Ciekawostki Historyczne
Dwudziestolecie międzywojenne

Nasze prababki naprawdę nie miały lekko. 10 dowodów na to, jak trudne było życie kobiet przed wojną

Musiały walczyć z biedą i oszustami. Stale kazano im udowadniać, że wcale nie są z natury głupsze od mężczyzn. I zawsze to je zwalniano z pracy w pierwszej kolejności. Co jeszcze znosiły kobiety w przedwojennej Polsce?

Jak zawsze wszystkie pozycje w rankingu TOP10 zostały oparte na publikowanych przez nas artykułach. Tym razem postanowiliśmy pokazać kobiecą historię przedwojennej Polski, z całym jej ładunkiem trudu i znoju. Więcej o latach międzywojennych znajdziecie TUTAJ.

Wypada pamiętać, że nasze prababki borykały się z…

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

10. Perfidnymi oszustwami na jedzeniu

Stragany na placu Sapieżyńskim w Poznaniu. Jedno z tych miejsc, gdzie polska gospodyni mogła zostać bezczelnie oszukana.fot.NAC

Stragany na placu Sapieżyńskim w Poznaniu. Jedno z tych miejsc, gdzie polska gospodyni mogła zostać bezczelnie oszukana.

Nawet zwykle zakupy na ryneczku były dla przedwojennej gospodyni drogą przez mękę. Sprzedawcy oszukiwali na przykład na mleku. Często było nieświeże, rozcieńczone wodą i koloryzowane sokiem z marchwi. Nieuczciwi kupcy majstrowali też przy maśle, choć było to znacznie trudniejsze. Przede wszystkim naciągali klientów na wadze produktu. Do masła dodawali substancji mających zwiększyć jego ciężar i objętość: wody, maślanki, soli, mąki, papki kartoflanej, a nawet talku i gipsu (przeczytaj więcej na ten temat).

9. Nieprzewidywalnością rynku 

Kobieta z powiatu sarneńskiego obok swojego walącego się domu. Choć dziś nie chcemy o tym pamiętać, ogromne rzesze ludności żyły w skrajnej biedzie.fot.domena publiczna

Kobieta z powiatu sarneńskiego obok swojego walącego się domu. Choć dziś nie chcemy o tym pamiętać, ogromne rzesze ludności żyły w skrajnej biedzie.

Nieraz nawet najcięższa praca nie pozwalała na zapewnienie bytu najbliższym. Jak pisała brasławska osadniczka Zofia Pujszowa, tuczenie i sprzedawanie wieprza stało się dla niej źródłem utrapień. Za paszę, zakup prosiaka i możliwość wystawienia go na rynku wydała łącznie 106 złotych. Za dorosłego wieprza dostała tymczasem śmieszne 35 złotych. Za dużo, by od razu szykować się na konanie z głodu, za mało by normalnie żyć… i myśleć o kolejnej tego typu inwestycji (przeczytaj więcej na ten temat).

8. Brakiem lodówek

Wystawa lodowni krakowskiej fabryki „Ideał”.fot.domena publiczna

Wystawa lodowni krakowskiej fabryki „Ideał”.

W II Rzeczpospolitej lodówka była sprzętem dla elit i kosztowała tyle, co nowy samochód. Typowa Polka musiała wiedzieć, jak obejść się bez niej. Panie mogły wykorzystywać specjalnie wykopane w ziemi budowle – lodownie – lub wykupywać abonamenty na lód od prywatnych przedsiębiorców. Obie te opcje także były kosztowne, ponadto by lód w ogóle warto było kupować, najpierw należało zaopatrzyć się w lodownię pokojową. Przeciętnej kobiecie zostawało suszenie, marynowanie i inne tradycyjne sposoby konserwacji (przeczytaj więcej na ten temat).

7. Oskarżeniami, że są zbyt głupie, by używać elektryczności…

Kobieta + żelazko elektryczne = nieszczęście? Pod takim równaniem spokojnie mogłaby się podpisać przedwojenna polska prasa. Fotografia z 1936 roku.

Kobieta + żelazko elektryczne = nieszczęście? Pod takim równaniem spokojnie mogłaby się podpisać przedwojenna polska prasa. Fotografia z 1936 roku.

Według przedwojennych reporterów elektryczność dawała słomianym wdowcom możliwość przygotowania sobie bez trudu posiłku. Panie, jako istoty mniej rozsądne i nierozumiejące powagi sytuacji, były za to szczególnie narażone na zagrożenia związane z tym nowym wynalazkiem. Tylko kobiecie mogło się przecież zdarzyć chwycenie żelazka mokrą ręką czy nieostrożne złapanie metalowej podstawki pod lampkę nocną… (przeczytaj więcej na ten temat).

6. …lub w ogóle brakiem elektryczności

Tradycyjne piece kaflowe zajmowały miejsce, kopciły i brudziły. Nie to co kuchenki elektryczne, które dla wielu były niedostępnym luksusem...

Tradycyjne piece kaflowe zajmowały miejsce, kopciły i brudziły. Nie to co kuchenki elektryczne, które dla wielu były niedostępnym luksusem…

Nad Wisłą elektryczność pojawiła się jeszcze przed I wojną światową. W domach robotników i na wsiach prąd w dwudziestoleciu był jednak wciąż luksusem. Nawet w zamożnych wioskach często nie było pieniędzy nie tylko na prąd, ale i na naftę czy zapałki. Dla części społeczeństwa kuchenka dwupłytowa musiała więc pozostać w sferze marzeń. Bo przecież nawet po elektryfikacji trzeba by jeszcze zapłacić za nią 110 złotych, a w opcji z piekarnikiem – aż 550. Mimo sprzedaży ratalnej nie była to opcja na każdą kieszeń (przeczytaj więcej na ten temat).

5. Brakiem potraw dla nas oczywistych

Takie obżarstwo dla większości Polaków było marzeniem. Aktor Józef Leliwa na przerysowanym portrecie ukazującym go w trakcie spożywania posiłku.

Takie obżarstwo dla większości Polaków było marzeniem. Aktor Józef Leliwa na przerysowanym portrecie ukazującym go w trakcie spożywania posiłku.

Potrawy, które uważamy za staropolskie, takie jak schabowy, tatar, golonka czy bigos, prawie w ogóle nie gościły na typowych przedwojennych stołach. Podstawą do przygotowania posiłków dla wiejskiej gospodyni były ziemniaki, kasze, własna mąka, kapusta, bób i wszystko to, co dało się samemu zasiać i wyhodować. Oprócz tego spożywano grzyby, owoce leśne i ryby. Drób i wieprzowina pojawiały się na stołach nieczęsto. Na dodatek zrobienie z małego kawałka mięsa kilku sycących dań było prawdziwym wyzwaniem (przeczytaj więcej na ten temat).

4. Utrzymaniem higieny podczas miesiączki

Miesiączka, czy nie, myć się trzeba. A czego użyć w tym celu jak nie mydła?fot.domena publiczna

Miesiączka, czy nie, myć się trzeba. A czego użyć w tym celu jak nie mydła?

Przedwojenne kobiety własnoręcznie szyły bieliznę, w tym tę na czas menstruacji. Była ona o wiele bardziej skomplikowana od zwykłej. Podczas miesiączki kobiety musiały obwiązywać się kilkoma paskami, które miały trzymać specjalną wkładkę. Sama wkładka także wychodziła spod igły pani domu. Mogła mieć długość dochodzącą do ponad pół metra! Mocowało się ją do pasków, nosiło tyle, ile trzeba było, a potem wygotowywało (przeczytaj więcej na ten temat).

3. Gromadką dzieci, którym trzeba było zapewnić byt

W biednych rodzinach każde kolejne dziecko mogło już oznaczać różnicę pomiędzy głęboką nędzą a śmiercią z głodu.fot.domena publiczna

W biednych rodzinach każde kolejne dziecko mogło już oznaczać różnicę pomiędzy głęboką nędzą a śmiercią z głodu.

Rodziny przedwojennych pracowników fabrycznych gnieździły się po kilkanaście osób w ciasnych, brudnych izbach. Jedno dziecko więcej mogło oznaczać różnicę pomiędzy głęboką nędzą a śmiercią z głodu. Ojciec, słysząc o narodzinach kolejnej córki, potrafił syknąć: „Będzie jedną kurwę więcej”. Także dla kobiet wiadomość o tym, że spodziewa się dziecka, nie była zawsze radosna. Każdy kolejny poród mógł oznaczać śmierć z wycieńczenia i chorób. A to, czy potomek przeżyje, stało pod znakiem zapytania. Nikogo nie dziwiło, jeśli z dziesiątki dzieci tylko dwójka lub trójka, skarlała i wychudzona, dożywała dorosłości (przeczytaj więcej na ten temat).

2. Śmiertelnie niebezpieczną antykoncepcją

W dobie wielkiego kryzysu lizol był najpopularniejszym i najszerzej promowanym preparatem przeciwciążowym w USA. To właśnie stamtąd trafił on nad Wisłę.fot.domena publiczna

W dobie wielkiego kryzysu lizol był najpopularniejszym i najszerzej promowanym preparatem przeciwciążowym w USA. To właśnie stamtąd trafił on nad Wisłę.

Jeśli kobieta chciała uniknąć losu matki obarczonej gromadką dzieci, również ryzykowała życiem. W czasach naszych prababek stosowane były plemnikobójcze substancje, od których włos jeży się na głowie. To między innymi preparaty rtęciowe jak dezynfekujący i silnie trujący sublimat, a także kwas salicylowy, mrówkowy i lizol. Ten ostatni to środek stosowany dawniej do czyszczenia toalet o intensywnym, przyprawiającym o mdłości zapachu, który w zbyt dużym stężeniu może prowadzić do poparzeń, a nawet śmierci (przeczytaj więcej na ten temat).

1. Pierwszeństwem… przy zwolnieniach (i pomijaniem przy awansach)

Centrala telefoniczna w Warszawie.fot.domena publiczna

Centrala telefoniczna w Warszawie.

W latach wojennych, gdy mężczyźni walczyli na frontach, kobiety wykonywały różne zawody. Kiedy po 1918 roku weterani wrócili, okazało się, że w wielu miejscach pracowników jest zbyt dużo. Po kraju rozeszła się tajna instrukcja obejmująca dwa ważne punkty. Po pierwsze, jeśli w danym urzędzie państwowym planowano jakąkolwiek redukcję personelu, to bez względu na wszystko na pierwszy ogień miały pójść kobiety. Po drugie, nawet najlepiej wykwalifikowane urzędniczki mogły awansować tylko do określonego stanowiska (przeczytaj więcej na ten temat).

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Śląski celibat dla nauczycielek

W dwudziestoleciu międzywojennym Sejm Śląski wprowadził tzw. ustawę celibatową. Zakazywała ona mężatkom pracy w zawodzie nauczycielki.

16 kwietnia 2022 | Autorzy: Maria Procner

Dwudziestolecie międzywojenne

Pamiętne lato 1920 roku. Co się działo w Warszawie w przededniu „cudu nad Wisłą”?

W czasie trwania wojny polsko-bolszewickiej życie w Warszawie musiało biec swoim torem. Z jednej strony pełna mobilizacja i gorący patriotyzm, z drugiej - proza życia....

29 lipca 2020 | Autorzy: Joanna Rolińska

Średniowiecze

Największe twardzielki w dziejach Polski. 10 kobiet, które pokazały facetom, że mają…

Kobiety to słaba płeć? Zapomnij! W naszej historii nie brakuje pań, których niesamowita siła i męstwo zawstydziłyby niejednego faceta. Te Polki, gdy przychodziło co do...

13 stycznia 2019 | Autorzy: Redakcja

30 najpopularniejszych historii 2018 roku

Te artykuły czytały dziesiątki, a nawet setki tysięcy osób. Niejeden z nich wywołał prawdziwą burzę, nie tylko na naszych stronach, ale i w mediach społecznościowych....

5 stycznia 2019 | Autorzy: Redakcja

10 wrześniowych rocznic, o których warto pamiętać

Agresja Hitlera na Polskę, niemieckie oblężenie Leningradu, odsiecz wiedeńska, zamach na Ala Capone'a, koronacja Jana Olbrachta, kapitulacja Warszawy. Co łączy te wydarzenia? Wszystkie miały miejsce...

9 września 2018 | Autorzy: Redakcja

Dwudziestolecie międzywojenne

Rażono ich prądem, głodzono i rozstrzeliwano. Nerwica frontowa (zespół stresu pourazowego) w pierwszej wojnie światowej

Początkowo nikt nawet nie wierzył, że ta przypadłość istnieje. Żołnierzy, którzy się na nią uskarżali uznawano za tchórzy i symulantów. Mogli liczyć na traktowanie niewiele...

7 maja 2018 | Autorzy: Paweł Stachnik

KOMENTARZE (14)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anonim

Rzeczpospolita babska a nie portal historyczny. Kury wam szczać prowadzać a nie o histori pisać.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Anonimie, to już któryś Twój komentarz pod kolejnym artykułem, który jest nie tylko obraźliwy, ale po prostu wulgarny, dlatego nie sposób na niego nie zareagować. Szowinistyczne uwagi proszę zachować dla siebie.

Marta

PAN Anonim to chyba że średniowiecza przybył.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Droga Pani Marto, niestety mam wrażenie, że nawet wtedy bardziej szanowano kobiety… Pozdrawiamy serdecznie,

Paulina Szmit

Ktoś kto to pisał, chyba nie znał realiów. Moja prababcia w ogóle nie pracowała, jej mąż był taksówkarzem, a ona nie szła do fabryki, bo po co. Wcale nie byli bogaci. Po prostu jedna pensja starczała na życie, a kobieta zwyczajowo zajmowała się domem. Praca w fabryce była ostatecznością, prababcia poszła do pracy dopiero po drugiej wojnie światowej, bo dziadek zginął w niemieckich kamieniołomach (obóz). I to wcale nie było odosobnione. Dużo – dzieci – w latach 20 czwórka to była max. Dużo dzieci miewały kobiety w drugiej połowie XIX wieku, a i to nie wszystkie. Biorąc pod uwagę wysoką śmiertelność okołoporodową niemowląt i tak z tej czwórki dorosłości dożywała dwójka, wcale nie z powodu głodu tylko chorób zakaźnych. Reasumując – bełkot jakich mało i antyreklama książki.

    Nasz publicysta | Autor publikacji | Agnieszka Wolnicka

    Pani Paulino,
    z fachu Pani dziadka wnioskuję, że rodzina była miejska i dość zamożna (samochód wówczas był wszak luksusem). Na wsiach (gdzie mieszkała większość ówczesnych Polaków) i wśród miejskiej biedoty sytuacja była zupełnie inna. Przeprowadzane przeze mnie wywiady genealogiczne w okolicach Częstochowy wskazują, że w środowisku wiejskim posiadanie 5 czy nawet 10 dzieci nie było niczym niezwykłym ani nietypowym. Ani śmierć dzieci, które już były nieco odchowane. A mówimy tu o tzw. Polsce A.

    sss

    Pani po prostu opiera się tylko na wspomnieniach własnej rodziny. Sugeruję zajrzeć do statystyk i większej ilości wspomnień różnych ludzi. Moja babcia miała przed wojną tylko jedno dziecko i też nie pracowała – ale absolutnie nie była to norma lecz raczej wyjątek (już jej koleżanki miały więcej dzieci). Pani prababcia nie była bogata – moja też – ale bogactwo to pojęcie względne. Jeśli Pani rodzina posiadała samochód i np. własne mieszkanie to w porównaniu do reszty społeczeństwa polskiego tamtych lat była i tak już powyżej średniej (do zamożności bardzo daleko ale do biedy również). Sugeruje Pani, że powodem wysokiej śmiertelności dzieci nie był głód lecz choroby zakaźne – otóż z wielu wspomnień wynika, że często powodem śmierci dziecka były wręcz dziś banalne choroby, wypadki, które dopiero w połączeniu z niedożywieniem i brakiem elementarnej higieny stawały się w efekcie śmiertelne (na wsiach, a nawet w niektórych dzielnicach takich miast jak Lublin, Wa-wa, woda była brana z płytkich studni, nieopodal której był wychodek bo wiele kamienic nie miało kanalizacji)…

      Nasz publicysta | Anna Dziadzio

      Drogi sss, bardzo dziękujemy za tę wypowiedź. Niestety wiele osób uważa, że ich indywidualna sytuacja to synonim ogólności, a wszystko, co od niej odstaje to wyjątek. Tak nie jest, na co zwrócił Pan uwagę, powołując się w dodatku na swoje doświadczenie. Pozdrawiamy serdecznie.

żart

Nie pamiętam Brababcie, tylko Babcie ze wsi.
Po 10-12 dzieci (dziadki były żwawe). Ciężko pracowały w kuchni i polu (w parównaniu do dzisiejszych Matek,Żon). Jednak nie „lamentowały” jak ten artykuł.
Były uśmiechnięte i pomocne (wspomnienia). Pierwszy „szok” oświetlenie lampą naftową izby (brak prądu), chleb pieczony (ziarna mielone) w piecu (drewnem), raz na 2 tygodnie, mleko prosto od krowy – dojone,itd…. (jestem z miasta-piosenka). Mam Ciocie i Wujki w moim wieku (emeryci). Do dzisiaj kupuję lampę naftową, aby poczuć zapach nafty (lubię smarfony i inne zdobycze techniki). Dlaczego Babcie to niewolnice, a Dziadki „paniska”.

Anonim

Brednie lewicowe, bzdury. Leopold Tyrmand, syn warszawskiego cholewkarza, wspominal ze w domu nie bylo lazienki, a przedpokoju lezaly sterty skor. Po maturze ojciec wyslal go na studia architektury do Paryza. Znalem corke notariusza z zapadlej miesciny. Cale lato z matka I kucharka spedzala…..pod Neapolem. Syn kucharki byl marszalkiem, Rydz Smigly, major Sucharski z Westerplatte byl ktoryms tam synem chlopa z kieleckiego. General Sosabowski wspominal ze ni zawsze mial buty na zime. Wieksxosc kobiet nie pracowala wtedy zawodowo. Pensja robotnika wystarczala na utrzymanie rodziny. Pod warunkiem ze chlop malo pil I reprodukowal sie na potege..
Dopiero przekleta prl przyniosla upodlenie kobiety np murarki albo traktorzystki

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Drogi Anonimie, Leopold Tyrmand urodził się w 1920 roku. I jak jego dzienniki są wspaniałym świadectwem czasów PRL, to wszystko co przed wojną mógł znać jedynie z opowieści, a więc pośrednio. Zatem jego pozycje nie są najlepszym źródłem do czasów Dwudziestolecia na tyle, żeby zaprzeczać tezom zawartym w artykułach, które opierają się na autentycznych źródłach z tamtych czasów. Niemniej dziękujemy za ciekawy komentarz wnoszący dużo informacji i serdecznie pozdrawiamy :)

    ola22

    gdyby mężczyźni bandyci nie wywołali wojny to nie byłyby potrzebne murarki i traktorzystki

Prawdziwa historia

przedwojenny reżim sanacyjny i tzw 2 RP to syf na syfie syfem poganiany przypomnę tylko ze 2 RP nigdy nie osiągnąła produkcji przemysłowej z 1913 r (oczywiście chodzi tylko o obszar bo PL wtedy nie bylo) a ludzi było w 39 z 10 mil więcej długo by pisać o tym syfie i o tym jak ludzie cały dzień zapieprz….w polu za 1 zł a kg cukru 1,5 zł i takie było bezrobocia ze nawet za te 1,5 zł to sprzedawały się kobiety.Dopiero tak obecnie opluwany PRL i wprowadzenie socjalizmu uczyniło z Polaków ludzi bo przez całe wieki byli niewolnikami

    Feminista

    Zgadza się jedynie data. Pozdrawiam.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.