Jezuici nie próżnowali. Przyczynili się do rozwoju Kościoła katolickiego poprzez pracę ewangelizacyjną i misyjną. W dodatku nieśli kaganek (względnie kaganiec) oświaty i bez skrupułów zwalczali reformację. Ogółem, służyli sprawie jak tylko mogli. Jakież musiało być ich zdziwienie, kiedy papież zarządził kasatę zakonu. Jeszcze większy szok tenże papież musiał przeżyć, gdy jezuici przetrwali skryci pod płaszczem... Imperatorowej Wszechrusi!
Choć jezuici radzili sobie dobrze z posługą, to na wszystkich innych frontach mieli drobne problemy. Towarzystwo Jezusowe udzielało się na wielu polach, przez co wchodziło w konflikty z „sąsiadami”. Jezuitom zdarzały się nieporozumienia z innymi zakonami w rodzaju sporu na tle budowy nowego kościoła (oczywiście dzięki przywilejowi od papieża) w odległości dwustu kroków od już istniejącego.
Podobnie serdeczne relacje utrzymywali oni z korporacjami akademickimi, którym pod nosem budowali swoje kolegia, w miastach posiadających już szkoły wyższe. Kończyło się to zwykle kłótniami i procesami, a jezuitom skórę ratowała tylko przychylność ojca świętego.
Nastały ciężkie czasy dla jezuitów
W końcu jednak także głowa kościoła zraziła się do zbyt butnego i niezależnego zakonu. Pod naciskiem kilku władców, a przede wszystkim dynastii Burbonów, Klemens XIV 21 lipca 1773 ogłosił brewe Dominus ac Redemptor.
Sankcjonował on formalną kasatę zakonu jezuitów w całym kościele, która wiązała się między innymi z przejęciem ich dóbr. Tak oto we wszystkich krajach Europy Towarzystwo Jezusowe przestało istnieć. Wszystkich poza Rosją.
Jak to jednak możliwe, że jezuici uchowali się właśnie w państwie Katarzyny Wielkiej – kraju nie słynącym przecież z wolności i wyznającym prawosławie, a nie katolicyzm? Chodziło przede wszystkim o Polskę.
Katarzyna II zdecydowanie nie należała do przyjaciół papieża. Gdy tylko nadarzyła się okazja do pokrzyżowania jego szyków, natychmiast z niej skorzystała.
Absolutnie zakazała przeprowadzania kasaty zakonu na ziemiach Rzeczypospolitej, które rok wcześniej dostały się pod jej panowanie w wyniku pierwszego rozbioru.
Wszak to jej państwo, jej jezuici i tylko i wyłącznie jej sprawa, a Rzymowi i jego szacownemu biskupowi nic do tego! A skoro można przy tym dopiec choć trochę papieżowi, który był przeciwnikiem rozbiorów…
Katarzyna Wielka ratunkiem dla jezuitów
Początkowa nieprzychylna postawa carycy względem jezuitów była pochodną wrogości w stosunku do kościoła jako całości. Jednak po pewnym czasie Katarzyna uznała, że skoro zakon reprezentuje nowoczesne oblicze kościoła, może jej się przysłużyć w procesie westernizacji imperium.
Po rozbiorach w granicach Rosji znajdowało się 201 zakonników, których wnikliwą obserwację poleciła namiestnikowi nowych ziem. Gdy zdecydowała się przyjąć jezuitów na audiencji i wysłuchać ich, znalazła się pod wrażeniem ich wiedzy o świecie i ogólnej inteligencji. Podobało jej się także połockie kolegium jezuickie, które szybko stało się wiodącym ośrodkiem nauki.
Na tym nie koniec, bo Katarzyna wierzyła, że Jezuici przydadzą jej się także w kontaktach z Polakami. Jako poddani carycy mieli tłumić wywrotowe nastroje wśród polskiej szlachty i arystokracji. Mieli też być żywym przykładem tego, że współpraca z nową władzą może przynosić niemałe korzyści.
Rosja – raj dla jezuitów
Wkrótce do białoruskich jezuitów dołączyli zakonnicy z innych krajów, którzy nie chcieli pogodzić się z kasatą. Dzięki napływowi między innymi Niemców, Francuzów, Polaków i Włochów, Towarzystwo Jezusowe w granicach Imperium carycy stało się zakonem kosmopolitycznym.
Z kolei jego połockie kolegium zyskało status jednej z najważniejszych uczelni wyższych w Rosji. Katarzyna, której podobał się pozytywny wpływ jezuitów na edukację w kraju, objęła zakonników opieką trwającą aż do końca jej panowania. Jednocześnie jej następca Paweł I pozostawał pod ich wpływem.
W opinii Katarzyny jezuici byli przede wszystkim użyteczni i to znacznie bardziej niż inne zakony. Niemniej jednak caryca trzymała ich na krótkiej smyczy, stopniowo uzależniając ich byt od państwa. Izolowała zakon od katolickiej hierarchii kościelnej i kategorycznie zabraniała mu wszelkiej działalności misyjnej. Porzucający prawosławie Rosjanie byli ostatnim, czego potrzebowała.
Oto i dwa wielkie paradoksy opieki roztoczonej przez carycę nad Jezuitami. Z jednej strony misjonarski zakon przetrwał, bo porzucił swój najważniejszy cel – nawracanie chrześcijan nie będących katolikami. Z drugiej, ta ultrakatolicka, wręcz radykalna organizacja kościelna ostała się tylko w państwie zupełnie prawosławnym, pod władzą prawosławnej dynastii…
Źródła:
Podstawowe:
- Janusz Tadeusz Nowak, Witold Turdza, Skarby krakowskich klasztorów, t. 2, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Kraków 2012
Uzupełniające:
- Dennis J. Dunn,The Catholic Church and Russia: Popes, Patriarchs, Tsars, and Commissars, Ashgate Publishing Company, Vermont 2004.
KOMENTARZE (8)
Opus Dei, SJ i Dominikanie odgrywają dziwną rolę w historii świata.
Komentarz z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Janek D.: szkoda, ze przetrwali…
I jeszcze kilka komentarzy z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1116862645009060
Artur O.:
I R.P była zbyt tolarancyjna i co jej z tego przyszło została zmiażdzona przez ROSJE która prabdopodobnie niedała by sobie rade z Królestwem Polskim do tego potrzeba było pomagierów Pruaków i Austriaków Ci ostatni nie brali w pozostałych rozbiorach dając nawet pewną autonomie językiem urzędowym na równych prawach był język polski jak i niemiecki. Pozostałych nastąpywała rusyfikacja i germanizacja
Kacper Z.:
Koniec naszego państwa to nie był czas tolerancji: wygnano arian po potopie, ważne stanowiska byłby już całkowicie niedostępne dla nie katolików.Autonomie Galicja uzyskała w latach sześćdziesiątych XIX wieku.Wcześniej Austriacy nie byli przyjaźni.
Krystian M.:
proponuje wam poczytać jakich sposobów użyła by caryca by wynarodowić Polaków!
Hubert H.:
Wyrachowany polityk z tej carycy
Ludmiła M.:
hipokrytka
„Aleksandra Zaprutko-Janicka – Krakowska historyczka i publicystka” … w sensie specjalista historii Krakowa czy Kraków może stał się jakimś krajem?
Nie tylko w Rosji przetrwali. Fryderyk II Wielki też nie zgodził się na ogłoszenie i wykonanie papieskiej bulli w Królestwie Prus, toteż i tam jezuici przetrwali. .
Alians jezuitów z innowiercami przewidywał Fryderyk II w 1769 roku gdy w liście do swojego brata Henryka Pruskiego pisał: „Może Wielki Mufti stanie się stronnikiem papieża jezuitów, bo w naszym wieku, w którym prawosławni działają na rzecz dysydentów w Polsce, a muzułmanie wspierają sprawę biskupów katolickich – wszystko jest możliwe”.
W którym momencie swojego życia papież był przeciwnikiem zaborów niech no autor to wyjaśni i poprze to faktami historycznymi a nie domysłami
Mam kilka zastrzeżeń. Klemens XIV nigdy nie był bezpośrednim wrogiem jezuitów – musiałby być chyba szaleńcem, żeby zwalczać zakon, którego członkowie składali przysięgę na wierność jemu samemu. Papież ten uznał jednak, że dla dobra Kościoła jest zmuszony poświęcić Towarzystwo Jezusowe na ołtarzu dobrych relacji z potężnym wówczas dworem burbońskim. Popełnił katastrofalny błąd i pod koniec życia sam to pojął, wyznając, że „odciął sobie własną prawicę”. Zakon jezuitów rzeczywiście przetrwał w Rosji i na terenie dawnej RP dzięki carycy Katarzynie, po czym został formalnie odrestaurowany na początku XIX wieku, za pontyfikatu roztropnego papieża Piusa VII, kiedy to po wojnach napoleońskich i kongresie wiedeńskim wytworzył się w Europie zupełnie nowy układ sił, a Państwo Kościelne odzyskało dawny wigor dzięki zabiegom dyplomatycznym kard. Consalviego na kongresie i wewnętrznym reformom przeprowadzonym przez papieża. Nie wiem czy Katarzyna rzeczywiście była przekonana, że robi na złość papieżowi – raczej chodziło tu o walkę z wpływami Bourbonów. Nie ma sensu sugerować się wszystkim, co piszą na Wikipedii.