Po ataku Niemców na Związek Radziecki Stalin przez wiele dni był zdezorientowany. Bał się, że to jego koniec. Otrząsnął się jednak i 3 lipca wygłosił radiowe przemówienie.
„Lenin stworzył nasze państwo, a myśmy wszystko przeje**li…” – miał powiedzieć Józef Stalin 28 czerwca 1941 roku na wieść o sukcesach Niemców pod Mińskiem. Wtedy właśnie dyktator miał się załamać. Była to jedna z nielicznych, a być może jedyna okazja, by go obalić – ale nie było odważnych.
Przez pierwsze dni wojny przywódca państwa radzieckiego jeszcze jako tako się trzymał. Nazajutrz po ataku powołał naczelne dowództwo. Początkowo jednak wcale nie wierzył, że atak oznacza wojnę – uważał, że to prowokacja niemieckich generałów i Hitler o niczym nie wie.
Stalin w rozsypce
Dopiero kolejne wiadomości o bombardowaniach radzieckich miast i skali przemocy uświadomiły mu, że to całkiem prawdziwa wojna. Rozpętana za zgodą Hitlera, a ściślej rzecz biorąc – na jego rozkaz. Wtedy Stalin także zaczął wydawać rozkazy – niespójne, nie mające wiele wspólnego z sytuacją na froncie, za to kosztujące życie tysięcy żołnierzy.
Przez pierwszy tydzień Stalin był aktywny, zwoływał swych ludzi, podejmował decyzje. Ale pierwsze radiowe wystąpienie po ataku kazał wygłosić Wiaczesławowi Mołotowowi. Sam nie chciał „świecić oczami” przed społeczeństwem. Mołotow, walczący z jąkaniem się, wystraszony, zdołał jednak zapewnić obywateli, że wróg zostanie rozgromiony i że radziecka sprawa jest słuszna. Ale kolejne dni przeczyły tym deklaracjom. Niemcy szli naprzód.
Z pewnością Stalin musiał być zmęczony. Kolejne meldunki tylko pogarszały jego nastrój.
Informacje z Mińska – a jeszcze bardziej ich brak – przelały czarę goryczy. Stalin doszedł do przekonania, że stolica Białorusi już padła. Był zrezygnowany, gotowy nawet ustąpić. Nie jest jasne, czy powiedział wtedy: „myśmy wszystko przeje**li”, czy też „przesrali” – relacje są sprzeczne. Sens tych słów był jednak jeden. Odjeżdżając z Kremla na daczę w Kuncewie, Stalin był człowiekiem przegranym.
Po co przyjechaliście?
Gdy dotarł do Kuncewa, właściwie zapadł się pod ziemię. Nazajutrz nie zjawił się w swym gabinecie na Kremlu. Zniknął z radzieckich gazet – żadnych zdjęć, żadnych przemówień. Zdezorientowane było społeczeństwo, zdezorientowane dowództwo armii i zdezorientowani byli jego najbliżsi towarzysze z Biura Politycznego partii.
Zebrali się jednak 30 czerwca i musieli postanowić, co dalej. Wtedy mogli zrobić ze Stalinem, co chcieli. Szanse na przejęcie władzy miał Wiaczesław Mołotow.
Ale wiedzieli też, że tylko osoba Stalina jest w stanie skonsolidować opór i poderwać ludzi do walki. Wymyślili, że powołany zostanie Państwowy Komitet Obrony, a na jego czele stanie dyktator.
Później spekulowano, że wycofanie się Josifa Wissarionowicza było tylko grą. Odegrał przedstawienie, by poproszono go o powrót – w ten sposób odzyskał pełnię władzy, a sprawa odpowiedzialności za nieprzygotowanie kraju do wojny przestała być istotna. Taki nowy początek.
Niemniej przywódca ZSRR naprawdę był w złym stanie – przez te kilkadziesiąt godzin wychudł, zmizerniał. Gdy delegacja Biura Politycznego zjawiła się w Kuncewie – zmarniały wódz zaczął coś nieskładnie mówić, po czym nerwowo zapytał: „Po co przyjechaliście?”.
Anastas Mikojan, członek prezydium Biura, miał wrażenie, że w tym pytaniu była obawa, czy przypadkiem towarzysze nie przyjechali go aresztować, by potem zrzucić na niego całą winę za porażki. On zapewne – a nawet na pewno – tak by zrobił. Ale towarzysze zapewnili go, że chcą, aby dalej kierował państwem radzieckim i stanął na czele walki, która zaraz zostanie nazwana Wielką Wojną Ojczyźnianą.
Zaskoczenie, a potem ulga Stalina były ponoć bezgraniczne. Wkrótce znów był sobą. Czyli wodzem i dyktatorem. Ławrientij Beria, szef służb specjalnych, miał potem powiedzieć, że Stalin nigdy nie wybaczy swoim kolegom, iż byli świadkami jego słabości.
Czytaj też: Mózg wysuwał się z rany, odłamki kości były wszędzie. Lew Trocki i zemsta Stalina
Przyjaciele moi!
Nazajutrz dyktator wreszcie zjawił się na Kremlu – zaczął wydawać rozkazy i wręczać nominacje. 1 lipca gazety poinformowały o powstaniu Państwowego Komitetu Obrony. Dwa dni później Stalin w końcu przemówił przez radio.
Jego słowa już od początku musiały dziwić – do ludzi, których gnębił przez ponad dekadę, nagle zaczął zwracać się per „bracia i siostry”. Współrodaków nazwał nawet przyjaciółmi. Nikt z władców Rosji nie używał takich słów od niepamiętnych czasów (jeśli w ogóle). Stalin odwoływał się do uczucia patriotyzmu wszystkich narodów Związku Radzieckiego – jakby rozumiał, że patriotyzm jest większą wartością niż wierność rewolucji bolszewickiej. Wkrótce wykonane zostaną pewne gesty wobec cerkwi – do tej pory prześladowanej.
Oczywiście przywódca komunistów zapowiedział totalną walkę i technikę spalonej ziemi. Był jednak zdenerwowany – słychać było, jak popija wodę i odstawia szklankę.
Za tymi wszystkimi pięknymi słowami, które wygłosił, kryła się jednak także stara i brutalna praktyka: „zdrajców” i maruderów rozstrzeliwano bez pardonu. Żołnierzy wysyłano dalej do walki często na pewną śmierć – gdy kazano im bezbronnym powstrzymywać czołgi.
Niemniej propaganda robiła swoje – naród radziecki miał znów swojego wodza, a ten już nie opuścił posterunku. Nawet wtedy, gdy kilka miesięcy później wydawało się, iż Moskwa padnie, a na niego samego czekał pociąg, by wywieźć go do bezpiecznego Kujbyszewa, który wyznaczono na awaryjną stolicę państwa i nowe centrum oporu.
Tego samego dnia, gdy przemówił Stalin, generał Franz Halder, szef niemieckiego sztabu, zapisał w swym dzienniku, że wojna jest już właściwie wygrana. Jakże się pomylił.
Bibliografia:
- Antony Beevor, Druga wojna światowa, Kraków 2013.
- Sheila Fitzpatrick, Zespół Stalina. Niebezpieczne lata radzieckiej polityki, Wołowiec 2017.
- Simon Seba Montefiore, Stalin. Dwór czerwonego cara, Warszawa 2005.
KOMENTARZE (4)
„Był jednak zdenerwowany – słychać było, jak popija wodę i odstawia szklankę.”
Wszyscy odetchnęli z ulgą, bo gdyby puścił bąka znaczyłoby, że jest śmiertelnie przerażony.
Prawdziwy wiejski filozof z Sianowa.
Nikt tak nie pomógł Stalinowi wygrać wojny jak Hitler.
Nikt inny jak tylko Stalin wypromował i pomógł Hitlerowi dojść do władzy. Nieudolność Stalina i słabość armii czerwonej to mity – ciężko w historii świata znaleźć bardziej wyrachowanego skur…syna. Polecam 'Dzień M’ Suworowa.