Dwanaście, siedemnaście, a może zaledwie dwa tysiące? Ilu właściwie Niemców zabili akowcy podczas walk o stolicę? Czy jest prawdą, że zabijali cywilów i jeńców?
1 sierpnia 1944 r. do walki o wyzwolenie stolicy ruszyło około 36 tys. żołnierzy Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej oraz jednostek dyspozycyjnych Komendy Głównej. Ogólny stan liczebny AK w Warszawie wynosił ok. 50 tys. osób, jednak ze względu na skrócony czas mobilizacji, nie do wszystkich ten rozkaz dotarł. Część żołnierzy nie zdążyła stawić się w miejscach zbiórek. Z tego powodu stan oddziałów wahał się od 40 do 60 proc.
Do walki z kijami i pałkami
Nie lepiej było ze stanem uzbrojenia. Broń zgromadzona na terenie Okręgu wystarczała do wyposażenia 70 plutonów o łącznej liczebności 3,5 tys. żołnierzy, a zatem około 10 proc. zmobilizowanych. Nieco inne dane podaje Piotr Rozwadowski w swojej książce Warszawa 1944-1945: broń strzelecką miało 2,5 tys. żołnierzy, pozostali zaś ruszyli do walki z granatami i butelkami z benzyną. O mizernym stanie uzbrojenia powstańców świadczy wielokrotnie cytowana wypowiedź dowódcy Okręgu Warszawskiego AK płk. Antoniego Chruściela „Montera”: Musicie sobie zdobyć broń, idąc nawet z kijami i pałkami, a ci którzy są niezdolni do tego, pójdą pod sąd.
Niemcy wiedzieli o Powstaniu?
Różnie było ze stanem wyszkolenia. Dobry poziom prezentowały oddziały Kedywu i inne jednostki dyspozycyjne, zaprawione w akcjach bojowych. Duża część powstańców miała za sobą doświadczenie kampanii wrześniowej. Pozostałe oddziały nie miały jeszcze okazji wziąć udziału w prawdziwej walce. Na niekorzyść AK działał fakt, że Niemcy od dawna spodziewali się wybuchu Powstania.
Jak pisze niemiecki historyk Powstania Hans von Krannhals w przetłumaczonej niedawno na polski książce Powstanie Warszawskie 1944 niemieckie służby bezpieczeństwa meldowały o polskich przygotowaniach do wystąpienia, znały też jego dokładną datę i godzinę. 1 sierpnia 1944 roku w dziennikach wojennych 9. Armii i Grupy Armii „Środek” niemal z ulgą stwierdzono: „Oczekiwane [podkreślenie autora] powstanie Polaków rozpoczęło się”. Zatem powszechnego zaskoczenia wcale nie było – czytamy u Krannhalsa.
Jak w Stalingradzie i Berlinie
Mimo wymienionych wyżej trudności (a były też inne: słaba łączność, brak amunicji, brak uzgodnienia działań z aliantami itd.), powstańcze oddziały potrafiły skutecznie opierać się Niemcom przez ponad dwa miesiące działań. Obliczone na kilka dni wystąpienie zmieniło się w ciężkie walki o charakterze miejskim, o skali zaciętości porównywanej przez historyków do tych w Stalingradzie i Berlinie. Niedostatki uzbrojenia, wyszkolenia, zaopatrzenia i łączności akowcy rekompensowali zaangażowaniem, ruchliwością, pomysłowością i wysokim morale.
Dowódcy oddziałów powstańczych szybko uczyli się walki w nowych warunkach i doskonalili taktykę, niejednokrotnie zaskakując Niemców. Posługiwano się fortelem, tworzono grupy szturmowe uderzające na ważne cele i złożone z najlepiej uzbrojonych i wyszkolonych oddziałów. Stosowali również inne, klasyczne zasady sztuki wojennej przez zaskoczenie, przejawianie inicjatywy (m.in. akcje uprzedzające), manewrowość, współdziałanie i utrzymanie zdolności bojowej do końca – napisał historyk, badający wojskową stronę Powstania, prof. Krzysztof Komorowski.
Jakie były straty?
W efekcie przez 63 dni powstańcy wiązali 20-40 tys. Niemców (według wspomnianego prof. Krzysztofa Komorowskiego), co odpowiadało kilku wielkim jednostkom wojskowym. Blokując przejściowo warszawski węzeł komunikacyjny, utrudniali aprowizację i uzupełnienia na froncie. Stłumienie Powstania okazało się dla Niemców zaskakująco trudne i kosztowało ich wiele środków, wysiłku oraz strat w ludziach i sprzęcie. Jak wielkie były straty poniesione przez Niemców? Czy powstańcy zdołali wyeliminować wielu żołnierzy wroga?
Generał von dem Bach kręci
5 października 1944 r. kierujący tłumieniem Powstania gen. Erich von dem Bach sporządził dla przełożony Meldunek końcowy z walk w Warszawie. W punkcie 7. wyszczególnił straty własne:
Polegli: 73 oficerów, 1453 podoficerów i szeregowych. Łącznie 1526 (+44 obcokrajowców). Ranni: 242 oficerów, 7054 podoficerów i szeregowych. Łącznie: 8196 (+178 obcokrajowców).
W sumie więc, uwzględniając wspomnianych obcokrajowców (czyli Rosjan, Ukraińców, Azerów i innych, służących w oddziałach kolaboracyjnych), zginęło po stronie niemieckiej 1570, a rany odniosło 8374 żołnierzy.
Z kolei już po wojnie, w lutym 1947 r., von dem Bach był przesłuchiwany w Polsce w procesie jednego ze zbrodniarzy wojennych. Złożył wtedy obszerną relację na temat Powstania. Czytamy w niej m.in.:
Jeśli chodzi o własne straty, wysokość ich można określić jedynie w przybliżeniu, ponieważ nie można było sprawdzić meldunków otoczonych części oddziałów. Przybliżone szacunki podają:
– 10 000 poległych,
– 7000 zaginionych,
– 9000 rannych.
Łącznie Niemcy mieli stracić w walkach w Warszawie i okolicach aż 17 tys. ludzi.
Liczba żyje własnym życiem
Relacja von dem Bacha została jeszcze w 1947 r. opublikowana w periodyku „Dzieje Najnowsze”, stamtąd zaś trafiła do literatury naukowej i popularnonaukowej. W ten sposób liczba 17 tys. zabitych i zaginionych w Powstaniu Niemców zyskała źródłową podbudowę i zaczęła żyć własnym życiem. Tym bardziej, że wsparły ją dane zamieszczone w tzw. raporcie Gehlena.
Gen. Reinhard Gehlen, szef zajmującego się zbieraniem informacji o Armii Czerwonej wydziału Obce Armie Wschód w Sztabie Generalnym Wojsk Lądowych, przygotował w kwietniu 1945 r. dla najważniejszych osób III Rzeszy obszerny raport o polskim podziemiu. Opisał w nim ze znawstwem strukturę i działalność Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, dodając od siebie wiele interesujących wniosków i spostrzeżeń. Powstaniu Warszawskiemu poświęcił aż 20 stron maszynopisu. Napisał tam, że niemieckie straty miały wynieść 10 tys. zabitych, 6 tys. zaginionych i 9 tys. rannych. Jak widać jego dane nie różnią się zbytnio od tych podanych w 1947 r. przez von dem Bacha.
Pojawiały się też inne szacunki niemieckich strat. W ostatnich dniach Powstania oficer Oddziału III Operacyjnego Sztabu Komendy Głównej AK ppłk Felicjan Majorkiewicz „Iron” obliczył straty niemieckie na 10-12 tys. zabitych i rannych. Podobne liczby podawała Mała Encyklopedia Powszechna z 1959 r. – 12 tys. poległych i ranionych.
Generał tego nie powiedział…
Dominująca liczba 17 tys. zabitych i zaginionych w Powstaniu po stronie niemieckiej długo funkcjonowała w polskiej literaturze i publicystyce. Jak stwierdził historyk wojskowości Norbert Bączyk, relacja von dem Bacha z „Dziejów Najnowszych” została uznana za pewnik i weszła na stałe do historiografii Powstania. Tymczasem niektórzy historycy zwracali uwagę, że w dokumencie tym jest wiele przekłamań, na co wskazuje uważna analiza całości.
Niektóre cytaty przypisywane von dem Bachowi nie mogły być jego autorstwa. Wypowiedzi pasujące do propagandowej narracji zostały prawdopodobnie spreparowane. Tak stało się między innymi z tymi o wysokości niemieckich strat w Powstaniu. Oddajmy raz jeszcze głos wspomnianemu Norbertowi Bączykowi:
Z przyczyn ideologicznych straty niemieckie musiały bowiem przewyższać straty żołnierzy powstańczych (…). W tym zeznaniu Niemcy mają więcej zabitych, rannych i zaginionych niż powstańcy, razem aż 17 tys. trwale wyeliminowanych i 9 tys. rannych.
Dodajmy, że dane z relacji von dem Bacha zakwestionował także w 1958 r. historyk wojskowości i badacz Powstania Warszawskiego gen. Jerzy Kirchmayer.
Zginęło raczej 2 tysiące
Co w takim razie z raportem Gehlena? W tym przypadku doszło raczej do błędu we właściwym jego odczytaniu. Jak stwierdził w książce Bitwa o Warszawę ’44 przywoływany tu już prof. Krzysztof Komorowski, raport opierał się na sprawozdaniach Grupy Korpuśnej von dem Bacha i 9. Armii Polowej. Należy jednak przypuszczać, że podane w nim dane obejmowały całość strat poniesionych przez Niemców pod Warszawą, w tym również te odniesione z wojskami sowieckimi i w walkach o Pragę. Dalej historyk ten pisze: Natomiast w działaniach stricte przeciwpowstańczych bardziej wiarygodne wydają się informacje von dem Bacha szacujące je na 2 tys. zabitych i 9 tys. rannych oraz 100-200 poległych cywilów.
Za taką liczbą opowiada się również znany z solidnego podejścia do badań Hans von Krannhals. W swojej książce napisał:
Na skutek przeszacowania niemieckich strat przez Bacha-Zelewskiego, który podając liczby wynoszące 10 000 poległych, 7000 zaginionych i 6000 rannych, znacznie zawyżył dane z własnych meldunków o stratach sporządzane podczas powstania, informacje te trafiły także do polskiej literatury. Dokumenty 9. Armii nie zawierają bilansu strat podczas zwalczania Postania Warszawskiego. Jednak na podstawie cząstkowych meldunków z 29 sierpnia 1944 roku oraz z 18 września 1944 roku z wielkim prawdopodobieństwem można obliczyć, że podczas powstania po niemieckiej stronie poległo 2000 żołnierzy dowodzonych przez Niemców jednostek, a 9000 zostało rannych.
Wliczono tutaj niemieckie straty z pierwszego dnia powstania oraz tych, którzy zostali rozstrzelani w polskiej niewoli, a także zaginionych żołnierzy niemieckich jednostek. Do tego dochodzi najwyżej 100-200 niemieckich cywilów, którzy na początku walk wpadli w ręce Polaków i uchodzą za zamordowanych.
Wspomniani cywile (głównie volksdeutsche) najprawdopodobniej zostali zabici z zemsty przez ludność stolicy. W kwestii zabijania jeńców wypowiedział się na odprawie z dowódcami 1 sierpnia gen. „Monter”, który zezwolił na likwidowanie policjantów, esesmanów, żandarmów oraz gestapowców. Poddający się żołnierze Wehrmachtu mieli być traktowani jak pełnoprawni jeńcy.
Zadanie dla historyków
Ciężko rozstrzygnąć, jakie naprawdę były niemieckie straty poniesione w Powstaniu Warszawskim. Dopóki nie doczekamy się skrupulatnej analizy wszystkich niemieckich dokumentów (raportów, meldunków, podsumowań), wytworzonych przez jednostki, struktury i dowództwa biorące udział w tłumieniu Powstania, najbardziej prawdopodobnymi liczbami wydają się być ta podana przez Krzysztofa Komorowskiego i Hansa von Krannhalsa: około 2000 poległych, 9000 rannych oraz 100-200 zamordowanych cywilów.
Bibliografia:
- Hans von Krannhals, Powstanie Warszawskie 1944, Bellona, Warszawa 2017.
- Piotr Rozwadowski, Warszawa 1944-1945, Bellona, Warszawa 2006.
- Krzysztof Komorowski, Bitwa o Warszawę ’44. Militarne aspekty Powstania Warszawskiego, Rytm, Warszawa 2004.
- Norbert Bączyk, Każdy pocisk – jeden Niemiec?, „Polityka” 42/2014.
- Rafał Jabłoński, Żonglowanie stratami Powstania, „Życie Warszawy”, 8 października 2009.
- Tadeusz Sawicki, Rozkaz zdławić powstanie. Niemcy i ich sojusznicy w walce z Powstaniem Warszawskim, Bellona, Warszawa 2010.
- Norman Davies, Powstanie ’44, Znak, Kraków 2004.
Sprawdź, gdzie kupić książkę: „Powstanie Warszawskie 1944”:
KOMENTARZE (54)
mysle ze nasze straty w ludnosci cywilnej tez zostały zawyzone przez PRL,co ma zreezta spory sens////
Opowiedz o tym sensie. Koniecznie. Ja mam 53 lata, w mojej rodzinie zginęło łącznie 6 osób w powstaniu. Czworo cywili (w tym dwoje małych dzieci) i dwóch powstańców. Całe lata na imprezach rodzinnych, jak już niepewni ludzie i dzieci poszli spać, słuchałem prawdy o tym koszmarze. 6 osób tylko z mojej rodziny. Komuniści nie mówili o powstaniu prawie nic. Chcieli przykryć je niepamięcią. Nie słyszałem też, a uczyłem się i żyłem trochę w PRL, aby kiedykolwiek mówiono wyraźnie o stratach w powstaniu.
„Komuniści nie mówili o powstaniu prawie nic. Chcieli przykryć je niepamięcią” – przesadzasz i to grubo. Też pamiętam lata PRL-u choć mam troszkę mniej lat niż TY i jakoś nikt nam o PW i AK nie zabraniał mówić, pamiętam, że nawet uczyliśmy się w podstawówce o PW i AK i to w cale nie w negatywnym świetle. Sprawdź sobie ile filmów za PRL powstało o PW i AK ile książek, oczywiście nie pokazywano w nich tarć natury politycznej między stronnictwami ani walk między AK a czerwonymi, zatajano pewne rzeczy ale nie przesadzajmy, że był zakaz pisania i mówienia.
Podobnie jest z aktualną opinią, że AK-owiec po wojnie nie mógł studiować, mieć lepszego stanowiska itp. Oczywiście, jeśli chodzi o okres stalinowski faktycznie wielu Ak-owców łatwo nie miało. Byli tacy co zostali zakatowani przez UB ale i byli tacy co normalnie funkcjonowali bynajmniej nie dlatego że kogokolwiek zdradzili czy współpracowali ze służbami, lecz po prostu takie dziwne czasy że bywało bardzo różnie. Jak popatrzysz sobie w życiorysy byłych Ak-owców zauważysz zresztą sam, że wielu z nich skończyło po wojnie studia, zostali kierownikami w różnych firmach, instytucjach itp – krótko mówiąc; nie ma co generalizować bo wbrew pozorom nie było jednego schematu.
@sss To prawda, schematu nie było. Ale jeśli sprzeciwiamy się generalizacjom to mógłby Pan podać konkretny przykład AK-owca, który po wojnie żył normalnie?
Agaton
„w której autor ujawnia między innymi nieznane kulisy nazistowskich zbrodni na ludności cywilnej Warszawy”
Chyba sobie już jaja robicie z Polaków. Nazistowskie czy NIEMIECKIE? Niemcy wywołali 2 Wojnę Światową czy naziści? W jakim języku mówili, w niemieckim czy nazistowskim?
Nie dziwota, że Niemcy mówią „Polskie obozy zagłady”, skoro nawet poważny artykuł, na poważnej stronie boi się wspomnieć, że to NIEMCY są odpowiedzialni za zniszczenie Polski…
Po prostu łatwiej ogarnąć tę hałastrę.Byli przecież Austriacy,Ukraińcy,Rosjanie,Łotysze i wielu innych.Tak jak teraz u nas zamach na Polskę przeprowadzają pisowcy i kaczyści.I tak będą historycy kiedyś pisać.
Jaja sobie robisz czy to na poważnie piszesz?
wszędzie te swoje kretyńskie polityczne komentarze wciskasz? jeśli tak to współczuje twojej rodzinie, znajomym i współpracownikom
Zgadzam się w pełni z tą wypowiedzią. To przecież byli NIEMCY, a nie jacyś mityczni naziści. Nie widzę potrzeby dodawania tego słowa. Wystarczy tylko NIEMCY…
No cóż, ja tam dzieciom powiem, że nasi przodkowie powstańcy z AK zajebali 17 tys. niemieckich hitlerowskich gadów, i kto mi zabroni ? :)
A co ci winne obecne pokolenie Niemców. Ja też mam polski a zarazem i niemiecki paszport ale nikomu nie pluje pod nogi!!!
A ja bym chętnie wykąpał się w krwi ich dziadków, coś czuje że to by było strasznie przyjemne ☺
2000 do 200000 no fajnie i jest to powód do dumy i wogóle
Chwała bohaterom itd. A ja mam pytanko bo już najwyższy czas kiedy tak naprawdę zostanie to rozliczne. Owszem duma mnie rozpiera jak Janusze odzież patriotyczną noszą ładna i kolorowa obok bieli lub czerni materiału czerwień flagi złoto z orła błyska. Ale wciąż brakuje mi tu jednego weźmy te dane lub jakiekolwiek inne i to co nam zostaje to jedna z największych porażek militarnych w historii Polski. Nie zależnie czy kogoś to uraża czy nie to tak po dupie to nawet pod Batohem nie dostaliśmy. I nie w proporcji 1 ich do 200 naszych. Powstanie Warszawskie to raczej przestroga dla pokoleń co by nas fantazja jednak tak nie ponosiła jak 44 r. Mamy powstanie wygrane Poznań mamy 2 remisy i jedno ledwo ale wygrane w latach 1919 1921, mamy Listopadowe chociaż przegrane to kilkoma z viktoriami militarnymi. No i mamy żałobę narodową Powstanie STYCZNIOWE TO WTEDY UPUPIONO STARĄ ELITĘ POLSKĄ, I MAMY DEWASTUJACE. POWSTANIE Warszawskie 50.000 młodych aktywnych no których zabrakło po wojnie. Ciekawe jakby UB z tyloma Akowcami by sobie poradziło pewnie by się ganiali po lasach jeszcze w latach 70.
to by ich wymordowało NKWD, nie było wtedy dobrego wyboru.
1 do 100 pomyłka ale to i tak kiepsko
Najbardziej prawdopodobną liczbą jest 1800. Jeżeli poległoby 17 tyś. Niemców, rannych musiałoby być ok 50 tyś. Przy 9 tyś. rannych wychodzi około 2 tyś. zabitych. Chruściel, Komorowski, Okulicki, Mikołajczyk- wieczna hańba dla Was mordercy…
Gdyby nie przejęcie Polski przez komunistów to tak by się skończyło.
Sosnkowski nie odpuściłby Okulickiemu złamania rozkazu i totalnej niesubordynacji.
Mikołajczyk też byłby skończony jako polityk.
Bardziej wiarygodna jest liczba 10 tys. zabitych niemców. Pierwsza liczba podana przez von dem Bacha miała charakter propagandowy, aby wykazać, że „polscy bandyci”, (za jakich uważano powstańców przez znaczną część powstania, aż do chwili, gdy alianci zachodni zaszantażowali Hitlera tym, że za mordowanie powstańców wziętych do niewoli będą rozstrzeliwani jeńcy niemieccy) wcale tak dużych strat niemcom nie zadawali. W niemczech była szeroko rozwinięta goebbelsowska propaganda. Sam fakt, że sami Niemcy mówili, że walki powstańcze można było tylko porównać do walk pod Stalingradem może świadczyć o tym, jakie były straty niemieckie. W walkach pod Stalingradem zginęło, zostało rannych i zaginęło przeszło 700 tys. żołnierzy – 6 Armia von Paulusa oraz sojusznicy włoscy, rumuńscy, węgierscy i inni. Skoro w kolejnym miejscu von dem Bach podaje liczbę 10 tys zabitych i potem powtarza ją Gallen to oznacza, że zginęło ich faktycznie 10 000!!!
Taka jest niestety prawda o tej narodowej tragedii! znalem osobiscie Powstancow ktorzy powojne poprostu nigdy juz do W-wy nie wrocili. Szkoda ludzi i miasta…
Nigdy pan nie doświadczył strachu życia pod okupacją. I nigdy go pan nie doświadczy. O ile na wsi było w miarę normalnie to w mieście nikt nie znał ani dnia ani godziny. Człowiek przyparty do muru zrobi wszystko, żeby odzyskać choć troszkę kontroli nad sytuacją, nad swoim życiem. Dlatego wybuchło powstanie. Żeby choć przez chwilę mieć kontrolę nad swoim życiem
Kiedy rozum śpi, budzą się demony. Jak zwykle najwięcej do powiedzenia mają Ci co najmniej wiedzą. Powstanie Warszawskie było częścią akcji Burza. Radzę poczytać jak przebiegały poszczególne operacje tej akcji (Wołyń, Podole, Wilno, Polesie, Radom, Kielce itp), a potem dopiero rzucać oskarżenia. Klęska Powstania Warszawskiego obciąża głównie Związek Radziecki i Stalina oraz w znacznym stopniu naszych tak zwanych sojuszników czyli Anglię i USA i ich politykę wobec ZSRR. W czeskiej Pradze jakoś Armia Czerwona nie przystanęła, żeby odpocząć, a Francji i Paryża jakoś nasi przyjaciele alianci Stalinowi nie przehandlowali i tam też powstanie okazało się sukcesem. Piotr wyżej słusznie zauważył, że nasza Armia Krajowa miała dwie drogi do wyboru – walka z nazistami, albo lochy i kule w tył głowy od NKWD.
Swoją drogą ciekawe czy gdyby do Powstania Warszawskiego nigdy nie doszło to Ci co dzisiaj tak ochoczo AK i jej dowództwo nazywają mordercami nie krzyczeliby jeszcze głośniej, że AK to byli tchórze bo czekali, aż ich „ruscy” wyzwolą.
Tylko dlaczego AK dalej wierzyła ruskim skoro część dowódców miała pełną świadomość, jak skończyła się akcja „Burza” na Kresach? Jaki miała w tym interes Armia Czerwona?
Za klęskę odpowiedzialne jest tylko i wyłącznie dowództwo AK. Część dowództwa. Pomijam fakt, że była w nim prawdopodobnie masa szpiegów. Zrobili prezent Stalinowi. Należałoby rozliczyć ludzi odpowiedzialnych za szastanie życiem ludzkim i majątkiem narodowym. Choćby dlatego, że dziś robi się z tej tragedii sentymentalną politykę życzeniową nie zaś realną.
Nie no, proszę. Takich głupot jak tu to dawno nie czytałem.
1. Warszawa była wyłączona z planu Burza ze względu jakie straty poniosła we wrześniu 39. Właśnie dlatego tak powstańcy mieli mało broni bo prawie cała została wywieziona do oddziałów tak jak wspominasz na Wołyniu itp. więc co to za gadanie, że powstanie było elementem planu Burza?
2. Plan Burza pokazał jak nastawiony jest do nas ZSRR, który nie utrzymywał z naszym krajem stosunków dyplomatycznych. AKowcy biorący udział w wyzwalaniu wielu wschodnich miast byli potem aresztowani przez NKWD więc szło się domyślić, że raczej sowieci nam nie pomogą.
3. Powstanie w Pradze i Paryżu jako porównanie do powstania warszawskiego to w ogóle idiotyzm. Paryżu Niemcy w ogóle nie bronili tylko go opuścili i Pragi również nie zamierzali bronić.
4. Najbardziej mi się podoba argument z lochami i kulą w głowę. Tak bo wszyscy młodzi po wkroczeniu Armii Czerwonej opuściliby AK i spalono by ich akta, czy cokolwiek, żeby zatuszować ich udział i co wtedy? NKWD wymordowałoby 200 tys. osób, żeby dopaść tych młodych?
5. A w ogóle to koronny argument osób popierających powstanie: Jakby nie wzięli udziału w powstaniu i nie dali się wymordować to = są tchórzami i się zeszmacili. Fakt logiczne strasznie.
6. Żeby nie było ludzie, którzy wzięli udział w powstaniu są bohaterami, ale stworzono im warunki, w których nie można było wygrać. Dlatego Okulicki albo Chruściela za :”Musicie sobie zdobyć broń, idąc nawet z kijami i pałkami, a ci którzy są niezdolni do tego, pójdą pod sąd.” należałoby postawić pod sąd wojskowy i rozstrzelać bo doskonale zdawali sobie sprawę z tego do jakiej bitwy i z jakimi środkami i z kim (psychopatami z SS) przystępują.
Zgadza się panie Sławku. Akcja Burza, o której pan napisał to prawda a nieznajomość tego kontekstu przez pana krytykantów świetnie pokazuje jak skuteczna była inżynieria społeczna za PRL-u. Niestety cały prawie naród wychowywał się na sowieckich legendach. Nawet dzisiaj nie zwraca się uwagi na realia tamtych czasów i celebruje czasem pusty patos. Podczas powstania chyba największy nacisk kładziono na odtworzenie struktur administracyjnych i instutucjonalnych(poczta, policja, sądownictwo, służba zdrowia itd.)Za to za PRL-u odarto Polaków z godności nauczając w szkołach o tym, że jesteśmy machającymi szabelkami jeźdzcami bez głowy, którzy potrzębują nad sobą kierownika. Takie nauczanie było częścią kolonialnej mechaniki. Czas z tym skończyć. Co do samego Powstania Warszawskiego nikt nie piszę o Niemcach i ich potrzebach geopolitycznych zostawiając ich z analogicznym do naszego pustostanie mentalnym. A przecież oczywistym jest, że gdyby jakimś cudem Związek Radziecki pod presją(której właśnie nie było!) aliantów uznał by wyzwolenie na przykład stolicy to Polska mogłaby zostać państwem demokratycznym. Co by to oznaczało dla Niemców? Bardzo dużo! Zostałyby objęte szeregiem sankcji i restrykcji jak po pierwszej wojnie a Polska byłaby dotowana i dofinansowywana dlatego, że musiałaby być stabilna politycznie i ustrojowo jako państwo graniczne z blokiem wschodnim. Dlatego zamiast zostawić ruskim orzech do zgryzienia dopilnowali osobiście zdławienia powstania. To jest absurd, na który prawie nikt nie zwraca uwagi. Armia radziecka zatrzymuje się i pozwala swemu śmiertelnemu wrogowi zrobić porządki. W każdych innych warunkach Niemcy uciekali by gdzie raki zimują. Można odnieść wrażenie, że to powstanie nie pasowało nikomu. Niemcom, Sowietom i Aliantom. Pozdrawiam
Bardziej wiarygodna jest liczba 10 tys. zabitych niemców. Pierwsza liczba podana przez von dem Bacha miała charakter propagandowy, aby wykazać, że „polscy bandyci”, (za jakich uważano powstańców przez znaczną część powstania, aż do chwili, gdy alianci zachodni zaszantażowali Hitlera tym, że za mordowanie powstańców wziętych do niewoli będą rozstrzeliwani jeńcy niemieccy) wcale tak dużych strat niemcom nie zadawali. W niemczech była szeroko rozwinięta goebbelsowska propaganda. Sam fakt, że sami Niemcy mówili, że walki powstańcze można było tylko porównać do walk pod Stalingradem może świadczyć o tym, jakie były straty niemieckie. W walkach pod Stalingradem zginęło, zostało rannych i zaginęło przeszło 700 tys. żołnierzy – 6 Armia von Paulusa oraz sojusznicy włoscy, rumuńscy, węgierscy i inni. Skoro w kolejnym miejscu von dem Bach podaje liczbę 10 tys zabitych i potem powtarza ją Gallen to oznacza, że zginęło ich faktycznie 10 000!!!
Logiczne jest że Niemiec zawsze będzie ZANIŻAŁ dane aby pokazać jaką to obrona nie dysponował. Rannych na pewno było 9-10 000. Zabitych mniej bo Polacy brali ich za jeńców. Nie wierzę że Niemcy znały godzinę powstania. Znów chcą pokazać że mieli super wywiad. Godzina zero więc nie wiadomo jaka…Nie znali.
Po pierwsze ci ranni niemcy i tak w wiekszosci zmarli, po drugie von dem bach przybyl do warszawy 5 sierpnia i od tego momentu szacowal swoje straty. Najwieksze zaskoczenie dla niemcow bylo do 5 sierpnie i wowczas poniesli najwiecej strat. Po trzecie, skoro do niewoli powstancow dostalo sie okolo 2 tys niemcow, a przezylo okolo 500, to tylko samych jencow zginelo okolo 1500.
Pierwsze zdanie….ilu Niemców zabili akowcy..? i kłamstwo nr 1 – czy tylko akowcy walczyli w powstaniu?
Reszta bzdetów też służy do gloryfikacji typowo głupiego postępowania-najpierw robię, potem obmyślei jakoś to będzie. I jest 200 tyś zabitych, miasto zniszczone i….co roku celebra.
a ten durny dzieciorób w trakcie kampanii prezydenckiej powoływał się na koneksje z komandirem Powstania, na jego miejscu raczej dawno już strzeliłabym sobie w łeb
Dwie sprawy. Straty Wehrmachtu stratami Wehrmachtu, ale pamiętać należy, że Wehrmacht interesowało jedynie utrzymanie mostów i zabezpieczenie dojazdów do nich oraz Alej Jerozolimskich. Resztę zostawiono SS i policji, co było powodem wielu spięć pomiędzy OKW a Himmlerem. Tłumiące powstanie oddziały SS nie wchodziły w skład 9 armii i jako takie nie były uwzględniane w dzienniku działań bojowych. Ponadto Pragą zarządzał Wehrmacht a lewym brzegiem RSHA co prowadziło do wielu sporów kompetencyjnych. Kryminaliści Dirlewangera czy Rosjanie z RONA byli tak słabo wyszkoleni i tak słabo wyposażeni tudzież kiepsko było u nich z morale, że oddziały te w starciach z powstańcami ponosiły bardzo wysokie straty nie odnosząc sukcesów i skierowano ich do działań stricte pacyfikacyjnych. Jednak dokładnych danych na temat strat ponoszonych przez takie jednostki właściwie brak. Doświadczone jednostki liniowe faktycznie ponosiły w walkach z powstańcami stosunkowo niewielkie straty, ale pamiętać należy o jednostkach policyjnych, których mała wartość bojowa pogłębiana była przez kiepskie dowodzenie.
Dziękujemy za ten komentarz. Nie tylko stanowi on włączenie się do dyskusji, ale uzupełnia sam tekst, który stał się do niej przyczynkiem o wartościowe historyczne informacje.
Jednostki liniowe brały udział w walkach na Czerniakowie, Mokotowie i Żoliborzu.
Hitler zdecydował, że powstanie ma być zlikwidowane przez SS, stąd tarcia z Wehrmachtem.
2000 poległych żolnierzy niemieckich? niech autor nie roszmiesza i przypomni sobie jak Jurgen Stroop zaniżał straty swoich oddziałów podczas powstania w Gettcie.
Osobiscie uwazam , ze straty niemieckie sa trudne do okreslenia .Trzeba pamietac , ze Erich Bach przybyl do Warszawy 5 dni po wybuchu powstania , przez te pierwsze dni walki straty na pewno byly . Jak ktos wspomnial juz , , w Warszawie bylo sporo jednostek policyjnychi i im podobnych , gdzie ich wartosc bojowa nie byla zbyt wielka Oficerowie SS mieli tyle wspolnego ze swoimi stopniami co i ja ze stopniem generalskim . Jurgen Stroop niby byl generalem , tak na prawde chyba w mordowaniu ludzi . W wehrmachcie moze bylby sierzantem , ale raczej kiepskim . Trzeba pamietac o roznorodnosci jednostek niemieckich i jak wiemy panowala miedzy nimi niezbyt dobra atmosfera . Osobiscie te powiedzmy 1570 poleglych uwazam za liczbe raczej zanizona . Ale z drugiej strony 10 tys to znow jazda w druga strone . Sumujac wezmy te 1570 wedlug Bacha , dodajmy okolo 500 poleglych w pierwszych dniach powstania . , blad wynikajacy w braku komunikacji miedzy jednostkami tez 500 poleglych . Czyli niech bedzie okolo 2500 Niemcow . Ogolnie w kazdym konflikcie zbrojnym wystepuje pewna zasada , procent zabitych do rannych . Oczywiscie tutaj mamy warunki walk w miescie i czasami po prostu zgubiony pocisk czy walacy sie dom zbiera zniwo . Ale tak czy inaczej na szesciu czy siedmiu rannych wypada jeden zabity . Mozemy wziasc pod uwage , ze powstancy starali sie oddawac celne strzaly z braku amunicji , to na 5 rannych wypadal jeden zabity . Ale nie jest mozliwe , ze mamy 10 tys rannych i 10 tys zabitych, takich proporcji historia nie odnotowala . Na oslode trzeba pamietac , ze pewien procent rannych umiera pozniej , nawet po kilku miesiacach . Orpocz tego sytuacja IIIRzeszy po upadku powstania byla tragiczna , byl koniec roku 1944 , to nie byly juz te szpitale z roku 1940- tego . Tak ze kto wie , czy ciezko ranny zolnierz niemiecki z PW nie byl wiekszym obciazeniem dla Adolfa niz zabity ? Pomyslmy ze te 10 tys rannych to czasami osoby bez reki , nogi , sparalizowane, transport rannych itd , to spore wyzwanie dla sluzb medycznych . A zabity ? jak powiedzial Stalin , czlowiek nie zyje , nie ma problemu . Dziekuje za uwage .
My również dziękujemy za tak obszerny historyczny komentarz.
oficjalne dane raczej sa bledne no idzie uwiezyc ale nie 7 tys zaginionych powstanie upadlo nikt nie wiedzial ile mu zolniezy brakło 7tys sie zgubilo ? zresza powstancy mieli tylko zapał ale nie mieli broni
Jezeli 17 tys.powstancow mialo dziennie 300 trafien, to wystarczy ta liczbe pomnozyc przez 64 dni
Ja mysle ze trudno oszacowac. W czasie takiej totalnej walki, nit nie bawi sie w liczenie strat. Niema na to czasu . Dlatego podane wyniki, moga byc duzo przesadzone. Po drugie Niemcy do likwidacji powstania wysylali wiekszosci ukrainskich oprawcow .
czytalem wiele kopi raportow do dowodztw niemieckiego w Berlinie, jedno co jest pewne i co mi zostalo w pamieci to, to, ze od dowodcow liniowych do generalow starty byly zanizane, a juz najwiecej zanizaly szyszki w Berlinie w informacjach dla mieszkancow niemiec. Najwiecej informacji szlo w obieg o sukcesach, o stratach nie mowili wiele.
Dezinformacyjna bzdura, że straty Niemców wyniosły zaledwie 2 tys. Przesłuchiwany w Polsce w lutym 1947 roku niemiecki ludobójca von dem Bach podał, że w przybliżeniu straty wyniosły 10 tys. poległych, 7 tys. zaginionych i 9 tys. rannych.
Jak to wspaniale że STALIN nas Polaków wyzwolił bo inaczej te prawackie nazistowskie świnie z Londynu cały ten kraj utopili by we krwi. Patrząc na debilizm tego powstania nasuwają się jednoznaczne wnioski mianowicie że to ludobójstwo było dogadane między tzw Rządem Londyńskim a Niemcami aby wytłuc jak najwięcej ludności Polski. Armia Czerwona zbliżała się za szybko i to nie było na rękę Kapitalistów, aby przetrwało zbyt dużo Polaków bowiem już wtedy mieli plany globalistyczne, potwierdza to depopulacja jaka nastąpiła po 89r
” straty brygady w tłumieniu powstania warszawskiego (2,733 ludzi) ” Tylko tyle zginęło Niemców z Dirlewangera grupy. Bądźcie rozsądni. Niemcy nigdy nie przyznawali się do start prawdziwych z dwóch powodów, ze strachu przed szefami i z głupiej buty. Pewnie pod Grunwaldem zginał tylko wielki mistrz Zakonu? Jest też druga strona medalu, Polacy nigdy nie przyznawali się do zabijania jeńców a w filmach zawsze wszystkich puszczali a prawda jest inna. Żywcem wtedy nie brano nikogo, w puszczy kampinowskiej wymordowano niejedną kompanię niemiecką czy ukraińską. Miałem szczęście mieć profesora w technikum ,który był powstańcem warszawskim i zamiast technologii mieliśmy 4 latach wykładów o powstaniu. Dzięki mu za to. Samego Dirlewangera nasi powstańcy w Niemczech tak pilnowali, że bili go trzy dni, lekarz go cucił a potem znowu go bili aż lekarz nic nie poradził. Dostał polską wypłatę. Prawda w większości jest zawsze ukryta. Jedno jest pewne, krew powstańców nie poszła na marne, to nasza tarcza na wieki jak tych co zginęli pod Termopilami. Każdy wróg 100 razy się zastanowi zanim ruszy Polskę. Dla młodych powiem ciekawostkę z 1981 r z wojska. Tuż przed stanem wojennym było mówione, ze oficerowie NRD kiedy niby mieli wejść do Polski między sobą mówili. Przecież Oni/ Polacy/ wszyscy pójdą do partyzantki i nas wymordują jak wtedy to jak tam mamy iść. Daje do myślenia co zrobiło na nich powstanie. Polska to nie zabawka i krzywda jej wyrządzona nie popłaca.
Dlaczego wprowadzacie ludzi w błąd? Samych Niemców w walkach z 1 Armią WP zginęło 3,5 tys. + 2 tys. Dirlewangerowców. Kpina jak dziś propaganda niemiecka dalej wygrywa i jest przyjmowana, tak jak 17 tys. poległych Niemców w kampanii wrześniowej, no kpina.
Mam takie pytanie- skąd masz takie dane? ja nie zaprzeczam temu co piszesz, chciałbym tylko poznać żródło bo nie ujmując nic żołnierzom 1 Armii WP którzy faktycznie nabili wielu Niemców na Pradze a póżniej na Pomorzu i w drodze na Berlin to akurat desant 9 pp 3 dywizji zakończył się tragedią w wyniku błędów dowództwa. W lewobrzeżnej Warszawie berlingowcy sobie raczej nie radzili i wątpię żeby zadali przynajmniej połowę tych strat o jakich piszesz. A przypomnę że samych zabitych tam padło ok. 2000 żołnierzy LWP. Zresztą ja się zastanawiam w jakich to dzielnicach. w jakich dniach i okolicznościach powstańcy mogli ,,natłuc” tylu szkopów bo czytałem wspomnienia że raczej to było tak że tam Niemcy po prostu ostrzeliwali konkretny odcinek i kiedy uznali że obrona jest nadszarpnięta to wchodzili do akcji kończyć mokrą robotę przy okazji mordując ludność a nieliczne doborowe oddziały AK mogły trochę przetrzebić RONowców ale wobec Niemców to już nie bardzo. Odnośnie września 1939 to też nie kojarzę miejsca gdzie mogliśmy posłać wielkie liczby Niemców na drugi świat-Mokra, I faza bitwy nad Bzurą, Mława, jakieś potyczki gdzie z zasadzki dało się trochę im upuścić krwi ale niestety nic poza tym. Jeśli się mylę to po prostu podaj gdzie i na czym bazujesz bo sam jestem ciekaw tematu.
Z CZYSTO WOJSKOWEGO PUNKTU POSTRZEGANIA TEGO PROBLEMU – TO ATAKUJĄCY PONOSZĄ 2-3 KROTNIE WIĘKSZE STRATY NIŻ BRONIĄCY SIĘ. Te obliczenia bazują na sprzecznych danych i nie pokrywają się z tą prostą zasadą. Na pewno problem strat niemieckich w Powstaniu 1944 wymaga dokładnych badań, ale jedno jest pewne – te liczby są zaniżone.
może ktoś wie kiedy Niemcy zwrócą nam koszty odbudowy Warszawy bo z tego co pamięta to ją wysadzili w powietrze po Powstaniu Warszwskim. Acha i jeszcze się tak zastanawiam bo Powstaniu w Gettcie Niemcy wysadzili w powietrze całą dzielnicę Warszawy w związku z tym za to powinni też nam wypłacić należne no bo przecież nie Izrael – prawda ?
Argument, że dane von dem Bacha o 10 tys. zabitych przyjęto po pasował do tezy o zasadności Powstania jest śmieszny. Komu pasował? Władzom PRL, które AK i Powstania nienawidziły jak zarazy? Wolne żarty. Nie bardzo wierzę w te 10 tys. Ale w te 1570 nie wierzę tym bardziej.
Jak to wspaniale że STALIN nas Polaków wyzwolił bo inaczej te prawackie nazistowskie świnie z Londynu cały ten kraj utopii by we krwi. Patrząc na debilizm tego powstania nasuwają się jednoznaczne wnioski mianowicie że to ludobójstwo było dogadane między tzw Rządem Londyńskim a Niemcami aby wytłuc jak najwięcej ludności Polski. Armia Czerwona zbliżała się za szybko i to nie było na rękę Kapitalistów,aby przetrwało zbyt dużo Polaków bowiem już wtedy mieli plany globalistyczne,potwierdza to depopulacja jaka nastąpiła po 89r
Głupie pytanie: Czy do „strat niemieckich w powstniu” doliczane są straty w walkach z Berlingowcami?
Czytając na temat Powstania pomimo nadal mojego czołobitnego stosunku do tego zrywu, coraz częściej zaczynam czuć złość na tych wszystkich którzy tak bezkrytycznie rozgrzeszają ludzi, którzy doprowadzili do jego wybuchu. Nie ma znowuż ich tak wielu. O ile pamiętam liczba ta zamyka się w góra 10 osobach. Mam na myśli głosowanie, które zarządził Komorowski, gdzie połowa sztabu była za, a połowa przeciw. Niemców w W-wie było ok. 16 tys. przyzwoicie uzbrojonych (choć głównie były to siły policyjne więc raczej w lekką broń piechoty). Powstańcy mogli temu przeciwstawić od 2,5 do 3,5 uzbrojonych ludzi. Piszę ludzi, bo tylko kilkuset z nich można było zakwalifikować jako żołnierzy (reszta stała się nimi dopiero w ogniu walk), do tego ok. 30 tys. rezerwy ludzkiej – bez broni. Czy można było wygrać takie stracie? Było to możliwe tylko dzięki wyjątkowo zręcznej taktyce – likwidacji mniejszych grup npla. (i w ten sposób dozbrojenie), czyli za priorytetowe uznanie ataków na słabiej bronione ośrodki -ale za to potencjalnie obiecujące obfite zdobycze (np. magazyn na Stawkach). Należało omijać duże ośrodki niemieckiego oporu i je szachować – ewentualne wypady wroga wciągać w zasadzki. Co natomiast zrobiono? Dokładnie odwrotnie. W efekcie 15% osobowych strat jakie ponieśli powstańcy w całym Powstaniu – przypada na pierwsze 3 kwadranse!!! Między 17.00 a 17.45! Dlaczego tak się stało? Nie tylko dlatego, że zawiodło zaskoczenie ale przede wszystkim dlatego, iż była to realizacja „Planu Burza” dla W-wy. Zainteresowanym
radzę się z tym zapoznać a w szczególności z założeniami wstępnymi, pod które logicznie dobrano cele taktyczne. Cele te straciły w większości na znaczeniu w konkretnej sytuacji 1 sierpnia – a jednak jako, że całościowy plan był jeden i żadnego innego nie było zawodowi wojskowi świadomie zdecydowali się wydać rozkazy w oparciu o niego. Przyczyny były zgoła polityczne – rzucenie W-wy na stos – co w obliczu tragedii tego miasta miało „wstrząsnąć sumieniem świata” i odwrócić ustalenia z oddające Polskę pod okupację ZSRR. Dlatego nikt się nie przejmował czy ataki mają sens czy nie, czy oznaczają rzeź atakujących. A za to tych konkretnych panów powinna spotkać niesława – a nie, jak to jest obecnie – jako sprawcy tragedii są w jednym szeregu wymieniani z prawdziwymi bohaterami. Emocjonujących się znaczeniem militarnym Powstania dedykuję przejrzenie listy niemieckich jednostek jakie były zaangażowane w walki. Głownie były to jednostki policyjne, niektóre nawet wyspecjalizowane w zwalczaniu partyzantki. Stąd legenda o starciu z regularną niemiecką armią i zadaniu jej ciężkich strat jest też niestety mocno naciągana. Zastanówcie się ilu mogli zabić ludzie nie umiejący strzelać, bez broni i amunicji, a do tego ginący pod gruzami domów (artyleria + lotnictwo), masowo mordowani w szpitalach czy rozstrzeliwani po wzięciu do niewoli… Ty niemniej: Cześć i chwała bohaterom!
Niestety, bardziej wiarygodny jest niemiecki generał gdy mówi, że 10 tys. Niemców zginęło, to tylu zginęło.
Miał na bieżąco dostęp do rzetelnych źródeł informacji i potrafił realnie i błyskawicznie oszacować straty. I jak każdy generał posiadał wyjątkowe cechy, których nie będzie posiadał żaden historyk, liczący okruszki z generalskiego stołu.
Minimalizacja strat niemieckich obok ” polskich obozów” jest jednym z przejawów obecnej polityki historycznej naszego
jakże zagubionego geopolitycznie sąsiada.
AK Niemcy 2000:180 000. Wspaniale powstanie.