Trzymana krótko i z dala od książek. Jeśli nie bita, to na pewno ignorowana. Dorastała w luksusie. Ale wcale nie miała dzieciństwa jak z bajki.
Barbara przyszła na świat 6 grudnia 1520 roku jako druga córka oraz trzecie, najmłodsze dziecko swoich rodziców. W połowie była Litwinką, w połowie Polką. Jej matka pochodziła z pełniącej czołową rolę na Rusi Halickiej rodziny Kolów. Po niej dziewczyna odziedziczyła swoje imię – Barbara.
Ojcem arystokratki był z kolei Jerzy Radziwiłł: hetman wielki litewski, wybitny dowódca, a do tego bajecznie bogaty magnat, dysponujący trzydziestoma dworami i pałacami oraz posiadający siedemdziesiąt tysięcy poddanych.
Wbrew temu, co przez stulecia opowiadali pisarze, Barbara nie miała bajkowego dzieciństwa. Pierwszych lat nie spędziła wcale wśród najbardziej utalentowanych nauczycieli, najpobożniejszych kapelanów i najlepiej ułożonych dwórek.
Jej młodość upływała w cieniu rodowego bogactwa, ale na pewno nie w nowocześnie rozumianym luksusie. Sposób życia Radziwiłłów wciąż był surowy. Może i zdążyli obrosnąć w wielkopańskie obyczaje, ale były one siermiężne i osadzone w średniowiecznych tradycjach. Bardziej przypominały rządzoną po tyrańsku Moskwę niż ciągnącą ku Zachodowi Polskę.
Surowe obyczaje
Nie mogło być na ich dworze mowy o nowoczesnym wychowaniu, o treningu prowadzonym z myślą o światowym życiu. Nikt przecież takiego życia nie przewidywał dla Barbary. Tak samo jak jej matka, i matka jej matki, miała zostać w przyszłości posłuszną żoną i zaradną gospodynią.
Oczekiwano, że będzie umieć dyrygować służbą i dbać o majątek pod nieobecność męża. Od polityki i rządzenia miała trzymać się z daleka, nie było więc potrzeby, aby studiowała prace filozofów. Zamiast wykuwać na pamięć teksty Petrarki, Wergiliusza i Cycerona, uczyła się haftować. Zamiast zgłębiać etykietę i sztukę pięknego wysławiania się, poznawała fraucymer matki i przyglądała się ojcowskim biesiadom. Przygotowywała się do występowania w towarzystwie, ale na miarę prowincjonalnego Wilna – a nie Krakowa, Pragi czy Wiednia.
Można przypuszczać, że była traktowana surowo, a ojca bardziej się bała, niż kochała. Dzieci na Litwie trzymano krótko, o czym doskonale świadczą obyczaje dynastii Jagiellonów. Ojciec Zygmunta Starego, Kazimierz Jagiellończyk, uwielbiał słuchać „głosu syna płaczącego, kiedy go prał rózgą”. Nie był odosobniony w swoim podejściu. Dzieci z możnych familii miały jeść niewiele, ćwiczyć się w pokorze, zachowywać ciągłą powagę i skromność. Jeśli tak przez stulecia chowano potomków rodu wielkoksiążęcego, to podobnych obyczajów należałoby oczekiwać po Radziwiłłach. Ci przecież o niczym nie marzyli bardziej niż o dorównaniu Jagiellonom.
Szkoła bez książek
Od rodziny monarszej różnił ich brak wyrafinowania. Barbarę traktowali surowo, nie przyłożyli jednak wagi do jej wykształcenia. Edukacja córki była pobieżna nawet jak na warunki miejsca i epoki. W przyszłości nieprzychylny krewny napisze o Barbarze: „Obyczajów ma, ośmielam się rzec, mało, albo prawie wcale. [I są te] obyczaje niemalże chłopskie”.
Wiadomo też z całą pewnością, że Radziwiłłówna nigdy nie nauczyła się łaciny, będącej urzędową mową w Rzeczpospolitej. Nie znała również innych języków obcych. Posługiwała się tylko ruskim i polskim.
Na dobrą sprawę w tym czasie nikt się nie przejmował tym, co umiała, a czego nie. Dla ojca była przede wszystkim kartą przetargową w układach z innym potężnym, litewskim rodem: Gasztołdami. Przedmiotem do sprzedania na małżeńskiej giełdzie. W warunkach litewskiej polityki nie miało znaczenia, czy jest piękna, brzydka, mądra, czy zupełnie tępa. Planowany układ matrymonialny, mający zagwarantować dwóm rodom władzę w Wielkim Księstwie wykraczał daleko poza tak przyziemne problemy.
Źródło:
Więcej na temat zagmatwanych dziejów rodu Radziwiłłów dowiesz się z książki Kamila Janickiego pt. „Damy złotego wieku” (Znak Horyzont 2014). Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką. Możesz ją kupić z rabatem na empik.com.
KOMENTARZE (1)
Można przypuszczać, że była traktowana surowo” dziwne że autor pominął ówczesne opinie że przy matce nauczyła się rozwiązłego stylu życia i „czarów”, Barbara i jej siostra już jako panny nie cieszyły się najlepszą opinią (siostra miała nawet nieślubne dziecko) co pokazuje że, na tle rówieśników, były wręcz bardzo swobodnie chowane, brak dobrego wykształcenia zdaje się to zresztą potwierdzać. A autor po raz kolejny próbuje udowodnić jak beznadziejne miała życie chociaż była córką potężnego i bogatego magnata i większość dziewcząt mogła jej tylko zazdrościć