Mieszkańcy Wysp Brytyjskich od stuleci działają z humorem, którego Monty Python by się nie powstydził. Nadzy kucharze. Szpieg z licencją na rozśmieszanie. Absurdalne zgony. Kuriozalne sytuacje z truchtającymi pieskami i murarką w roli głównej. Zobaczcie, jak Anglicy w każdym momencie swojej historii potrafili traktować życie z przymrużeniem oka!
Jak zawsze wszystkie pozycje w TOP10 zostały oparte na publikowanych przez nas artykułach. Tym razem postanowiliśmy pokazać, jak interesująca i na swój sposób zabawna potrafiła być brytyjska historia. Więcej tekstów, pokazujących wesołą stronę dziejów, znajdziecie TUTAJ.
10. Szczwane plany w walce o tron
Northumbria była wczesnośredniowiecznym anglosaskim królestwem, gdzie w VIII wieku trwała prawdziwa karuzela władzy. Każdą propozycję przejęcia korony należało traktować jak kiepski żart. Kolejni władcy rządzili po kilka lat, po czym zmuszani byli do abdykacji na rzecz konkurentów… lub ginęli w zamachach. Każdy nieletni monarcha, marionetka dla możnych, w dorosłości mógł liczyć tylko na śmierć z ich rąk.
Ceolwulf został obalony przez rywali i zesłany do klasztoru w Lindisfarne, skąd wyciągnęli go zwolennicy, by zapewnić mu panowanie jeszcze na 6 lat. Potem znowu abdykował i został mnichem, ponoć z własnej woli. Może wiedział, że jako król raczej nie dożyje starości?
Tak samo Osred II został przez konkurencję szybko postrzyżony i wygnany. Jego miejsce zajął panujący już wcześniej Ethelred. Chyba głupio postąpił wracając z wygnania, bo po niespełna 6 latach został zamordowany (przeczytaj więcej na ten temat).
9. Latające członki przeciwników króla
Nawet kara śmierci w Anglii musiała odbyć się z dowcipem, choć zdecydowanie mrocznym. Hugh Despenser, podejrzewany o intymne kontakty z królem Anglii Edwardem II, został w czasie ćwiartowania pozbawiony narządów płciowych, a jego ciało rzucono psom na pożarcie.
Nieodłącznym elementem kary za zdradę i królobójstwo było wystawienie zwłok na widok publiczny. Kończyny buntowników pokroju Williama Wallace’a rozsyłano do głównych miast królestwa, gdzie latami zaświadczały o losie ważących się podnieść rękę na króla. Głowę rezerwowano z zasady dla stolicy.
Ciało upadłego wroga traktowano zwykle jako trofeum. Po bitwie pod Evesham siepacze władcy Anglii Henryka III nie poprzestali na zmasakrowaniu zwłok przywódcy opozycji, Szymona z Montfort. Jego genitalia ułożone na odciętej głowie niezwłocznie wysłano w prezencie żonie Rogera Mortimera, głównego stronnika korony. Tylko właściwie co miał z nimi począć? (przeczytaj więcej na ten temat).
8. Co ludzie powiedzą na nagiego kucharza?
Angielski dwór w XVI wieku słynął z piekielnie skomplikowanego ceremoniału. Henryk VIII miał obsesję na punkcie porządku. By wprowadzić lepszą dyscyplinę opublikował Eltham Ordinances. Dokument szczegółowo kodyfikował zasady funkcjonowania królewskiego dworu.
Zaczęto od zredukowania liczby sług o ponad połowę. Dodatkowo każdy pozostały miał jasny przydział obowiązków. Odtąd nie dało się już pozorować pracy, a w rzeczywistości spędzać czasu na beztroskich rozrywkach. Podczas nieobecności króla nie wolno było nawet grać w karty!
Król zadbał także o ubiór sług. Kucharzom i pomywaczkom zabroniono pracować nago. Ciekawe, na ile powszechna była ta praktyka, skoro wymagała ukrócenia? Kiedy jednych przyodziewano, innych pozbawiano stroju. Ci, którzy usługiwali przy stole, nie mogli nosić płaszczy. Chodziło o to, by uniemożliwić im wynoszenie pod połami jedzenia i zastawy… (przeczytaj więcej na ten temat).
7. Jaś Fasola na strzelnicy?
XVI wiek w Anglii to czas komicznych wypadków śmiertelnych. Do co najmniej 56 doszło na strzelnicach. A to widz stanął za blisko, a to zawodnik w złym momencie poszedł pozbierać strzały. Thomas Curteys nieopatrznie założył się z łucznikiem, że ten trafi strzałą w jego nakrycie głowy. Nie trafił… Henry Pert chciał wystrzelić w powietrze, strzała jednak zaklinowała się. Obrócił więc łuk w swoją stronę… i to była jego ostatnia zła decyzja!
Pierwszy wypadek śmiertelny z użyciem broni palnej miał miejsce, gdy pewna kobieta weszła prosto pod kule ćwiczącego strzelanie introligatora. Zastanawiające, że huk wystrzałów nie dał jej do myślenia…
Śmierć czyhała nawet na podpierających ściany. Gdy Thomas Alsopp stał pod murem miejskim, przyglądając się tańcom wokół słupa, ktoś nieopatrznie przewrócił drąg. Słup uderzył w mur, z muru spadła cegła, a połowa mózgu Thomasa zamieniła się w miazgę (przeczytaj więcej na ten temat).
6. Królewska komedia omyłek?
Król Wielkiej Brytanii Edward VII lubił wyjeżdżać na wakacje do Marienbadu, popularnego czeskiego uzdrowiska. Zawsze był tam przyczyną zabawnych sytuacji. Monarcha próbował się w kurorcie odchudzać. Wszystkim opowiadał, czego nie wolno pić i jeść. Mimo to w najlepsze obżerał się smażonymi pstrągami i kuropatwami z bakłażanem.
Gdy po posiłku król wyruszał na przechadzkę, na każdym kroku stykał się ze zwyczajnymi ludźmi i nie wiedział, co o tym myśleć. Twierdził, że marzy, by nikt go nie rozpoznał. Czasem cieszył się, że tłumy go pozdrawiają. Innym razem poskarżył się cesarzowi na ich nachalność.
Jednocześnie Edward VII wpadał w prawdziwy gniew, kiedy ktoś nie poznawał, że jest królem! Pewnego dnia odwiedził w Marienbadzie znajomych. Kamerdyner nieopatrznie zapytał go o godność. Monarcha dosłownie eksplodował: „Powinieneś wiedzieć kim jestem! Ja ze swojej strony doskonale pamiętam, że rok temu byłeś trzecim lokajem u księżnej Manchesteru!” (przeczytaj więcej na ten temat).
5. Pan szczekał, milordzie?
Pogrzeb króla Wielkiej Brytanii Edwarda VII przyciągnął do Londynu przedstawicieli niemal wszystkich monarchii świata. W kondukcie pogrzebowym niekoronowani goście musieli podążać za królami. Zrobiono wyjątek tylko dla pewnego szkockiego służącego.
Jego rolą było prowadzenie na smyczy na honorowym miejscu Caesara, ulubionego foksteriera Edwarda VII. Przez całą trasę piesek dzielnie truchtał niemal tuż za trumną.
Prawdziwy cesarz, Wilhelm II niemiecki, skomentował później to zajście słowami, że pierwszy raz w życiu musiał oddać pierwszeństwo psu. Nie wiemy jednak, co sądził na ten temat sam Caesar. Być może zazdrościł Wilhelmowi, że nie musiał pospiesznie dreptać bez choćby jednej przerwy na podniesienie nóżki… (przeczytaj więcej na ten temat).
4. Dziń dybry, jestem dziennikurzem
W Wielkiej Brytanii nawet szpieg musiał mieć sporo tupetu, dystansu i specyficznego poczucia humoru. Sidney Reilly, przedwojenny agent Jego Królewskiej Mości, manipulował współpracownikami i oszukiwał w interesach. Jako przystojny cwaniak miał wielkie powodzenie wśród kobiet.
Wiosną 1918 roku wysłano go do Moskwy. Momentalnie zapomniał o procedurach i wytycznych. Poszedł prosto na Kreml, gdzie zażartował, że jest dziennikarzem i zbiera materiały do książki na temat sukcesów radzieckiego systemu.
Nie dość, że został potraktowany zupełnie serio i zdobył cenne informacje, to jeszcze wręczono mu zaproszenie na obchody 1 maja w Muzeum Politechnicznym! Tam miał zamiar zabić Trockiego, ale w ostatniej chwili zdał sobie sprawę, że tego psikusa bolszewicy mogą już nie zrozumieć… (przeczytaj więcej na ten temat).
3. Być albo nie być – oto dla Polski pytanie
Gdy na przełomie lipca i sierpnia 1920 roku Armia Czerwona była o krok od pokonania Polski, brytyjski premier David Lloyd George postanowił wynegocjować rozejm. Żeby było śmieszniej, przejął rolę rzecznika interesów Kremla.
Lloyd George zaaprobował okupację Warszawy przez bolszewików. Doprowadził do przyjęcia projektu rozejmu, zobowiązując się na jego czas wstrzymać wszelką pomoc dla Polski. Zapewnił też bolszewikom nieograniczoną kontrolę portu gdańskiego i wszystkich polskich połączeń kolejowych z zagranicą. Tym sposobem zagwarantował, że Polska będzie bezczynnie czekać na to, co postanowi zrobić z nią Lenin.
Kiedy David Lloyd George zrozumiał, że nici z rozejmu, zaproponował odebranie naczelnego dowództwa Józefowi Piłsudskiemu. Gdyby Polacy się na to zgodzili, to Francja i Anglia wcale nie miały dać dział samolotów czy żołnierzy, tylko wywrzeć presję na bolszewików, by uszanowali polską niepodległość. Ot tak z dobrej woli, bo przecież wiadomo, że komuniści nigdy nie kłamią! (przeczytaj więcej na ten temat).
2. Tak Panie Premierze, zamurowało mnie!
Niejeden uśmiech wywoływały przygody Winstona Churchilla z murarką. Gdy samodzielnie zajął się powiększaniem basenu, używał do pracy łopaty zamiast kielni. Przez to zużywał kilka razy więcej zaprawy, niż było trzeba, wywołując pokątne chichoty współpracowników.
Po uzyskaniu karty związku zawodowego murarzy Churchill ogłosił, że będzie pomagać w nowej budowie. Miał postawić wewnętrzny mur, rozdzielający dwa pomieszczenia. Gdy sięgał mu do pasa, poszedł na lunch. Pod jego nieobecność budowlaniec zwrócił uwagę, że mur zaraz się przewróci, ponieważ wznosi się po łuku.
Podczas posiłku Winstona postawiono mur od nowa. Gdy Churchill wrócił, postanowił… skontrolować jakość swojej pracy. Po dokładnym obejrzeniu dzieła skomentował: „Moja pierwsza próba, a wyszedł prosty jak strzała!”. Budowlaniec wybuchnął gromkim śmiechem (przeczytaj więcej na ten temat).
1. Five o’clock na froncie
Brytyjskiej pogody ducha nie brakło także podczas drugiej wojny światowej. Wyspiarscy pancerniacy myśleli zwykle o piciu herbaty. Potrafili zrobić ją wszędzie, nawet na środku pola minowego…
Załogi czołgów na stojakach na amunicję trzymały butelki z winem, a w wieżyczkach hodowały żywe kury. W czasie walki problemem była wentylacja wozu. Często więc czołgi prowadziły ogień z otwartymi włazami, z których podczas złej pogody wystawała parasolka!
„Łatwopalność” Shermanów była wadą, do której podchodzili z humorem. Nazywali je Ronsonami, od marki niezawodnych zapalniczek, które odpalały za każdym razem. Trafione Shermany często eksplodowały w spektakularny sposób, tracąc urwaną wybuchem wieżyczkę… (przeczytaj więcej na ten temat).
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.