W pewnym abchaskim miasteczku były tylko dwie ulice. Jedna dostała nazwę: Stalina. Druga – Dżugaszwilego. Tyran wobec objawów kultu okazywał demonstracyjną skromność, ale w istocie chciał, by uważano go za Mesjasza komunistycznej rewolucji.
Pewien weteran Wojny Ojczyźnianej wspominał słuchanie w radiu przemówień Stalina: To było jak słuchanie głosu Boga. A ja marzyłem o nim jak o ojcu. Kiedy w potoku słów następowała pauza, słuchacze z dobrotliwym uśmiechem stwierdzali O proszę, Stalin pije.
Początek kultu wyznaczają 50. urodziny dyktatora (grudzień 1929 r.). A niektóre jego objawy ocierały się o groteskę i absurd.
Całowanie świętego obrazu
Antoni Słonimski, który pojechał do ZSRS w 1932 roku, zauważył, że portrety Stalina wisiały w każdym dziecinnym pokoju w placówkach opieki nad matką i dzieckiem. Portrety były wszędzie: w zakładach pracy, urzędach, prywatnych mieszkaniach, na plakatach, w gazetach.
Ktoś zauważył ogromne brzydkie popiersie Stalina nawet na wystawie obrazów Rembrandta. W 1937 roku alpiniści taszczyli ze sobą podczas wyprawy inne popiersie, aby je umieścić na wysokości 7,5 tys. metrów. Marynarze z załogi pewnego lodołamacza umieścili portret wodza na Biegunie Północnym.
W miastach i na wsiach wizerunek wodza pojawiał się często tam, gdzie jeszcze niedawno była ikona. Aby wykreować się na nowego Boga, trzeba zburzyć domy dawnego Boga – pisał Kapuściński. Pewien obywatel obcałowywał obraz Stalina zawieszony w publicznym parku.
W quasi-religijnym zachwycie pisarz Leonid Leonow zaproponował, aby przyjąć nowy kalendarz: rok urodzin Stalina (1879) miałby być rokiem pierwszym. Historyk-dysydent Anton Antonow-Owsiejenko skomentował potem, że skoro Stalin i tak sądził, że popularnością przewyższa Jezusa Chrystusa, to kalendarz łaskawie zgodził się zostawić w spokoju.
Stalinowskie rymy częstochowskie
W urodzinowym prezencie polskie dzieci przysłały utwór: Choć ze mnie mała dziecina / Znam rozum i czyny Stalina.
W Moskwie dorośli poeci pisali wiersze niewiele lepsze. Aleksiej Tołstoj zachwycał się:
O ty jasne słoneczko narodów
Niezachodzące słońce naszych czasów
A nawet więcej niż słońce, gdyż słońcu brak mądrości.
Inny poeta na łamach ukazującej się we Lwowie gazety „Czerwony Sztandar” pisał:
Sześć głosek Twego to imienia
Świeci jak gwiazd promiennych sześć.
Angażowano do tego kultu także folklor, czego dowodem były choćby utwory kazachskiego twórcy Dżambuła Dżabajewa. Stalin jest głębszy od oceanu, wyższy niż Himalaje, jaśniejszy od słońca. Jest on nauczycielem wszechświata – głosił jeden z wierszy opublikowanych na łamach „Prawdy”.
Wszystko imienia Stalina
Gdy urodzi mi się syn, kiedy zacznie mówić, pierwszym słowem, które wypowie, będzie Stalin – przemawiał pisarz Awdiejenko. Bo i samo słowo „Stalin” stało się obiektem kultu.
Formowały je na niebie przelatujące podczas defilad myśliwce. Gimnastycy układali w nie swoje ciała na zawodach. Imieniem dyktatora nazwano w ZSRS, jak pisze jeden z badaczy, dwa tuziny miast, dwa obwody, szczyty górskie, dzielnicę Moskwy i zatokę morską, nie mówiąc już o kombinatach, kołchozach fabrykach czy Kanale Białomorskim.
W Gagrze, abchaskim miasteczku, były dwie ulice. Jednej nadano nazwę: Stalina, drugiej – Dżugaszwilego…
Podobne zaszczyty ominęły Moskwę – a przecież Jeżow w 1938 roku proponował, aby przemianować ją na „Stalinodar”. Za to w NRD pojawiło się Stalinstadt, a na Węgrzech – Stalinvaros. Na fali pośmiertnego kultu wodza Stalinogrodem nazwano chwilowo polskie Katowice. Taki los miał wcześniej spotkać Częstochowę, ale ktoś w porę złapał się za głowę i uznał, że wizja pielgrzymek do „Matki Boskiej Stalinogrodzkiej” jest mało fortunna…
Pojawiła się również – w kontrze do burżuazyjnych Nobli – Nagroda Stalinowska. Polski publicysta pisał, że o ile Nagrody Nobla to kaprys milionera-wynalazcy, to tym stalinowskim towarzyszy imię człowieka, który jest teraźniejszością, przeszłością i przyszłością rewolucyjnej ludzkości.
Klaszczesz albo 10 lat
Przemówienia Stalina wydawano na płytach gramofonowych. Była i taka, która na jednej stronie nie miała niczego oprócz oklasków. Łatwo to wyjaśnić.
Słynny badacz stalinizmu Robert Conquest przytacza historię z prowincjonalnego zebrania partyjnego: wymieniono imię dyktatora i zaczęła się owacja.
Nikt nie śmiał pierwszy przestać klaskać. Gdy w końcu stary człowiek, nie mogąc już dłużej ustać, usiadł, jego nazwisko zanotowano i nazajutrz został aresztowany.
O podobnej historii czytamy u Sołżenicyna. Burza oklasków nie cichła przez 11 minut. Dłonie puchły, ramiona drętwiały, starszym ludziom uginały się nogi. Dyrektor miejscowej papierni pozwolił sobie usiąść jako pierwszy – i został posadzony przez NKWD, jeszcze tej samej nocy. Wyrok: 10 lat.
Cytuj wiernie i strzeż się literówek
Drżał pod władzą sowiecką każdy, kto miał cokolwiek wspólnego z działalnością wydawniczą. Zecerzy i korektorzy nie raz ocierali pot z czoła ciężko pracując, żeby na łamy nie prześlizgnęła się literówka – np. „Sralin”.
Cały naród musiał powtarzać mądrości wodza, ale trzeba było przy tym mocno uważać. Np. dziennikarze wiedzieli powszechnie, że wypowiedzi Stalina trzeba przytaczać ze wszystkimi znakami interpunkcyjnymi. Za jeden opuszczony znak idzie się do łagru. Całe grupy ludzi trzęsły się, kiedy cytowały Stalina – to wspomnienie Aleksandra Wata.
Mesjasz czyli wielkość opisana na trzysta sposobów
Propaganda znajdowała coraz to nowe określenia dla wielkości przywódcy.
Stalin był „genialnym przywódcą”, „nauczycielem ludów”, „najlepszym kołchoźnikiem”, „chorążym pokoju”, „tytanem myśli”, „koryfeuszem kultury”, w końcu i „wielkim językoznawcą”. Badacz kultu Stalina w samej tylko powojennej Polsce doliczył się 336 tego typu określeń – sowiecki przywódca był dosłownie „wszystkim wszystkiego”.
Stalin znał się na muzyce, więc umiał przekonać kompozytora Aleksandrowa, że jego pieśni czegoś brakuje. Ten usiadł do pianina i zaraz stwierdził: Drugą zwrotkę trzeba było przenieść na koniec. Jak żeśmy mogli sami tego nie zauważyć!. Stalin oczywiście znał się na filmie, więc poprawił Piotrowi Pawlence jego scenariusz o… przysiędze Stalina nad grobem Lenina. Jedna ze wskazówek brzmiała: Lenin ma być Janem Chrzcicielem, a Stalin – Mesjaszem.
Ofiary nie tracą wiary
Kto wie, czy najbardziej absurdalnym aspektem kultu Stalina nie była w gruncie rzeczy gorliwość, z jaką ów kult wyznawały jego ofiary.
Do samego końca bił przed nim pokłony skazany już właściwie Bucharin. Szef bezpieki Abakumow, wtrącony na Łubiankę przez Stalina, wypożyczał z tamtejszej bogatej biblioteki tylko jego książki. Niech żyje towarzysz Stalin! – zakrzyknął przed egzekucją gen. Jona Jakir, skazany w czasie czystki w Armii Czerwonej.
Kult tyrana-zbrodniarza zbierał żniwo jeszcze po jego odejściu – na pogrzebie wielu ludzi stratowało się w histerii na śmierć. Jedna z uczennic technikum w Gdańsku, która dekorowała krepą portret „ojca wszystkich polskich dzieci”, zmarła z wrażenia na atak serca.
Gigantomania czyli rozmiar jest ważny
Kult wiązał się także ze zbrodniami na architekturze. W miejscu olbrzymiej cerkwi Chrystusa Zbawiciela miał stanąć w Moskwie Pałac Sowietów, planowany jako najwyższy wówczas budynek na świecie (ponad 400 m). Pałacu nie zbudowano, za to Kaganowicz i Mołotow zdążyli zorganizować wysadzenie cerkwi w powietrze.
Szczytowe osiągnięcie w tej kategorii odnotowano jednak w Czechosłowacji. Jej władze uparły się, żeby postawić w Pradze 12-piętrowy posąg Stalina z granitu, najwyższy na Ziemi. Wódz prowadził ku świetlanej przyszłości zastęp postaci od robotnika po żołnierza i odważniejsi żartowali, że to Stalin, któremu wszyscy włażą w dupę albo kolejka po mięso.
Pomnik ukończono dopiero po śmierci Stalina – żeby go w ogóle postawić na piaskowym wzgórzu, trzeba je było wzmocnić specjalnymi betonowymi komorami. Partyjni decydenci zaszczuli rzeźbiarza Otakara Szveca, który na miesiąc przed odsłonięciem „jego” Stalina (wiedział, że jest obrzydliwy; poza tym bał się represji) odebrał sobie życie. Jego nazwisko nawet się na pomniku nie znalazło – ogłoszono, że stworzył go „Czechosłowacki Lud”.
Wódz Indian czyli kuriozalne prezenty
Im bliżej było 70. urodzin „chorążego pokoju”, tym więcej napływało do Moskwy prezentów. Niektóre były zdumiewające. Azerscy tkacze przysłali dywan, który tkali przez 70 dni. Warzelnia soli z Aleksandrowa Kujawskiego wykonała rzeźbę solną ważącą prawie tonę. Delegat kompartii z Bułgarii przywiózł list dziękczynny, który podpisało 5 mln „bułgarskich ludzi pracy”, tzn. bodaj wszyscy dorośli mieszkańcy kraju, którzy umieli pisać.
Wśród podarunków odnotowano też „Kapitał” Marksa przetłumaczony na starożytny hebrajski oraz siekierę z epoki neolitu. Prawdziwym hitem był jednak pióropusz wodza Indian z dedykacją dla „największego wojownika”.
Skromny Stalin i odzyskany wzrok
A jak na to wszystko reagował Stalin? Aktorka Lubow Orłowa w swoich wspomnieniach zatytułowanych „Kochałam Stalina” odnotowuje np.: Kult tworzył nie on, ale różni pochlebcy. Stalinowi niezbyt się to podobało.
Trudno o większą naiwność. Stalin uważał ten kult za użyteczny, a przeciw niektórym jego objawom protestował demonstracyjnie i celowo. Któż mógł teraz powiedzieć, że Stalin nie jest skromny? – pisał jeden z biografów.
Kult (ze swoimi najbardziej absurdalnymi objawami) nie wygasł od razu po śmierci Stalina. Jednak po słynnym referacie Chruszczowa wielu zaślepionych dotąd komunistów w ZSRS i poza nim musiało wylać sobie na głowę kubeł zimnej wody.
Niektórzy nie musieli. Zwolniony dopiero co z więzienia Władysław Gomułka napisał złośliwie w jednej ze swoich fraszek:
Gdy „słoneczko” zgasło i nastąpił mrok
Piewcy jego blasku odzyskali wzrok.
Bibliografia
- Bojarski Piotr, 1956. Przebudzeni, Warszawa 2016.
- Conquest Robert, Stalin, Warszawa 2000.
- Figes Orlando, Szepty. Życie w stalinowskiej Rosji, Warszawa 2008.
- Kapuściński Ryszard, Imperium, Warszawa 2003.
- Kupiecki Robert, Natchnienie milionów. Kult Józefa Stalina w Polsce 1944-1956, Warszawa 1993.
- Merridale Catherine, Wojna Iwana. Armia Czerwona 1939-1945, Poznań 2007.
- Orłowa Lubow, Kochałam Stalina, Warszawa 2016.
- Plamper Jan, Kult Stalina. Studium alchemii władzy, Warszawa 2014.
- Radziński Edward, Stalin, Warszawa 1996.
- Wołkogonow Dmitrij, Stalin. Wirtuoz kłamstwa, dyktator myśli, Warszawa 2006.
KOMENTARZE (20)
Prawdziwy absurd!
Powiem tak : Stalin to był antychryst , odpowiedzialny za śmierć wielu milionów niewinnych ludzi .
Вот в высокие палаты
Соберутся депутаты,
О делах заговорят.
И появится меж ними –
Стариками, молодыми,
Как орел среди орлят,
Самый первый депутат.
Он войдёт – и люди встанут,
И «ура» и «славу» грянут.
Это он – народный гений,
Полководец и солдат,
Нас ведёт, как вёл нас Ленин,
Двадцать восемь лет назад!
Это он – великий Сталин –
В дальней дали видел то,
Что другие не видали,
Предсказать не мог никто!
Nie znam rosyjskiego, co to za tekst?
To piękny wiersz o wodzu wodzów, pierwszym deputacie, orle posród orląt, świetnym dowódcy, narodowym geniuszu którego widział dalej niż my maluczcy.
Słaby troll copy paste
Nie jestem znawcą, ale czy możę mi ktoś powiedzieć, czy Stalin rzeczywiście szedł śladami Lenina (w sensie politycznym i ideologicznym)?
Nie. Gdyby poszedł w myśl testamentu Lenina jego śladami to w ZSRR zabito by jeszcze wiele milionów obywateli, a i Europa byłaby już w 30 latach ,, czerwona”.
Stalin jednak właśnie planował poprowadzić drugą po 1920 ekspansję czerwonej zarazy na Zachód w czasie II WŚ. Niemiecka operacja Barbarossa przerwała jego marzenia.
Cóż za skromność narodowa, nie wymienić naszych rodzimych dupowłazów… cóż z tego że unoblowanych?!
DLA WODZA ZMIENIONO NAWET BIEGI RZEK.
Nie wiem co Stalin planował i tego nikt nie wie. na pewno posłal do Abrahama miliony , ale stworzył potęge ZSRR z która wtedy wszyscy musieli się liczyć.Ofiary -rezcz straszna , ale żadna potęga państwowa w historii nie została stworzona bez ofiar. jak w Polsce byli władcy energiczni i bezwzgledni np Chrobry , czy łokietek czy wspólzesnie pilsudski,., którzy tłumili bunty i załattwiali przeciwników to Polska byla panstwem silnym i liczacym się .jak nastapiła Rzeczypospolita swawolna to bylo to po prostu panswwo słabe. Chcesz stworzyc potęge musza byc ofdiary wszystko.Póxniej historia to ocenia tak jak pozwalaja jej rzadzacy
Taaaak… on stworzył potęgę? A może to miliony ludzi tworzący społeczeństwo którym totalitarnie rządził za pomocy terroru, ludobójstwa, manipulacji i strachu – własną pracą i zaangażowaniem to zrobili? Stalin to jeden z najstraszniejszych ludobójców w historii… Znacjonalizowanie całej gospodarki ZSRR uchroniło ją przed krachem ekonomicznym w 1929, i gdy cały zachód leciał finansowo na łeb na szyję ZSRR miało roczny wzrost rzędu 190 %. Rzeczywistość jest zawsze splotem wydarzeń, decyzji i ich realizacji wpływowych ośrodków władzy i siły. Ogrom zła, zakłamania który popełniono w imię wodza w tamtych czasach do dzisiaj ma wpływ na całkiem szerokie masy ludzi. Ludobójstwo własnej nacji w imię wielkości zawsze jest złe.
Ludobójstwo obcej nacji w imię wielkości zawsze jest dobre.
Największy kat ludzi zamieszkujących Rosję Radziecką (ZSRR). Winny śmierci ok 40 mln. ludzi.
To mógłby wymordować całą Polskę. Ludzie często nie wyobrażają sobie skali zbrodni za czasów Stalina. Dlaczego do dzisiejszych czasów 20-30% Syberii jest całkowicie nieznana.
Kto tam mieszka? Może zakopali ludzi?
Nie od dziś wiemy że lepiej znamy powierzchnię księżyca niż ziemi.
Stalin mordował wszystkich, jak popadnie -był psychopatą. Nie wiadomo za co wymordował cała rodzinę swojej żony. /z nacji był Gruzinem i Rosjan nie lubił. Oni go zresztą też nie lubili a prawdę mówiąc nienawidzili.
Czy ktoś zwrócił uwagę na wsunietą w marynarkę rękę Stalina ? Jest wielu takich ,co tak trzymają rękę, chocby papiez. Czego to jest symbolem? Bo napewno jest.
Tak Piłsudski stworzył potęgę ktora w 1939 dostala w dupe w ciągu miesiaca .Zenada2
Wydaje mi się że jednak dyrektor o którym zostało napisane przez Sołżenicyna nie dostał „dziesiątki” od razu. Siedział 48h, w trakcie których był przesłuchiwany, następnie upomniany żeby nigdy nie był pierwszym który przestanie klaskać i wypuszczony. Sołżenicyn sugerował że uratowało go stanowisko. Dopiero po kilku latach został ponownie pojmany i dostał wyrok.