Ciekawostki Historyczne
Dwudziestolecie międzywojenne

Z czego egzaminowano marynarzy?

W międzywojniu zdecydowano, że oficerowie marynarki muszą zdać egzamin z polskiej literatury i historii. Tak wspominał go legendarny komandor Eugeniusz Pławski.

Aby się przygotować do egzaminu polonistycznego, mieliśmy kilka tygodni czasu. Trzeba przyznać, że program był raczej obfity. Kilka dni przed terminem żona urządziła mi egzamin sprawdzający i jak się później przyznała – żyła i trwała w atmosferze strachu aż do oficjalnego ogłoszenia wyników egzaminacyjnych. W tym pamiętnym dniu wbiłem się w najlepszy mundur i rannym pociągiem wyruszyłem do Pucka.

Praca pisemna

Egzamin odbywał się w Kasynie Oficerskim. Przy dużym, białym obrusem nakrytym stole, rozsiadła się komisja egzaminacyjna. Przewodniczył – jak to zgadł w swoim czasie Wąsowicz – kmdr por. S. Do komisji między innymi weszli: kmdr ppor. M. Przysiecki, kpt. M. Majewski i por. Czesław Wnorowski.

Do mojej grupy ofiar należeli: kmdr ppor. Bereśniewicz, A. Wąsowicz, por. Nahorski, ppor. Laskowski, Stępkowski i kilku innych. Najpierw otrzymaliśmy po arkuszu papieru. Zaproponowano nam do wyboru jeden z pięciu tematów, jako wypracowanie z języka polskiego. Obok mnie siedział przejęty i zlany potem Bereśniewicz, który w tym okresie czasu ciężko chorował na coś w rodzaju złej przemiany materii, więc biedak ważył ponad 140 kg. Bereśniewicz był oburzony i osobiście dotknięty rozkazem warszawskim. Miał on naturę sentymentalną, lubił pisać wierszyki lub też dorabiać słowa do znanych motywów, tworząc piosenki, czasem wcale udane.

W czasie, gdy wprowadzono obowiązkowe egzaminy, Eugeniusz Pławski był zastępcą dowódcy torpedowca ORP „Krakowiak”.fot.NAC/domena publiczna

W czasie, gdy wprowadzono obowiązkowe egzaminy, Eugeniusz Pławski był zastępcą dowódcy torpedowca ORP „Krakowiak”.

Na wypracowanie pisemne mieliśmy dwie godziny czasu. Obrałem sobie jakiś temat historyczny i wziąłem się do pracy. Pierwszy w niespełna godzinę czasu oddał swój arkusz Bereśniewicz. Przewodniczący nie był obecny i zastępował go chwilowo Przysiecki. – Panie komandorze, to nie jest na zadany temat, to co pan napisał – zwrócił się Przysiecki do Bereśniewicza. – A ja uważam, że to jest lepsze. – Ale ja tego nie mogę przyjąć od pana! – A ja nie przyjmę tego z powrotem…

Tłuste policzki Bereśniewicza pokryły się rumieńcem, dolna warga zadrżała, a w oczach ukazały się łzy. – Jeżeli ja potrafię napisać dobry wiersz po polsku, to powinno to więcej znaczyć, aniżeli tamte tematy, ja nie przyjmę tego z powrotem – i biedny Bereśniewicz tak się zdenerwował, że trzeba było dać mu spokój. Wierszyk o koziołku powędrował do teczki przewodniczącego.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Egzamin ustny

W oznaczonym czasie wszystkie opracowania, czy to skończone, czy też niedokończone, jak również czysty arkusz z nazwiskiem ppor. Laskowskiego w prawym rogu, powędrował do tejże teczki i rozpoczął się egzamin ustny.

– Panie poruczniku – zwraca się Przysiecki do stojącego na baczność delikwenta – jakie pan zna rzeki w Polsce?… Był pan nad Wisłą?… Może słyszał pan o Bugu?… Co? Nie pamięta pan?… A jak się nazywają góry na południe od Krakowa?… Nie słyszę?… O, przepraszam, myślałem, że pan coś powiedział… A czy wie pan, gdzie są w Polsce pokłady marmuru?… Co?… Czy pan słyszał o Górach Świętokrzyskich?… Głośniej proszę! O, przepraszam, dziękuję panu!

 

Ofiara przechodzi teraz pod obstrzał Wnorowskiego. – Panie poruczniku, pan na pewno czytał Pana Tadeusza i to przypuszczam kilkakrotnie. Czy może pan nam powiedzieć, kto był głównym bohaterem tego rymowanego utworu? Co? Eee.. to może przypomni pan sobie nazwę dworu, w którym mieszkał pan Tadeusz?… Nie może pan?… Aha, chwilowo nie może pan sobie przypomnieć tego… W takim razie może pan nam wyszczególni nazwy głównych dzieł Sienkiewicza… Źle się pan czuje? Co? To może kolega Majewski zada panu parę pytań z historii, a ja tymczasem dziękuję panu.

– Panie poruczniku, kto był ostatnim królem Polski? Słyszał pan o Stasiu?… Przepraszam, może nie był pan w zbyt zażyłych stosunkach ze Stanisławem Poniatowskim… Powiedzmy… O! Który to król polski rozbił Turków pod Wiedniem?… Pamięta pan jak dał im bobu? Co? Nie wie pan co to „bobu”? Przepraszam, łupnia im dał panie dobrodzieju. Co? Zbyt stare czasy? To to racja! To w takim razie, kto stworzył Legiony? Czy pan potrafi zaśpiewać piosenkę My pierwsza brygada?…

Czytaj też: Dogonić i zatopić Bismarcka! Jak ORP Piorun ścigał dumę Hitlera?

O co pytano marynarzy?

Wreszcie kmdr por. S. podziękował w imieniu komisji i pierwsza ofiara opuściła pokój. Tuż za drzwiami oczekiwała grupa kolegów, dla których egzaminy były wyznaczone na dzień następny. Chcieli dowiedzieć się, czy trudne są pytania, czy srodzy egzaminatorzy. – Jak tam było Józku, powiedz! A Józek na to: – Psia krew pierony, do słowa dojść nie dali…

Następnym był Bereśniewicz, i byłoby z nim wszystko dobrze, gdyby go diabeł nie opętał. Niefortunnie pomylił nazwiska Mickiewicza i Sienkiewicza. To by mu jeszcze uszło, bo przecież każdemu wolno się pomylić, ale w Bereśniewiczu tkwił głęboki żal do komisji egzaminacyjnej za zbagatelizowanie tego utworu o koziołku, toteż, gdy usłyszał uwagę Wnorowskiego, że Pielgrzymstwo Polskie a Dziady to są dwie różne rzeczy, obraził się ostatecznie i wręcz odmówił odpowiadać na pytania komisji. Opuszczając pokój, zażądał zwrotu poematu o koziołku, czego mu komisja odmówiła. Zdenerwowany poszedł do restauracji Łaszewskiej, spałaszował tam smażoną kurę, pół tuzina kotletów i pojechał na obiad do domu, do Wejherowa.

Z kolei był jeszcze jeden nieszczęśnik spod zaboru niemieckiego. Przyjechał do odrodzonej Ojczyzny wprost z Kilonii. Miał biedak duże trudności, gdy wciąż jeszcze myśląc po niemiecku, musiał każde słowo tłumaczyć na polski. Nie mógł zrozumieć, dlaczego ta bezduszna komisja chce go koniecznie traktować jako eksperta w naukach o Polsce.

Po przejściu części pisemnej marynarze musieli jeszcze zaliczyć egzamin ustny.fot.NAC/domena publiczna

Po przejściu części pisemnej marynarze musieli jeszcze zaliczyć egzamin ustny.

– Panie poruczniku, proszę nam powiedzieć, przez jakie miasta płynie Wisła? Rozumie pan moje pytanie? – Jawohl Herr eee, …rozumiem, Wisła płynie przez Warszawa, i Swece, i Toruń, i Graudenz do Danziger Bucht. – Mówi się Świecie, Grudziądz i Zatoka Gdańska, panie poruczniku. – O, ja, tak, tak… – A jakiej długości jest nasze wybrzeże? –O bardzo krótkie, prawie nic, o takie… (i rozłożył ręce wymownym ruchem). – Tak, rzeczywiście, bardzo krótkie, prawie nic, dziękuję…

– Jakie pan zna powstania polskie, panie poruczniku – zapytuje kpt. Majewski. –Czy słyszał pan o Powstaniu Styczniowym? Powstaniu Listopadowym? – O ja, tak, tak… – Które z nich było wcześniejsze, Styczniowe, czy Listopadowe? – Naturalnie Styczniowe… – O!… A czy wie pan coś o polskich kosynierach i o bitwie pod Maciejowicami? Może pan pamięta nazwisko tego polskiego wodza, który z kosynierami tak piękne nad Moskalami odniósł zwycięstwo?… Nu… Nu… nu… pamięta pan?… Ko… Ko… Ko… – O tak, Kopernikus.

Czytaj też: Jak wyglądało życie marynarzy na pokładzie ORP „Błyskawica” w 1939 roku?

Egzaminy poprawkowe

Wszyscyśmy bardzo lubili porucznika X, toteż usłyszeliśmy z ulgą, że Majewski, chcąc mu dopomóc, zadał jeszcze jedno pytanie. – Panie poruczniku, pan na pewno słyszał o Napoleonie, wprawdzie ten Bonapartek tak samo nas oszukał, jak i inni to robili, to jednak miał przy sobie oddziały polskie, a na czele ich stał polski książę, taki piękny książę, z bokobrodami, pamięta pan?… Naprawdę przystojny chłop, jest taki obrazek, jak na koniu skacze do rzeki… wie pan o kim mówię?

Tu ja nie wytrzymałem i aczkolwiek siedziałem na wprost przewodniczącego, napisałem na obrusie wyraźnie J. P., kopnąłem porucznika X. pod stołem w nogę, wskazałem na te dwie litery, wskazałem mu też oczyma na obraz księcia Józefa Poniatowskiego, co wisiał na ścianie i po chwil omal nie padłem porażony… Porucznik X. spojrzał na obrus, potem na mnie i z oburzeniem wycedził: – Pan kapitan wszak żartuje, Józef Piłsudski pod Napoleonem nigdy nie służył! Porucznik X. miał częściowo rację, bowiem na tej samej ścianie, tuż za plecami komisji wisiał również portret Naczelnika Państwa, Józefa Piłsudskiego!

Finały egzaminów były ogłoszone w rozkazie tajnym, wobec tego nie mogę w tym miejscu ujawnić ani nazwisk, ani rezultatów. Wiem, że dzięki żonie ja przeszedłem, inni mieli poprawki… i również przeszli. Po powrocie na Krakowiaka zdecydowałem się urządzić przyjęcie, na które zaprosiłem żonę, szwagierkę, Gibcia i kapitana inż. Kamieńskiego z żoną.

Przyjęcie poegzaminacyjne

Wąsowicz był oczywiście w „aptece”, czyli w domu w Wejherowie. Gibcio kupił tort, dwa tuziny ciastek. Kucharz, st. marynarz Michał Szal, zaparzył kawę, stół został nakryty białym obrusem, a stołowy nałożył czyste skarpetki. Kiedy holownik Krakus odbił od Mola Kuracyjnego, wyszliśmy na pokład, by przyjąć jadących gości.

Gdy Krakus dobił do Krakowiaka, ku naszemu zdumieniu zobaczyliśmy, że przyjechał również kmdr ppor. Bereśniewicz. Nie zdążyłem mu powiedzieć, że d.o. jest na lądzie, gdy Bereśniewicz już wgramolił się na pokład i orzekł, jak zwykle zaczynając zdanie rosyjskim „a wot”, że przyjechał do nas na herbatkę. Bereśniewicz mówił po polsku poprawnie, ale lubił popisywać się rosyjskimi powiedzonkami, tak jak zresztą większość z nas, przyjezdnych z Rosji. Pamiętam, jak ktoś zapytał kpt. Kodrębskiego: – Gdzie pan się nauczył tych rosyjskich wyrazów? Jest pan przecież z austriackiej marynarki? A Kodrębski na to bez zająknięcia: – Przecież służę w Polskim Fłotie!

Oficerowie, którzy kończyli szkoły w zaborze rosyjskim, obawiali się kompromitacji, ale ostatecznie wszystkich przepuszczono.fot.NAC/domena publiczna

Oficerowie, którzy kończyli szkoły w zaborze rosyjskim, obawiali się kompromitacji, ale ostatecznie wszystkich przepuszczono.

Wizyta Bereśniewicza była nieco krępująca, ale nie pozostawało nic innego, jak zaprosić go do towarzystwa. Zanim weszliśmy do mesy, zaproponowałem gościom obejść okręt. Bereśniewicz podziękował i powiedział, że zaczeka na nas na rufie. Gdy po kwadransie wróciliśmy, Bereśniewicza na pokładzie nie zastaliśmy, natomiast Szal właśnie wyskoczył z luku i coś pośpiesznie klarował Gibciowi. Po przerażonych twarzach obydwóch mogłem wywnioskować, że stało się coś niesamowitego. Zjechałem na poręczach do mesy. Na kanapie siedział Bereśniewicz, a przed nim na stole stały puste półmiski… Tort, ciastka, śmietanka – wszystko poszło!

– A wot ja tak czekałem na państwa i sam nie wiem jak się to wszystko zjadło… – Po czym wstał poszedł do kabiny Wąsowicza i za chwilę już chrapał. Przyjęcie poegzaminacyjne odbyło się bez Bereśniewicza i bez ciastek.

Źródło:

Tekst stanowi fragment książki Eugeniusza Pławskiego Fala za falą… Wspomnienia dowódcy ORP „Piorun” (Oficyna Wydawnicza Finna 2024).

Zdj. otwierające tekst: NAC/domena publiczna

Zobacz również

Druga wojna światowa

Pościg za Bismarckiem

W maju 1941 roku ORP „Piorun” uczestniczył w walkach z pancernikiem „Bismarck”. Ale nim alianci zatopili chlubę Kriegsmarine, musieli ją najpierw... dogonić.

15 kwietnia 2025 | Autorzy: Eugeniusz Pławski

Druga wojna światowa

Życie polskich marynarzy

Polski marynarz podczas II wojny światowej miał więcej wrogów, niż można się spodziewać. Jak wyglądało życie załóg naszych okrętów walczących w tym konflikcie?

3 marca 2025 | Autorzy: Wincenty Cygan

Historia najnowsza

Katastrofa promu „Jan Heweliusz”

Prom MF Jan Heweliusz opuścił port w Świnoujściu w nocy, 13 stycznia 1993 r. Kilka godzin później serwisy informacyjnie podały wiadomość o jego zatonięciu. 

14 stycznia 2023 | Autorzy: Tomasz Sowa

Nowożytność

Bitwa pod Oliwą. Największy triumf polskiej floty w dziejach

Król Zygmunt III Waza miał ambitny plan desantu na Szwecję. Przeznaczone do tego okręty musiały jednak posłużyć do innego celu: odpierania szwedzkiej inwazji na Polskę....

19 listopada 2018 | Autorzy: Marcin Szymaniak

Dwudziestolecie międzywojenne

Bitwa pod Czarnobylem (tak, TYM Czarnobylem). Wielki triumf odniosła tu… polska marynarka!

Zdobycie Czarnobyla miało kluczowe znaczenie dla otwarcia drogi na Kijów i zabezpieczenia linii rzek. Pierwsze skrzypce w przepędzeniu radzieckich okrętów z Prypeci odegrała Flotylla Pińska.

7 września 2017 | Autorzy: Sławomir Zagórski

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.