W okresie wojny trzynastoletniej ten wódz był prawdziwym biczem na Krzyżaków. To on postawił kropkę nad „i”, która dała Polsce zwycięstwo w wojnie z zakonem.
Pochodził z szanowanego rodu szlacheckiego, który legitymował się herbem Łabędź, zapoczątkowanego przez Piotra Włostowica, palatyna Bolesława Krzywoustego. Piotr Dunin, o którym będzie tutaj mowa, wywodził się z linii koneckiej rodziny. Urodzony w 1415 roku jako Dunin w 14. pokoleniu, syn Krystyna i Katarzyny. Jego żoną została Wincentyna z Leżenic Leżańska herbu Nałęcz.
W swoim życiu Piotr Dunin pełnił wiele funkcji. Od 1459 roku był burgrabią krakowskim. Rok później został podkomorzym sandomierskim i marszałkiem nadwornym. Od 1480 roku piastował też funkcję wojewody brzesko-kujawskiego. Możliwe, że był również członkiem Rady Królewskiej. Prócz tego był także dobrym gospodarzem, właścicielem wielu dóbr. Na początku były to Prawkowice i Morawiny. Następnie zakupił miasto Ujazd oraz wsie Zaosie, Pobierze, Zaborów, Czekanów, Nieborów, Łaziska, Chorzęcin, Starzyce, Kuczułów i Modrzewice, Bielany, a także położone niedaleko Łęczycy Gołębice, Sławęcin i Besk.
We właściwym miejscu we właściwym czasie
W historii zapisał się przede wszystkim jako wybitny dowódca wojskowy. Sławę przyniosły mu zwycięstwa w trakcie toczonej z Krzyżakami wojny trzynastoletniej. Pojawił się w dobrym momencie, ponieważ król Kazimierz Jagiellończyk coraz bardziej miał dość posługiwania się problematycznym i zawodnym pospolitym ruszeniem i postanowił w większym stopniu oprzeć się na wojsku zaciężnym. Idealnym dowódcą tegoż wojska okazał się właśnie Piotr Dunin, o którym Karol Górski napisał:
jest typem nowego człowieka, wyniesionego przez króla z rzesz szlacheckich. Do możnowładztwa nie wszedł, pozostał do końca reprezentantem szlachty. Był okrutny i bezwzględny na wojnie, sprawiedliwy i surowy w czasie pokoju. Strzegł pilnie praw monarchy, poddanych nie uciskał. Był dobrym wodzem i tęgim administratorem.
Spory o łupy rozwiązywał ogniem
Swój udział w działaniach zbrojnych przeciwko Krzyżakom zaczął jednak ostrożnie. Dysponując jeszcze niewielkimi siłami, w roku 1462 wkroczył na terytorium Prus. Bernard Szumborski, czeski najemnik w służbie zakonu (według Jasienicy również niezwykle zdolny), oblegał wtedy Brodnicę, ale Dunin nie czuł się na siłach, aby ruszyć jej z odsieczą. Wspólnie z gdańską flotą dokonał desantu w Sambii, zresztą udanego. Zdobyte bowiem zostały Rybaki (wówczas Fischutze). Wydarzenie to ponoć wywarło tak wielkie wrażenie na krzyżackim wielkim mistrzu, że wycofał się spod Fromborka.
Same Rybaki stały się zarzewiem konfliktu pomiędzy zaciężnymi żołnierzami Dunina a gdańszczanami. Poszło oczywiście o podział łupów. Żadna ze stron nie chciała ustąpić. Co zaś zrobił Piotr Dunin? Ano uciął sprawę w najprostszy możliwy sposób, niczym Aleksander Macedoński rozwiązując węzeł gordyjski przy pomocy miecza: kazał po prostu spalić Rybaki. I po problemie. Jak zaznacza Paweł Jasienica, nie przysporzyło mu to popularności w Gdańsku, ale za to jego mieszkańcy zaczęli go bardziej szanować.
Czytaj też: Bitwa pod Chojnicami. Krzyżacki odwet za Grunwald?
Pod Świecinem święcił sukcesy
Następnie ruszył na północną część Pomorza, aby przepędzić operujące tam wojska krzyżackie. 17 września 1462 roku przyszło mu stoczyć z nimi bitwę pod Świecinem w okolicach Jeziora Żarnowieckiego. Wróg dysponował przewagą liczebną. Przeciwko 2000 żołnierzy Dunina Krzyżacy wystawili 2700 swoich. Piotr Dunin wykazał się jednak o wiele lepszym zmysłem taktycznym, łącząc umiejętne wykorzystanie jazdy, piechoty oraz taborów, którymi w genialny sposób posługiwał się swego czasu husycki wódz Jan Žižka.
Odparłszy ataki nieprzyjaciela Dunin przystąpił do kontrataku. Obóz krzyżacki wpadł w jego ręce. Straty też były – jak na skalę bitwy – ogromne. Po stronie polskiej zginęło od 100 do 250 żołnierzy, tymczasem Krzyżaków i walczących po ich stronie chłopów aż ok. 1000. Dodatkowo kolejnych 200–600 wzięto do niewoli. Wśród zabitych był dowódca Fritz von Raveneck. Widząc tę druzgocącą porażkę, idący Krzyżakom z odsieczą Eryk Pomorski aż się cofnął.
Trzeba podkreślić, że Piotr Dunin nie oszczędzał się w trakcie bitwy. W momencie, kiedy szturmowany był jego tabor, na skutek wystrzału armatniego został ranny w udo. Inicjatywa znalazła się jednak w polskich rękach, a bitwa pod Świecinem doczekała się nawet upamiętnienia w postaci postawionego tam obelisku.
Losy Gniewu rozstrzygnęły się… na wodzie
Na pewnym etapie wojny niezwykle problematycznym punktem okazał się Gniew, którego załoga nie tylko utrudniała żeglugę wiślaną, ale i komunikację z Gdańskiem. A na kłopoty najlepszy wtedy był Piotr Dunin. W lipcu 1463 roku podszedł pod Gniew i rozpoczął jego oblężenie. Miało ono trochę potrwać. W międzyczasie szansę na wykazanie się dostały gdańskie i elbląskie okręty. Starcie, jakie miały przed sobą ich załogi, znane jest jako bitwa w Zatoce Świeżej.
Na odsiecz Gniewowi przez Zalew Wiślany ruszyły bowiem okręty wielkiego mistrza Ludwika von Erlichshausena, jednakże w okolicach Elbląga natrafiły one na przeszkodę w postaci galer i wbitych pali. Trzeba było zawrócić. I wtedy właśnie w pościg za nimi rzuciły się jednostki z Gdańska i Elbląga. Chociaż przewaga liczebna była po stronie zakonu, to jednak gdańscy i elbląscy marynarze nie dali krzyżackim łajbom żadnych szans. Krzyżacy zostali zepchnięci do narożnika, czyli na płytkie wody, gdzie abordażem przejmowano kolejne jednostki, biorąc przy okazji ok. 500 jeńców.
Tymczasem lądem na pomoc Gniewowi próbowali przedostać się Henryk von Plauen oraz wspomniany już Bernard Szumborski, ale kiedy ich najemnicy dowiedzieli się o klęsce na Zalewie Wiślanym, najzwyczajniej w świecie wzięli nogi za pas. Szumborski postanowił zresztą dogadać się z królem Polski i 13 grudnia 1463 roku zawarł z nim porozumienie. A Piotr Dunin i jego żołnierze dalej robili swoje. Ostatecznie 1 stycznia 1464 roku Gniew padł.
Deszcz ognia
Nie był koniec zwycięskiego marszu Piotra Dunina. Z pomocą gdańszczan „czyścił” kolejne zamki z krzyżackich załóg. Jak podaje Henryk Łowmiański, w jego ręce wpadły kolejno Puck, Nowe i Starogard. I to jemu przypadło w udziale zmazanie hańby pod Chojnicami z 18 września 1453 roku. Tym razem role miały się odwrócić. 24 lipca 1466 roku rozpoczęło się oblężenie tej twierdzy.
Trzeba przyznać, że załoga odpowiednio przygotowała się do walki. Podwójne rowy, palisady, basteje… Krzyżacy próbowali nawet ostrzeliwać polskie wojska zatrutymi bełtami. Trwało to niemal dwa miesiące. Wreszcie jesienią Dunin zdecydował się na radykalny krok. Była noc z 17 na 18 września. Nagle niebo zabłysło niezliczonymi jasnymi punktami. Kusznicy pod wodzą Dunina przeprowadzili zmasowany ostrzał Chojnic pociskami zapalającymi. Pożoga ogarnęła całe miasto. Krzyżacy wiedzieli, że dalszy opór nie ma sensu. Podjęli rozmowy, a polski wódz zezwolił im na opuszczenie twierdzy. Mieli jedynie zostawić swoje działa. Kapitulację według Jana Długosza przyjął sam Dunin. Zdobycie Chojnic ostatecznie przesądziło o zwycięstwie w wojnie trzynastoletniej i zawarciu 19 października 1466 roku tzw. II pokoju toruńskiego.
Czytaj też: Krwawa jatka, wrzący olej i modły. Jak wyglądało średniowieczne pole bitwy?
Pierwsze niepowodzenie
O późniejszej działalności Piotra Dunina pisze się zdecydowanie mniej. Bynajmniej nie znaczy to, że spoczął na laurach. Kaspar Niesiecki wspomina, że posłował do Czech i Węgier, gdzie wszystko należycie, dzielnością swoją uspokoił. Uczestniczył również w wyprawie, której celem było osadzenie na węgierskim tronie królewicza Kazimierza, jednakże nie zakończyła się ona sukcesem. Możliwe, że jego „akcje” w oczach króla nieco wtedy „spadły”. Chociaż z drugiej strony monarcha wciąż winny był Duninowi spore sumy za dotychczasowe usługi. Z kolei w roku 1473 Piotr był posłem do Stanów Pruskich, a w rok później prowadził z nimi rokowania.
W roku 1476 wydawało się, że przyszedł koniec. Dunin ciężko zachorował. Z powodu braku zapłaty od króla sam musiał wydać zarządzenia co do swoich długów. Jednak udało mu się wyzdrowieć. Tym razem wyruszył do Prus, aby powstrzymać zapędy Mikołaja Tungena, biskupa warmińskiego. Działalność przeciwko Tungenowi oraz Krzyżakom koordynował w roku 1478 z Malborka, w którym rezydował.
Płyń po morzach i oceanach…
Ze względu na wiek nie kierował już osobiście działaniami wojennymi. Czynił to za niego jego syn Jan Biały ze Srokowa. Ojciec dbał w tym czasie o zaopatrzenie dla Malborka, którym po zakończeniu konfliktu dane było administrować. I ponoć szło mu to bardzo dobrze. Nie tylko bowiem dbał o przestrzeganie prawa, ale nawet bronił przed uciskiem tamtejszych chłopów. W roku 1483 ponownie zachorował. Tym razem nie udało mu się powrócić do zdrowia. Zmarł 27 czerwca 1484 roku.
Jego osoba została w oryginalny sposób upamiętniona. Otóż w 1967 roku stocznia im. Adolfa Warskiego w Szczecinie zbudowała drobnicowiec „Piotr Dunin”, który znajdował się w służbie Polskich Linii Oceanicznych do roku 1992. Cóż, ostatecznie to właśnie statkom „młot na Krzyżaków” zawdzięczał jeden ze swoich największych sukcesów…
Bibliografia
- W. Dyskant, Zatoka Świeża 1463, Bellona, Warszawa 2009.
- Piotr Dunin, www.plo.com.pl, dostęp: 26.10.2023.
- Dunin-Kukurowska, A. Dunin-Kukurowski, P. Dunin-Kukurowski, Hetman Piotr Dunin z Prawkowic i jego związki z Chojnicami, „Zeszyty Chojnickie”, nr 25/2010.
- Jasienica, Polska Jagiellonów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1975.
- Łowmiański, Polityka Jagiellonów, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1999.
- Niesiecki, Herbarz polski, Breitkopf i Haertel, Lipsk 1859.
- Urbankiewicz, Legenda jazdy polskiej, Wydawnictwo Wojciecha Grochowalskiego, Łódź 1996.
KOMENTARZE (1)
Wg prof. Biskupa pod Świecinem Dunin został ranny ciężko w rękę, w udo ledwie draśnięty.
A z pospolitego ruszenia zrezygnowano wg profesora, głównie nie ze względu na jego słabe walory wojskowe, ale z racji charakteru prowadzonych walk. W Niemczech wojnę trzynastoletnią najczęściej nazywa się bowiem „wojną o miasta”. A to wymagało długotrwałych oblężeń do czego szlachta nie była przywykła. Pewna jednak część z ostatniego zwołanego pospolitego ruszenia, przeszła na służbę zaciężną. Np. wśród 112 ciężkozbrojnych kopijników decydujących obok kuszników, o zwycięstwie pod Świecinem, wbrew temu co dawniej uważano, niewielu było rycerzy śląskich czy czeskich, dominowało w tej formacji nasze rycerstwo. No i profesor zastanawiał się skąd się wziął od razu na wysokich stanowiskach, Piotr Dunin. Zwraca uwagę na skrzętnie omijaną, pomijaną przez historyków możliwość jego wcześniejszej służby u Krzyżaków (w źródłach występuje wielu von Donen po stronie krzyżackiej, ale tylko jeden wymieniany jest na stanowisku dowódczym zaciężnych zakonnych), jednak i prof. Biskupowi wydaje się to trudne do udowodnienia – mało prawdopodobne.