„To był najokropniejszy dzień w życiu”. Które momenty walk uczestnicy powstania warszawskiego wspominali najgorzej?
ciekawostka | Autor: Maria Procner Przy tekście pracowali także: Anna Winkler (redaktor) Anna Winkler (fotoedytor)

fot.materiały promocyjne Wanda z Peemkiem, maskotką małpką, którą dostała na koniec Powstania Warszawskiego od swoich kolegów. Zdjęcie z książki „Powstańcy”.
Przez 63 dni heroicznie stawali do walki z nadzieją, że wyzwolą stolicę. W tym czasie widzieli i przeżyli – ci, którym dane było przeżyć – rzeczy straszne. Śmierć przyjaciół, metodyczne niszczenie miasta i upadek marzeń o wolności. Czy wśród tylu traumatycznych wspomnień potrafią wskazać to najgorsze?
O najbardziej bolesne wspomnienia naocznych świadków wydarzeń sprzed 75 lat spytała dziennikarka Magda Łucyan w książce „Powstańcy. Ostatni świadkowie walczącej Warszawy”. Odpowiedzi, jakie uzyskała, tworzą wstrząsający obraz powstania i upadków, z których ci młodzi wówczas ludzie musieli się podnosić raz za razem – by dalej stawać naprzeciwko hitlerowców. Co było dla nich w tych tragicznych miesiącach 1944 roku najtrudniejsze?
Szeregi umarłych
Gdy stawką w grze jest życie, człowiek zaczyna oswajać się ze śmiercią. Co nie oznacza, że widok umierających przyjaciół, rodziców i rodzeństwa kiedykolwiek może spowszednieć. W relacjach ocalałych powstańców powracają wspomnienia ukochanych zmarłych, z którymi niejednokrotnie nie było im dane się pożegnać. Tak było na przykład w przypadku Andrzeja Wiczyńskiego „Antka”. Jak opowiadał:
Pierwszym dowódcą plutonu 227 był mój przyjaciel – Andrzej Hebrowski ps. „Adam” (…). Wybiegł do natarcia bez hełmu i dostał. Odłamki pocisku przebiły mu głowę i zostały w mózgu. Zginął na miejscu.(…) Przeżywałem śmierć każdego z mojego plutonu (poza Adamem zginęło pięciu moich chłopców), ale tę najbardziej. Jednocześnie wiedziałem, że muszę pogodzić się z losem. Co miałem zrobić?
Pomimo niewyobrażalnej straty, z losem musiała pogodzić się również sanitariuszka Anna Jakubowska, pseudonim „Paulinka”. Ranna dziewiątego dnia walk, została wyeliminowana z działań na froncie. Zaczęła więc pracować w szpitalu, gdzie opatrywała rannych, asystowała lekarzom, organizowała posiłki dla pacjentów.
Niedługo potem do placówki trafiła jej siostra – również sanitariuszka w batalionie „Zośka”. Miała zmiażdżone nogi. Kiedy zapadła decyzja o ewakuacji, okazało się, że nie da się jej przetransportować. Anna nie chciała jej zostawiać, lecz otrzymała rozkaz eskortowania lżej rannych kanałami. Poszła. Tymczasem Niemcy zajęli Stare Miasto i zbombardowali szpital (mimo wywieszonej na dachu flagi Czerwonego Krzyża). Siostra „Paulinki” zginęła.

fot.materiały promocyjne Komunikacja między dzielnicami walczącej Warszawy mogła odbywać się tylko kanałami. Na zdjęciu tzw. szczury kanałowe, pierwszy z prawej „Antek”. Zdjęcie z książki „Powstańcy”.
75 lat później kobieta z bólem mówiła: „do dziś zadaję sobie pytanie, czy zrobiłam słusznie, że poszłam. Dziś, po latach, wydaje mi się, że nie powinnam była tego polecenia wykonać”. Na stwierdzenie, że przecież gdyby została z siostrą, najpewniej sama by zginęła, odparła: „Może bym wolała”.
Miasto w ogniu
Traumą dla powstańców była nie tylko śmierć najbliższych, ale także powolna agonia ukochanej Warszawy, dokonująca się przy akompaniamencie bombardowań oraz krzyków umierających i rannych po obu stronach barykady. Na ich oczach miasto, w którym się urodzili i wychowali, zamieniało się w gruzy.
Ten obraz nawet po 75 latach prześladował między innymi Edmunda Baranowskiego „Jura”. Magda Łucyan w książce „Powstańcy” pisze: „Gdy pytam o to najcięższe wspomnienie, «Jur» nie ma wątpliwości. Jest to masakra na Woli”. Jak rzeź dzielnicy, której Niemcy dokonali czwartego dnia Powstania, opisywał Baranowski?
Wydaje mi się, że pierwsze zdjęcie jest z 1939 r. (Obrona Warszawy)
Oczywiście ! Autorem tego zdjęcia jest Julien Bryan – jedyny zagraniczny dziennikarz dokumentujący oblężenie Warszawy we wrześniu 1939 roku. Na zdjęciu jest uwieczniona p.Kazimiera Mika. Julien Bryan spotkał się z Nią ponownie podczas swojej powojennej wizyty w PRL (w 1959 roku) – szczegóły opisał w artykule (dostępnym w internecie): „POLAND in 1939 and in 1959. HOW I FOUND THE PEOPLE I’D PHOTOGRAPHED AFTER 20 YEARS” …
Dziękujemy za czujność – faktycznie przy fotoedycji wkradła się pomyłka, lecz została już poprawiona. W żaden sposób nie chcieliśmy przy tym umniejszać ani cierpieniu obrońców Polski z września 1939 roku, ani walczącym w powstaniu 5 lat później ludziom. Pozdrawiamy serdecznie!