Miliony ofiar na karku nie przeszkadzały wodzowi ZSRR żartować z masowych egzekucji. Ofiarami jego niewybrednych kawałów padały przypadkowe osoby, ale też najbliżsi współpracownicy. Nie przejmował się obecnością nikogo, w tym zagranicznych oficjeli.
„Nosenko, jeszcze nie zostaliście rozstrzelani?” – żartował Stalin na widok komisarza przemysłu okrętowego. „Jeszcze was nie aresztowali?” – rzucał przy innej okazji. Nosenko mógł odpowiedzieć jedynie uśmiechem i modlić się, aby dyktator nie przekuł dowcipu w dyrektywę.
Takie żarciki potrafiły przyprawić o zawał serca. W Związku Radzieckim każdy – wysoko postawiony aparatczyk i zwykły chłop – mógł wylądować w gułagu pod byle pretekstem.
Kawały o rozstrzeliwaniu wszystkich naokoło miały stałe miejsce w humorystycznym repertuarze despoty. I nierzadko przeradzały się w rzeczywistość.
Podczas bankietu wydanego na cześć zagranicznych gości w grudniu 1945 Stalin wzniósł toast za Nowikowa, dowódcę sił powietrznych. Mówił: „Za poczciwego marszałka, wypijmy za niego. A jeśli nie będzie wywiązywał się ze swoich obowiązków, powiesimy go.” Wkrótce Nowikow w istocie został aresztowany i zesłany do obozu. Nie wiadomo, czy kiepsko spełniał się na piastowanym stanowisku, czy podpadł Stalinowi, czy może po prostu miał zbyt słabą głowę…
A mógł zabić!
Podczas włoskiej inwazji na Abisynię Stalin nakazał ludziom z ochrony natychmiast nawiązać łączność telefoniczną z Ras Kasą, wodzem górskich plemion. Młody żołnierz prawie zemdlał ze strachu meldując dyktatorowi, że połączenie jest niemożliwe. „I ty odpowiadasz za bezpieczeństwo” – roześmiał się Stalin.
Poczucie humoru było ważnym narzędziem pracy dyktatora. Jego otoczenie podziwiało go, szczególnie młodzi specjaliści, którzy dzięki przeprowadzanym na szeroką skalę czystkom, w bardzo młodym wieku, ledwie kilka lat po studiach, mogli piastować wysokie stanowiska w państwowej administracji. Stalin zawsze miał dla nich czas, wysłuchiwał ich, odpowiadał na pytania i żartował.
Nie znaczy to jednak, że był pobłażliwy. Przywódca Związku Radzieckiego lubił naśmiewać się z przesadnych ambicji nowej wierchuszki. Na liście kandydatów do odznaczenia napisał: „Gówniarze dostają order Lenina!”.
Potrafił też ostro wyrażać swoje zdanie o poczynaniach podwładnych. Mianował admirała Isakowa zastępcą komisarza floty wojennej. Ten odpowiedział, że nie ma nogi, a to przeszkodziłoby mu w realizacji obowiązków. Stalin boleśnie zripostował: „marynarką dowodzą ludzie bez głów, jedna noga nie stanowi przeszkody”.
Ofiarom kawałów dyktatora pozostawało jedno pocieszenie: przecież tylko żartował, a mógł zabić!
Jeszcze tylko rozstrzelamy dyplomatów…
Opowiadając siermiężne kawały Stalin nie przejmował się ani dyplomatycznym protokołem, ani obecnością zagranicznych gości najwyższej rangi. Sheila Fitzpatrick w książce „Zespół Stalina. Niebezpieczne lata radzieckiej polityki” przytacza taki oto przykład zachowania przywódcy ZSRR. W sierpniu 1939 roku Joachim von Ribbentrop przyleciał do Moskwy na rozmowy o sojuszu radziecko-niemieckim. Podczas uroczystej kolacji Stalin zszokował ministra spraw zagranicznych III Rzeszy, wznosząc toast: „Za Stalina, nowego antykominternowca!”. Szef radzieckiej dyplomacji, Wiaczesław Mołotow skwitował to, stwierdzając, że „Niemcy nigdy nie zrozumieli marksistowskiego poczucia humoru”.
Podczas konferencji jałtańskiej Roosevelt zauważył Berię i zapytał kim on jest. Jak czytamy w książce Simona S. Montefiore, „Stalin. Dwór czerwonego cara” przywódca ZSRR odparł: „Ach ten. To nasz Himmler„, czym spowodował ogólną konsternację zebranych gości.
Stalin potrafił zachować resztki przyzwoitości przy przywódcach największych potęg. Jednak kiedy miał do czynienia ze słabszym partnerem stawał się wyniosły. Dodatkowo zwycięstwa Armii Czerwonej sprawiały, że jeszcze bardziej się rozochocił. Niegodnym respektem partnerem do rozmów dla radzieckich dyplomatów okazała się być Francja w 1944 roku, kiedy generał de Gaulle odwiedził Moskwę. Doszło do impasu, strona francuska nie chciała podpisać traktatu o sojuszu i wzajemnej pomocy. Kością niezgody był polski rząd Bieruta, dla którego de Gaulle odmawiał poparcia. Sowiecki dyktator postanowił rozwiązać problem sprawdzonymi sposobami. Stwierdził, że nieporozumienie z pewnością zniknie, jeśli… usiądą i razem się napiją.
Podczas bankietu nieco już wstawiony przywódca ZSRR wskazał na generała Chrulowa i zawołał: „Niech lepiej się stara, bo inaczej będzie wisiał, jak to jest zwyczajem w naszym kraju!”. Widząc zniesmaczenie generała de Gaulle’a, dodał: „Ludzie nazywają mnie potworem, ale jak pan widzi, żartuję sobie z tego. Może w końcu nie jestem taki straszny”. Kiedy zaś zauważył, że Mołotow spiera się o traktat z Bidault’em, francuskim ministrem spraw zagranicznych, zaproponował: „Przynieście karabiny maszynowe. Pozbędziemy się dyplomatów.”
Stalin nie zauroczył swoim poczuciem humoru dumnego przywódcy Francji i traktat podpisano bez uznania rządu polskich komunistów.
Manipulator, żartowniś, zbrodniarz
Stalin używał poczucia humoru do zdobywania sympatii otoczenia, ale lubił też poniżać i podkreślać bezsprzeczną władzę jaką miał nad życiem innych ludzi.
W drugiej połowie lat 40., kiedy Stalina zaczęła ogarniać antysemicka paranoja (rozpętana nagonka przyczyniła się do śmierci przywódcy ZSRR), służby bezpieczeństwa zaczęły zbierać materiały na Polinę Żemczużynę, żonę Mołotowa, która była z pochodzenia Żydówką. Fabrykowano dowody, przesłuchiwano jej znajomych. Ilija Steinberg, jeden z kochanków Żemczużyny, a prywatnie mąż jej siostrzenicy Rosy, opisał ze szczegółami seksualne przygody jakie razem przeżywali. Stalin, widząc sprawozdanie z przesłuchania, zamiast schować je w najgłębszej szufladzie biurka, postanowił… rozesłać je do wszystkich członków Politbiura, w tym samego Mołotowa!
Jedyne czym mógł się pocieszać zdradzony mąż, to fakt, że nie trafił do obozu razem z żoną. Inni adresaci natomiast, zamiast śmiać, drżeli na myśl, że ich spotka podobny żarcik.
Stalin uwielbiał imprezować, pić, jeść, żartować i bawić się do późnych godzin nocnych. Do współbiesiadowania zmuszał członków politbiura. Dyktatora nawet w ostatnich godzinach życia nie opuszczał dobry humor. Po suto zakrapianej imprezie żegnał gości opuszczających jego willę w Kuncewie. Tak opisuje to Joshua Rubenstein w książce „Ostatnie dnia Stalina”:
Według Chruszczowa Stalin był „po kolacji już nieźle wstawiony i w znakomitym nastroju”. Odprowadził gości do drzwi, dobrodusznie dowcipkując, a Chruszczowa „żartobliwie szturchnął palcem w brzuch, mówiąc o nim z ukraińskim akcentem «Mikita». To był zwyczaj Stalina, gdy dopisywał mu humor.”
Następnie Stalin dostał (prawdopodobnie) udaru i umierał przez kilka dni w agonii. Być może gdyby nie pomiatał swoimi podwładnymi tak bardzo, „towarzysze broni” podjęliby bardziej energiczne działania, aby go ratować. Chore poczucie humoru i instrumentalne traktowanie podwładnych zemściło się nad przywódcą ZSRR.
Bibliografia
- Sheila Fitzpatrick, Zespół Stalina. Niebezpieczne lata radzieckiej polityki, Wydawnictwo Czarne 2017
- Oleg Khlevniuk, Stalin. Nowa biografia, Znak Horyzont 2016
- Christopher Macht, Spowiedź Stalina. Szczera rozmowa ze starym bolszewikiem, Bellona 2017
- Joshua Rubenstein, Ostatnie dni Stalina, Prószyński i Spółka 2017.
- Simona Sebaga Montefiore, Stalin: dwór czerwonego cara, Wydawnictwo Magnum 2017
KOMENTARZE (23)
Zakładam, że autorowi język polski nie jest obcy, a zwyczajnie nie przeczytał ponownie swojego tekstu, prawda? A gdzie redakcja?
Zdziwiłbym się gdyby istniała tutaj jakaś edycja tekstu przez redakcję, przechodziły już takie kaszany że głowa boli…A ten artykuł nadzwyczaj dobry. Być może gdyby autorzy udostępniali kolegom swoje teksty do przeczytania (ew. kompetentnej osobie z zespołu) poziom portalu by się podniósł i odzyskali by dobrą opinię?
Każdy się każdego boi.
Żeby znalazł się jeden uczciwy co się nie boi i pociągnął spust w odpowiednim momencie.
Po to byli pretorianie, jak cesarzowi zaczęło za nadto odbijać zaczynał chorować i z łoża już nie wstawał.
Kiedy S. zaczął likwidować Żydów w swoim otoczeniu i nie tylko, zajęli się nim lekarze wiadomego pochodzenia. I nagle dostał wylewu :)))))))))))
Właśnie dlatego, że kazał aresztować żydowskich lekarzy, inni lekarze bali się podjąć akcję ratowania Stalina, w końcu Beria namówił (czyt. zastraszył) jakiegoś, ale ten tylko symulował pomoc medyczną, bojąc się, że i tak śmierć dyktatora zwalą na niego
Rok 1940. Po niepowodzeniach ZSRR w czasie „wojny zimowej”, przed obliczem Stalina staje Rokossowski, jedna z ofiar stalinowskich czystek roku 1937 r, który w trakcie uwięzienia przeżył prawdziwą gehennę (wybijanie zębów, łamanie żeber, symulowanie rozstrzeliwania).
– Gdzie byliście tow. Rokossowski, gdy ojczyzna jest w potrzebie?
– Jak to towarzyszu Stalin? Byłem w więzieniu!
– Ech, Rokossowski, też sobie znaleźliście czas na pobyt! :) :)
Stalin to bezprzecznie ponadprzecietna indywidualnosc pod kazdym wzgledem.Dobry analityk,psycholog i pragmatyk.Powojenna rzeczywistosc/upadek kolonializmu,degradacja Europy na korzysc USA, a i dzisiejsza sytuacja geopolityczna/ to reperkusje jego dzialan.A poczucie humoru tez z klasa.http://antiterror.one/en/article/20-best-jokes-stalin
„Widząc zniesmaczenie marszałka de Gaulle’a, dodał: (…)”. Kiedy gen. de Gaulle został marszałkiem? Bo jakoś mi to umknęło.
Dziękujemy za zauważenie tego błędu, został już poprawiony.
Ciekawy artykuł, dziękuję! Mam tylko jedną uwagę natury językowej: podpis pod jednym że zdjęć brzmi „Na zdjęciu obaj panowie w 1944 roku w Maroko”. Słowo „Maroko” po polsku odmienia się. Byli w Maroku.
Brawo
Tak, zdecydowanie Stalin miał zabójcze poczucie humoru.
Nic dodać, nic ująć. Dobra puenta :)
W świetnym rosyjskim dokumencie „Stalin Zniewolenie umysłów” z początku lat 90 (okres tuż po dekomunizacji był bardzo obiektywny względem historii) jeden z redaktorów gazety prawda opowiada co się przydarzyło jego bratowi który przed śmiercią zdążył opowiedzieć o dziwnym spotkaniu ze przywódcą. Stalin go zaprosił odbył krótką rozmowę i gdy gość wychodził spytał się :
– Towarzyszu macie broń ?
-Tak towarzyszu stalin
– A czy nie chcecie się z niej przypadkiem zastrzelić?
– Oczywiście że nie towarzyszu Stalin
– aha, to dobrze dobrze
Lata później odnalazł dokumentacje swojego brata gdzie jako przyczyna śmierci było napisane wprost „rozstrzelanie”
Bratu
no artykuł raczej słaby. Nic odkrywczego. wszystko wziete z ksiązki „Stalin dwor czerwonego cara”, ktora moim zdaniem rzuca calkiem pozytywne swiatlo na Stalina ( nie wiem czy takie bylo zamierzenie autora wspomnianej książki). W tych zartach Stalina najsmieszniejsze jest dla mnie to ze wymordowal mnostwo zdolnych i lojalnych komunistow , co na pewno w perspektywie czasu ,nam jako radzieckim wasalom , nie zaszkodzilo. Sam osłabiał swój kraj.
czy byl gejem czy nie to jego sprawa teraz wnaszym rzadzie ich nie brakuje ale nie maja odwagi sie przyznac
Ale drogi Anonimie, w takim razie po co mają się przyznawać skoro, jak Pan napisał, to ich sprawa? Pozdrawiamy. :)
Brawo. Trafiony zatopiony ;)
Same pierdoły.STALIN był wspaniałym cudownym człowiekiem i dlatego miał poczucie humoru.Niestety a może stety jako jedyny w historii wygrał walkę z kapitalistyczno-watykansko-syjonistycznym układem zwyrodnialców i morderców i jeszcze przez długie lata na jego temat będą przez te grono jako rodzaj zemsty preparawane kłamstwa i przekupywani pseudohistorycy aby zrobić z niego potwora i mordercę trilionów ludzi a możliwość finansowe i medialne oraz polityczne to praktycznie degeneraci kapitalistyczni mają nieograniczone.
Mam nadzieję że twój komentarz to jakiś żart. No bo jakim trzeba być odmóżdżonym ignorantem by nazywać tego arcyłotra, zbrodniarza i sadystę „wspaniałym i cudownym człowiekiem?!
Masowy morderca i kat narodów to według Ciebie cudowny człowiek?! Nie widzę nadziei dla ciebie.
Wykapany Borat