5 sierpnia 1772 roku w Petersburgu Rosja, Prusy i Austria dokonały I rozbioru Polski, by „przywrócić porządek” i nadać jej stan „zgodny z interesami sąsiadów”.
Z perspektywy czasu widać, że do rozbioru mogło dojść tylko dzięki zbiegowi kilku mało prawdopodobnych czynników. Trzej główni bohaterowie dramatu byli zmuszeni przezwyciężyć panującą od dekad wzajemną nieufność. Czwarty sąsiad Polski, czyli imperium osmańskie, musiał zostać wyeliminowany z równania; Prusacy musieli pohamować apetyt, zadowolić się najmniejszą częścią, a Rosjanie – porzucić, a przynajmniej zrewidować swoją praktykę polegającą na zarządzaniu Rzeczpospolitą niczym niezadeklarowanym protektoratem. Austriaków zaś trzeba było oczarować i skłonić do połknięcia przynęty. A jednak wszystko to się zdarzyło.
Trójka chciwych monarchów kroi gigantyczny tort
Trójstronne negocjacje, które toczono przez kilka miesięcy od lutego 1772 roku, stanowiły pierwszy z pięciu etapów i miały w pierwotnym zamiarze doprowadzić do osiągnięcia ostatecznego porozumienia w czerwcu. Współcześni rysownicy często przedstawiali je jako scenę, w której trójka chciwych monarchów kroi gigantyczny tort. Wspomniani monarchowie oczywiście nigdy nie spotkali się osobiście, ale karykatura była zasadniczo trafna. Ambasadorowie Rosji oraz Prus przychodzili do wiedeńskiej kancelarii księcia Kaunitza, gdzie ślęczeli nad mapami i atlasami, kreśląc na nich linie.
Prusy skromnie poprzestały na Prusach Królewskich i Warmii, co postulował Fryderyk 40 lat wcześniej, wyłączając jedynie miasta Gdańsk oraz Toruń. Rosja zadowoliła się z kolei długim pasem terytorium biegnącym wzdłuż wschodniej granicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. W ostatecznym rozrachunku najbardziej pazerni okazali się być może Austriacy. Początkowo utrzymywali oni, że każde z trzech mocarstw powinno wziąć „dokładnie równą” część. Następnie oświadczyli, że przez równość części nie rozumieją ich powierzchni w kilometrach kwadratowych, lecz „żyzność gruntów” i ich „wartość polityczną”.
„Płakała, ale brała”
Na oku mieli zaś ogromny szmat ziemi rozciągający się w poprzek Korony od rzeki Białej na zachodzie po Zbrucz na wschodzie, niemal trzykrotnie większy od udziału pruskiego i mniej więcej dwudziestokrotnie przekraczający rozmiar już wcześniej zajętych starostw. Aby jasno dać do zrozumienia swoje zamiary, w połowie kwietnia – w tym samym czasie, gdy zdecydowali się wycofać z sojuszu z Osmanami – wysłali na południe Polski 20 tysięcy żołnierzy pod dowództwem generała Hadika, którzy mieli zająć cenne kopalnie soli w Wieliczce i Bochni. Zaskoczyli tym nawet Fryderyka, który zapytał: „Panowie, czy nie złapie was niestrawność?”.
Co więcej, informacje o toczących się negocjacjach Austriacy przekazali potajemnie konfederatom barskim, którzy znajdowali się już wówczas w beznadziejnej sytuacji. Wydaje się, że Kaunitz i Józef wyprzedzali w tych działaniach Marię Teresę, która wciąż się wahała – od niemal 40 lat utyskiwała na bezprawne zagarnięcie Śląska przez Prusy, a teraz miała wziąć udział w rabunku jeszcze bardziej skandalicznym. Czerwcowy termin minął, a negocjacje nie dobiegły końca. Dopiero w lipcu umowę przypieczętowały drobne ustępstwa ze strony Austrii. Ostatecznie sumienie nie powstrzymało Marii Teresy. Jak skomentował to Fryderyk: „Przed przyjęciem ciała Polski skonsultowała się ze spowiednikiem: płakała, ale brała”.
Czytaj też: Maria Teresa. Niemka, która rozerwała Polskę na strzępy.
Traktat rozbiorowy
Drugim etapem był formalny traktat rozbiorowy, który przybrał postać trzech równoległych konwencji opublikowanych w Petersburgu 5 sierpnia 1772 roku; jego tekst ociekał wręcz hipokryzją:
(…) W imię Trójcy Przenajświętszej. Duch stronniczy, podtrzymujący anarchię w Polsce, każe obawiać się zupełnego rozkładu państwa, co by mogło zaszkodzić interesom sąsiadów tej Rzplitej, naruszyć dobre stosunki istniejące między nimi i wzniecić ogólną wojnę; więc Austria, Prusy i Rosja, mające względem Polski pretensje i prawa równie dawne jak słuszne, postanowiły wystąpić z nimi, przywrócić porządek wewnątrz Polski i nadać temu państwu stan polityczny więcej zgodny z interesami jego sąsiadów.
Angielski polityk i filozof polityczny Edmund Burke napisał: „Cesarzowa Rosji zjadła śniadanie. Kto wie, gdzie będzie jadła obiad”. Ustaliwszy ramy międzynarodowe, w trzecim etapie wszystkie mocarstwa rozbiorowe pospiesznie objęły w posiadanie nowe terytoria.
Czytaj też: Historia rozbiorów Rzeczpospolitej. Daty i liczby, które powinien znać każdy Polak
Austriacki falstart
Mieszkańcy Rzeczpospolitej byli jedynie widzami. Prusacy wkroczyli do Prus Królewskich, Rosjanie zajęli województwo połockie, a armia austriacka pod dowództwem urodzonego w Irlandii generała Richarda d’Altona przekroczyła graniczny strumień w Białej, kierując się na wschód. W rzeczywistości Austriacy popełnili bezwstydny falstart. D’Alton otrzymał bowiem rozkaz wymarszu w chwili, gdy osiągnięto porozumienie – nie polecono mu czekać na formalne zawarcie traktatu rozbiorowego. Jego wojska dotarły do Tarnowa ostatniego dnia miesiąca (czyli według kalendarza obowiązującego w Petersburgu 20 lipca).
Dnia 31 lipca 1772 po raz pierwszy do Tarnowa wkroczyły wojska austriackie pod dowództwem gen. d’Altona. […] Miasto zajęli od strony zachodniej, wcześniej zdobywając: Tyniec, Wieliczkę i Bochnię. Długo tu nie zabawiły, skoro 29 sierpnia miasto odprowadzało prowiant do Tuchowa. Początkowo główne siły stacjonowały w Pilźnie, niemniej dowódca na kwaterę wybrał kamienicę przy tarnowskim Rynku 20. W dniu 11 września przy odgłosie trąb ogłoszono uniwersał rozbiorowy cesarzowej Marii Teresy, zawiadomiono mieszczan tarnowskich, iż stali się poddanymi austriackimi.
W tym czasie walczyły jeszcze niedobitki konfederatów barskich, choć szybko ubywało im sił. Kazimierz Pułaski mężnie bronił Częstochowy. W kwietniu padł Tyniec. W październiku zdobyto zaś ostatnią twierdzę konfederatów – klasztor w Zagórzu pod Sanokiem. Obserwatorzy konfederaccy mogli z niej widzieć na rozciągającej się w dole równinie maszerujące w kierunku Lwowa kolumny austriackie.
Ziemie „odzyskane”
W Wiedniu 11 września cesarzowa-królowa Maria Teresa wydała Revindicatio: dekret, w którym wyjaśniała, że jej wojska „odzyskują” ziemie galicyjskie, a co za tym idzie, wszyscy dotychczasowi urzędnicy królewscy na tych ziemiach – wojewodowie, starostowie i kasztelanowie – zostają odwołani. Wieści o rozbiorze zaczęły się rozchodzić. W samym Lwowie garnizon rosyjski trzeba było przekonać do opuszczenia miasta. Nie doszło jednak do potyczek. Generał Andreas Hadik cierpliwie czekał do 18 września na wycofanie się Rosjan. Austriacy wkroczyli następnego dnia, oświadczając, że objęli w posiadanie nie „Lwów”, lecz „Lemberg”.
Wkrótce potem generałowi Hadikowi powierzono dowództwo wojskowe nad zaanektowanymi terenami, a 4 października austriacki gubernator hrabia Johann Baptist Anton von Pergen zaprosił miejscowych radnych do udziału w uroczystościach ustanowienia „Królestwa Galicji i Lodomerii”. Ci jednak odmówili, powołując się na przysięgę wierności złożoną królowi Polski, ale ugięły się władze kościelne. Podczas mszy pontyfikalnej w lwowskiej katedrze, którą celebrowali biskupi: rzymskokatolicki, greckokatolicki i ormiańskokatolicki, po raz pierwszy publicznie padło imię cesarzowej-królowej Marii Teresy.
Generał Hadik przedstawił teorię, zgodnie z którą rząd cesarski dokonywał jedynie „ponownego włączenia” terytoriów będących od zawsze legalnie w jego posiadaniu. Jeszcze przed końcem roku w Wiedniu ukazała się zaś obszerna rozprawa historyczna, w której utrzymywano, że roszczenia Habsburgów do Galicji Wschodniej wynikają z ich praw jako następców władców średniowiecznego księstwa halickiego, a do Galicji Zachodniej – jako następców władców księstw oświęcimskiego i zatorskiego.
Czytaj też: Zdrada sprzed tysiąclecia. Czy wiesz kiedy naprawdę doszło do pierwszego rozbioru Polski?
„Ten niefortunny rozbiór”
Jak się okazało, każdy z zaborców posługiwał się podobną (i równie zwodniczą) argumentacją. Prusacy twierdzili, że – będąc następcami prawnymi zakonu krzyżackiego – Hohenzollernowie naprawiają jedynie niesprawiedliwość, do jakiej doszło w 1466 roku, kiedy to Polska oderwała Prusy Królewskie od ziem zakonnych. Rosjanie wskazywali z kolei, że Romanowowie zgłaszają jedynie swoje prawa do Połocka, który Włodzimierz Wielki podarował swemu synowi Izisławowi w 989 roku.
To ostatnie twierdzenie wzbudziło pewną konsternację. Opisując negocjacje rozbiorowe, pruski minister Hertzberg ośmielił się zasugerować, że rosyjskim roszczeniom brak uzasadnienia historycznego, czym wzbudził gniew cesarzowej Katarzyny. „Ten dureń Hertzberg – pisała w prywatnej korespondencji – zasługuje na solidne lanie […] o historii wie nie więcej niż moja papuga. […] Jego arogancja czyni go ignorantem i prymitywnym głupcem – jest niczym wół z Pomorza”. W przeciwieństwie do carycy cesarzowa-królowa odczuwała, przynajmniej prywatnie, wyrzuty sumienia:
Ten niefortunny rozbiór Polski kosztuje mnie dziesięć lat życia. Ile razy odmawiałam na to zgody? Ale spadające na nas kolejne klęski – Turcy, nędza, głód i zarazy w kraju, brak nadziei na pomoc ze strony Francji czy Anglii, a na koniec groźba izolacji i [wystawienia] na wojnę zarówno z Prusami, jak i z Rosją zmusiły mnie w końcu do przystąpienia do tego nieszczęsnego układu, który splami pamięć o całym moim panowaniu. Boże, spraw, abym nie musiała za to odpowiadać na tamtym świecie.
Czytaj też: Co Katarzyna Wielka powiedziała do przywódcy Targowicy gdy już rozerwała Polskę na strzępy?
Wszystko zgodnie z (polskim) prawem
Czasu nie dało się jednak cofnąć, a zapewniwszy sobie nieuczciwe korzyści, w czwartym etapie mocarstwa postanowiły wymusić na bezbronnej ofierze potwierdzenie, że postępowały zgodnie z prawem. Nowy poseł rosyjski w Warszawie Otto Magnus von Stackelberg wezwał króla polskiego do zwołania sejmu, który formalnie zatwierdziłby rozbiór. Pod groźbą dalszej przemocy nieszczęsnych Polaków zmuszono, aby usankcjonowali okaleczenie ich ojczyzny.
Jeden czy dwóch zaprotestowało. Do historii przeszedł gest Tadeusza Reytana, posła z województwa nowogrodzkiego i byłego konfederata barskiego, który rozerwał ubranie na piersi, po czym rzucił się pod nogi króla na progu izby poselskiej, zaklinając na rany boskie, aby takiej zbrodni nie popełniać. Kilka lat później popełnił samobójstwo. Wszystkie protesty poszły jednak na marne. Większość polityków potulnie ugięła się przed żądaniami i 30 września 1773 roku ustawą wpisano rozbiór do prawa polskiego.
Na ostatnim etapie sporządzono osobne traktaty cesyjne między Rzeczpospolitą a każdym z zaborców. Traktat zawarty z cesarzową austriacką liczył czternaście artykułów (…). Między wierszami tego dokumentu pozostawało wiele niedopowiedzeń. Gwarantował on własność prywatną, swobody religijne i dotychczasowe warunki handlu, ale już nie konstytucyjne prawa szlachty (był później nowelizowany).
W chwili, gdy finalizowano rozbiór Polski, dawni konfederaci Kazimierz Pułaski i Maurycy Beniowski byli wygnańcami we Francji. Skazany zaocznie na śmierć Pułaski dotarł tam przez należący do Prus Śląsk i w 1773 roku bezskutecznie starał się o angaż we francuskiej armii. Beniowski zaś, zbiegłszy z Kamczatki na statku, którym popłynął do Japonii i Chin, dostał się nad Sekwanę przez portugalską kolonię Makau. We wrześniu 1773 roku zdołał przekonać ministra spraw zagranicznych Ludwika XV księcia d’Auguilon do wyasygnowania niezbędnych funduszy i powierzenia mu dowództwa ekspedycji na Madagaskar, gdzie miał później zostać koronowany przez tubylców na „króla”, a gdy fortuna się odwróciła – zastrzelony przez francuskich żołnierzy.
Królestwo Galicji i Lodomerii
Tymczasem w Wiedniu cesarskiemu astronomowi i geodecie, jezuicie Josephowi Liesganigowi (1719–1799) zlecono przeprowadzenie szczegółowych pomiarów Królestwa Galicji i sporządzenie na ich podstawie mapy. Mapa ta, której wykonanie zajęło trzy lata, wykazała, że królestwo ma powierzchnię 83 tysięcy kilometrów kwadratowych i jest zamieszkane przez 2,5 miliona osób. Miało ono kształt podobny do rombu (lub morświna). Biegnąca z zachodu na wschód oś pozioma liczyła około 530 kilometrów i była dwukrotnie dłuższa od biegnącej z północy na południe osi pionowej.
Terytorium królestwa zwężało się na obu końcach. Jego granica północna dzieliła się na trzy wyraźne odcinki: na zachodnim krańcu biegła na północny zachód wzdłuż Wisły od Zatora do Tarnobrzega, w środkowej części na wschód od Tarnobrzega do Zamościa, na wschodnim krańcu od Husiatyna do okolic Brodów, a następnie na południe aż do granic Siedmiogrodu i Mołdawii.
Granica południowa przez niemal 640 kilometrów trzymała się łuku utworzonego przez grzbiet Beskidów, Tatr i Karpat od Orawy po Czarnohorę. Największe połacie ziemi oderwano od dawnej prowincji małopolskiej, która miała przyjąć nieformalną nazwę Galicji Zachodniej, oraz od dawnego województwa ruskiego – tę część nazywano teraz po ukraińsku Haliczyną lub po polsku Galicją Wschodnią. Ponadto na swoim krańcu północno-wschodnim Królestwo obejmowało skrawek Wołynia, a na krańcu południowo-wschodnim kawałeczek Podola. Co ciekawe, miasto Włodzimierz (po łacinie Lodomeria) wcale nie znalazło się w królestwie, któremu dało nazwę.
Habsburskie rządy
Tak przedstawiał się sztuczny konglomerat, który przypadł Austrii w wyniku pierwszego rozbioru Polski. Miał on przetrwać 145 lat pod panowaniem siódemki kolejnych monarchów z dynastii habsbursko-lotaryńskiej: Marii Teresy (do 1780 roku), Józefa II (1780– 1790), Leopolda II (1790–1792), Franciszka II (1792–1835), Ferdynanda I (1835–1848), Franciszka Józefa (1848–1916) i wreszcie Karola I (1916–1918).
W tym okresie mieszkańcy królestwa – jedyna w swoim rodzaju mieszanka Polaków, Rusinów, Żydów oraz Niemców – nie zawsze byli zachwyceni swoimi habsburskimi władcami, ale z nielicznymi wyjątkami odczuwali ulgę, że ominęły ich rządy zarówno nieznośnych Prusaków, jak i drapieżnych Rosjan. W ciągu sześciu lub siedmiu pokoleń wykształcili oni wspólną, niewystępującą nigdzie indziej tożsamość oraz charakterystyczną osobowość – nacechowaną pełnym rezygnacji, ironicznym i gorzkim humorem, a zarazem nastawioną na pluralizm i współistnienie.
Źródło:
Tekst stanowi fragment najnowszej książki Normana Daviesa „Galicja” (Znak Horyzont 2023).
KOMENTARZE (2)
W Polskiej historii cały czas podkreśla się że to właśnie Rosja odpowiada za rozbiory Polski. A tymczasem podczas wszystkich 3 zaborów w latach 1772-1793-1795 to właśnie Rosja nie zajęła żadnego terenu ziem Polskich ! Dopiero w roku 1815 po kongresie wiedeńskim do Rosji zostały przyłączone ziemie Księstwa Warszawskiego pomniejszone o Wielkopolskę i ziemię Chełmińską, które zostały nazwane Królestwem Polskim. Królestwo Polskie było państwem tak samo niezależnym jak PRL. Tym co łączyło Królestwo Polskie z Rosją była osoba władcy – car, był równocześnie królem Polski oraz fakt że za politykę zagraniczną KP odpowiadał król czyli car. Polska straciła niepodległość w roku 1795 ale już w roku 1807 powstało Księstwo Warszawskie, które po zmianie nazwy jako Królestwo Polskie trwało dalej. Kres niezależności Królestwa Polskiego położyła dopiero wojna polsko-rosyjska w latach 1830-1831. Kolejne powstanie w roku 1863 tylko pogorszyło położenie polskich obywateli i doprowadziło do …rusyfikacji na ziemiach Królestwa Polskiego oraz do utratę wpływów przez Polskę na ziemiach Korony utraconych w roku 1793 i 1795. Jest niezaprzeczalnym faktem że rdzennie Polskie ziemi zostały zagarnięte przez Niemców z Prus i Austrii w latach 1772-1793-1795, oraz tego że dopiero w roku 1831 Rosja przyłączyła do siebie aż 80% ziem dawnego RON.
Jeśli Ruś Koronna to nie ziemię Korony Królestwa Polskiego, to co to to jest? Rdzennie polskie? A Grody Czerwieńskie?