Zatwardziały komunista wierny ZSRR. Na sumieniu miał dziesiątki tysięcy ludzi. Gdy zginął, wiele osób... odetchnęło z ulgą. Kto zabił Karola Świerczewskiego?
Karol Świerczewski urodził się 22 lutego 1897 roku w Warszawie. Pochodził z rodziny robotniczej, prawdopodobnie polsko-żydowskiej. W trakcie I wojny światowej wylądował w Rosji, gdzie dosyć szybko przedzierzgnął się we wzorowego bolszewika. Powrócił nawet do Polski przy okazji marszu Armii Czerwonej na Warszawę, by zmieść w pył polskich wyzyskiwaczy. Niewiele brakowało, a zostałby już wtedy zabity przez Polaków. Przeżył. Został później funkcjonariuszem wywiadu wojskowego.
Wsławił się później organizowaniem komunistycznych Brygad Międzynarodowych w Hiszpanii. To właśnie w tym czasie miał stać się pijakiem, który w samych gaciach, tylko z pistoletem w dłoni w bezmyślny sposób dowodził swoimi podkomendnymi, nie licząc się kompletnie z ich życiem. Nie miał też oporów przed mordowaniem cywilów. Był współodpowiedzialny za śmierć 17 000 duchownych, zakonnic i dzieci z sierocińców. Jeżeli samodzielnie wykonywał wyroki śmierci, posługiwał się swoim ulubionym pistoletem Walther PP. Stąd wziął się jego pseudonim – „Walter”.
Zdegradowany do… Polaka
Świerczewski przeżył czystki w Armii Czerwonej z późnych lat 30. Była to zresztą sytuacja dosyć dziwna, ponieważ został aresztowany, ale go wypuszczono. W roku 1940 awansował nawet na generała majora. Jednak w trakcie II wojny światowej wykazał się rażącą wręcz niekompetencją. W słynnej bitwie pod Wiaźmą dowodził 248 Dywizją Piechoty tak fachowo, że z 10 000 żołnierzy przeżyło zaledwie 5. Po tym „sukcesie” objął dowództwo nad kolejną dywizją, choć tym razem ulokowaną na… Syberii.
W 1943 roku, kiedy w pewnym stopniu wrócił do łask, postanowiono zrobić z niego… Polaka. Polskich oficerów wymordowano w Katyniu. Armia Andersa zerwała się z postronka. Nie było z kogo montować fasadowej armii polskiej. Szukano zatem ludzi chociaż z polskim pochodzeniem. W ten sposób Karol Świerczewski ponownie zaczął robić karierę. Już jako członek PPR był nawet zastępcą samego generała Zygmunta Berlinga (ten jednak nie tolerował jego alkoholizmu). Później dowodził 2 Armią.
Czynił to we właściwym sobie stylu, jak w pijackim widzie. Najlepiej może o tym świadczyć spektakularny „sukces” jego wojsk w bitwie pod Budziszynem w 1945 roku. Rezultat: 5 000 żołnierzy zginęło, 3 000 zaginęło, a 10 000 zostało rannych. Ale nie spotkały go za to żadne poważne konsekwencje. Wręcz przeciwnie. Od 11 maja 1945 roku był już generałem broni, a po zakończeniu wojny został nie tylko posłem, ale i wiceministrem obrony narodowej.
Przyszła kryska na matyska
Ale po kolei. Ostatnią noc swojego życia Świerczewski spędził w Sanoku. Tam zjadł obficie zakrapianą kolację, którą rano poprawił „klinem”. Natomiast już kolejnego dnia, 28 marca 1947 roku, ruszył w kierunku Cisnej, gdzie chciał zwizytować placówkę Wojsk Ochrony Pogranicza. Przeciwny był temu ppłk Jan Gerhard, chociaż przez 7 miesięcy nie odnotowano na tym terenie żadnych napadów. Na przedzie kolumny znajdował się amerykański Dodge, w którym jechał Świerczewski. Dalej radzieckie ciężarówki z ochroną. Konwój znajdował się w okolicy wsi Jabłonka. Wtem rozległy się strzały. Tak tę scenę w swojej książce Ukraińcy opisał Piotr Zychowicz:
Zasadzka! Huk wystrzałów, pociski bijące o karoserię, brzęk tłuczonego szkła, okrzyki przerażonych ludzi. Kierowcy przejechali jeszcze kawałek i zatrzymali pojazdy. Żołnierze wysypali się na zewnątrz, desperacko szukając schronienia przed nadlatującymi ze wszystkich stron kulami. Dodge przejechał drewniany mostek i zatrzymał się po drugiej stronie strumienia. Wyskoczył z niego mężczyzna w rogatywce, w generalskim płaszczu na ramionach. W ręku miał pistolet, z którego strzelał na oślep w stronę sosen.
Żołnierze zaczęli tyralierą przemieszczać się w kierunku atakujących. Karol „Walter” Świerczewski żywy z tej zasadzki nie wyszedł. W trakcie sekcji stwierdzono na jego ciele trzy rany postrzałowe. Znaleziono pociski kalibru 7 mm. Bezpośrednią przyczyną zgonu był najprawdopodobniej krwotok wewnętrzny do jam opłucnych z możliwością uszkodzenia mięśnia sercowego oraz jamy brzusznej. Oprócz niego zginęli także jego kierowca kpr. Stefan Strzelczyk oraz adiutant ppor. Józef Krysiński. Swoją drogą… tylko 3 osoby?
Teorie spiskowe
Oprócz wersji oficjalnej (o której poniżej) krążyły również mniej lub bardziej prawdopodobne warianty tego, co się właściwie wtedy stało i kto odpowiadał za śmierć Karola Świerczewskiego. Ponoć miał go zlikwidować sam UB, pojawia się jednak problem z motywem. Zabójcami Waltera mieli być ewentualnie ludzie z jego bezpośredniego otoczenia, niezbyt zadowoleni ze służby w polskim wojsku „pod auspicjami” ZSRR. Spotkać można relacje, w których pojawia się ten właśnie motyw, tak jak ta wspomniana w książce Piotra Zychowicza Ukraińcy:
Nagle dostrzegliśmy biegnących przez łąkę: polskich żołnierzy, w tym porucznika, który u nas kwaterował. Wpadł zdyszany na podwórze i krzyknął do nas: „Wy już nic nie róbcie! Zabiliśmy sku*****na Żyda, a was wszystkich wypędzą!”.
Mówiło się także o tym, że Świerczewski został zakłuty bagnetem, ale przeczą temu rezultaty sekcji zwłok.
Czytaj też: Matrioszki Stalina. Czy Polską Ludową rządziły sobowtóry?
Prawdziwi napastnicy
Ustaleniem tego, co się stało, zajęła się powołana w tym celu komisja pod przewodnictwem zastępcy szefa Głównego Zarządu Informacji WP płk. Antoniego Fejgina. Jako przyczynę wskazano złe przygotowanie ochrony generała, lecz winnych nigdy nie zidentyfikowano. Stwierdzono tylko, że za zabójstwem Karola Świerczewskiego stała UPA.
W Sprawozdaniu komisji śledczej ze śledztwa w sprawie zabójstwa gen. Świerczewskiego z 22 kwietnia zapisano, że ustalono ponad wszelką wątpliwość, iż sotnia Wasyla Szyszkanyneca „Bira” dokonała napadu na grupę żołnierzy pod Baligrodem w dniu 1 kwietnia. Jak to się ma do sprawy? Wysnuto z tego wniosek, że za zabójstwem Świerczewskiego stała ta sama sotnia, ponieważ w napadzie z 28 marca stanowiska ogniowe były ustawione dokładnie w taki sam sposób.
Bardziej szczegółowe ustalenia każą jednak sądzić, że za zamach na Świerczewskiego odpowiadają sotnie Stefana Stebelskiego „Chrina” (odpowiedzialnego za morderstwa na polskich cywilach w Bobrownicy i Nowosielcach) oraz niejakiego „Stacha” (prawdziwego nazwiska nie znamy). Z dokumentów wynika, że „Chrin” cieszył się z ustrzelenia tak „grubej ryby”. Jego przełożeni gratulowali mu „spucowania” generała Świerczewskiego. Jednakże najpewniej „Walter” był tylko przypadkową ofiarą tej zasadzki, a sami Ukraińcy dopiero po kilku dniach zorientowali się kogo tak naprawdę zlikwidowali.
Czytaj też: Armia Krajowa w walce z UPA. Bohaterska obrona Starej Huty
Kontrowersje wokół śmierci Świerczewskiego
W całej tej sprawie nie wszystko jest jednak jasne. Otóż w roku 1970 ponownie wszczęto śledztwo. Poprowadziła je komisja pod przewodnictwem generała Mariana Naszkowskiego. Istotną rolę miał w nim odegrać wspomniany płk Gerhard. Jednak nikt nigdy nie poznał rezultatów prac komisji. I nigdy nie pozna. Dlaczego? Otóż ktoś włamał się do sejfu Naszkowskiego i zabrał raport – i nic poza tym. Wszelkie kosztowności pozostały. W 1971 roku zamordowany został płk Gerhard. Winny miał być chłopak jego córki, ale ile w tym prawdy?
I jeszcze jedno: jak pisze Przemysław Mazur, w roku 1969 profesorowi Juliuszowi Strojnowskiemu SB zarekwirowała rzekomą kopię raportu zastępcy Świerczewskiego, ppłk. Piotra Szemberga, w którym miała znajdować się informacja o tym, że zamach na „Waltera” został zorganizowany przez… NKWD. Sam profesor poinformował o tym publicznie dopiero na XIV Zjeździe Historyków w Łodzi w 1989 roku.
Kilka dni przed zasadzką Świerczewski miał rozmawiać w Moskwie z samym Wiaczesławem Mołotowem. Miał mu odmówić objęcia stanowiska ministra bezpieczeństwa. A jeśli jeszcze dodamy do tego stwierdzenie przewodniczącego pierwszej komisji, płk. Anatola Fejgina, z którym w 1987 roku rozmowę przeprowadził Henryk Piecuch: Świerczewski zginął, bo musiał. Nic więcej nie powiem…
Wersja z zamachem w wykonaniu UPA wydaje się być najbardziej prawdopodobna. Wobec powyższych rodzi się jednak pytanie, czy nie był on w jakimś stopniu inspirowany z zewnątrz? Czy ktoś kierował działaniami Ukraińców?
Wersje: prawdziwa i oficjalna
Po tym jak Karol Świerczewski został zabity, wojsko skrupulatnie zbierało opinie żołnierzy ludowego Wojska Polskiego na temat tego, co się stało. Oto kilka z nich, przytoczonych w książce Piotra Zychowicza Ukraińcy:
To był szerzyciel komuny w Polsce. Dobrze zrobili, że go ubili, i to na tym jeszcze nie koniec, będą ich dotąd bić wszystkich, aż ich wytłuką (…).
Dobrze, że gen. Świerczewskiego zabili, teraz powinni jeszcze zabić Bieruta i Żymierskiego, to wówczas dopiero w Polsce byłoby lepiej.
Nie ma tam co go żałować. Będzie mniej jednego komunisty w Polsce i on był właśnie tym, co sprzedają Polskę Sowietom.
Mimo to ówczesne władze z Karola Świerczewskiego zrobiły niemalże męczennika, który zginął, walcząc z faszystami. Jego uroczysty pogrzeb miał miejsce 1 kwietnia 1947 roku w Warszawie. Ba, Świerczewski został nawet przez Bolesława Bieruta pośmiertnie odznaczony orderem Virtuti Militari. Z kolei Władysław Gomułka zapowiadał, że zostanie pomszczony. Na cześć „Waltera” Janina Broniewska napisała książkę O człowieku, który się kulom nie kłaniał. Cóż, tym razem jednak się pokłonił. Tylko kto strzelał? I kto nosił kule?
Źródło:
Artykuł powstał głównie w oparciu o książkę Piotra Zychowicza „Ukraińcy” (Rebis, Poznań 2022).
Literatura uzupełniająca:
- Mazur, Czyim kulom pokłonił się „Walter”? Refleksje nad śmiercią generała Świerczewskiego i akcją „Wisła” w siedemdziesiątą rocznicę wydarzeń, „Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis. Studia de Securitate et Educatione Civili VI”/2016.
- Patelski, Karol Świerczewski „Walter” – komunista i generał, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Opolskiego. Historia”, nr 32/1996.
- Piecuch, Imperium służb specjalnych: od Gomułki do Kani, Agencja Wydawnicza CB, Warszawa 1997.
KOMENTARZE (14)
https://www.wykop.pl/link/6915893/ciekawostka-rodzinna/
I znowu – po R. Luxemburg, mnie konserwatyście przyjdzie „bronić” komunisty przed jednostronną, a zatem niestety choć w części ale istotnej, niesprawiedliwą oceną.
No bo jak ze Świerczewskiego robiono bohatera „za komuny”, to teraz nagle wszystko na „odwyrtkę” na „jedno kopyto” – zbrodniarz i miernota sowiecka, broń Boże nie polska…
W tym w ten nurt gładko dopasował się i nasz mistrz „jednowymiarowości”: czerni i bieli – autor powyższy książki – nawet wbrew swym mentorom – tutaj i prof. Motyce.
O tyle są one – jego publikacje, jedynie cenne, że jest tam istna masa mało znanych faktów, zdarzeń etc. Mrówczej pracy pochwała a i owszem, ale po za tym…
…lepiej je wszystkie sprawdzić by pozbawić tendencyjnego przedstawienia, mało obiektywnej oceny…
Świerczewski…
Nawet Potaczała, pierwotny twórca „czarnej wersji – strony legendy” Waltera pisze: „…umiał być ciepły, rozmawiać z żołnierzami jak ojciec […], dbać o ich umundurowanie, wyżywienie, zdrowie. Potrafił pocieszyć, objąć, ale i wstrząsnąć żołnierzem w chwili słabości. Dlatego często nazywano go „naszym starym”, „naszym ojcem”, również później – już po wybuchu drugiej wojny światowej.” […] – to wspomnienia zwykłych żołnierzy!
Dodaje, że zachwycił jako bodajże jedyny dowódca tak naprawdę republikański, Ernesta Hemingwaya (owszem miernotę moralną ale genialną literacko przynajmniej), który w swej książce postać Świerczewskiego (generał Golz z Komu bije dzwon) opisuje tak: „[…] Rozkaz wydał Golz. A kto to jest Golz? Dobry generał. NAJLEPSZY, POD JAKIM SŁUŻYŁEŚ. […] Im dłużej tu był, tym Golz wydawał mu się mądrzejszy.”
Wiaźma…
…z wielu dywizji, bardzo wielu dosłowne nic [!] tam nie zostało, jak Stalin przejął komendę nie słuchając swoich sztabowców, nie tylko z tej dowodzonej przez Świerczewskiego!
Budziszyn…
Raczej – najprawdopodobniej – padł on tutaj ofiarą rywalizacji Koniewa i Żukowa. Ten pierwszy, by wyprzedzić w zdobyciu Berlina tego drugiego, najpierw mu kazał atakować bez pełnego rozpoznania i wobec przewagi realnej niemieckiej, wynikającej z tego iż tam: „Niemieckie dywizje pancerne i grenadierskie nie walczyły już jako jednolite, kompletne jednostki, lecz operowały w formie wydzielonych grup bojowych (zwanych Kampfgruppen). Nowa forma działań bojowych prowadzonych przez Niemców była skuteczna.” Później kazano mu się bronić na niekorzystnej pozycji, a… nikt nigdy ze znawców batalistyki, nie zakwestionował Walterowi planu kontynuacji ofensywy. Jego klęskę składano głównie na karb: „…brak doświadczenia bojowego wśród dowódców niższego szczebla.”
Dlaczego zginął ?
„Dzień wcześniej, to jest 27 marca odbyło się posiedzenie Państwowej Komisji Bezpieczeństwa, brali w nim udział m.in.: marszałek Michał Rola-Żymierski, gen. Stanisław Radkiewicz, gen. Marian Spychalski…”
Spychalski: „Towarzysze radzieccy od dawna nie mają do mnie zaufania. Wozniesieński kazał u mnie w gabinecie założyć podsłuch”. „…ambasador ZSRR w Warszawie Wiktor Lebiediew przesłał na ręce Wiaczesława Mołotowa na poły prywatny list (z pominięciem drogi służbowej), w którym uczynił Spychalskiego jedną z pierwszoplanowych postaci GRUPY – jak to ujął – „zainfekowanej POLSKIM SZOWINIZMEM”. Wedle tej opinii Spychalski miał w swych działaniach kierować się nieskrywanym „uczuciem nienawiści do ludzi radzieckich”. „…ujawniony jako agent »dwójki« co najmniej od 1928 r.” „…usunął z armii polskiej bardzo wielu ludzi sowieckich, którzy służyli w niej od czasu wojny. Przyjmował do wojska dawnych polskich oficerów powracających z emigracji w Londynie…”
……
Głównymi członkami grupy „polskich szowinistów” mieli być obok Spychalskiego i ujawnionych oficjalnie jego bliskich współpracowników niższych rangą, „nieoficjalne” i inni wybitni „komuszy” generałowie: Żymierski („Wydaje się, że Michał Żymierski u progu wojskowej kariery był wzorem polskiego patrioty… …Zaczynał jako członek Polskich Drużyn Strzeleckich, gdzie szybko stał się jedną z najważniejszych osób. Z Drużyn trafił do Legionów Polskich…”), Rokossowski (chodzący ostentacyjnie pod koniec życia tylko i wyłącznie w polskim mundurze), Świerczewski i Berling (ten wobec „konieczności chwili” swe zastrzeżenia z 1944. wobec Waltera…).
Owszem byli to zbrodniarze – jak wyżej opisano i Świerczewski nim był przynajmniej w swych „gorszych momentach życia”, ale i tacy którzy czując zbliżający się kres ich kariery, pod koniec życia chcieli odkupienia – przynajmniej wobec Polski?
Nawet jeśli chcieli tylko Polski w formie takiej drugiej Jugosławii, to i tak dla sowietów byli by śmiertelnie niebezpiecznymi…
…….
„Protokół śledztwa wskazuje, że nie notowano tam napadów od pół roku, stąd zaskoczenie akcją.” „…od jesieni 1946 roku generalnie aktywność UPA spadła, mało tego w zimie prowadzenie działań zbrojnych w tym terenie praktycznie jest niemożliwe, albo przynajmniej bardzo utrudnione.” Mimo to „Spotkało się to [trasa wyjazdu] z ostrym sprzeciwem dowódcy 34 pp. ppłk Jana Gerharda.” – czyżby coś podejrzewał, a nawet wiedział co czekać ma Waltera?
Do tego ślady na mundurze generała nijak nie pasują „dobrze” (a jedynie „na siłę”) do kierunków ostrzału oddziałów UPA.
Dlaczego wznawiano śledztwo w 1970.?
„…prof. Juliusz Strojnowski z Kolonii, publicznie oświadczył, że był w posiadaniu kopi tajnego raportu ppłk. Piotra Szemberga… …w którym ten dowodził, że „Walter” zginął w wyniku zamachu zorganizowanego przez NKWD. Raport został mu zarekwirowany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w 1969 roku. Przypomnijmy, że rok później rozpoczęto śledztwo w sprawie śmierci Świerczewskiego.”
……
Śmierć Świerczewskiego była zatem, jako ostrzeżenie dla pozostałych „szowinistycznych” generałów, że nie są oni ze względu na swą wybitną „komuszą” przeszłość, „nietykalnymi”, być może zaakceptowana z racji „nadarzającej się okazji” przez samego Radkiewicza i wobec „niewgodności” dla bez mała wszystkich, Świerczewskiego (co sugerował „zawile” Światło), była takim mniejszym złem dla sowieckich jak i naszych komuchów…
Tak jest, gdy partyjniactwo z IPN historyków udaje. Półprawdy, insynuacje i podszepty muszą zastąpić warsztat godzien historyka. Czym wy, katobolszewio od komuchów lepsi jesteście? Magiel udający historię…
Na marginesie: Hiszpanie wiedzą, że za ogrom nieszczęść i tragedii jaki spadł na ich naród odpowiedzialny jest gen. Franko, nasza katobolszewia jednak wie lepiej.
Gwoli jeszcze tylko istotnego wyjaśnienia.
Oczywiście tutaj „nie odkrywam Ameryki”. PRL-owska, gomułkowska głównie tzw. polska „trzecia droga do socjalizmu”, czy wcześniejsze „odchylenie” prawicowo-nacjonalistyczne, są dobrze znane.
I miała, miało ona – ono, wielu „ojców”. Nie stanowili oni jednak grupy w sensie organizacji działającej w określonym celu. Ba, byli często wobec siebie nawzajem zaciekle się zwalczającymi wrogami, ale… Ale poglądy mieli podobne – „propolskie” w różnych „odcieniach” co prawda, ale jednak. I jednak ich poglądy i kulisy ich działań, tych przekłamanych bohaterów „komuny”, ich ujawnienie – sprzeczność z oficjalnym ich „portretem”, było zbyt niebezpieczne dla władz i to nawet jeszcze w 1970 r.
Skąd ten nacjonalizm u komunistycznych pseudo „bohaterów”?
No może spróbuję wyjaśnić na dwóch „przykładach” chyba najtrudniejszych do oceny – rozwikłania, zrozumienia:
Berling: „Polska partia [wtedy PPR] to pozłotka na gównie – nic więcej […]”, a „Z Rosją musimy się porozumieć. Albo to nam się uda, albo będziemy 17. republiką. […]” Nadto powiedział: „Kiedyś, kiedy będą załatwiali moją sprawę historycznie, pamiętaj [by zaświadczyć], że nie byłem świnią […]” – do przyszłego kapelana Rodzin Katyńskich, Z. Peszkowskiego: „Czułem, że jest on częścią jakiegoś POLSKIEGO etosu ROZDARCIA”.
…
Rokossowski, znienawidzony przez sobie współczesnych, ale i wielu obecnych Polaków, o ile oficjalnie podpisywał (podpisywał – nie wydawał!) wyroki śmierci na wojskowych z AK i zachodu, to nieoficjalnie, często w „konspiracji” wręcz, pomagał wielu z nich, ale i jawnie wręcz ostentacyjnie, np. bohaterowi września gen. Thommée. Z jednej strony sowietyzował na polecenie Moskwy kadry wojska, z drugiej robił wszystko aby zachować w nim polską tradycję – rogatywkę choćby tylko polową, mundur, musztrę… Spychalski powiedział, w kuluarach jednego ze spotkań, że to bardziej Rosjanin niż Polak… Rokossowski był tym tak bardzo rozżalony, że przestał „nie służbowo” z nim rozmawiać; jak i rozgoryczony wręcz nienawistnym podejściem do niego Gomułki i Ochaba w 56. skutkującym usunięciem go z kraju.
…
„W XIX w. dla wielu w kraju i na uchodźstwie Polska stawała się nieledwie religią – idée fixe…” Jednym słowem „zachwytem” nieomal wszystkim co polskie, no bo jak polskim to i zwykle wielkim, i co ważniejsze: wolnym… „Ofiary tej POLSKIEJ EPIDEMII – wampiryzmu wysysanego z mlekiem matki – brały udział w powstaniach, walczyły na barykadach Europy, knuły spiski lub jak Mickiewicz robiły Polsce reklamę: „I rzekła na koniec Polska: ktokolwiek przyjdzie do mnie, będzie wolny i równy, gdyż ja jestem WOLNOŚĆ”. To między innymi takim mistrzom politycznego marketingu jak Mickiewicz zawdzięczamy fakt, że przez długi czas w XIX w. sprawę polską udawało się przedstawiać jako walkę o WOLNOŚĆ POWSZECHNĄ narodów i solidarność z uciskanymi. Z pewnością wypromowanie Polski jako krainy wolności [!] było majstersztykiem…” (Przekrój).
…
…a sowieci nazywali to siermiężnie: „zaczadzeniem polskością”, któremu ulegali nawet ich ludzie (dyplomatów, wojskowych powracających z Polski często „na wszelki wypadek” wysyłano na placówki w Afryce lub Ameryce Pd., do jednostek w dalekiej Syberii). Stalin chwalił się nawet, że on jedyny w swym otoczeniu [!] tak na prawdę mu nie uległ, czy aby na pewno i do końca?
Czy tylko z wyrachowania sowieckiego zostaliśmy „najweselszym barakiem” w obozie socjalistycznym?
Kim, Ty jesteś „niepoprawny politycznie”? Chyba redaktorem tego portalu, bo kopiesz się z rzeczywistością i faktami z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy. Niepokoi mnie zupełny brak krytycyzmu w odniesieniu do osób opisanych w ww. artykule. Świerczewski k.lią był zwykłą i sowieckim agentem. Nie zamierzam uzasadniać swojego wpisu i niczego udowadniać. Życiorys zestrzelonego wystarcza do jego oceny. Odpowiadając na zadane w tytule pytanie: Kto zabił Karola Świerczewskiego? Odpowiadam, człowiek, uściślając pocisk karabinowy a dokładnie ołowica w ekspresowym tempie.
Kim?
Takim co uważa, że po pierwsze: Nie wolno zwalniać się z myślenia jak pan to zrobił.
Konserwatystą zatem, który szanuje i stosuje sprawdzony przez czas i wydarzenia, system wartości europejskich, który to jest chrześcijański, czy tego chcemy czy nie; stąd skrajnie wrogim wobec lewicowych zbrodniczych utopi. Jest jednak przy tym, a przynajmniej stara się być: obiektywny i uczciwy, bez względu na cenę.
dzięki upa zginoł bandyta radzecki generał walter
Chociaż Świerczewski urodził sie w Warszawie w roku 1897 to nigdy nie był Polakiem ! Zresztą już w 1915 w wieku 18 lat, pracujący jako tokarz Świerczewski wyjeżdża wraz z innymi Rosjanami w głąb Rosji. W roku 1916 zostaje powołany do wojska Rosyjskiego, a już w 1917 roku opowiada sie po stronie bolszewików i w latach 1918-1919, kiedy powstają 3 Polskie Korpusy w Rosji nie zgłasza sie do żadnego z nich tak jak to robili Polacy – oficerowie i żołnierze byłej armii carskiej. Za to robi Świerczewski kariere w wojsku bolszewickim i już w roku 1920 widzimy Świerczewskiego w czasie bitwy Warszawskiej w której walczy w szeregach armii Tuchaczewskiego. Wtedy jeszcze Polacy nie zabili tego Rosjanina chociaż został dwukrotnie ranny. W roku 1921 zostaje Świerczewski komisarzem politycznym i do roku 1936 przebywa w ZSRR. W latach 1936-1938 przebywa Świerczewski w Hiszpanii jako dowódca Brygad Miedzynarodowych i zawiera przyjaźń z kompanem od kieliszka pisarzem Hemingwayem który odpowiada za pozytywny wizerunek Świerczewskiego. A już od 1928 roku pracuje dla wywiadu wojskowego ZSRR, co przydaje mu sie podczas Stalinowskich czystek w Armii Czerwonej, kiedy zostaje co prawda aresztowany, ale nastepnie zwolniony. Omijają go także represje w czasie operacji Polskiej NKWD kiedy zostaje zamordowanych co najmniej 100 000 Polaków lub osób o polskim pochodzeniu, ale niema wśród nich Świerczewskiego. Epizod z aresztowaniem nie przeszkadza Świerczewskiemu w roku 1940 w awansie na generała. Ale dopiero wojna z Niemcami w 1941 roku pokazuje poziom który reprezentuje generał Świerczewski, bo o ile w czasie wojny domowej w Rosji walcząc z różnymi powstańcami czy niedobitkami wojsk carskich wypada Świerczewski całkiem nieźle tak jak w czasie wojny domowej w Hiszpanii, to już walki pod Wiaźmą gdzie dowodzi żołnierzami z 248 Dywizji Piechoty pokazuje jego niekompetencje i brak umiejetności dowodzenia czymś wiecej jak pułkiem wojska. W rezultacie z 10 000 żołnierzy doprowadza do swoich pozycji …5, ale inne źródła podaja że przeżyło jeszcze 500 żołnierzy z okolic Wiaźmy którzy w pore …zdezerterowali. W rezultacie tej kompromitacji należący do wywiadu wojskowego Świerczewski nie zostaje jednak rozstrzelany, ale Żukow wysyła go do szkolenia rezerw na …Syberii, gdzie już nie mógł szkodzić. Ale w roku 1943 powstaje drugie WP w ZSRR czyli Armia Berlinga i wtedy przypomniano sobie o urodzonym przecież w …Warszawie – Świerczewskim któremu wyznaczono nowe zadanie miał zostać PoPem, czyli Pełniącym obowiązki Polaka. Zostaje Świerczewski zastepcą Berlinga w 1 Korpusie Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Z uwagi na zaawansowany alkoholizm zostaje Świerczewski odsuniety od dowodzenia przez Berlinga, a w roku 1944 wyznaczony do organizowania 2 Armii WP na jej nieszczeście, bo dowodząc 2 Armią WP w …kwietniu 1945 roku doprowadza Świerczewski do rozbicia 2 Armii przez Niemców w wyniku czego 8000 żołnierzy zostaje zabitych i zaginionych, a 10 000 rannych, a w nagrode za ten trudny do powtórzenia wyczyn zostaje awansowany w maju na…generała broni. W roku 1946 jest już wiceministrem Obrony Narodowej i z tej racji przeprowadza w roku 1947 inspekcje garnizonów wojskowych w województwach krakowskim i rzeszowskim gdzie w czasie jazdy z Baligrodu do Cisnej został zabity. Podobno przez połączone bandy UPA – Chrina i Stacha, ale wbrew temu co pisze o sekcji zwłok Świerczewskiego, autor artykułu, zachował sie mundur w którym zginął Świerczewski w którym widać że został postrzelony Świerczewski w…tyłek, a na wysokości nerek jest podłużne rozciecie z którego wypłyneła krew o czym świadczy plama na mundurze. Takie obrażenie nie mogło powstać od kuli tylko od noża albo bagnetu który został wbity od tyłu i przekrecony żeby zwiekszyć krwawienie. Wiec zasadzka wyglada na ustawke a o podróży zostali powiadomieni Ukraińcy z UPA, tylko przez kogo – NKWD, UB czy WP ? A dobił Świerczewskiego ktoś z ochrony, natomiast sekcja zwłok była tylko formalnościa i lekarz napisał to co mu kazali. Tak wiec urodzony w Warszawie – Świerczewski tak samo jak urodzona w Zamościu – Luksemburg to Rosyjscy komuniści, którzy albo walczyli z państwem polskim jak Świerczewski albo odmawiali mu w ogóle prawa do istnienia jak Luksemburg. Raz jeden przydał sie wiec Świerczewski ale po …śmierci, kiedy komuniści wykorzystali jego śmierć do przeprowadzenia – Akcji Wisła czyli pozbycia sie problemu Ukraińców na ziemiach RP sąsiadujących z ZSRR.
Napisał się Pan, oj napisał, a tak naprawdę nic nowego nie powiedział…?
Powyżej i w necie tych dogmatów niepodważalnych Potaczały, Motyki etc., które Pan bezkrytycznie przytacza, jest cała masa. Tak, że dokopać się do innych ocen, tez – faktów je dokumentujących, jest niezwykle trudno.
A jak się tworzy te „dogmaty” – te takie „jesiotry drugiej świeżości”?
A popatrzmy „jak” na przykładzie 248 dywizji…
Pod Briańskiem i Wiaźmą Niemcy otoczyli i zniszczyli 9 sowieckich armii (!), była to największa klęska w historii a. czerwonej!
248 dywizja sformowała się pechowo bo 13 lipca w Wiaźmie… 22 lipca 1941 r. liczyła 13 534 ludzi, podczas gdy według przewidzianych stanów powinna liczyć 14 706 osób. 1 października 1941 r. 248. dywizja strzelców liczyła jeszcze mniej – 12 066 osób. Miała walczyć na kluczowej pozycji obronnej, stąd być może ten jej porównywalny z niemieckimi dywizjami, etatowy stan liczebny. Wyposażenie jej było jednak słabe – niekompletne, typowe dla tzw. dywizji ochotniczych – a aż 11 takich ochotniczych dywizji zgrupowanych w 32 i 33 armii, uległo pod Wiaźmą praktycznie całkowitemu zniszczeniu. Czasami nawet do nich ją zaliczano – dominowali w niej bowiem młodzi rekruci i wiekowi weterani, a… A brakowało głównie broni osobistej. Np. batalion łączności był tylko w około 50% w nią uzbrojony. W dywizji nie było też obrony przeciwlotniczej, a w pułkach piechoty dział przeciwpancernych kalibru 45 mm. Działa kal. 76 mm owszem były ale z kolei nie było do nich pocisków przeciwpancernych… A miała ona walczyć głównie z oddziałami czołgów znakomitych niemieckich 6 i 7, dywizji pancernych. Na dodatek rozkaz kazał dywizji opuścić od dawna przygotowane pozycje nad Dnieprem (miała bronić najważniejszych przepraw). Rozkaz po niewczasie anulowano, co zmusiło jednak dywizję do próby odbijania swoich pozycji obronnych. Zapadła decyzja: od rana 4 października dostępne siły dywizji zaatakują wroga z zadaniem wypchnięcia jego oddziałów z powrotem za Dniepr. Po południu 3 października dowódca 32 armii gen. porucznik Wiszniewski, udał się w rejon działań dywizji i praktycznie przejął dowodzenie… Tymczasem, czego nie „zauważył” Wiszniewski, na kierunku swego natarcia – odcinku obrony 248 dywizji, Niemcy osiągnęli w krótkim czasie kilkukrotną przewagę (co najmniej 3-krotną w ludziach)…
Nie ma prawie żadnych udokumentowanych informacji o ostatnich godzinach 248. dywizji. Świerczewski – jak wspomina były szef sztabu 32. armii, pułkownik Bushmanow, z poczerniałą ze zmęczenia twarzą, przyszedł do dowódcy 19 armii Łukina i poinformował, że jego dywizja już nie istnieje… i że wydaje mu się, iż został z niej tylko on i czterech jego towarzyszy – żołnierzy z ochrony sztabu dywizji. Ocalały jednak co najmniej oddziały tyłowe dywizji – transportowe i batalion medyczny. Zostały one skierowane do 144. dywizji. Także w innych dywizjach odnaleziono żołnierzy z 248. Najczęściej podaje się zatem, że razem mogło to być 681 ocalałych, bo tylu ich „znaleziono” w dokumentach, choć liczba ta na pewno w rzeczywistości była wyższa…
„W 1921 roku rozpoczął edukację w Wyższej Szkole Piechoty… …W 1924 roku został absolwentem Wyższej Szkoły Piechoty Dowódców Pułków. Następnie kształcił się w Akademii Wojskowej im. Frunzego, kończąc ją w 1927 roku.”
Czy tak dobrze wykształcony dowódca z dużym doświadczeniem mógł popełniać tak szkolne błędy jak mu się zarzuca, nawet będąc alkoholikiem?
…
Ludzie Bieruta oskarżali m. in. Spychalskiego i Żymierskiego o zamach, zbicie mającego opowiadać za sowietyzację armii, Świerczewskiego, której się oni mieli z kolei sprzeciwiać (co o tyle jest śmieszne, że jest wiele zdjęć pokazujących, że ci trzej panowie świetnie się bawią w swoim towarzystwie – wyraźnie je lubią).
No i na parę miesięcy przed śmiercią: „Ku zaskoczeniu otoczenia, „Walter” nagle odnalazł swoją zagubioną polskość – czytał i zachwycał się nieznaną [?] mu wcześniej literaturą, a do tego bardzo źle traktował sowieckich oficerów nieznających języka polskiego […]. Twierdził, że jeżeli już służą innemu krajowi, to powinni postępować tak, by nie przynosić wstydu noszonemu mundurowi […]. Co więcej, po latach ateizmu stał się gorliwym katolikiem i regularnie praktykował.” (S. Koper, Historyczne Archiwum X. Tajemnicze zgony znanych Polaków, 2021.)
I tutaj powstała kolejna teoria „wyjaśniająca” śmierć Świerczewskiego, taka iście z gatunku „fantasy” – wręcz – otóż Świerczewski miał zapić się na śmierć i… I zastąpił go sobowtór, który „urwał” się z pod kontroli UB i dlatego trzeba go było zabić…
A tak naprawdę z polskości to chyba on nigdy nie rezygnował, np. wstąpił będąc już w Rosji, do Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy…
Niepoprawny politycznie, duzo piszesz, ale tylko dużo piszesz. Świerczewski był uczestnikiem przejęcia władzy w Moskwie przez bolszewików w październiku 1917r. Już z w 1918r wstąpił do Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików). W 1920r walczył dzielnie i był dwukrotnie ranny, ale po stronie bolszewickiej jako dowódca batalionu w 57 Dywizji Strzelców w składzie tzw. grupy Mozyrskiej. Później, w 1921 r. został komisarzem politycznym. zasłużony w tłumieniu powstań chłopskich na Powołżu w 1921r. Pracował m.in. w Szkole Czerwonych Komunardów Moskiewskiego Okręgu Wojskowego. Od 1928 r. związany z Głównym Zarządem Wywiadowczym (GRU). Od stycznia 1928 r. – zastępca szefa 7. wydziału (wywiadu) dowództwa Białoruskiego Okręgu Wojskowego. Później w centrali GRU w Moskwie. Od kwietnia 1931 do 1934 r.w tajnej miedzynarodowej szkole Kominternu szkolił wojskowo zagranicznych komunistów, tj,. dywersantów. Później w Hiszpanii dowódca 14. Brygady Międzynarodowej, a następnie 35. Dywizji Międzynarodowej. „Zasłynął” z prowadzonych czystek w podległych jednostek z trockistów, socjalistów, itp. Zasłużony w walce, ale tylko z powodu, że Franko był kiepskim strategiem. Oficerowie włoscy i niemieccy rwali sobie włosy z głowy, widząc jak prowadzi wojnę. Po karnym odwołaniu z Hiszpanii (wódka) w dyspozycji Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej. Od stycznia 1941 dowódca specjalnych kursów na Akademii Wojskowej Armii Czerwonej im. M. V. Frunze, czyli znowu szkolenie dywersantów. Później mianowany dowódcą 248 Dywizji Strzeleckiej. Wysoki nr dywizji sugeruje, że wg planu miała to być dywizja III – IV rzutu strategicznego. Na dowódców dywizji o tak wysokich numerach z powodu braku odpowiednich liniowych generałów i pułkowników wyznaczano już kogo popadnie, byle by miał co najmniej stopień pułkownika. Dywizja formowana w Wiaźnie od 28 czerwca 1941. Jak na sowieckie warunki z 1941 dywizja formowała się dosyć długo, bo prawie dwa miesiące. Dywizja praktycznie posiadała stany etatowe. Do pełnego składu brakowało jakies 5% składu. Dywizja składała się z trzech pułków strzeleckich, pułku artylerii lekkiej, pułku artylerii haubic, dywizjonu przeciwlotniczego, batalionu rozpoznawczego, saperów, łączności, transporrtu samochodowego, medycznego. Wg tego co piszą na rosyjskiej Wikipedii, to te 14 tys. ludzi przepadło w ciągu dwóch dni w okrążeniu pod Wiaźmą walcząc z „potężnymi” niemieckimi lekkimi czołgami Panzer II (armata 20 mm) i poczechosłowackimi Panzer 35(t) (armata 37 mm). Świerczewski musiał tam wyjątkowo kiepsko się spisać, skoro na dwa lata trafił na kompletne tyły na Syberii i to na niskie stanowiska. Dopier w 1943r Stalin zrobił z niego Polaka i skierował do Armii Polskiej w której okrótnie się zasłużył. Tak, że gdyby nie Koniem nie objął osobiście dowództwa nad 2 Armią Wojska Polskiego, to Grupa Schörnerna rozjechałaby całą armię.
No dobrze teraz będzie – stosunkowo :) mało:
– Brygady międzynarodowe były wybitnie niezdyscyplinowane. „Bojownicy” przyjechali bowiem po przygodę głównie, szybko zwyciężyć i długo świętować zwycięstwo, a nie umierać. Jak szli do przodu to jeszcze jakoś było – szło, przy porażce ulegały panice i rozproszeniu. Już rzymianie uważali, że w takich przypadkach nie tylko karanie dezerterów ale i przykładowe dziesiątkowanie…
– Wysoki numer dywizji świadczy także o tym, że te z mniejszymi właśnie przestały mieć jakąkolwiek zdolność bojową, są co najwyżej odtwarzane lub już nie istnieją. Dowódców owszem powoływano z łapanki, głównie jednak czerpano – jak i pozyskano Świerczewskiego, z zasobów wykładowców ze szkół wojskowych, jednostek szkolących. Świerczewski był pomijany nie ze względu na alkoholizm ale to, że był jednak aresztowany w czasie wielkiej czystki – powoływanie go rzucić mogło niebezpieczny cień i na powołującego… a co do jedynie przywracania generałów decyzje podejmowano na najwyższym szczeblu.
Pozycja broniona przez dywizję była z grupy głównych, stąd np. wzmocniono ją 34 brygadą pancerną i kierowano tam resztki rozbitych dywizji.
– Czołgi, które Pan tak pogardliwie traktuje zawojowały większość Europy, owszem lekko opancerzone ale z radiostacją, szybkie z stosunkowo dużym zasięgiem lepsze o niebo od Bystrochodnych Tanków sowieckich z symbolicznym wręcz opancerzeniem, czy T-26, bo nowsze sowieckie były jeszcze b. mało liczne.
Co ciekawe i Niemcy w 1945 pod Budziszynem mieli też oddziały dowodzone właśnie przez szefów szkół wojskowych i na uzbrojeniu te same stare czołgi szkolne typów które Pan wymienił. Te „dozbrojone” w grenadierów z panzerfaustami były śmiertelnie niebezpieczne dla szczególnie isów z ich powolnym mechanizmem obrotu wieży. Bo gdy wybito chroniących je fizylierów…
– A przejrzałem dostępne w necie opracowania sowieckie i rosyjskie, i tak 248 miała z broni przeciwpancernej jedynie maks. kilkanaście (dosłownie „kilkanaście”) rusznic – nawet lekkie czołgi wbrew pozorom trudno zaś zniszczyć granatem ppanc.
– Na Syberii był szefem brygady zapasowej szkolącej w bezpiecznym oddaleniu od frontu naprawdę znaczne ilości rekrutów.
– Koniew – i Pan widzę uległ temu mistrzowi własnego PR w tym względzie porównywalnym w tej wojnie tylko z Żukowem, Montym czy (zwłaszcza) Pattonem.
– No i nawet w gruncie rzeczy jednak kanalii będącej całą karierę wojskową agentem NKWD – to nie tylko mój główny zarzut wobec niego, należy się sprawiedliwy proces…
Skoro ma być to „studium przypadku”, to przepraszam za błąd: 248. Dywizja Strzelców wraz z będącymi już w walkach 18. (ta szczególnie mocno przetrzebiona) i 140. Dywizją Strzelców oraz 143. (a nie 34.!) brygadą pancerną, ruszyła odbijać opuszczone stare swe pozycje – wschodni przyczółek. Ze strony niemieckiej uczestniczyły ponadto nie tylko 6. i 7. Dywizja Pancerna ale i 129. Dywizja Piechoty.
. Nic nie wiesz o Budziszyńskiej bitwie , tylko powielasz jakieś głupoty
Przekręty historii tak jak Ukraińcy wyzwolili Oświęcim . Wojna się skończyła a ludność Polska nadal była mordowana przez UPA.