Odwrót Armii Czerwonej w 1941 roku skończył się masakrą. Tylko w czerwcu na rozkaz Berii NKWD rozstrzelało ponad 20 tys. nieuzbrojonych więźniów politycznych.
Wzięci do niewoli radzieccy generałowie wyrzekali na tyranię stalinowskich komisarzy politycznych, co wskazywało, że rozkaz o komisarzach wyrządzał wrogowi realne szkody. Wielu z nich przyznało się, że nie pokładali wielkiej wiary w bojowym duchu Armii Czerwonej. Twierdzili, że żołnierze „walczą dopóty, dopóki żyje ich politruk. Jeśli on zginie, poddają się. Czasami żołnierze zabijają swoich politruków, aby móc iść do niewoli”.
Rozkaz mordowania
Biorąc pod uwagę mściwość Stalina, konsekwencje upokarzającego odwrotu czerwonoarmistów w czerwcu i lipcu 1941 r. nie mogły być przyjemne dla cywilów, którzy znaleźli się w pobliżu linii frontu lub za nią, zwłaszcza dla tych, którzy byli podejrzewani o sympatyzowanie z wrogiem, a nawet zapobiegawczo z tego powodu aresztowani. Już 24 czerwca, zaledwie dwa dni po inwazji, Beria wydał dowódcom NKWD w okręgach frontowych rozkaz rozstrzelania więźniów politycznych aresztowanych za „działalność kontrrewolucyjną”, „sabotaż przemysłowy”, „dywersję” lub „działalność antyradziecką” – innymi słowy, prawie wszystkich.
W swoistym lustrzanym odbiciu niemieckiego rozkazu o komisarzach z 6 czerwca, wymierzonego w osoby lojalne wobec reżimu Stalina, Beria wydał dyrektywę zezwalającą NKWD na dokonywanie na zapleczu frontu egzekucji każdej osoby podejrzewanej o nielojalność wobec Stalina lub sympatyzowanie z najeźdźcą. Skutki były przerażające.
Masowe egzekucje
W niegdyś polskim mieście Łuck (dziś ukraiński Łuc´k), gdzie jeszcze niedawno, bo 10 czerwca 1941 r., NKWD ze względów bezpieczeństwa aresztowało 2055 Polaków i Ukraińców, enkawudziści na drugi dzień po niemieckiej inwazji nakazali więźniom zgromadzenie się w celu przymusowej ewakuacji, aby zapobiec ich uwolnieniu przez Niemców. Żołnierze NKWD najpierw w szeregu ustawili Ukraińców, ale zamiast załadować ich na ciężarówki, ostrzelali ich z karabinów maszynowych, a następnie, jak wynika ze słów jednego z ocalałych, kaci z NKWD „obrzucili granatami ciała zabitych”, aby mieć pewność, że nie żyją. Potem w szeregu ustawili Polaków i ich także skosili seriami z karabinów maszynowych. Jeden z ocalałych wspominał później: „Krew płynęła strumieniami, a części ciał latały w powietrzu”.
Ta masowa egzekucja była przeprowadzona tak niedbale i pospiesznie, że ocalałym więźniom kazano wrócić do cel, gdzie wszystkich, poza garstką, zabito strzałami z pistoletu w tył głowy. Nieliczni więźniowie, którzy pozostali przy życiu (prawdopodobnie około pięćdziesięciu, sądząc z raportu NKWD, mówiącego o dwóch tysiącach rozstrzelanych) otrzymali rozkaz pochowania ciał, po czym oni prawdopodobnie także zostaliby zamordowani, gdyby ich nie uratowały wkraczające oddziały Wehrmachtu.
Podobne wydarzenia rozegrały się w innych dawnych polskich miejscowościach na radzieckiej Białorusi oraz Ukrainie, takich jak Dubno, Sambor, Dobromil i Oszmiana, w których podczas chaotycznych pierwszych dni wojny NKWD dokonało masowych egzekucji setek więźniów politycznych na krótko przed nadejściem Niemców.
Masakra we Lwowie
Okrucieństwa, jakich enkawudziści dopuścili się na Białorusi, były potworne, ale bledną one w porównaniu z masakrą w byłym polskim Lwowie, gdzie narzucenie władzy radzieckiej w 1939 r. spotkało się z wyjątkowo niechętnym przyjęciem. Ponieważ na Ukrainie znajdowało się najsilniejsze zgrupowanie wojsk radzieckich, Armii Czerwonej udało się przeciągnąć walki o prawie tydzień. Miasto było bombardowane przez samoloty Luftwaffe, co przysparzało cierpień ludności cywilnej i wzmogło paranoję wśród strażników NKWD nadzorujących trzy ośrodki odosobnienia, w których przetrzymywano ponad pięć tysięcy więźniów politycznych, głównie Ukraińców, Polaków i Żydów.
Rzeź rozpoczęła się 27 czerwca i trwała przez cały następny dzień. Dopiero 29 czerwca enkawudziści zaprzestali masakry i uciekli. Kiedy 30 czerwca do miasta wkroczyli Niemcy, natknęli się na prowizoryczne, znajdujące się zarówno w więzieniach, jak i na ulicach miasta masowe groby, do których w pośpiechu wrzucono zabitych, nie starając się ich przykryć czy przysypać ziemią. „Słodkawy zapach rozkładających się ciał – pisał lekarz medycyny sądowej, towarzyszący Wehrmachtowi – wypełniał miasto, mieszał się z cierpkim dymem z płonących gruzów, wywołując sensacyjne wrażenia w płucach i w żołądku”.
Czytaj też: Jak ginęli „wrogowie” Stalina?
Morderczy reżim
Wewnątrz więzień smród był jeszcze bardziej intensywny. Wszędzie zalegały „świeże zwłoki z niedawno zadanymi obrażeniami, od ran postrzałowych w potylicy po ciosy siekierą w tułów. Pomiędzy starszymi mężczyznami i kobietami leżały zwłoki zaledwie szesnastoletnich dziewcząt i chłopców, obok ciał krzepkich mężczyzn w sile wieku”. Polka która 30 czerwca 1941 r. była w jednym z lwowskich więzień, opowiadała potem:
[Zwłoki] sprawiały wrażenie, jakby osoby leżące na i przy stole zostały pobite na miazgę. Jeden martwy człowiek siedział na krześle, z rosyjskim bagnetem wystającym z ust. (…) Dłonie i ramiona zwisały w dziwnych pozycjach, jakby były kilkakrotnie złamane. Ujrzałam martwe ciało małej dziewczynki, w wieku około ośmiu lat, zwisające z lampy pod sufitem. Ciało było pozbawione ubrania, a dziecko zostało powieszone na ręczniku. Widok był tak straszny, że o mało nie zemdlałam.
Niemal równie przerażające sceny miały miejsce w piwnicach lwowskich więzień. Jak zauważył niemiecki specjalista medycyny sądowej, „sufity były zbryzgane krwią”, a ciała leżały w stosach „po cztery lub pięć na podłogach piwnic”. W jednej z więziennych piwnic warstwa zaschniętej krwi miała dwadzieścia centymetrów grubości. W innej, od której rozpoczęto mordowanie więźniów, ciała znajdowały się w najbardziej zaawansowanym stanie rozkładu – „zastygłe zwłoki tworzyły warstwę lepkiej masy”.
Zgodnie z oficjalnym raportem armii niemieckiej we Lwowie NKWD z zimną krwią zamordowało 3500 więźniów politycznych. Nawet Rosjanie w swoich źródłach przyznają się do „egzekucji” 2464 osób. Nic dziwnego zatem, że Niemcy zostali we Lwowie powitani jako wyzwoliciele spod morderczego reżimu Stalina.
Czytaj też: Tak torturowało i zabijało NKWD
Drugi Katyń
Takie wydarzenia rozgrywały się za radziecką linią frontu podczas niemieckiej inwazji na Białoruś i Ukrainę. Po zdobyciu położonego o 140 kilometrów na wschód od Lwowa Tarnopola (dzisiejszy ukraiński Ternopil), w którym znajdowało się dowództwo Frontu Południowo-Zachodniego, Niemcy znaleźli 200 trupów w piwnicy więzienia i kolejne 300 ciał wrzuconych do płytkiego, prowizorycznego grobu wykopanego przez NKWD na żydowskim cmentarzu. Wraz z polskimi i ukraińskimi ofiarami pochowanych zostało trzech pilotów Luftwaffe – siepacze Berii uznali chyba, że cmentarz żydowski jest dla Niemców hańbiącym miejscem pochówku.
Nie była to jedyna radziecka zbrodnia popełniona w tym mieście. W 1990 r. w Tarnopolu odkryto grób ze szczątkami 500 ofiar masowej egzekucji, którą na podstawie znalezionych przy niektórych ciałach wyroków śmierci spisanych w języku rosyjskim można przypisać NKWD (a więc dokonano jej pod koniec czerwca 1941 r.). Kolejnych 890 więźniów zostało zamordowanych w Czortkowie, miejscowości położonej na południe od Tarnopola.
Polski historyk Bogdan Musiał pisze, że NKWD dopuściło się aktów prewencyjnych mordów w kolejnych 40 byłych polskich miastach radzieckiej Białorusi i Ukrainy, „przy czym liczba ofiar wahała się od kilkunastu do kilkuset”. Choć nie przeprowadzono dokładnych obliczeń, liczbę nieuzbrojonych polskich, ukraińskich i żydowskich więźniów politycznych rozstrzelanych przez NKWD w czerwcu 1941 r. Musiał szacuje na „20 000–24 000” i jest ona porównywalna z liczbą ofiar zbrodni katyńskiej, w której wiosną 1940 r. zginęły 21 892 osoby.
Czytaj też: Ofiary, o których nie wolno zapomnieć. Kogo zamordowano w Katyniu?
Niemiecka Republika Radziecka
Stalin i Beria mogli podejrzewać Polaków i Ukraińców o nielojalność wobec reżimu radzieckiego, ale więcej powodów do takich podejrzeń mieli w stosunku do mieszkających w ZSRR etnicznych Niemców, jak choćby 130 000 Schwarzmeerdeutschen (Niemców czarnomorskich), mających gospodarstwa rolne na obszarze położonym na północ od Odessy i na wschód od Dniestru (na Zadniestrzu), czyli w regionie, który w 1940 r., po zajęciu Besarabii przez Rosjan, stał się newralgicznym ukraińskim pograniczem.
Owi Niemcy mieszkali tak blisko granicy, że tylko około 22 000 spośród nich, czyli 17 procent, zostało deportowanych w głąb Rosji przed zdobyciem tych terenów przez wojska Osi w lipcu 1941 r. Dalej na wschód żyli Niemcy nadwołżańscy, zaproszeni do osiedlenia się w Rosji w czasach carycy Katarzyny Wielkiej. Byli oni na tyle liczni, że przyznano im status mniejszości narodowej i pozwolono utworzyć Niemiecką Nadwołżańską Autonomiczną Socjalistyczną Republikę Radziecką.
Mieszkający w dorzeczu Wołgi, na terenach położonych w głębi kraju, Niemcy nadwołżańscy w pierwszych dniach inwazji nie stali się priorytetem w działaniach NKWD. Kwestia ich lojalności zaczęła jednak być ważna w sierpniu 1941 r., gdy Wehrmacht zbliżał się do zamieszkanych przez nich regionów. 26 sierpnia Biuro Polityczne nakazało deportację „wszystkich Niemców zamieszkujących obwody saratowski i stalingradzki oraz Niemiecką [Nadwołżańską Autonomiczną Socjalistyczną] Republikę”, czyli 479 481 osób. Jakby potwierdzając obawy, że armia niemiecka rzeczywiście może dotrzeć do Wołgi w 1941 r., Niemców nadwołżańskich deportowano daleko za Wołgę i Ural, na Syberię i do Kazachstanu (75 000 osób do Krasnojarska, 85 000 do Omska, 100 000 do Nowosybirska, 95 000 w góry Ałtaj i 125 000 do Kazachstanu).
Pięć dni później Biuro Polityczne wydało kolejną uchwałę, na mocy której mieli zostać aresztowani wszyscy etniczni Niemcy mieszkający na Ukrainie, a mężczyźni w wieku od 16 do 60 lat – wcieleni do batalionów budowlanych.
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Seana McMeekina „Wojna Stalina” (Znak Horyzont 2024).
KOMENTARZE (6)
Przecież to nic dziwnego. Sojusznicy Stalin i Hitler w latach 1939-1941, po podpisaniu paktu Mołotow-Ribbentrop wspólnie zaplanowali zagładę polskiej inteligencji. Nawet wśród ofiar zbrodni Katyńskiej około 1/3 ofiar stanowili wcale nie wojskowi – oficerowie WP, COP, Policji, Służby Więziennej, ale zwykli cywile – urzędnicy, lekarze, nauczyciele czyli przedstawiciele inteligencji. Także wśród pozostałych 2/3 mundurowych nie brakowało oficerów rezerwy – zmobilizowanych w obliczu wojny przedstawicieli inteligencji, a nawet wojskowych którzy byli na emeryturze albo zostali usunięci z WP w czasie czystek Piłsudskiego w latach 1926-1934. To samo co robił Stalin w swojej strefie okupacyjnej Polski robił też Hitler w swojej strefie okupacyjnej Polski. Jedyna różnica pomiędzy Stalinem a Hitlerem była taka że Hitler nie wydał rozkazu masowego mordowania polskich oficerów, chociaż przypadki zabijania przez Niemców zarówno oficerów jak i częściej szeregowych żołnierzy wielokrotnie miały miejsce. Zresztą Stalin odpowiada nie tylko za zabijanie Polskich oficerów, ale również wziętych do niewoli szeregowych żołnierzy. Dużą zasługę w tym ze tylu oficerów z oraz szeregowych wpadło w łapy Stalina maja trzej sanacyjni pajace – dezerter Rydz który wydał durny rozkaz „z sowietami nie walczyć”, Sosnkowski który mianował dowódca obrony Lwowa – Langnera, a ten z kolei poddał miasto …wojskom Stalina, chociaż mógł wcześniej poddać Niemcom, albo wydać rozkaz wymarszu żołnierzy do Rumunii. Co ciekawe zdrajca Langner który wydał Polskich oficerów na śmierć mordercom z NKWD wyjechał sobie do …Rumunii i NKWD go nie aresztowało, szpieg ZSRR czy pożyteczny idiota ??? Aż trudno uwierzyć ze wszyscy ci 3 sanacyjni wyznawcy Piłsudskiego w roku 1920 brali udział w wojnie z bolszewikami i w ciągu 19 lat zaczęli uważać bolszewików z Moskwy …za sojuszników, albo uznali że od wschodu Polska graniczy z …morzem.
Zazwyczaj po wielkich długo brak następców. Zabrakło Piłsudskiego i pozostało stadko baranków niezdolnych do obrony Ojczyzny. Smutne.
Po pierwsze rozkaz Rydza brzmiał inaczej. Jak się go skraca, to wychodzą ahistoryczne ferfocle. Po drugie skąd Sosnkowski miał wiedzieć, jak się zachowa Langner, który na dodatek nie dowodził obroną Lwowa. Po trzecie wymaszerował do granicy Rumuńskiej, czy nawet węgierskiej? Ktoś tu atlasu w ręce nie trzymał.
Rozkaz Rydza z 17 września 1939 roku brzmiał dokładnie – „Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunie i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub prób rozbrojenia oddziałów. Zadania dla Warszawy i miast, które się miały bronić przed Niemcami bez zmian”. Co znaczą słowa Rydza – sowiety wkroczyły ? Powinno być ZSRR wypowiedziało nam wojnę. Natomiast dalsza część – Z bolszewikami nie walczyć, chyba że w razie natarcia z ich strony lub prób rozbrojenia. Była interpretowana różnie przez różnych dowódców. Jedni walczyli jak żołnierze COP, inni się poddawali i byli rozbrajani przez „Sowietów” więc powinni wtedy walczyć czy nie ? A na koniec kuriozum miasta miały się bronić tylko przed Niemcami, a co z drugim wrogiem ZSRR – bronić się czy nie ? Skąd miał wiedzieć Sosnkowski jak się zachowa Langner a choćby stąd że wywodzili się obaj z I Brygady, służyli w WP, należeli do sanacji i znali się osobiście ze zjazdów byłych legionistów. Był Langner we wrześniu 1939 dowódcą Okręgu Korpusu we Lwowie i z tej racji podlegał dowódcy Frontu Południowego którym był Sosnkowski i to on mianował Langnera dowódca obrony Lwowa. Zanim 22.09.1939 Langner poddał Lwów Sowietom to z jego ust padły takie słowa – „Mówi że Lwów mógł zdecydować kogo wpuścić w swoje mury – Niemców czy bolszewików. Z Niemcami prowadzimy wojnę – miasto biło się z nimi zwycięsko przez 10 dni. Oni Germanie, wrogowie całej Słowiańszczyzny. Wy – powiada – jesteście Słowianie. (…) My Słowianie wolimy oddać miasto Słowianom zakończył generał Langner”. Czyli Langner na podstawie rozkazu Rydza stwierdził że – Lwowa będzie bronił tylko przed Niemcami, a z Sowietami pomimo tego że będą rozbrajać żołnierzy WP ma nie walczyć !!! Polska w roku 1939 miała 3 wrogów – Niemcy, Słowacje i ZSRR z którymi prowadziła wojnę, ale Rydz w swoim rozkazie podawał tylko jednego – Niemcy. To jak było z ZSRR – oni sobie tylko WKROCZYLI do Polski, w jakim celu a WKROCZYLI uroczyście czy w celach bandyckich jako sojusznicy Niemiec ? To durny rozkaz Rydza który sobie Langner interpretował tak że z bolszewikami-Słowianami nie walczy a jedynie z Niemcami, doprowadził oficerów którzy uwierzyli Langnerowi do dołów śmierci w Katyniu z kulą w potylicy. Tylu oficerów zginęło w Katyniu, ale Langnera tam nie było, bo wyjechał sobie po kapitulacji Lwowa najpierw do Moskwy skąd został odwieziony z powrotem do Lwowa, skąd wyjechał do Rumunii jakim cudem ??? Co do kierunku marszu na południe to co prawda Węgry były bliżej ale dziwnym trafem większość żołnierzy WP która się uratowała trafiła właśnie do Rumunii. A jak poruszało się w 1939 WP maszerowało czy jechało ciężarówkami geniuszu ? Zresztą od zachodu zbliżali się Niemcy więc bezpieczniej było dostać się do Rumunii.
Większych durnot dawno nie czytałem
Głupi komentarza Kazia pokazuje jego ograniczone horyzonty umysłowe. Z czym się nie zgadzasz konkretnie ?