Była świetną partią. Przynajmniej w teorii. A jednak mało brakowało, by umarła jako stara panna. Czemu Anna Jagiellonka wyszła za mąż dopiero po pięćdziesiątce?
Anna Jagiellonka, trzecia córka Bony Sforzy i Zygmunta Starego, urodziła się w 1523 roku w świecie, w którym kobiety w zasadzie się nie liczyły. Wprawdzie gdy chodziło o królewnę – i to jeszcze wywodzącej się z potężnego rodu Jagiellonów – w grę wchodziło małżeństwo, które mogłoby zabezpieczyć jakiś alians polityczny, ale w przypadku Anny tej możliwości nie wykorzystano. Dlaczego tak się stało?
Życie w cieniu matki
Trzeba przyznać, że Anna od urodzenia miała pecha. Zwyczajnie przegrała bowiem w loterii genetycznej. Profesor Maria Bogucka komentowała: „Wszystkie pozostałe córki Bony Sforzy i Zygmunta Starego były w miarę ładne, ale Annie natura urody poskąpiła. Była podobna do swojego pradziadka Władysława Jagiełły: wysokie czoło, spiczasta broda, wąskie, zaciśnięte usta – jego żeńska wersja. Niestety, nie odziedziczyła inteligencji ani po nim, ani po Bonie”. Paweł Jasienica opisał ją jeszcze dobitniej:
[W jej obliczu] jakby się odrodziły rysy praszczura Jagiełły, który urodą niestety nie grzeszył. Czoło tak wysokie, że ozdobiona koroną właścicielka jego wydaje się łysa. Oczy trochę skośne. Usta wąskie, zacięte. Twarz niemal trójkątna. Podbródek wydłużony i spiczasty. Wzrok uważny, niezbyt ufny, taksujący ludzi. Sportretowana w sztywnych szatach koronacyjnych wywiera wrażenie wręcz trupie.
Na dodatek, choć wszystkim siostrom zagwarantowano doskonałe wykształcenie: oprócz polskiego uczyły się włoskiego i łaciny, poznawały historię, stosunki dyplomatyczne i dworską etykietę, to akurat Anna nie potrafiła zrobić z niego pożytku. Z drugiej strony matka, faworyzująca najstarszą Izabelę (którą wydała za węgierskiego króla Jana Zápolyę) oraz ukochanego syna Zygmunta Augusta, nieszczególnie dawała się jej „wykazać”. Jak mówiła prof. Bogucka:
Królewny w wieku 10–12 lat zwykle dostawały dwórki i dworzan, a tymczasem Zofia, Anna i Katarzyna stanowiły dworskie tło matki. Gdy Bona siedziała na tronie, zawsze stały tuż za nim, ubrane identycznie, bo traktowała jej jak trojaczki. Nigdy się nie odzywały i niczym nie wyróżniały – pełniły funkcję ozdobną, absolutnie pasywną.
A kiedy po potajemnym ślubie Zygmunta Augusta z Barbarą Radziwiłłówną Bona popadła w konflikt z synem i wyjechała z córkami na Mazowsze, królewny zostały całkowicie zepchnięte na margines.
Brzydka, niemiła, a na dodatek biedna
Relacja z apodyktyczną matką, która izolowała córki od wielkich wydarzeń, jednocześnie praktycznie nie zwracając na nie uwagi, odcisnęła na Annie piętno. W efekcie, jak pisze Karolina Stojek-Sawicka: „z pełnej pogody ducha i radości dziewczyny zmieniła się w zgorzkniałą i pełną pretensji do świata i ludzi starą pannę”.
Co więcej, na „mazowieckim wygnaniu” królewna popadła w dewocję. Odsuniętym od spraw dworu siostrom króla czas upływa bowiem na robótkach ręcznych i modlitwach. Zrywały się o świcie, by udać się do kościoła, w którym spędzały potem pół dnia. Potem wracały do swych komnat, ale tylko po to, by… dalej się umartwiać. W pewnym momencie miało je to nawet wpędzić w chorobę.
Takie okoliczności z pewnością nie sprzyjały pielęgnowaniu przymiotów charakteru, które mogłyby przynajmniej częściowo zrekompensować potencjalnemu mężowi niedostatki urody królewny. Ale skoro nie piękno, ani usposobienie nie przemawiały na korzyść Anny na rynku matrymonialnym, to może chociaż posag? Wszak Bona na brak funduszy nie narzekała. Niestety, jak podkreśla Karolina Stojek-Sawicka:
Najgorszą rzeczą, jaką stara królowa mogła zrobić jako matka, było to, że opuszczając Polskę, zabrała ze sobą cały nagromadzony przez lata majątek, nie pozostawiając nic na posag dla niezamężnej jeszcze córki. W ten sposób mocno ograniczyła szanse Anny na zamążpójście. Szanse, które i tak już były dość małe, zważywszy, że Jagiellonka w tym czasie była już w wieku uznawanym za staropanieński (…). Skąpstwo Bony – jeśli chodzi o wyposażenie swojej córki – było chyba głównym powodem, ze po rękę królewny, pochodzącej bądź co bądź z jednej z najpotężniejszych dynastii w Europie, kandydaci wcale się nie spieszyli.
Czytaj też: Noc poślubna to tylko formalność. Stefan Batory i Anna Jagiellonka
Dobra siostra
Nie bez winy był tu też Zygmunt August. Nie potrafił on wybaczyć matce, że krytykowała jego związek z Radziwiłłówną. Podejrzewał też, iż przyłożyła ona rękę do przedwczesnej śmierci ukochanej. Kiedy więc Bona wzywała go do wyposażenia sióstr, zwyczajnie ignorował jej prośby. On również przyczynił się zatem do tego, że jego siostry zostały starymi pannami bez perspektyw.
Ostatecznie jednak Zofię i Katarzynę udało się jakoś zeswatać. Ta pierwsza (wyposażona w wyprawę małżeńską przez Bonę), o rok starsza od Anny, została wydana za Henryka brunszwickiego. Co ciekawe, pierwotnie miał on zostać mężem właśnie Anny. Zofia, mimo że pierwsza w kolejce pod względem starszeństwa, była chorowita i w momencie zaręczyn akurat zapadła na zdrowiu. Narzeczoną księcia została więc Anna, ale wycofała się, gdy siostra wyzdrowiała.
Z kolei Katarzyna została żoną Jana finlandzkiego – i również to małżeństwo przeszło Annie koło nosa. Jak mówiła prof. Bogucka: „Tym razem to Anna miała pierwszeństwo, ale jak posłowie Jana Wazy zobaczyli jedną i drugą, to doradzili mu, żeby ubiegał się jednak o młodszą”. Anna ponownie wielkodusznie ustąpiła siostrze. Być może pogodziła się już z perspektywą staropanieństwa…
Czytaj też: Zygmunt August i Barbara Radziwiłłówna. Jak naprawdę król traktował swoją „ukochaną”?
Matrymonialne fatum
Nie oznacza to jednak, że jej szanse na małżeńskie szczęście zostały całkowicie pogrzebane. Miała pewne (aczkolwiek raczej skromne) perspektywy. Przez wszystkie te lata wśród potencjalnych kandydatów na męża dla Jagiellonki wymieniano m.in. Magnusa Wazę, księcia Östergötland (zawarciu związku sprzeciwił się król Szwecji Eryk XIV), Fiodora, syna cara Iwana Groźnego (wykluczonego ze względów politycznych – w posagu żądał Inflant), kilku synów niemieckich książąt (zbyt ubogich) czy księcia pruskiego Albrechta bądź jego bratanka Albrechta Alcybiadesa Hochenzollerna (z którymi Bona nie chciała mieć jednak nic wspólnego).
Cóż, pech jej nie opuszczał. Matka oraz brat odrzuciła również matrymonialne propozycje ze strony Habsburgów. Do skutku nie doszły też zaręczyny z bratem króla Danii Fryderyka II Magnusem, bo i on zażyczył sobie Inflant (choć akurat w tym przypadku królewna zapewne odetchnęła z ulgą, gdyż pretendent był pijakiem i awanturnikiem, a na dodatek nie miał jednego oka). Palatyn Renu Ryszard sam się wycofał z propozycji małżeństwa, a Eberhard, syn księcia Wirtembergii, nagle zmarł – po tym, jak Anna już przystała na ślub.
Czytaj też: Zabójczy poród, trucizna w winie, kiła i… przejedzenie. Na co umierały polskie królowe?
Chora na staropanieństwo
Wyglądało na to, że Jagiellonka jest skazana na samotność. Po wyjeździe do Włoch i śmierci matki oraz zamążpójściu najmłodszej Katarzyny została na łasce brata. Miała już czterdziestkę na karku i wprost nie potrafiła zdzierżyć rozpustnego stylu życia Zygmunta Augusta. Zresztą narzekała nie tylko na rozwiązłość króla. Zarzucała mu, że przez niego jest biedna i niemalże nie ma co jeść (co jednak nie było zgodne z prawdą). Jak pisze Karolina Stojek-Sawicka:
Infantka bardzo źle znosiła swoje staropanieństwo i większość jej chorób miała chyba podłoże psychiczne. Od mniej więcej 1564 roku, czyli od chwili, kiedy skończyła czterdziesty pierwszy rok życia, zaczęła wydawać coraz więcej pieniędzy na lekarstwa, lekarzy i aptekarzy. (…) Jagiellonce puchły oczodoły, obawiano się nawet, że straci wzrok.
Ponadto cierpiała z powodu napadów ostrego, rwącego bólu, artretyzmu oraz… silnych przeziębień. Puchły jej dziąsła, dokuczały zepsute zęby. I właśnie taka – schorowana, mocno już przekwitła, niezbyt przyjemna w obyciu i zdecydowanie pozbawiona uroku – w końcu w wieku 50 lat miała stanąć na ślubnym kobiercu. Lecz i tym razem narzeczony – młodszy od niej o 28 lat, wybrany na króla Polski Henryk Walezy – zwinął się, zanim doszło do zawarcia małżeństwa. Ostatecznie mężem ostatniej Jagiellonki został 1 maja 1576 roku Stefan Batory. Ale to już zupełnie inna historia.
Bibliografia:
- Mirosław Maciorowski, Beata Maciejewska, Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana, Agora 2018.
- Karolina Stojek-Sawicka, Plagi królewskie, Bellona 2018.
Portret Anny Jagiellonki na ilustracji otwierającej artykuł: domena publiczna
KOMENTARZE (3)
Tak, zimne, samotne i puste łoże robiło swoje; szczególnie w tamtych – twardych – czasach…
Real Life
Jasienica opisal Anne Jagiellonke- a czy on ja widzial? Nie. Opowiesci o brzydocie Anny sa mocno przesadzone, na portretach z czasow mlodosci Anna wyglada ladnie, jest podobna do swoich siostr Katarzyny i Zofii. Wine za jej staropanienstwo ponosza rodzice i brat. Opowiesci o jej braku inteligencji tez sa wyssane z palca, nie maja zadnego potwierdzenia w rzeczystosci. Jak Anna uparla sie , ze jej siostrzeniec bedzie krolem, to dopiela swego. To jednak wymagalo sporej inteligencji, zeby osiaganac cel. Anna Jagiellonka po prostu nikt sie nie przejmowal, nikt jej nie kochal. Ani rodzice, ani brat, ani maz. W tamtych czasach kobiety mialy szanse wykazac sie tylko jako czyjes zony, wdowy, kochanki lub matki. Panny nie mialy szans, one byly dobre tylko do zamazpojsca, a to musial ktos im zaaranzowac. Jesli najblizszej rodzinie sie nie chcialo, to latwiej bylo zrzucic wine na brzydote dziewczyny niz na swoje lenistwo i skapstwo. Najwieksza wine ponosi tu Zygmunt I Stary, bo byl przede wszystkim jego obowiazek wydac corke za maz i dac jej posag.
Co do urody, to na słabych, ale dość realistycznych twarzoczaszkowo obrazkach z warsztatu Cranacha (a odrysy czaszki Anny mistrzowskiej ręki są znane), Anna faktycznie wygląda najgorzej, ale jest bardzo podobna do Katarzyny która uchodziła zanajładniejszą córkę Zygmunta Starego. Przede wszystkim jednak Katarzyna miała bardzo ładne proporcje twarzy, nawet Jadwiga córka poprzedniej żony ZS, wyglądała o wiele lepiej niż Anna, póki się monstrualnie nie roztyła po wypadku. Zofia to była taki pączuś, ale faktycznie też ładniejsza od Anny, chociaż do niej podobna, a najbardziej do Bony. Najlepsze jednak jest to, że na wczesnych portretach Zygmunt III Waza wygląda jak męska wersja Bony, czyli trochę się zrównoważyło w innym pokoleniu to podobieństwo Anny do Władysława Jagiełły, który rzekomo nie był ojcem Kazimierza Jagiellończyka wedle wrogów.
PS. Fatalnie jednak wygląda publikowanie portretów Wenecjan (niby też Najjaśniejsza Rzeczpospolita) za bardzo podejrzaną jednaj stroną internetową, która z siłą wodospadu i uporem maniaka poszukuje „zaginionej” ikonografii Jagiellonów akurat w północnych Włoszech. A ikonografia jest znana i od wielu lat badana, przy czym we Florencji na przykład, a prawdopodobnie także w innych zbiorach dworskich, z którymi to dworami ostatni Jagiellonowie otrzymywali częste kontakty, zachowały się obrazy, które można do lic Jagiellonów jakoś przyporządkować. Zzresztą tak samo jak do dziś pozostały albo zaginione/zniszczone w czasie wojny zbiory bawarskie albo austriackie, gdzie by/są nawet całopostaciowe portrety kobiet związanych z dynastią Jagiellońską