W dzieciństwie był świadkiem wielkich triumfów swojego dziadka i ojca, ale potem na własnej skórze odczuł załamanie i krach ich wielkomocarstwowej polityki. To on musiał posprzątać bałagan, przywrócić dynastię do władzy i odbudować państwo prawie od podstaw. I zrobił to - ale dziś mało kto o nim pamięta.
Kazimierz, nazwany później Odnowicielem, był synem Mieszka II i Rychezy, wnuczki cesarza Ottona II. Urodził się 25 lipca 1016 roku. Na chrzcie na drugie imię dano mu Karol, ponieważ Rycheza spowinowacona była z Karolingami, a jednym z jej przodków był Karol Wielki. W ten sposób dynastia piastowska symbolicznie podkreśliła swoje cesarskie koligacje.
Mieszko II i Rycheza mieszkali w Krakowie i w imieniu Chrobrego sprawowali władzę namiestniczą w Małopolsce. Gdy Kazimierz miał 10 lat, rodzice oddali go na naukę. Odbywała się ona najprawdopodobniej w szkole prowadzonej na Wawelu przez benedyktynów. Dało to potem podstawę do twierdzeń, że być może chłopiec przygotowywany był do stanu duchownego lub zakonnego.
Jako dziewięciolatek książę przyglądał się koronacji swojego dziadka Bolesława Chrobrego. Niedługo potem uczestniczył w jego pogrzebie, a jeszcze później w koronacji ojca. Był też świadkiem, a może nawet uczestnikiem, sukcesów rodziciela w pierwszych latach rządów. Po nich nastały jednak dla Piastów złe czasy. Początkowo Mieszko II odsunął bowiem od władzy swoich braci, Bezpryma i Ottona, i samodzielnie kierował państwem. Tamci jednak – zgodnie z rodową praktyką – upomnieli się o swoje. Uzyskali zbrojną pomoc księcia kijowskiego Jarosława Mądrego, obalili króla i zmusili do ucieczki z kraju.
Miejsce Mieszka II na tronie zajął Bezprym. By zdobyć uznanie swojej władzy przez cesarza Konrada II, zrezygnował z tytułu królewskiego i odesłał mu insygnia. Wywiozła je Rycheza, która zabrała ze sobą z Polski także Kazimierza. Krwawe rządy stryja nie trwały długo. Został zamordowany, a prawowity władca, który odzyskał cesarskie poparcie, wrócił do kraju. Wprawdzie musiał wykroić dzielnicę dla Ottona i dla swojego brata stryjecznego Dytryka, ale z czasem zdołał ich usunąć. Odzyskanym państwem nie cieszył się jednak długo – zmarł w 1034 roku.
Polska przestała istnieć…
Kazimierz wrócił do Polski w ostatnich miesiącach życia ojca, a po jego śmierci objął rządy. Czekało go trudne zadanie. Kraj był spustoszony najazdami i walkami wewnętrznymi, pogrążony w chaosie i okrojony. W Wielkopolsce wybuchło pogańskie powstanie ludowe, skierowane przeciw Kościołowi i możnym. Na Pomorzu władzę objęła lokalna dynastia. Od państwa odłączyły się też Grody Czerwieńskie. Na Mazowszu władał natomiast cześnik Mieszka II, Miecław, który usamodzielnił się i doprowadził do oderwania dzielnicy.
Na tym problemy nowego władcy się nie kończyły. Prawdopodobnie mazowieckiemu urzędnikowi tak spodobała się niezależność, że z jego inspiracji doszło do buntu możnowładców. W 1037 lub 1038 roku wypędzili oni Kazimierza z kraju. Państwo Piastów, a wraz z nim polski Kościół, znalazły się na skraju katastrofy. Tak sytuację tę opisał w książce „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana” mediewista, profesor Jerzy Wyrozumski:
Kościół był instytucją nową, dla wielu wciąż obcą, a poza tym kojarzył się z dokręcaniem śruby. Przecież prócz obciążeń związanych z utrzymaniem wojska i administracji na lud spadła dodatkowo dziesięcina. Dopóki państwo było silne i osiągało sukcesy, ludzie to wytrzymywali. Ale kryzys militarny pociągnął za sobą upadek struktur władzy i wywołał chaos.
Wygnany książę chciał dostać się do Niemiec, gdzie nadal przebywała jego matka. Zamierzał zwrócić się o pomoc do cesarza. Niestety wybrał drogę przez Węgry. Tymczasem tamtejszy król, Stefan I… uwięził go i wziął do niewoli! Kazimierz odzyskał wolność dopiero po jego śmierci. Nowy monarcha, Stefan Orseolo, pozwolił Piastowi odjechać, a nawet zaopatrzył go w poczet 100 wojów.
Jakby tego było mało, załamanie się państwowości, brak centralnej władzy i chaos w Polsce postanowił wykorzystać książę czeski Brzetysław I Przemyślida. Latem 1039 roku wyprawił się zbrojnie na północ i bez większego trudu opanował Wielkopolskę. Zdobył i spalił wszystkie największe grody – Poznań, Kruszwicę i Gniezno. Z tego ostatniego wywiózł relikwie świętego Wojciecha, biskupa Radzima Gaudentego oraz Pięciu Braci Męczenników, a także liczne bogactwa gromadzone tam przez piastowskich władców.
Czesi zniszczyli katedrę gnieźnieńską i poznańską, zrabowali skarb książęcy, uprowadzili wielu jeńców, a wracając przyłączyli do swojego państwa Śląsk. Gall Anonim zapisał: „I tak długo wspomniane miasta [Gniezno i Poznań – przyp. PS] pozostawały w opuszczeniu, że w kościele św. Wojciecha Męczennika i św. Piotra Apostoła dzikie zwierzęta znalazły legowiska”.
Polska sięgnęła dna. Nie miała władcy, nie miała administracji, nie miała wojska, nie miała też Kościoła zniszczonego przez pogan. Nie istniała jako państwo. Wydawało się, że budowana z mozołem przez kilka pokoleń Piastów monarchia raz na zawsze legła w gruzach.
Z niemiecką pomocą
Był jednak ktoś, kto nie rezygnował. Kazimierz, który dotarł wreszcie do Niemiec, dzięki pozycji swojej matki uzyskał dostęp do cesarza Konrada II i jego następcy – Henryka III. Władcy ci szykowali się do wyprawy na Brzetysława czeskiego, więc zależało im na zdobyciu sojusznika, zdolnego zaszachować Pragę od północy. Piast uzyskał więc polityczną i zbrojną pomoc. Pod koniec 1039 lub na początku 1040 roku na czele 500 rycerzy wyruszył do kraju.
Część historyków uważa, że wyprawa dotarła do Polski od zachodu i książę zajął najpierw ziemię lubuską, a potem Wielkopolskę i wreszcie Małopolskę. Inni powołują się na Galla Anonima, który napisał, że odzyskiwanie kraju rozpoczęło się od „pewnego grodu”. Przypuszczają, że był nim zapewne Kraków, miasto młodości władcy. Ma to sens, bo Małopolska nie została zniszczona w najeździe Brzetysława. Być może ominęła ją też reakcja pogańska. Nadawała się więc na centrum odbudowywanego państwa.
W efekcie ośrodek piastowskiej władzy po raz pierwszy w historii przesunął się z Wielkopolski na południe. Dzielnica, w której dotąd władzę namiestniczą zwyczajowo sprawowali synowie panującego, awansowała teraz do rangi głównego ośrodka administracyjnego. I tak już pozostało.
Kazimierz Zapomniany
Książę energicznie zabrał się odzyskiwania pozostałych części ojcowizny. Najpierw skorzystał z drogi dyplomatycznej. Zabiegał zarówno u cesarza, jak i u papieża o skłonienie Brzetysława czeskiego do zwrócenia zagrabionych relikwii, kosztowności oraz zagarniętego Śląska.
Gdy starania te nie przyniosły rezultatu, sięgnął po bardziej stanowcze środki i kilka razy próbował siłą odzyskać utraconą krainę. Opanował ją w 1050 roku. Cztery lata później na zjeździe w Kwedlinburgu Henryk III zgodził się, by została ona przy Polsce, ale za cenę corocznego trybutu płaconego Pradze.
By zapewnić sobie wsparcie i spokój na wschodniej granicy, Kazimierz sięgnął po dyplomację matrymonialną. Pojął za żonę siostrę księcia kijowskiego Jarosława Mądrego, Dobroniegę Marię. Małżeństwu towarzyszył sojusz polityczny, w ramach którego Kazimierz zapewne zrzekł się i tak utraconych Grodów Czerwieńskich oraz odesłał do Kijowa 800 ruskich jeńców, pojmanych jeszcze przez Bolesława Chrobrego. W zamian za to ruski władca wyprawiał się do Polski na Mazowsze, by pomóc polskiemu szwagrowi pozbyć się tamtejszego watażki – Miecława.
W jednej z takich wypraw, w 1047 roku, doszło do dużej bitwy nad Wisłą (jej dokładnego miejsca nie znamy). Siły Miecława zostały rozbite, a on sam zginął. Kolejna dzielnica wróciła do macierzy. Idąc za ciosem, w następnym roku Kazimierz wyprawił się na Pomorzan, którzy wspierali jego mazowieckiego rywala i wrogie Polsce Czechy. Pokonał tamtejszego księcia Siemomysła i na jakiś czas podporządkował sobie Pomorze Wschodnie.
Niestrudzony książę prowadził też wewnętrzną odbudowę kraju. Odnowił biskupstwo krakowskie i wrocławskie, podnosił z gruzów zniszczone świątynie. W Krakowie i w Mogilnie założył klasztory benedyktynów. Sprowadzał duchownych i kościelne wyposażenie z Niemiec. Zreformował też zasady finansowania drużyny. Jak wyjaśnia w książce „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana” profesor Jerzy Wyrozumski:
Oparł je na własności ziemi – nadawał ją wojom, na których w zamian ciążył obowiązek stawienia się do obrony państwa na wezwanie władcy. Ta zmiana była niezwykle istotna, dokonywała się w ciągu XI i XII w., a po jej wprowadzeniu armia finansowała się właściwie sama. Powstały zręby prawa rycerskiego, które rozwinęło się w następnych stuleciach.
Kazimierz nie koronował się. Zmarł 19 marca 1058 roku w Poznaniu w wieku 42 lat. Mimo że odbudował piastowską monarchię ze skrajnej zapaści, odnosił sukcesy na polu militarnym, politycznym i gospodarczym, Polacy – w tym także historycy – niezbyt o nim pamiętają. Został zepchnięty w cień przez tak wyrazistych władców jak Mieszko I, Bolesław Chrobry czy Bolesław Krzywousty, nie wspominając już o Jagielle czy Sobieskim.
A przecież, jak podkreślają autorzy „Władców Polski” i ich rozmówcy, „wszystko wskazuje na to, że był przebiegłym, upartym i chyba zdolnym politykiem”. Dlaczego tak niewiele o nim się mówi? Powodem jest zapewne niewielka liczba źródeł, jakie przetrwały do naszych czasów. A także nie od dziś znane zjawisko, że mozolna praca u podstaw jest mniej spektakularna niż widowiskowe wojny.
Bibliografia:
- Beata Maciejowska, Mirosław Maciorowski, Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana, Agora 2018.
- Stanisław Szczur, Historia Polski. Średniowiecze, Wydawnictwo Literackie 2002.
- Krzysztof Ożóg, Tysiąclecie (1016-2016) Kazimierza Odnowiciela, „Wpis” nr 9 (2016).
KOMENTARZE (1)
Warto jeszcze dodać, że według całej Europy ziemie polskie były jeszcze dzikie i nic nie warte. Na Niemczech kończyła się Europa. Cała Europa miała już duże miasta,zamki,prawo. Tutaj nic nie było. Kraków dopiero się rozwijał.
Nie mieliśmy się czym pochwalić