Nim 4 lutego 1945 r. zaczęła się konferencja w Jałcie, Roosevelt i Churchill spotkali się na Malcie. Nie tworzyli planu rozmów ze Stalinem. Poszli na wycieczkę.
Konferencja jałtańska, podczas której w dniach 4–11 lutego 1945 roku spotkali się Józef Stalin, Franklin D. Roosevelt oraz Winston Churchill, jest dla Polaków symbolem zdrady Zachodu. Nie bez powodu. To wtedy amerykański prezydent i brytyjski premier zgodzili się oddać Polskę w ręce przywódcy ZSRR.
Przyczyna konferencji – Polska
To w Jałcie rozstrzygnął się kształt powojennej Europy. I chociaż, jak pisał Churchill: „Polska była w rzeczywistości najbardziej pilną przyczyną zwołania konferencji jałtańskiej”, największym wygranym w sprawie naszego kraju okazał się Stalin.
Podczas konferencji ustalono bowiem, że wschodnia granica Polski będzie przebiegać wzdłuż tzw. linii Curzona. Oznaczało to utratę Kresów Wschodnich na rzecz ZSRR. Na dodatek zadecydowano o powołaniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, złożonego głównie z działaczy komunistycznych. Dokładnie tak, jak zaplanował to sobie Stalin. Dlaczego jednak – skoro alianci pojechali na Krym, by zająć się kwestią polską – ostatecznie dopuścili się zdrady względem Polaków? Jedną z przyczyn może być fakt, że do Jałty dotarli… kompletnie nieprzygotowani.
Drzemka zamiast rozmów
Układ sił przed konferencją był już ustalony. „Najmocniejszą pozycję miał Stalin. Armia Czerwona opanowała Bałkany, oblegała Budapeszt, zajęła Polskę i walczyła z Niemcami już na ich terytorium. Zdobycie Berlina było tylko kwestią czasu” – pisał prof. Andrzej Garlicki. Zachodni alianci musieli zdawać sobie z tego sprawę. Umówili się na spotkanie na Malcie (czemu początkowo Roosevelt był niechętny), by jeszcze przed rozmowami w Jałcie ustalić plan działania. Podobne „rozmowy wstępne” miały się odbyć również przed konferencją w Teheranie w 1943 roku, ale ostatecznie do nich nie doszło.
I tym razem próba dogadania się i stworzenia wspólnego, brytyjsko-amerykańskiego frontu w starciu ze Stalinem zakończyła się fiaskiem. Wprawdzie na Maltę poza głównymi zainteresowanymi pofatygował się również Averell Harriman, ambasador USA w Moskwie, ale – jak opisuje Catherine Grace Katz w książce „Córki Jałty. Sarah Churchill, Anna Roosevelt, Kathleen Harriman i kulisy wielkiej polityki”:
Roosevelt nie wezwał Harrimana. Zamiast omawiać pilne sprawy ze swymi doradcami albo z delegacją brytyjską, czego pragnął Churchill, który właśnie w tym celu zaproponował spotkanie na Malcie, Roosevelt i jego córka wybrali się wraz z gubernatorem generalnym i jego rodziną na półtoragodzinną wycieczkę po wyspie. Anna zaprosiła na nią także Sarę Churchill.
Zwiedzanie wyspy było miłym gestem wobec miejscowej ludności, ale FDR tracił cenny czas. Amerykańska i brytyjska delegacja wyruszały do Jałty tamtego dnia wieczorem, a obydwie grupy nie spotkały się jeszcze, by przedyskutować najważniejsze kwestie związane z konferencją. Tamtego popołudnia, kiedy Roosevelt pojechał na wycieczkę, Churchill wrócił na swój okręt i uciął sobie drzemkę.
Czytaj też: Ustalenia konferencji w Jałcie
Zatopione dokumenty
Skutek był taki, że „zachodni” członkowie Wielkiej Trójki… nic nie ustalili. „Jedziemy na decydującą konferencję i do teraz nie uzgodniliśmy tematów do dyskusji ani planu rozmowy z Niedźwiedziem, który na pewno ma już wszystko ułożone w głowie” – ubolewał Anthony Eden, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii.
Na domiar złego samolot, którym podróżowali do Jałty urzędnicy brytyjskiego Foreign Office przewożący dokumenty na konferencję, rozbił się. Większość pasażerów zginęła, a papiery – zatonęły. Wydawało się jednak, że reszta delegacji Churchilla niezbyt się tym przejęła. W imprezowym nastroju dopłynęła do Sewastopolu statkiem pasażerskim Franconia, beztrosko korzystając ze znajdujących się na pokładzie zapasów alkoholu i umilając sobie czas potańcówkami przy dźwiękach orkiestry.
Czytaj też: Toksyczni bracia na wojnie. Co łączyło Churchilla i Stalina?
„Nawet Bóg potrzebował siedmiu dni”
Postawa Churchilla, który wiedział, że w Jałcie będzie startował z najsłabszej pozycji, i tak nie była równie lekceważąca, co podejście do sprawy Roosevelta. Otóż, jak opisuje w „Córkach Jałty” Catherine Grace Katz:
Roosevelt wolał, by jego rozmowy z pozostałymi przywódcami miały „nieformalny” charakter i nie widział potrzeby analizowania programu konferencji. Prezydent USA chciał poświęcić na rozmowy w Jałcie tylko pięć albo sześć dni. Koniec wojny zmuszał jednak do rozstrzygnięcia ważnych kwestii ideologicznych i postawienia pytań o przyszłość Europy, a Churchill był głęboko przekonany, że odpowiedzi będą zbyt skomplikowane, by można ich było udzielić w ciągu pięciu czy sześciu dni. Żartował, że w końcu „nawet Wszechmogący potrzebował siedmiu”.
Na nic zdały się starania Harrimana, który przez sześć miesięcy poprzedzających konferencję usiłował desperacko nakłonić amerykańskiego prezydenta, by zaczął poważnie traktować pertraktacje ze Stalinem. Ambasador wiedział, że „kiedy handlujesz z Rosjanami, musisz kupić dwa razy tego samego konia”. Roosevelt pozostawał jednak niewzruszony. I zdawał się nie pamiętać, że na początku wojny ZSRR był sprzymierzeńcem Hitlera…
Czytaj też: Zdrada Roosevelta. Dlaczego Amerykanie wydali Polskę na pastwę Stalina?
Polityka faktów dokonanych
Brak przygotowania z pewnością nie działał na korzyść zachodnich aliantów – i pośrednio Polaków. Jednak nie był jedynym czynnikiem, który przesądził o tym, że doszło do „zdrady jałtańskiej”. Profesor Andrzej Paczkowski zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt:
Decydującą rolę odegrały fakty dokonane. Na terenie Polski, jakkolwiek szeroko pojmowalibyśmy jej granice – od granicy wschodniej z traktatu ryskiego po granicę zachodnią na Odrze – znajdowały się wojska sowieckie i podległa im armia Berlinga. Podobnie było zresztą w Rumunii i Bułgarii, na znacznej części terytorium Węgier czy Czechosłowacji. Wobec wszystkich krajów, w których stacjonowała Armia Czerwona, Stalin miał oczywiście najwięcej do powiedzenia.
Cóż mogli zrobić zachodni alianci? Mogli wypowiedzieć wojnę i pokonawszy Sowietów, wypędzić ich z tych państw. Ale było to mało prawdopodobne, a raczej w ogóle nieprawdopodobne. Przede wszystkim dlatego, że społeczeństwa by na to nie pozwoliły – chciały końca rzezi, a nie nowej wojny. Stalin postawił Zachód przed faktami dokonanymi.
Roosevelt i Churchill mieli zresztą do stoczenia w Jałcie własne walki. Amerykański prezydent parł do utworzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych i ciał wciągnąć Stalina do udziału w tym przedsięwzięciu. USA walczyły też wówczas na Pacyfiku z Japonią – i rozpaczliwie potrzebowały radzieckiego wsparcia. I je otrzymały. Dokładnie trzy miesiące po zakończeniu II wojny światowej w Europie, 8 sierpnia 1945 roku Związek Radziecki wypowiedział wojnę Japończykom. Ceną za to była m.in. Polska.
Ostatecznie rację miał więc Churchill, który jeszcze przed konferencją jałtańską w liście do Roosevelta ponuro stwierdził, iż „koniec tej wojny przyniesie jeszcze więcej rozczarowań niż koniec poprzedniej.
Bibliografia:
- Catherine Grace Katz, Córki Jałty. Sarah Churchill, Anna Roosevelt, Kathleen Harriman i kulisy wielkiej polityki, Bo.wiem, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2023.
- Andrzej Garlicki, Historia 1939–1997/8, Wydawnictwo Naukowe Scholar 1997.
- Początek konferencji w Jałcie (wywiad), Muzeum Historii Polski (dostęp: 12.03.2023).
- Nina Smolar, Churchill. Opowieść o przegranym zwycięzcy, Wydawnictwo Poznańskie 2022.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.