Ciekawostki Historyczne

W czasach świetności husarzy podziwiała cała Europa. W pewnym momencie ich bojowy czar zaczął się jednak wyczerpywać. Jak doszło do tego, że z wzbudzających lęk jeźdźców stali się „żołnierzami pogrzebowymi”?

„Chorągwie husarskie nie były zażywane do innych ekspedycji tylko na asystencją jakiemu wjazdowi pańskiemu na starostwo lub województwo albo pogrzebowi podobnemuż; dlatego pancerni husarzów nazywali żołnierzami pogrzebowymi” – pisał o husarii czasów Augusta III Sasa (1733–1763) ksiądz Jędrzej Kitowicz. I niestety nie przesadzał. W tym okresie husaria była formacją piękną, lecz z wojskowego punktu widzenia już bezwartościową. Jak do tego doszło? (…)

Pierwsze symptomy kryzysu

Mamy rok 1619. Rzeczpospolita właśnie podpisała rozejm przerywający na kilkanaście lat wojnę z Wielkim Księstwem Moskiewskim. Rozejm korzystny dla Rzeczypospolitej, która uzyskała rozległe ziemie, a na dodatek w rękach polskiego królewicza (Władysława Wazy) pozostawał tytuł władcy państwa moskiewskiego. Rzeczpospolita Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego jest u szczytu. Jej obszar trzyipółkrotnie przewyższa powierzchnię dzisiejszej Polski. Ze wschodniej granicy do Moskwy było bliżej niż z Poznania lub Krakowa do Warszawy.

W tym samym roku polski król Zygmunt III Waza wspomaga austriackiego cesarza, wysyłając mu z pomocą 8000 jazdy, która w bitwie pod Humiennem rozbija zbuntowane wojska węgierskie. Dużo później nazwano to wydarzenie pierwszą odsieczą Wiednia.

I któż w tych chwilach triumfu doszukać mógłby się kryzysu wojska polskiego? A jednak. W 1620 roku mniej więcej 10-tysięczna armia, w której skład wchodzi około 2500 husarzy, dowodzona przez zwycięzcę bitwy kłuszyńskiej hetmana Stanisława Żółkiewskiego, ponosi druzgocącą klęskę na Wołoszczyźnie (zwanej dziś Mołdawią).

Pod Cecorą w 1620 roku wojska Żółkiewskiego poniosły sromotną klęskę. Na ilustracji obraz Waleregp Eljasza-Radzikowskiego "Śmierć Stanisława Żółkiewskiego".fot.domena publiczna

Pod Cecorą w 1620 roku wojska Żółkiewskiego poniosły sromotną klęskę. Na ilustracji obraz Walerego Eljasza-Radzikowskiego „Śmierć Stanisława Żółkiewskiego”.

I to z czyich rąk? Tatarsko-tureckich. Jak to się mogło stać? Dlaczego do tego doszło? W największym skrócie odpowiedź brzmi: z powodu braku dyscypliny w wojsku i zapowiedzi ukarania tych, którzy ją złamali.

Zobacz również:

Grzech pierworodny – finansowanie armii

Okres panowania Zygmunta III Wazy przynosi nieznane wcześniej zjawisko – konfederacje wojsk. Pierwsza została zawiązana w 1590 r. Kolejne w latach 1597, 1602, 1603, 1605, 1606, 1609, 1612–1614. I tak dalej. Powodem były zaległości skarbu państwa z wypłatą należnego żołdu. Konfederacja wojska to zorganizowane wymówienie posłuszeństwa. Wojsko, zamiast walczyć, zajmowało dobra królewskie i duchowne i wyciskało z nich pieniądze.

Kolejnym zjawiskiem, nieznanym przed panowaniem Zygmunta III Wazy, były stacyje pieniężne, czyli opłata na rzecz kwaterującego wojska. Innymi słowy, gdy jakiś oddział zjawiał się na kwaterze, pobierał od swoich gospodarzy pieniądze.

Czasem robiono to niesłychanie brutalnie – porywając nawet chłopom dzieci i zmuszając rodziców do wykupienia potomstwa. Oba te zjawiska były więc niczym innym jak zorganizowanym łupiestwem wojska, w dodatku na proceder ten patrzono przez palce. Tolerowano go, gdyż żołd ze skarbu państwa przybywał bądź z bardzo dużym opóźnieniem, bądź w niepełnej kwocie.

Wpływało to jednak na drastyczne obniżenie się dyscypliny w wojsku, którą słabszemu hetmanowi trudno było przywrócić. A to wywołało negatywne skutki w obliczu zagrożenia ze strony wroga. Trzeba przypomnieć, że husaria nie istniała w próżni. To, co napisano o łupiestwie wojska polskiego, siłą rzeczy dotyczy i tej formacji.

Oskarżenia towarzyszy husarskich o łupiestwa były sporadyczne, jednak bardzo liczna luźna czeladź często pozwalała sobie na te wykroczenia, czym nadrabiała i za swoich panów (…). Sami towarzysze też święci nie byli. Chcąc choć częściowo powetować sobie poniesione wydatki, których należny im żołd w żaden sposób nie rekompensował, w dogodnych sytuacjach łupili wroga. Bywało więc i tak, że gdy w, zdawałoby się, zdobytym już obozie nieprzyjaciela husarze rzucali się na łup, wróg się wzmacniał i powracał do boju, by ostatecznie przepędzić rozproszone towarzystwo i wydrzeć mu zwycięstwo.

A gdy wróg nie chce walczyć w otwartym polu…

W 1621 roku na Rzeczpospolitą z południa zwala się cała potęga imperium osmańskiego. Na północy zaś młody wilczek Gustaw Adolf wykorzystuje tę okazję i ze swoją szwedzką armią przystępuje do oblężenia Rygi. Na południu powstrzymano najazd. Husaria ma w tym swój udział: 7 września 1621 roku wsławia się szarżą, która rozbija piętnastokrotnie liczniejszego przeciwnika.

Na północy sprawy mają się jednak gorzej. Niemal wszystko, na co kraj mógł się zdobyć, posłano przeciw Turczynowi. Do obrony Inflant pozostała zaledwie garstka żołnierzy pod dowództwem Krzysztofa Radziwiłła. Regularnie dotąd bitych Szwedów nie potraktowano z odpowiednią powagą. Pamięć Kircholmu była wciąż żywa.

I oto 9 września 1621 roku pod oblężoną przez około 18 000 Szwedów Rygą zjawia się Radziwiłł z… 900 żołnierzami. Dysproporcja sił 20:1 na korzyść Szwedów! Ale i Szwedzi nie zapomnieli o Kircholmie. Zaledwie kilkuset z nich zastano w otwartym polu – tych rozbito natychmiast, w czym decydujący udział mieli husarze.

Szwedzi wyciągnęli wnioski z klęski pod Kircholmem.fot.Wojciech Kossak/domena publiczna

Szwedzi wyciągnęli wnioski z klęski pod Kircholmem.

Reszta albo ukryła się za umocnieniami polowymi, albo pozostała po drugiej stronie rzeki Dźwiny. Radziwiłł czeka na nieprzyjaciela całą noc. Ten jest całkowicie bierny. 10 września próbuje więc wywabić go w otwarte pole. Przecież tylko tam może się wykazać husaria! Ale prowokacyjny atak nielicznej piechoty litewskiej na jeden ze szwedzkich blokhauzów nic nie daje.

Szwedzi konsekwentnie nie wychylają nosa spoza umocnień. Cóż robić? Radziwiłł wycofuje głodne i zmęczone wojsko spod Rygi. Szwedzi odtrąbiają wielkie zwycięstwo. A Ryga, pozbawiona nadziei na odsiecz, kapituluje 25 września 1621 r. Wraz z nią w ręce nieprzyjaciela dostaje się większa część Inflant.

Rzeczpospolita przeciera oczy ze zdumienia, podczas gdy Radziwiłł rozpaczliwie broni swojego honoru, dowodząc, że nie on jest temu winien, lecz nowa taktyka wojsk szwedzkich – taktyka unikania konfrontacji w otwartym polu z jego kawalerią. Cóż z tego, że husaria w otwartym polu nie miała sobie równych, gdy wcale nie trzeba było walczyć w ten sposób?

Mając pod swoją komendą zaledwie kilkuset żołnierzy Krzysztof Radziwiłł nie zdołał ocalić Rygi. Szwedzi nie zamierzali bowiem stawać do walnej bitwy.fot.domena publiczna

Mając pod swoją komendą zaledwie kilkuset żołnierzy Krzysztof Radziwiłł nie zdołał ocalić Rygi. Szwedzi nie zamierzali bowiem stawać do walnej bitwy.

Armia zastępców

Podczas lektury źródeł uderza kolosalne znaczenie, jakie pamiętnikarze przykładali do roli dowódców. Opisując bitwę, można było nie wspomnieć o liczbie żołnierzy, ale nad śmiercią bądź raną dowódcy potrafiono się rozwodzić bardzo obszernie. Dla ludzi w tamtej epoce to, co robił rotmistrz (pułkownik, hetman), miało ogromną wartość.

Rotmistrzami byli zamożni szlachcice, a w późniejszej epoce magnaci. Jeśli posiadacz wielkiego majątku, osoba piastująca znaczne godności w państwie, potomek znanego i zasłużonego dla Rzeczypospolitej rodu przyprowadził osobiście do obozu chorągiew i nastawiał swój kark w bitwie, to i niżej stojący w hierarchii dostrzegali w tym sens i też to robili. Gdy zaś wystawiał zastępcę (porucznika), to i taki porucznik szukał zastępcy (namiestnika) itd.

I gdy za piękną fasadą obrońców Rzeczypospolitej postawiono wojsko złożone z zastępców tych obrońców (towarzysze sowicie wystawiali pocztowych, rotmistrzowie zaś poruczników itd.), to takie wojsko w boju nie miało już wielkiej wartości. Bo i pocztowy nie był w ciemię bity i widział, że skoro ważniejsi od niego unikają „zaszczytu” walki, to i on się do niej nie palił (…).

Wyszkolenie

Upadek wyszkolenia husarzy w XVIII w. był dramatyczny (…). I o ile pancerni mieli jeszcze motywację do podnoszenia swoich umiejętności, gdyż to ich samych oraz chorągwie jazdy lekkiej wysyłano co roku do walk z bandami hajdamaków, o tyle husarze nawet tego bodźca byli pozbawieni.

Na początku XVIII-wieku pancerni nadal regularnie szlifowali swoje umiejętności. husarze jednak byli coraz słabiej wyszkoleni.fot.domena publiczna

Na początku XVIII-wieku pancerni nadal regularnie szlifowali swoje umiejętności. husarze jednak byli coraz słabiej wyszkoleni.

„Każdy sobie pan w naszej Rzeczypospolitej” Te słowa, włożone w usta Sienkiewiczowskiego Kmicica, doskonale oddają jeden z fundamentalnych problemów jazdy polskiej wczesnego XVIII w. Były to spory wewnątrz dowództwa i niechęć do podporządkowania się komendzie zwierzchnika (…).

Dotyczyło to nie tylko towarzyszy. W jeszcze większym stopniu odnosiło się do ich dowódców. Do czego to prowadziło, pokazuje najbardziej żenująca porażka jazdy staropolskiej. Doszło do niej pod Warszawą 31 lipca 1705 r.

Chociaż w bitwie brała udział wyłącznie kawaleria i pomimo około trzykrotnej przewagi liczebnej jazdy sasko-polsko-litewskiej nad szwedzką, to Szwedzi wygrali bitwę! A to dzięki temu, że polscy i litewscy dowódcy wdali się między sobą w zażarte spory. Nie były to problemy nowe, ale ich skala w początkach wieku XVIII przerosła wszystko, co widziały poprzednie stulecia.

Upadek morale i pewności siebie

Wszystkie wymienione problemy prowadziły do jednego – upadku morale i pewności siebie husarzy. A to nie mogło się skończyć inaczej jak drastycznym obniżeniem się ich wartości bojowej. Bo sama broń i najlepsze nawet konie walki nie wygrywały (…). Walkę wygrywał człowiek – pewny siebie, dobrze dowodzony, wyszkolony, doświadczony i zdyscyplinowany.

W czym tkwił fenomen zabójczej skuteczności najlepszej polskiej jazdy dowiecie się z książki Radosława Sikory „Husaria. Duma polskiego oręża” (Znak Horyzont 2018).

W czym tkwił fenomen zabójczej skuteczności najlepszej polskiej jazdy dowiecie się z książki Radosława Sikory „Husaria. Duma polskiego oręża” (Znak Horyzont 2018).

Spiętrzenie niekorzystnych dla husarii tendencji nastąpiło w początkach XVIII w. W tym okresie Rzeczpospolita uwikłana została w wojnę północną. Armia polska zetknęła się wtedy z żołnierzem szwedzkim, którego pewność siebie rosła z bitwy na bitwę, ponieważ Szwedzi, zanim wkroczyli do Polski, walczyli z Duńczykami, Sasami i Rosjanami.

Wpatrzeni w swojego charyzmatycznego króla Karola XII, prowadzeni od zwycięstwa do zwycięstwa, reprezentujący – tak jak i armia polska do tej pory – ofensywny styl walki, w którym uderzenie na białą broń dominowało nad walką ogniową, żołnierze szwedzcy okazali się ostatnim gwoździem do trumny dla morale wojska polskiego. Pierwsza walna bitwa między wojskiem koronnym a szwedzkim, bitwa pod Kliszowem (19 lipca 1702 roku), pokazała zalety wojsk Karola XII i ujawniła problemy wojsk polskich.

Rozpoznawczą szarżę ok. 260 kawalerzystów polskich, z których połowę stanowili husarze, powstrzymano przeszkodami – kozłami hiszpańskimi. Po tym dowodzący Polakami hetman Hieronim Lubomirski nakazał całej liczącej około 3000 żołnierzy armii koronnej odwrót z pola bitwy. Manewr zupełnie niezrozumiały z wojskowego punktu widzenia.

Nic więc dziwnego, że jeden z żołnierzy, który był świadkiem tych zdarzeń, jeszcze tego samego dnia pisał wprost: „Polacy nasi uciekli, gdyż hetman [został] przekupiony od Szwedów”. Po tym ciosie husaria już się nie podniosła. Choć istniała jeszcze przez kilka dekad, były to dekady marazmu i upadku.

Po klęsce pod Kliszowem husaria już nigdy się nie podniosła. Na ilustracji XVIII-wieczny obraz przedstawiający bitwę.fot.domena publiczna

Po klęsce pod Kliszowem husaria już nigdy się nie podniosła. Na ilustracji XVIII-wieczny obraz przedstawiający bitwę.

Dwa wieki chwały

Husaria istniała w Polsce przez prawie trzy stulecia, przy czym pierwsze dwa to okres jej chwały i wielkich czynów bojowych. Rzadko która formacja w historii świata utrzymywała się na szczycie przez tak długi czas. Żołnierze Aleksandra Wielkiego, Napoleona czy wspomnianego tu już Karola XII również mieli swoje wielkie chwile, lecz trwały one mniej więcej… dwie dekady. Tymczasem – powtórzmy – husaria odnosiła spektakularne sukcesy przez dwa stulecia. A że wszystko ma swój kres, przyszedł czas i na tę formację.

Mimo wszystko pozostaje mały niedosyt i żal. Żal, gdyż jeszcze w czasach Napoleona kawaleria odziana w kirysy wciąż była bardzo użyteczna, a sami kirasjerzy przetrwali w Europie aż do pierwszej wojny światowej. W tych jednak czasach chwałę i sławę polskiej kopii po husarzach przejęli polscy ułani.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w ramach książki Radosława Sikory „Husaria. Duma polskiego oręża” (Znak Horyzont 2019).

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej, w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.

KOMENTARZE (13)

Skomentuj Jurek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anonim

nadeszła epoka broni palnej , muszkiety i armaty , ktore zmiatały jeżdzcow ,,,,,z pola bitwy szarży ,,,, na to już nie było żadnej rady do dziś,,,,

    Anonim

    Powiedz to kawalerii napoleońskiej, kawalerii podczas wojny krymskiej czy IWS.

      Miku

      Dokladnie. Nawet w wojnie z bolszewikami w 1920 kawaleria byla powszechna.

    ŁUKASZ GARSTA

    tak pewnie jeszcze napisz że rostrzliwali cały szyki husarii:)

adi

stan każdego wojska jest taki jak państwa, upadek husarii był tylko konsekwencją bałaganu w Polsce

zły porucznik

Wiele można by było jeszcze dodać. Husaria znalazła się w olbrzymim kryzysie po 1652 r. i swej świetności w zasadzie już nie odzyskała. Krótki renesans przeżywała jeszcze za Sobieskiego ale to był też proces nieco odgórnie sterowany (pohusarzenie chorągwi pancernych z 1676 r.). W dodatku przebiegało to ze sporymi problemami. Na rzecz Turcji utraciliśmy ziemię, na której znajdowała się główna baza hodowlana konia husarskiego. Oczywiście w tzw. międzyczasie
odnosiła wielkie, wspaniałe zwycięstwa, ale strukturalnie to nie było to co kiedyś.
Oprócz wymienionych problemów takich jak niezwykle szkodliwy podział na towarzyszy sowitych i przytomnych, należy dodać jeszcze klientyzm w szeregach dowództwa oraz uwikłanie RON w długotrwały konflikt z coraz bardziej archaicznym przeciwnikiem (Tatarzy). Oparcie się na sztuce obronno-zaczepnej, brak inicjatywny co był podstawą staropolskiej sztuki wojennej („głód bitwy”), nie pozwalało należycie wykorzystać głównego atutu husarii. Oczywiście zachodziły i pozytywne zjawiska świadczące o unowocześnianiu armii (np. bitwa pod Bojanem).
Ale myślę, że głównym powodem upadku husarii był jednak coraz niższy poziom wyszkolenia – oprócz tego co napisał R. Sikora, dochodzi zarzucenie w latach 90-tych XVII w. corocznych kwietniowo-majowych szkoleń w chorągwiach husarskich polegających na ćwiczeniu zwrotów i manewrów całymi chorągwiami i coraz rzadszą obecność kadry dowódczej oraz towarzyszy przy chorągwi. Wspomniany Kitowicz wspominał, że za czasów saskich towarzysze husarscy mieli swobodny dostęp do pokojów królewskich, co przyciągało karierowiczów z bogatych domów, nie bardzo zainteresowanych wojaczką.
Pomimo to jeszcze za czasów konfederacji tarnogrodzkiej zdarzały się udane szarże husarii, a i z hajdamakami też się ucierali (1750 lub 1756, piszę z głowy – prawdopodobnie ostatni rok wykorzystania bojowego husarii jako kawalerii).

    Mariusz Wardecki

    … w uzupełnieniu . Nigdy nie wykorzystano w połączeniu świadomym z Husarią drugiej formacji konnej Lisowczyków . Lisowczycy mogli by być zalążkiem armii zawodowej z przywilejami na kresach wschodnich . Formację Lisowczyków można porównać do dzisiejszych najlepiej wyszkolonych komandosów i oddziałów specjalnych . Ich rajdy i bezwzględność w walce budziła postrach w całej Europie . Możnowładcom Polski jedna zabrakło wyobraźni i nigdy do tego nie doszło .

      ŁUKASZ GARSTA

      lisowczycy tak naprawdę wyglądali podobnie jak jazda kozacka wywodzili się z niej i spełniali podobne zadania do niej. tyle tylko że często nie poruszali się taborem i byli po prostu byli po za żołdem rzeczypospolitej. odziały lisowczyków były bardzo dobre z racji iż byli tam ludzie o ogromnym doświadczeniu wojennym. dla mnie jednak nie byli czymś nadzwyczajnym w porównaniu do pozostałych oddziałów polskiej kawalerii. po prostu w tamtych czasach mieliśmy najlepsze oddziały kawalerii na świecie i nie mówię tu tylko o husarii. dla mnie najlepszy okres dla husarii to 1572-1683 czyli od pokonania wojsk gdańszczan do wiktorii wiedeńskiej łącznie z wygraną bitwą pod parkanami.
      nie zgadzam się absolutnie z twierdzeniem że 1648 czy 1652 nastapił jej kryzys.
      po prostu gwałtownie spadła jej liczba i miała mniejszy wpływ na bieg wydarzeń w I rzeczypospolitej
      i nagłe ożyła w czasach sobieskiego. sobieski odbudował jej stan liczebny.
      nawet jak było jej tak mało czyli w granicach maksymalnie 1000 koni to miała duży udział w wygranych bitwach takich jak:
      bitwa pod konstantynowem 1649, pod beresteczkiem 1651, pod szkłowem 1654, ochmatowem,1655 pod warką 1656, pod połonką 1660, nad rzeką basią 1660 czy słynnej potyczce pod lubarem i cudnowem.

      ŁUKASZ GARSTA

      tzn te 1000 koni mam na myśli od roku 1652 do 1673 roku bo pod beresteczkiem było oczywiście jej więcej

    ŁUKASZ GARSTA

    po 1652 roku taktycznie była w żadnym kryzysie. po prostu jej liczebność drastycznie spadła do pułapu 500-1000 koni. mimo wszystko miała spory udział w wygranych bitwach akich jak:
    bitwa pod warką, połonką nad rzeką basią, pod lubarem i cudnowem , pod szkłowem, ochmatowem. to wszytsko wygrane bitwy z udziałem husarii.
    masz gdzieś zródła tych szarż 1750 roku. bo ogólnie mówi się że ostania szarża miała miejsce pod kowalewem 1716. aczkolwiek mi nie chcę się wierzyć że nie było już żadnych potyczek z jej udziałem do końca twania jej historii

Ali Baba

Najbardziej ciekawi mnie kwestia wyglądu husarzy. Otóż w filmach, również tych o początku XVII w często pokazana jest husaria taka jaką była dopiero kilkadziesiąt lat póżniej. W sumie to najbardziej udekorowana, błyszcząca itp.. była husaria w czasach kiedy odnosiła swoje ostatnie sukcesy a Rzeczpospolita była już cieniem dawnej potęgi. Najlepsze czasy tej formacji to II poł XVI i I poł XVII w- wtedy husaria nie wyglądała tak imponująco.

    ŁUKASZ GARSTA

    no cóż w zasadzie podpisuje się w 100% pod twoim komentarzem. po prostu trochę mniej imponująco:)

Jurek

Oczywiście że po wydaniu przez skorumpowanego dowódcę rozkazu odwrotu żadne wyszkolenie nie pomoże ale kto wie czy właśnie brak w wyszkoleniu najważniejszej taktyki husarskiej nie był właśnie przyczyną upadku husarii. Najważniejszym i najbardziej charakterystycznym elementem taktyki husarskiej była szarża szykiem luźnym zapewniającym większe bezpieczeństwo od pocisków który wiązano w szyk zwarty „kolano w kolano” po salwie przeciwnika. Jak podawano odległości między husarzami były na półtora łokcia a czasem na łokieć co już wydaje się nieprawdopodobne, tym nie mniej oznaczało to atak długimi, lekkimi kopiami w nieprawdopodobnym ścisku praktycznie skazującym na bohaterstwo bo innego wyjścia nie było. Skuteczniejsze niż „oddziały zaporowe” NKWD strzelające do dezerterów. Właśnie ten element zaczęto zaniedbywać pod koniec XVII wieku jak zauważali współcześni.

Zobacz również

Nowożytność

Polskie Termopile. Ile prawdy, a ile mitu w „słynnym zwycięstwie husarii”?

Bitwę pod Hodowem z 1694 roku nazywa się czasem „polskimi Termopilami”. Ale – w odróżnieniu od Spartan – Polacy wyszli z nierównej walki obronną ręką.

21 sierpnia 2022 | Autorzy: Marcin Moneta

Nowożytność

W tej bitwie husaria pokazała swoją prawdziwą potęgę.

Bitwa pod Połonką, rozegrana 28 czerwca 1660 roku, pokazała prawdziwą moc husarii. I dowiodła, jak skuteczna była husarska kopia. Ilu piechurów mogła przebić?

4 listopada 2021 | Autorzy: Radosław Sikora

Nowożytność

Janczarzy. Elita osmańskiej armii, przed którą drżała połowa Europy

Przez wieki stanowili elitę tureckich sił zbrojnych. Uważano ich za najlepszą piechotę ówczesnego świata. Tę formację "najwierniejszych z wiernych" często wykorzystywano do walki z chrześcijanami....

11 sierpnia 2019 | Autorzy: Paweł Stachnik

Nowożytność

Pogromca Szwedów. Jaką receptę na zwycięstwo z siłami Gustawa Adolfa miał hetman Koniecpolski?

„Tak wielkiej łaźni nigdym nie zażywał” powiedział podobno po bitwie z hetmanem Stanisławem Koniecpolskim król Gustaw Adolf. Rzeczywiście, polski dowódca stał się prawdziwym postrachem Szwedów...

15 maja 2019 | Autorzy: Mirosław Nagielski

Nowożytność

Sztuka wojny Jana Karola Chodkiewicza. Dzięki tej taktyce hetman był niepokonany na polu walki

Do historii przeszedł jako pogromca Szwedów, wielki wygrany bitwy pod Kircholmem w 1605 roku. Nie raz udało mu się pokonać wielokrotnie silniejszego wroga. W czym...

2 kwietnia 2019 | Autorzy: Michael Morys-Twarowski

Nowożytność

Husaria. Symbol zwycięstwa i duma polskiego oręża

„Husarskich chorągwi jak najwięcej mieć życzę, ponieważ i teraźniejsza, i dawniejsza pokazała to na oko doświadczenie, że to jest to siła wojska, bo z nich...

16 marca 2019 | Autorzy: Redakcja

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.