Święty Hieronim nauczał, że „ten, kogo chrzest oczyścił, nie musi się kąpać raz drugi”. Nakłaniał kobiety, by w trosce o swoje dusze psuły przyrodzoną krasę „rozmyślnym zaniedbaniem”. Za jego radą poszło wiele średniowiecznych arystokratek. Czy polskie władczynie też były na bakier z higieną?
Średniowieczny Kościół odróżniał potrzeby higieniczno-medyczne, związane z kąpielą, od rozrywek i przyjemności, jakich często zażywano w łaźniach. Nie nawoływał do przesadnego dbania o siebie. We wczesnych wiekach średnich kąpiele były wręcz zakazane w niedziele i święta. Wszystko po to, by nie odwracać uwagi od spraw ducha. „Cóż mamy rzec o tych, które dbają, aby ich suknie dobrze pachły; […] by włosy żegadłem zakręcano; jedzą wonności, by z ust im pachło; ściskają szyje i nogi, a szaty ich wszystkich z krwi i potu ubogich” – grzmiał z ambony kaznodzieja Maciej z Książa.
Brudne ciało – czysta dusza
Przykład szedł często z góry, czyli od świętych i błogosławionych ascetów i ascetek, popadających w umiłowanie brudu. Naśladowały ich polskie średniowieczne władczynie, szczególnie w XIII wieku. Ucieleśnieniem mody na daleko idącą wstrzemięźliwość stały się dwie nasze księżne i święte: Kinga, żona Bolesława Wstydliwego, księcia krakowskiego i sandomierskiego oraz Jadwiga, żona księcia wrocławskiego Henryka Brodatego.
Pierwsza z nich, jak czytamy w jej żywotach, nie zrezygnowała z dziewictwa nawet w małżeństwie. Do urody nie przywiązywała chyba wielkiej wagi, skoro „gdy ją z urody chwalono, brukała twarz i mazała”. Co więcej, „nigdy nie zażywała ulgi w kadzi lub w łaźni, ani też żadną wodą nie obmywała twarzy, jak tylko przy okazji komunii albo w wielkiej potrzebie”.
Z kolei śląska księżna po spełnieniu obowiązku przedłużenia rodu wymogła na mężu zakończenie pożycia i zaszyła się w klasztorze. Żyła tam jak mniszka, umartwiała się i głodowała. Zupełnie nie dbała o to, by czasem zmyć z bosych stóp grubą warstwę błota. Znalazła za to zastosowanie dla wody, w której obmywały nogi mniszki. Mianowicie… „twarz swoją i głowę polewała i swoje wnuczki w tejże wodzie kąpała”. A jeśli już myła twarz, to „do ręczników przychodząc, któremi [zakonnice] ręce ocierały, gdzie były najbrudniejsze, ona je na oczy i usta swe kładła”.
Do wody spraszam acana, kąpiel już zagrzana!
Te odstraszające przykłady nie zmieniają faktu, że już w najstarszych przekazach dotyczących historii Słowiańszczyzny w średniowieczu znajdują się wzmianki o łaźniach. Korzystanie z nich uznawano wówczas za podstawowy zabieg pielęgnacji ciała. Były dostępne niemal dla wszystkich – ceny w miastach nie były wygórowane. Rodzina królewska, starosta, właściciel łaźni, członkowie cechów czy członkowie rady miejskiej mieli prawo do bezpłatnych kąpieli.
Myto się ługiem, a później również mydłem – w XIV wieku w okolicach Płocka działali już pierwsi mydlarze. Kąpiel brano w cebrach i baliach. Arystokracja stosowała zioła i płatki różane, by nadać ciału przyjemny zapach. Najzamożniejsi urządzali sobie prywatne „pokoje kąpielowe”.
Urządzenie łaźni dworskich między X a XIII wiekiem z pewnością nie przypominało prymitywnych budek łaziebnych czy łaźni ziemiankowych, z jakich korzystały niższe warstwy. Na podgrodziach łaźnie miewały wręcz rozmiary domów mieszkalnych! Dowodzą tego wykopaliska gnieźnieńskie oraz gdańskie, gdzie odkryto łaźnie o wymiarach odpowiednio 2,35 x 5 oraz 4,5 x 4,5 metra. A jak wyglądała kąpiel w takim domowym średniowiecznym spa? Obrazowa rekonstrukcja znajduje się w książce „Życie w średniowiecznym zamku” autorstwa Josepha i Frances Gies:
Kąpiele brano w drewnianej balii, osłoniętej namiotem lub baldachimem i dla wygody wysłanej płótnem. Wiele zależało też od pogody – w ciepłe dni kadź kąpielową często umieszczano w ogrodzie, w zimne – w komnacie, obok ognia. Z kolei gdy pan podróżował, balia towarzyszyła mu w trakcie drogi razem ze specjalnym sługą, który wszystko przygotowywał.
Podobny opis znajdziemy w spisanych w połowie XV wieku poradach dla paziów i służby autorstwa Johna Russella, ochmistrza na dworze księcia Gloucester. W „Księdze dobrych manier” poświęcił on kąpieli cały osobny rozdział. Co powinien był robić dobrze wyszkolony sługa, gdy pan zechciał „do czysta obmyć swe ciało”?
Po pierwsze, musiał osłonić wannę, zwieszając z sufitu nasączone wonią świeżych ziół i kwiatów prześcieradła. Przynosił też gąbki, na których jego pan mógł się oprzeć lub usiąść w wannie, i przygotowywał prześcieradło do okrycia. Następnie mył pana, używając miękkiej gąbki i misy pełnej gorącego wywaru ze świeżych ziół, po czym spłukiwał go ciepłą wodą różaną. Wreszcie wycierał go do sucha i zabierał do łóżka, by zapobiec przeziębieniu.
Królowa na turnusie
Wbrew utartemu przekonaniu, możnym średniowiecza nie trzeba było przypominać o kąpieli ani o zabiegach pielęgnacyjnych. Często wybierając się w dłuższą podróż zabierali ze sobą drewnianą balię. Robił tak zarówno angielski król Jan Bez Ziemi, jak i polski – Władysław Jagiełło, który woził ze sobą ulubioną balię w kształcie konia.
Koronowane głowy stać było też na umieszczenie w pałacu stałej łazienki. Taki dom kąpielowy znajdował się się na przykład w rezydencji Henryka III w Westminsterze. Para królewska mogła do woli korzystać z doprowadzonej bieżącej wody, także ciepłej. Czerpano ją ze zbiorników napełnianych wodą z dzbanów podgrzanych w specjalnym kotle.
Nie inaczej było w przypadku Piastów i Jagiellonów. I dla nich regularne kąpiele i wizyty w łaźni były nieodzownym elementem higieny. Upodobania kąpielowe Dobrawy, żony Mieszka I, opisał w książce „Żelazne damy” Kamil Janicki. Podkreślał, że księżna posiadała prawdopodobnie prywatną saunę, w której umieszczone były kamienne piece i zbiorniki na wodę.
Dobrawa nie była jedyną polską władczynią rozmiłowaną w kąpielach. Ponoć w Busku, u sióstr norbertanek, korzystała z leczniczych ablucji sama królowa Jadwiga. Możliwe, że bogatą w brom, jod, żelazo i siarkowodór wodę dla królowej wzbogacano jeszcze macierzanką, jemiołą, barwinkiem czy siedmiopalecznikiem. Z pewnością zapach był odurzający, a sam rytuał bardzo przyjemny, pytanie tylko, po co było Jadwidze tyle zachodu?
Królowa działała… w trosce o ciągłość rodu. Przypomnijmy, że swoje pierwsze i jedyne dziecko, zmarłą po kilku tygodniach od porodu córeczkę, urodziła ona po wielu latach bezowocnego pożycia z Jagiełłą. Kąpiele w leczniczych wodach mogły – według ówczesnych wierzeń – zaradzić tej „sromocie niepłodności”. Opinię tę potwierdzał w każdym razie biskup Jan Radlica, powiernik królowej i znakomity medyk, który służył jej ojcu.
Czyste zęby i… „izba Wenery”
O czystość dbano też z myślą o sprawach alkowy. Koncepcje dwornej miłości i rycerskości obowiązujące w wyższych sferach uzależniały stopień atrakcyjności od higieny osobistej. W wielu romansach i zbiorach pouczeń z epoki podkreślano, że fizyczna bliskość jest tym przyjemniejsza, im mniej odstręczający zapach kochanków. Erazm z Rotterdamu zalecał, by czyścić zęby wykałaczką z mastykowca, piórkiem lub kością drobiową. Słynna Trotula w XII wieku zalecała z kolei damom stosowanie łupin orzechów oraz płukanie ust winem z odrobiną soli. Sięgano także po szałwię oraz pasty z różnych ziół i przypraw.
W średniowieczu stosowano już specyfiki do depilacji i perfumy. Te ostatnie wytwarzano z olejków kwiatowych, ziół i przypraw. Mieszka zapoznała z nimi prawdopodobnie Dobrawa. Z pewnością używała ich – również w alkowie – żona Bolesława Chrobrego, Emnilda, która całym arsenałem miłosnych sztuczek wpływała na decyzje polityczne męża. Jakie zabiegi upiększające mogła stosować, aby utrzymać pożądanie męża? Nieco światła rzucają na nie autorzy „Życia w średniowiecznym zamku”:
Pani mogła ułożyć sobie włosy, korzystając przy tym z lustra. […] Mimo wyraźnego sprzeciwu ze strony kaznodziejów i pisarzy moralistów damy używały różnych kosmetyków: owczego tłuszczu, różu i wybielaczy do cery, którymi nadawały jej różowy i biały kolor.
W trosce o udane pożycie wypadało, aby i druga strona nie stroniła od kąpieli. Miłośnikiem przesiadywania w balii był Jagiełło, który żądał jej, gdziekolwiek przyjechał. Zachowały się rachunki za naprawy i inwestycje łaźni, z których korzystał. Wielkim czyściochem, lubującym się w korzystaniu z łaźni (także rankiem, mimo surowych zakazów medyka), był również Kazimierz Wielki.
Polecamy video: Średniowieczna rodzina wiarą i potomstwem silna.
Czystość władcy, poza jego niewątpliwym królewskim autorytetem, mogła być jednym z powodów jego ogromnego powodzenia u pań. Ale to już osobna historia…
Bibliografia:
- Kultura Polski średniowiecznej X-XIII w., red. Jerzy Dowiat, PIW 1985.
- Katherine Ashenburg, Historia brudu, tłum. Aleksandra Górska, Bellona 2009.
- Kamil Janicki, Żelazne damy, Znak Horyzont 2015.
- Jarosław Nikodem, Jadwiga – król Polski, Ossolineum 2009.
- Joseph i Frances Gies, Życie w średniowiecznym zamku, tłum. Jakub Janik, Znak Horyzont 2017.
- Jacques Le Goff, Nicolas Truong, Historia ciała w średniowieczu, tłum. Ireenusz Kania, Czytelnik 2006.
- Piotr Skarga, Żywoty świętych starego i nowego zakonu, Warszawa 1857.
- Florian Jaroszewicz, Matka Świętych Polska albo żywoty świętych, błogosławionych, wielebnych, światobliwych, pobożnych Polaków i Polek, Drukarnia Stanisława Stachowicza 1767.
KOMENTARZE (23)
Jak widać w średniowieczu kobiety za bardzo nie dbały o higienę, dobrze że w dzisiejszych czasach się to zmieniło :)
No cóż. Zwyczaj korzystania z wody i dbania o czystość zmarł wraz z upadkiem Imperium Rzymskiego oraz dzięki kościołowi dla którego ciało było nieważne, liczyła się dusza. Śmierdziała cała Europa z wyjątkiem… Słowain. Podczas gdy my chodziliśmy do saun i łaźni co było dla nas codzienną potrzebą, na zachodzie kontynentu mieszkały same brudasy myjący się cztery, pięć razy w życiu albo wcale. Największymi śmierdzielani panicznie bojącymi się kontaktu z wodą byli chyba Francuzi. Chodzili w kilku warstwach odzieży, wylewali na siebie litry perfum by zabić smród niemytego ciała (z tego powodu też w kościele ksiądz chodził z kadzidłem), zasłaniali warstwy brudu na na twarzach pudrując je a na zawszone i zapchlone włosy nakładani peruki. Jakby tego było mało swoje potrzeby załatwiali na korytarzach lub w kominkach a gdy smrodu nie dało się już wytrzymać przenosili się po prostu do kolejnego zamku. To zabawne, że Słowianie byli dla Zachodu barbarzyńcami a niemytych Francuzów nazywano elegancją-Francją.
Niekoniecznie tak było. Średniowieczna Europa używała łaźni pozostałych po czasach rzymskich i budowała nowe. I tak było na Zachodzie aż do czasów epidemii dżumy, kiedy to skojarzono chorobę z łaźniami- bo były to miejsca, gdzie przebywało obok siebie wielu ludzi naraz i łatwo się zarażali. Przez to łaźnie przestały być popularne, a częste mycie zaczęto kojarzyć z chorobami. Dżuma jednak nie dotarła do Polski, zaś na wschód od niej nie było wielu zachorowań. Przez to nie wykształciło się tutaj przekonanie o szkodliwości kąpieli. Zachód natomiast przestał się myć pod koniec średniowiecza i tak już zostało im do XVIII wieku.
Niektórzy twierdzą że pustka osadnicza była z powodu poprzedniej epidemii zarazy . Zatem i ludnośc bardziej odporna a i władze wprowadziły kordony sanitarne
Panie używały owczego tłuszczu jako kosmetyku? Ależ to musiało walić!
Niekoniecznie musiało to śmierdzieć, jeśli nakładały cienką warstwę świeżego tłuszczu, który później się nie psuł, ale wysychał. Zakładam, że był to raczej kosmetyk służący odżywieniu skóry i zapobieganiu łuszczeniu, a nie „dekoracyjny”, że tak powiem. W końcu owczy tłuszcz jest podobny do ludzkiego łoju, więc mógł dobrze się w tym celu sprawdzać. Może nawet lepiej niż współczesne kosmetyki oparte na tłuszczach roślinnych.
Droga Pani Iwo, bardzo cenna uwaga. Dziękujemy :)
a skąd ! ten „owczy tłuszcz” to nie łój ani wytopiona podskórna tkanka tylko konkretnie lanolina – substancja wchodząca w skład wydzieliny zapewniającej nawilżenie i wodoodporność owczemu runu. Była zbierana podczas wiosennego pławienia zwierząt przed ich strzyżeniem, po przegonieniu stada z powierzchni zbiornika (bo jako wosk odzwierzęcy nie tonęła) i stosowana w medycynie/farmacji oraz kosmetyce od co najmniej starożytności, do dzisiaj wchodzi w skład większości preparatów – maści, kremów, emulsji – natłuszczających i kondycjonujących skórę, a nawet płynów do delikatnych tkanin z włókien naturalnych (m.in.właśnie wełny), nie śmierdzi, choć faktycznie w formie początkowej ma dość specyficzny „zapaszek”, jednak od dawna znano sposoby jej oczyszczania i np. ucierania z wodą/ziołami na emulsję, co skutecznie radziło sobie również z kwestią zapachu
Podobno św.Kinga szczyciła się tym, że w życiu tylko raz została wykąpana. Pewnie stąd wziął się przydomek jej męża – Bolesław Wstydliwy – no bo jak nie wstydzić się takiej żony? A i awanse małżeńskie musiały być bezskuteczne, skoro zmarł bezpotomnie, kończąc w ten sposób małopolską linię Piastów…
Oto widzimy do czego prowadzi wszelka nadgorliwość. Otóż św Jadwiga swoimi metodami wychowawczymi wychowała ,,prawdziwego” chrześcijanina- Bolesława Rogatkę. Nie wierzę że po takich kąpielach w jego i tak już nie do końca zdrowej głowie nie pozostał jakiś uraz który wpłynął że na złość i przekór babce zachowywał się tak ekscentrycznie i brutalnie.
@Jarema: Myśli Pan, że takie kąpiele przyczyniły się do jego późniejszego zachowania? Co według Pana mogło być w nich aż tak traumatycznego?
Bolesław Rogatka był typem hulaki, dzisiaj nazwalibyśmy królem życia i średniowiecznym celebrytą. W sumie ciekawa postać na scenariusz filmowy- historyczną tragikomedie. Co do kąpieli to były one zapewne takim czubkiem góry lodowej bo poniekąd wiemy że św. Jadwiga często zachowywała się w sposób aż nadto ascetyczny. Dla małego Bolka zachowanie babki mogły być co najmniej dziwne i odpychające a ostentacyjne (bo o to chodziło przecież) mycie w brudnej po zakonnicach wodzie było taką kroplą która przepełniła kielich. Postawa św. Jadwigi mogła albo przyczynić się do wychowania nowego świętego albo mówiąc kolokwialnie świra- a Bolek raczej nie był posłusznym dzieckiem i najzwyczajniej w świecie brzydził się takich kąpieli co w połączeniu z tym że miały być one związane z chrześcijańską pokorą to spowodowały one efekt odwrotny.
W historii mamy przykłady kiedy potomkowie po objęciu tronu robili wszystko na przekór rodzicom czy dziadkom i niszczyli ich dorobek np: Paweł I który z niechęci do matki Katarzyny Wielkiej postępował tak jakby na pewno nie zrobiła jego matka i posunął się nawet do wypuszczenia z więzienia T. Kościuszki. I tak Bolesław mógł na złość babce przyjąć zasadę ,,im większą świętą i ascetką była ,,kochana babunia” tym większym wariatem i hulaką będę ja” i stąd mamy jego barwny życiorys
@Jarema: Szanowny Panie, bardzo dziękuję za ten obfity, ale szalenie ciekawy komentarz. Nie tylko dysponuje Pan ogromną wiedzą, ale i nie boi się wysnuwać własnych wniosków, które niekiedy nas zaskakują, a niekiedy zdumiewają, jednak zawsze są interesujące i przemyślane. Pozdrawiamy :)
Współczesnym przykładem średniowiecznej królowej jest Krystyna Pawłowicz która ma odpowiednią sylwetkę , myje się rzadko i lubi jeść publicznie ostre potrawy.
Królowa ogłosiła abdykacje.
Dzis coraz czesciej pisze sie o sredniowieczu jako o epoce rozumnej w ktorej odkryto cenne wynalazki stosowane do dzisiejszego dnia. Przypuszczam, ze dziala w ten sposob propaganda. Caly europejski zachod zastygal w wieloletnim brudzie. Autorka tego artykulu rozpoczela od cytatow katolickiego swietego Hieronima. Takich filozofow bylo wiecej a zabobon i gusla byly rozpowszechnione nie tylko wsrod gminu, ale i na dworach rycerskich czy arystokracji.Jesli zahamowano rozwoj nauki na wiele setek lat, to efektem byly brud epidemie i ciemnota charakterystyczna dla wiekow srednich. Nalezaloby dodac, ze malzonka Boleslawa Wstydliwego nie dbala o higiene, bo uczynila sluby koscielne, iz bedzie unikac kapieli i wszelkich zabiegow wspomagajacych urode. To dlatego nasz wladca zdobyl przydomek Wstydliwy, bowiem oblewal sie rumiencem, gdy jego malzonka reprezentowala krolestwo i rozmawiala z poslami. Jej brud byl widoczny a o zapachu trudno sie wypowiadac, wiedzac, ze kobieta w szczegolnosci potrzebuje higieny zwlaszcza tej intymnej. Kosciol powszechny, ktory zawiadywal owczesna Europa i Bliskim Wschodem ma na swoim sumieniu miliony zamordowanych w wyniku tzw ewangelizacji ogniem i mieczem oraz ciemnote ludzi bez wzgledu na pochodzenie, wlasnie w kwestiach utrzymywania wlasnego ciala w czystosci. Ten brud czasem wieloletni i wielowarstwowy byl przyczyna szalejacych epidemii, ktore dziesiatkowaly owczesny swiat mordujac np czarna zaraza wiele milionow ludzkich istnien umierajacych czesto dzieki kosciolowi ze swiadomoscia piekielnych mak na wieki.
Propagandowym to było zrobienie ze średniowiecza ciemnej epok przez oświeconych, teraz mamy coraz więcej źródeł że ludzie wtedy dbali o higienę a wynalazki średniowiecznych ludzi są niepodwarzalne. To w oświeconych epokach ludzie się nie kapali
Podobno Jadwiga żona Jagiełły kąpala się raz w roku. Za to nosiła włosiennice umarwiała się i pościla Jeśli to prawda to nie dziwi fakt, że mąż unikał jej alkowy.
Czy to prawda?
Św Jadwiga Andegaweńska pościła i umartwiała się w Wielkim Poście podczas którego odwiedzanie alkowy i tak było zakazane. Poza tym okresem dbała o higienę i jadła normalnie
Mnie też średniowiecze kojarzy się raczej z brudem. Stąd też ten artykuł stanowi dla mnie niemałe zaskoczenie. W historię królowej, która wstąpiła do zakonu i umęczała się brudem jestem w stanie uwierzyć. Ale w higienę innych królowych już tak nie do końca alczkolwiek nie umniejszam prawdziwości tych historii ;)
Pałam ogromną nadzieją, że nasi dawni władcy byli na tyle zamożni i mieli na tyle wolnego czasu, aby móc poświęcać czas swojej higienie w takim stopniu jak zostało to opisane.
Swoją drogą średniowieczne czasy są bardzo intrygujące. Jest to jedna z bardziej ciekawiących mnie epok. Wiele kwestii jest zadziwiających. I wiele ma swój początek właśnie w tych czasach.
Oglądałam kiedyś odcinek Galileo, w którym była mowa o tym, że kiedyś na skórze ludzi bytowały zupełnie inne bakterie niż dzisiaj – te bakterie częściowo neurtalizowały smród i świąd.