Przez stulecia diagnoza cukrzycy oznaczała wyrok śmierci. Pacjentów odurzano alkoholem i narkotykami, głodzono oraz faszerowano rakotwórczymi substancjami.
Najwcześniejsze wzmianki na temat cukrzycy znajdujemy w zapiskach starożytnych medyków chińskich, hinduskich oraz egipskich. W papirusie Ebersa z 1550 r. p.n.e. czytamy na przykład o „rzadkiej chorobie, wskutek której pacjent szybko traci na wadze i bardzo często oddaje mocz”. Greccy lekarze doby antyku, jak Apoloniusz z Memfis czy Demetriusz z Apamei, także pisali o chorobie, która pozbawiała pacjenta większej ilości płynów niż był on w stanie przyjąć. Z kolei Areteusz z Kapadocji (I w. n.e.) prawdopodobnie jako pierwszy podał pełny opis objawów choroby, w której występowało „zanikanie ciała i przechodzenie jego treści do moczu”. Odnotował, że „chorzy odczuwają, jak trzewia trawi im gorączka […], wyniszczenie następuje szybko, a w ślad za nim śmierć”.
Terapie, jakie zalecano jeszcze w czasach nowożytnych, mogą przyprawić o ból głowy i skręt kiszek. Zwłaszcza że wiele z szeroko stosowanych leków było… niebezpiecznymi truciznami.
Jazda konna – tak. Seks – w żadnym wypadku!
Cukrzycy nie rozumiano. Szukano jej przyczyn najpierw w nerkach i pęcherzu, a z biegiem stuleci również w wątrobie czy żołądku. Mimo to medycy nie ustawali w próbach pomocy cierpiącym. I tak Egipcjanie próbowali leczyć cukrzycę dietą złożoną z piwa, owoców, nasion i miodu. Miało to zatrzymać nadmierne oddawanie moczu. Grecy zalecali wino rozcieńczone wodą i chłodne kompresy. W trudniejszych przypadkach chory otrzymywał opium i mandragorę. Do najdziwniejszych – choć uzasadnionych medycyną humoralną – leków należały galaretka ze żmii czy pokruszony koral czerwony (Corallium rubrum).
Bizantyjski lekarz i chirurg, Paweł z Eginy, który praktykował w VII w., przepisywał swoim pacjentom nalewkę ziołową z endywią, sałatą, rdestem i omanem, a do tego daktyle i mirt. Na nerki, w których upatrywał źródła choroby, zalecał kataplazmy zawierające ocet, olejek różany i ułudkę wiosenną. Aktuariusz, który na przełomie XIII i XIV wieku był nadwornym lekarzem w Konstantynopolu, gdzie napisał swoją słynną rozprawę o urynoskopii (Περί Ουρων, łac. De Urinis), leczył swoich pacjentów wodą różaną.
Awicenna opisał w Kanonie Medycyny (1025) objawy cukrzycy – w tym zaburzenia seksualne czy zgorzel. Opracował też miksturę z łubinu, kozieradki i kurkumy. (Co ciekawe, substancje te są stosowane do dzisiaj do obniżania poziomu cukru we krwi). Zalecał także leki przeciwwymiotne i napotne oraz umiarkowane ćwiczenia (na przykład jazdę konną). Dla odmiany inny uznany perski lekarz, praktykujący nieco wcześniej Abu Bakr Muhammad ibn Zakarijja ar-Razi (865-925), znany również jako Rhazes, absolutnie odradzał wysiłek fizyczny. A już seksu zdecydowanie swoim pacjentom zakazywał.
Czytaj też: Średniowieczne panaceum, czyli cudowne leki z pospolitej gadziny
Sok z żuka i produkty gumowate
Paracelsus (1493–1541), któremu trudno odmówić naukowej skrupulatności i szerokiej – jak na jego czasy – wiedzy medycznej, twierdził, że cukrzyca jest chorobą nerek powstałą w efekcie nierównowagi humoralnej. „Jest to nic innego jak nadmierna potrzeba wydalania moczu, a przyczyną tego jest przegrzanie nerek” – pisał. Jego zdaniem pomocne mogły być kąpiele parowe, toteż zalecał swoim pacjentom regularne wizyty w łaźni.
Podobne podejście wyznawał angielski lekarz Thomas Willis (1621–1675), jeden z ojców neurologii. Twierdził, że „leczenie [cukrzycy] winno prowadzić do rozrzedzenia krwi i dostarczenia utraconych soli”. Poza opiatami, które przepisywał pacjentom na lewo i prawo, zalecał im również dietę złożoną z „mleka, ryżu, produktów skrobiowych i gumowatych”. Praktykujący w tym samym okresie Thomas Sydenham (1624–1689), zwany „angielskim Hipokratesem”, leczył swoich pacjentów uchodzącą za panaceum, znaną od czasów antycznych driakwią oraz substancjami narkotycznymi.
Niemal sto lat później w 1776 angielski lekarz Matthew Dobson dowiódł, że chorzy na cukrzycę wydalają w moczu cukier. Opis eksperymentu, w którym odparował mocz pacjenta, uzyskując biały granulat o zapachu i smaku cukru trzcinowego, opublikował w periodyku Medical Observations and Inquiries.
We krwi również znalazł cukier, toteż uznał, że choroba jest efektem „upośledzonego trawienia i wchłaniania”. Próbował opracować skuteczną terapię z pomocą rabarbaru, opium czy kantarydyny – znanej wówczas szeroko (i stosowanej jako afrodyzjak) trucizny pozyskiwanej z wydzieliny chrząszczy z rodziny oleicowatych. W duchu rad starożytnych również pisał, że chorzy powinni dbać o pogodę ducha, ale zdecydowanie wystrzegać się przyjemności zmysłowych (sint animo hilariori aegri, a Venere plane se abstineant).
Czytaj też: Wstydliwe, przepełnione trwogą i obrzydzeniem. Tak wyglądały początki seksuologii
Dieta cud
Szkocki chirurg wojskowy John Rollo (zm. 1809) opublikował w 1797 roku artykuł Account of Two Cases of Diabetes Mellitus, with Remarks, w którym opisywał nowy sposób rozumienia cukrzycy i metody leczenia. Jego zdaniem winny chorobie był żołądek, który nadmiernie produkował cukier pozyskiwany ze spożywanych produktów roślinnych. Zalecał tym samym dietę niskowęglowodanową, za to bogatą w białko i tłuszcz. Pacjentom upuszczał krew, przepisywał substancje przeczyszczające lub prowokujące do wymiotów (np. siarczek amonu, nalewkę z opium, wino z antymonem, naparstnicę i tytoń).
Lekarze Apollinaire Bourchardat (1806–1886) i Arnoldo Cantani (1837–1893) także stosowali u swoich pacjentów restrykcyjne diety i głodówki. Bourchardat w książce De la Glycosurie ou Diabète Sucré zalecał, by pacjenci „jedli tak mało, jak było to możliwe, dokładnie przeżuwając każdy kęs”. Do przepisywanych przez niego leków należały wodorowęglan sodu, kreda, oraz sole amonowe i potasowe. Z kolei Cantani dla pewności swoich pacjentów trzymał pod kluczem. Nie pozwalał im na jedzenie niczego poza mięsem i tłuszczami różnego typu. W łagodniejszych przypadkach pozwalał włączyć do diety jaja, wątróbkę i owoce morza. Do picia dopuszczalna była wyłącznie woda i rozwodnione trunki w ilościach nie przekraczających 1,5–2,5 litra na dobę.
Keto, lit i pijawki
Jeszcze drastyczniejszą terapię tego typu stosował Bernhard Naunyn (1839–1925). Ten niemiecki lekarz był autorem opublikowanej w 1898 roku ważnej dla dalszych badań nad cukrzycą monografii Der Diabetes Melitus. Swoich pacjentów zamykał na bite 5 miesięcy. W tym czasie byli oni zmuszeni przestrzegać rygorystycznej, całkowicie pozbawionej węglowodanów diety. Wobec takich zaleceń porady Sir Williama Oslera (1849–1919) wydają się brzmieć jak wizyta w spa. Nosić odzież flanelową lub jedwabną blisko skóry, brać codziennie zimne kąpiele, a do łaźni tureckiej chodzić okazjonalnie, umiarkowanie ćwiczyć lub zażywać masaży. Cóż, porady sobie, a recepty sobie – także on przepisywał cukrzykom opium jako „jedyne wytrzymujące próbę doświadczenia wśród leków opóźniających rozwój choroby” oraz bromek potasu, związki arsenu, kreozot czy sole litu.
Jeszcze na początku XX wieku mniej lub bardziej restrykcyjne diety nisko- lub bezwęglowodanowe były dla diabetyków jedynym skutecznym sposobem przedłużenia życia. Co nie oznaczało bynajmniej, że przynosiły komfort i dobre samopoczucie. Kornel Makuszyński (1884–1953), na którego książkach wychowały się całe pokolenia Polaków, skarżył się w liście do prof. Jana Głębockiego:
Niech mi Pan uczciwie wierzy, że list ten piszę do Pana z rozpaczą. Jestem ciężko chory na cukrzycę i na takiej okrutnej i ponurej diecie, że się wprost ruszyć nie mogę bez całego aparatu zastrzyków i innych awantur, gorzkimi oblanych łzami.
Warto nadmienić, że Makuszyński mógł już korzystać z bezcennej zdobyczy nowoczesnej medycyny – insuliny. Odkryli ją w 1922 roku Frederick Banting i Charles Best. W postaci zastrzyków ratowała życie pacjentom.
Affectus niestety już nie taki rarus
Wspomniany na początku Areteusz z Kapadocji pisał o cukrzycy, że jest ona „zadziwiającą chorobą, wśród ludzi niezbyt częstą”. Jacques Dubois, zwany Sylviusem, zmarły w 1555 roku francuski lekarz i anatom, nauczyciel Vesaliusa, ledwie raz przez całe swoje życie zetknął się z przypadkiem tej choroby, którą również nazwał „rzadką” (affectus rarus).
Trudno powiedzieć, na ile opisywane przypadki faktycznie były rzadkie, na ile zaś chorzy nigdy nie zostali prawidłowo zdiagnozowani i zmarli. Poza milionami anonimowych osób przez wieki na cukrzycę chorowali władcy (np. August III Sas, Michał Korybut Wiśniowiecki), wynalazcy (np. Thomas Edison), malarze (Paul Cezanne) i pisarze (Jan Kasprowicz, H.G. Wells czy zmarła niedawno Anne Rice). Obecnie z tą chorobą żyje prawie pół miliarda ludzi na świecie, czyli co 11 dorosła osoba. Mówi się, że jest to pierwsza niezakaźna choroba o charakterze pandemicznym. W XXI wieku, mimo coraz lepszych leków i terapii oraz rozwoju nowoczesnych technologii, nadal nie osiągnęliśmy celu, jakim jest jej całkowite, nieoperacyjne wyleczenie.
Literatura:
- Barach J.H., Historical facts in diabetes, Ann Med Hist 10, 387–401, 1928.
- Barnett D.M., Krall L.P., The History of Diabetes, Joslin’s Diabetes Mellitus.,14th ed., Boston, Massachusetts 2005.
- Fabian W., Koziarska-Rościszewska M., Szymczyk I., Cukrzyca, PZWL, Warszawa 2008.
- Frank L.L., Diabetes mellitus in the texts of old Hindu medicine (Charaka, Susruta, Vagbhata), Am J Gastroenterol 27, 76–95, 1957.
- Horowitz P., The history of diabetes, N Y Med J 111: 807–812, 1920.
- Korzeniowska K., Jabłecka A., Cukrzyca (Część I), Farmacja Współczesna 1, 231–235, 2008.
- Polonsky K.S., Cukrzyca w ciągu minionych 200 lat, N Engl J Med 367, 1332–40, 2012.
- Rollo J., Account of Two Cases of Diabetes Mellitus, with Remarks, Ann Med (Edinb) 2, 85–105, 1797.
- Tatoń J., Czech A., Historia badań i leczenia cukrzycy, Warszawski Uniwersytet Medyczny, Warszawa 2011.
- Zinman B. et al., Diabetes Research and Care Through the Ages, Diabetes Care 40(10), 1302–1313, 2017.
KOMENTARZE (2)
Autor nie zauważył informacji o tym że dieta keto faktycznie działa na cukrzyce i pozwala się z niej wyleczyć dla typu 2 oczywiscie. Proponuję zajrzeć na yt do bracia Rodzeń.
Tak!! Identyczna myśl mnie nawiedziła czytając o diecie keto w leczeniu cukrzycy.