Jeśli po obejrzeniu ”Misia” doszliście do wniosku, że PRL to był dom wariatów – to znaczy, że niewiele wiecie o Rumunii pod rządami Nicolae Ceaușescu. Bowiem dokonania polskich komunistów były niczym wobec pomysłów, które lęgły się w głowie "geniusza Karpat".
Jak głosiła oficjalna propaganda, Rumunia musiała czekać aż 2050 lat, aby po jej ziemi stąpał „syn słońca”, „budowniczy wszystkiego, co dobre i piękne”, „najdumniejsza jodła kraju”, „trybun godności”, „wielki maszt” – Nicolaeu Ceaușescu. Tyle właśnie czasu minęło od założenia państwa Daków, którego spadkobierczynią miała być Rumunia. Jej prezydent zaś – wcieleniem króla Burebisty.
Według Thomasa Kunzego, autora książki „Ceaușescu. Piekło na ziemi”, komunistyczny dygnitarz miał w sobie coś z króla – sprawował niepodzielną władzę i wprost opływał w luksusy. Jednak zamiast splendoru i królewskiego majestatu, unosiły się wokół niego opary absurdu.
Litania do Ceaușescu
W trakcie wizyty w Chinach i Korei Północnej „strategowi szczęścia” zaimponował kult, jakim cieszyli się Mao Zedong i Kim Ir Sen. Niedługo po powrocie z Dalekiego Wschodu podobizny Ceaușescu spoglądały na Rumunów z każdej strony.
Również biblioteki wypełniły się przepastnymi tomami z zapisem jego przemówień. A było co spisywać, bo Ceaușescu potrafił wygłaszać swoje mądrości nawet przez pięć godzin. Na szczęście dawano „najsłodszemu pocałunkowi ojczystej ziemi” nieco odetchnąć i przerywano jego tyrady burzliwymi i – oczywiście – spontanicznymi oklaskami.
W prasie, radiu i telewizji trwał nieustanny festiwal propagandy sukcesu. Pod koniec lat osiemdziesiątych, kiedy sytuacja gospodarcza Rumunii była tak tragiczna, że w ramach oszczędności telewizja nadawała tylko dwugodzinny program, ramówka składała się z wiadomości, audycji na temat prac teoretycznych Ceaușescu, wierszy i antologii ku jego czci oraz filmu dokumentalnego. Nie trzeba chyba dodawać, komu był poświęcony.
Nie wiadomo więc, czy fakt, że niecałe dwadzieścia procent Rumunów posiadało telewizor wynikał tylko z ubóstwa, czy po prostu większość społeczeństwa zdawała sobie sprawę z bezsensowności zakupu tego urządzenia.
Urzędnicza dola
Słowo minister pochodzi z łaciny i oznacza sługę i pomocnika. Tak właśnie rozumiał je Ceaușescu. Według niego urzędnik powinien koncentrować się na służeniu społeczeństwu, a nie na strojeniu się w drogie garnitury.
Nieraz zdarzały się sytuacje, w których mylono zwykłego szofera z ministrem. Ten ostatni wolał być ubrany jak ostatni flejtuch, aby tylko „światłość Rumunii” nie podejrzewała go o lenistwo i niewypełnianie obowiązków.
Urzędnicy zresztą nie mogli kończyć pracy przed towarzyszem prezydentem. Dlatego pozostawali w gotowości na stanowiskach, dopóki nie zgaśnie światło w najważniejszym gabinecie. Nie trzeba chyba dodawać, że przez większość czasu wykonywali kompletnie bezsensowne zajęcia albo kręcili się po korytarzach bez celu.
Jednak największy strach padał na lokalnych dygnitarzy, kiedy dowiadywali się, że to właśnie ich miejscowość odwiedzi sam „Jupiter Karpat”. Musieli oni nie tylko spędzić grono miejscowych dzieciaków, żeby przygotowało uroczystą akademię na cześć prezydenta i jego małżonki, ale również podrasować ogólny wygląd okolicy.
Niektórzy uciekali się do spryskiwania drzew zieloną farbą, inni zawieszali na gałęziach dorodne jabłka. Kiedy do lokalnych urzędów docierała informacja, że Ceaușescu będzie przejeżdżał wzdłuż łąk, ściągano na nie upasione krówska, przepędzając wychudzone i schorowane bydło.
Wielki Nicolae słucha i patrzy
Ceaușescu koniecznie pragnął kontrolować życie każdego Rumuna. Dlatego całe państwo pokryła gęsta sieć podsłuchów, które były wykorzystywane zarówno przeciwko partyjnym dygnitarzom, jak również zwykłym obywatelom. Nieopatrznie wypowiedziane słowo mogło skończyć się w najlepszym przypadku przeniesieniem na mniej eksponowane stanowisko.
W najgorszym – przymusowym leczeniem psychiatrycznym. Przecież krytykowanie najlepszego okresu w dziejach Rumunii, zdaniem działaczy partyjnych i pseudolekarzy, było najlepszym dowodem na postradanie zmysłów. Po takiej kwarantannie wiele osób, które przed podjęciem „terapii” nie narzekało na zdrowie, stawało się wrakami człowieka.
Za pomocą podsłuchów można było również namierzyć tych, którzy odbierają Radia Wolna Europa. Słuchać zakazanej rozgłośni – to było pół biedy. A co z tymi, którzy wysyłają do RWE anonimowe listy, w których pozwalają sobie na podważanie geniuszu swojego przywódcy i rozpowszechniają plotki o rzekomych brakach w żywności czy wyłączaniu ogrzewania w środku zimy?
Dla niezastąpionego Securitate nie stanowiło to problemu. A przynajmniej, tak im się wydawało. Od 1978 roku obywatele Rumunii byli zmuszeni do wyrabiania pozwoleń na posiadanie maszyny do pisania. Dodatkowo specjalni technicy pobierali próbki czcionek, na podstawie których służby bezpieczeństwa miały dojść, kto jest autorem paszkwilanckich listów.
Ceaușescu w swoim geniuszu dostrzegł jednak, że nie wszyscy przecież używają maszyny do pisania. Postanowiono więc zbierać próbki pisma i to niezależnie czy od dzieci, czy też dorosłych. Pomysł naprawdę karkołomny – jeśli weźmiemy pod uwagę liczebność ludności i brak sprzętu komputerowego, który mógłby porównywać tak olbrzymią bazę danych. To po prostu nie mogło się udać.
Nie rozmawiaj z obcymi
Oczywiście największe zagrożenie dla stabilizacji kraju stanowili obcokrajowcy. Co prawda, Żydów i Niemców traktowano jako towar eksportowy i za duże pieniądze zezwalano im na wyjazd do Izraela lub jednej z republik niemieckich. Należało jednak ograniczyć poczynania korespondentów zagranicznych, studentów, duchownych i innych podejrzanych typów.
W tym celu powstał kuriozalny dekret, który nakazał Rumunom wyspowiadanie się służbom bezpieczeństwa z każdej rozmowy z obcokrajowcem. Aby w ogóle do takiej rozmowy doszło, należało najpierw uzyskać stosowne pozwolenie od smutnych panów.
Nie było ono jednak wydawane od ręki. Wszak życie toczy się swoim rytmem, a postępowanie administracyjne – swoim. Sytuacja bywała szczególnie groteskowa, kiedy obcokrajowcy przyjeżdżali na wcześniej umówione spotkanie biznesowe, ale nikt nie chciał z nimi rozmawiać, bo wciąż nie wydano oficjalnego pozwolenia.
O małżeństwie z obcokrajowcem również nie było mowy, dopóki osobiście nie wyraził na nie zgody sam Ceaușescu.
Wielki Budowniczy
Wiernopoddańcze utwory na cześć prezydenta nie mogły być jedyną pamiątką po rządach „niezłomnego obrońcy mocnej jak granit jedności partii”. Należało jeszcze wznieść budowle, które podkreśliłyby nieoceniony wkład Ceaușescu w rozwój kraju.
Przewodniczący Komunistycznej Partii Rumunii wznowił pracę nad budową Kanału Dunaj-Morze Czarne, które zostały przerwane niedługo po śmierci Józefa Stalina. Zaprzestanie prac było spowodowane trudną sytuacją gospodarczą kraju.
W latach 70. wcale nie było aż tak kolorowo, aby można było decydować się na wznowienie tej inwestycji. Ale kto by się tym przejmował! W budowę było zaangażowanych pół miliona więźniów, żołnierzy i robotników budowlanych. Prace zakończono w 1987 roku. Według niektórych szacunków, ta inwestycja zwróci się dopiero za 500 lat.
Innym przykładem megalomanii albo zwykłej głupoty jest tak zwany Dom Ludowy, który znajduje się w centrum Bukaresztu. Aby zrobić miejsce dla tak olbrzymiej budowli zrównano z ziemią kilka dzielnic, nie oszczędzając nawet zabytkowego klasztoru Văcăreşti i siedemnastu innych kościołów. A wszystko, aby stworzyć molocha, którego koszt budowy szacuje się nawet na dwa miliardy dolarów.
Prace odbywały się na trzy zmiany, a liczba robotników przewijających się przez plac budowy wyniosła dwieście tysięcy osób. Nad wszystkim czuwał zespół czterystu architektów oraz dwójka wybitnej sławy specjalistów. Małżeństwo Ceaușescu kilka razy dziennie doglądało budowy, a każda ich sugestia stawała się rozkazem.
Wykuć marmurowe schody i przenieść je w inne miejsce? – skoro powiedziano, ma być zrobione! To kolejny przykład jak bardzo Nicolae i Elena byli oderwani od rzeczywistości. Kiedy oni zajmowali się tworzeniem pałacu z siedmioma tysiącami pomieszczeń, przeciętni Rumuni przechodzili prawdziwą szkołę przetrwania.
Dobra dieta narodowa
W 1982 roku Ceaușescu postanowił spłacić wszystkie zobowiązania finansowe bez zaciągania kolejnych kredytów. I chociaż z dumą oznajmił, że w 1989 roku kraj jest wolny od długów, to odbiło się to tragicznie na życiu całego społeczeństwa. Powszechnie brakowało żywności, którą podobnie jak w latach 50. zaczęto racjonować, a takie produkty jak kawa czy pieprz stały się dobrami luksusowymi. Puste półki sklepowe wypełniły się konserwami, które w rzeczywistości były obrzydliwą breją.
Thomas Kunze w książce „Ceaușescu. Piekło na ziemi” wspomina o kompletnej ignorancji i pogardzie, jaką żywili do społeczeństwa komunistyczni dygnitarze. Najlepszym tego przykładem był „Program zdrowego żywienia”, według którego na jednego Rumuna miało przypadać między innymi 39,12 kilograma mięsa rocznie.
Był to wynik i tak trudny do osiągnięcia, bowiem w sklepach pojawiały się głównie takie delicje jak świńskie ryje, oskrobane żeberka wieprzowe, kurze i gęsie głowy – czyli wszystko, czego nie dało się wyeksportować.
Oprócz głodu doskwierały jeszcze częste braki prądu i gazu. Centralne ogrzewanie w blokach z wielkiej płyty było regularnie wyłączane, przez co zamiast w piżamach kładziono się w kurtkach. Kolejne fabryki były zamykane, a całe rodziny zostawały bez środków do życia.
Ograniczono transport publiczny, a ruch samochodami osobowymi odbywał się według numerów rejestracji – jednego dnia auta z numerami parzystymi, drugiego z nieparzystymi.
Oszczędności obejmowały każdą grupę społeczną – nawet filharmoników. Zgodnie z zaleceniami Partii w każdej orkiestrze symfonicznej należało zwolnić określoną liczbę instrumentalistów. Kiedy jeden z dyrygentów próbował ratować swoją orkiestrę, przekonując urzędnika, że nie może zwolnić części skrzypków, usłyszał w odpowiedzi, żeby ci, co zachowali posady, grali głośniej niż zwykle.
Polityczna orkiestra prowadzona przez Ceaușescu rozpierzchła się, gdy tylko poczuła gniew rewolucji 1989 roku. Sam „dyrygent”, zanim dosięgły go kule plutonu egzekucyjnego, zdążył jeszcze zaintonować „Międzynarodówkę”. W taki oto sposób zakończyła się najbardziej kuriozalna dyktatura Europy, której skutki Rumunia odczuwa do dzisiaj.
Bibliografia:
- Burakowski A., Geniusz Karpat, Warszawa 2008.
- Kuczewski M., Rumunia. Koniec złotej epoki, Warszawa 2008.
- Kunze Thomas, Ceaușescu. Piekło na Ziemi, przeł. J. Czudec, Warszawa 2016.
- Pacepa I.M., Czerwone horyzonty, przeł. M. Fabianowska, Warszawa 1990.
KOMENTARZE (29)
Pizda mă-tii.
:) mieszkalem i pracowalem w Rumunii 4 lata. Artykul napisany lekko tendencyjnie, przejaskrawiony. Ani autor, ani ja nie żylismy tam wredy, że Nicolae byl megalofilem to prawda, ale tak rzadzily sie wszystkie komunistyczne kraje. Kanal nie laczyl dunaju z morzem czarnym bo dunaj sam z siebie wpada do morza czarnego;) to byl inny kanal ktorego slady sa przy okazji jazdy z Focsani do Bucuresti. Braki w dostawach wszystkiego tez pamietam z czasow PRLu – slynny 21 stopien zasilania ;) oraz racjonowanie zywnosci – nic nowego. Problem polegal na tym ze Rumunia byla jako jedyny komunistyczny kraj oddluzona, co wcale nie bylo wygodne dla zachodu. Zachod w przepiekny sposob rozgrabia Rumunie wykorzystujac zrecznie pozostale w glowach zaszlosci komunistycznego myslenia.
Pinio – mylisz się, zanim coś napiszesz sprawdź w internecie. Artykuł mówi prawdę i kanał łączy rzekę z morzem, skraca drogę do morza o 400 km i ułatwia żeglugę.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kanał_Dunaj-Morze_Czarne#/media/File:Danube-Black_Sea_Canal.png
Prawda, czy nie prawda… Ale wyrażenie „sprawdź w internecie” ma nieco pejoratywny wydźwięk.
Internet pełen jest „jednorożców”.
Im więcej wiem o Ceausescu tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie był ewenementem w dziejach Europy. Od razu mam skojarzenia z Wilhelmińskimi Niemcami gdzie dla mrzonek o imperium miliony ludzi zginęło lub złamano im życie, a żyjących w kraju zmuszono do wyrzeczeń i jedzenie chleba z trocin. Oczywiście nie usprawiedliwiam tego Rumuńskiego tyrana, ale widać tu wyraźnie logikę, którą kieruje się władza. Nieważne czy to socjalizm (chociaż w przypadku Rumunii mamy jakąś dziwaczną dyktaturę w stylu Bokassy czy Idi Amina tylko ubraną w czerwień) czy biała autokracja, to człowiek jest liczbą w statystykach, która niewiele liczy się przy różnych planach, a właściwie fantazjach.
Dzieki gospodarce wilhelminskich Niemiec Polska mogła eksploatowac Slask w latach 1922 -2000..Potem eksploatowana kolonia,bez inwestycji przestała przynosic zyski..
dobrze że go zastrzelili
Jeszcze beda mu pomniki stawiac, zobaczysz, tak, jak Saddamowi
Jak można tak stwierdzić… przecież to był człowiek.
WSPOLCZUJE CI TWOJE OGRANICZONEJ GENETYCZNEJ KOMUNISTYCZNO LEWACKIEJ GORLIWOSCI
Po pierwsze: nie pisz dużymi literami bo to oznacza krzyk. No chyba że lubisz drzeć mordę. Po drugie: jaką Ty masz gorliwość?
No to ja gratuluję ci, twojej katolickiej wrażliwości i gorliwości godnej naszego słoneczka – Jarosława.
sugi pula
bagamia szpula
Zawsze mnie zastanawia czy w takich sytuacjach naprawdę nikt nie jest w stanie przeciwstawić się takiemu baranowi (no bo jak inaczej nazwać takiego delikwenta…) ? Nie chcę mi się wierzyć żeby elitom partyjnym było aż tak dobrze że nie chcieli by go się pozbyć, choć z drugiej strony u nas było podobnie- ludzie stali w kolejkach a taki „towarzysz Jan Winnicki”- lodówka pełna smakołyków.
Im się dobrze żyło. Nie mogli narzekać.
slady tego, oraz jakby odpowiedz – masz w dzisiejszej polsce, najwieksze absurdy wymyslane sa oddolnie, czego przykladem masz tablice w stoczni
Ekhem, mamy coronawirusa i szeregowego posła. (tak, rok 2020) Chcesz może zadać swoje pytanie raz jeszcze?
Czy ja dobrze zrozumiałem pierwsze zdanie artykułu? Zawsze uważałem, że nieboszczyk Stanisław Bareja kręcił komedie. A tu się okazuje, co poniektórzy mniemają, że filmy dokumentalne.
a my mamy Slonce Zoliborza.
Może się zdarzyć że to słońce też zajdzie jak to rumuńskie!!!
no kanał który ma się zwrócić za około 500 lat już chce budować
parafrazując klasyka, napiszę:
Gdy „słoneczko” zgaśnie i nastąpi mrok
Piewcy jego blasku odzyskają wzrok.
Wracając z wczasów w Bułgarii,zatrzymaliśmy się w małym miasteczku rumuńskim.Weszliśmy do piekarni kupić chleb lub bułki.Kalejka ok.50 osób natychmiast zrobiła nam przejście do lady a ekspedientka w podskokach i z uśmiechem nas obsłużyła.Żadna osoba z kolejki nie zaprotestowała,stali dalej w kolejce,z kartkami na chleb w ręku.Tak widocznie mieli przykazane-obcokrajowcy mieli być przekonani że u nich nic nie brakuje.
Wiem, że Polakowi się takie coś w głowie nie mieści, ale może po prostu byli tak gościnni i uprzejmi.
„Według niego urzędnik powinien koncentrować się na służeniu społeczeństwu, a nie na strojeniu się w drogie garnitury.”
No i kto przyzna, że pan dyktator nie miał tutaj racji ?!! ;)
no i dlatego dostał kulke i jego żona
Jeśli po obejrzeniu ”Misia” doszliście do wniosku, że PRL to był dom wariatów – to znaczy, że niewiele wiecie o Rumunii pod rządami Nicolae Ceaușescu. Bowiem dokonania polskich komunistów były niczym wobec pomysłów, które lęgły się w głowie „geniusza Karpat”.
Jeśli informacje o PRLu czerpiesz szanowny autorze z filmów Barei, to skąd wziąłeś te rewelacje o Ceausescu?
Bardzo dziękuję autorowi za ten artykuł. Dobra robota!