Zamiast nocy poślubnej, czekało ją ciężkie przesłuchanie; gestapowiec gasił papierosa na jej nodze, wybito jej zęby. Zmasakrowaną kobietę nad ranem gestapowcy zawlekli do domu, spodziewali się, że będzie tam czekał na nią mąż. Zastali tylko siostrę Haliny, która zemdlała na jej widok. Nazajutrz kobieta była już w drodze na Pawiak.
Sukienka gotowa, zaproszenia rozesłane, zapasy jedzenia na przyjęcie weselne poczynione – wojenne panny młode nie mogły doczekać się dnia swojego ślubu. Niestety, czasem był to najgorszy dzień ich życia. Halina Rajewska na gestapo trafiła prosto z własnego przyjęcia weselnego. Oboje ze świeżo poślubionym mężem, Lechem Wittigiem, działali w konspiracji w Warszawie, a potem w Szczebrzeszynie, gdzie 8 grudnia 1941 roku odbył się ślub. Ku zaskoczeniu młodej pary na przyjęciu weselnym zjawili się nieproszeni goście – gestapowcy.
Niemcy wpadli na trop Leszka w Warszawie. W czasie przeszukiwania mieszkania brata Haliny, także działacza konspiracyjnego, znaleźli zaproszenie na ślub Lecha i Haliny w Szczebrzeszynie. „Mieliśmy kłopot, bo ksiądz nie chciał zarejestrować w księgach Lecha na nazwisko Kozłowski. Wszyscy w okolicy znali go jako Jerzego Kozłowskiego, ale ksiądz się uparł i zapisał nas pod prawdziwymi nazwiskami. I to nas zgubiło” – wspomina Halina Rajewska, jedna z bohaterek książki Łukasza Modelskiego „Dziewczyny wojenne”.
Na przyjęciu bawiło się sporo gości, ponad 30 osób, wśród nich byli też działacze konspiracji. Zdążyli uciec, ponieważ państwo młodzi dostali ostrzeżenie. Z domu uciekł także mąż Haliny, ona została, by wyjaśnić Niemcom, że to wszystko jedno wielkie nieporozumienie…
Pechowa panna młoda
„Weszło ich czterech, wszyscy w mundurach. Krzyczeli. A tu stoły zastawione, opary wódki, kieliszki jeszcze napełnione, ciepła herbata w kubkach, talerze z mięsem, jak to na weselu, tort, coś nadgryzione, dym z papierosów, pełno marynarek wisiało, buty stały – w domu było ciepło” – relacjonuje Halina Rajewska. Panna młoda została od razu aresztowana i brutalnie pobita.
Zamiast nocy poślubnej, czekało ją ciężkie przesłuchanie; gestapowiec gasił papierosa na jej nodze, wybito jej zęby. Zmasakrowaną kobietę nad ranem gestapowcy zawlekli do domu, spodziewali się, że będzie tam czekał na nią mąż. Zastali tylko siostrę Haliny, która zemdlała na jej widok. Nazajutrz przewieziono Halinę do Lublina na Zamek, potem do Warszawy, najpierw na Szucha, później na Pawiak. Tam przez zaufaną strażniczkę, która też była w konspiracji, nawiązała kontakt z mężem. Udało jej się załatwić zwolnienie z więzienia.
Wkrótce po wyjściu z Pawiaka spotkała się mężem. Resztę wojny Halina spędziła w Otwocku, w domu pod lasem, w którym ukrywała żydowską rodzinę. Miejsce zamieszkania było wyjątkowo niebezpieczne, nie tylko ze względu na żydowskich lokatorów, lecz także dlatego, że mąż Haliny trzymał tam broń pochodzącą z polskiej fabryki Błyskawicy. Halinie udało się przeżyć wojnę; przeżył także jej mąż.
Ślub-pułapka
5 czerwca 1943 roku w kościele św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży w Warszawie zebrało się 90 osób. Wśród nich wielu członków konspiracyjnego oddziału o kryptonimie „Kosa 30”. „Osa-Kosa”, jak mówiono w konspiracji, był oddziałem dyspozycyjnym samego komendanta głównego AK, generała Stefana Grota-Roweckiego. Była to grupa wyszkolonych przed wojną żołnierzy, którym przydzielano zadania specjalne, tzw. mokrą robotę – akcje bojowe, wykonywanie wyroków na nazistowskich dygnitarzach, gestapowcach i konfidentach. Na swoim koncie mieli kilka spektakularnych wyczynów np. zamachy bombowe w Berlinie.
Do kościoła ściągnęło żołnierzy głęboko zakonspirowanego oddziału uroczyste wydarzenie – jeden z nich, por. Mieczysław Uniejewski ps. „Marynarz”, brał ślub z Teofilią Suchanek, córką znanego malarza. Zgromadzenie w jednym miejscu tak wielu członków podziemia było złamaniem jednej z fundamentalnych zasad konspiracji. A konsekwencje niesubordynacji okazały się w tym przypadku tragiczne.
Do kościoła nagle wtargnęli Niemcy, każdy, kto znajdował się w środku, został aresztowany. Ucieczka nie wchodziła w grę, gdyż budynek był otoczony. Wiele osób trafiło do więzienia, część rozstrzelano. Panna młoda została wysłana do Auschwitz. Udało jej się przeżyć obóz i wojnę. Pana młodego rozstrzelano kilka miesięcy po aresztowaniu.
W czasie feralnej uroczystości ślubnej AK straciła ważny oddział i zaliczyła jedną z największych wpadek w swojej historii. Zdaniem kierownictwa podziemia ktoś musiał powiadomić Niemców o planowanym ślubie. Podejrzenia padły na Stanisława Jastera pseudonim „Hel”. Skazano go na śmierć, a wyrok wykonano miesiąc po tragicznych wydarzeniach. Po latach historycy podali jednak w wątpliwość winę Jastera.
Śmierć na weselu
Do tragicznych wydarzeń doszło podczas wesela we wsi Godowa pod sam koniec wojny w kwietniu 1945 roku. W podkarpackiej osadzie nie było już Niemców, jednak przedstawiciele nowej władzy polowali na działaczy podziemia. W stodole, w której odbywało się przyjęcie weselne Janiny Kiczek i Witolda Szaro, bawiło się sporo gości, wśród nich kilku miejscowych akowców.
To właśnie po nich przyszli do stodoły milicjanci. Najpierw wrzucili granat, następnie wtargnęli do środka i zaczęli strzelać do gości. Para młoda przeżyła, ale zginęły trzy osoby, w tym dwunastoletnia dziewczynka. Niektórym udało się schować w piwnicy, lecz aż 30 gości weselnych zostało aresztowanych i przewiezionych do siedziby UB w Rzeszowie.
Akcja milicjantów była zemstą na lokalnych akowcach za to, że zlikwidowali Jana Ziobrę, I sekretarza PPR w pobliskim Strzyżowie. Po aresztowaniu weselników, nad ranem milicjanci wrócili na wieś, by zatrzymać więcej osób, jednak akowcy, których nie było na pechowym weselu lub udało im się uciec ze stodoły, zaczaili się przy drodze i zaczęli strzelać do funkcjonariuszy. Milicjanci uciekli. Działacze podziemia, którym groziło aresztowanie, wyjechali na Ziemie Odzyskane.
Bibliografia:
- Łukasz Modelski, Dziewczyny wojenne, wydawnictwo Znak, Kraków 2017.
- Piotr Samolewicz, Nakręcą film o rozstrzelanym weselu, „Supernowości”, 14.07.2014.
- Tomasz Strzembosz, Oddziały szturmowe konspiracyjnej Warszawy 1939-1944, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa
KOMENTARZE (23)
„Bo ksiądz się uparł…”, odnoszę wrażenie, że wasz portal jest jednym z tych lewacko-faszystowskich, niby wyklucza się, ale jednak te dwa nurty są sobie bliskie i wzajemnie się uzupełniają.
Cóż za kompletna bzdura
Jeżeli nie odpowiada Ci ten „lewacko-faszystowski” portal…to go nie czytaj. Proste…
Dzięki za dobry artykuł ;) Pozdrawiam !
Dokładnie :)
Co za idiotyczny wniosek.
Widzę, że wielbiciele teorii sPISkowych dotarli nawet tutaj. Szkoda…
Czy aby na pewno sPISkowych? Sam twój komentarz pokazuje, że kolega wcale sie mylić nie musi. Tytuł artykułu niezgodny z treścią, sam artykuł bardzo dobry. Pozdrawiam.
Dlaczego sPISkowych? Dlatego, że większość elektoratu partii rządzącej jakakolwiek krytykę wymierzona w kler traktuje jako lewacko-faszystowski spisek żydokomuny… W tym artykule nie było żadnej negatywnej oceny rzeczonego księdza a już cały portal zasłużył na miano lewacko-faszystowskiego. Przypuszczam że autor komentarza nie przeczytał tekstu do końca albo go nie zrozumiał ale to nie przeszkodziło mu od razu zaszufladkować całej redakcji i wszystkich publikujących na tej stronie… Taki bezrozumny atak jest moim zdaniem specjalnością pisowskich trolli. Dlatego.
Lewica jest naturalnym wrogiem faszyzmu. A tak poza tym, to odnoszę wrażenie, że każdy kto staje w obronie okrywającej się sutanną ciemnoty jest wyznawcą dwóch nurtów: narodowego oraz faszystowskiego, które od zawsze idą ręka w rękę, zupełnie jak państwo młodzi do ołtarza.
Coś ci się popiętroliło koleś
Dziękuję za interesujący artykuł. Szkoda, że w komentarzach prymitywne wyzwiska i kompletna ignorancja. Odsyłam do prasy brukowej.
Ksiądz zapewne współpracował z gestapo, bo papież współpracował z Hitlerem, jak cały kościół.
Pokroić byś się dał za tych, którzy tak naprawdę wami pisowcy manipulują. Jesteś potrzebny tylko w tym momencie gdy walczą o koryto, a później spaduwa
trudno glowa o mur tluc..byles bucem bedziesz buc,
„noc kupały” w Zbydniowie – to bylo gorsze wesele
Skąd pewność,że osoba która krytykowała tytuł artykułu,jest z elektoratu PIS?Elemelko z PO…..
A ten film to niby na prawdziwych historiach oparty ?!
Po prostu w artykole padlo nazwisko zlikwidowanego przez AK pierwszego sekretarza komunistycznej PPR w Strzyzowie JANA ZIOBRO i to byl powod uaktywnienia sie sympatyka PIS-u
Okladka tej ksiazki wyglada jak plakat komedii dziejacej sie w latach 40.
@Joanna: Szanowna Pani Joanno, nie oceniajmy książki po okładce. Różne gusta to różne stylistyki :)
Jan Ziobro to ktoś powiązany rodzinnie z ówczesnym ministrem?
No zapewne :))
A jednak oboje przeżyli.