Ciekawostki Historyczne
Dwudziestolecie międzywojenne

Jak torturowało i zabijało NKWD

W 1937 roku Politbiuro usankcjonowało stosowanie tortur. Wyznaczało też... normy egzekucji. Jak i dlaczego zabijali kaci z wewnętrznego kręgu morderców Stalina?

Rankiem „Jeżowik” odwiedzał Politbiuro i uczestniczył w posiedzeniach, przychodząc prosto z izb tortur. Pewnego dnia Chruszczow zauważył plamy zakrzepłej krwi na mankietach chłopskiej koszuli Jeżowa. Chruszczow, który sam nie był aniołem, spytał, skąd pochodzą te ślady. Jeżow, z błyskiem w niebieskich oczach, odparł, że trzeba być dumnym z takich plam, ponieważ jest to krew wrogów rewolucji.

„Słuszne i skuteczne” tortury

Stalin często pisał dyspozycje przy nazwiskach. W grudniu 1937 roku umieścił obok nazwiska polecenie: „Bić! Bić!”. Przy innym napisał: „Już czas przycisnąć tego pana i zmusić go do ujawnienia jego brudnych sprawek. Gdzie on jest – w więzieniu czy w hotelu?”. W 1937 roku Politbiuro usankcjonowało stosowanie tortur. Jak zapewnił później Stalin, „praktyka stosowania przez NKWD nacisku fizycznego […] dozwolonego przez Komitet Centralny” okazała się „całkowicie słuszną i skuteczną metodą”.

Jeżow nadzorował swoich oprawców, którzy na własny użytek wypracowali roboczy żargon: proces łamania niewinnego człowieka nazywali „francuskimi zapasami” – francuzskoj borboj. Kiedy po latach niektórzy z nich sami byli przesłuchiwani, zeznawali, jak posługiwali się żgutom (plecionką), dubinkoj (pałką), a także jak stosowali bardziej tradycyjną metodę polegającą na pozbawianiu aresztowanych snu i permanentnym przesłuchiwaniu, które nazywali „pasem transmisyjnym”. W WCzK istniała długa tradycja torturowania: jeden z ludzi Jagody, Leonid Zakowski, napisał nawet podręcznik zadawania tortur.

Łubianka w latach 60. To tu torturowano i zabijano „wrogów ludu”fot.FORTEPAN / Dobóczi Zsolt/CC BY-SA 3.0

Łubianka w latach 60. To tu torturowano i zabijano „wrogów ludu”

Czasami członkowie Politbiura, jak choćby Mołotow i Mikojan, sami uczestniczyli w przesłuchaniach swoich towarzyszy w wielkim gabinecie Jeżowa na Łubiance. „Rudzutak był mocno bity i torturowany” – wspominał Mołotow jedną z takich sesji. – „Trzeba było postępować bezlitośnie”.

Kaganowicz uważał, iż „to bardzo trudne nie być okrutnym”, ale „należało wziąć pod uwagę, że wszyscy oni byli doświadczonymi starymi bolszewikami, jak mogliby złożyć zeznania dobrowolnie?”. Brzmi to tak, jakby „w Politbiurze było pełno gangsterów”, mówiąc słowami Mołotowa. Może i członkowie Politbiura nie byli płatnymi zabójcami z mafii – niewielu, z wyjątkiem Jeżowa i  później Berii, osobiście torturowało lub zabijało swoje ofiary, a  poza tym żaden płatny zabójca nie okazałby się tak głupi, by tracić tyle czasu na nudną pseudoideologię – ale czasami trudno dostrzec różnicę.

Zobacz również:

System egzekucji

Stalin i jego dworzanie często śmiali się ze zdolności NKWD do wydobywania zeznań. Komuś, kto naprawdę był torturowany, Stalin opowiedział taki oto dowcip: „Aresztowali chłopca i oskarżyli go o napisanie Eugeniusza Oniegina. Chłopiec próbował zaprzeczać… Kilka dni później śledczy z NKWD wpadł przypadkiem na rodziców chłopca: «Moje gratulacje! – powiedział. – Wasz syn napisał Eugeniusza Oniegina»”. Wielu więźniów bito tak mocno, że oczy dosłownie wychodziły im z głowy. Jeśli umierali podczas przesłuchania, jako przyczynę zgonu podawano atak serca.

System egzekucji opracował sam Jeżow. Zamiast korzystać z piwnic na Łubiance lub w innych więzieniach, jak czynili jego poprzednicy, przeznaczył do tego celu inny budynek NKWD przy Warsanofijewskim Prospekcie na tyłach Łubianki. Więźniów przewożono na drugą stronę ulicy ciężarówkami (nie było tunelu) i wprowadzano na dziedziniec, gdzie stał specjalnie skonstruowany czworokątny budynek z betonową podłogą, nachyloną w stronę przeciwległej ściany z drewnianych bali, które miały zatrzymywać kule, i z urządzeniami do spłukiwania krwi i nieczystości. Po strzale w tył głowy ciała ofiar umieszczano w metalowych skrzyniach i wieziono do jednego z moskiewskich krematoriów. Popioły wsypywano zazwyczaj do masowego grobu, takiego jak ten na cmentarzu Dońskim.

Czytaj też: Jak ginęli „wrogowie” Stalina?

„Byłoby źle, gdyby nikt się nie skarżył”

Droga, która kończyła się na cmentarzu Dońskim, zaczynała się często od notatki na biurku Stalina. Stalin otrzymywał nie tylko prośby o łaskę, lecz również donosy. Kiedy terror nabrał rozmachu, donosy działały jak oliwa dolewana do ognia, podtrzymując płomień. Stały się one już nieodłączną częścią systemu stalinowskiego: od każdego oczekiwano, że będzie donosił na wszystkich. W bolszewickim wszechświecie istniały tylko dwa sposoby zwrócenia uwagi kierownictwa na błędy: wypadki i donosy. Donosy napływały do gabinetu Stalina szerokim strumieniem: niektóre były uzasadnione.

„Gdybyśmy żyli w państwie kapitalistycznym, mówiono by o nas w parlamencie i w gazetach” – powiedział Woroszyłow. Niektóre donosy stanowiły stalinowski odpowiednik interpelacji poselskich i dziennikarskich dochodzeń. – Wydaje się wam to pewnie nieprzyjemne, że pisze się takie listy, ale ja się cieszę – powiedział Stalin. – Byłoby źle, gdyby nikt się nie skarżył. Nie bójcie się kłótni… To lepsze niż przyjaźń na koszt rządu. Zazwyczaj jednak te zatrute listy były rezultatem histerii polowania na czarownice, złej woli i amoralnych ambicji.

Stalin rozkoszował się podejmowaniem decyzji, jak potraktować donosy. Jeśli nie lubił danej osoby, listy trafiały do NKWD z adnotacją: „Sprawdzić!”, po czym zwykle następowało aresztowanie. Jeśli chciał kogoś „oszczędzić”, umieszczał list w archiwum i mógł go ponownie wykorzystać po latach. Dlatego w jego papierach znajduje się mnóstwo donosów, czasem od zwykłych ludzi, a czasem od wysokich urzędników: jeden, od pracownika Kominternu, denuncjuje wrogów w Ludowym Komisariacie Spraw Zagranicznych.

Czytaj też: „Towarzysz Stalin nie jest zdrajcą!”. Jak wyglądały przygotowania do największej bitwy II wojny światowej?

Gromy moskiewskiego Zeusa

Można sobie wyobrazić panującą na Kremlu atmosferę strachu i intryg: były sekretarz Ordżonikidzego, bez wątpienia próbując ratować własną skórę, napisał do Stalina donos na wdowę po Sergo, Zinaidę, która „powiedziała kilka razy, że nie może żyć bez Sergo, i boję się, żeby nie zrobiła czegoś głupiego […]. Często dzwonią do niej żony innych zdrajców naszej partii. Te żony zwracają się do niej z prośbami (do przekazania towarzyszowi Jeżowowi). To nie jest dobre i trzeba jej powiedzieć, żeby tego nie robiła […]. Proszę o instrukcje. Każdy rozkaz będzie wykonany do ostatniej kropli krwi. Oddany Wam Siemiuszkin”. Czasem farsa zamieniała się w tragedię, tak jak w przypadku głosu Stalina, którego nagranie na płytę sabotowali szkodnicy.

Na biurku Stalina lądowało wiele donosówfot.domena publiczna

Na biurku Stalina lądowało wiele donosów

Typowy donos, który Stalin przeczytał i opatrzył adnotacją, pochodził od niejakiego Kryłowa zamieszkałego w Saratowie, który poinformował swego przywódcę, że „wrogowie mają przyjaciół w NKWD i prokuraturze, gdzie też są ukryci wrogowie”. Wojskowi również nie pozostawali w tyle: „Proszę o odwołanie dowódcy […] Osipowa – napisał pewien oficer z Tyflisu – który jest bardzo podejrzanym człowiekiem”. Stalin podkreślił słowo „podejrzany” niebieskim ołówkiem.

Gromy moskiewskiego Zeusa spadały na regiony w różny sposób: w lipcu 1937 roku Gienrich Luszkow, bezwzględny czekista, który dał się już poznać w Rostowie, został wezwany na Kreml i skierowany na Daleki Wschód. Stalin rozporządzał życiem ludzi, jakby mówił o starych ubraniach – tych należy zatrzymać, tamtych wyrzucić: pierwszy sekretarz partii na Dalekim Wschodzie, Iosif Warejkis, „nie całkiem zasługuje na zaufanie”, ma własną klikę, natomiast „koniecznie trzeba zatrzymać” marszałka Bluchera. Luszkow posłusznie aresztował Warejkisa.

Heroiczna denuncjatorka z Kijowa

Mniej skuteczna metoda polegała na wykorzystywaniu lokalnych konfidentów, takich jak Pola Nikołajenko, „heroiczna denuncjatorka z Kijowa”, wychwalana przez Stalina. Specjalnością tej straszliwej staruchy, odpowiedzialnej za śmierć co najmniej 8000 ludzi, było wstawanie podczas zebrań i wykrzykiwanie oskarżeń: Chruszczow widział, jak „wskazała palcem i powiedziała: «Nie znam tego człowieka, ale poznaję po oczach, że to wróg ludu»”. To „rozpoznawanie po oczach” było kolejną oznaką religijnego szaleństwa terroru. Aby odeprzeć tego rodzaju oskarżenie, należało pospiesznie odpowiedzieć: „Nie znam tej kobiety, która właśnie mnie zadenuncjowała, ale poznaję po oczach, że to ku**a”.

Pola Nikołajenko zwróciła się do Stalina. Z listu widać, że pisała go osoba bez wykształcenia: „Do przedpokoju Towarzysza Stalina. Proszę oddać tę deklarację Towarzyszowi Stalinowi do rąk własnych. Towarzysz Stalin mówił o mnie na lutowym plenum”. Jej list dotarł do Stalina, co miało katastrofalne następstwa dla jej wrogów: „Drogi Przywódco, Towarzyszu Stalin” – napisała 17 września 1937 roku, ujawniając przebiegle, w jaki sposób miejscowi dygnitarze ignorują jego polecenia. – „Proszę Was o interwencję w sprawach Kijowa […]. Wrogowie znów zgromadzili tu ogromną siłę […] siedzą w swoim aparacie i robią złe rzeczy. Od plenum, kiedy mówiliście o Kijowie i o mojej sprawie «prostej towarzyszki partyjnej», aktywnie mnie oczerniają, aby zniszczyć mnie politycznie”.

(…) Dziesięć dni później pospieszył jej z pomocą, pisząc do ukraińskich przywódców: „Zwróćcie uwagę na towarzyszkę Nikołajenko (spójrzcie na jej list). Chyba możecie ją obronić przed tymi chuliganami! Zgodnie z moimi informacjami Głaz i Timofiejew nie są szczególnie godni zaufania. Stalin”. Tych dwóch prawdopodobnie aresztowano, natomiast Kosior na razie ocalał.

Czytaj też: Najgorsze obozy UB/NKWD nad Wisłą

Normy zabijania

W regionach zabijano zbyt gorliwie, zbyt szybko: Chruszczow*, sekretarz partii w Moskwie, rozkazał rozstrzelać 55 741 osób, wykonując z nawiązką ustaloną przez Politbiuro pierwotną normę 50 000. 10 lipca 1937 roku Chruszczow napisał do Stalina, prosząc o zgodę na rozstrzelanie 2000 byłych kułaków, aby wykonać normę. Archiwa NKWD pokazują, że przykładał rękę do wielu wniosków o aresztowanie. Do wiosny 1938 roku doprowadził do aresztowania trzydziestu pięciu spośród trzydziestu ośmiu sekretarzy rejonowych i miejskich, co daje jakieś pojęcie o tym szaleństwie. Ponieważ przebywał w Moskwie, przynosił listy bezpośrednio Stalinowi i Mołotowowi. – Nie może ich być aż tylu! – zawołał Stalin. – W rzeczywistości jest ich znacznie więcej – odparł Chruszczow, zgodnie z relacją Mołotowa. – Nie wyobrażacie sobie nawet, ilu ich jest.

Politbiuro wyznaczało normy egzekucji (na il. fragment propagandowego plakatu niemieckiego dotyczącego zbrodni katyńskiej)fot.Polona/domena publiczna

Politbiuro wyznaczało normy egzekucji (na il. fragment propagandowego plakatu niemieckiego dotyczącego zbrodni katyńskiej)

Dla Stalinabadu (Aszchabadu) ustalono normę 6277 osób do rozstrzelania, ale stracono 13 259 osób. W większości jednak zabijano niewłaściwych ludzi. Lokalni przywódcy dokonywali selekcji ofiar, nie mogąc się oprzeć pokusie zniszczenia przeciwników i ocalenia przyjaciół. A to właśnie owych „baronów” wraz z ich otoczeniem chciał zniszczyć Stalin. Dlatego pierwotna gorliwość pierwszych sekretarzy nie tylko ich nie uratowała, ale dostarczyła pretekstu do ich eksterminacji. Było kwestią czasu, kiedy centrum rozpęta drugą falę terroru, aby unicestwić samych „baronów”.

Jedynie najbliżsi współpracownicy Stalina, Żdanow w Leningradzie i Beria na Zakaukaziu, nie potrzebowali takiej „pomocy”. (…) Z inicjatywy Żdanowa aresztowano w Leningradzie 68 000 osób. Co się tyczy Berii, ten zawodowy czekista przekroczył swoją pierwotną normę 268 950 aresztowań i 75 950 egzekucji. Normę później podniesiono. Zginęło 10 procent członków partii gruzińskiej, którą Stalin znał szczególnie dobrze. Beria wyróżnił się gorliwością, ponieważ osobiście torturował rodzinę Łakoby i doprowadził wdowę po nim do pomieszania zmysłów, umieszczając w jej celi węża.

Źródło:

Tekst stanowi fragment książki Simona Sebaga Montefiore Stalin. Dwór czerwonego cara, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2023.

Artykuł powstał na podstawie książki Simona Sebaga Montefiore Stalin. Dwór czerwonego cara, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2023.

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Zobacz również

Zimna wojna

Największa w historii zorganizowana operacja grabieży. Jak działała armia szabrowników Stalina w krajach „wyzwolonych”?

Tuż po zakończeniu II wojny światowej ZSRR rozpoczął bezprecedensową operację grabieży. Armia szabrowników Stalina była zdolna do najgorszych zbrodni.

4 lutego 2024 | Autorzy: Sean McMeekin

Druga wojna światowa

„Krew płynęła strumieniami, a części ciał latały w powietrzu” – cofający się przed Niemcami enkawudziści urządzili rzeź Polakom

Odwrót Armii Czerwonej w 1941 roku skończył się masakrą. Tylko w czerwcu na rozkaz Berii NKWD rozstrzelało ponad 20 tys. nieuzbrojonych więźniów politycznych.

26 stycznia 2024 | Autorzy: Sean McMeekin

Druga wojna światowa

„Towarzysz Stalin nie jest zdrajcą!”. Jak wyglądały przygotowania do największej bitwy II wojny światowej?

Moskwa była jednym z głównych celów Niemców podczas operacji Barbarossa. Jednak Stalin odmówił ewakuacji. Był gotowy bronić się do ostatniej kropli krwi.

1 listopada 2023 | Autorzy: Simon Sebag Montefiore

Dwudziestolecie międzywojenne

Bolszewickie domino śmierci, czyli jak ginęli „wrogowie” Stalina?

Nie wiadomo, ile ofiar miał na sumieniu Stalin. Eliminował nawet osoby z najbliższego otoczenia, jeśli w jego chorym umyśle zapaliła się lampka ostrzegawcza. 

26 października 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

W podziemiach Moskwy znajduje się tajna sieć bunkrów. Co wiadomo na temat tajemniczego Metra-2 zbudowanego przez Stalina?

Już od czasów Stalina w ZSRR zaczęto budować bunkry i tajne schrony dla partyjnych dygnitarzy. W Moskwie bunkry połączone są dzięki... tajnej linii metra.

7 lutego 2023 | Autorzy: Violetta Wiernicka

Dwudziestolecie międzywojenne

Stalin zamykał w łagrach nawet niemowlęta i przedszkolaki. Wiele z nich umierało w męczarniach

Dzieci w sowieckich łagrach przechodziły twardą szkołę życia – trzy lata w przyłagiernym żłobku, cztery w domu dziecka dla przedszkolaków, siedem w sierocińcu dla uczniów,...

27 maja 2021 | Autorzy: Maria Procner

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.