Wyłaniali się z morza niczym demony, niszczyli, rabowali i mordowali, a potem znikali z łupami, zostawiając za sobą zgliszcza. „Od furii ludzi Północy zachowaj nas, Panie” – błagano z trwogą. Ale Bóg nie zawsze słuchał modlitw...
„Oto mija niemal 350 lat, odkąd my i nasi przodkowie zamieszkujemy tę uroczą wyspę, i nigdy jeszcze nie było w Brytanii takiej grozy, jakiej teraz zaznaliśmy z rąk pogańskiej rasy, ani nie myślano nawet, że taka napaść z morza może nastąpić” – pisał Alkuin, uczony i mnich żyjący na ziemiach Franków do króla Nortumbrii Etelreda. „Spójrzcie na kościół Świętego Kutberta zbryzgany krwią kapłanów Boga, ograbiony do cna ze swych ozdób, miejsce najczcigodniejsze ze wszystkich w całej Brytanii wydane zostało na pastwę pogańskich ludów”.
Rozlana krew kapłanów Boga
Alkuin w swoich listach odnosi się oczywiście do napaści na Lindisfarne w 793 roku. Był to jeden z najsłynniejszych aktów przemocy dokonanych przez wikingów, których mnich wprost określa „wilkami”. Ten brutalny atak szokował tym bardziej, że to właśnie tam biło serce chrześcijańskiej Nortumbrii, gdzie Kutbert, który zmarł w aurze świętości w 687 roku, był biskupem i gdzie spoczywały jego szczątki.
W historii Wysp Brytyjskich wikingowie zapisali się już pod koniec VIII stulecia. W Kronice Anglosasów czytamy, że grupa Normanów wylądowała na wyspie Portland w Dorset, gdzie zostali wzięci za kupców i poproszeni o zapłatę myta. Nieszczęśnik, który przypisał im dobre intencje, został oczywiście zgładzony. Według relacji kronikarza początkowo „poganie wybrzeże Brytanii najeżdżali i niszczyli”, a z czasem zaczęli już regularnie zapuszczać się w głąb lądu.
W latach 802 i 806 zaatakowali zamożne opactwo na wyspie Iona, przy czym drugi najazd okazał się na tyle fatalny, że nieliczni ocalali mnisi chcieli ostatecznie opuścić wyspę i przenieść opactwo do Kells. Na miejscu zostali jednak przeor Blathmac MacFlainn wraz z kilkoma braćmi. Byli gotowi zginąć w obronie świętego miejsca – i nie musieli długo na to czekać. Zostali wycięci w pień, a przeora uprzednio torturowano. Według opisu opata niemieckiego Reichenau:
Przeklęta dzika zgraja pędziła przez zabudowania, wygrażając straszliwie błogosławionym mężom, a wymordowawszy z wściekłym okrucieństwem resztę wspólnoty, zwróciła się ku świętemu ojcu, by zmusić go do wydania cennych kruszców, wśród których spoczywają kości świętego Kolumby […] święty jednak, bez broni w rękach, zachował niezłomną wolę, nawykły stawiać opór wrogom.
Rok później wikingowie spalili liczne opactwa w zatoce Galway (między innymi Inishmurray czy Roscam), a w 821 roku Howth w hrabstwie Dublin zostało „splądrowane przez pogan, którzy pojmali w niewolę wielką liczbę kobiet”. Kilkanaście lat później dwie floty najeźdźców z Północy, każda licząca po 60 łodzi, spustoszyła doliny Cos Meath i Kildare. W opisie śmierci wodza z Leinster Maelciaraina, która nastąpiła w 869 roku, czytamy, że został zdradzony przez swoich ludzi i wydany Normanom, ci zaś poćwiartowali go, a następnie odciętą głowę wykorzystali jako tarczę strzelniczą. Wydarzenie to odnotowano w tak zwanych Trzech fragmentach Kroniki Irlandii.
Zło rośnie w siłę
Na kontynencie nie było wcale lepiej. We frankońskich Rocznikach bertyńskich w roku 842 biskup Prudencjusz z Troyes opisał, jak „flota normańska niespodziewanie napadła o świcie na osadę Quentovic, złupiła ją i zrównała z ziemią, niewoląc lub masakrując mieszkańców płci obojga”. Podkreślenie, że ofiarami najeźdźców padły także kobiety (a być może i dzieci) było powszechnym wówczas sposobem ukazywania bestialstwa ludzi Północy.
Pod rokiem 843 czytamy z kolei, że w Nantes wikingowie „zgładzili biskupa i wielu duchownych, mieszkańców płci obojga i złupili miasto”. Kilkakrotnie kronikarz zaznacza, że okrucieństwa przybyszy zza morza były rozliczne. W podobnym tonie wypowiadał się o wszechobecnym terrorze Normanów żyjący w połowie IX wieku Ermentariusz z Noirmoutier, opat z Saint-Philibert de Tournus w Burgundii i autor kroniki De translationibus et miraculis sancti Filiberti. Opisał w niej wielokrotne najazdy wikingów na swój klasztor:
Liczba okrętów rośnie, niekończący się napływ wikingów potężnieje niepowstrzymanie. Wszędzie ludzie Chrystusa padają ofiarą rzezi, ognia i grabieży. Wikingowie zalewają wszystko na swej drodze i nikt nie jest zdolny im się przeciwstawić […]. Niezliczone okręty płyną w górę Sekwany, a w całym regionie zło rośnie w siłę. Rouen zostało spustoszone, splądrowane i spalone. Paryż, Beauvais i Meaux wzięte, twierdza w Melun zrównana z ziemią, Chartres okupowane, Evreux i Bayeux złupione, a każde miasto zamknięte w okrążeniu.
Z czasem najeźdźcy zapuszczali się coraz śmielej w głąb lądu, aż w 845 roku popłynęli w górę Sekwany i pod wodzą Ragnara przypuścili szturm na Paryż. W tym samym okresie miał także miejsce pierwszy atak wikingów na Półwysep Iberyjski. Najeźdźcom przewodzili Bjorn Żelaznoboki i Hasting, których opisywano w arabskich kronikach jako „ludzi okrutnych, jakich w naszych stronach dotąd nie widziano”.
Arabski kronikarz Al-Nuwayri żyjący na przełomie XIII i XIV wieku pisał, że morderczy wikingowie, plądrując w 844 roku Sewillę, „nie oszczędzili nawet zwierząt jucznych”. Z kolei Duald Mac Fuirbis odnotował, że „sprowadzili ze sobą do Irlandii wielką rzeszę mauretańskich jeńców […] przez długi czas ci niebiescy ludzie przebywali w Irlandii”. Równocześnie w tym okresie Wilhelm Zdobywca, praprawnuk Rolla czy też Rolfa, pierwszego władcy Normandii, zmienił historię Europy, obejmując władzę w kraju, którzy jego przodkowie tak chętnie najeżdżali i plądrowali.
Szerszenie, wilki i mordercy
Symeon z Durhan, któremu przypisuje się autorstwo Historii Regum, określa wikingów zwierzęcymi metaforami, jak „żądlące szerszenie” czy „krwiożercze wilki”, przypisując im jednocześnie najgorsze zbrodnie. „Łupiąc bezlitośnie, obrócili wszystko w perzynę, zdeptali świętokradczymi stopami święte przedmioty, wykopali ołtarze i zagrabili wszystkie kościelne skarby” – wymienia. „Niektórych braci zabili, kilku związali haniebnie i porzucili nagich, innych zaś utopili w morzu”.
Wobec takich relacji nie dziwi strach, jaki budziło nieustanne zagrożenie najazdem wikińskim także wśród mieszkanek klasztorów żeńskich. Zgodnie z legendą święta Ebba, przeorysza z Coldingham, w obawie przed zbliżającymi się Duńczykami odcięła sobie nos i górną wargę, a zakonnice zachęcała, by uczyniły to samo. W ten sposób miały uniknąć pohańbienia.
Wielu średniowiecznych kronikarzy podzielało nienawiść wobec budzących przerażenie wikingów. Adam z Bremy, opisując najazd wikiński na ziemie Franków w 882 roku, podaje, że „czynili sobie z naszych ludzi rozrywkę”. Z kolei Henryk z Huntington w swojej Historia Anglorum charakteryzuje przybyszów z Północy jako „roje pszczół, najokrutniejszych z ludzi, którzy nie oszczędzają nikogo ze względu na wiek lub płeć”. Także Florencjusz z Worcester wspomina liczne zbrodnie popełniane przez Svena, który w 1013 roku najechał Mercję, dokonując „wielokrotnych aktów barbarzyństwa”.
Owa „lekkość” w zabijaniu i torturowaniu chrześcijan, zwłaszcza duchownych, najbardziej szokowała dziejopisów. W Kronice anglosaksońskiej czytamy, że podczas złupienia Cantenbury w 1011 roku do niewoli wikingów trafił arcybiskup Elfeg (kronikarz błędnie podaje imię Duncan), którego dzika tłuszcza zamęczyła za to, że nie chciał zapłacić najeźdźcom okupu. Relację z tego wydarzenia znajdujemy w Kronice Thietmara:
[…] tłum pogan otoczył go i jął znosić broń różnego rodzaju, by go pozbawić życia. Kiedy to zobaczył z daleka ich wódz Thurkil, nadbiegł szybko i tak zawołał: „Błagam was, nie czyńcie tego! Chętnie dam wam wszystkim złoto i srebro, i co tylko posiadam lub w jakikolwiek sposób nabędę, z wyjątkiem mojego okrętu, bylebyście nie popełnili zbrodni na pomazańcu Bożym”. Lecz gniew jego towarzyszy, twardszy od żelaza i skały, nie dał się zmiękczyć tą jego ludzką przemową; zaspokoiła go dopiero krew niewinnie przelana, do której dobrali się natychmiast wszyscy przy pomocy wolich czaszek, gradu kamieni i drewnianych pocisków.
Pogańskie bestie czy wojownicy swojej epoki?
Jeszcze przed Knutem czy Svenem prym w okrucieństwie wiódł Ivar Bez Kości. Dziś nie sposób stwierdzić, czy faktycznie był chory, czy może przydomek miał inne, bardziej metaforyczne znaczenie, jednak był ponoć wyjątkowo okrutnym człowiekiem. Przypisuje mu się między innymi zabójstwo świętego Edmunda, króla Wschodniej Anglii, którego nakazał torturować, a następnie zgładzić przez ścięcie.
Łaski świętości nie dostąpił natomiast król Nortumbrii Ælla, który według legendy zgładził ojca Ivara, słynnego Ragnara Lodbroka, wrzucając go do dołu pełnego węży. Zgodnie z podaniem żądny zemsty Ivar kazał go w 867 roku uśmiercić wyjątkowo wymyślną torturą – wycinając mu na plecach tak zwanego krwawego orła. W roku 873, gdy okrutny władca zmarł, w Rocznikach z Ulster wspomniano go jako „króla wszystkich Skandynawów w Irlandii i Brytanii”, przywódcę „wielkiej pogańskiej armii”, która przez ponad dekadę podbijała królestwa anglosaskie i przejmowała ziemię.
Średniowieczni mieszkańcy Europy z trwogą wypatrywali długich łodzi, które niosły śmierć i zniszczenie. Ludność najeżdżanych przez Normanów krajów widziała w nich barbarzyńskie monstra, które niczym kara z niebios spadały na ich głowy, mordowały, niewoliły i grabiły, a czego zagrabić nie mogły – obracały w perzynę. Obce było im miłosierdzie, litość, bojaźń Boża, dopuszczali się zbrodni niepojętych dla średniowiecznych chrześcijan.
Czy faktycznie byli aż takimi potworami? Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Karol Wielki w 782 roku wymordował 4,5 tysiąca pogańskich Sasów za bunt przeciwko próbom narzucenia im chrześcijaństwa, a także uwzględnimy popularność morderstw duchownych czy okaleczeń krewnych w rodzinach chrześcijańskich władców z epoki, wikingowie wcale nie wydają się tacy straszni. Może najwyższa pora odpiąć im paskudną łatkę okrutnych bestii?
Inspiracja:
Inspiracją do napisania tego artykułu stała się powieść Bernarda Cornwella pod tytułem „Ostatnie królestwo”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Otwarte. To pierwszy tom bestsellerowej serii o burzliwych czasach wikińskich najazdów na Anglię w IX wieku.
Bibliografia:
- R. Allen Brown, Historia Normanów, Marabut 1996.
- C. Downham, Viking Kings of Britain and Ireland: The Dynasty of Ívarr to A.D. 1014, Dunedin Academic Press 2007
- Aron J. Guriewicz, Wyprawy wikingów, Wydawnictwo Wiedza Powszechna 1969.
- I. McDougall, Serious entertainments: an examination of a peculiar type of Viking atrocity, „Anglo-Saxon England”, vol 22 (grudzień 1993), s. 201–225.
- R. I. Page, A Most Vile People: Early English Historians on the Vikings, University College London 1987.
- P. Parker, Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów, Rebis 2016.
- G. Waitz, Annales Bertiniani, Monumenta Germaniae Historica 1883.
KOMENTARZE (15)
Wybitny znawca wikingów napisał księgę o okrucieństwach ludu północy.Ale po co? Gdy tak kocha przemoc i agresję to niech się zatrudni do rąbania kloców drewna.Ludzi należy uczyć dobroci i łagodności .
Łagodnością i dobrocią świata nie zwojujesz. Nie zapominaj o tym, jak „łagodni i dobrzy” byli chrześcijanie podczas wypraw krzyżowych :)
Wymordowanie bezbronnych mnichów do bohaterskich czynów nie należy.W chrześcijańskiej kulturze świątynia była nietykalna,a u Wikingów to było miejsce do złupienia.Pytanie , Dlaczego niszczyli wszystko czego nie mogli zabrać?
Od kiedy to w „chrześcijańskiej kulturze” świątynie są nietykalne? A co z meczetami, synagogami, świątyniami majów?? Co robili konkwistadorzy na nowych ziemiach?
Co? Śmieszne. Po pierwsze Normanowie chcieli odzyskać zagrabione przez Franków ziemie jak i świątynie. To Frankowie byli okupantem tych ziem, z chrześcijaństwem na czele. I to Frankowie najpierw zniszczyli świątynie budując na ich zgliszczach swoje opactwa.
Co za bzdura. W chrześcijańskiej kulturze tylko chrześcijańskie świątynie były nietykalne. Zobacz, co robili chrześcijanie podczas prób chrystianizacji Słowian – jak obchodzili się z miejscami kultu i ludnością. Przypomnij sobie wyprawy krzyżowe – palili, gwałcili, mordowali i grabili.
Także skończmy z hipokryzją i nie wmawiajmy sobie i innym, że bestialstwo w imię jednego boga jest dobre, a innego – złe.
Trwa spór wśród badaczy o tzw. krwawego orła: czy ta niewiarygodnie okrutna tortura w ogóle istniała, czy tylko była przypisywana wikingom w celach propagandowych – przedstawienia ich w możliwie niekorzystnym świetle. Większość historyków skłania się do tej drugiej możliwości.
No chyba że autorem tej wymyślnej tortury byli… Słowianie!
Słowianie pomorscy i połabscy już od co najmniej końca VII wieku mieli intensywne kontakty z ludami skandynawskimi. Świadczą o tym liczne znaleziska archeologiczne jaki i zapożyczenia kulturowe, np. obecność po dwóch stronach Bałtyku srebrnych skarbów złożonych z tzw. „siekańców”, a przeznaczonych dla zmarłych przodków w ich drodze pośmiertnej.
Historycy oskarżający Słowian, którzy wg najnowszych ustaleń mogli średnio stanowić nawet 1/4 wikińskich zbrojnych najeżdżających ziemie brytyjskie i obecnej Normandii, opierają się choćby na opinii Helmolda. Co prawda jego świadectwo nie dotyczy VII i VIII wieku ale wszystko wskazuje na to, że i dla kilku wieków wstecz słusznym byłby jednak tenże – jego autorstwa – opis: „…Słowianie odznaczają się wrodzonym sobie okrucieństwem, którego nie mogą nigdy nasycić…” „…Trudno jest nawet zdać sprawę z tego jak okrutną śmierć zadawali [w czasie najazdów od strony morza] chrześcijanom…”
Wg niego Słowianie to lud słynący z tegoż ww. okrucieństwa: „…byli strasznymi bestiami…” – do tego właśnie wg niego – dla niego, byli oni głównie ludem morski a nie lądowym (…).
Kiedy słyszę o krwiożerczych Słowianach, od razu przypomina mi się jak Krzyżacy pisali to samo o mordowanych Prusach, którzy bronili swoich ziem i kobiet przed najazdami.
Czy aby na pewno oblężenie Paryża było pod wodzą Dagmara Lodbroka? Czy źródłem artykułu jest świetny skądinąd serial „Wikingowie” czy zweryfikowane źródła?
Z tego co się orientuje nie ma nigdzie historycznie potwierdzonej „kary” krwawego orła – więc to tylko domysły…
Do autora
Od furii słowian zachowaj na panie tak się modlono
Jak juz coś
Najważniejszym powodem powstania tak niekorzystnego obrazu wikingów jest… Brak własnych źródeł pisanych. Ciężko o dobrą prasę jak się rabuje redakcję.
Klasztory w Anglii i Irlandii zlokalizowane na wybrzeżu były swego rodzaju bankomatami. Wikingowie ze Skandynawii nie mając karty otwierali je toporami. Czy gdyby klasztory miały wyposażenie skromne i ubogie ,też były by obiektami napaści Wikingów ? Co wygnało wikingów po łupy ze swojej ojczyzny jak nie bieda ? Szczególnie tereny obecnej Norwegii to kupa kamieni i trochę działek gdzie da się uprawiać ziemię. Z tego raju ludzie uciekali nawet na Islandię ,która też bynajmniej nie jest rajem.
Islandia, Grenlandia, Winlandia. Niemniej jednak, gdyby nie chrześcijańska „skromność i ubóstwo” – nie mieliby czego rabować ;)
Wikingowie byli okrutni. Nie ma co debatować. Jak ograbić by mogli tyle ziem bez bycia okrutnymi ? Nieistotne są detale w jaki sposób mordowali. Tylko że to czego zagrabić nie mogli niszczyli. Dobrze że w końcu ich pogromili.