Dobre zabawy, balangi i imprezy to dla niektórych codzienność - i to nie od dzisiaj. W minionych wiekach także umiano się nieźle zabawić. Alkohol lał się strumieniami, jedzenie liczono w tonach, a pieniądze - na wagony. Niektóre zachcianki naprawdę robiły wrażenie...
Jak zawsze wszystkie pozycje w rankingu TOP10 zostały oparte na publikowanych przez nas artykułach. Tym razem wybraliśmy 10 tekstów, które przedstawiają uczty, zabawy, pijaństwa czy bale. Więcej o życiu codziennym znajdziecie TUTAJ.
Niektórzy nie znali umiaru…
10. Józef Stalin i Politbiuro
Elita narodu radzieckiego potrafiła zabawiać się dzień w dzień. Stalin – po tym jak, już pozbył się własnej rodziny – skazany był właściwie przez większą część doby na towarzystwo ludzi, którymi pogardzał.
Po całym dniu pracy zapraszał na wieczorne spotkania do siebie na Kreml lub do daczy w Kuncewie, kazał tańczyć do odtwarzanej w nieskończoność swojej ulubionej piosenki, gruzińskiej „Suliko”. Zaproszenie oznaczało noc spędzoną na pijaństwie i tańcach, brak zaproszenia – mógł sugerować znacznie gorsze plany… (tutaj więcej na ten temat).
9. Cesarz Bokassa I
W Republice Środkowoafrykańskiej przez kilka lata rządził… cesarz. Tak jest – Jean Bedel Bokassa w 1966 obalił rządy swojego kuzyna i przy pomocy Francuzów przejął władzę. Po kilku latach postanowił – wzorem swojego idola, Napoleona Bonapartego – ogłosić się cesarzem.
I w tym przypadku Francja przymknęła oko na fanaberie kacyka, zależało jej bowiem na dostępie do złóż uranu. Koronacja cesarza Bokassy I kosztowała 20 milionów dolarów (w tym, jak skrzętnie wyliczono, dostarczono 240 ton żywności), wykonanie regaliów – 5 milionów, suknia cesarzowej 72 tysiące. Tymczasem zwykły obywatel nowego Cesarstwa Środkowoafrykańskiego musiał przeżyć za 1 dolara dziennie… (więcej na ten temat)
8. Wyścig królewskich kucharzy
W średniowiecznej Francji trwał prawdziwy wyścig szczurów pomiędzy kucharzami. Stawką było uwielbienie, przychylność, czasem również szlachectwo. Wiadomo, że królowie na wiele mogli sobie pozwolić, więc poziom takiej rywalizacji musiał być wyjątkowy.Gdy jednemu udało się zrobić wrażenie tak przyrządzając pieczone mięso, aby wyglądało na surowe – drugiemu ciał struny liry i rzucał na mięso, aby wyglądały jak pełzające robaki.
W ogóle ludzie wtedy mieli rozmach – na słynnej Uczcie Bażanta Filip III Dobry, ogłaszając plany krucjaty przeciw Turkom, podjął gości 9 tysiącami bochenków chleba, 32 beczkami wina, 800 pasztetami, ponad trzema tysiącami pieczonych świń i cieląt, 1400 zającami i tytułowym żywym bażantem. (więcej na ten temat)
7. „Szewc, krawiec i inny jakikolwiek rzemieślniczek, okryty maską, hulał sobie równo z panami”…
Tak słynny Jędrzej Kitowicz komentuje bale maskowe w czasach saskich. Podobno rzeczywiście każdy mógł wziąć w nich udział, pod warunkiem, że uiścił odpowiednią opłatę. Podczas takich balów przebierano się najczęściej za mnichów, woźniców, kozaków, diabłów i Żydów.
Kobiety udawały Żydówki, rusińskie chłopki, Turczynki, czy wieśniaczki. Przeważały więc kostiumy o charakterze plebejskim, których przygotowanie nie wymagało wydania fortuny. Takie bale – zwane redutami – były „teatrem zbytków i rozwiązłości”, jak to określił Julian Ursyn Niemcewicz, a także popularną okazją do „porwania” cudzej żony lub córki. więcej o tym dowiesz się tutaj
6. Za króla Sasa…
Skoro już mówimy o czasach saskich, nie sposób nie wspomnieć o popuszczaniu pasa. To powiedzenie do dzisiaj jest bodaj czy nie pierwszym skojarzeniem z początkowymi dekadami XVIII wieku w Rzeczpospolitej. W ostatnich latach badania nad kuchnią dawnych czasów bardzo się rozwinęły. Wbrew wyobrażeniom, dawni magnaci spożywali nie tylko tłuste, pieczone mięsa.
Sporą część roku stanowiły posty, do których jakoś przyzwyczaić się trzeba było. I tak, kiedy większość mieszkańców żywiła się żurem i śledziami, bogatsi tak naprawdę oszukiwali zajadając się rybami na wymyślne sposoby: z agrestem, sardelami, piniami, truflami; na niebiesko, na szaro; gotowanymi, siekanymi… (więcej przysmaków i o przysmakach)
5. Gdzie księża i furmani piją, tam najlepsze piwo
Kiedy już zjedliśmy, trzeba by to czymś popić. Godzina nie ma tutaj znaczenia, zdarzało się, że skromny łyk gorzałki wieńczył śniadanie. Z drugiej strony pamiętać musimy, że alkohole ówczesne (siedemnastowieczne i osiemnastowieczne) często bywały znacznie słabsze. Popularne były słabe wina (cienkusze) czy lekkie piwa (w tym uznane później za polski styl piwo grodziskie). Gorzałka była dostępna jeszcze przez wiele lat raczej tylko dla bogatszych – dopóki nie upowszechniła się jej produkcja z ziemniaków. (tutaj więcej popitki)
4. Przyjęcie retro
Zabawy lubiły również elity II Rzeczpospolitej. W czasach, gdy szalała modernizacja, a wciąż obecnych było sporo spośród dawnych zwyczajów, nieco inaczej podchodzono do organizacji uczt. Pojawiło się sporo wydawnictw na temat jak organizować rauty. Bo, jak się okazuje, nie takie proste!
Same obiady można było podzielić na aż pięć kategorii: skromny obiad codzienny, obiad „prowizoryczny”, ugotowany na szybko na kuchence po powrocie z pracy, pomiędzy innymi obowiązkami, obiad codzienny spożywany w późniejszych godzinach wieczornych, wystawny obiad wieczorny i obiad proszony… (więcej szczegółów o solniczkach, karafkach i cukiernicach tutaj)
3. Raut u ministra
Jeśli było się członkiem eleganckiego towarzystwa, za rzecz w dobrym tonie uchodziło przyjmowanie w określone dni w tygodniu i miesiącu wizyt w domu. Gospodyni sama wyznaczała te stałe terminy i tym samym zobowiązywała się, że będzie wówczas obecna i do dyspozycji swoich gości. Z drugiej strony wielu spośród tych, którzy jeszcze niedawno tułali się po zatęchłych kanciapach drukując nielegalną prasę, teraz chadzali na prezydenckie rauty. (o tym, jak zostać Nikodemem Dyzmą – czytaj więcej tutaj)
2. Konferencja jałtańska
Wydaje się, że spotkanie głów światowych mocarstw powinno odbywać się w pałacu ociekającym złotem. Podczas takiego spotkania w Jałcie w 1945 z higieną i luksusem bywało różnie. Nie zabrakło jednakże jedzenia i alkoholu. Jak wspominał lord Moran, osobisty lekarz Churchilla, stojące w nich stoły uginały się od kawioru, wędzonego łososia i wszelkich napitków.
Rzeczywiście, 8 lutego Stalin zorganizował niezwykłe przyjęcie. Na wielkim stole dla trzydziestu osób najpierw podano różne gatunki kawioru, paszteciki, atlantyckiego łososia, bieługę, wędzonego i solonego śledzia, cefala, białą rybę w szampanie. Potem przyszedł czas na zimne prosię, rosół z dziczyzny, krem z kurczaka… (jeżeli chcesz się dowiedzieć co jeszcze jedli w Jałcie – zajrzyj)
1.Radość w cieniu tragedii
Wojna trwała, ale młodzi ludzie w okupowanym kraju nie przestali się zakochiwać. Kiedy uznawali, że zaleźli swoją drugą połówkę, pozostawało tylko jedno – trzeba było powiadomić rodziców i szykować wesele. W przyciśniętej niemieckim buciorem Polsce przygotowanie tradycyjnej poślubnej fety, ze stołami uginającymi się od wszelkiego jadła, było delikatnie mówiąc skomplikowane. Ale i z tym sobie radzono. dowiedz się jak tutaj
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.