk ze skarbami monet arabskich!
Przypadek?
…………………
„Warto również zwrócić uwagę, że naczynia ceramiczne wykonane w technice i stylistyce słowiańskiej mogły w większości trafić na wyspę drogą wymiany handlowej.” I dotyczy to całego wybrzeża Skandynawii nie tylko Bornholmu! Podobnie twierdzi Łosiński. Uzupełnia: „Wydaje się, że wśród towarów oferowanych przez stronę słowiańską pozycję szczególnie ważną zajmowała sól…” „Niemniej [jednak] ważny był zapewne eksport żywności, zwłaszcza zboża, co zresztą potwierdzają […] świadectwa archeologii.” „W zamian Słowianie uzyskiwali, obok innych towarów, głównie chyba srebro arabskie…” Do tego dodajmy półprodukty żelazne, słowiańskie eksportowe tanie liche płótna, smołę drzewną, drewno specjalistyczne tzw. meblarskie…” Jednym słowem Polska była wówczas dla Skandynawów tym czym obecnie są dla Europy Chiny: naprawdę wielkim źródłem taniego towaru gotowego w tym luksusowego (biżuteria) i szczególnie półproduktów ale… Ale wszystko na to wskazuje, że nie niewolników!
…………………….
Ja wiem, że dobra wiadomość to żadna wiadomość. Krew, nieszczęścia, tysiące pokrzywdzonych, odbrązowianie „na siłę” dawnych bohaterów, których „super” wykształcony idealista cesarz Otton III nazwał przyjaciółmi i głównymi współpracownikami w swoim uniwersalistycznym projekcie (ich a nie broń Boże Przemyślidów!), zrzucanie ich z piedestałów przy naginaniu rzeczywistości, lub tworzenie takiej nowej „prawdy” dobrze „przylegającej” do przyjętego toku narracji w miejscach gdzie nie ma pewności i są różne często wzajemnie sprzeczne poglądy na…
„Czytalność”, słuchalność, oglądalność…, a dążenie do obiektywnej prawdy? A tak, tak ale… Ale tylko jeżeli służy temu pierwszemu, to owszem tak…
A że szkody uczynimy w ten sposób ogromne wręcz trudne do oszacowania taką „prawdą” góralską ostatniego rodzaju…?
Szkoda tylko, że nawet wybitni naukowcy zaczynają brać w tym udział i uprawiać beletrystykę udającą poważną historię.
Zgadzam się z Panem Arkańczyk, super napisany komentarz.
Niestety taka jest prawda !!!
Z przymrużeniem oka to ok. 80% napisanych wypocin przez pseudo-historyków w http://www.ciekawostkihistoryczne.pl to jakieś bzdury wyssane z palca które nie zgadzają się z prawdziwym przebiegiem historycznym.
Dziękujemy za komentarz. Na przyszłość bylibyśmy wdzięczni za więcej merytorycznych uwag niż ogólnikową krytykę, że wszystko co piszemy to „bzdury wyssane z palca”. Każda szczegółowa uwaga pozwoli nam być lepszymi. Pozdrawiamy.